Lies Kill Slowly

    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Pon 11 Lut 2019, 22:18

    Dopiero stanowczy głos Oscara sprowadził Willa na ziemię, który momentalnie zbladł, kiedy już na prostych nogach miał okazję zobaczyć faktyczne rozmiary agresora. Później wszystko potoczyło się tak szybko, że brunet nawet miał okazji właściwie zareagować i summa summarum wykazał dość niewielki wkład w całą walkę. Biorąc pod uwagę, że niechcący sprowokował naprawdę niebezpiecznego typa, Berry okazał się mieć więcej szczęścia niż rozumu, wychodząc z całej akcji tylko z potłuczonym tyłkiem i trochę pokaleczonymi rękami (którymi nadział się na szkło przy drugim upadku), czego niestety nie dało się powiedzieć o Oscarze. Wciąż oszołomiony, nie okazał żadnego oporu przed silnym chwytem i pociągnięciem w stronę łazienek, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w napiętą twarz chłopaka.
      — Ja pierdolę, co to było... sory... — mruknął po drodze, odwracając głowę; było mu głupio, że przez niego Fox wplątał się bójkę, chociaż jednocześnie był też mu bardzo wdzięczny, sam przecież nigdy poradziłby sobie z tym dryblasem.
    W pustej (całe szczęście!) łazience, wyrwał ramię z uścisku i podszedł do umywalki, od razu myjąc dłonie w strumieniu ciepłej wody, całkiem ignorując pieczenie drobnych ran.
      — Moje skaleczenia to nic przy twoich — rzucił, zaraz zbliżając się do Oscara z namoczonym ręcznikiem papierowym i chwytając go delikatnie za żuchwę, przyciągnął bliżej siebie. — Pokaż się.
    Zmarszczył brwi, kiedy ostrożnie przejechał owiniętym papierem palcem po ubrudzonej krwią skórze, szeroko omijając samo rozcięcie. Nigdy nie przypuszczałby, że tak dobrze zapowiadający się wieczór skończy się czymś takim, a on sam będzie musiał decydować czy wystarczy wyskok do apteki, czy może lepiej jednak pojechać do szpitala. Nagle zabrał ręce, tylko po to by bezceremonialnie podwinąć koszulkę Oscara do góry i wolną dłonią przejechać po sinych miejscach, uważnie się temu przyglądając; momentalnie przerwał, słysząc cichy syk bólu.
      — Kurwa, chyba musimy pojechać na pogotowie — odezwał się, ze zdenerwowaniem przygryzając dolną wargę. — Co za spierdolony klub, kto wpuszcza na imprezę takich zjebów jak tamten... — marudził, zapominając już całkiem o rudowłosym barmanie, darmowym alkoholu i chyba nawet o wciąż będących na sali przyjaciołach. Skupił się na bacznym oglądaniu ciała Oscara, szukając innych śladów pobicia.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Pon 11 Lut 2019, 23:13

    Oscar spojrzał w lustro i dopiero wtedy zorientował się o faktycznym rozmiarze swojego skaleczenia. Może nie było szczególnie głębokie, ale wrażenie robiło niezłe. Kilka chwil później poczuł już rękę Willa na żuchwie i kawałek ręcznika papierowego na twarzy. Wpatrując się w jego zaniepokojoną minę, parsknął cichym śmiechem. Całe napięcie powoli opadało i zostawał już sam nieprzyjemny ból.
      — Myślisz, że zostanie mi jakaś blizna? — zapytał, ale kiedy uniósł kącik ust, to rana zapiekła jeszcze bardziej. Skrzywił się automatycznie. — Zajebiście. Będę wyglądał jak wiedźmin, stary.
    Oparł się biodrami o umywalkę za sobą i pozwolił Willowi obejrzeć tę tragedię. Kiedy lider skończył już maltretować obolały policzek, bez słowa podwinął jego koszulkę do góry.
      — Nie rozbieraj mnie w miejscu publi... oh kurwa, zabieraj te łapy — syknął Fox, kiedy dłonie Willa przesunęły się po sinych śladach na jego żebrach. — Nie jadę na żadne pogotowie — zaprzeczył od razu i siłą ściągnął materiał w dół, odcinając liderowi widok na swój brzuch.
      — Oscar, to serio wygląda źle. Daj mi przynajmniej spojrzeć... — Chłopak nie dawał za wygraną, wciąż próbując dobrać się do ubrania perkusisty.
      — Nie dostałeś nigdy po mordzie? Od tego się nie umiera — zaśmiał się szatyn, łapiąc napastującego go chłopaka za nadgarstki. Nie był pijany, ale jednak trochę alkoholu dzisiaj przechylił i z tego też powodu ta tragiczna sytuacja odrobinę go bawiła. Will znowu znajdował się niebezpiecznie blisko. — Podotykamy się innym razem. Lepiej wysusz tę koszulkę.
    Ledwo ostatnie słowa opuściły usta Oscara, kiedy do łazienki dosłownie wpadł zaaferowany Alex, ciągnąc Toma za sobą. Perkusista jak oparzony wypuścił ręce bruneta z uścisku i błyskawicznie odsunął się do tyłu, wpadając na umywalkę za sobą. Odrobinę nieprzyjemnie uderzył obitymi lędźwiami w twardy marmur.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Wto 12 Lut 2019, 01:11

      — Ale on cię naprawdę nieźle załatwił... — ciągnął dalej. — Spójrz na swoją twarz!
    Był widocznie zdenerwowany i nie potrafił rozumieć nagle wyluzowanego podejścia Oscara, kiedy ten miał taką ranę na policzku; może nie była zbyt głęboka, jednak wciąż uważał, że powinien obejrzeć ją jakiś specjalista. Prychnął, próbując nieskutecznie wyrwać nadgarstki z mocnego chwytu, jednocześnie nie mogąc się nadziwić, skąd chłopak miał po tym wszystkim tyle siły.
      — Naprawdę? Moja koszulka nie jest w tej chwili najwa... och — przerwał głupio na widok chłopaków, z pewnym opóźnieniem odskakując do tyłu; byli jednak tak spanikowani, że żaden z nich nie zwrócił nawet uwagi na tę nieco dziwną i nienaturalną próbę nagłego zwiększenia dystansu. Alex pierwszy dopadł do szatyna, z przerażeniem w oczach lustrując szramę na jego twarzy.
      — Boże, Oscar! — zawył, jakby jego głośny pisk miał w czymkolwiek pomóc.
      — Alex, odsuń się od niego — rzucił Tom, sam jednak podszedł bliżej. — Stary, kto ci to zrobił, kurwa.
      — Dobra, wy dwaj, spokój — rzucił zaraz, wybudzając się z chwilowego odrętwienia (kiedy dziękował losowi, że nikt nie wbił do łazienki w momencie "obmacywania" Foxa...), jakby sam jeszcze chwilę temu nie zachowywał się dokładnie tak samo. Odsunął dłonią basistę, który stał tak blisko, że niemal wchodził na Oscara i westchnął cicho.
      — Niech ci będzie, pogotowie odpuszczam, ale zaraz idziemy do najbliższej dyżurującej apteki — zarządził głosem nieznoszącym sprzeciwu.
      — Ale Will, czekaj, co się w ogóle stało? Natalie tylko przybiegła i krzyknęła, że Oscar krwawi...
      — Właśnie, i  ta rana! — dodał wciąż rozemocjonowany Alex.
      — Jakiś zjeb się przywalił, potem wam opowiemy, teraz apteka — to mówiąc, tym razem on chwycił Oscara pod ramię i pociągnął w stronę wyjścia, nie zawracając uwagi na nic – ani na krzyki przyjaciół za plecami, ani na ewentualny sprzeciw Foxa czy też swoją durną koszulkę, wciąż mokrą od piwa.
    Na zewnątrz od razu natknęli się na Natalie, tak zdenerwowaną, że niemal płakała.
      — Co wy tam tak dłu... — nie dokończyła jednak, bo Will jej przerwał.
      — Sprawdź, gdzie jest najbliższa apteka!
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Wto 12 Lut 2019, 02:21

