Forbidden fruit is the sweetest

    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Sob 02 Lut 2019, 23:43

    Nie wiedział nawet kiedy skończył przytulony do Josha, jednak było mu tak ciepło i wygodnie, że nie zwrócił na to większej uwagi, nieświadomie jeszcze bardziej się w niego wtulając. Czuł się tak dobrze, że kiedy chłopak nagle się odsunął, Paul z lekkim niezadowalaniem zmarszczył brwi i zdziwiony spojrzał w jego stronę.
      — Co? — zapytał, kiedy brat skończył rozmawiać przez telefon. — Dobrze, ale gdzie ty idziesz w nocy?
    Josh jednak wydawał się bardzo spieszyć, bo zbył nastolatka krótką, nic niemówiącą odpowiedzią i po chwili już go nie było. Paul został więc sam, z laptopem na kolanach i dziwnym, złym przeczuciem, jeszcze przez pewien czas głupio wlepiając wzrok w drzwi, za którymi niedawno zniknął starszy chłopak.
    Próbował kontynuować oglądanie filmu, szybko jednak okazało się, że zwyczajnie nie jest w stanie. Nie mógł się skupić, cały czas mając w głowie to co wcześniej usłyszał. Kto miałby niby o niego pytać i po co, zastanawiał się cały czas, co raz przewracając się z boku na bok. Nie chciał tego przyznać, ale martwił się, martwił się tak bardzo, że nie mógł zmrużyć oka. Aż dziw bierze jak z biegiem czasu jego podejście się zmieniło, zaledwie parę tygodni temu byłby zadowolony, że ma pokój tylko dla siebie, a teraz tylko czekał na powrót brata.
    W pewnym momencie w końcu zasnął, jednak wybudził go pewien hałas. Zdezorientowany podniósł się trochę zbyt szybko, przymrożonymi oczami błąkając po ciemnym pomieszczeniu, już z trochę większą świadomością stwierdzając, że dalej jest sam. Ponownie usłyszał głośne stukanie, które jak się okazało, dochodziło z dołu. Kiedy ostrożnie zszedł na parter i zorientował się, że w domu nie ma ani ojca, ani Josha, a ktoś dalej dobijał się do drzwi, po jego plecach przeszedł zimny dreszcz. Jakie było prawdopodobieństwo, że to był ktoś z domowników, który zgubił klucz albo nie mógł trafić nim do zamka?
      — Valenti! Wiem, że tam jesteś! — usłyszał nagle, aż podskakując w miejscu, zupełnie nie spodziewając się kogokolwiek teraz usłyszeć. Prawdziwie przestraszony zaczął się cofać i najciszej jak tylko potrafił, ruszył schodami w górę. Będąc już w pokoju, jakoś tak automatycznie zaczął szukać swojego gazu pieprzowego i z puszką przyciśniętą do piersi, zawinął się w kołdrę po samą głowę. Słysząc kolejne krzyki z dołu, zdesperowany chwycił telefon i zaczął szukać numeru brata.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Nie 03 Lut 2019, 00:28

    Kiedy Josh w końcu odebrał, brzmiał na zasapanego i ewidentnie był gdzieś w plenerze. Zaklął, gdy usłyszał od przestraszonego brata, co się dzieje. Z tego, co mówił Paul, wynikało, że dobija się do niego jedna osoba, ale nie byli w stanie stwierdzić, kto.
      — Zamknij się w pokoju i nie rób hałasu. Okej? I słuchaj, tam w kącie za łóżkiem stoi kij do bejsbola, weź go, przyczaj się i jeśli pojeb wlezie, przypierdol mu w łeb najmocniej jak możesz. Już tam jadę. Dziesięć minut i jestem.
    W tym samym momencie łomotanie ponowiło się. Tym razem można było odnieść wrażenie, że na zewnątrz czyha więcej niż jedna osoba.
    Josh wysłuchał Paula, przyjął to do wiadomości.
      — Okej, rozłączę się teraz. Na chwilę. Zaraz do ciebie oddzwonię. Tylko wycisz telefon. Kurwa. Może lepiej zastaw drzwi czymś ciężkim.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Nie 03 Lut 2019, 01:46

    Kiedy nie dostał odpowiedzi na żadnego z wysłanych smsów, postanowił w końcu zadzwonić do brata, jednocześnie karcąc w myślach samego siebie, że od razu tego nie zrobił. I jego pierwszą reakcją na słowa Josha (głownie te dotyczące bejsbola) zareagował nerwowym śmiechem.
      — Ty chyba żartujesz... — śmiał się dalej, jednak zaraz nagle urwał i zapanowała między nimi głucha cisza. — Kurwa, ty mówisz serio.
    I Paul, zdając sobie nagle sprawę, że prawdopodobnie wylądował w środku jakichś dziwnych ulicznych porachunków, musiał naprawdę mocno walczyć ze sobą, żeby w panice totalnie nie odlecieć. W żadnym razie nie pomagał fakt, że nagle z dołu usłyszał więcej niż jedną osobę.
      — Co się dzieje, naprawdę mam... — i nagle sygnał się urwał, tak po prostu.
    Paul trwał w chwilowym odrętwieniu, czując jak przez jego głowę przemyka milion różnych myśli, od których bolały go już skronie. Zaraz jednak podniósł się w końcu z miejsca, faktycznie wyciszył telefon i zaczął rozglądać się po pokoju, w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby zastawić drzwi. Jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę dużego łóżka i kiedy pomyślał, że to przesada, w tym samym momencie usłyszał kolejny trzask, tym razem znacznie głośniejszy, jakby ktoś naprawdę chciał dostać się do środka. Zmotywowany strachem, dopadł do ramy łóżka i zaczął je pchać, szybko jednak doszło do niego jak idiotyczny pomysł to był, kiedy mebel ruszył się zaledwie parę centymetrów. Westchnął przeciągle, nie mogąc wyzbyć się tego idiotycznego wrażenia, że czuł się właśnie jakby grał w jakimś filmie akcji, w dodatku takim niskich lotów, gdzie bohaterowie tacy jak on giną w pierwszej kolejności. I może nawet by się uśmiechnął, w pewien sposób rozbawiony tokiem własnych myśli, gdyby nie zorientował się nagle o nieodebranym połączeniu. No tak, przecież wcześniej wyciszył dzwonek.
      — Josh, w tej chwili mów co się dzieje! — rzucił się od razu, nim chłopak mógłby w ogóle pomyśleć o powiedzeniu czegokolwiek. — Jesteś w jakimś gangu?
    I w tym samym momencie doszedł go ponowny hałas, tym razem tak głośny, że mógł oznaczać tylko jedno (a przynajmniej tak w panice pomyślał Paul) i rzucając telefon na pościel, w odruchu dobiegł do krzesła, którego oparcie podsunął pod samą klamkę, licząc, że tak skutecznie je zablokuje. Zaraz chwycił też kij i stanął w pewnej odległości, nie słysząc jednak nic więcej oprócz szybkiego kołatania jego własnego serca.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Nie 03 Lut 2019, 02:00

