— Na Halloween? Natalie ma już doświadczenie w przebieraniu nas za idiotów, więc to nie taka zła opcja — powiedział, mając na myśli te osobliwe stroje i babski makijaż z poprzedniego koncertu, którym tak bardzo go męczyła. Pomysł oczywiście nie był zły, ale Will miał chyba niezdrową tendencję do stania w miejscu. — Czemu nie wkręcisz się w jakąś trasę koncertową? Z tego, co oboje byliśmy świadkami, to chyba nie byłoby z tym większego problemu. Wyjechaliście kiedykolwiek poza Londyn? Macie, chociaż stronę internetową?
Fox zarzucał go pytaniami, ale bardziej traktował tę rozmowę jako własną, głośną analizę wszystkich możliwych opcji na rozwój. Mając już na koncie supportowanie naprawdę znanego zespołu, dla perkusisty spierdolenie takiej szansy nie wchodziło w grę. To dość paradoksalne, bo na swoje życzenie spierdolił kilkanaście własnych, ale wtedy absolutnie mu nie zależało. Nie znaczy to jednak, że całkowicie przekreślił wszystkie zdobyte przy tym kontakty. Jeśli Will sam nie był w stanie zapewnić im sukcesu przez kilka lat pracy, to najwidoczniej potrzebowali tutaj Oscara.
— Ogarnę to — powiedział po chwili. Czy zapomniał juz, że jest tu tylko na zastępstwo Simona? W żadnym wypadku. Po prostu wcześniej nawet nie zwracał uwagi na ten drobny fakt, jak bardzo poważnie wkręcił się w zespół. Budziły się w nim niezidentyfikowane ambicje. Może to z nudów? — Moje gratulacje. Właśnie zyskałeś sobie managera, Willy.
Chwycił kubek z kawą ze stolika i spojrzał kątem oka na skonsternowanego lidera. Nie wyglądał na szczególnie przekonanego.
— Już mam plan — skwitował z enigmatycznym uśmiechem i wcale nie miał zamiaru zdradzać go brunetowi, dopóki nie będzie pewny, że ta opcja jakkolwiek wypali.
— Po Alexa na przedostatniej próbie przyszła jakaś laska. To jego dziewczyna? — zapytał nagle lekko, zupełnie zmieniając temat. Lubił tego chłopaka, ale wątpił, żeby ktokolwiek był w stanie wytrzymać z nim całe dnie. Miał wrażenie, że jego energia przytłoczyłaby w końcu nawet najwytrwalszą osobę. Dopił kawę i odstawił puste naczynie na stolik. Już po samym głosie Willa słychać było, że powinien dostać chwilę spokoju, a próba sama się nie odbębni, dlatego Oscar nie miał zamiaru już dłużej go męczyć.