by Blake Czw 19 Lis 2020, 10:59
Randka po porannych zajęciach i pracy w klinice to było wyzwanie, ale Ethan od świtu odczuwał taką ekscytację, że nawet nie czuł zmęczenia, gdy jechał do wybranej przez siebie kręgielni. Miał o tyle szczęścia, że w klinice miał prysznic, a jego szef nie miał nic przeciwko, żeby z niego skorzystał. Szczególnie, gdy powiedział mu, że ma randkę. Zabrał też ze sobą rzeczy na przebranie, by jakoś prezentować się przy Oliverze, który z pewnością będzie wyglądał doskonale. Dlatego miał na sobie ciemne jeansy i ciemnozieloną koszulę, która podkreślała jego oczy, a na to zarzuconą swoją ulubioną, skórzaną kurtkę. Próbował też ułożyć jakoś włosy, ale niestety nie zdążył, więc jak zawsze były potargane i sterczały w różne strony.
– Hej, już jesteś. – Zdziwił się nieco widokiem Olivera przed kręgielnią, ale zaraz spojrzał na zegarek i przeklął. – Cholera, przepraszam za spóźnienie. Tramwaj mi uciekł.
Był trochę zasapany, a na lewym ramieniu dźwigał swoją sportową torbę, ale miał nadzieję, że w oczach młodszego chłopaka prezentował się przynajmniej przyzwoicie.
– To chodźmy do środka, co?
Otworzył Oliverowi drzwi i uśmiechnął się czarująco.
To nie była duża kręgielnia. Miała zaledwie sześć torów, standardowe kanapy przy wspomnianych torach i kilka stolików rozrzuconych po sali, z których można było obserwować grę innych osób. Ethan był już kiedyś w tej kręgielni, bo w porównaniu do innych nie przyciągała tłumów. Poza piątkowymi wieczorami, oczywiście. Teraz wszystkie tory, poza tym jednym, zarezerwowanym dla nich, były zajęte i co rusz dobiegały do nich okrzyki radości i urywki rozmów.
– Cześć, rezerwacja na nazwisko Ethan Jones. – Uśmiechnął się uprzejmie do dziewczyny za ladą, a później spojrzał na Olivera. – Napijesz się czegoś?