    Paul miał szczęście, że był na górze; wyraźnie słyszał męskie głosy, przynajmniej trzy różne. Intruzi zaczęli swoje poszukiwania na dole, bo po prostu nie wiedzieli, gdzie szukać schodów.
    Walka z nimi nie była możliwa i Paul musiał to wiedzieć. Sytuacja wydawała się beznadziejna. Może nadszedł czas, by sprawdzić, czy będzie w stanie uciec przez okno.
    Josh nie był w stanie się już z nim porozumieć: w słuchawce panowała cisza. Podkurwiony nie mógł usiedzieć w fotelu pasażera. Poganiał swojego kumpla, co zaowocowało tym, że rozwinęli w środku miasta jakąś szaloną prędkość.
      — Skąd wiedzieli, gdzie mieszkasz?! — zapytał Ted.
      — Nie wiem, kurwa! — Josh cały czas przyciskał telefon do ucha, a dłoń zaciskał w pięść. Nagle usłyszał jakieś stłumione hałasy. Mógł mieć tylko nadzieję, że Paul będzie miał tyle rozsądku, żeby się gdzieś chować, a najlepiej spierdalać! Żałował, że nie powiedział mu tego od razu, wiedział przecież i widział na własne oczy, jak nieudolny jest Paul w walce. Powinien powiedzieć mu zupełnie coś innego, ale sam był w tak głębokim szoku, że nie zdążył tego przemyśleć.
    Z piskiem opon zatrzymali w końcu samochód przed domem. Josh wypadł z niego jako pierwszy i rzucił się do drzwi, które były otwarte, co nie zwiastowało niczego dobrego.
    Tuż za nim szła trójka jego masywnych kolegów.
      — Ejejej! Tutaj są! — ryknął jeden z włamywaczy, który wciąż przebywał na dole. Ci dwaj, którzy byli już przy drzwiach pokoju Paula i Josha, którzy już szarpali za klamkę, zaprzestali tego w ostatniej chwili.
    I zbiegli na dół.
    Przynajmniej na razie Paul mógł odetchnąć z ulgą, i liczyć na to, że jego brat sobie z nimi poradzi.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Nie 03 Lut 2019, 02:48

    A Paul dalej stał z tym kijem, z przerażeniem nasłuchując grasujących po jego własnym domu intruzów. Nawet nie pomyślał o telefonie, tak przejęty i skupiony w oczekiwaniu na nadejście najgorszego, jakby tylko czekał aż te cholerne drzwi się otworzą, ale kiedy oprawcy naprawdę zaczęli ciągać za klamkę, nastolatkowi mało serce nie wyskoczyło z piersi. Był tak przerażony ewentualną konfrontacją, że ręce mimowolnie zaczęły mu drżały na ściskanej mocno broni, wraz z jego piżamą tworząc jeszcze bardziej żałosny widok przestraszonego dzieciaka. I kiedy myślał już, że zaraz nieuchronnie nastąpi koniec jego młodego życia, nagle włamywacze odpuścili, a przynajmniej zrezygnowali z dalszej próby wdarcia się do pokoju. Paul zamrugał zdziwiony oczami, dalej trzymając kij w górze, jakby wciąż nie do końca pewny, że napastnicy tak po prostu odpuścili. Nie miał śmiałości otworzyć drzwi, ale podszedł bliżej nich i przyłożył ucho, starając się w ten sposób usłyszeć jak najwięcej. Zadrżał automatycznie, wyłapując spomiędzy innych męskich głosów, ten jeden konkretny. Z jednej strony cieszył się, że jego brat naprawdę przyjechał, z drugiej znowu zaczął się martwić, bo z jakiego rodzaju ludźmi przyjdzie mu się zmierzyć, skoro nie mieli oni żadnych oporów przed włamaniem się do czegoś domu, tak po prostu. Chociaż korciło go wyjrzenie za drzwi, wiedział, że byłoby to najgorsze co tylko mógłby zrobić, dlatego znowu chwycił puszkę z gazem i dalej nasłuchiwał.
    W starciu trzech na czterech, mimo całkiem niezłych umiejętności, napastnicy nie byli w stanie wygrać, a przynajmniej nie tak szybko i łatwo jak im się wydawało. Mimo, że sytuacja powoli wydawała się już jasna, ci ludzie dalej jednak zacięcie walczyli, a jeden z nich zdołał uderzyć Josha na tyle mocno, by rozciąć mu dolną wargę. Nie tylko jemu się oberwało, bo w pewnym momencie każdy z jego silnych kolegów dostał mniej lub bardziej, jednak w obliczu ewidentnie zbliżającego się zwycięstwa, nie miało to większego znaczenia.
    Paul za to, cały czas zamknięty w pokoju, na podstawie tego co usłyszał mógł tworzyć jedynie domysły. W końcu, kiedy na dłuższą chwilę zapanowała cisza, młodziak wyjrzał niepewnie zza drewnianych drzwi.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Nie 03 Lut 2019, 12:18

    Ostatecznie napastnicy uciekli, nie dopiąwszy swego. Ale czy na pewno?
    Gdy Paul odważył się wreszcie zejść na dół, zobaczył dwóch rosłych mężczyzn i ukrytego za nimi, siedzącego na podłodze Josha.
      — Kurwa. Ja pierdolę.
      — Stary, ogarniać pomoc?
      — Nie, nie. — Josh odchrząknął i z trudem podniósł się z podłogi. Twarz miał całą we krwi, a stał zgięty wpół, podpierając się o blat, i trzymał się za brzuch. — Mój brat jest na górze, sprawdź, czy on…
      — Jest tutaj. — Ted, który wrócił z podwórka, popatrzył wprost na stojącego na ciemnych schodach chłopca. — Twój braciszek.
      — Ooch. — Josh sapnął z ulgą. — Słoneczko. Chodź do mnie.
    Wyprostował się z ogromnym trudem i jękiem, i kiedy tylko zmartwiony Paul się zbliżył, został mocno objęty, a zarazem pobrudzony krwią.
      — Musimy stąd spierdalać — wydusił z trudem Josh, przyciskając czoło do jego czoła. — Weź, czego potrzebujesz. I laptopa. I, ach, zadzwoń do starego. Niech teraz nie wraca. A my pojedziemy sobie do…
      — Do mnie — wtrącił jeden z napakowanych chłopaków. — Na luzie się przekimacie w salonie.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Pon 04 Lut 2019, 00:18