    Will wręcz wyciągnął go z łazienki. Chyba cudem w tym szalonym pędzie Oscarowi udało się jeszcze zgarnąć więcej ręczników papierowych, aby przypadkiem nie zakrwawić sobie koszulki. Mijając panikującą Natalie, lider polecił jej szukać apteki i nie patrząc za siebie, zaczął przepychać się do wyjścia. O tej godzinie klub osiągał szczytową liczbę gości, więc gdzieś w połowie drogi ruda z resztą zespołu została w tyle.
      — Ej, czekaj — zawołał Oscar, kiedy Will za bardzo wziął sobie do serca ratowanie jego „przyozdobionej” twarzy i nie zważał już na żadne protesty. W pewnym momencie, gdy mijali największy tłum, dłoń wokalisty zsunęła się po przedramieniu szatyna w taki sposób, że praktycznie prowadził go do drzwi za rękę. Ostatecznie jednak udało im się przedrzeć i nie wpaść na żadnego dodatkowego zawodnika MMA. Po niedługim czasie dołączyła do nich reszta przyjaciół, a wtedy mogli już spokojnie ruszyć na poszukiwania apteki.
      — Musimy przejechać kawałek — powiedziała dziewczyna, łapiąc Foxa pod rękę i wczepiając się w jego bok. — Mówiłam... mówiłam, że to się źle skończy.
    W tym czasie też Alex zmusił ich do opowiedzenia mu w końcu dokładnie całej historii, a Nat chętnie dodała od siebie parę zdań.
      — Oszalałeś? Musiałeś go zaczepiać? — zapytał basista z pretensją w głosie, co zdziwiło nawet Oscara. Chociaż chłopak zazwyczaj trzymał jego stronę przy większości dylematów, to jednak pierwszy raz tak dobitnie i bez zahamowań potępił zachowanie lidera. Wcześniej perkusista mógłby się wręcz założyć, że Alex czuł do Willa nienaruszalny respekt. — Skoro był dwa razy większy, to przecież równie dobrze mógł was połamać.
      — Wy wszyscy chyba oszaleliście — mruknął perkusista i wciągnął z kieszeni paczkę papierosów, chociaż wisząca na nim dziewczyna odrobinę utrudniała mu to zadanie. — Przecież nic mi nie jest.
      — A może to trzeba zszyć, co? — zastanowił się na głos Tom, kiedy stali już na przystanku w oczekiwaniu na autobus.
      — Nie, już mniej krwawi.
    Odpowiedni środek transportu pojawił się naprawdę szybko, więc po chwili siedzieli w autobusie. Ze względu na liczne siniaki Oscara, Nat jedynie oparła głowę na jego ramieniu i nawet przestała komentować całą sytuację.
      — A właśnie, Willy. Twój barman wcisnął mi to przy wyjściu — powiedział Tom, a na jego ustach pojawił się dziwny uśmiech, kiedy podawał chłopakowi kartkę z nabazgranym numerem telefonu. Słysząc to zdanie, Oscar od razu oderwał wzrok od ekranu komórki. — Kazał koniecznie przekazać.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Wto 12 Lut 2019, 03:40

      — Alex, to był odruch — zaczął, kręcąc głową — Przecież gdybym wiedział, że jest tak narwany, zignorowałbym typa — bronił się dalej, bo chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z własnej winy, nie potrzebował, żeby ktokolwiek mu to jeszcze wypominał – w szczególności Alex, który najpewniej nie zachowałby się lepiej niż on. Na resztę drogi na przystanek nagle ucichł, wyczuwając w powietrzu jakiś dziwny rodzaj napięcia, mówiący mu jak bardzo wszyscy go teraz obwiniają o tę sytuację. Ożywił się dopiero po słowach Toma, wbrew oczekiwaniom, chyba niezbyt zadowolony; w trackie całego zamieszania zdążył już całkiem zapomnieć o uroczym barmanie, tym bardziej nie miał już dzisiaj ochoty na jakiekolwiek miłosne uniesienia.
      — O, dzięki — rzucił tylko, przyjmując jednak małą karteczkę, którą złożył jeszcze raz i schował w tylnej kieszeni spodni. Zerknął przelotnie na wtuloną w Oscara dziewczynę, nim odchylił głowę na siedzeniu i przymknął powieki, czując nagle obezwładniające zmęczenie. — Może do niego zadzwonię.
    Podróż minęła w względnym spokoju, emocje powoli opadły i każdy zdążył już chyba dojść do siebie.
      — Dobra, teraz pięć minut spacerku i będziemy na miejscu — prowadziła ich Nat, dalej dzielnie uczepiona ramienia Foxa, jakby bała się, że gdy tylko puści, ktoś znowu może go pobić.
      — Ciekawe, czy będzie po tym blizna... — palnął mało subtelnie niebieskowłosy chłopak, rzucając Willowi niezbyt przychylne spojrzenie; to było aż dziwne, że jedno takie zdarzenie tak bardzo wpłynęło na basistę.
      — Alex, naprawdę? — Tom z wątpieniem zerknął w stronę kolegi.
      — No co, przez jakieś głupie zacze...
      — Skończycie? Przeprosiłem już Oscara, was też mam przeprosić? — rzucił w końcu, widocznie zirytowany, bo inni zdawali się mieć do niego więcej pretensji niż sam poszkodowany. Zapadła niezręczna cisza, akurat kiedy udało im się dotrzeć na miejsce. Will nie oglądając się za siebie, wyskoczył pierwszy do przodu, podchodząc do małego okienka w drzwiach, w którym zaraz pojawiła się miła pani.
      — Dobry wieczór, poproszę coś do dezynfekcji, bandaż, jakieś plastry... w sumie to może być też zestaw pierwszej pomocy — wyliczał, w głowie kalkulując co jeszcze może się im przydać. — A, i jeszcze maść na stłuczenia.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Wto 12 Lut 2019, 13:34

    Chociaż Natalie kleiła się do niego całą drogę, to Oscar nie wyglądał na szczególnie zadowolonego. W myślach wciąż miał jej pokaz taneczny, który zaprezentowała całemu tabunowi obcych facetów na środku sali. W normalnych warunkach pewnie nie miałby z tym aż tak dużego problemu, jednak dziewczyna irytowała go przez cały wieczór, a to zadziałało jak zapalnik. W trakcie tego pięciominutowego spaceru oboje trzymali się raczej z tyłu i zacięcie dyskutowali najpierw na temat jej tańca, a później znów na tematy gitarzysty z zaprzyjaźnionego zespołu. Początkowa przesadna troska Natalie zmieniała się powoli w agresywną pretensję. Kłótnia zakończyła się dopiero pod apteką.
    Tak i jakieś anestetyki. Będziemy przeprowadzać operację — wtrącił Fox, opierając się o Willa i również zerkając w okno apteki. Po chwili poczuł rękę Natalie na swoim ramieniu.
    — Przestań. Chcemy ci pomóc. Nie zachowuj się jak dzieciak — westchnęła.
    Wystarczyłaby po prostu maść — bronił się dalej Oscar, ale pozwolił Willowi w spokoju dokończyć zakupy. Prawdopodobnie był jednym z tych facetów, którzy nigdy nie przyznawali się, że coś im dolega, jakby miała przy tym ucierpieć ich duma. Po prostu nie lubił, kiedy ktoś się nad nim szczególnie użalał. Ostatecznie jednak i tak lider wrócił do przyjaciół z torbą pełną leków.
    Mogłeś wziąć coś ciekawszego, to byśmy się przy okazji naćpali — odparł, ale ruda chyba nie znała się na żartach.
    — Żadnego ćpania — warknęła Nat i zabrała mu siatkę z rąk. — Jedziemy do ciebie, to niedaleko stąd.
    Mogłabyś poprowadzić własny reżim — mruknął Fox, po czym już ciszej zwrócił się do stojącego obok Toma. — Uduszę ją kiedyś, przysięgam.
    — Wiesz co? Cały wieczór olewałeś mnie całkowicie, a teraz jeszcze masz pretensję, że się martwię. Radź sobie z tym sam! — zawołała odrobinę za głośno, kiedy nie wytrzymała gromadzącego się w niej napięcia, co tylko ściągnęło uwagę kilku przechodzących obok ludzi. Wcisnęła zakupy z powrotem w ręce zdziwionego Willa, zanim złapała Alexa pod ramię i energicznie ruszyła w przeciwnym kierunku. Chłopak mieszkał niedaleko niej, więc prawdopodobnie uznała, że potrzebuje towarzystwa w drodze powrotnej. Biedny basista nie mógł nawet szczególnie zaprotestować, więc tylko posłał im przepraszające spojrzenie.
    Baby. Do jutra jej przejdzie — powiedział Oscar, obserwując ich oddalające się sylwetki z kolejnym papierosem w ustach. Stali tak chwilę w ciszy, oparci o wiatę przystanku w oczekiwaniu na kolejny, nocny autobus.
    Właściwie jedynie Tom nie miał dzisiejszego wieczoru pretensji do nikogo, więc czuł się w ich towarzystwie dziwnie osaczony. Nie wiedząc jak skomentować zachowanie kłócącej się pary ani też rzucającego się o nic Alexa, uznał, że dzisiejsza impreza definitywnie dobiegła końca.
    — Jedzie mój autobus — zauważył rezolutnie blondyn i uniósł dłoń na pożegnanie. — To do środy.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Wto 12 Lut 2019, 15:21

