A New Beginning

    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Wto 15 Sty 2019, 12:44

    – No świetnie. Nie było wyższych? – gdy wysiadali z taksówki Val zmierzył wzrokiem swoją znajomą, która (nie zdziwiłby się, gdyby zrobiła to na złość jemu) miała założone dzisiaj tak wysokie obcasy, że przewyższała go o te kilka, bolesnych dla niego centymetrów.
    Na zadane pytanie zaśmiała się tylko perliście i zbywając temat machnięciem dłoni, pociągnęła go w stronę budynku wydawnictwa. Kiedy znaleźli się w środku, Val od razu wcisnął swój (podpisany oczywiście na szybko markerem na papierze) prezent między inne znajdujące się pod choinką.
    – Val, alkohol, chodź. – z podnieconym głosem Kate pociągnęła go w stronę stojących kieliszków i butelek z winem. Zaczyna się. Nalała od razu wina do dwóch kieliszków, jeden podając Valowi, a drugi obracając się plecami do reszty ludzi, opróżniła jednym, sprawnym duszkiem.
    – Nie rób mi tego, Kate.
    – Nie spinaj się tak, Robaczku. – posyłając mu niewinne spojrzenie napełniła znowu swój kieliszek i tym razem stanęła obok niego, spokojnie ogarniając wzrokiem znajdujących się w pomieszczeniu ludzi. – Ty... znam go skądś. – ze skupioną miną zaczęła przyglądać się komuś, na co Val nie zwrócił większej uwagi, bo właśnie złapał spojrzenie Susan, która wodziła wzrokiem od niego do Kate. Podniósł lekko dłoń machając do niej na przywitanie, ale blondynka ze zmartwioną miną odwróciła się tylko plecami, przerywając ich kontakt wzrokowy. No w końcu. Rany, kobiety. – Idę się przywitać, zaraz wrócę. – Kate rzuciła szybko do niego i ruszyła przed siebie.
    – Mhm, ok… czekaj, co? – wyrwany z zamyślenia powiódł za nią wzrokiem i spiął się momentalnie kiedy zauważył, że jego towarzyszka stawiając pewne kroki kieruje się do jedynej osoby, do której nie chciałby, żeby się w ogóle dzisiaj odzywała.
    – Cześć! Wiesz, głupia sprawa, kojarzę cię skądś, ale naprawdę nie mam pojęcia skąd. – stanęła przy Brianie i z uśmiechem zaczęła przyglądać się jemu i towarzyszącej mu kobiecie.
    Cholera, cholera…
    – Kate. – dopadł do brunetki łapiąc ją delikatnie acz stanowczo za ramię i zerknął przelotnie na swojego, cholernego szefa, rzucając cicho jakieś pojedyncze słowo na powitanie. – To Brian. Pamiętasz Briana? – powtarzając powoli jego imię zacisnął mocniej palce na jej ramieniu, błagając w myślach, żeby przypomniała sobie to wredne imię i skojarzyła je z jego siostrą.
    – Brian? Brian… Ah, TEN Brian! – ze śmiechem na krótką chwilę położyła blondynowi dłoń na ramieniu, na co Valye wytrzeszczył tylko oczy, nie dowierzając temu, czego właśnie był świadkiem.
    Nie wpadłby na to, że Kate w ogóle mogła kojarzyć go po tylu latach, zważywszy na fakt, że mogli widzieć się przelotnie z jakieś dwa, trzy razy w życiu, kiedy jego siostra podrzucała ich do jakiegoś klubu czy baru. A takich wyjść z Valem w roli głównej było naprawdę niewiele.
    – Co ty taki spięty, Robaczku. – z radosnym śmiechem przeniosła uwagę z powrotem na Vala i poklepała go po policzku, posyłając mu ukradkiem złośliwe spojrzenie. – Teraz nie czas na bycie sztywnym.
    Nosz kurwa…
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Wto 15 Sty 2019, 12:44

    Brian, choć pochłonięty kulturalną (nie do końca) rozmową z Theresą, słysząc damski głos przy swoim uchu odwrócił się za jego właścicielką. Zmierzył wzrokiem ładną, naprawdę zgrabną kobietę stojącą przed nim i skupił spojrzenie na jej twarzy, przywołując na twarz wcale niewymuszony uśmiech.
    Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, przy jej boku zmaterializował się nie kto inny jak Valye; na jego widok uśmiech na twarzy Briana jakby zastygł, a spojrzenie straciło na ciepłym odcieniu.
    — Kate — zwrócił się do kobiety, starając się by uśmiech na jego obliczu na powrót wyglądał szczerze. Zaraz jednak skupił się na palcach Langley’a zaciskających się na szczupłym ramieniu i zmrużył nieco oczy. — Może nieco delikatniej, zrobisz jej krzywdę — powiedział stanowczo, bez wahania łapiąc dłoń Valye’a i ściągając z ramienia jego towarzyszki.
    To był ich pierwszy kontakt cielesny i Brian nie mógł nie zwrócić uwagi na to, jak zimne dłonie miał ten czarnowłosy chłopak. Nie zamierzał przedłużać tego kontaktu więcej, niźli to było potrzebne; zaraz puścił dłoń grafika i ułożył palce w miejscu, gdzie przed chwilą ściskał swoje Val, przesuwając delikatnie po ciepłej skórze Kate.
    — Miło cię widzieć — powiedział ciepło, nachylając się nad brunetką i całując jej policzek. — Nie myślałem, że cię tu zobaczę, ale to miła niespodzianka. To Terry, moja koleżanka. Terry, to Kate, moja dawna znajoma — przedstawił sobie kobiety, odsuwając się o pół kroku, by mogły się przywitać. Potem dodał, raczej dlatego, że wymagały tego okoliczności, niż z prawdziwej chęci: — A to Val, grafik.
    Terry uśmiechnęła się szeroko, na początku zapoznając się z Kate, później z Valye’em, cały czas bardzo serdeczna.
    — Ach, więc tobie też się udało wbić na wigilię w Lunie? Marzyłam o tym skrycie cały rok, odkąd Brian opowiedział mi, jaki alkohol i żarcie dawali tu rok temu — wyznała konspiracyjno-żartobliwym tonem Theresa, a Kate od razu podchwyciła temat i zaczęły miłą, niezobowiązującą rozmowę. Albo – niezobowiązującą dla nich, bo obaj, Brian i Valye, wyraźnie nie byli zadowoleni doborem towarzystwa. Milczeli przez dłuższą chwilę, wzrokiem błądząc po sali, kiedy dobiegł ich głos Kate:
    — …tak, lepiej już usiądźmy.
    — O, tam są akurat wolne cztery miejsca!
    Brian poczuł, jak Terry łapała go pod ramię i pociągnęła lekko we wskazaną stronę; wzrokiem podążył do stolika, gdzie zmierzali i aż zacisnął wargi.
    — Terry, piękności, czy ty nie chciałaś…
    — Nonsens — weszła mu w słowo i wywróciła oczami. — No chodź!
    A więc poszli; kobiety usiadły obok siebie, Brian i Valye po ich obu stronach, a stoliki – okrągłe – sprawiły, że niemal mierzyli się wzrokiem. Brian zajął się rozmową ze swoim drugim sąsiadem, akurat okazało się, że Danem z ich zespołu, a Valye – z jego żoną.
    Większość gości zajęła już miejsca, a Joshua, w eleganckim garniturze, stojący na środku wygłosił jakąś mowę, po której zaczęło się symboliczne wręczanie prezentów. Brian otrzymał swój jako jeden z pierwszych – leżał najpewniej gdzieś na szczycie małej piramidki – i wyciągnął z torebki (torebki, pff) jakąś płytę nieznanej mu autorki.
    — Pokaż, co dostałeś! — poprosiła wesoło Terry, a Brian posłusznie wyciągnął na środek krążek.
    — Nie mam pojęcia, kto to. Znasz?
    — Nie… — Zmarszczyła brwi Theresa, przyglądając się okładce. — A wy? Znacie? — spytała, machając płytę pośrodku ich sześcioosobowego stolika.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 17:31