      — Boże, Josh! — jęknął, w jednej chwili podbiegając do zgiętego wpół chłopaka, by chwycić go pod ramię i chociaż minimalnie odciążyć. — Twoja twarz... — szepnął, drżącą dłonią pocierając mokry od krwi policzek brata, nie mogąc uwierzyć w zaistniałą sytuację. Na własne oczy widział dzisiaj z jaką siłą ten atakował worek w siłowni, dlatego tym bardziej był w szoku widząc Josha w takim stanie.
    Kiwnął szybko głową, potwierdzając, że wszystko rozumiał i o nic więcej nie pytając (przynajmniej na razie), pomógł bratu usiąść na kanapie, po czym czym prędzej poleciał schodami na górę. Musiał zacisnąć usta w wąską linę, przygryzając dolną wargę prawie do krwi, żeby całkiem się nie rozkleić – nigdy nie spotkało go nic podobnego i cała sytuacja zdawała się go mocno przerastać, więc chociaż rzadko rozładowywał emocje w ten sposób, teraz miał ochotę się po prostu rozpłakać. Wiedział jednak jak żałosne by to było, więc biorąc parę głębokich oddechów na uspokojenie, zaczął w miarę sprawnie pakować rzeczy do leżącej na ziemi torby sportowej. Wziął parę ubrań — trochę swoich, trochę Josha, a także szkicownik, laptop i parę inny drobiazgów i kiedy po dosłownie paru minutach miał wrócić na dól, w ostatniej chwili zawrócił do łazienki, skąd jeszcze na szybko chwycił małą apteczkę. Dalej ubrany w piżamę, zakrytą teraz ciemną bluzą, wbiegł na parter i zdezorientowanym wzrokiem przeleciał po wszystkich obecnych w salonie.
      — To... myślę, że możemy iść — mruknął cicho, podchodząc do Josha, którego znowu wspomógł. Całą grupą ruszyli od razu do samochodu; drzwi do domu tylko przymknęli, bo przez wcześniejsze włamanie, teraz nie dało się ich zamknąć na klucz.
    W drodze wysłał ojcu krótkiego smsa, cały czas zerkając w bok na ciężko oddychającego brata i nie wiedział dlaczego, ale miał taką wielką ochotę go przytulić albo chociażby dotknąć. Jednak nie pozwalała mu na to świadomość, że nie są sami i mogłoby to dziwnie wyglądać.
    Po pewnym czasie w końcu dojechali i ku zdziwieniu Paula, okazało się, że Ted nie mieszkał wcale tak blisko swojej siłowni jak podejrzewał; nastolatek w ogóle nie kojarzył miejsca, w którym się znaleźli. Postanowił jednak nie zawracać tym sobie głowy i pierwsze co zrobił, kiedy tylko znaleźli się w środku całkiem dużego domu, to dopadł z apteczką do osłabionego Josha (któremu koledzy pomogli dojść do kanapy).
      — Nie ruszaj się, trzeba to odkazić — rzucił zadziwiająco stanowczo, jednak drążące ręce zdradzał jak bardzo poddenerwowany był.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Pon 04 Lut 2019, 18:05

    Josh złapał go zakrwawioną dłonią za rękę i wziął głęboki wdech.
      — Dobrze, że nic ci nie jest — wydusił z trudem, niezbyt chyba przejęty własnym losem. Uśmiechnął się półprzytomnie. Był z niego dumny. Paul nie zadzwonił po psiarnię. Postąpił rozsądnie, kontaktując się wprost z nim. I nie dał się dopaść. Zachował się dzisiaj tak dzielnie.
      — Naprawdę… dobrze cię widzieć, i… wyglądasz dziś… olśniewająco.
    Odchylił głowę.
      — Jak z filmu… Chłopczyku… Gdybym tylko nie był takim… draniem.
      — Co on bredzi — mruknął Ted, łapiąc Josha za twarz. Chłopak zamknął oczy i chyba przestał kontaktować. — Josh. Josh!
      — Chyba oberwał w głowę — odezwał się drugi z umięśnionych kumpli starszego Valentiego.
      — Chyba kurwesko źle z nim. Ja zadzwonię lepiej po Meg.
      — Tak. Dzwoń.
    Josh wykrzywił wargi w półprzytomnym uśmiechu i nakrył trzymaną wciąż rękę chłopca drugą swoją dłonią.
      — Chyba kocham cię… braciszku — wychrypiał, gdy wszyscy inni oddalili się, w zamieszaniu usiłując zorganizować pomoc.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Wto 05 Lut 2019, 01:06

      — Josh, o czym ty... — mruknął, z coraz większym przerażeniem lustrując półprzytomną postać brata, i chociaż był on jedynym w pomieszczeniu mogącym zrozumieć prawdziwe znaczenie tej plątaniny dziwnych słów, znacznie bardziej przejmował się jego coraz gorszym stanem zdrowia. Nie spodziewał się, że z Joshem może być tak źle, jakby dopiero teraz doszła do niego powaga całej sytuacji i momentalnie zamarł w miejscu, widząc jak ten przymyka oczy. Przez kolejne parę sekund czuł się jak w bańce i dźwięki ogólnego zamieszania dochodziły do niego jak przez ścianę, prawie całkiem przytłumione. Wybudził go dopiero kolejny dotyk, który Paul automatycznie odwzajemnił lekkim ściśnięciem dłoni. Nie mógł jednak spodziewać się kolejnych słów brata, dlatego te uderzyły w niego z taką siłą, że nastolatek teraz miał już totalny mętlik w głowie. Wiedział, że Josh pewnie majaczył, że na pewno nie będzie tego pamiętać, ale i tak nie mógł nic poradzić na to, że się przejął. O jakim kochaniu mówił? O takim, jakie zarezerwowane jest tylko dla rodziny? Czy może... Potrząsnął momentalnie głową, czując, że jego myśli idą w bardzo złym kierunku. Przełknął głośno ślinę, ponownie boleśnie przygryzając wargi, by po chwili wykrzywić je w lekko pobłażliwym uśmiechu.
      — Naprawdę? — mówił, usilnie starając się o spokojny ton głosu, jednocześnie nachylając się do przodu by wolną dłonią ponownie pogładzić czerwony policzek. — To bardzo miłe, cieszę się, bracie — kontynuował tak, jakby zwracał się do dziecka i nie przerywał kojącej pieszczoty, aż w końcu wycieńczony chłopak usnął. W tym samym czasie do pomieszczenia wrócili pozostali.
      — Meg będzie w przeciągu dwudziestu minut... zasnął?
      — Może to i lepiej — odezwał się jeden z chłopaków, przysiadając na fotelu obok kanapy.
    Paul nie wiedział kim była Meg, jednak ze wcześniejszej rozmowy wynikało, że kimś, kto pomoże Joshowi, dlatego nastolatek nie miał innego wyjścia jak tylko zaufać towarzyszącym mu chłopakom. Korzystając z chwili względnego spokoju, postanowił, że zahaczy o inny, równie ważny temat.
      — To może powiedźcie teraz co to w ogóle było? Kim byli ci ludzie? — pytanie padło w kierunku wszystkich, ale mimo to, Paul zawiesił wzrok na jedynej znanej mu tu osobie (poza Joshem), czyli samym gospodarzu domu.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Wto 05 Lut 2019, 19:44