    Will jak ten debil stał w miejscu, raz mając siatkę z lekami, raz bez niej, potem nagle znowu została mu wciśnięta i prawdę powiedziawszy nie wiedział co ze sobą począć, niespodziewanie znajdując się w samym środku kłótni kochanków. Milczał więc, ze zmarszczonymi brwiami obserwując sytuację, która potoczyła się w zupełnie niespodziewanym kierunku.
      — No, do środy — rzucił w lekkim oszołomieniu, bo jeszcze chwilę temu przemierzali miasto całą grupą, a teraz tak po prostu został z Oscarem całkiem sam.
    Wiedział, że w obliczu ich niejasnych relacji, najgorsze co mógłby zrobić to pójść z chłopakiem do jego mieszkania, z drugiej jednak strony... to przez niego Fox ostał się z tak nieładnym rozcięciem na policzku i siniakami na żebrach, dlatego też nie mógł go tak po prostu zostawić. A może wcale nie chciał? Odganiając resztę dziwnych myśli, spojrzał na Oscara i szturchając go delikatnie w ramię, ruszył do przodu.
      — Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz, idziemy do ciebie i pomogę ci z tym, czy tego chcesz czy nie — powiedział pewnie, kierując się w oczywistym kierunku, mając nadzieję, że dobrze pamięta drogę. Fox w obliczu tak nieugiętej postawy lidera, nie miał raczej innego wyjścia, jak tylko pozwolić mu na podobne zachowanie ugościć nieproszonego gościa.
    Po niecałych dwudziestu minutach wolnego spaceru, udało im się dotrzeć do mieszkania perkusisty. Will, wypuszczony do środka, bez skrępowania od razu skierował się do pokoju szatyna, gdzie rzuciwszy reklamówkę na niepościelone łóżko, rozejrzał się dookoła. Wzrok zawiesił na ciemnej sofie, która momentalnie przywołała wspomnienia sprzed kilku tygodni, kiedy to pijany wykonywał taniec erotyczny przed Oscarem, z zamiarem złośliwego zawstydzenia go i aż miał ochotę zaśmiać się pod nosem, zdając sobie sprawę jak wiele zdążyło się zmieniło od tego czasu.
      — Dasz radę wziąć prysznic? Wtedy zabandażujemy co trzeba i masz mnie z głowy — zwrócił się w końcu do chłopaka, z pewną ulgą siadając na skraju czarnego posłania.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Wto 12 Lut 2019, 19:57

    Oscar nie wyglądał na wyjątkowo przejętego kłótnią. Traktował to jako klasyczny element ich relacji, który ostatnio pojawiał się może trochę zbyt często. W każdym razie Natalie nigdy nie obrażała się na czas dłuższy niż dwa dni. Zgasił papierosa i spojrzał na bruneta, który najwyraźniej nie miał zamiaru wracać do domu.
      — Jasne, doktorze — mruknął pod nosem i z lekkim ociąganiem podążył za Willem. Nie chciał rozkręcać kolejnych konfliktów, więc po prostu pozwolił liderowi spełnić swoją wewnętrzną potrzebę naprawienia szkody.

    Brunet wszedł przodem, czując się najwyraźniej całkiem swobodnie w mieszkaniu Oscara. Dziwnym trafem każdy, kto odwiedził go przynajmniej raz, przy kolejnych wizytach czuł się jak u siebie. Być może wynikało to z lekkiego chaosu, który zawsze tu panował i luźnego podejścia samego gospodarza.
      — A w tym też chciałeś zaproponować swoją pomoc? — wymamrotał Oscar, z lekkim bólem ściągając koszulkę z ramion. Pytanie oczywiście było głupim żartem, dlatego nie czekał na odpowiedź i od razu ruszył do łazienki. Dopiero teraz przy intensywnym świetle lampy Will mógł zobaczyć faktyczne skutki bójki. Sine ślady pokrywały niemal połowę torsu i pleców Oscara sprawiając, że ten wyglądał właściwie jak pomalowany farbami. Nic dziwnego, że każdy ruch sprawiał mu porządny ból, a był to dopiero słabo zapowiadający się początek, bo najbardziej intensywne barwy i konkretne cierpienie powinno pojawić się dopiero kolejnego dnia. Szatyn wziął szybki prysznic (a nawet strumień wody uderzający w jego skórę sprawiał mu niezły ból), aby Will nie musiał długo na niego czekać i po dziesięciu minutach wyszedł z łazienki w luźnych spodniach. Pojedyncze krople wody wciąż skapywały z jego włosów na nagie ramiona, kiedy usiadł obok bruneta.
      — Wiesz w ogóle co robić? Jesteś pewny, że to trzeba bandażować?— zapytał, bo przecież ani on, ani Willy nie byli specjalistami, a obrażenia były całkiem pokaźne. Mokre kosmyki zebrał w górę, żeby nie przeszkadzały im przy „operacji". — Widzisz? Ten po lewej wygląda jak meduza.
    Zaśmiał się i odchylił lekko materiał dresów i przesuwając dłonią po śladzie na biodrze. Od razu syknął, czując wręcz promieniujący ból. Odrobinę marudził, kiedy Will wysypał na materac między nimi cały potrzebny sprzęt i otwierał pojedyncze opakowania.
      — W ogóle, kurwa. Jak ja będę spał? Na stojąco?
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Wto 12 Lut 2019, 21:54

    Willowi znowu zrobiło się słabo, kiedy jego wzrok mimochodem spoczął na nagim ciele chłopaka, lustrując z przerażeniem siniaki, które teraz wydały mu się znacznie większe i ciemniejsze, niż kiedy widział je w klubowej łazience. Nawet nie chciał myśleć, jak bolesne musi być poruszanie się, nie wspominając o jakimkolwiek dotyku, co tylko spotęgowało uczucie dziwnego ciężaru w piersi.
    W trakcie nieobecności Oscara, Willy zaczął uważnie czytać ulotki kupionych leków, z tyłu głowy dalej mając wątpliwości czy aby na pewno dobrze zrobili nie idąc od razu do szpitala. Nie spodziewał się, że szatyn w obecnym stanie uwinie się tak szybko, dlatego trochę zdziwiony spojrzał na wchodzącego do pokoju gospodarza, jednocześnie nie mogąc odpędzić natrętnej myśli, że z odkrytym torsem i mokrymi włosami wygląda cholernie seksownie. Kiedy ten usiadł obok, roztaczając wokół siebie przyjemny zapach świeżości i żelu pod prysznic, Berry od razu wrócił do studiowania trzymanych kartek, czując jak jego uwaga ponownie ucieka w złym kierunku.
      — Nie wiem Oscar, dlatego chciałem jechać z tym na pogotowie — mówił, marszcząc lekko brwi. — Zrobię to, co w tej sytuacji wydaje mi się słuszne.
    I chociaż wiedział, że jego słowa nie są szczególnie pocieszające, miał cichą nadzieję, że zmotywuje to chłopaka do odwiedzenia lekarza następnego dnia. Chciał zachowywać się poważnie, czując, że przy zadziwiająco wyluzowanym Oscarze, ta rola spadła właśnie na niego, jednak nie mógł powstrzymać cichego parsknięcia na jego kolejny komentarz. Uśmiechnął się słabo, sięgając po jedną z tubek leżących na łóżku i odsuwając całą resztę, usiadł bliżej szatyna.
      — Hah, możesz spróbować, rano daj znać jak było — mrugnął do niego. — A teraz się nie ruszaj.
    Nie czekając długo, bez większego skrępowania, zaczął powolne rozprowadzanie maści po ciele Oscara, dokładnie wmasowując ją w obolałe miejsca, czemu towarzyszyły ciche syknięcia, spowodowane zapewne nie tylko bólem, ale i nieprzyjemnym uczuciem chłodu; zajęło to dłuższą chwilę, nim udało mu się pokryć półprzezroczystą mazią całą posiniaczoną skórę. Kiedy w końcu skończył, wytarł szybko ręce w chusteczkę obok i chwycił szeroki bandaż, którym rozpoczął kolejną wędrówkę po brzuchu i plecach chłopaka, z całych sił starając się nie myśleć o tym jak blisko są, a także, że robi coś, co bez wątpienia powinna robić Natalie. Odetchnął więc z ulgą, metalowym zapięciem kończąc zawijanie w okolicach łopatki.
      — Powinno chociaż trochę pomóc — rzucił, mimowolnie klepiąc Oscara w kolano. — Teraz twarz.
    Wstał i wydawało się, że być może zwiększy dzielącą ich odległość, Will jednak stanął jeszcze bliżej, jedną nogą klękając na pościeli i nachylił się nad twarzą Foxa. Chwycił go pewnie za brodę i trzymając gazik nasączony czymś dezynfekującym, zbliżył dłoń do czerwonego rozcięcia.
      — Ostrzegam, może zapiec.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sro 13 Lut 2019, 00:11