    Na tyle na ile można to było zrobić w takiej sytuacji dyskretnie, Val od razu wyrwał swoją rękę z uścisku Briana, z jednej strony zaskoczony dotykiem, a z drugiej wkurzony, że blondyn niepotrzebnie się wtrącił. Patrząc na wymieniających się uprzejmościami Briana i Kate, którzy zaczęli napawać go obrzydzeniem, zaczynał mieć wrażenie, że ten wieczór będzie jakąś totalną porażką i jednak trzeba było po prostu nie przychodzić, oszczędzić sobie nerwów.
    Nie mógł patrzeć na te idealne maniery Briana, robiło mu się od nich niedobrze. Czy wszyscy są naprawdę tacy ślepi i nie widzą jakim on jest dupkiem, czy rzeczony dupek naprawdę tak dobrze się maskuje i zgrywa doskonałego?
    Swoją drogą, gdzie jego mały perwers? Tym razem bez Chrisa Srisa? Co, wstydził się tu wrócić? I słusznie. Jeszcze brakowało tego, żeby zaraz gdzieś natknął się na nich i obrzydził sobie całe jedzenie. Chociaż gdyby się zastanowić, Val nie miał właściwie żadnego dobrego powodu, by jakoś specjalnie nie lubić go, ale… sam nie wiedział, młody po prostu go wkurwił. Wystarczało.
    Kate, ty judaszu.
    Kiedy został pociągnięty do stolika, przysunął się do twarzy swojej towarzyszki, wyraźnie już niezadowolony z takiego obrotu spraw.
    – Czy ty się dzisiaj na mnie mścisz za coś? Bo ewidentnie robisz mi kurwa na złość. To ON, były Eve.
    – Przecież wiem, już skojarzyłam. – posłała mu uroczy uśmiech jakby nigdy nic i szybko opróżniła kolejny kieliszek wina.
    – Więc po co to do cholery…
    – Stul dziób, Robalu, siadaj.
    Kiedy wylądował miedzy Kate a żoną Dana (która na całe jego szczęście okazała się być bardzo miłą kobietą, wolącą mówić, niż słuchać), starał się w miarę, na tyle ile potrafił, udawać życzliwego i towarzyskiego, co jakiś czas posyłając Kate zabójcze spojrzenia. Nienawidził takich towarzyskich spędów. Jeszcze takich… eleganckich. Czuł się źle, nie na miejscu. Najchętniej już by stąd wyszedł.
    Gdy nadszedł czas rozdawanie prezentów, Val z całych sił starał się nie patrzeć na Briana, kiedy dostawał swój prezent. O nie. Miał gdzieś jego reakcję, czy mu się spodoba i co zrobi z tym prezentem.
    – O, Val o niej mówił ostat… ał, no co? Przecież ją chyba znasz. – kiedy Kate zaczęła świergotać z radosnym uśmiechem patrząc na płytę, Val bez pohamowania kopnął ją lekko w jej wielkie szpile, posyłając pioruny z oczu.
    – Ta, znam. – uciął cicho temat podnosząc kieliszek do ust i ze wzrokiem wbitym w stół pociągnął spory łyk wina.
    Po co on jej o tym mówił… no po co?! Trzeba było zostać w domu. Może się powinien schlać?
    Kiedy w jego ręce trafił prezent od Briana, Valye odstawił kieliszek na stół i z przeciągłym, cichym westchnieniem obrócił paczuszkę w dłoniach. Mhm, burżuj oddał to do zapakowania czy kupił atrapę prezentu do dekoracji? Za wszelką cenę nie chcąc patrzeć na blondyna, zaczął z pokerową miną rozpakowywać prezent, chcąc w końcu przekonać się czy dostał węgiel czy surowego ziemniaka, ale kiedy spod papieru wyłoniło się eleganckie pudełko i logo, do którego zawsze wzdychał w sklepach plastycznych, zmarszczył brwi w konsternacji. Że co?
    – Wow. Mazaki. – Kate śmiejąc się nachyliła się nad jego ramieniem spoglądając na trzymany przez niego zestaw.
    – Rapidografy. – poprawił ją cicho, dając wyrwać sobie pudełko z rąk.
    I jakoś tak, nie mogąc się powstrzymać, Valye podniósł wzrok i spojrzał na Briana siedzącego po drugiej stronie stołu, szybko jednak uciekł oczami, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Zmarszczył brwi i ponownie sięgnął po swój kieliszek. Co jest do cholery. Miało być dziesięć dolców. Dlaczego ten nadęty dupek kupił mu coś tak drogiego? Nie łatwiej było spakować mu po prostu kamienie?
    Idąc za przykładem Kate, opróżnił szybko kieliszek do dna, odstawiając go na stół z pustym brzękiem i wstał, pochylając się nad swoją towarzyszką.
    – Zaraz wracam.
    – Nie spiesz się, Robaczku.
    Wywracając oczami odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia, na o wiele spokojniejszy korytarz. Musiał wyjść. Zrobić sobie przerwę od tłumu i tego... dupka. Zdenerwował go ten prezent. Nie chciał od Briana żadnych drogich rzeczy, a tym bardziej, cholera, takich przydatnych! Zawsze kusiły go takie rzeczy w sklepach, ale przez swoją duszę dusigrosza wybierał za każdym razem znacznie tańsze, z niższej półki. I co, ma ich teraz nie używać?
    Wzdychając ciężko rozpiął guziki mankietów i zaczął podwijać rękawy do łokci stwierdzając, że już dość bycia dobrze ubranym, po czym skierował swoje kroki do cichej, spokojnej łazienki, chcąc się najzwyczajniej w świecie odlać i pomarzyć o świętym spokoju.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 17:46

