Na zadane pytanie zaśmiała się tylko perliście i zbywając temat machnięciem dłoni, pociągnęła go w stronę budynku wydawnictwa. Kiedy znaleźli się w środku, Val od razu wcisnął swój (podpisany oczywiście na szybko markerem na papierze) prezent między inne znajdujące się pod choinką.
– Val, alkohol, chodź. – z podnieconym głosem Kate pociągnęła go w stronę stojących kieliszków i butelek z winem. Zaczyna się. Nalała od razu wina do dwóch kieliszków, jeden podając Valowi, a drugi obracając się plecami do reszty ludzi, opróżniła jednym, sprawnym duszkiem.
– Nie rób mi tego, Kate.
– Nie spinaj się tak, Robaczku. – posyłając mu niewinne spojrzenie napełniła znowu swój kieliszek i tym razem stanęła obok niego, spokojnie ogarniając wzrokiem znajdujących się w pomieszczeniu ludzi. – Ty... znam go skądś. – ze skupioną miną zaczęła przyglądać się komuś, na co Val nie zwrócił większej uwagi, bo właśnie złapał spojrzenie Susan, która wodziła wzrokiem od niego do Kate. Podniósł lekko dłoń machając do niej na przywitanie, ale blondynka ze zmartwioną miną odwróciła się tylko plecami, przerywając ich kontakt wzrokowy. No w końcu. Rany, kobiety. – Idę się przywitać, zaraz wrócę. – Kate rzuciła szybko do niego i ruszyła przed siebie.
– Mhm, ok… czekaj, co? – wyrwany z zamyślenia powiódł za nią wzrokiem i spiął się momentalnie kiedy zauważył, że jego towarzyszka stawiając pewne kroki kieruje się do jedynej osoby, do której nie chciałby, żeby się w ogóle dzisiaj odzywała.
– Cześć! Wiesz, głupia sprawa, kojarzę cię skądś, ale naprawdę nie mam pojęcia skąd. – stanęła przy Brianie i z uśmiechem zaczęła przyglądać się jemu i towarzyszącej mu kobiecie.
Cholera, cholera…
– Kate. – dopadł do brunetki łapiąc ją delikatnie acz stanowczo za ramię i zerknął przelotnie na swojego, cholernego szefa, rzucając cicho jakieś pojedyncze słowo na powitanie. – To Brian. Pamiętasz Briana? – powtarzając powoli jego imię zacisnął mocniej palce na jej ramieniu, błagając w myślach, żeby przypomniała sobie to wredne imię i skojarzyła je z jego siostrą.
– Brian? Brian… Ah, TEN Brian! – ze śmiechem na krótką chwilę położyła blondynowi dłoń na ramieniu, na co Valye wytrzeszczył tylko oczy, nie dowierzając temu, czego właśnie był świadkiem.
Nie wpadłby na to, że Kate w ogóle mogła kojarzyć go po tylu latach, zważywszy na fakt, że mogli widzieć się przelotnie z jakieś dwa, trzy razy w życiu, kiedy jego siostra podrzucała ich do jakiegoś klubu czy baru. A takich wyjść z Valem w roli głównej było naprawdę niewiele.
– Co ty taki spięty, Robaczku. – z radosnym śmiechem przeniosła uwagę z powrotem na Vala i poklepała go po policzku, posyłając mu ukradkiem złośliwe spojrzenie. – Teraz nie czas na bycie sztywnym.
Nosz kurwa…