    Gdyby nie przykry fakt, że jego ciało było tak cholernie obolałe, to ten dotyk mógłby być całkiem przyjemny. Chociaż Oscar nigdy by się do tego nie przyznał, to jednak był Willowi częściowo wdzięczny. Sam pewnie nie zadbałby o te stłuczenia tak dokładnie, a na pomoc Natalie nie mógł liczyć (chociaż po części był temu winny). Opatrzył go facet, który jeszcze jakiś czas temu sam chciał mu wpierdolić i którego całkiem niedawno...
      — Kto z nas jest lepszy w ładowaniu się w kłopoty. Ty czy ja? — zapytał gdzieś w połowie zabiegu, zanim Will dorwał się do najgorszej rany na jego policzku. — Musimy zacząć to liczyć.
    Mając jego twarz tak blisko swojej, po prostu wpatrywał się prosto w jasne oczy bruneta. Tuż po wybitnie nieprzyjemnej dezynfekcji zgodnie zadecydowali, że należałoby zabezpieczyć rozcięcie plastrem. Will odsunął się jedynie na chwilę, aby zaraz znów znaleźć się centralnie przed szatynem. Ciężko było z powagą przyglądać się tej skupionej minie z tak bliskiej odległości.
      — Przestań się głupio szczerzyć, bo nie mam jak tego zakleić — upomniał go lider.
      — Dobrze, już — odpowiedział i przygryzł wargę, chcąc w ten sposób opanować rozbawienie.
    Ostatecznie Willowi udało się w końcu zakończyć ten trwający dobre kilka minut proces. Odkąd tylko przekroczyli próg mieszkania, telefon rzucony na sofę migał co chwilę od kolejnych przychodzących powiadomień, ale raczej nikt nie zwracał na niego teraz uwagi.
      — Chyba nieźle obiłeś sobie tyłek. Może ciebie też trzeba obejrzeć, co? — zapytał, zanim lider odsunął się chociaż na milimetr, a jego wzrok zsunął się niżej na pełne usta. Rękę Willa, na której podpierał się od jakiegoś czasu, dalej spoczywała na kolanie Oscara i chyba nie zamierzała się z tego miejsca ewakuować. — O której masz autobus? Jest prawie trzecia.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sro 13 Lut 2019, 02:23

      — A wracając, mogę się założyć, że ty, bez żadnego liczenia — parsknął cichym śmiechem, z zadowoleniem oglądając skończony opatrunek na policzku; czuł, że zrobił już wszystko co w jego mocy, żeby pomóc chłopakowi w tej przykrej sytuacji. No i wiedział, że teraz, kiedy jego robota dobiegła końca, powinien od razu odsunąć się na bezpieczną odległość, a jednak tego nie zrobił, w dodatku cały czas dotykając kolana Oscara. Nie mógł też nie zauważyć kierunku, w jakim powędrował wzrok szatyna, dlatego sam mimowolnie spojrzał na jego kusząco rozchylone wargi i przełknął głośno ślinę, czując jak ponownie (który już raz?) ogarnia go dziwne gorąco.
      — Zabrzmiało prawie jak propozycja... — mruknął cicho, z lekkim uśmiechem zaglądając w zielone oczy. W końcu odsunął się, niespiesznie przesuwając dłonią wzdłuż uda Foxa, nim ostatecznie ją zabrał; czuł, że znowu zaczęli sobie tylko znaną grę dwuznacznych spojrzeń, słów i przypadkowych dotyków, co musiał przyznać, podobało mu się bardziej niż powinno.
      — Wiesz, że o tej godzinie nie mam już żadnego autobusu — rzucił, stając na proste nogi i o ile przez chwilę można było odnieść wrażenie, że Will zbiera się do wyjścia, to jego kolejne słowa rozwiały wszelkie wątpliwości. — Rozumiem, że mogę tu spać? Pozwolisz więc, że teraz ja skoczę pod prysznic?
    Pytania te chyba uznał za retoryczne, bo nie czekając nawet na odpowiedź, ruszył po prostu w stronę łazienki, w której zniknął na dłuższy czas. Fakt faktem, nie musiał tu wcale nocować, bo przecież mógłby po prostu wrócić do siebie taksówką, w końcu było go na to stać, a jednak tego nie zrobił i sam już nawet nie chciał wnikać dlaczego.
    Po dobrych dwudziestu minutach, Willy w końcu opuścił zaparowane pomieszczenie i odziany tylko w ręcznik wokół bioder (wzięty z łazienkowej szafki), powrócił z mokrymi jeszcze włosami do pokoju.
      — Dostanę jakieś ubranie do spania? — mówiąc to, spojrzał wyczekująco na Oscara.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sro 13 Lut 2019, 03:24

    Nie zamierzał protestować, kiedy Will uznał, że zostaje na noc. Może właśnie na to odrobinę liczył, chociaż cholernie jasne było, że nie powinien. Nie mniej nie tylko tego Oscar nie powinien robić w swoim życiu. Śpiący obok Will nie byłby jego największym grzechem. Gorszym był chociażby ten rozkładający przed nim nogi dwa tygodnie temu. Kiedy chłopak zniknął w łazience, szatyn dopiero wtedy wyciągnął rękę w stronę swojego telefonu. Odnalazł w nim dziesięć SMS-ów z pytaniami o swój stan i dwadzieścia nieodebranych połączeń. Wszystkie pochodziły oczywiście od Natalie, której sumienie odezwało się już sporo po czasie. Fox odpisał jej krótko i konkretnie, pomijając przy tym osobę Willa, nocującą w jego mieszkaniu.
      — Wybierz sobie cokolwiek — odpowiedział i machnął dłonią w stronę szafy, chociaż odrobinę kusiło go, aby zaprzeczyć. Ciekawe, czy wtedy Will zmuszony byłby spać w samych majtkach. Udostępnił brunetowi całą swoją szafę, pozwalając mu chyba jako pierwszemu w historii człowiekowi przegrzebać ją własnoręcznie. Sam nie miał ochoty wstawać i szukać czegokolwiek, narażając się przy tym na dodatkowy ból.
      — Jesteś głodny? Powinienem mieć coś w lodówce. Znasz drogę — powiedział, odrywając wzrok od ekranu telefonu, kiedy Will zarzucał na siebie ubranie. Niestety okazało się, że i tak musiał wstać, aby wyciągnąć dla bruneta poduszkę. Z kołdrą niepotrzebnie się nie męczył, bo ta jego była wystarczająco duża, a wątpił również, żeby chłopak miał z tym jakikolwiek problem. Samo ułożenie się na łóżku nie sprawiło mu aż takiego bólu, jakiego się spodziewał. Być może za sprawą maści, a może leków przeciwbólowych, których naćpał się całkiem sporo. Poplątane włosy rozsypane na poduszce tworzyły aureolę wokół jego głowy, kiedy z wyciągniętym nad sobą telefonem odpisywał na kolejne SMS-y rudej.
      — Interesują cię w ogóle laski? Miałeś kiedyś jakąś?
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sro 13 Lut 2019, 12:40