    Brian zmarszczył brwi na tę dziwną sytuację przy stole, ale nie doszedł do żadnych wniosków; prawdę mówiąc, nie zastanawiał się nawet nad tym, kto miałby sprezentować mu tę płytę. Valye może i znał tę wokalistkę, ale jego nieco dziwne zachowanie Dawson zrzucił na karb tego, jak wyglądały aktualnie ich stosunki – a określenie ich nie do końca przyjaznymi było swego rodzaju eufemizmem. Dlatego przesunął krążek po stole, robiąc zdjęcie płycie. Swoją drogą, zastanawiał się, w jakim roku żyje osoba, która wpadła na pomysł kupienia mu płyty – gdzie Brian miał niby ją odtworzyć? Wziął to jednak za sugestię, postanawiając sprawdzić krążek na Spotify.
    Nie mógł powstrzymać się, by nie obserwować reakcji Valye’a na otrzymywany prezent. Widząc jak beznamiętnie mężczyzna podchodził do odpakowywania prezentu, coś zgniotło go w środku – na twarzy Langley’a nie pojawił się nawet uśmiech, ta dziwna satysfakcja z rozrywania idealnego opakowania, co wprawiło Briana w dziwną konsternację. Dopiero zmarszczone brwi, ciche westchnienie, Dawson uśmiechnął się do samego siebie w drobnym zadowoleniu dobrze spełnionego zadania; był na tyle nierozważny, że za długo wgapiał się w Valye’a. Ten bowiem, gdy podnosił wzrok, napotkał jego spojrzenie (to normalne, siedzimy naprzeciwko siebie) i zaklął w myślach, wgapiając się w Kate.
    Brian nie miał żadnych powodów by podejrzewać, że Valye zdawał sobie sprawę z tego, kto był jego sekretnym Mikołajem. Uniósł sceptycznie brew, obserwując nagłe poddenerwowanie grafika, to, jak opróżnił prędko kieliszek wina, po czym odprowadził go wzrokiem do toalety. Potem przywołał na twarz uśmiech i zagadał beztrosko Kate:
    — Co on tam dostał?
    — Jakieś pisaki — odparła kobieta, a potem wszyscy podjęli dyskusję dotyczącą prezentu, który otrzymał Dan.
    Valye nie wracał do stołu, a Brian przyłapał się z irytacją na myśleniu o tym – i żeby szybko zaradzić temu faktowi, zapewnił obie swoje towarzyszki (Dan w międzyczasie poprowadził swoją żonę na parkiet), że zatroszczy się o alkohol dla nich. Zostawił marynarkę na oparciu krzesła – było tu naprawdę gorąco – i stanął przy barku, w spokoju pochylając się nad etykietami wina. Czerwone, wytrawne – to nie ulegało wątpliwościom, ale liczył się też szczep i pochodzenie, a więc uważnie studiował kolejne butelki, w końcu decydując się na jedną z nich. Gdy wracał do stolika z rozbawieniem zauważył, że Kate i Terry zainteresowały już dwóch jego kolegów z pracy; no cóż, nie ulegało wątpliwościom, że obie były atrakcyjnymi kobietami i prędzej czy później ktoś by się do nich przysiadł. Wypadło na prędzej, a Brian, nie zamierzając psuć kolegom podrywu, samodzielnie odkorkował wino i rozlał go nieco do pojedynczego kieliszka. Oparty biodrami o stolik, obserwował ze znacznej odległości flirtującą grupkę, choć nie mógł dosłyszeć ani słowa.
    Valye, wracający z łazienki, najwyraźniej zorientował się w sytuacji dokładnie w tym momencie, gdy znajdował się obok Briana; nawet go nie zauważył, po prostu przystanął w połowie kroku, zapewne zastanawiając się, gdzie się teraz podziać. Brian, obserwujący jego profil i konsternację, nie potrafił powstrzymać się od komentarza:
    — Następnym razem musisz lepiej pilnować swojej damy serca.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 17:49

    Kiedy wrócił z łazienki, zatrzymał się przy wejściu szukając wzrokiem Kate przy stoliku. Gdy jej tam nie znalazł, zmarszczył brwi w niezadowoleniu bojąc się, że być może zaczęła już balować gdzieś ostro w kącie, ale kiedy zauważył jej nie do przeoczenia sukienkę, odetchnął z ulgą. Nie na długo, bo coś z boku kłapnęło obrzydliwie sprawiając, że Val się wzdrygnął.
    – Mhm, a twój młodociany książę gdzie? Dowiedział się jakim dupkiem jesteś i spierdolił? Przykro mi. – specjalnie unikając używania imienia Chrisa, wiedząc doskonale, że to rozsierdzi Briana, posłał mu krzywy, sztuczny pół uśmiech. – Albo dostał zapalenia migdałków. – dodał podchodząc do stolika, przy którym stał Brian, a tak się składało, że właśnie tam obok niego stał alkohol. A on miał na niego ochotę. Na alkohol, nie Briana.
    Jebać słabą głowę. Dzisiaj ma to naprawdę gdzieś, czy się zaraz schleje, wszystko mu już jedno. Da się pobawić dłuższą chwilę Kate, a potem będzie próbował namówić ją na powrót.
    Z kieliszkiem pierwszego lepszego wina, stanął metr od Briana przybierając podobną pozę co on, nie wiedząc co ze sobą ma teraz zrobić. Mijał już jego kolejny tydzień przepracowany w wydawnictwie, dlatego coraz bardziej czuł, że jego obecne stanowisko jest zagrożone. Tym bardziej, że nie szczędził sobie przecież chamskich docinek, obrażania Briana i wszystkich innych rzeczy...
    – Więc – zaczął wbijający wzrok w tańczących ludzi i zamieszał powoli winem w szkle. – Od stycznia mam się przenieść do Emilio? – zapytał z tak neutralnym tonem, na jaki tylko było go stać w tej sytuacji. Nie żeby przed chwilą drwił z jego chłopaka, a teraz się kajał i bał o pracę...
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 18:13

    — Zaczynam powoli odnosić wrażenie, że nigdy nie uprawiałeś seksu — rzucił beznamiętnie Brian na to nawiązanie do migdałków. Czy to się naprawdę działo? Czy naprawdę usłyszał przed chwilą taki tekst? A miał wrażenie, że już dawno skończył gimnazjum. — Nie żeby mnie to jakoś szczególnie interesowało.
    Kątem oka widział, jak Valye nalewa sobie wina, które sam przed chwilą otworzył i skrzywił się dość automatycznie na myśl o tym, że ten dzieciak pewnie nie potrafi docenić jego walorów smakowych. Nie spodziewał się przecież niczego lepszego po kimś, kto jadał obiad za cenę, którą Brian przeznaczał na drobne na pranie.
    No dobra, może trochę koloryzował. A może po prostu miał naprawdę czyste ciuchy.
    Kolejna uwaga Valye’a sprawiła, że Brian parsknął śmiechem i ledwo co uniknął oblania się winem (a to byłoby naprawdę duże faux pas, biorąc pod uwagę jego koszulę), a potem spojrzał z wyższością na swojego pracownika.
    — Small talk wybitnie nie jest twoją umiejętnością — powiedział, widocznie rozbawiony. — Wykreśl go z CV.
    Nie to, by Brian zwracał uwagę na CV Valye’a – i ten chyba nawet zdawał sobie z tego sprawę, przywołując z pamięci ich rozmowę podczas pierwszego dnia w biurze. Dawson zgarnął wtedy portfolio Vala, całkowicie ignorując cefałkę.
    By uciąć jakąkolwiek dalszą możliwość rozmowy – nie zamierzał mówić mu, że łaskawie chciał go zostawić w ich zespole, niech się postresuje przez święta – Brian zwyczajnie odszedł od stołu. Nie szukał długo; już po chwili gawędził z jakąś grupą ludzi, później przez chwilę bawiąc na parkiecie. Przetańczył kilka piosenek z Terry, jedną z Kate, ale szybko z jego ramion porwał mu ją jakiś mężczyzna we frajerskim gajerze (czy ktoś naprawdę zapłacił, by to nosić? Gdyby to mnie zapłacono to bym się na to nie zdecydował). Później porozmawiał z Emilio i Joshuą, w końcu emigrując do kuchni, gdyż, to tajemna wiedza, ale Brian, ze względu na swoją pozycję, oczywiście, nie żaden przypadek, w kuchni zawsze było lepsze żarcie niż na sali.
    Na początku spróbował trufli – były naprawdę wyborne, później raczył się miniaturowymi przekąskami z wołowiny Kobe. Przystanął właśnie przy krewetkach, z miniaturowym talerzykiem, nakładając sobie na niego kolejne pyszności.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 18:15