    Oni jednak tylko spojrzeli po sobie i nie wyjaśnili mu niczego. Nie był częścią tej grupy. Był tylko przestraszonym dzieciakiem.
    Gdy dwadzieścia minut przybyła Meg, otyła kobieta z poważną miną i dużą torbą, wypędziła ich wszystkich do innego pokoju i długo przebywała z Joshem sam na sam.
    Gdy w końcu wyszła, nie miała dobrych wieści.
      — To nie jest robota dla mnie, debile, musi jechać do szpitala. Ma prawdopodobnie wylew krwi do mózgu. Jeżeli chcecie, żeby się NIE przekręcił, zapierdalajcie do szpitala.
      — Kurwa. To od razu psiarnię wezmą! — krzyknął nieznajomy Paulowi chłopak.
      — ZAPIERDALAJCIE — powiedziała stanowczo kobieta.
    A więc tak zrobili.

    Paul pojechał do szpitala razem ze wszystkimi. Potem pozostawało mu już tylko czekać na korytarzu przy recepcji na werdykt.
    Przyjechała policja, para funkcjonariuszy. Pokręcili się, powypytywali, aż w końcu podeszli do Paula. Przedstawili się, nim zaczęły się pytania.
      — Pan Paul. Pan jest bratem Joshuy Patricka Valentiego? — spytała surowo wyglądająca kobieta. Musiała to usłyszeć od pielęgniarki, której Paul się przedstawił z nadzieją, że lekarze udzielą mu informacji o stanie brata, czego odmówili kumplom Josha (ci zresztą szybko się zmyli). — Będziemy mieli do pana kilka pytań. Możemy prosić na stronę?
    Zaprowadzili na korytarz.
      — Pan i brat mieszkacie razem? Czy wie pan coś na temat jego miejsca przebywania dzisiejszej nocy?
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Wto 05 Lut 2019, 22:36

    Paula w tym momencie mało obchodził fakt czy ktoś zadzwoni po policję czy też nie, najważniejsze dla niego było zdrowie Josha i to, żeby jak najszybciej przewieźć go do szpitala. Cholernie denerwowało go, że jest obecnie tak zależy od praktycznie nieznanych mu ludzi, jednak nastolatkowi nie pozostawało nic innego jak tylko na razie zaakceptować taki stan rzeczy.
    W szpitalu policjanci podeszli do Paula akurat w chwili, kiedy ten siedział pochylony i szlochał cicho pod nosem, przytłoczony wydarzeniami tego wieczoru, które musiały w końcu znaleźć jakieś ujście. Jego zaczerwienione oczy mimowolnie otwierały się szerzej z każdym kolejnym słowem funkcjonariuszy, jakby był bardzo zdziwiony tym, że ci w ogóle zaczęli z nim jakąkolwiek rozmowę. I na początku faktycznie tak było, ale Paul momentalnie przypomniał sobie słowa brata, zanim ten zniknął na kolejne godziny, przez co ponownie ogarnęło go to nieprzyjemne uczucie niepokoju. Josh się w coś wpakował, nie wiedział w co, ale musiało to być coś poważnego, skoro wiązało się z udziałem policji.
      — Tak, oglądaliśmy razem filmy... — zaczął cicho, krzyżując ręce na klatce; zrobiło mu się nagle bardzo zimno. — Ja nie wiem co się stało, Josh miał iść po popcorn do kuchni, nagle usłyszałem głośny huk... — przerwał, marszcząc brwi. — Wybiegłem na korytarz i zobaczyłem go na dole, nieprzytomnego, leżał pod schodami...
    Chociaż pozornie Paul mógł sprawiać wrażenie podejrzanego, bo cały był roztrzęsiony i mówił z widocznym zdenerwowaniem, to jednak biorąc pod uwagę okoliczności, wydawało się to całkiem naturalne. Poza tym, zapłakany i wciąż ubrany w ubrudzoną krwią brata piżamę, prezentował się wyjątkowo żałośnie, przez co para policjantów poczuła się wyjątkowo nieręcznie przepytując tak przestraszonego dzieciaka.
      — Ale z tego co nam wiadomo, przyszedł pan w towarzystwie innych osób? — zapytała jednak kobieta.
      — Spanikowałem, nie wiedziałem co robić... — tłumaczył — więc zadzwoniłem do przyjaciela mojego brata. Ale po co w ogóle te pytania?
    Funkcjonariusze spojrzeli po sobie, wciąż nico zmieszani, kiedy niespodziewanie podszedł do nich młody mężczyzna, sądząc po stroju, lekarz.
      — Paul, rodzina pana Valentiego? — powiedział, zaraz jednak zmarszczył brwi, dostrzegając wciąż stojących obok stróży prawa. — Czy mogliby państwo na chwilę nas zostawić? To poufne informacje. — mruknął dość nieprzyjemnie, zdawało się, że miał już po dziurki w nosie panoszącej się dookoła policji.
      — Co z moim bratem? — zapytał od razu młodziak.
      — Na szczęście nie jest tak źle jak się zapowiadało, pański brat miał wstrząśnienie mózgu, poza tym parę większych i mniejszych potłuczeń — mówił rzeczowo, zaraz jednak uśmiechnął się lekko, widząc zmartwioną twarz nastolatka. — Ale spokojnie, wyjdzie z tego, jednak będziemy musieli przeprowadzić kilka dodatkowych badań, dlatego pacjent będzie musiał zostać w szpitalu przez następne dni.
    Chłopak odetchnął z widoczną ulgą, prawie chwiejąc się na słabych nogach.
      — Czy mogę go teraz zobaczyć?
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Wto 05 Lut 2019, 22:55

      — Jeszcze nie odzyskał przytomności. Nie będziemy na razie stresowali go gośćmi. Ale gdy tylko się obudzi, zaprosimy pana. Proszę się nie martwić — powiedział łagodnie lekarz. — Jutro zobaczy się pan z bratem. Proszę iść się teraz przespać. To na pewno nie był lekki dzień.
    Mężczyzna pozostawał nieugięty w kwestii wizyt, a gdy tylko Paul wszedł znów do holu, policjanci zaczepili go ponownie.
    Musiał odpowiedzieć na wiele uciążliwych pytań: czy brat do kogoś dzwonił; dlaczego Paul nie zadzwonił na policję w obliczu włamania; czy jest absolutnie pewien, że Josh cały czas był w domu.
    Zapewne na tym się nie skończy. Gdy dowiedzą się od operatora telefonu, że dzwonił do Josha, mogą nie być tak pobłażliwi. Ale póki co dali mu spokój.

