Lies Kill Slowly

    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 13:54

    ΔΔ
                             
    Δ Oscar Fox 20 Δ

    Gdyby Oscar miał racjonalne podejście do życia, to właśnie w tym momencie byłby w drodze na uczelnię. Od tego miał jednak znajomych, którzy bez żadnego problemu z uśmiechem na ustach wysyłali mu notatki. Szatyn czasem zastanawiał się, czy to ze względu na ich bezinteresowną dobroć, czy pod koniec semestru zażądają od niego jakiejś formy wdzięczności. Na daną chwilę jednak nie miał zamiaru przejmować się tak mało istotnymi rzeczami, jakimi były wykłady z ekonomii. Bardziej męczyła go osoba, która usilnie dobijała się do mieszkania, nie dając mu odespać zarwanej nocy. Po pięciu minutach zrezygnowany wstał ciężko i uchylił drzwi, wyglądając na klatkę schodową.
      — Właśnie dlatego chciałam dostać zapasowe klucze — odparła na powitanie ruda dziewczyna i bez zbędnych słów wpadła do środka, potykając się o stertę ubrań. — Boże Oscar, czy ty czasem sprzątasz?
      — Zastawiam na ciebie pułapki — mruknął zaspanym głosem i zasłonił oczy, gdy Natalie podniosła roletę i otworzyła okno, chcąc nieco bardziej rozbudzić bruneta. — Czemu dręczysz mnie od samego rana?
      — To nie żarty, skarbie. Mamy problem. Simon złamał nogę dość poważnie i nie wiemy, czy będzie mógł jeszcze kiedykolwiek wrócić do zespołu — powiedziała smętnie i usiadła na łóżku z miną zbitego psa.
      — Moje kondolencje, a teraz daj mi spać — westchnął i złapał za ramę okna, chcąc pozbyć się uciążliwego źródła światła, ale dziewczyna podniosła się energicznie, utrudniając mu to zadanie. — Nat, już kiedyś o tym rozmawialiśmy. Studiuję i nie mam czasu na takie głupoty.
      — Właśnie widzę, jak ciężko pracujesz — żachnęła się, opierając dłonie na biodrach. W tej sytuacji faktycznie ciężko było wcisnąć dziewczynie jakiś kit, bo ta od ponad roku spędzała z nim każdą wolną chwilę. — Gdybyśmy mieli inny wybór, to nie zawracałabym ci głowy. Chociaż jedna próba. Mamy cały sprzęt poza pałeczkami. Proszę, proszę, proszę...
      — Dobra, dość — przerwał tę litanię mocno już poirytowany. Dziewczyna, przeczuwając wygraną, pisnęła radośnie. — Kiedy masz tę próbę?
      — Dzisiaj za dwie godziny, więc rusz się, bo musimy tam jeszcze dotrzeć. W nagrodę pomogę ci sprzątnąć ten syf — obwieściła wesoło i objęła go za szyję. — Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Postaramy się jak najszybciej znaleźć kogoś innego.
      — Przecież wcale nie jest tu tak źle — powiedział chłopak, gdy uwolnił się z szaleńczego uścisku, po czym zniknął za drzwiami łazienki, chcąc nieco ogarnąć potargane włosy. Ten pokój pamiętał o wiele gorsze czasy, dlatego porozrzucane ubrania i kilka niedopałków na parapecie wydawały mu się szczytem ładu. Sam nie wiedział, czemu przystał na ten szalony pomysł i nawet nie wyobrażał sobie powrotu do perkusji po tak długiej przerwie. Szatyn niegdyś grał w szkolnym zespole i choć wszyscy byli zachwyceni jego dokonaniami, to nigdy nie wiązał poważniejszych nadziei z muzyką. Aktualnie lekko uszkodzony instrument kurzył się w rogu pokoju, bo nikt nie wykazywał chęci odkupienia bębnów, a Oscar nawet nie chciał wyobrażać sobie, jak sąsiedzi zareagowaliby na jakiekolwiek próby gry.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Sob 08 Lut 2020, 13:53, w całości zmieniany 7 razy
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:00

    Lies Kill Slowly 2crpoye

    ✚ William Berry 20 ✚

    Przechadzał się z jednego kąta pokoju w drugi, przygryzając ze zdenerwowaniem lekko zaczerwienione już wargi. Natalie miała do niego zadzwonić dobre pół godziny temu, mimo to telefon dalej milczał. Usiadł w końcu na brzegu kanapy, odchylając lekko głowę i ciężko wzdychając. Fakt, sam pomysł średnio do niego przemawiał, "Trapnest" to był jego zespół, osobiście wybrał wszystkich członków i świadomość, że miał do niego dołączyć ktoś kogo w ogóle nie znał,  powodowała u dwudziestolatka tylko ból głowy. Jednak jeszcze gorsze byłoby to, gdyby na swój pierwszy większy koncert zostali bez perkusisty, dlatego wiedział, że nie zostaje mu nic innego jak tylko zaufać Natalie i czekać na jakiekolwiek wiadomości od niej. Przeklęty Simon, cholerny amator mocnych wrażeń, a ostrzegał go przed tą nieszczęsną paralotnią. Kiedy na nowo przypominał sobie sytuację, przez którą zespół znalazł się w tak krytycznym momencie, mimowolnie poczuł wzrastającą w nim irytację. Wtem na szczęście usłyszał znajomą melodię jednej z piosenek Stonesów, której dźwięk jeszcze chyba nigdy tak go nie ucieszył.
    I jak? – zapytał, nieco zbyt szybko odbierając telefon.
    – Spokojnie, przekonałam go – powiedziała pewnym głosem gitarzystka, nie ukrywając zadowolenia. – Będziemy na próbie, jak dobrze pójdzie może od razu zaczniemy grać – brzmiała, jakby teraz wszystkie ich problemy zostały rozwiązane. Will natomiast nie potrafił być tak optymistycznie nastawiony.
    Okaże się, do potem – mruknął i natychmiast się rozłączył, zupełnie tak jakby wcześniej nie wyczekiwał tego telefonu. Tylko trochę uspokojony, skierował kroki w stronę sypialni, gdzie zaczął się powoli ubierać i drgnął lekko, słysząc jakieś szmery za plecami. Zdaje się, że całkiem zapomniał o atrakcyjnym blondynie z zeszłej nocy, który teraz przeciągał się leniwie na jego łóżku.
    Wypad – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym zupełnie ignorując chłopaka obok, wrócił do poprzednie wykonywanych czynności.

    Dwie godziny później pojawił się jako pierwszy w ich małym studio jak zwykł nazywać garaż przekształcony na dźwiękoszczelne pomieszczenie do ćwiczeń, będący jakiś kwadrans od centrum. Czekając na innych, zaczął cicho brzdąkać na gitarze, chcąc odpowiednio nastroić instrument.
    – Willy! – usłyszał nagle znajomy głos i automatycznie podniósł głowę, dostrzegając uśmiechniętą twarz Natalie i zaraz obok niej jakiegoś nieznanego mu chłopaka – jak mniemał, ich przyszłego perkusistę.  
    Cześć Natalie – odpowiedział, opierając gitarę o ścianę obok i mimowolnie skierował wzrok na nieznajomego, posyłając mu jedno z tych oceniających spojrzeń. Pierwsze na co zwrócił uwagę, był wzrost. Sam będąc całkiem wysokim, zdziwił się widząc, że są podobnego wzrostu, co więcej tamten mógł być nawet wyższy, jednak z tej odległości Berry nie był w stanie tego stwierdzić.
    Ty musisz być Oscar? – powiedział, podchodząc bliżej i wyciągając do niego dłoń  w geście powitania – Will – przedstawił się, dalej uważnie przyglądając się szatynowi.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:12

    Oscar krótko obrzucił wzrokiem miejsce, do którego zaciągnęła go dziewczyna. Nie spodziewał się co prawda wybitnego profesjonalizmu, ale odpadające ze ścian panele wyciszające nie wyglądały za dobrze. Pomimo tego mankamentu miejsce prezentowało się jak typowe garażowe studio i miało ten specyficzny, undergroundowy urok. Chłopak uśmiechnął się kątem ust, zauważając czarnowłosego, który właśnie wyciągnął do niego rękę. Z opowieści Natalie wynikało, że facet jest liderem zespołu, co nie było szczególnie zaskakujące. Jego pewna postawa ciała od razu rzuciła się Oscarowi w oczy. Dodatkowo był niebrzydki, co stanowiło kolejny atut dla zespołu. Złośliwi mawiają, że atrakcyjny wokalista to już połowa sukcesu.
      — Tak. Miło mi cię poznać, Will — odpowiedział, po czym znowu powiódł wzrokiem po garażu. — Pozwolisz, że ogarnę co konkretnie tutaj macie?
    Nie czekając specjalnie na odpowiedź, skierował się na tyły pomieszczenia. Dostrzegł stojącą pod ścianą perkusję i już z daleka widział, z czym będzie miał do czynienia. Dziewczyna jedynie przybrała niewinną minę i spojrzała na lidera.
      — Mamy go z głowy na dłuższą chwilę. Kiedy przyjedzie reszta? — zapytała Nat i chwyciła swoją gitarę ze statywu. Zaśmiała się niepoważnie, gdy wspomnienie ich przyjaciela pojawiło się w jej głowie i złapała Williama za przedramię, jakby przekazywała mu bardzo ważną wiadomość. — Odwiedziłam wczoraj Simona w szpitalu i... on naprawdę przyznał ci rację. Powiedziałam mu, że trochę na to za późno.
    W tym czasie Oscar zajęty był oglądaniem bębnów, po tym jak zdjął z siebie skórzaną kurtkę i rzucił ją na sofę obok. Zebrał niesforne włosy w górę, aby nie przeszkadzały mu przy grze i zupełnie niespodziewanie uderzył w werble. Ruda aż podskoczyła, wyrwana z rozmowy i skierowała morderczy wzrok w stronę chłopaka.
      — Żartujecie sobie, prawda? — zapytał z uśmiechem Oscar, gdy już skutecznie zwrócił na siebie uwagę. Zakręcił pałeczkami między palcami i uderzył w talerze. — Czy wasz perkusista był jebanym bogaczem? Ta piękność to praktycznie w całości profesjonalne DW.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 17:57, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:14