    Rzeczywiście, Val nie docenił wina, wręcz stwierdził, że jest obrzydliwie cierpkie. Pijał lepsze, tańsze.
    Gdy Brian wyśmiał jego pytanie, Valye zacisnął palce na kieliszku tak mocno, że szkło mogłoby pęknąć mu w dłoni. Nienawidził czegoś takiego, nienawidził wykorzystywania wyższej pozycji, do obrażania i poniżania. Nie czuł się bez winy, sam dolewał oliwy do ognia nie szczędząc sobie w wyzwiskach i ostrym języku, ale jeśli Brian zamierza go w takim razie wywalić z zespołu, to tylko przez jego nędzne, osobiste pobudki. Co za kutas.
    Kiedy Val został sam, zaklął cicho pod nosem, chcąc jakoś dać upust swoim gromadzącym się emocjom, ale nic mu to nie dało. Po co o to pytał. Przecież to taki oczywiste, że może się pożegnać z obecnym stanowiskiem... Dlaczego Brian musi być takim imbecylem?
    Większość czasu spędził samotnie, stojąc jak posąg przy stoliku z alkoholem, którego pochłaniał coraz większą ilość. Przelotem zatrzymała się porozmawiać z nim Monica, po której było widać, że ma do Vala jakieś małe pretensje za odrzucenie Susa, ale ruszyła po chwili dalej, życząc mu udanych świąt. Ta. Święta. W dupę ze świętami. Ma gdzieś cały ten okres, prezenty, świętego Mikołaja i Hawaje.
    Kiedy w głowie szumiało mu już od wina wystarczająco, stwierdził, że czas do domu. Tylko do cholery, gdzie Kate? Nie mógł nigdzie znaleźć jej wzrokiem na sali, dlatego w końcu odepchnął się od stolika z alkoholem, oczywiście zostawiając półpełny kieliszek wina w dłoni i udał się na poszukiwania. Z każdą sekundą, kiedy nie mógł nigdzie dostrzec swojej prawdopodobnie nieźle bawiącej się towarzyszki, wkurwienie rosło z zatrważającą prędkością. Naprawdę chciał do domu.
    – Widziałeś może gdzieś Kate? – Val zaczepił przechodzącego obok Dana, mając nadzieję, że będzie kojarzyć twarz, z którą siedział przy tym samym stoliku.
    – A, tak, poszła gdzieś z tym dziwnym typem, chyba w stronę kuchni. Ale nie wiem, chyba wolałaby nie zostać teraz odnaleziona. – Dan posłał mu wymowne spojrzenie, pełne zakłopotania, po czym porwany przez swoją żonę, machnął tylko Valowi dłonią w odpowiednim kierunku.
    Co?! Jakim dziwnym typem? Czy ona chce się dać dzisiaj zaliczyć? Przecież ona musiała być już strasznie napita (o wiele bardziej niż podchmielony Val Słaba Głowa), a co jeśli ten typ, o którym mówił Dan, zamierza ją skrzywdzić?
    Valye z zapaloną czerwoną lampką w głowie ruszył w stronę wskazanego pomieszczenia, oddalonego od sali z bawiącymi się gośćmi. Kiedy wbił do środka, zaklął siarczyście widząc tam znienawidzoną mordę.
    – Wchodził tu ktoś? Widziałeś Kate? – warknął ostro nie przejmując się oblaną winem dłonią.
    – Nie wiem, nie widziałem. Nakładałem krewetkę.
    Co kurwa. Krewetkę?!
    – Ja pierdolę, widziałeś ją czy... – urwał słysząc drobny hałas, dobiegający z końca kuchni, zza drzwi, których do tej pory nie zauważył. – Dupek. – posłał Brianowi mordercze spojrzenie i ruszył w kierunku hałasu, chcąc wbić za następne drzwi i wytargać stamtąd Kate.
    Ale zawahał się zanim to zrobił. W momencie kiedy jego dłoń wylądowała na klamce, usłyszał coś czego naprawdę nie chciał usłyszeć. Mokry dźwięk odbił się z echem w jego głowie, jeżąc mu włosy na karku. Boże, a jeśli oni już... właśnie teraz... Do cholery. Naprawdę miał dosyć zastawania ludzi w takich sytuacjach. Mając gdzieś zapychającego się krewetkami Briana za jego plecami, przyłożył ucho do drzwi chcąc wybadać sytuację. Wbijać albo nie wbijać.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 18:17

    Brian, rzeczywiście pochłonięty nakładaniem krewetek, naprawdę nie zwrócił uwagi na to, czy ktoś wchodził lub nie do kuchni. Prawdę mówiąc, chętnie powitałby takiego niespodziewanego gościa – zawsze miło jest mieć towarzysza ukradkowego (nie do końca) podjadania jedzenia – ale wybitnie nie zdarzyło się to tym razem.
    Przynajmniej do czasu, gdy Valye nie pojawił się w kuchni; chociaż, szczerze mówiąc, towarzystwem akurat tej osoby mógłby pogardzić, z różnych względów. Początkowo wybałuszył oczy, a później parsknął śmiechem widząc zachowanie młodzieńca – on naprawdę przykładał ucho do jakichś drzwi, kij wie dlaczego.
    — Więc teraz jestem dupkiem, bo nie śledzę twojej koleżanki? — upewnił się, stając za Valye’em. — Zaczynam poważnie martwić się o…
    — Zamknij się — przerwał mu Langley, wciąż w tej samej pozycji.
    Brian nie przejął się tym jakoś szczególnie; wręcz przeciwnie, podszedł do niego, wciąż z talerzem krewetek w dłoniach, przechylając głowę z dozą sceptyzmu.
    — Czy ty właśnie… — zaczął, ale nie było sensu nawet kończyć tego zdana, bo tak, Valye właśnie czaił się pod drzwiami, za którymi – sądząc po dźwiękach – tak, ktoś rzeczywiście mógł baraszkować. Brian nie wydawał się tym jakoś szczególnie zszokowany (to byłaby jednak nieco hipokryzja), ale bawiło go to przejęcie Langley’a. — Masz, zjedz sobie krewetkę, zajmiesz się czymś zamiast… — mówił, wciskając mężczyźnie talerz w ręce, ale ten znów mu przerwał:
    — Powiedziałem: zamknij się! — warknął podniesionym szeptem.
    Brian parsknął śmiechem.
    — Val, zaczynam poważnie myśleć nad tym, czy, jako twój szef, nie powinienem skierować cię do psychologa.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 18:27

    Kate, nie rób mi tego, do cholery, nie rób mi tego...! I sobie też tego nie rób!
    – Zamknij się... – zawarczał cicho przez zaciśnięte zęby cały gotując się w środku z nerwów, kiedy niepokojące go dźwięki zaczęły się nasilać.
    I jeszcze on. Taki wkurwiając z tym swoim pierdoleniem, czy naprawdę nie potrafi być cicho przez chwilę? Przez nadmiar wina zaczynała boleć już go głowa, a te zbędne słowa nie poprawiały mu nastroju i... Nie, nie do cholery, niech tu nie podchodzi! Chwytając dla świętego spokoju wciskany talerz w drugą, jeszcze wolną dłoń, wrócił do przystawiania ucha do drzwi mając naiwną nadzieję, że Brian w końcu się zamknie. Nagle za drzwiami zapanowała cisza, a jego szef znowu zaczął kłapać, wcale nie cicho. Szybko podniósł dłoń chcąc zakryć mu usta, ale dopiero patrząc na niego przypomniał sobie o trzymanym kieliszku, cholera, druga dłoń, kurwa, talerz...! Z podchodzącym mu do gardła sercem (albo może też i winem) przysunął się szybko do Briana zadzierając głowę i z przeraźliwym krzykiem paniki w głowie przycisnął swoje usta do jego, cuchnących krewetkami. Przez kilka, naprawdę długich sekund, z zaciśniętymi oczami miażdżył jego wargi pod swoimi, a kiedy dźwięki zza drzwi zaczęły wydobywać się zza nich na nowo, Val odskoczył do tyłu jak oparzony. W końcu po chwili zawieszenia, kiedy dotarło do niego, co on właściwie właśnie zrobił, eksplodował. Gdy rzeczywistość rzuciła w niego cegłą, a wkurwienie na wszystko i wszystkich sięgnęło zenitu, Valye szeptem sunąc przez zęby jadowitymi bluzgami, mając ochotę w coś przywalić, machnął talerzem sprawiając, że krewetki wesoło poszybowały w stronę twarzy Briana. Mając już gdzieś balującą Kate, szybkim krokiem ruszył w kierunku wyjścia, z hukiem rzucając trzymane naczynia na blat i wystrzelił z kuchni, jak najdalej od...
    Co ja właśnie, kurwa, zrobiłem?! Fuck, fuck, fuck!
    Czując rozdzierające go od środka bardzo negatywne emocje, Valye oparł się o ścianę i z jękiem, przemieszanym z westchnieniem przetarł twarz dłonią. Zaraz jednak odepchnął się od ściany nie chcąc zostawać pod kuchnią i wyszedł z sali, czując że robi mu się niepokojąco duszno. Na korytarzu rozpiął dwa guziki przy kołnierzu koszuli i stanął na końcu korytarza, odosobnionym od całego spędu. Musi poczekać na Kate, musi dać jej kilka minut, a potem się stąd ewakuować, zanim zwróci całe wino.
    Fuck!
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 18:33