    Dzięki, nie jestem głodny — rzucił przez ramię, narzucając na siebie jedną z luźnych koszulek Oscara, ale gdyby była taka konieczność – sam nie miałby żadnego problemu choćby i ze spaniem nago, gorzej z towarzyszącą mu osobą. Skierował leniwe kroki w stronę łóżka, gdzie nie mógł powstrzymać małego uśmiechu na widok rozrzuconej burzy brązowych włosów, dzięki którym – gdyby nie plastry i bandaże – chłopak sprawiałby wręcz niewinne wrażenie.
    Próbowałem raz, ale jak widzisz nic z tego nie wyszło, zdecydowanie wolę facetów — powiedział, przypominając sobie jak kiedyś po pijaku całował się nawet z Nat, o czym z oczywistych względów wolał nie wspominać. Zaczął gramolenie się w pościeli, usadawiając wygodnie łokieć na poduszce, by odwrócony w stronę rozmówcy, ręką podeprzeć głowę. Widać, mimo dość późnej pory, wydawał się bardziej skory do rozmów niż snu. Korzystając z nieuwagi Foxa, zajętego najpewniej pisaniem ze swoją dziewczyną, wysunął dłoń w kierunku jego włosów, które zaczął zawijać w bliżej nieokreślone kształty.
    A co z tobą? Robiłeś to z facetami... no wiesz, w ten sposób? — zapytał po dłuższej chwili ciszy, kontynuując swoją małą zabawę. Wcześniej o tym nie myślał, ale kiedy teraz zaczął się nad tym zastanawiać, był naprawdę ciekawy czy Oscar dał się kiedykolwiek komuś przelecieć.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sro 13 Lut 2019, 14:02

    Próbujesz subtelnie zapytać, czy ktoś mnie kiedyś wyruchał? — zapytał rozbawiony, spoglądając w kierunku bruneta. Zanim chłopak położył się obok niego, wyłączył światło, więc jedynym jego źródłem był teraz ekran telefonu Oscara. — Nie, chociaż miałem kilka przygód z facetami. Jednak nieszczególnie podnieca mnie myśl o tym, że ktoś miałby ładować we mnie kutasa... ale ty wiesz, jakie to uczucie. Chcesz mi o tym opowiedzieć?
    Odłożył komórkę na materac i przybrał podobną pozycję co Will, jednak jego kosztowało to odrobinę bólu. Teraz znajdowali się naprawdę blisko siebie. Nie wiedział, kiedy jego dłoń zniknęła pod kołdrą i zaczęła krążyć po wystających odrobinę żebrach lidera, z każdą minutą zataczając większe koła i badając kolejne części jego skóry. Nie słysząc protestów, czuł się coraz pewniej, przemykając palcami po jego boku.
      — Wiesz co? W sumie nie dziwi mnie twój wybór. Z facetem pewnie jest łatwiej. Mniej głupich problemów i nigdy nie dostaje okresu. To trochę tak, jak mieć najlepszego kumpla i obiekt seksualny w jednym. Byłeś kiedyś w związku? — zapytał i jednym ruchem głowy przerzucił splątane włosy na bok, bo ręka Willa zdążyła już odgarnąć mu połowę z nich na twarz. Uśmiechnął się, słysząc własne słowa — Ale brzmię teraz jak całkowity pedał, co nie?
    Jego dłoń jedynie potwierdzała te słowa, ale chyba niezbyt się tym przejmował, kiedy przesuwał się coraz wyżej, z lekkim żalem omijając przekłute sutki. Sam był ciekaw, czy faktycznie Will czułby dotyk w tym miejscu zupełnie inaczej. Zakreślił kształt jego obojczyków, zanim ponownie rozpoczął powolną wędrówkę w dół. Tym razem jednak w linii prostej, a przy pomocy paznokci zostawiał po sobie przyjemnie mrowiący ślad — cały czas swobodnie patrząc prosto w jasne tęczówki i uważnie słuchając jego słów.
      — Oboje wiemy, że wolę laski — mruknął uśmiechając się zaczepnie, a jego głos trochę nienaturalnie się obniżył.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Czw 14 Lut 2019, 02:25

      — Po co mam ci o tym opowiadać, skoro sam możesz spróbować? — zaśmiał się, puszczając mu oko. — Zawsze mogę ci z tym pomóc.
    Wiedział, że nie powinien, ale jednak ucieszył się jak głupi, kiedy Oscar w końcu odłożył telefon na bok i odwrócił się w jego stronę, bo tylko tyle wystarczyło, by poczuł powoli następujące rozluźnienie. Wszechogarniająca ciemność, ciepło bijące od drugiego ciała i przyjemny dotyk na skórze tworzyły mieszankę na tyle miłą, że William nieświadomie niemal sam lgnął bliżej leżącego obok chłopaka.
      — Byłem i wierz mi, wcale nie jest łatwiej... no, może poza tym okresem — parsknął, nie mogąc powstrzymać cichego śmiechu — Ale chyba związki zazwyczaj są problematyczne, niezależnie od płci, dlatego na razie im podziękuję — to mówiąc, brzmiał trochę nostalgicznie, jakby rozmowa o czymś mu przypomniała. I faktycznie tak było, a wspomnieniami Berry powrócił na moment do okresu sprzed trzech lat, kiedy w liceum bawił się w związek w pewnym chłopakiem, co mimowolnie wywołało  na jego ustach lekki uśmiech. Zaraz jednak wrócił myślami do obecnej chwili, gdzie dłoń szatyna zaczynała zjeżdżać w niebezpiecznie niskie rejony.
      — Mhm, oczywiście — zironizował, szczerząc się szeroko. — Sto procent hetero.
    Nie to, że wątpił w pociąg Foxa do kobiet, skąd, ale całkowitym heterykiem też nie mógł go nazwać – nie, kiedy leżeli w ten sposób. Jakby na potwierdzenie swoich słów i myśli, wolną dłonią brunet zaczął swoją własną wędrówkę po drugim ciele, najpierw wyplątując ją z rozczochranych już włosów, potem przesuwając na twarz, by ostatecznie spoczęła na zranionym policzku, delikatnie go gładząc. Następnie kciukiem zahaczył o usta, rozchylając nieco dolną wargę i po prostu patrzył, napawając oczy tym widokiem; bo pomimo ciemności, byli tak blisko, że nie miał z tym większych problemów. Napięcie między nimi zwiększało się z każdą sekundą i Willy nie wiedział, czy ma wystarczająco siły i chęci by dalej się temu opierać.
    Walić to, co ma być to będzie.
    I nim zdążył pomyśleć cokolwiek więcej, zbliżył się nagle do Oscara, zapominając całkiem o tym, że przecież miał go więcej nie całować. A jednak, koniuszkiem palca rozchylił jego wargi jeszcze bardziej, tworząc sobie lepszy dostęp do wnętrza kuszących ust. Najwyżej dostanie za to w twarz.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Pią 15 Lut 2019, 00:08

      — Nawet o tym nie myśl, William — opowiedział szybko, jednak uśmiechnął się na widok tego niewinnego gestu. Na swój dziwny sposób lubił spędzać z nim czas nawet wtedy, gdy wyłącznie na zmianę sobie dogryzali. Tym razem jednak było odrobinę inaczej, bo znów znajdowali się sami. Nikt nie mógł usłyszeć ich rozmowy ani zobaczyć ciekawskich dłoni błądzących po spragnionej dotyku skórze. To pewnie dlatego znowu posuwali się za daleko, jakby całe logiczne myślenie nie lubiło i nie chciało się ich trzymać.
      — Może masz rację. Gdybym właśnie w jednym nie był, to pewnie miałbym podobne podejście — oparł, zanim poczuł jego dłoń na swoich wargach. Co to był za związek, w świetle tego, co właśnie robili? Kwestią czasu było, kiedy ten sztucznie utrzymywany dystans w końcu opadnie i stało się to całkiem szybko. Chwycił go mocno w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, ale jednocześnie uważając na swoje głupie ślady po dzisiejszej bójce. Nawet po takim długim czasie Oscar nie zdążył zapomnieć, jak narkotyczny wpływ miał na niego sprawny język Willa, który teraz chaotycznie badał wnętrze jego ust. Z początku ostrożne pocałunki szybko zmieniły się w coraz głębsze i wręcz nieprzyzwoite tak, jakby była to jedyna rzecz, której potrzebowali teraz do życia. Zanim Fox zdążył, chociażby zaczerpnąć powietrza i zebrać myśli, jego ręka znalazła się między udami lidera. Sunąc po ich wewnętrznej stronie tuż przy krawędzi bokserek, wyrywał z ust bruneta cichy pomruk. Jeśli ten miał wcześniej jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy jego zachowanie spodoba się Oscarowi, to teraz zapewne zostały one całkowicie rozwiane. Oderwał się od niego po przeciągających się w nieskończoność minutach. Wydawało się, że szatyn w jeden wieczór chciał nadrobić ostatnie dwa tygodnie. Starał się chociaż odrobinę uregulować oddech, jednak nie odsunął się nawet na milimetr.
      — Czy powinienem odwdzięczyć się za pomoc? — mruknął w jego rozchylone usta i chwyciwszy zaczerwienioną wargę wokalisty zębami, uniósł spojrzenie na niebieskie oczy, aby już po chwili skierować dłoń na lekko wilgotny materiał jego bokserek, skrywający pokaźne wybrzuszenie. Aż tak nakręciło go kilka pocałunków?
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Pią 15 Lut 2019, 16:30