    Tom jest gdzieś teraz z Alexem, ale napisał, że niedługo będą – powiedział, wodząc wzrokiem za Oscarem, który wszedł jak do siebie i od razu dobrał do się perkusji. Był to jednocześnie dobry, i jak i w pewnym sensie zły znak. Przesunął jednak spojrzenie na Natalie, kiedy ta wspomniała o ich drogim przyjacielu Simonie. William parsknął cicho pod nosem, nie mogąc się powstrzymać.
    Szkoda, że Simon zawsze jest mądry po szkodzie – odpowiedział, nachylając się w stronę nico niższej dziewczyny – Pamiętasz jak kiedyś wyrżnął twarzą prosto w pokrzywy za murem szkoły? Tylko tym razem, my również mamy przez niego problem – mruknął z kwaśną miną, jakby martwił się tylko zespołem, a nie stanem zdrowia swojego przyjaciela. Oczywiście przejmował się perkusistą, jednak nie okazywał tego tak otwarcie, przez co jego troska względem bliskich mu osób nie zawsze wydawała się tak oczywista w oczach innych ludzi. Sprawiał wrażenie chłodnego i zdystansowanego, często aroganckiego, jednak skoro zdobył tych paru przyjaciół, nie mógł być aż taki zły. Mieli raczej świadomość trudnego charakteru Willa.
    Tak, i cholernym debilem jak mogłeś już pewnie usłyszeć od Natalie, dlatego tutaj jesteś – odpowiedział Oscarowi, przypominając sobie jak sam przekonał Simona do kupna lepszego sprzętu. Widać było, że nowo poznany chłopak znał się na rzeczy, na co lider uśmiechnął się lekko i spojrzał na samego zainteresowanego. Zerknął na jego uszy i rozciągnięte dość mocno dziurki, zaciekawiony mimowolnie zaczął się zastanawiać czy ciało szatyna zdobią jeszcze jakieś inne formy piercingu. Skarcił się jednak w myślach, przenosząc spojrzenie na twarz Oscara.  – Może pokażesz nam próbkę swoich umiejętności? – zasugerował, lekko wyzywającym tonem. Teraz nadszedł czas prawdziwej próby, mógł sprawić dobre wrażenie i mieć pojęcie o sprzęcie, jednak jeśli jego umiejętności okażą się niewystarczające, William nie zamierzał pozwolić mu dołączyć do zespołu. Jego zespołu.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:16

    Nat zaśmiała się dźwięcznie, kiedy Willy przypomniał jej historię z pokrzywami. O ile poparzona wówczas twarz Simona nie grała w ich zespole szczególnej roli, tak złamana noga zdecydowanie uniemożliwiała pracę. Kiedy już pierwsze zaskoczenie, związane z jakością bębnów minęło, szatyn musiał przyznać, że dla samej możliwości gry na tym instrumencie warto było pofatygować się na próbę. Swoją drogą, gdyby on miał zespół i bogatego perkusistę, to zacząłby od ogarnięcia lepszego miejsca. Najwidoczniej ów Simon nie był na tyle głupi, żeby samodzielnie łożyć na resztę sprzętu... albo Will nie był wystarczająco przekonujący.
      — Zacznijmy od tego, że dawno nie miałem okazji grać — zakomunikował na wstępie chłopak, po czym wybił na rozgrzewkę krótki rytm, który jako pierwszy przyszedł mu do głowy. — Ale postaram się coś zaprezentować.
      — Teraz to się zacznie — szepnęła dziewczyna, pochylając się w stronę lidera. Natalie wiedziała, że jej ukochany lubił się popisywać aż nadto i nie przepuszczał ku temu żadnej okazji. Najbardziej jednak denerwowały ją chwile, w których jej własne przyjaciółki potrafiły przesadnie ekscytować się jego osobą, a Oscarowi to absolutnie nie przeszkadzało. Chłopak miał naprawdę spore doświadczenie i niegdyś nawet dostał kilka poważnych propozycji. Wszystkie odrzucił, bo sam poważnym człowiekiem nie był. Wiedział, że prędzej czy później jego brak odpowiedzialności i systematyczności skreśliłby wszystkie osiągnięcia, a nawet specjalnie nie chciało mu się dzień w dzień siedzieć nad bębnami. Zdecydowanie żył z dnia na dzień. Solówki były jego ulubionym elementem, dlatego dobrze pamiętał niektóre z nich. Ruda jedynie pokręciła głową, gdy pomiędzy szybkimi uderzeniami w hi-hat, drewniana pałeczka efektownie poleciała w górę, po czym idealnie wylądowała w dłoni perkusisty. Instrument był na tyle rozbudowany, że chłopak nie miał problemu w zaprezentowaniu swoich umiejętności. Uśmiechnął się do siebie, będąc pod wrażeniem działania pamięci mięśniowej, bo nawet po takiej przerwie, każde uderzenie wychodziło mu wyjątkowo gładko. Dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo za tym tęsknił i cholernie pożałował zmarnowanych dwóch lat. Gdzieś w trakcie finezyjnego przejścia, bocznymi drzwiami garażu wpadła reszta roześmianego i nieźle spóźnionego zespołu. Jeden z nich od razu uniósł brwi w zdziwieniu i objął Natalie ramieniem, drugą dłoń opierając na biodrze. Po zakończeniu tego krótkiego występu Oscar odgarnął włosy, które pomimo związania i tak opadły mu na oczy.
      — Nie rozdaję autografów — sapnął żartobliwie, widząc minę Alexa, który zapomniał domknąć usta.
      — No mówiłam, że idiota — prychnęła dziewczyna.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 17:58, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:21

    William nie mógł nic poradzić na to, że od samego początku był nastawiony dosyć sceptycznie do osoby Oscara, nie pomagał nawet fakt, że był on facetem Nat. Nie wiedział dokładnie czego to była kwestia, być może zbytniej pewności siebie szatyna albo tego, że nie miał okazji słyszeć jak gra. Dlatego ze zniecierpliwieniem wyczekiwał popisowego występu chłopaka, prychając pod nosem kiedy ten tylko wspomniał o dłuższej przerwie od gry, już go wtedy prawie skreślił. Jednak słysząc tylko pierwsze dźwięki zamarł. Oczy mu błysnęły, kiedy przysłuchiwał się grze Oscara, który wydawał się w tym tak naturalny, pewny i... cholernie dobry. Czego Will nie chciał przyznać sam przed sobą. On – od dzieciaka grający na fortepianie – miał na tyle dobry słuch, że od razu załapał z czym ma do czynienia. Chociaż w tym przypadku, nawet genialny słuch nie był tu potrzebny, sadząc po reakcji reszty zespołu. Teraz nie mógł go nie przyjąć, po prostu nie mógł.
    No, no... To było całkiem niezłe – powiedział z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem, jednocześnie klaszcząc w dłonie, za czym poszli pozostali. Oscar mógł być bardziej niż zadowolony z siebie, to był naprawdę świetny występ.
    – Taaak, jesteśmy uratowani! – krzyknął Tom, podchodząc do lidera i jedną ręką zawieszając mu się szyi, drugą wyciągając w stronę nowego perkusisty – Oscar, nie? Tom, miło mi – powiedział z szerokim uśmiechem. Zaraz za nim poszedł Alex, będący chyba pod największym wrażeniem umiejętności szatyna. Podbiegł zaraz, ściskając dłoń Oscara niemal z uwielbieniem.
    Ej, ej, spokój – powiedział Will, starając się nieco uspokoić podekscytowanych chłopaków. Sam był pod równie wielkim wrażeniem, duma mu jednak nie pozwała okazać to w jakikolwiek sposób.  – To rozumiem Oscar, że na razie z nami zostajesz? Przynajmniej do momentu znalezienia nowego perkusisty?  – zapytał William, niby neutralnym tonem, jednak ktoś bardziej spostrzegawczy mógł wyłapać w tych słowach pewnego rodzaju przekaz.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:22