    I wtedy Brian naprawdę się zamknął.
    Stał, wryty jak słup w ziemię, podczas gdy Valye rzucił się na niego z pocałunkiem. Wytrzeszczył oczy, całkowicie zaskoczony i nie rozumiał, co się właśnie działo – czy jego młody pracownik, czy grafik z jego teamu, ten zatwardziały homofob właśnie zaczął go całować? Brian był zbyt zszokowany, by chociażby pomyśleć o odepchnięciu Valye’a (z irytacją zauważył, że jego usta smakowały pysznym szczepem winogron, wytrawnego, porządnego wina); zdołał tylko, nieco automatycznie, rozchylić nieznacznie usta, obejmując nimi górną wargę Langley’a i…
    Brunet odsunął się od niego w pół sekundy i stanęli naprzeciw siebie; Brian z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy, niezdolny do wypowiedzenia choć słowa, Val… też? Do tego ciężko dyszał i zanim Dawson się zorientował, z głośnym sapnięciem wcisnął mu talerz krewetkami prosto w twarz, dezerterując z miejsca zbrodni.
    Jedna krewetka wylądowała na włosach Briana, druga ubrudziła mu twarz i spadła na ziemię z cichym plaskiem. Brian widział jeszcze tył głowy Valye’a, który właśnie wybiegał z kuchni, ale nie ruszył za nim. Kiedy otrząsnął się z sytuacji, podszedł do lustra, chwytając jakiś ręcznik i ścierając resztki krewetki ze swojej twarzy; wtedy też zorientował się, że kolejna zdobi mu głowę niczym wytworny kok. Pozbył się jej i poszedł do łazienki, doprowadzić się do porządku.
    Co się właśnie stało?
    Brian wrócił na salę, nalewając sobie kieliszek wina i rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem Valye’a. Dojrzał jego czuprynę na końcu korytarza, stojącego przodem do otwartego okna i postanowił podejść do niego, nie ignorując całej sytuacji.
    — Co to było? — spytał, pozostając w bezpiecznej odległości metra od grafika, zwracając się do jego pleców.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 18:34

    Naprawdę zaczynało być mu niedobrze. Otworzył okno i z ulgą powitał zimne powietrze, które uderzyło go w twarz, rozjaśniając nieco jego umysł. Kurwa. Co mu w ogóle do łba strzeliło? Mógł po prostu przywalić mu tym talerzem w tę szpetną twarz, a nie... uh!
    Przejęty sytuacją nawet nie usłyszał zbliżających się kroków, a kiedy usłyszał TEN głos, spiął się cały, wzdrygając się wyraźnie.
    – Spadaj. – rzucił nie zamierzając się nawet do niego obracać, ale kiedy Brian oczywiście, mając gdzieś jego słowa, stał tam dalej, Valye pochylił głowę kładąc dłonie na parapecie, jakby chciał znaleźć w sobie sile i powstrzymać się przed wyrzuceniem Briana przez okno. – Kazałem ci się zamknąć. – syknął z wkurwieniem i nutą rozpaczy, bo ostatnie czego teraz chciał, to mierzyć się z nim i konfrontować. – To nie, nie potrafisz, nie potrafisz się zamknąć, zawsze musisz robić wszystko, na co masz ochotę, kurwa! Jesteś takim pieprzonym egoistą! – ciagle stojąc do niego tyłem uderzył pięścią w parapet. Był cały nabuzowany, roznosiło go od środka. – Po prostu daj mi, kurwa, święty spokój! – podniósł głos mając gdzieś, czy ktoś go usłyszy i spojrzał przez ramię za siebie, posyłając Brianowi rozsierdzone spojrzenie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 18:48

    Brian stał cały czas w miejscu, nie ruszając się o krok i zmarszczył czoło, widząc stan, w jakim znajdował się Valye. Ten facet go wkurwiał, ale w tym momencie Dawson miał w sobie na tyle empatii, by zauważyć, że dalsze demonstrowanie swojej zawiści nie było najlepszym pomysłem. Prawdę mówiąc, nie wiedział, co teraz powinien zrobić i nie rozumiał w ogóle, co się zdarzyło.
    — W porządku — mruknął, postanawiając wykazać się dobrym sercem. — Wesołych świąt — dodał, łapiąc spojrzenie Valye’a i odwrócił się, zostawiając go samego przy oknie, gdzie się najwyraźniej wentylował.
    Nie musiał być bystrzakiem by dostrzec, że Valye chwilę później dezerterował z przyjęcia (kątem oka dostrzegł, jak Kate zbierała jego rapidografy i z zaniepokojoną miną mówiła coś do bruneta). Sam zabawił na nim do późna, odsuwając tę niecodzienną sytuację w kąt swojej świadomości. A więc bawił się, rozmawiając coraz weselej z kolejnymi osobami, racząc się dobrym alkoholem i jedzeniem (już normalnym; nie wszedł więcej do kuchni).
    A później wrócił do domu. Na święta, tradycyjnie, poleciał na dwa dni do rodziców, by zaraz po tym zabrać swojego młodego chłopaka w jakieś ciepłe miejsce na wyczekany urlop.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 18:49

    Po tragicznych świętach spędzonych w izolacji z odmrażanym żarciem z paczki, Val pierwszego dnia powrotu do pracy wszedł do biura na ostatnią chwilę, żeby nie stwarzać okazji do zbyt długiego przebywania z Brianem sam na sam lub nawiązywać z nim jakieś chore pogawędki. Ku jego zaskoczeniu Briana jeszcze nie było, nie pojawił się nawet potem. Dopiero później ktoś uświadomił go, że dupek wyemigrował na urlop z czego Val tak bardzo się cieszył, że niemal klasnął w dłonie i zatańczył sambę. Kilka dni spokoju.
    W sylwestra w końcu wyszedł z szafy. I nie dlatego, że zaczął się w niej dusić, po prostu odezwała się do niego dziewczyna, z którą kiedyś się umawiał przez krótki okres czasu. A skoro i tak nie miał planów na ten dzień, zamierzał skorzystać z okazji i oderwać swoje myśli od pracy, buca i wszystkiego innego co kręciło się wokół niego.
    A po nocy spędzonej z ta dziewczyną stwierdził, że może powinien iść na jakąś terapię albo zgłosić się do kogoś. Bo ewidentnie wszystkie symptomy wskazywały na to, że zwariował.
    W nowym roku idąc do pracy Val wyjątkowo zamiast nabuzowanego wkurzenia czuł bardziej niepokój, a nawet coś, co można by podpiąć pod strach. Nie wierzył, że to co odwalił na tej felernej imprezie gwiazdkowej, przejdzie bez żadnego echa. Nie z Brianem. Przez ostatni tydzień pogodził się z tym, że będzie musiał przenieść się do innego zespołu (no bo przecież jego kochany szef musiałby mieć naprawdę naryte, gdyby teraz pozwolił mu tu zostać), co w obecnej sytuacji wcale nie było dla niego takim złym wyjściem. Nie będzie musiał patrzeć na Briana, nie będzie musiał wiecznie siedzieć obok niego... to jak prezent od losu.
    – Hej. – wchodząc do biura rzucił krótkie powitanie do wszystkich znajdujących się w środku.
    Gdy zauważył blond kłaki, momentalnie odwrócił wzrok w bok, rzucił torbę na biurko i z jakimiś papierami pomaszerował na drugi koniec pomieszczenia do Dana, któremu miał oddać jakieś potrzebne mu dokumenty. Wcale nie unikał Briana. Ani trochę. Wracając do swojego biurka zawahał się z rozkładaniem się przy nim. Usiadł powoli drapiąc się nerwowo po karku, ale chcąc stwarzać pozory pewnego siebie odpalił w końcu swój komputer udając, że doskonale wie co ma robić w obecnej sytuacji. A ni cholery nie miał pojęcia na czym właśnie stoi.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 19:05