    W coraz odważniejszych pocałunkach, przypominali wygłodniałe zwierzęta – głodne wzajemnego dotyku i bliskości, a William dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo brakowało mu kontaktu z tą konkretną osobą. Chłonął jego zapach, z chciwością smakował całowane usta, językiem dokładnie badając ich wnętrze i chociaż powoli zaczynało brakować im tchu, jemu ciągle zdawało się być mało. Niecierpliwe dłonie Oscara, błądzące niespokojnie między jego nogami tylko potęgowały odczucia, sprawiając, że brunet twardniał nawet od przypadkowego dotyku w tym miejscu.
      — Jeśli chcesz nazywać to w ten sposób — zaśmiał się prosto w usta chłopaka, dzielnie znosząc spojrzenie jasnych oczu, nim z lekkim pomrukiem znowu wbił się w wilgotne wargi. Jedna z jego dłoni powędrowała między ich ciała, sięgając ręki Foxa, by delikatnie skierować ją pod materiał bielizny i kiedy w końcu poczuł jego palce na swoim członku, westchnął przeciągle, drżąc z przyjemności. Will nie miał pojęcia co takiego miał w sobie Oscar, że aż tak na niego działał, sprawiając, że on – wprawny kochanek i znawca wielu męskich ciał – wiercił się nerwowo, żywo reagując na każdy szybszy ruch dłoni. Pierwszy raz też zdarzyło mu się mieć aż taką chęć na kogoś, z kim już się przespał, zazwyczaj bowiem jednorazowa przygodna była wystarczająca i chyba z coraz większym trudem docierała do niego świadomość, że szatyn to nie jest tylko "ktoś".
      — Szkoda, że jesteś... tak poturbowany — sapnął, rozchylając lekko powieki. W pewnym momencie dłoń ciągle spoczywająca na twarzy perkusisty, przesunęła się w dół, przemykając szybko przez zabandażowany tors i brzuch, by dotrzeć w końcu do granicy luźnych spodni. Bawił się przez chwilę, sunąc niespiesznie to po materiale, to znowu po skórze podbrzusza, paznokciami rysując różne kształty, nim wreszcie przez materiał bokserek chwycił nabrzmiałą męskość.
      — Chyba, że jednak skusisz się... na spróbowanie czegoś nowego? — zapytał, zawadiacko się przy tym uśmiechając. Domyślał się, że Oscar twardo będzie bronić dziewictwa swojego tyłka, jednak nie mógł się powstrzymywać, by choć trochę się z nim nie podroczyć.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 16 Lut 2019, 00:49

    W pomieszczeniu nie panowała całkowita ciemność, bo rażący ekran telefonu zapewniał im nie najgorsze źródło światła. Z tego powodu Oscar doskonale widział każdą najmniejszą ekspresję przyjemności, malującą się na twarzy bruneta, kiedy ciasno owijał palce wokół jego męskości. Za każdym razem, gdy ruch nadgarstka perkusisty zwalniał, Will wiercił się niecierpliwie, wypychając biodra ku jego dłoni. W całkowitej ciszy, zakłócanej jedynie co jakiś czas tłumionym hasałem dochodzącym z ruchliwej ulicy, Fox słyszał wszelki głębszy oddech czy pomruk, kierowany prosto w jego usta. Materiał bokserek wybitnie mu przeszkadzał, więc szybko znalazły się one gdzieś w rogu łóżka, ściągnięte za jednym pociągnięciem. Odsuwając się od zachłannych ust Willa, oparł głowę na dłoni i odrzucił materiał kołdry. Jego wzrok od razu powędrował w dół, aby w półmroku obserwować własną rękę wędrującą po pulsującej erekcji chłopaka. Nieświadomie oblizał odrobinę pogryzione wcześniej wargi, kiedy spod przymrużonych powiek przyglądał się tym hipnotycznym ruchom. Układając palce w ciasny tunel, pozwalał brunetowi niecierpliwym ruchem wsunąć się do środka, aby po chwili jedynie obserwować drobne nitki łączące jego palce z wilgotnym czubkiem i wsłuchiwać się w niespokojne sapnięcia. Z dziwnego transu wyrwało go dopiero pytanie Willa.
      — Czegoś nowego? — zapytał, wracając spojrzeniem do jego rozszerzonych źrenic. Oczywiście wiedział, czego dotyczyło to pytanie, bo Will najwidoczniej za punkt honoru obrał sobie przekonanie go do tego, na co zwyczajnie nie mógł liczyć. Mimo to Oscar właśnie czuł nieodpartą potrzebę spróbowania czegoś nowego, chociaż o taki durny pomysł nigdy w życiu by się nie posądzał. Podniósł się do siadu, aby z cichym sykiem bólu zawisnąć nad Willem, który widząc jego ruch, od razu opadł na poduszkę. Zmienianie pozycji w tym stanie nie było komfortowe.
      — Jeden zjebany komentarz i pożałujesz — warknął tonem nieznoszącym sprzeciwu. Złożył na jego wargach ostatni krótki pocałunek, zanim usta perkusisty przyssały się do delikatnej szyi bruneta. Nie zostały tam jednak na długo, bo Fox szybko zniknął pod kołdrą, którą od razu asekuracyjnie zakrył swoją osobę. Chociaż teraz Will nie widział, co właściwie wyprawiał Oscar, to mógł łatwo poznać jego intencje, kiedy niespodziewanie poczuł ugryzienie na swoim podbrzuszu.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 16 Lut 2019, 16:27

    Zadrżał mimowolnie, czując chłodny podmuch podniesionej tak szybko pościeli, co w połączeniu ze zręcznym ruchem ręki Oscara, wyrwało z jego ust kolejny cichy jęk. William po swojej małej zaczepce oczekiwał każdego rodzaju złośliwej odpowiedzi, a jednak to co usłyszał całkiem go zdziwiło. Nieco zbity z tropu, instynktownie odwrócił głowę, umożliwiając chłopakowi lepszy dostęp swojej szyi i wtedy jego wzrok zatrzymał się na leżącym obok telefonie. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, teraz jednak mrużąc oczy dostrzegł migające powiadomienie o nieprzeczytanych wiadomościach, których nadawcą był kontakt o wdzięcznej nazwie "Nat<3", przez co poczuł się dziwną gulę w gardle. Na szczęście, zanim jednak zdążył cokolwiek przeczytać (tym samym oszczędzając sobie kolejnych wyrzutów sumienia), jego uwaga została szybko odwrócona nagłym ugryzieniem w okolicach podbrzusza. Aż otworzył szerzej oczy, dopiero teraz orientując się co Fox zamierza zrobić.
      — Serio Os... Och, kurwa... — westchnął, już po chwili czując usta chłopaka na twardym do granic możliwości członku. Nawet jeśli chciałby rzucić jakimś niewybrednym komentarzem, w obecnej chwili nie miał za bardzo możliwości, zajęty odczuwaniem przyjemności jaką sprawiał mu język Oscara, zataczający mniejsze i większe koła na mokrym czubku. Przykrył oczy ramieniem, nie mogąc powstrzymać pojękiwań i sapnięć, co raz mimowolnie opuszczających jego usta. Zajęty studiami i przygotowaniami zbliżaj się trasy, dawno nie miał okazji doświadczać podobnej przyjemności, nie wspominając o tym, że świadomość kto właśnie dogadzał mu w ten sposób, tylko jeszcze bardziej go nakręcała. Czuł, że powoli zbliża się do swoich granic, dlatego nie chcąc spuścić się wprost w usta szatyna (chociaż miał na to wielką ochotę), wolną dłonią sięgnął w dół, by zaraz zanurzyć ją w gęstwinie długich włosów.
      — Czekaj... bo ja zaraz... — sapnął, starając się uspokoić przyśpieszony oddech, nim drugą rękę przyłożył do rozgrzanego policzka Oscara, chcąc tym samym wyłonić jego twarz spod kołdry. Zamglonym spojrzeniem zerknął na błyszczące od śliny (i nie tylko) usta, nim wykrzywił wargi w lekkim uśmieszku. — Masz gdzieś tu gumki?
    I w zależności od odpowiedzi, zamierzał cofnąć głowę chłopaka między swoje nogi albo odwdzięczyć się czymś równie przyjemnym.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 16 Lut 2019, 23:02