    Szatyn wstał zza bębnów i podszedł do Toma, również podając mu dłoń z lekkim uśmiechem. Nie spodziewał się innej reakcji, choć jeden z chłopaków wydawał mu się być lekko postrzelony, ze swoim nieukrywanym entuzjazmem.
      — Alex, przestań karmić jego ego — odezwała się w końcu Natalie i przewróciła oczami. Gdy lider zadał Oscarowi najbardziej istotne w tym momencie pytanie, stojąca obok dziewczyna zaczęła energicznie kiwać głową, z błagalnym spojrzeniem wbitym w chłopaka. Był ich ostatnią nadzieją.
      — Spójrz na nią — odpowiedział perkusista i wskazał pałeczką w stronę podskakującej panny, która już przeczuwała wygraną. Dziewczyna pisnęła radośnie. — Nie mam innego wyboru.
    To, że zobowiązał się pomóc rudej, nie było do końca zasługą jej próśb. Zdecydowany był już w momencie, w którym tylko zasiadł za instrumentem, ale nie chciał dawać gitarzystce zbyt dużej satysfakcji. Poza tym musiałby przyznać jej rację co do słuszności tego pomysłu, a to absolutnie nie było w jego stylu. Z wielu opowiadań wynikało, że zespół działał już, zanim się poznali i tylko dlatego wcześniej kobieta nie suszyła mu głowy. W tym momencie musiał jednak uznać to za połączenie przyjemnego z pożytecznym. Odłożył pałeczki na werbel, gdy Alex wciąż przyglądał mu się z uwagą, więc skierował na niego krótkie pytające spojrzenie.
      — Chyba jesteś bardzo religijny, co? — zaśmiał się chłopak, nawiązując do sporej wielkości tuneli z wizerunkiem Maryi w uszach Oscara.
      — Pewnie. Jestem wzorem świętości — odparł szatyn poważnie i wyminął go, kierując się w stronę lidera. Dziewczyna parsknęła cichym śmiechem, nie odrywając wzroku od elektrycznego stroika.
      — Masz wszystkie zapisy nutowe Simona, czy będę musiał się po nie pofatygować? — zapytał, gdy zatrzymał się obok Willa i skrzyżował ręce na piersi. Wesołe towarzystwo przestało zwracać na niego uwagę, przygotowując się do próby. — Domyślam się, że to, co potrzebujemy na dzisiaj, masz przy sobie.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 17:58, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:30

    Westchnął z rozbawieniem, słysząc pytanie Alexa. Tak, oczywiście, Oscar z kilometra wyglądał jak idealny przykład osoby oddanej Bogu, barowało jednak koloratki, bez wątpienia pasowałaby do maryjnych tuneli. Jakoś od razu wyobraził sobie chłopaka w takim stroju i mając podobne myśli, Will mimowolnie zaśmiał się pod nosem. Kiedy więc nagle usłyszał pytanie i zobaczył szatyna tuż przed sobą, miał ochotę śmiać się jeszcze bardziej, powstrzymał się jednak, wiedząc,że w gruncie śmieje się sam do siebie.
    Oczywiście, że mam, daj mi chwilę – powiedział już poważniej, odwracając się i poszedł pod ścianę po swój plecak, skąd wyjął parę sztuk zeszytów nutowych. Przygotowany na wszystko. – Dzisiaj ćwiczymy to – wskazał jeden z zeszytów – Przejrzyj sobie, zaraz zaczynamy – powiedziawszy to, ruszył w stronę swojej gitary "Melody" jak zwykł ją pieszczotliwie nazywać, chociaż nie da się ukryć, oryginalnością to nie grzeszyło.
    Już po dłuższej chwili, kiedy zdawało się, że każdy odpowiednio się już przygotował, William odwrócił się na moment w stronę zespołu. Poczuł się dziwnie, nie widząc Siomna standardowo przy swojej perkusji, a zamiast niego napotykając spojrzenie przeszywających oczu Oscara.
    Doba, zaczynamy od "Recorded Butterflies" – krzyknął – 1,2,3...! – po czym pomieszczanie zaczęła powoli wypełniać muzyka.
    Najpierw parę spokojnych dźwięków klawiszy, do których po chwili dołączyła jedna gitara, następnie druga i w końcu perkusja, z mocnym kopnięciem, poprzedzającym spokojnie wejście melodyjnego głosu wokalisty, który śpiewając, czuł się w swoim żywiole bardziej niż kiedykolwiek.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:31

    Oscar spojrzał na niego z rezerwą, gdy lider jeszcze przez jakiś czas uśmiechał się sam do siebie. Odpuścił sobie rozważania na temat jego nie do końca przytomnego zachowania. Odebrał zeszyt z rąk Willa i wrócił do perkusji, rozkładając przed sobą kartki na bębnach. Właściwie wszystkie piosenki były oparte na znanych mu rytmach, choć w kilku z nich znalazł niezbyt skomplikowane modyfikacje, które rozpracował po paru próbach. Ostatecznie położył otwarty zeszyt na poręczy stojącej niedaleko sofy i dał znak liderowi, że jest gotowy. Artyści pracowali razem już bardzo długo i było to widać między innymi po tym, jak rozumieli się bez słów, dając sobie co jakiś czas jedynie nieme znaki. Oscar musiał szybko zgrać się z resztą zespołu, bo jednak utrzymywanie całości w ryzach i nadawanie tempa było jego zadaniem. Nie miał z tym szczególnego problemu. Natomiast chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do mocnego głosu lidera, bo chłopak, prawdę mówiąc, nieźle go zaskoczył. Był naprawdę dobrym wokalistą, dlatego Oscar przyznał w duchu, że wcale nie musiał opierać swojego sukcesu jedynie na ładnej buźce. Komplikacje pojawiły się przy kolejnym utworze. Już w połowie piosenki musieli przerwać i zaczynać od nowa, bo coś zdecydowanie się rozjeżdżało. Ta sama sytuacja powtórzyła się jeszcze kilkakrotnie i dopiero po czwartym podejściu, udało im się dobrnąć do ostatniej zwrotki... którą ponownie całkowicie spierdolili. Oscar przeciągnął się i przymknął powieki, porządnie już zirytowany. W ten sposób nigdy nie skończą męczyć tego kawałka. Z tego, co chłopak zdążył zauważyć, to utwór był stosunkowo nowy.
      — Alex, przestań tak napierdalać, bo zerwiesz struny i wtedy już niczego nie zagramy — burknęła ruda, reagując w końcu na agresywny sposób gry basisty.
      — Chodź tu, ziomek — westchnął w końcu Oscar. Nie chciał, żeby ta próba zamieniła się w wojnę, a powoli zaczynała przypominać pole bitwy. Musieli szybko odnaleźć problem. Najwidoczniej lider za pierwszym razem nie załapał, że to do niego zwrócił się szatyn, dlatego ten musiał powtórzyć się wyraźniej. — Weź te nuty Will i chodź tu.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 17:59, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:34

    Pierwsza piosenka poszła im świetnie, jednak nie wynikało to z niczego, cały zespół poświęcił wiele czasu by brzmiało to tak dobrze. Chociaż – Oscar tego dnia grał z nimi przecież po raz pierwszy, a jednak dawał radę, kolejny raz zadziwiając Willa. Powinien się cieszyć z tak dobrego obrotu spraw, udało im się znaleźć godne zastępstwo na miejsce Simona (o ile nie lepsze), ale jednak nie potrafił. Czuł dziwną gulę w gardle za każdym razem jak tylko pomyślał o szatynie, jakby podświadomie coś przeczuwał. Starał się jednak nie zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi myślami, skupiając się w pełni na śpiewie,
    Problemy faktycznie się zaczęły, kiedy tylko rozbrzmiały pierwsze dźwięki drugiego utworu. Był to stosunkowo nowy kawałek i chociaż zdawać by się mogło, że każda jedna osoba gra dobrze, to jednak cały czas coś było nie tak. William z wyjątkowym skupieniem starał się zlokalizować źródło problemu, jednak zaczynała go powoli boleć głowa od tego wszystkiego, męczyli tę piosenkę już od pewnego czasu. Kiedy już miał krzyknąć, ogłaszając krótką przerwę, do jego uszu doszedł głos Oscara. Oczywistym było, że nie odebrał tych słów personalnie, dopiero w momencie wypowiedzenia jego imienia, ten odwrócił się z niejakim wahaniem, lekko marszcząc brwi. Był zdziwiony, że chłopak zwrócił się właśnie do niego. Co to miało znaczyć? Wyglądało to zupełnie tak, jakby to sam Will był tu problemem, przez który piosenka nie wychodziła im tak jak powinna. Powstrzymał się jednak, starając się opanować własne myśli, przecież to wcale nie musiało o to chodzi.
    Z lekkim ociąganiem, ale jednak, ruszył w kierunku Oscara, stając przed nim z dziwnie zmieszaną miną.
    Co jest? – zaczął, spoglądając z góry na nuty chłopaka. Być może ten nie był czegoś pewny i chciał  to zapytać? Nagle to rozwiązanie wydało się liderowi najbardziej prawdopodobne – Coś nie tak z nutami? – zapytał, patrząc na niego pytająco.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:34

    Perkusista przesunął się odrobinę do tyłu i oparł o ścianę za sobą.
      — Być może — odparł i wystawił rękę po egzemplarz nut lidera. Naturalnie różnił się on od tego, który dostał Oscar. — To chyba był ten moment.
    Chłopak wskazał na pięciolinię w zeszycie wokalisty, analizując zapis. Stukał trochę irytująco pałeczką w krawędź bębna, próbując jednocześnie zlokalizować źródło problemu. Za każdym razem wywalali się w tym samym momencie zwrotki i w ten sam sposób, więc błąd był powtarzalny. Reszta zespołu nie mogła  cieszyć się długą przerwą, między innymi dlatego, że ruda z basistą dalej wykłócali się o struny. W końcu perkusista uśmiechnął się jakby z politowaniem, a może po prostu była to jego naturalna maniera. Podsunął zeszyt właścicielowi. Wcześniej zakładał, że to Will jako właściciel zespołu zajmował się pisaniem utworów, chociaż teraz nie był tego pewny, bo wtedy ten znałby je bardzo dobrze. Tak czy inaczej, trzeba być ślepym, żeby za każdym razem nie zauważać grubej, czarnej kreski, albo po prostu ich wokalista był mocno rozkojarzony.
      — Tak myślałem — westchnął i wskazał symbol. — Tu jest pauza.
    Oscar w jednej chwili zakręcił pałeczkami w rękach i uderzył w bębny, wybijając kawałek swojej części piosenki. Stojący nad nim chłopak musiał zrobić szybki krok w tył, jeśli nie chciał oberwać rykoszetem.
      — Dopiero po tym wchodzi twoja gitara — oznajmił prosto i spojrzał na niego. — Ty to komponowałeś?


