by Gazelle Wto 10 Lis 2020, 20:54
— Nie — odparł nieco wyższym głosem niż zwykle, obserwując jak Ethan ładuje się do łóżka może i z koszulką na torsie, ale wciąż w samych bokserkach na dole. Na szczęście Oliver sypiał nie tylko w koszulce, ale i spodniach od piżamy, więc przynajmniej, ech, nie dojdzie do kontaktu skóry ze skórą, bo tego biedne serce Olivera mogłoby nie znieść. Przesunął się, przytulając się praktycznie do ściany, żeby zrobić Ethanowi miejsce w jego łóżku. Gdy brunet położył się, Oliver niepewnie wyciągnął rękę, by ten mógł się ułożyć na jego ramieniu, po czym zamknął go w ciepłym uścisku.
Nie mógł zasnąć. Obserwował Ethana skąpanego w jasnym świetle księżyca, przenikającym przez niezasunięte rolety. Ethanowi to światło najwyraźniej nie przeszkadzało, bo spał spokojnie, oddychając miarowo i co jakiś czas wydając z siebie ciche pochrapywanie.
Oliver delikatnie przesunął po ciepłym ramieniu bruneta swoją dłoń, wędrując nią aż do policzka. Czuł coś, ewidentnie czuł coś do Ethana. Ale… to było podobne, i niepodobne zarazem do tego, co czuł do Toma. Jego uczucie do Toma stało się już rutyną, czymś, w czym paradoksalnie czuł się bezpiecznie. Obecność Ethana w jego życiu wystawiała go jednak na coś zupełnie nowego i potencjalnie niebezpiecznego.
Złapał może z dwie godziny snu, ale na tyle lekkiego, by obudziło go światło słoneczne wpadające do pokoju z rana. Ethan był nadal w niego uroczo wtulony, więc jego przynajmniej to światło tak nie raziło. I dobrze, myślał Oliver, Ethan potrzebuje spokojnego snu.
Dlatego leżał nadal w łóżku, nie zmieniając pozycji mimo zdrętwiałej ręki, nie chcąc przypadkiem obudzić Ethana. W końcu jednak natura domagała się swojego, i Oliver musiał udać się do toalety. Rozpoczął więc skomplikowaną operację wyjścia z łóżka tak, by nie obudzić Ethana. I myślał, że mu się udało, dopóki nie usłyszał cichego, niezrozumiałego mamrotania.
— Śpij dalej — wyszeptał. — Idę tylko do łazienki.
Nie wiedział, czy trzeźwy Ethan chciał go jeszcze mieć w tym łóżku, więc nie zapowiedział się definitywnie, że wróci.