    Ułożył się w miarę wygodnie — tak, aby jak najmniej odczuć skutki pobicia. Chociaż Oscar nie kłamał, mówiąc, że miał doświadczenie w kontaktach z mężczyznami... to raczej paradoksalnie jego stosunki szczególnie nie różniły się od tych z kobietami. Jak nigdy nie dałby nikomu rozdziewiczyć swojego tyłka, tak samo nigdy nawet nie pomyślał o wędrowaniu językiem w te rejony męskiego ciała. Być może w ten sposób chciał uchronić się przed typowo pedalskimi zachowaniami, ale Will ponownie pokrzyżował mu plany, wcześniej również psując jego nienaruszalną od roku wierność. Winę za swoje niepoprawne pożądanie mógł spokojnie zrzucić na porywający urok bruneta, ale przecież to wcale nie tłumaczyło go z jego słabości. Bez dłuższego analizowania sytuacji, przełykając własną dumę i ślinę, złożył kilka krótkich pocałunków na wnętrzu ud chłopaka, zanim językiem przesunął po całej długości jego erekcji. Słodkie dźwięki, które płynęły z ust Willa, po prostu wprowadzały go w obłęd i jedyne czego teraz pragnął, to usłyszeć ich jeszcze więcej. Przytrzymując niespokojne biodra na materacu, objął ustami ociekającą preejakulatem męskość i wciąż pomagając sobie dłonią, zapominał na chwilę o swoich zasadach. Berry smakował o wiele lepiej, niż szatyn mógł się tego spodziewać, co jedynie jeszcze bardziej zachęciło go do działania i jednoczesnego uważania na zęby. Każdy kolejny ruch języka był zupełnie machinalny, a jednak już po niedługim czasie poczuł dłoń, silnie zaciskającą się na potarganych kosmykach. Aktualnie zupełnie nie dziwił go fakt, że większość obciągających mu osób krztusiła się w momencie, w którym próbowali sięgnąć ustami głębiej. Czuł tę stróżkę śliny ściekająca po jego brodzie i dziękował sobie w duchu, że uprzednio ukrył się przed wzorkiem Willa... jednak nie na długo. Nawet wysokie jęki i pociągnięcia za włosy, zwiastujące zbliżające się spełnienie, nie powstrzymały go tak, jak widok kołdry odlatującej w bok. Szybko otarł usta przedramieniem, piorunując bruneta spojrzeniem. Uniósł się na dłoniach w górę i odgarnął włosy do tyłu. Czemu nie pomyślał o gumce do włosów? Nie zdążył jednak wyrazić swojego wkurwienia za przeszkadzanie mu w działaniu.
      — Masz gdzieś tu gumki?
      — Szafka przy łóżku, pierwsza szuflada — wychrypiał Oscar, zanim zastanowił się nad tym, co właściwie planował brunet. — Zaraz, co? Czekaj — zaśmiał się, zerkając na wyginającego się w stronę mebla chłopaka. — Nie wiem, co ty kombinujesz, ale przelecieć mnie możesz co najwyżej w snach, Willy.
    Chociaż sam miał nieodpartą ochotę ponownie przerżnąć wokalistę, to każdy gwałtowniejszy ruch z jego strony kończył się sykiem nieprzyjemnego bólu.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Nie 17 Lut 2019, 03:16

      — Zobaczysz — zanucił, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu, kiedy wygięty świecił pośladkami praktycznie przed twarzą Oscara, jednocześnie sięgając do wspomnianej wcześniej szafki. Zanurkował wewnątrz szuflady, palcami przegrzebując całą jej zawartość, nim w końcu wyczuł charakterystyczny kształt prezerwatyw, jednak nawet wtedy nie cofnął rąk. Wciąż kontynuował swoje poszukiwania, do momentu znalezienia małej buteleczki, jednocześnie z całych sił odpychając myśl odnośnie jej znacznie zużytej zawartości. Uff, na szczęście jest, pomyślał dokładnie w tym samym momencie, w którym poczuł bolesne ugryzienie na jednym z pośladków.
      — Auć! — pisnął, momentalnie odwracając się w stronę Foxa, którego zmierzył zmrużonymi oczami. — Kładź się — rzucił stanowczo, jednak widząc sceptyczne spojrzenie Oscara, nie mógł powstrzymać cichego śmiechu. — Luz, już wiem, że nici z twojego tyłkaa szkoda, pomyślał od razu — więc po prostu się połóż, ok? — To mówiąc, pomógł chłopakowi podciągnąć się na rękach w górę i nie zważając na to, że ten jeszcze chwilę temu ssał mu penisa, Willy wbił się w jego zaczerwienione wcześniejszymi pocałunkami wargi. Nie trwało to jednak długo, bo chwilę później oderwał się od wilgotnych ust, na koniec znowu je przygryzając i opierając dłoń na klatce piersiowej perkusisty, popchnął go ostrożnie na materac. Tym razem on zawisnął nad Oscarem, resztkami zdrowego rozsądku powstrzymując się przed wgryzieniem w jego szyję, gdzieś tam wewnątrz świadom jak wielkie problemy mogłyby z tego wyjść. Nie trzymając dłużej Foxa w niepewności, usadowił się na jego biodrach, jedną z dłoni od razu sięgając pokaźnego wybrzuszenia, wciąż ukrytego pod materiałem bokserek. Jeśli szatyn był domyślny, od razu mógł się zorientować w jakim kierunku zmierzając działania Willa, który po chwilowym drażnieniu go przez bieliznę, wydobył w końcu wilgotną męskość. Przejechał po całej długości członka, koniuszkiem palca wbijając się w sam środek mokrego czubka, bez skrępowania obserwując ruch własnej ręki.
      — Pytanie czy dasz radę? — rzucił, kiedy oboje już wiedzieli co za chwilę się wydarzy, jeśli Oscar wyraźnie nie zaprotestuje. Spojrzał na niego pytająco, jednocześnie otwierając zębami plastikowe opakowanie, bez większych przeszkód wydobywając z niego przyjemnie pachnącą prezerwatywę.
      — Serio, truskawka? — parsknął, wprawnym ruchem nakładając gumkę na sztywnego penisa Foxa.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Nie 17 Lut 2019, 15:53

    Faktycznie Will obdarzył Foxa urzekającym widokiem. Ugryzienie pozostawiło po sobie intensywnie czerwony ślad - dokładnie tak trwały, aby na długie dni naznaczyć chłopaka. Chociaż Berry nie należał do niego, to Oscar przejawiał zbyt wysokie poczucie własności, jeśli tylko coś za swoje uważał. Tak czy inaczej, w tej właśnie chwili brunet należał do niego i po prostu nie myślał o tym, że ten stan nie jest permanentny. Wedle życzenia opadł na miękki materac, ignorując ból, bo wilgotne wargi skutecznie odwróciły jego uwagę. Czując ciężar na biodrach i dłoń na swoich bokserkach, zajrzał w zamglone jasne oczy. Jednym pociągnięciem pozbawił Willa koszulki, aby chwilę później móc bez skrępowania pożerać go wzrokiem. Chociaż był facetem, to miał w swoich ruchach i sylwetce coś subtelnego, co porządnie mąciło Foxowi w głowie. Jedną rękę podłożył sobie pod głowę, a druga szybko wylądowała na gładkich udach, aby przesunąć się ku górze i silnie złapać za kościste biodro chłopaka. Cichy pomruk opuścił usta szatyna, kiedy palce Willa bezpośrednio oplotły jego męskość.
      — Jeśli dasz radę nie przygnieść mi żeber — odparł, obserwując spod półprzymkniętych powiek rozrywane opakowanie. To, co robili, było lekkomyślne, ale wiele nie zmieniało w ich wybitnie nieodpowiedzialnej od samego początku relacji. Fox po prostu wykorzystywał okazję, która mogła już nie nadejść przez długi czas. Od kilku siniaków jeszcze nikt nie umarł.
      — Mhm — mruknął nisko, odrywając wzrok od dłoni Willa na swoim naprężonym członku. — A co, nie lubisz truskawek? — Uśmiechnął się. — Następnym razem jak będę w sklepie, to specjalnie zadzwonię i zapytam, jakie wolisz.
    Po chwili jego wzrok znowu zsunął się w dół, na ociekające lubrykantem palce chłopaka, sunące po swoim penisie. Chociaż mógłby mu trochę pomóc, bo przecież ręce miał sprawne, to leżąc tak z idealnym widokiem na wytatuowane ciało, zapragnął, aby to przedstawienie trwało dłużej. Poza tym Will świetnie sobie radził, kiedy finezyjnie poruszał biodrami, ocierając się o męskość Oscara. Zniecierpliwiony złapał go za nadgarstek i odciągnął jego dłoń do tyłu, lokując wilgotne palce chłopaka między pośladkami.
      — Powinieneś porządnie się przygotować — mruknął lekko, kiedy z drobną pomocą opuszek palca bruneta zanurzył się w środku. — Głębiej.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Nie 17 Lut 2019, 19:45