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 17:59, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:37

    Tak, ja – oznajmił, jednak w jednej chwili poczuł, jakby przyznawał się do czegoś wstydliwego, jakby zrobił coś złego. Momentalnie zaczął w głowie analizować słowa Oscara odnośnie nut i minęła dosłownie chwila, nim z niedowierzaniem musiał przyznać mu rację. Faktycznie, tam była cholerna pauza. Którą sam postawił. Nie wiedział jak do tego doszło, być może był zmęczony albo dalej żył emocjami dzisiejszego dnia, kiedy kwestia perkusisty nie była jeszcze pewna. O cokolwiek by nie chodziło, prawdą było, że się pomylił. Cóż, no zdarza się. Jest tylko człowiekiem, ludzie mogą się mylić. A jednak sposób, w jaki Oscar to przekazał  sprawił, że Will poczuł się jakby zrobił najgorszą rzecz na świecie. Berry zmarszczył brwi, czując jak wzrasta w nim złość. I jeszcze te nieszczęsne sztuczki z pałeczkami, niech je sobie... Uspokoił się jednak i wymusił mały uśmiech.
    –  No proszę, jak to się stało? – zaczął lekkim tonem – Cóż, mniejsza, grunt, że możemy kontynuować – powiedział, wracając do swojej gitary, nieco bagatelizując temat. W międzyczasie zastanawiał się czy Oscar już taki był, czy być może celowo starał się go ośmieszyć na oczach zespołu?

    Czas leciał szybko, minęły już dwa tygodnie od kiedy chłopak Natalie dołączył do zespołu jako nowy (tymczasowy) perkusista. W ciągu tych dosłownie kilkunastu dni, William zdążył zauważyć pewną powtarzalność – Oscar za każdym razem, na każdej cholernej próbie miał mu coś do zarzucenia. Sam już nie wiedział, czy naprawdę robił coś źle czy ten koleś zwyczajnie coś do niego miał (w sumie z wzajemnością), a jeszcze bardziej denerwował go fakt, że się tym w ogóle przejmuje. To on był tu liderem, a jakiś Oscar. Postanowił to rozwiązać, możliwe jak najszybciej. Dlatego kiedy kończyli  próbę – ostatnią przed jutrzejszym występem – poprosił perkusistę o chwilowe zostanie na koniec. Kiedy tylko zostali w sami w studio (dał Natalie jasno do zrozumienia, że chce z nim pogadać na osobności), podszedł pewnym krokiem w stronę perkusji.
    Słuchaj, o co Ci chodzi? – zaczął, od razu przechodząc do sedna sprawy.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:38

    Oscar od początku podchodził do całego tego zespołu z rezerwą, bo przecież i tak nie miał zamiaru zostać w nim na długo. Próby traktował jako szansę na oderwanie się od nauki, bo nieszczęsna sesja zbliżała się nieubłaganie. Nie było niczym nowym, że jak zwykle zostawiał wszystko na ostatnią chwilę. Swoją drogą Alex już na pierwszej próbie zauważył jego kolczyk w języku i okazał się wyjątkowo zainteresowany tematem. Trochę po znajomości Oscar zaproponował mu darmowe przekłucie, jednak dopiero po koncercie, bo czas gonił ich nieubłaganie. W ten sposób szatyn dorabiał sobie do skromnej sumy, którą ojciec wysyłał mu co miesiąc. Zajmował się tą „pracą” dorywczo, ale już od dłuższego czasu, więc miał odpowiednią wiedzę. Oczywiście wszystkie zabiegi przeprowadzał we własnym mieszkaniu i może warunki nie były szczytem wygody ani tym bardziej sterylności, ale kto spodziewałby się po nim jakiejś szczególnej troski o tego typu szczegóły? Poza tym chłopak nadrabiał owe braki niskimi cenami i wysoką dokładnością. Basista, zachwycony propozycją i samymi umiejętnościami perkusisty, praktycznie nie odstępował go na krok przez te dwa tygodnie ciężkich prób. Przygotowania do koncertu szybko okazały się tym bardziej wymagające, iż ich lider niespecjalnie chciał współpracować. Bagatelizował wszelkie rady, które dostawał od Oscara z czystej dobroci serca. A przynajmniej na początku, bo po którymś z kolei spotkaniu Will faktycznie zaczął być irytujący z tą swoją specyficzną, arogancką manierą i perkusista zaczynał czerpać przyjemność z wytykania mu kolejnych błędów. Taka lekka forma sadyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a jedynie miała szansę nieco sprowadzić go na ziemię... choć szczerze mówiąc, Oscar nie był odpowiednią osobą do uczenia innych pokory. Lider nie pozostawał mu dłużny i równie szybko zaczął rzucać uszczypliwe uwagi pod adresem bębniarza niejako pod pozorem żartów, zdradzając tym samym (może niezamierzenie) ukrytą niechęć do chłopaka.

      — Nie wiem, czy zostawienie was tu bez nadzoru to na pewno dobry pomysł — szepnęła Natalie na ucho wokalisty, bo nie sposób było nie przeczuwać, że ta dwójka po prostu za sobą nie przepadała. Resztę zespołu nawet zaczynała już bawić ta cicha wojna. Dziewczyna opuściła garaż, przed wyjściem dodając jeszcze. — Oddaj mi go w całości, Willy.
      — Słuchaj, o co ci chodzi? — Usłyszał za swoimi plecami perkusista, który właśnie pakował do plecaka porozrzucane wcześniej na sofie rzeczy. Odnalezienie telefonu w tym syfie zajęło mu trochę czasu.
      — O co mi chodzi? — odpowiedział pytaniem na pytanie, ale uniósł kącik ust, bo dobrze znał źródło pretensji chłopaka. Odwróciwszy się w jego stronę, przysiadł na poręczy mebla i spojrzał na niego bez cienia nieżyczliwości. — W końcu udało nam się zagrać „Zero” w całości bez twojego niepotrzebnego przyspieszania w refrenie, więc chyba nie będzie jutro tak źle, co nie? Masz jakieś inne zastrzeżenia?
    Irytacja Willa wybitnie go bawiła i może odpuściłby sobie to niedojrzałe dręczenie wokalisty, gdyby ten faktycznie zaczął przykładać się do piosenek i przestał zgrywać gwiazdora. Właśnie w ten sposób widział go Oscar.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:00, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 14:48

    Natomiast sam William zazwyczaj nie miał problemu z przyjmowaniem krytyki, dopóki nie spotkał Oscara. Nie wiedzieć czemu, wokalista odbierał wszystkie jego uwagi niezwykle personalnie, jakby chłopak wcale nie chciał mu pomóc a tylko rozzłościć, albo ośmieszyć przed resztą zespołu.
    Słucham? Jakbym to tylko ja popełniał błędy – zaczął, podchodząc bliżej i utkwił rozgniewane spojrzenie w perkusiście. – Mam przypomnieć, komu dzisiaj kilka razy wyślizgnęły się pałeczki przez te cholerne sztuczki? Jeśli nie jesteś ich pewien, daruje je sobie jutro – zarzucił chłopakowi, zakładając ręce na piersi. Naprawdę, jak on go denerwował! Zaczął powoli wiedzieć w nim intruza, który panoszy się na jego terytorium, pogarszając opinię o jego osobie i ukradkiem zabierając przyjaciół (nie mógł nie zauważyć maślanych oczu Alexa, chociaż czy wynikały one tylko z podziwu?). Co gorsza, sam tego intruza wpuścił.
    Zresztą, wiesz, że nie o to mi chodzi – powiedział, schylając się nieco w stronę szatyna – Jeśli masz coś do mnie, to dawaj, zamiast grać w jakieś gierki – mruknął, jakby gotowy na wszystko, nawet na walkę. Napięta atmosfera między nimi ciągnęła się już od jakiegoś czasu i dla dobra jutrzejszego koncertu, wiedział, że muszą to wyjaśnić i ewentualnie się dogadać. Natomiast po występnie wiedział czym zajmie się w pierwszej kolejności – poszukiwaniami nowego perkusisty.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 14:49