    Paul spędził noc w poczekalni. Na szczęście gdy następnego ranka zaczepił pielęgniarkę, ta w końcu miała dla niego dobre wieści.
      — Tak, obudził się już. Nawet o ciebie pytał. Bardzo się martwił, na pewno będzie chciał cię zobaczyć. Rzadko się widuje tak kochających się braci. — Uśmiechnęła się serdecznie i wskazała młozdieńcowi drogę.

    Josh leżał w białej pościeli i wyglądał bardzo blado, cały poowijany bandażami i pozszywany. Był jednak przytomny, a na widok Paula blado się uśmiechnął.
      — Hej — rzucił ochryple. — Ech, naprawdę nic ci nie jest. Powiedziałem tej paniusi, że nie uwierzę, jak nie zobaczę.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Sro 06 Lut 2019, 20:32

    Paul ani myślał iść spać, nawet pomimo widocznego zmęczenia, dzielnie przesiedział całą noc w poczekalni, czekając z niecierpliwością na jakiekolwiek wieści. Nie miało również znaczenia to, że był środek tygodnia i chłopak następnego dnia powinien pójść do szkoły, nastolatek już z góry wiedział, że nic z tego. Kiedy usłyszał, że Josh się obudził i może go odwiedzić, niemal pobiegł do jego sali, chcąc zobaczyć na własne oczy czy wszystko z nim w porządku. Jednak entuzjazm młodzieńca opadł szybko, widząc starszego brata w tak opłakanym stanie – bladego, zabandażowanego i tak słabego, że zupełnie nie przypominał siebie. Znowu musiał przygryźć wargi, żeby nie popłakać się już na wstępnie, jak małe dziecko.
      — Hej — powiedział słabo, zamykając drzwi i powoli wszedł wgłąb pokoju. — To nie o mnie powinieneś się martwić, wiesz? Spójrz tylko na siebie — kontynuował łamiącym się głosem, stając w końcu obok łóżka.
    Wyciągnął szczupłą dłoń i pogładził delikatnie policzek Josha, wnikliwie wpatrując się w jego leżącą postać. Patrzył na niego długo i w całkowitej ciszy, jakby wiedział, że jeśli tylko się odezwie, to zaleje brata potokiem słów. Miał tak dużo pytań, chciał mu też opowiedzieć o tym wszystkim co stało się potem, o tym jak został sam i musiał zmierzyć się z niewygodnymi pytaniami policji, a także jak bardzo się bał... ale wiedział, że może to tylko pogorszyć i tak zły stan brata, milczał więc. Po pewnym czasie jednak nie wytrzymał i nachylił się, by ostrożnie przytulić okryte kołdrą ciało.
      —  Nawet nie wiesz jak się martwiłem.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Sro 06 Lut 2019, 21:35

      — Och, chodź tu, szczeniaku.
    O wiele mniej ostrożnie wyciągnął przed siebie rękę i zagarnął chłopca, przyciskając mocno do swej piersi.
      — Dobrze, że jesteś cały. Będziesz musiał mi trochę poopowiadać, co się stało. Pomieszało mi się we łbie. Dostałem chyba niezły wpierdol.
    Zwracał się do niego z zaskakującą łagodnością, jakby naprawdę coś się w nim zmieniło od czasu tego ataku.
    Może uraz głowy nie pozostawał bez konsekwencji.

    Wysłuchał historii, którą podzielił się z nim Paul. Pochwalił go za niewzywanie policji. Jego pełen ulgi uśmiech powiedział nastolatkowi dość dużo, by ten mógł podejrzewać, że interwencja funkcjonariuszy mogłaby się skończyć dla Josha dużo gorzej.
    Nie był zdziwiony, gdy dowiedział się, że policjanci byli w szpitalu.
      — Będą węszyć. Zjebałem sprawę. Nie przewidziałem, że ci frajerzy wiedzą, gdzie mieszkamy. Najważniejsze, żebyś wiedział, co powiedzieć, kiedy psy zapytają o ten telefon do mnie. Po co dzwoniłeś, skoro byłem z tobą w domu.
    Zawahał się.
      — Można im powiedzieć, że mój telefon był u Teda. Upewnialiśmy się, czy go ma. Tylko musisz koniecznie iść teraz do niego do siłowni i mu o tym powiedzieć. A potem wrócić tutaj. Pod żadnym pozorem nie do domu — poinstruował go, jakby wymyślanie kłamstw miał we krwi; zatrzymał jednak Paula, nim ten zdążył wyjść, jeszcze jednym pytaniem. — A ze starym miałeś kontakt od wczoraj, czy znów zachlał?
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Sro 06 Lut 2019, 23:36

    Nie mógł nie zauważyć zmiany w zachowaniu brata, który był dla niego tak miły jak chyba nigdy wcześniej, bez żadnych ukrytych złośliwości czy szydery. Nie skomentował jednak tego w żaden sposób, bo nie da się ukryć, że taka zmiana bardzo mu odpowiadała. Lubił takiego Josha, czułego i troskliwego.
    Kiedy opowiedział bratu o wydarzeniach poprzedniej nocy, niemal odczuł jak z jego ramion opada jakiś niewidziany ciężar; ulżyło mu, że w końcu nie jest z tym sam. Co prawda wciąż miał pewne obawy jeśli chodziło o policję i wymyślanie fałszywych zeznań, jednak wiedział też, że po tym jak sam skłamał funkcjonariuszom w żywe oczy, nie ma już odwrotu, musieli brnąć w to dalej.
      — Nie, nawet nie odpisał mi na smsa — odpowiedział, marszcząc lekko brwi. Trochę wstyd było to przyznać, jednak tak bardzo przejęty stanem Josha, dopiero teraz przypomniał sobie o ojcu. Nie mieli najlepszych relacji, jednak nastolatek miał nadzieję, że mężczyzna faktycznie przeczytał jego wiadomość i nie wrócił do domu, bo kto wie co go tam czekało.
    Nie tracąc czasu, Paul zgodnie z instrukcjami, postanowił pojechać do siłowni Teda. Dopiero po drodze, czując na sobie spojrzenia innych ludzi, zdał sobie sprawę jak źle wygląda – rozczochrany, z podkrążonymi oczami, w tej samej brudnej już piżamie. Miał szczęście, że była wczesna poranna godzina i w autobusie nie było aż takich tłumów jak zazwyczaj.
    Będąc już na miejscu, zdziwił się, kiedy drzwi do budynku okazały się zamknięte. Stał przed wejściem dobre pięć minut i kiedy już miał odwrócić się do odejścia, Ted nagle otworzył.
      — To ty mały, wskakuj — powiedział, nim Paul w ogóle zdążył się odezwać.
    Młodziak nie pytał dlaczego starszy chłopak wraz z innymi kumplami Josha zostawili go wtedy w szpitalu, mógł się tylko domyślać, że uciekli przed policją. Od razu przeszedł do sedna sprawy i streścił mu cały plan działania, jednocześnie dochodząc do wniosku, że chyba jednak nie chce wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi – kim byli tamci kolesie, albo co takiego musiała zrobić grupa jego brata, skoro sprawą interesowała się policja. Niewiedza wydawała się zwyczajnie bezpieczniejsza.
    Dostał też od Teda torbę, którą zeszłej nocy zostawili z jego domu.
      — Może wam się teraz przydać.
      — Dzięki, to ja będę... — już miał wychodzić, ale nagle stanął w miejscu i zawiesił głos. — Ale zanim pójdę, mogę jeszcze szybko się tu ogarnąć? — domyślał się, że chłopak nie powinien mieć z tym problemu, jednak nie czuł się na tyle pewnie, by w jego lokalu tak bez pytania pójść sobie pod prysznic.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Czw 07 Lut 2019, 20:23