    W istocie, to co właśnie wyczyniali było cholernie nieodpowiedzialne, bo poturbowany dość mocno Oscar po takich ekscesach będzie zapewne tylko jeszcze bardziej obolały, nawet jeśli w planie miał tylko leżeć. Ale z drugiej strony, ile razy nadarzała im się tego typu szansa? Żeby tak po prostu spędzić razem noc, bez towarzystwa innych osób, bez czujnego wzroku Natalie? Oboje wydawali się być tego świadomi, dlatego wbrew wszelkim zasadom, korzystali możliwie jak najbardziej z tej chwili intymności, przepełnionej ich wzajemnym pożądaniem.
      — Mhm — zawtórował mu William, przygryzając lekko wargi, nim nachylił się, asekuracyjnie podpierając dłoń obok głowy szatyna. Owiał jego ucho ciepłym oddechem, chwilę później przejeżdżając czułkiem języka po rozciągniętym płatku, sunąc nim w górę delikatnej chrząstki. — Wolałbym, żebyś mnie zaskoczył — wymruczał. — Mała podpowiedź – lubię świeże smaki — szeptał, wyraźnie akcentując przedostatnie słowo i Fox mógł się tylko domyślać, co Berry miał przez to na myśli.
    Skoro już jasne było w jakim kierunku to idzie, Will nie zamierzał tak szybko dać tego, czego Fox bez wątpienia z niecierpliwieniem wyczekiwał. Poruszał więc niespokojnie biodrami, co raz ocierając się o sterczącego penisa, prowokując leżącego pod nim chłopaka niemal każdym swoim ruchem. Uśmieszek nieschodzący z twarzy lidera mógł tylko utwierdzić w przekonaniu, że ten bawił się wprost wybornie, drażniąc w podobny sposób trochę skazanego na jego łaskę Oscara. Jak się okazało, do czasu, bo niespodziewanie poczuł mocny ucisk na nadgarstku, kierujący jego dłonią w zadziwiająco dominującym geście. Aż sapnął, kiedy jego własne place pod silnym naporem drugiej ręki, zanurzały się coraz bardziej w ciasny otwór, rozmazując wszędzie półprzezroczystą maź. Willy instynktownie odchylił głowę do tyłu, starając się jak najbardziej rozluźnić, co w takiej pozycji nie było najłatwiejsze. I kiedy czuł, że jest gotowy na kolejny palec, ze zdziwieniem faktycznie go poczuł – tyle tylko, że tym razem jednak nie należał do niego. Rzucił Oscarowi szybkie, wymowne spojrzenie, nim przymknął oczy i westchnął przeciągle, czując jak palec chłopaka trafię na jego prostatę.
      — Niech cię... — jęknął, wyginając lekko plecy, kiedy ponownie poczuł dotyk w tym konkretnym miejscu. Reagowały również inne partie jego ciała, przekute sutki twardniały w bolesny, ale i przyjemny sposób, nawet w ciemnościach wybijając się ciemniejszą barwą na tle jasnej skóry.
    W pewnym momencie brunet sam nie wytrzymał i zabierając dłoń (również tę Oscara), podniósł się na kolanach. Nabrał na ręce jeszcze więcej lubrykantu i rozcierając go po całej długości dużego członka, ustawił się biodrami w odpowiedniej pozycji, drugą dłonią rozchylając swoje pośladki.
      — Gotowy?
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Nie 17 Lut 2019, 21:40

    Will mógł mieć wrażenie, że ma pełną kontrolę nad sytuacją, ale wbijające się w niego palce szybko pozbawiły chłopaka tej pewności. Pozycja faktycznie nie była najwygodniejsza, ale przecież brunet sam się na nią pisał. Chcąc przejść dalej, musiał znieść własne palce, które przy pomocy Oscara z pewnością nieprzyjemnie rozciągały jego mięśnie. Perkusista bardzo chciał dać mu przedsmak tego, co czeka go za kilka chwil i wynagrodzić odrobinę ból. Urzeczony obserwował, jak chłopak odchyla głowę, czując palce ocierające się o wrażliwe mięśnie. Przeciągły jęk upewnił go w przekonaniu, że trafił idealnie, dlatego ponowił ten sam ruch, wyrywając z jego ust kolejne dźwięki.
      — Niech cię... — Usłyszał, na co posłał Willowi ironiczny uśmiech.
      — Coś nie tak? — zapytał rozbawiony, spoglądając w jasne tęczówki. Już po samych oczach lidera widać było, że jego ciało dosłownie odpływało pod wpływem tej intensywnie drażniącej przyjemności. — Mógłbym się założyć, że bardzo ci się to podoba — wymruczał, kiedy kolejny raz uderzył w ten sam splot mięśni, słysząc kolejny jęk.
    Ewidentnie miał rację, bo zachęcony wokalista pospiesznie odsunął obie dłonie, lokując biodra na pilnie potrzebującym uwagi członku. Oscar przygryzł wargę, czując, jak jego naprężona erekcja przesuwa się pomiędzy pośladkami bruneta. Pytanie, które padło, było czysto teoretyczne, bo gotowy był już od dobrych kilkunastu minut i jedynie czekał na moment, w którym będzie mógł w końcu zanurzyć się w ciepłym wnętrzu. Westchnął, a nikły uśmiech od razu wpłynął mu na usta.
      — Jaki ty jesteś cholernie ciasny — syknął niewyraźnie, a jego głos był już porządnie zachrypnięty od nieopanowanego podniecenia. Zacisnął palce na udach Willa, kiedy ten jednym ruchem opadł na jego biodra, przyjmując w siebie męskość do samego końca. Jakaś wybitnie niewłaściwa myśl pojawiła się w głowie Foxa, podpowiadając mu, że Natalie nigdy nie doprowadziła go do takiego stanu.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Pon 18 Lut 2019, 17:51

    W pierwszej chwili po prostu zabrakło mu tchu, z przymkniętymi powiekami musiał usilnie walczyć z chęcią jak najszybszego podniesienia się i wyzbycia tego cholernie nieprzyjemnego uczucia dyskomfortu. Żadne palce nie mogły go przygotować na to, że poczuje Oscara tak głęboko, jak chyba jeszcze nigdy nikogo; co w gruncie rzeczy nie mijało się z prawdą, był to pierwszy raz kiedy to William kogoś ujeżdżał, zazwyczaj to on był na miejscu Foxa i teraz już dokładnie rozumiał, co czuli jego poprzedni kochankowie.  
      — Jeszcze... jedno słowo — sapnął, nachylając się do przodu, by oprzeć dłonie na materacu po obu stronach chłopaka. Co mi odjebało, pomyślał mimowolnie, kiedy po długiej chwili bezruchu, z cichym sykiem bólu odważył się w końcu poruszyć. Najpierw powoli, z lekkim wahaniem zaczął przesuwać biodra w górę i w dół, nadając tym ruchom konkretny rytm. Uchylił też powieki, przyglądając się z góry rozleniwionej w przyjemności twarzy Oscara, bez większego skrępowania zaglądając w jego półprzymknięte oczy. I nasłuchiwał, w napięciu wyczekując sapnięć czy pomruków aprobaty, pobudzony świadomością, że to właśnie on doprowadził Foxa do tak błogiego stanu. Uśmiechnął się nawet z satysfakcją, nim znowu odchylił głowę, czując niespodziewany impuls, tak intensywny, że instynktownie zaczął poruszać się szybciej, czując jak z każdym kolejny ruchem jest mu coraz przyjemniej. Przygryzł wargi, kiedy znajome ciepło rozlewało się powoli w okolicach podbrzusza, zwiastując nadchodzące spełnienie.

    Sponsored content

    Lies Kill Slowly - Page 6 Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 14:50