      — Moje sztuczki nie są niezbędne do zagrania piosenki, a twoja gitara już tak, dlatego lepiej skup się na swoim zadaniu — powiedział spokojnie Oscar, ale instynktownie wstał, prostując się, gdy chłopak zaczynał zbliżać się w jego stronę. Wyglądało to trochę tak, jakby chciał jasno przekazać Willowi, że jeden dodatkowy krok może skończyć się dla niego marnie. Po kilku nieprzyjemnych sytuacjach, które już wcześniej go spotykały, był wyczulony na takie sytuacje. W tym momencie nie dało się nie zauważyć, że lider na własne życzenie szukał problemów. Oscar zaśmiał się, słysząc w końcu wyraźne wyzwanie. Powinien mieć trochę więcej rozwagi i nie narażać ich obu na potencjalne urazy tuż przed koncertem, ale przecież to nie on zaczął teraz tę agresywną wymianę zdań. Jak zwykle nie widział w sobie żadnej winy. Skoro Will tak bardzo chciał się dowiedzieć, o co dokładnie chodzi perkusiście, to nie miał zamiaru dłużej trzymać go w niepewności.
      — Prawda jest taka — powiedział lekko, nie tracąc kontaktu wzrokowego z wokalistą — że ten zespół wiele traci, trzymając cię dalej na pozycji lidera. Ładny głos nie czyni z ciebie dobrego przywódcy i gitarzysty. Pewnie dlatego dalej siedzicie w tej rozpadającej się budzie. Weź się w garść.
    Czy Oscar przesadził, dobitnie wyrażając swoje myśli na temat Willa i wieńcząc je niewinnym uśmiechem? Najpewniej tak, ale często zdarzało mu się nie być subtelnym, szczególnie gdy rozmówca był na tyle odważny, aby przekraczać jego przestrzeń osobistą. Chwycił czarny plecak i kierując się w stronę wyjścia przy wymijaniu wokalisty, nieznacznie uderzył ramieniem o jego ramię. Nie powinien odwracać się tyłem do potencjalnego agresora, ale wciąż był gotowy na odparcie ewentualnego ataku.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:00, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 15:01

    Mimo bojowej postawy, William w żadnym razie nie zamierzał się z nikim bić, a przynajmniej nie z własnej inicjatywy. Jutrzejszy występ był najważniejszy, jak by to wyglądało gdyby któryś z nich pojawił się z podpitym okiem? Chociaż słysząc Oscara naprawdę miał ochotę mu dokopać. Oczywiście mógł się spodziewać podobnych słów, jednak mimo wszystko nie oczekiwał tak dosadnej odpowiedzi. Szczególnie, że on stworzył ten zespół – zebrał ludzi, pisał teksty, komponował muzykę. A ten gnoje śmiał mu zarzucać działanie na niekorzyść grupy? Na tę "budę" łożył ze swojej kieszeni, i faktycznie może samo wnętrze nie powalało, ale spełniało swoją funkcję i najważniejsze – było blisko centrum. Ale nawet nie liczył na jakkolwiek zrozumienie sytuacji ze strony szatyna.
    Bo Ty na pewno sprawiłbyś się lepiej – powiedział ironicznie, również biorąc swoje rzeczy i skierował się do wyjścia, mając wielką ochotę rzucić w szatyna swoim plecakiem za to wcześniejsze szturchnięcie ramieniem, powstrzymał się jednak w porę.  – Nic nie wiesz, jesteś tu tylko tymczasowo – mruknął do perkusisty, zamykając w międzyczasie garaż i doszedł do winsoku, że nie dogadają się, a dalsza wymiana zdań może doprowadzić tylko do kłótni, o ile nie do czegoś gorszego.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 15:02

    Jak na tak jawną obrazę Will zareagował wyjątkowo spokojnie. Być może Fox ocenił go zbyt pochopnie i chłopak wcale nie miał niezdrowych skłonności do wszczynania bójek. Nie wątpił w to, że w roli lidera spisałby się o wiele lepiej, ale jego ambicje w tym kierunku nie wykraczały wiele ponad pomoc Nat. Poza tym Oscar i duża odpowiedzialność nie szli w parze.
      — Jestem dobrym obserwatorem — rzucił na odchodnym i uniósł dłoń na pożegnanie, ale nawet nie odwrócił się w stronę wokalisty. Natalie czekała na niego parę metrów dalej z zaniepokojoną miną i uspokoiła się dopiero wtedy, gdy nie zobaczyła oznak walki na ciele chłopaka.
      — Do jutra, Willy! — zawołała, zanim ruszyli w przeciwną stronę. Od razu szturchnęła szatyna łokciem w żebra, karcąc go za niesympatyczne zachowanie.

    Klub, w którym grali tego wieczora, nie miał najlepszej opinii, ale to w nim zawsze organizowano najlepsze koncerty w mieście. Widocznie coś ciągnęło ludzi do obskurnych i na pierwszy rzut oka niezbyt bezpiecznych miejsc. Trapnest udało się złapać okazję, na wystąpienie w roli supporta jednego z najsłynniejszych zespołów w kraju i choć była to lokalna kapela, która nie jeździła w międzynarodowe trasy, to zgromadziła w ponurym „Obscene” naprawdę pokaźną rzeszę fanów. Nieźle odstawiona Nat przebierała z zimna nogami, gdy stała pod surowym murem klubu, ozdobionym średniej jakości graffiti. Dopalała już papierosa, rozmawiając z resztą zespołu obok tylnych drzwi budynku.
      — Spokojnie, mamy godzinę — powiedziała, starając się zachować spokój i dodać otuchy reszcie.
      — Niecałą — poprawił ją Tom, opierając się leniwie na klamce. Nie chciał za bardzo zmarznąć, więc sterczał w progu. — Kurwa, czemu po niego nie pojechałaś? Musimy jeszcze zrobić próbę nagłośnienia.
      — Przecież mówiłam już, że mieszka w przeciwną stronę! Nie miałam czasu! — wydarła się dziewczyna, bo najwyraźniej nawet ona nie wytrzymywała napięcia. Oscar nie odbierał telefonu, a na miejscu miał się pojawić już dobre pół godziny temu.
      — Ej! Damy radę — uspokoił ich Alex, który chyba jako jedyny wierzył, że jego „mentor” w końcu dotrze na miejsce i dalej uparcie wydzwaniał do perkusisty.
      — Panikuj dalej Tom, a przysięgam, że w końcu zrobię ci krzy... — warknęła ruda, ale basista przerwał jej w pół słowa.
      — Widzę go — odetchnął Alex, wskazując w stronę parkingu. Był chyba jedyną osobą, która ucieszyła się na widok spóźnionego.
    Faktycznie. Wysoka postać w podartych rurkach zbliżała się w ich stronę wolnym krokiem. Gdy dotarł na miejsce, rzuci szluga na ziemię i zgasił go butem, po czym spojrzał po zgromadzonych, jakby przed chwilą wcale nie przyszedł z prawie godzinnym opóźnieniem na najważniejszy koncert ich życia. Wzrok reszty zespołu nie zrobił na nim wrażenia. Bardziej drażnił go wiatr, który niezbyt łaskawie potraktował jego fryzurę.
      — Małe komplikacje — wytłumaczył się oszczędnie, obdarzając rudą uśmiechem.
      — Śmierdzisz ziołem — warknęła gitarzystka w odpowiedzi.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 15:04

    Kiedy zespół stał na zewnątrz wyczekując spóźnionego perkusisty, William wychodził z siebie. Co prawda jako lider krzątał się wewnątrz klubu, to zagadując z menadżerem lokalu, to z innymi mniej lub bardziej znaczącymi osobami – ogólnie dopinał wszystko na ostatni guzik i wydawać by się mogło, że nie panikuje tak jak  inni. Jednak w głowie jego myśli dosłownie szalały, nie brał po uwagę takiej możliwości i robiło mu się niedobrze na samą myśl, że Oscar mógłby nie przyjść. Nie wiedział co by wtedy zrobili, nawet nie chciał o tym myśleć. Oczywiście, w dalszym ciągu nie pałał do chłopaka szczególną sympatią, jednak dzisiejszego wieczora był im bardzo potrzebny. Cholernie potrzebny.
    Wyszedł na tyły budynku, chcąc sprawdzić sytuację, ponieważ za chwilę mieli zacząć przygotowania do wstępu, a Oscara dalej nie było.
    Kurwa! Co on sobie my... – zaczął, pierwszy raz okazując jak bardzo zdenerwowany jest całą sytuacją, kiedy wraz z innymi dostrzegł wysoką sylwetkę szatyna. Trudno było stwierdzić co Will w tym momencie odczuwał bardziej – ulgę czy złość.
    – Śmierdzisz ziołem – usłyszał i to wystarczyło by wyskoczył do przodu niczym strzała. Stanął przed samym Oscarem i chwycił go za kołnierz, przyciągając bliżej siebie by zrównać ich głowami. Spojrzał mu prosto w oczy i powąchał, chcąc sprawdzić słowa Nat.
    Co Ty odpierdalasz? – warknął cicho, nie musiał krzyczeć by pokazać jak bardzo wściekły jest,  jego mina mówiła wystarczająco dużo. Nie zamierzał teraz wszczynać żadnej kłótni, nie mieli na to czasu, postanowił, że rozliczy się z nim później.
    – Willy, zostaw go, to zły czas – wtrąciła się dziewczyna, jakby chcąc złagodzić sytuację i trochę w obronie swojego faceta.
    Zaraz puścił chłopaka i spojrzał na Natalie.
    Ogarnij go, niedługo zaczynamy przygotowania, chodźcie chłopaki – mruknął zirytowany i ruszył w stronę wejścia.