    Brian spędził naprawdę miły tydzień w Australii wraz z Christopherem; leżeli na plaży, przy basenie, pływali, uprawiali seks, jedli, pili alkohol… i na tym by się właściwie kończyły ich wszystkie aktywności, ale żaden zdecydowanie nie narzekał. Młody stażysta wrócił jeszcze bardziej zauroczony swoim chłopakiem i gdy tylko miał okazję, obdarzał go maślanym spojrzeniem.
    Brian nie wymazał z pamięci pocałunku, albo jego namiastki, którym obdarzył go Valye podczas firmowej gwiazdkowej imprezy; nie to, by był on jakoś szczególnie traumatyczny, po prostu… naprawdę nie rozumiał tego zdarzenia. Ułożył to sobie jednak w głowie, uznając, że i tak nie otrzyma żadnego wyjaśnienia od swojego pracownika, a pamiętając stan, w jakim wtedy znajdował się Val (i wcale nie chodziło o Illinois)… nie był pewien, czy poruszanie tego tematu to dobry pomysł.
    Chyba uznał, że Val wypił trochę za dużo wina i wcale nie był takim homofobem, za jakiego go miał. Pomysł tego, że mógł się podobać temu małemu gnojowi nieco łechtał jego próżne ego i może – może – będzie miał kolejnego asa w rękawie, by zagrać na nosie temu facetowi.
    — Cześć — przywitał się ze swoim pracownikiem pierwszego dnia po swoim urlopie. Zdążył wypić już kawę i ustalić kolejne kroki ich obu projektów, odwrócił się więc nieco bokiem do Valye’a, czekając, aż ten zwróci na niego uwagę. — Rozumiem, że udajemy, że nie rzuciłeś się na mnie tydzień czy tam dwa temu? — spytał, unosząc nieco brew, dziwnie rozluźniony i pewien siebie. — Co robisz? — dodał sztucznie zaciekawionym tonem.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 19:06

    Dla niego całe to zajście na pewno nie było pocałunkiem. O nie... tylko nie tym. To nie tak, że się na niego rzucił w takim celu, nie miał największej ochoty po prostu... po prostu miał zajęte ręce. W dodatku kiedy zaczynał sobie przypominać, że Brian w tamtej chwili nawet nie myślał o tym, żeby go odepchnąć, a przynajmniej na bardzo niezadowolonego nie wyglądał... Momentalnie zaczynał przypominać sobie ten posmak krewetek. Teraz nienawidził krewetek.
    Kiedy Brian oparł się o jego biurka, Val odruchowo zdjął rękę z blatu i schował ją pod spodem, unikając nawet najmniejszego kontaktu fizycznego. Proszę. Znowu to samo. Wyluzowany, perfekcyjny Brian. Czy naprawdę nikt nie może zmyć tego głupiego, pełnego pewności siebie uśmiechu z jego paskudnej twarzy?
    – Nie rzuciłem się na ciebie. – warknął szeptem wbijając wzrok w monitor. Nie Val, wcale. – To ty nie chciałeś się zamknąć. – Co Val? Co ty pierdolisz? – Mam się przenieść już do Emilio? – olewając wcześniejsze pytanie i przede wszystkim chcąc zmienić jak najszybciej temat, oderwał wzrok od komputera i odwrócił się do swojego (jeszcze) przełożonego, przybierając twardą pozę i posyłając mu spojrzenie przesycone wyzwaniem. No dalej, wywal mnie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 19:07

    Brian nie wiedział właściwie czego spodziewał się w odpowiedzi na swoje pytanie, ale to, co dostał, właściwie nieszczególnie go zdziwiło. Tak, wypieranie tego, co się zdarzyło było całkiem prawdopodobnym scenariuszem i Dawson nawet nie mrugnął.
    — Ach. Od dziś też spróbuję całować wszystkich, którzy za dużo gadają — westchnął ironicznie, anie trochę niezawstydzony. Nie wyglądał też tak, jakby wierzył w choć jedno słowo, które padło z ust młodego grafika.
    Zmierzył go uważnym spojrzeniem, w myślach stwierdzając, że absolutnie nie chciałby znajdować się teraz na jego miejscu. Pocałować swojego szefa, a teraz musieć z nim rozmawiać, jeszcze o przeniesieniu do innego zespołu… Brian uśmiechnął się nieco podle; och, mógłby to mu ułatwić, oczywiście, że tak. Wystarczyłoby rzucić coś w stylu „nic się nie stało”, „zapomniałem już o tym” i uśmiechnąć się pokrzepiająco – czerpał chyba jednak za dużą przyjemność z takiego torturowania Vala i nie mógł się powstrzymać przed kontynuowaniem tej grzesznej przyjemności.
    — Do Emilio? — powtórzył za Valye’em, jakby zaskoczony tym pomysłem. — Ach, to — przypomniał sobie, dość ignorancko. — Ustaliliśmy, że przeniesiesz się tam, jak nasza współpraca nie będzie się źle układała ze względu na nasze, hm… stosunki prywatne, tak? — upewnił się, tak jakby sam nie pamiętał. — Hm — zmarszczył brwi, udając, że naprawdę się nad tym zastanawia. — Ja nie mam na co narzekać. Czasami zachowujesz się… nieracjonalnie, ale to byłaby wielka szkoda dla obu projektów, gdybym przekładał takie rzeczy nad twoją pracę — powiedział, patrząc się Valowi prosto w oczy. — Chyba że ty czujesz się tutaj niekomfortowo? W takim wypadku powiedz, na pewno uda się to jakoś bezproblemowo zorganizować — powiedział ciepło. I to ciepło w jego głosie było jakby wyraźną wskazówką na to, jak bardzo, bardzo kpił sobie w tej chwili z Valye’a, właściwie pozostawiając mu do podjęcia decyzję.
    I, co chyba najgorsze, Val naprawdę mógł miec wrażenie, że to od niego zależy ten wybór.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 19:23