    Ted był raczej miły. Pozwolił chłopakowi skorzystać z prysznica, a nawet zaproponował mu na obiad pizzę. Widać było po Paulu, że jedzie na rezerwie i cały dzień niewiele pił i jadł.
    Zanim więc chłopiec ponownie trafił do szpitala, zdążył się poczuć trochę lepiej, duchem i ciałem.
    Kiedy przekroczył próg sali, musiał jednak zorientować się, że coś jest nie tak.
    Josh siedział na łóżku z twarzą ukrytą w rękach.
    I chociaż na myśl nasuwały się od razu problemy z policją, to nie one sprawiły, że Josh zaciskał dłonie w pięści na swych włosach.
    Podniósł głowę i popatrzył na Paula. Zaciskał zęby, aż trzeszczały. Był w strasznym stanie.
      — Chodź tu — wydusił i wyciągnął rękę, a gdy tylko nastolatek znalazł się w jej zasięgu, został przyciągnięty do masywnego ciała brata.
    Josh wypuścił przeciągle powietrze i przycisnął wargi do jego skroni, zaciskając powieki.
    Nie wiedział, jak ubrać w słowa to, co powinien mu powiedzieć.
    Paul… powinien wiedzieć.
      — Zjarali nam chatę — wydusił w końcu. — Spalił się… dom… — Przełknął z trudem ślinę. — A razem z nim… ojciec…
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Czw 07 Lut 2019, 21:55

    Po odświeżeniu się i posiłku nastolatek czuł się o wiele lepiej, dlatego do szpitala przyszedł w znacznie lepszym nastroju. Jednak mina momentalnie mu zrzedła, kiedy tylko przekroczył próg sali, w pierwszej kolejności wzrokiem napotykając schyloną postać brata. Zmartwiony, od razu do niego podszedł, spodziewając się złych wieści odnośnie jego stanu zdrowia lub problemów z policją, nic jednak nie mogło przygotować go na to co chwilę później usłyszał.
    Paul zamarł w ramionach brata, szeroko otwartymi oczami gapiąc się w białą ścianę przed nim. Trawił, trawił powoli to, co mu powiedziano, jakby musiał rozdzielić na składniki pierwsze każde jedno słowo. A kiedy dotarł do niego ich pełny sens, młodziakowi od razu zakręciło się w głowie i opadł bezwładnie w objęciach sinych rąk, czując jak nogi mimowolnie się pod nim uginają.
      — Nie... ale przecież... — przecież pisał do ojca, żeby nie wracał do domu i chociaż chciał to powiedzieć, głos uwiązł mu w gardle. Niespodziewanie poczuł coś mokrego na policzkach i dopiero po chwili doszło do niego, że płacze. W pierwszym odruchu zamrugał, chcąc to powstrzymać, ale nie wytrzymał długo i już po chwili rozkleił się na dobre, chowając głowę w zgięciu szyi Josha. Momentalnie wróciły też do niego wspomnienia z wypadku jego matki i chociaż z ojcem nigdy nie był tak blisko, ponownie ogarnęła go fala przytłaczającego smutku.
      — Josh... co my teraz... zrobimy... — wyłkał, mocno zaciskając dłonie na plecach chłopaka.


    Ostatnio zmieniony przez Verde dnia Czw 07 Lut 2019, 22:55, w całości zmieniany 2 razy
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Czw 07 Lut 2019, 22:47

    Nie wiedział, co zrobią, ale przecież nigdy mu tego nie powie.
    Wiedział jednak, że za wszelką cenę muszą pozostać razem.
    Rano czekała go identyfikacja zwłok, ale był pewny, że to ojciec. Jeżeli z domu wyniesiono zwęglone ciało, do kogo innego mogło należeć?
    Telefon Henryʼego od dwóch dni milczał i wszystko składało się w jedną, ponurą całość.
    Nie był pewien, czy w ogóle jest szansa, by jego i Paula nie rozdzielono. Ale choć roztrzepany nastolatek był obecny dość krótko w jego życiu, nie wyobrażał sobie, aby mogło do tego dojść.
    A już na pewno nie w takich okolicznościach.
    Zacisnął palce na drobnej dłoni brata – ten gest mówił więcej, niż mogłyby powiedzieć jakiekolwiek słowa.
    Poruszył się lekko, wiodąc nosem po mokrym od łez policzku brata. Owiewał ciepłym, nierównym oddechem jego skórę, zdesperowany, załamany, pokonany.
    I nagle całe napięcie pękło, dokładnie w tej chwili, gdy wpił się w rozchylone, słone od łez usta brata.
    Z agresją, pasją, rozpaczą, ale przede wszystkim zupełnie na trzeźwo.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Pią 08 Lut 2019, 00:42