    Willilam, Tom i Alex jako pierwsi weszli na średniej wielkości scenę, od razu biorąc się za sprawdzanie sprzętu, minęła znacząca chwila zanim dołączyła do nich pozostała dwójka.Wokalista kątem oka zerknął na Oscara, posyłając mu znaczące spojrzenie, niosące swego rodzaju ostrzeżenie. Niech tylko spierdoli im ten występ, dopiero wtedy zobaczy prawdziwie rozwścieczonego Willa.
    Ludzie zaczynali kłębić się w coraz większych grupach, kiedy ciemna do tej pory scena nagle pojaśniała dużą ilością reflektorów. Biel i czerwień przeplatały się, tworząc zmysłową grę świateł. Ludzie na dole mogli zobaczyć zespół, który swoim występem zapowiadał inną znaną grupę, teraz jednak to oni mieli swoje pięć minut. Stojący przy mikrofonie lider przyciągał spojrzenia nie tylko swoją pozycją, ale i wyglądem, ubrany w skórzane, obcisłe spodnie i czarną, porwaną w paru miejscach koszulkę prezentował się wyjątkowo dobrze. Chociaż większą uwagę przykuwał jego makijaż, górne powieki zostały podkreślone czarną kredką, a usta dosłownie muśnięte czerwienią, co okazało się idealnie współgrać z oświetleniem. Przy bliższym przyjrzeniu się, można było dostrzec, że pozostali członkowie mieli wykonany podobny makijaż (był to pomysł Natalie, która ledwo przekonała przyjaciół do pomalowania się). Męska część widowni skupiła się głownie na gitarzystce, wyglądającej wyjątkowo olśniewająco będąc jedyną przedstawicielką płci pięknej na scenie. Po chwili w sali rozległy się pierwsze dźwięki, skupiając uwagę wszystkich w lokalu. Koncert czas zacząć.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 15:06

    To nie tak, że Oscar miał zamiar spóźnić się aż tak bardzo, ale jego znajomy ze studiów postanowił złożyć mu wizytę i przy okazji podzielić się towarem. Przecież szansy na darmowe jaranie nie mógł przepuścić. Już miał zamiar zaprzeczyć słowom dziewczyny i udawać, że jego percepcja wcale nie jest zaburzona, ale Will ruszył w jego stronę, odsuwając Nat na bok. Złapał perkusistę za skórzaną kurtkę.
      — Ciebie też miło widzieć, Willy — oznajmił drwiąco Fox, akcentując ostatnie słowo w ten sam sposób, w jaki zawsze robiła to Nat. Gdy brunet kontrolnie przyglądał się jego źrenicom z bliskiej odległości, rozbawiony całą sytuacją perkusista obserwował jego jasne oczy równie uważnie. To już drugie takie zajście, podczas którego lider pozwalał sobie na zbyt dużo, ale teraz naprawdę nie mieli czasu na potyczki. Natalie według instrukcji zabrała Oscara za kulisy sceny i z ogromnym trudem zaczęła przekonywać go do swojej wizji artystycznej. Chłopak protestował na tyle zaciekle, że ostatecznie tylko połowa z tego, co przygotowała dziewczyna, znalazła się na jego twarzy. Przecież zgodził się być perkusistą, a nie modelką na wybiegu. Naturalnie musiał jeszcze dokładnie powiedzieć rudej ile i kiedy palił oraz czy to w jakikolwiek sposób zmieni jakość jego gry. Wtedy Oscar odparł od razu, że ten stan może wpływać wyłącznie pozytywnie na przebieg koncertu, jednak Nat nie wyglądała na przekonaną.

    Ostrzegawcze spojrzenie posłane zza ramienia Willa spotkało się z rozbawieniem Oscara, który jedynie puścił mu oko. Dobry humor szatyna był jednym z objawów odurzenia i bez wątpienia łagodził jego wrogie nastawienie wobec lidera. Choć występ zapowiadał się tragicznie to z każdą minutą, gdy głośna muzyka wypełniała salę, zespół zyskiwał coraz więcej energii. Wbrew pozorom, konkretnie rozluźniony perkusista spisywał się rewelacyjnie i nie tylko on czuł się na scenie jak w swoim żywiole. Reszta zespołu błyskawicznie odzyskała humor, gdy ta część publiczności, która od początku nie była zainteresowana ich kapelą, również zaczęła wczuwać się w koncert. W połowie występu większość gości bawiła się pod sceną, łamiąc przy tym stereotyp, według którego support był tylko denerwującym tłem każdej imprezy muzycznej. Dodatkowo Will przyciągał wzrok z każdym finezyjnym gestem, jeszcze bardziej ożywiając tłum. Kiedy ich czas dobiegł końca i wyraźnie zmęczony lider pożegnał się z tłumem, kilkoro fanów zaczęło skandować bis, co reszta publiczności szybko podłapała. Zdziwiona Natalie wyjęła słuchawkę z ucha i nachyliła się w jego stronę, aby uzgodnić ewentualną możliwość przedłużenia występu. Przecież zaraz po nich miała grać główna kapela, której taki pomysł mógłby się bardzo nie spodobać. Oscar nie widział problemu. Nie chciał kazać widzom długo czekać na decyzję i po prostu uderzył w werble, modyfikując odrobinę rytm jednej z wcześniej granych piosenek. Alex i Tom szybko podłapali jego pomysł, dołączając do tego popisu swoje instrumenty. W tym momencie pozostała dwójka (niejako przegłosowana) chciała czy nie, musiała wspomóc kolejny utwór. Zachwycony tłum jeszcze przez jakiś czas skandował nazwę zespołu, gdy zmordowani członkowie schodzili ze sceny.
      — Kurwa, widzieliście to? — zawołał Alex, który jak zwykle reagował na wszystko najbardziej emocjonalnie. Mimo zmęczenia objął silnie Nat i Willa za szyję, bo to ich miał teraz pod ręką. — Podbijamy Anglię!
    W tej euforii basista nie zauważył nawet głównej kapeli, która kawałek obok szykowała swoje instrumenty. Idąc tyłem, wpadł na jednego z członków i od razu obdarzył go speszonym spojrzeniem. Na szczęście dwumetrowy facet zdawał się nawet nie poczuć uderzenia i też nie widać było po nim nawet cienia złości za przeciąganie występu. Wydawało się, że mogli teraz odetchnąć z ulgą.
      — Dobra robota — rzucił sympatycznie drugi brodaty mężczyzna i silnie klepnął Willa w plecy z uznaniem, zanim w ciężkich butach wkroczył na scenę.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 15:08

    Mało brakowało, żeby koncert, na który pracowali tak ciężko skończył się katastrofą. Jednak udało się, a zespół dzisiejszego dnia zagrał lepiej niż kiedykolwiek. Tłum szalał, tym występem bez wątpienia zdobyli nową grupę fanów, których dalej mogli usłyszeć schodząc ze sceny. William wręcz promieniał. przepełniony jeszcze emocjami i pierwszy raz od dawna uśmiechał się tak szeroko, mimo wszechogarniającego zmęczenia.
    Dziękujemy! – odpowiedział liderowi drugiego zespołu, z wdzięcznością kiwając głową.
    Szli do pomieszczenia za sceną, gdzie zespoły mogły spędzać czas przed lub po występach, nie było jednak dźwiękoszczelne, dlatego już po chwili mogli usłyszeć mocną muzykę zza ściany. William zaraz odwrócił się do przyjaciół, widocznie zadowolony.
    Byliście zajebiści, oby więcej takich koncertów – powiedział, zdejmując prawie mokrą koszulkę, którą starł to co miał na ustach i podszedł do starej kanapy. Dopiero teraz widoczne były tatuaże, obejmujące praktycznie całą prawą rękę wokalisty.  – To co, odpoczywamy chwilę i lecimy na after? – zaproponował z uśmieszkiem, chociaż znał już odpowiedź. Dopiero teraz, sięgając do swojej torby po koszulkę na zmianę, spojrzał na Oscara, obecnie namiętnie całowanego przez Nat.
    Gołąbeczki, nie chcę przeszkadzać, ale mogę pogadać z Oscarem? – mruknął, wcale nie złośliwie, z uśmiechem im się przyglądając.
    – Ej, odpuść mu już, koncert się udał – odezwał się zaraz Tom.
    – No, Will, no weź, idziemy zaraz pić! – wtrącił się też Alex, gotowy bronić swojego idola za wszelką cenę.
    Ej, spokój, chcę z nim tylko pogadać – odpowiedział William, mając tak dobry humor, że nawet nie zwrócił uwagi na zachowanie przyjaciół, którzy zdawali się stać po stronie perkusisty, mimo, że to on wcześniej prawie spóźnił się na występ.
    Kiedy wyszli na wąski korytarzyk, gdzie zewsząd dochodziła ich głośna muzyka, lider spojrzał uważnie na szatyna. Oparł się plecami o ścianę, z koszulką na ramieniu, było mu jeszcze zbyt gorąco by miał ją od razu ubrać.
    Nie chcę się kłócić – zaczął, chyba chcąc pokazać pokojowe zamiary. – Tylko, jeśli masz być... w naszym zespole – przerwał na moment, jakby te słowa ciężko przechodziły mu przez gardło. – Po prostu uprzedzaj, jeśli zamierzasz się tak spóźnić, wiesz jak cholernie się denerwowaliśmy? – zapytał, jednak mówił wyjątkowo spokojnie. Zdawało się, że cała wcześniejsza złość zdążyła go już dawno opuścić.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 15:08

