– Oczywiście.
Pomógł mu się podnieść i poprowadził go do gabinetu.
– Dzień dobry – przywitał się grzecznie, choć w pośpiechu, bo bardziej zajmował go pogarszający się stan Olivera.
Nie wiedział, czy jego chłopak będzie w stanie sam wyjaśnić całą sytuację, bo jego spojrzenie było zamglone, a ciało wydawało się słabnąć, więc postanowił poniekąd przejąć inicjatywę.
– Mój chłopak został zaatakowany i obawiam się, że mógł dostać jakiegoś urazu – oznajmił. – I może mieć połamane żebra.