    Paul czuł, że w ostatnim czasie zbyt mocno wszystko w sobie dusił, wciąż był dzieciakiem, a momentami tak bardzo starał się zgrywać dorosłego, że w sytuacjach takich jak ta zwyczajnie pękał. Dlatego teraz, wtulony w ramiona brata, płakał i płakał, jakby nigdy nie miał już przestać. Pewnie trwałby w takim stanie przez kolejne długie minuty, gdyby nie to, co niespodziewanie zrobił Josh. Nastolatek był w tak wielkim szoku, że momentalnie przestał łkać, zupełnie się tego nie spodziewając, nie w takim miejscu ani w takiej chwili, ale nie odsunął się. Zaskoczenie powoli zaczęło ustępować rozluźnieniu, kiedy przymknął ciągle mokre od łez powieki i nieśmiało próbował odpowiedzieć na pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz głębszy, bardziej zachłanny. Oboje chyba potrzebowali podobnego rozładowania napięcia, bo całowali się mocno, długo i z pewną desperacją, nim w końcu Paulowi zabrakło tchu. Odsunął się, z ciężkim oddechem podnosząc wzrok na twarz brata, by zaraz jedna z jego dłoni powędrowała na zabandażowany policzek. Pogładził go delikatnie, nic jednak nie mówiąc, bo czuł, że nie musi nic mówić. Zdawało się, że wewnątrz obaj wiedzieli jak ciężki czeka ich czas, problemy z policją wydały się teraz czymś trywialnym przy tym, że nie mieli domu, funduszy, właściwie nic. I Paul nie chciał o tym myśleć, bo automatycznie łzy znowu zbierały mu się w kącikach oczu.
      — Policja tu była? Znaleźli... go, tak? — mówił cicho, słowa ledwo przechodziły mu przez gardło.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Sob 09 Lut 2019, 17:13

      — Tak. Jutro rano muszę go zidentyfikować — odparł z trudem, łypiąc ponuro na smutną twarz brata. — Pójdziesz na razie do Teda, dobra?
    Nie miał innego pomysłu, co mógł teraz zrobić z bratem; nie chciał nawet myśleć o opiece społecznej, która wkrótce może mu go odebrać.
    Ale nie wiedział jeszcze wszystkiego.

    Paul czekał na niego pod drzwiami. Kiedy Josh wyszedł z prosektorium, wyglądał na zszokowanego i wytrąconego z równowagi.
    Młodzieniec mógł z początku sądzić, że to widok zwłok ojca wzbudził w nim tak silne emocje, został jednak wyprowadzony z błędu.
      — Kurwa — syknął Josh i złapał chłopca za ramiona. — To nie jest on, czaisz? To nie jest stary!
    Był w stu procentach pewien, że spopielone ciało, które mu pokazano, nie należało do Henry'ego Valentiego. Nie zgadzała się postura, wzrost; nie zgadzała się budowa czaszki.
    Nie miał co do tego najmniejszych złudzeń, ale wydawało mu się to tak absurdalne, teraz, gdy obaj już zdążyli przyjąć najgorszą wersję wydarzeń, a wręcz zaczynali się z nią godzić.
      — Możliwe, że to jeden z podpalaczy — stwierdził. — Kurwa, jeśli okaże się, że ten dupek nie odbierał, bo znów zachlał, to ja go zapierdolę, po prostu zapierdolę!
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Pon 11 Lut 2019, 02:21

    Kiedy stał tak pod drzwiami prosektorium, co chwilę niespokojnie chodząc z jednego kąta w drugi, sam nie wiedział czy woli być tu czy może jednak powinien był wejść z bratem do środka. Chociaż, czy na pewno byłby gotowy na widok zwęglonych zwłok ojca? Na samą myśl poczuł jak żołądek mu się dziwnie ściska, ale zanim jego wyobraźnia zdążyła wybiec dalej, oczom nastolatka ukazał się widocznie zdenerwowany Josh. Paul momentalnie zmarszczył brwi, podświadomie wyczuwając, że coś było nie tak. I całkiem go zatkało, kiedy już dowiedział się, co tak bardzo wzburzyło starszego chłopaka.
      — Co? — rzucił głupio, bo właściwie był w takim szoku, że tylko tyle był w stanie powiedzieć. — Ale jesteś pewny? — dodał, przyglądając się uważnie twarzy brata, która w zasadzie sama w sobie była już odpowiedzią – Josh nie mógł się pomylić, a zwłoki znalezione w ich spalonym domu najwidoczniej wcale nie należały ojca, jak to wszyscy na początku założyli. Ale to przecież dobrze, prawda?
    Paul oprzytomniał dopiero po paru długich sekundach, nim w końcu położył dłonie na policzkach brata i przyciągnął go bliżej, zaglądając prosto w jego oczy, jakby chciał go w ten sposób uspokoić.
      — Ej, ej, już, spokojnie — słowa te kierował też trochę do siebie samego. — To przecież dobrze, Josh! To dobrze, że to nie jest ojciec!
    Również był zagubiony i czuł się dziwnie ze świadomością, że wczoraj zdążyli już opłakać śmierć Henry'ego, a teraz nagle okazało się, że ten być może żyje. Nie zdążyli jednak dłużej nad tym pomyśleć, bo niedługo potem zadzwonili do nich z policji.

    Znajdując spalone ciało, wszyscy błędnie zakładali, że to na pewno jest właściciel domu, było to po prostu logiczne, dlatego nikt się już nie trudził z ewentualnym szukaniem pana Valentiego. Co się okazało, mężczyzna od dwóch dni leżał w szpitalu z poważnymi oparzeniami drugiego i trzeciego stopnia, obejmującymi połowę jego ciała, ponadto z niewiadomych przyczyn cały ten czas był nieprzytomny. Dlaczego nikt tego nie zgłosił, a szpital nie spróbował skontaktować się z rodziną pacjenta od razu – nie wiadomo, ale liczyło się głównie to, że w końcu wiedzieli co działo się z Henrym, nawet jeśli wieści nie był wcale tak dobre.
    Już mieli wchodzić do sali, kiedy niespodziewanie Paul złapał za rękaw bluzy Josha, zatrzymując go w miejscu. Miał mocno ściśnięte usta, a wzrok wbity w podłogę.
      — Boję się go zobaczyć... — powiedział cicho, przerażony wizją widoku tych wszystkich oparzeń.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Sro 13 Lut 2019, 19:43