    Było dokładnie tak, jak zaplanował to sobie perkusista. Ten koncert po prostu nie mógł skończyć się inaczej niż spektakularnym sukcesem. Oscar już dawno nie czuł się aż tak zmęczony i jednocześnie pełen energii. Dragi puściły praktycznie całkowicie, ale jego stan był porównywalny do tego sprzed występu, dlatego nie zważał na obecność reszty, kiedy ruda dziewczyna się na nim uwiesiła. Nie zdążył nawet ściągnąć z siebie tej śmiesznej, scenicznej koszulki, którą ewidentnie wybierała jego laska, bo sam w życiu nie założyłby czegoś takiego. Z zapomnienia wyrwał ich dopiero Will swoim pytaniem.
      — Spokojnie, poradzę sobie z nim — zaśmiał się Oscar na te żarliwe próby obrony ze strony zespołu i otworzył drzwi, puszczając chłopaka przodem. Choć wcześniej nie zgodził się na wymalowanie twarzy kiczowatymi kosmetykami, to teraz Nat rozmazała mu szminkę po całych ustach. Rozwiązał splątane włosy i starł przedramieniem ślady, które pozostawiła mu ruda. Naprawdę tego nie znosił. Na korytarzu panował półmrok, a w powietrzu unosił się gryzący dym, bo widocznie wszyscy mieli w dupie zakazy palenia w klubie. Perkusista obrzucił wzrokiem tatuaże chłopaka i choć sam miał ich mało (bo jedynie na karku i żebrach) to umiał docenić dobrze wykonaną robotę.
      — Nat obiecała, że szybko znajdzie kogoś innego, więc nie będziemy musieli długo się znosić — odpowiedział i obdarzył Willa przekornym uśmiechem. Miał szczerą ochotę dodać jakiś złośliwy komentarz, ale zajebisty koncert i pokojowe nastawienie lidera odsunęło ten pomysł na bok. Na szczęście Oscar nie musiał dłużej słuchać kazań wokalisty, bo z pokoju wypadła podekscytowana reszta zespołu.
      — Plan jest taki, żeby zostać tu i poznać trochę fanów — odparł Tom, przekrzykując muzykę i łapiąc Willa za ramię.
    Alex szybko przerwał jego rozważania.
      — To tylko twój plan, stary. Wiem, że jesteś samotny i chętnie zaliczyłbyś jakąś…
      — Chcę się integrować z fanami, idioto — wytłumaczył się Tom i pacnął go w czoło, na co ruda zareagowała śmiechem.
      — Akurat w to nie wątpię, ale mam lepszy pomysł — kontynuował basista po tym, jak poprawił niebieską grzywkę. — Oscar obiecał mi kolczyk. Zgarniamy alkohol i wbijamy do niego. Kto jest za?
    Klasnął w dłonie uradowany i nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę tylnych drzwi, ale ruda szybko go zatrzymała.
      — O nie, nie. Jego mieszkanie jest w stanie agonalnym — zaprotestowała dziewczyna, łapiąc Alexa za kaptur, gdy ten już chwytał za klamkę. — Możemy po prostu iść do jakiegoś klubu.
      — Nie słuchajcie jej. Nat przeszkadza nawet smuga na szybie — obronił się Fox i ściągnął koszulkę przez głowę. Dopóki w jego zasięgu będzie alkohol, to miejsce aftera było mu obojętne. — Idę się przebrać, a wy coś ustalcie.
    To mówiąc, zniknął w pomieszczeniu obok, a po chwili przypomniał sobie jedną istotną kwestię, więc wyjrzał znowu na korytarz.
      — Zostało mi trochę zioła w domu — mruknął konspiracyjnie do Willa, ale Natalie miała chyba bardzo dobry słuch, bo od razu przybrała krzywą minę. Przezornie szatyn schował się za drzwiami pokoju, nie czekając na jej komentarze.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:10, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 15:11

    Rozmowa przebiegła sprawniej niż przypuszczał, o ile te chwilową wymianę zdań można w ogóle było tak nazwać. Przerwano im, więc nie miał możliwości powiedzieć wszystkiego co zamierzał, jednak w obliczu odpowiedzi Oscara (że ten wcale nie zamierza być w zespole na dłużej) nie miało to już większego znaczenia. Wyjątkowo zadowolony, przyglądał się przyjaciołom z uśmiechem, kiedy tylko znowu zaczął się temat aftera. Jeśli miał być szczery, zdecydowanie podzielał zdanie Toma, sam również  planował uczcić powodzenie dzisiejszego koncertu w towarzystwie jakiejś nowo poznanej osoby. Jednak nie mógł się kłócić jeśli większość ich grona chciała inaczej, nie wspominając o nadgorliwości Alexa, który upierał się na odwiedzenie domu Oscara chyba tylko z chęci zobaczenia jak perkusista mieszka. Kiedy pomyślał o tym w ten sposób, nawet w nim pojawił się cień ciekawości, jednak nie dał tego po sobie poznać w żaden sposób. Szalę przychylił zachęcający szept Oscara, któregoś propozycja wydawała się idealnym zakończeniem wieczoru. Kto by pomyślał, że przyjdzie im wspólnie działać? Puścił oczko i klepnął Nat po ramieniu ramieniu jakby chcąc nieco uspokoić dziewczynę.
    Dobra, to ustalone? Wbijamy do Oscara – powiedział, kiedy zrobił się już lekki harmider.
    – Ale on tam naprawdę ma syf – wtrąciła, dalej niezbyt przekonana Natalie
    – Zajebiście, w końcu będę mieć przekuty język – świergotał zadowolony Alex, zupełnie nie słuchając gitarzystki  
    – No dobra, to teraz tylko po alko? – dorzucił swoje pięć gorszy Tom, odwracając się do drzwi. William wracając do pomieszczenia nałożył w końcu koszulkę i chwycił czarną torbę, po czym już po chwili wszyscy razem opuścili duszne pomieszczenie. Mimo, że wychodzili tylnym wyjściem, natrafili na grupkę (chyba) fanów i biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość okazała się młodymi dziewczynami, trudno było stwierdzić co je tu przyciągnęło - muzyka czy atrakcyjny wygląd członków zespołu. W każdy razie po okołu trzydziestu minutach rozmów i zdjęć, udali się do najbliższego sklepu po oczywisty prowiant, w postaci głównie alkoholu i jakichś przekąsek. Kiedy tylko znowu wyszli na ulice, Will spojrzał sugestywnie na Oscara.
    No to prowadź – rzucił, coraz bardziej ciekawy miejsca, w którym dzisiaj będą świętować udany koncert.
    – Będziecie tego żałować – mruknęła Nat, wychodząc przed grupę, w końcu wiedziała gdzie iść.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 15:14

    Natalie wiedziała, co robi, kiedy ostrzegała ich przed tym pomysłem i tu nie chodziło nawet o bałagan, który miała zamiar ogarnąć. Według niej najebany Oscar i igły to nie mogło być dobre połączenie, ale Alex chyba się tym ryzykiem nie przejmował. Ba, on wręcz nie posiadał się z radości. W tej sytuacji dziewczyna nie mogła zrobić nic innego, niż po prostu poprowadzić grupę w stronę mieszkania perkusisty. „Przewodnik wycieczki” dobrze wiedział gdzie iść, więc szatyn po prostu trzymał się z tyłu.
      — Pierdoli od rzeczy — mruknął do Willa, upewniając się, że panna tym razem nie usłyszy jego słów. Wyciągnął z kieszeni paczkę szlugów i zaoferował jednego liderowi. — Gdyby mogła, to przyjeżdżałaby na próby z odkurzaczem zamiast gitary.
    Wbrew błędnemu przekonaniu, które teraz mogło pojawić się w głowie wokalisty, dzielenie się fajkami wcale nie oznaczało zakopania topora wojennego. Oscar po prostu nie żywił do niego urazy, a znaczna część złośliwości, jakimi obdarzał go na próbach, wynikała głównie z ciężkiego charakteru. Ludzie, którzy poznawali Foxa albo go kochali, albo nienawidzili. Każde inne pośrednie uczucie względem jego osoby było rzadko spotykane.