    Ciskając w Briana piorunami, Val obniżył odruchowo głowę i zakrył twarz dłonią z zażenowaniem. Tak, głośniej dupku. Niech wszyscy usłyszą. Do cholery.
    Słuchał kpiącego tonu blondyna ze skrzyżowanymi w obronnym geście, ramionami na piersi. Przez moment naprawdę chciał patrzeć na niego buńczucznie, odwzajemniając spojrzenie, dziecinnie wyzywając go na pojedynek. Ale po chwili z każdym następnym słowem Briana, ochota na infantylną walkę na spojrzenia szybko mu przechodziła. W końcu oderwał od niego, naprawdę zrezygnowany w tym momencie wzrok i wbił go w randomową przestrzeń z boku.
    Miał taki mętlik w głowie, że zaczynał się zastanawiać, czy rozpłakanie się w tym momencie nie jest znowu taką złą opcją, jakby mogło się wydawać. Miał dość, naprawdę dość. Czuł, że odkąd przyszło pracować mu z Brianem, zaczął się staczać mentalnie, moralnie i w ogóle nie poznawał sam siebie. Owszem, to byłoby nawet dla niego bardzo wygodne przenieść się do innego zespołu, ale naprawdę zależało mu na tej pracy, a obcowanie z tak podłym człowiekiem jakim był Brian, nie zmieniło tego w żadnym stopni. Co za masochizm.
    – Wolałbym zostać tutaj. – rzucił cicho przełykając swoją dumę w gardle, nawet nie podnosząc wzroku na Dawsona. Bo i po co? Dobrze wiedział, że na jego twarzy nie zastanie nic innego jak głupi, przesycony pewnością siebie uśmiech, który doprowadzał go do szewskiej pasji. – I... – zawahał się wzdychając ciężko, nawet nie siląc się na kamuflowanie tego, jak bardzo jest mu w tym momencie niezręcznie. – Mógłbyś tego nie rozpowiadać? Proszę? – wypluwając ostatnie, gorzkie słowo spojrzał na Briana, bynajmniej nie z błagalnym spojrzeniem, raczej z czymś podobnym do pokonanego psa, który mimo porażki nie zawahałby się spróbować ponownie zaatakować przeciwnika.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 19:36

    „Proszę”.
    Dopóki Valye nie wypowiedział tego jednego, magicznego słówka, Brian nie miał pojęcia, jak bardzo to zdarzenie z gwiazdkowej imprezy mogło nadepnąć grafikowi na odcisk. Och, słodki Boże, jakże on musiał czuć się zażenowany! Jak bardzo zagubiony, skoro decydował się na proszenie o coś Briana, w którego jeszcze niedawno ciskał najgorszymi inwektywami.
    Dawson nie miał pojęcia, co wydarzyło się w mózgu Valye’a, że zdecydował się go pocałować, ale chyba nigdy, nigdy nie był mu za nic tak wdzięczny.
    Ileż to dawało cudownych możliwości do psychicznego wyżywania się na tym facecie! Brianowi Val naprawdę działał na nerwy i, bardzo dziecinnie, ale sam szukał zwady – zamiast zignorować temat, zamiast próbować skupić się jedynie na relacjach służbowych, nie, on chciał więcej. Więcej udowadniania temu młokosowi, że z kim jak z kim, ale z nim się nie zadziera.
    — Masz na myśli tego, że stałem sobie w kuchni, jadłem krewetki, a ty zacząłeś mnie całować? — spytał, wwiercając spojrzenie w Vala. — Och. Przykro mi. Musiałem to wyjaśnić zanim przyszłoby ci na myśl powiedzieć, że to ja to zacząłem. Wiesz, mając na uwadze twoje zamiłowanie do tego, by podkreślać, jak bardzo niestały jestem w uczuciach… nie chciałem, by do Chrisa doszła jakaś głupia plotka.
    Blefował, oczywiście, ale zrobił to bez mrugnięcia okiem. Jego oczy błyszczały: trudno powiedzieć z jakiego powodu, czy z ekscytacji, czy z satysfakcji, a może innego, chorego uczucia które nim kierowało?
    Nie mógł się powstrzymać. Już wtedy, w grudniu, widząc roztrzęsionego Valye’a taktycznie się wycofał, dając mu przestrzeń, której wyraźnie potrzebował. Zachował się wtedy (w swojej własnej opinii) bardzo w porządku, ale nie wiedział, co było tego przyczyną – ten koleś nigdy nie zrobiłby tego samego dla niego, wyraźnie wyczekując chwili, gdy mógłby wbić mu szpilę, tak więc nie zamierzał marnować kolejnej okazji do oglądania, jak skręcał się z nerwów.
    Oczywiście, że nigdy nie zamierzał wyciągać tej sytuacji publicznie – nie było ku temu żadnego powodu, a nie miał dwudziestu lat by nakręcać sztuczne afery. Sama prośba Vala jednak wiele mówiła mu o jego desperacji, a perspektywa tego, gdyby sam chciał porozmawiać ze współpracownikami… wyjaśnić, że był pijany iż robił głupotę, czy cokolwiek, w ten sposób informując ich po raz pierwszy, że takie zdarzenie miało miejsce – och. Brian oczami wyobraźni widział już upokorzenie i jednoczesny wkurw Valye’a.
    — Jeśli zostajesz to usiądziemy dziś nad planem pracy na kolejne miesiące, w porządku? — dodał luźnym tonem. — Chcę stworzyć jeden timeline uwzględniający wszystkich tutaj, możemy zacząć od twojej działki.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 19:57

    – Nie zacząłem cię...! – wstał szybko ze swojego krzesła, chcąc zrównać się z Brianem wzrokiem, a nie być ciagle w tej rozmowie tym, na którego patrzono z góry. Jego znikoma potulność i troska o swoje stanowisko wyparowała momentalnie, zastąpiona przez nieodłączne już wkurwienie.
    Kiedy Brian wspomniał o Chrisie, Val poczuł się, jakby ktoś przytknął mu broń do skroni i bez ostrzeżenia pociągnął za spust. Kurwa. Naprawdę zapomniał, że Brian przecież ma już kogoś. A Val tak gardził wszelkimi zdradami... i dlaczego do cholery, właściwie się teraz tym przejmuje?! Przecież to nie ma tutaj nic do rzeczy, przecież go nie... pocałował! On go tylko uciszył! A to znaczna różnica!
    Rzeczywiście, Val był zdesperowany. Z jednej strong naprawdę chciał to wyjaśnić w jakiś w miarę przyzwoity, logiczny sposób, ale z drugiej doskonale wiedział, że swoim zakłopotaniem stwarza Brianowi tylko pole do popisu, do upokarzania go i korzystania ze swojej pozycji w pracy.
    Mając gdzieś jego słowa, Valye usiadł z powrotem na krześle, nie mając sił wykłócać się o swoją rację.
    – W porządku. – sapnął cicho na odczepne i podparł ze zrezygnowaniem głowę na dłoni.
    I tak też zrobili, według planów Briana. Pracując z nim dzisiaj Val zachowywał dystans jak jeszcze nigdy, z bólem znosząc wszystkie docinki blondyna, cierpliwie zaciskając zęby na każde najmniejsze nawiązanie do gwiazdkowego przyjęcia. A najgorsze w tym wszystkim było dla niego to, że coraz bardziej bolały go słowa Briana. O ile wcześniej naprawdę miał je gdzieś, tak teraz brał je ciągle do siebie i przeżywał je bardziej niż powinien.
    Dlatego kiedy wrócił do siebie po pracy, wyżył się na pierwszej napotkanej rzeczy w swojej kuchni, wściekle krojąc niewinnego pomidora, którego i tak nie zjadł, najedzony swoją nienawiścią.
    Naprawdę miał niezły mętlik w głowie i sam już nie wiedział, czy nienawidzi Briana tak jakby tego chciał, czy po prostu z przyzwyczajenia pałał do niego tak negatywnymi uczuciami.
    Następnego dnia, sam nie wiedząc dlaczego, zamiast iść prosto do pracy, zawędrował do tak nielubianego przez siebie i unikanego Starbucksa. I wcale nie myślał o tym, że spotka tam Briana, wcale. Dlatego kiedy stanął za nim „przypadkiem” w kolejce, wcisnął tylko dłonie w kieszenie i tępo zaczął przyglądać się wiszącemu nad jego głową menu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 20:16