      ― Ech, zluzuj, nie może być tak źle, skoro żyje ― rzucił zimno Josh, ale nie wyszarpnął rękawa z jego dłoni.
    Wiele się zmieniło, odkąd odebrał Paula z lotniska. Najwyraźniej dostrzegł w nim wreszcie młodszego brata, kogoś, kogo trzeba chronić. Paul był dość nieporadny, zupełnie nie potrafił się bić, a przy tym miał w sobie coś tak rozkosznego i rozbrajającego, że nawet szyderczo nastawiony Josh nie mógł pozostać wobec niego obojętny.
    A co dopiero niechętny.
      ― Pójdę tam pierwszy, okej? ― uśmiechnął się krzywo. ― Poczekaj tu chwilę.
    Zostawił chłopca na korytarzu, a potem zmrużył oczy i ruszył do drzwi.
    Paul nie dojrzał wnętrza pokoju, kiedy starszy Valenti je uchylił, i wciąż nie wiedział, na co się przygotować.
    Josh wyszedł ledwie trzydzieści sekund później.
      ― Jest cały w bandażach, więc…
    Wzruszył ramionami i otworzył drzwi szerzej, aby i Paul mógł dostać się w końcu do pokoju.
    Henry pozostawał nieprzytomny. Rzeczywiście, wyglądał jak mumia – nie byliby w stanie nawet go rozpoznać, gdyby tylko Josh nie dojrzał charakterystycznej blizny na prawej, odsłoniętej częściowo dłoni, którą sam ojcu zrobił, wbijając w nią kiedyś nóż.
      ― Trochę kiepsko, co? ― Josh spojrzał na chłopca nieco z góry.
    Uśmiechnąwszy się krótko, położył mu dłoń na ramieniu i tam już zostawił – naprawdę dobrze było mu być tu teraz z nim. Móc chociaż rzucić ten absurdalny komentarz. Nie być samemu w tak trudnej chwili, ze świadomością, że to się wydarzyło z jego winy.
    Niewiele brakowało, a mógłby tak skończyć Paul. Gdyby pomyśleli o podpaleniu wcześniej…
    Zacisnął palce na szczupłym ramieniu, i zwarł zęby, aż zatrzeszczały.
      ― Stary ma siostrę ― mruknął. ― Ciotka Hanna. Lepiej zadzwonię do niej. No i może nam pomoże. Znaczy bardziej tobie, bo mnie nie znosi. Może jakiś hajs od niej wycyganisz. Ja też spróbuję coś skołować, a przede wszystkim pojadę na chatę i zobaczę, co zostało.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Czw 14 Lut 2019, 16:58

      — Trochę... — przyznał ze słabym uśmiechem, zaglądając w końcu do środka. Spodziewał się czegoś naprawdę strasznego, dlatego na widok białych bandaży, poczuł jak całe napięcie momentalnie z niego schodzi. Nawet nie dopuszczał myśli na temat tego, co kryło się pod tym wszystkimi opatrunkami, spychając je w głąb świadomości, odkładając na potem. Teraz był na to zły czas, mieli za dużo innych problemów.
    Czując mocniejszy uścisk na ramieniu, automatycznie nakrył dłoń brata swoją, przechylając głowę w jego stronę.
      — Nawet o niej wcześniej nie słyszałem — zdziwił się, bo jakoś tak automatycznie założył, że są tylko oni – on, Josh i Henry; nie przypuszczał, że mogą mieć dalszą rodzinę. Teraz był ciekawy, czy kończy się ona wyłącznie na nieznanej mu ciotce czy może ma jednak więcej krewnych. Czuł, że nie jest to najodpowiedniejszy moment na badanie własnego drzewa genealogicznego, postanowił jednak, że później na pewno wypyta brata o wszystko.
      — Josh, nie zna mnie, dlaczego zakładasz, że akurat mnie polubi? — rzucił, nieco pesymistycznie. Chciał wierzyć, że siostra ich ojca dobrodusznie im pomoże, jednak w obliczu ostatnich wydarzeń, nie był w stanie myśleć w ten sposób. — I pojedźmy tam razem — dodał, przylegając do ciała chłopaka jeszcze bardziej. Czuł, że obaj potrzebują teraz bliskości i ciepła drugiej osoby bardziej niż kiedykolwiek. Albo może tak tłumaczył sobie własną potrzebę kontaktu fizycznego z Joshem.
    Trwali tak przez pewien czas, gapiąc się po prostu na nieruchome ciało ojca, nim w końcu nastolatek drgnął lekko. Bezczynnym staniem w miejscu niczego nie wskórają.
      — Idziemy najpierw do... domu? — zapytał i niewiele myśląc, złapał brata za rękę.
    Koss Moss
    Koss Moss
    Minor Vampire

    Punkty : 11735
    Liczba postów : 2431
    Skąd : z Kosmosu
    Wiek : 105

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Koss Moss Pią 15 Lut 2019, 22:33

    Josh skrzyżował ramiona na piersi i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w zamyśleniu w nieruchome ciało ojca. Może na ogół nie żyło im się najlepiej, ale dopiero teraz, gdy mógł go stracić, poczuł, że coś ich jednak łączyło.
    Niekoniecznie nienawiść.
      ― Nie idziemy, tylko idę ― odparł szorstko, ale gdy brat zrobił tę smutną minę, sapnął ze zdenerwowania i popatrzył na niego. ― Dlaczego jesteś taki natrętny, co? Ech.
    Pomarudził, ale uległ mu w końcu. Pojechali na miejsce taksówką i od razu okazało się, że z domu niewiele zostało. Był spopielony, piętro się zawaliło, szyby w oknach były już powybijane, a kiedy podeszli do jednego z nich i zajrzeli do środka, wątpliwym stało się, żeby cokolwiek dało się odratować.
      ― Kurwa ― mruknął Josh, nie odrywając wzroku od ciemnego, czarnego wnętrza domu, śmierdzącego jeszcze spalenizną. ― Mieszkałem tu całe jebane życie.
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Verde Sob 16 Lut 2019, 00:49

    Słyszeć o pożarze domu, a zobaczyć jego zgliszcza to dwie różne sprawy, o czym nastolatek momentalnie się przekonał, widząc na własne oczy spopielone resztki budynku, w którym mieszkali jeszcze parę dni temu. Nie spodziewał się, że ten widok wstrząśnie nim tak bardzo, sprawiając, że zrobiło mu się słabo; może właśnie dlatego Josh nie chciał go ze sobą zabrać? Ponadto, teraz jeszcze bardziej niż wcześniej dobiła go świadomość, że już naprawdę nie mają domu.
      — Przykro mi — powiedział cicho, kładąc dłoń na jego ramieniu. I chociaż sytuacja dotyczyła również jego samego, wiedział, że dla Josha była nieporównywalnie cięższa, bo stracił miejsce, w którym dorastał. W dodatku, Paul jakoś tak wewnętrznie czuł, że poprzez tragedię jaka spotkała go wcześniej, teraz nieco łatwiej było mu pogodzić się z nieszczęściami jakie na nich spadły. Mimo wszystko, nie mógł nic zrobić z ciężarem w piersi, kiedy tylko myślami wracał do tego, gdzie się teraz podzieją, nie mogli przecież w nieskończoność koczować u Teda
      — Josh, ale ojciec musi mieć jakieś oszczędności, nie? — zapytał nagle, a w jego głosie dało się wyczuć panikę. — Może uda się nam coś wynająć?
    Odszedł od brata i ruszył w stronę drugiego okna, prowadzącego do niegdyś innego pomieszczenia, głośno wzdychając; coraz bardziej dochodziło do niego w jak beznadziejnym położeniu są.
      — Cholera, nie wiem...

    Sponsored content

    Forbidden fruit is the sweetest  - Page 6 Empty Re: Forbidden fruit is the sweetest

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Pon 29 Kwi 2024, 00:20