    Musieli przejechać kilka przystanków, ale po kilkunastu minutach byli już na miejscu.
      — Najpierw kolczyk, potem alkohol — zaznaczyła od razu dziewczyna i wsunęła rękę do kieszeni Oscara, żeby wyjąć z niej klucz. Chłopak pokiwał głową, dopalając kolejnego już papierosa, choć nie wyglądał na przejętego jej słowami. Jako jedyna kobieta w drużynie najwidoczniej czuła się za nich wszystkich odpowiedzialna.
      — Cholera, mogliśmy jednak zabrać te fanki ze sobą — sapnął Tom, kiedy przekroczyli próg sporego mieszkania, a po chwili już znalazł się przy wieży stereo, jakby dudniąca klubowa muzyka nie była dla niego na ten wieczór wystarczająca. Największą część domu stanowił spory pokój z balkonem, czarną sofą pod ścianą i łóżkiem w rogu, na który przed wyjściem Oscar niedbale zarzucił koc. Na drugim końcu pomieszczenia w dość opłakanym stanie znajdowała się stara perkusja chłopaka. Nie miał serca po prostu jej wyrzucić. Już od progu ruda zaczęła zgarniać porozrzucane ubrania Oscara i puste kubki z szafek. Przewrażliwiona pedantka.
      — One miały maksymalnie szesnaście lat, koleś — zaśmiał się Fox i ruszył w stronę kuchni. Po takim szybkim ogarnięciu jedyne co mogło drażnić gości, to specyficzny zapach zioła, który nie zdążył się wywietrzyć. Niestety przy zamkniętych oknach i drzwiach nie miał takiej możliwości. Gust szatyna był... niecodzienny i chaotyczny. Czarne półki pełne płyt poobklejał totalnie losowymi naklejkami i w podobny sposób potraktował też ścianę, na której zawiesił ogromną flagę Anglii. W żadnym wypadku nie był patriotą, ale ten poprzedzierany kawałek materiału pasował mu idealnie. Według Oscara prawdziwy artysta doceniłby tę sztukę, ale Natalie nie umiała jej dostrzec.
      — Wiesz, tak to nawet ja umiem sprzątać — odparł, kiedy dziewczyna upychała jakieś przypadkowe kable do szuflady, totalnie ignorując gospodarza. Ostatecznie pokój i tak skończył w podobnym nieładzie, gdy miejsce na niskim stole zamiast poprzedniego bałaganu zajęły szklane butelki i opakowania po słodyczach.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:11, w całości zmieniany 1 raz
    Verde
    Verde
    Prime Daemon

    Punkty : 1744
    Liczba postów : 450
    Wiek : 28

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Verde Sob 12 Sty 2019, 15:16

    Dzięki, tylko jednego – powiedział, przyjmując papierosa. Zazwyczaj nie palił, miał świadomość szkodliwości tego nałogu, dlatego pozwalał sobie na niego tylko okazyjnie, a czuł, że dzisiejszy udany koncert jest właśnie tego typu okazją. Odchylił nieco głowę i zaciągnął się głęboko, czując, że jednak trochę mu tego brakowało, zaraz jednak kątem oka zerknął na chłopaka obok.
    Przekonamy się – mruknął z lekkim śmiechem – Ale jestem skłonny w to uwierzyć, nas też zawsze rozstawia po kątach – dodał, mimowolnie przenosząc wzrok na idącą z przodu Natalie, która coraz odwracała się w ich stronę, jakby nie mogła uwierzyć, że mogę tak normalnie rozmawiać.

    Kiedy dotarli na miejsce, Will oparł się ramieniem o framugę i oglądał to całe przedstawienie z nieukrywanym rozbawieniem, czując się jakby miał przed sobą matkę pouczającą niesforne dziecko. Ale w istocie tak chyba było, Oscar w sumie przypomniał momentami nieposłusznego i upartego dzieciaka, szczególnie w takich sytuacjach.
    Dopiero po pewnym czasie zaczął rozglądać się dookoła, mimochodem w pewien sposób oceniając pomieszczenie. Na pierwszy rzut oka widać było, że mieszka tu chłopak, i nie chodziło nawet o ogólny nieporządek (Nat jednak miała trochę racji), a bardziej o sam wystrój. No i ta flaga na ścianie! Ale jednak, pasowało mu to do Oscara, nawet bardzo.
    - Racja, ustal sobie jakieś minimum, nich te laski będą chociaż pełnoletnie – wtrącił się zaraz do rozmowy.
    - Ale przecież szesnastki są już legalne – powiedział Tom, podnosząc ręce w obronnym geście.
    Willy wywrócił tylko oczami i rozsiadł się wygodnie na czarnej sofie. Wcześniej chwycił naprędce butelkę wina i otwieracz, bo czym kiedy już uporał się z tym nieszczęsnym korkiem i już miał wziąć pierwszego łyka, Alex spojrzał na niego krzywo.
    – Ej, co Ty, poczekaj na nas z piciem, najpierw mój kolczyk! – rzucił się, wiercąc się niespokojnie na podłodze obok stolika z przekąskami.
    O nie nie nie, róbcie co macie robić, a my w tym czasie zaczniemy imprezę – odpowiedział z uśmiechem i wyciągnął butelkę w stronę Toma, który odwzajemnił gest ze swoim piwem.
    – Zdrowie, za udany koncert – dodał klawiszowiec i pociągnął spory łyk alkoholu.
    Za koncert!
    – Oscar! Róbmy ten kolczyk, piją bez nas! – zawołał tylko bezradny Alex.
    Natalie krzątała się jeszcze chwilę po mieszkaniu, po czym wróciła do pokoju z własnym winem i usiadła obok Willa.
    – Chłopaki, a może w coś zagramy? – zaproponowała z chytrym uśmieszkiem.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Besatt Sob 12 Sty 2019, 15:46

    Perkusista usiadł na niskim stole przed podekscytowanym chłopakiem, który teraz już w oczekiwaniu wiercił się niespokojnie na sofie. Alex był naprawdę niedościgniony z tą swoją niespożytą energią, którą emanował nawet po godzinnym koncercie. Oczywiście Oscar musiał wcześniej zrobić sobie trochę miejsca, odsuwając na bok butelki i kładąc obok jednorazowe narzędzia. Przyciszył też rozkręcone maksymalnie przez Toma głośniki.
      — Ja pierdole. Uspokój się, chociaż na chwilę — zaśmiał się szatyn i złapał „pacjenta” za kolana, przysuwając go bliżej krawędzi sofy. Dzika radość w oczach chłopaka ustąpiła teraz ewidentnemu przerażeniu. — Nie wiem, jak wyobrażasz sobie wlewanie alkoholu do paszczy z otwartą raną w języku. Jeśli chcesz pić, to teraz.
    Oscar bez dalszych słów złapał butelkę wódki i podał chłopakowi. Może dzięki temu trochę wyluzuje i przestanie się tak wiercić. Natalie niczym strażnik teksasu wyskoczyła ku nim, aby ratować sytuację, ale na szczęście Alex był szybszy. Pociągnął kilka łyków, aby dodać sobie odwagi i krztusząc się, oddał trunek perkusiście, który również poszedł w jego ślady.
      — Oscar, kurwa — zawarczała od razu Nat i trzepnęła piercera w ramię. — Alkohol rozrzedza krew.
      — Ignoruj ją. Spokojnie, to tylko tak strasznie wygląda — odpowiedział z uśmiechem i wystawił język ozdobiony niedużym kolczykiem, po czym założył białe rękawiczki. Dobrze wiedział, że nie powinien dawać mu teraz wódki, ale chciał dla niego jak najlepiej, bo biedak był blady jak ściana. Zupełnie jakby dopiero w tej chwili zrozumiał, co za chwilę go czeka. — Nie rób takiej miny. Sam tego chciałeś.
    Kiedy metalowe szczypce zacisnęły się na języku Alexa, ten złapał Oscara za przedramiona. Chyba próbował coś powiedzieć, ale wyszedł z tego jedynie nieskładny bełkot. Natomiast Tom w tym czasie bawił się wybornie, obserwując zestresowanego kumpla i tylko zarechotał, kiedy na widok grubej igły oczy chłopaka powiększyły się znacznie.
      — Zaraz... wbiję ci to... w dupę, Tom — wydukał groźnie Alex, sepleniąc przy tym komicznie z uwagi na fakt, że jego język dalej uwięziony był w śmiercionośnie prezentującym się narzędziu.
      — Ani słowa. Zabierz mu te łapy, Will — syknął szatyn, bo chłopak zacisnął palce mocniej na jego rękach, a w takich warunkach nie mógł pracować.
      — Ja nie chcę na to patrzeć — jęknęła boleśnie gitarzystka, krzywiąc się, jakby to ją mieli właśnie kłuć. Wyszła do kuchni, w której mogła usłyszeć tylko krótki pisk, ponieważ cały zabieg trwał dosłownie sekundę. Faktycznie chłopak krwawił odrobinę bardziej, niż inni nieszczęśnicy, którzy decydowali się na tak drastyczne ozdoby, ale nie było to ani trochę uciążliwe.
      — Żyjesz? — parsknął Oscar, widząc niewyraźną minę kumpla. — Możesz już zamknąć usta. Przypomnij mi później, żebym powiedział ci jak o to dbać.
    Chłopak zareagował z małym opóźnieniem, bo chyba spodziewał się czegoś znacznie gorszego. W tym czasie perkusista ogarnął miejsce pracy, a do pokoju wróciła dziewczyna z winem, która obrzuciła troskliwym wzrokiem przyjaciela. Zdezorientowany z nadmiaru emocji wymamrotał, że wcale tak bardzo nie bolało i opadł słabo na oparcie sofy. Kiedy ruda upewniła się, że ofiara Oscara ma wszystko na miejscu i zobaczyła kolory powracające na jego twarz, usiadła obok Willa.
      — Chłopaki, a może w coś zagramy? — zaproponowała z chytrym uśmieszkiem.
      — W co chcesz grać? — zapytał szatyn z ciekawością, mieszając wódkę z colą w plastikowym kubku.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Nie 14 Kwi 2019, 18:12, w całości zmieniany 1 raz

    Sponsored content

    Lies Kill Slowly Empty Re: Lies Kill Slowly

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Czw 02 Maj 2024, 15:59