    Brian, wpatrzony w ekran swojego smartfona, nawet nie zauważył Valye’a, który stanął za nim w kolejce; robił sobie właśnie codzienną prasówkę, scrollując swojego feeda (narratorka powinna kiedyś zrobić challenge, który polegałby na użyciu jak największej ilości korpo-gadki w jednym zdaniu, ech). Czytał właśnie jednym okiem (kolejny) artykuł dotyczący globalnego ocieplenia, kiedy zagadała go uśmiechnięta Mandy.
    — Hej, Brian — rzuciła wesoło studentka, zakładając włosy za ucho. — To co zawsze?
    — Ta… nie — poprawił się, podnosząc wzrok znad telefonu; wydawał się nieco zaskoczony, że to już jego kolej. — Potrzebuję dzisiaj dużo cukru. Zrobisz mi coś super-słodkiego? W ogóle, cześć — przywitał się z opóźnieniem.
    — Ciężka nocka? — Mandy była bardzo uśmiechnięta i całkiem energiczna jak na dziewiątą rano. — Hmm… co powiesz na Caramel Brulée Latte?
    — Boże — jęknął. — Ktoś to pije na co dzień? Brzmi jak gwarantowany zawał przed czterdziestką — mruknął, marszcząc brwi. — Niech będzie — zgodził się jednak. — Ale dodaj mi do tego jeszcze jedno espresso, co?
    — Do tej kawy czy osobno? — upewniała się baristka.
    — Osobno — zadecydował, wyciągając zaraz telefon i przykładając do terminala. Z kieszeni wysupłał jakieś drobne i wrzucił do pojemniczka na napiwki.
    Tak, jeśli ktokolwiek to robił, to był to właśnie Brian Dawson.
    Mandy podziękowała mu szerokim uśmiechem i podała zamówienie do realizacji. Brian przesunął się w bok, mając powrócić do czytania swojego artykułu, co też uczynił; nie zwracał uwagi na rozmowę Mandy z kolejnym klientem, dopóki nie padło pytanie:
    — Okej. Na wynos czy na miejscu?
    — Wezmę ze sobą.
    — Jasne. Jak masz na imię?
    — Valye. V-a-l-y-e.
    Automatycznie, gdy usłyszał imię, które zaraz potem jego właściciel zaczął literować, Brian podniósł wzrok znad telefonu, napotykając obok siebie nikogo innego, jak swojego… kolegę. Nie było co prawda w tym nic dziwnego… ale, nie wiedzieć czemu, wciąż gapił się na niego i Mandy, zamiast wrócić do artykułu.
    — To będzie osiem dziewięćdziesiąt. Płacisz kartą czy gotówką?
    — O cholera…
    Valye zaczął gorączkowo poklepywać się po kurtce i spodniach, zapewne w poszukiwaniu portfela. Brian uniósł wyżej brew i podejrzewając, że grafik zaraz obleje się rumieńcem – i nie chcąc robić zamieszania Mandy, która już podała zamówienie do realizacji, a kolejka za Valem była dość długa – wywrócił oczami.
    — Ja zapłacę — mruknął, przysuwając się znowu do lady. Mandy obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem (nie zwracał uwagi na to, co robił Val) i już pewnie otworzyła usta, by mówić stałemu klientowi, że nie musi tego robić, ale Brian przerwał jej zawczasu: — Spoko, znam go. Pracujemy razem.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 20:20

    Naprawdę, naprawdę miał gdzieś o czym rozmawiają, nie chciał tego wiedzieć, słuchać go, bo przecież zaraz spędzi z nim resztę dnia w jednym pomieszczeniu, ale jakoś tak... samo się podsłuchało przypadkiem. "Hej Brian?" Czy on tu do cholery mieszka w tej kawiarni, że go znają? No przecież. Flirciarz. Przypominając sobie szczebioczącą do niego Kate i to, jak często kobiety reagowały na towarzystwo Briana, Val nie mogąc się powstrzymać wywrócił za jego plecami oczami. Casanova się znalazł. Ciężka nocka? Hm, z pewnością. Jego Chris Sris też pewnie niezbyt wyspany dzi... o czym on do cholery myśli?!
    Pozbywając się ze swojego umysłu nieprzyjemnych obrazów, podszedł do uśmiechniętej baristki i z ulgą widząc, że Brian nawet go nie zauważył, zamówił szybko średnie cappuccino i sięgnął do kieszeni po swój portfel nie chcąc zwracać na siebie uwagi, zapłacić, poczekać na swoje zamówienie i wyjść.
    W momencie kiedy z lekką irytacją literował swoje imię, poczuł to. Te jego ślepia wpatrzone w niego. Odwrócił szybko głowę i posłał mu spojrzenie czego się lampisz, po czym sięgnął do drugiej kieszeni mając wrażenie, że coś jest nie tak. Szlag. Zapomniał portfela. Do cholery. Dlaczego on jest taki anty-technologiczny i w końcu nie uruchomi sobie płatności w swoim telefonie? Świetnie. Komórki też zapomniał.
    – Ja zapłacę. – Twoje niedoczekanie!
    – Daj spokój. – rzucił przez lekko zaciśnięte zęby, naprawdę nie chcąc, żeby jeszcze ten wtrącał się w tę żenującą dla niego sytuację.
    Jednak Brian będąc Brianem, zignorował jego słowa, przytknął telefon do terminala i zadowolony z siebie i z tego, że zastał Vala w takiej sytuacji, odsunął się z powrotem na bok. Zerknął na na nieco zakłopotaną dziewczynę zza lady, po czym kiwnął jej tylko głową i odsunął się robiąc miejsce dla kolejnego klienta. Ze względu na duży tłum i sporą ilość osób czekających na swoje zamówienie, Val z braku laku stanął niecały metr od swojego ulubionego szefa, skrzyżował ramiona i wlepił wzrok w dekoracje wiszące na ścianie naprzeciwko.
    – Mogłeś sobie to podarować. – Nie Val, "dziękuję" tak nie brzmi. – Oddam ci jutro. – mruknął przebierając nerwowo palcami na swoim ramieniu. – Bo też nie chcę ci być nic winien. – podkreślając swoje słowa zerknął na blondyna mając nadzieję, że ten zrozumie jego zagmatwane nawiązanie do sytuacji, kiedy to on oddawał mu pieniądze za chińszczyznę. Znacznie tańszą od kawy. A bycie dłużnikiem Brian nie było jednym z jego skrytych marzeń.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 21:09

    „Daj spokój”.
    A co – Val chciał tu zostać i, nie wiem, tyrać na zmywaku żeby odpracować swoją kawę? Brian, choć pewnie na głos by tego nie przyznał, dużo bardziej wolałby, żeby jego grafik jednak przyszedł do pracy, na którą podpisał umowę, a nie marnował swój (wielki, oczywiście) talent myjąc kubki po kawie jakichś pierwszych klientów.
    Patrzcie go, jaki wielkoduszny.
    Zapłacił jednak za zamówienie Valye’a i odsunął się w bok, z powrotem skupiając się na lekturze artykułu w telefonie. Globalne ocieplenie było już coraz bliżej i generalnie my, jako ludzkość, straciliśmy szansę na uratowanie naszej planety-matki; nic nowego Brian z tego skanowania tekstu się nie dowiedział, ale było to na pewno lepsze, niż zajmowanie się small talkiem z Velye’em. Generalnie na co dzień small talki nie były dla niego problemem (to eufemizm; Brian był naprawdę dobry w pierdoleniu o niczym z ludźmi, których nie znał, ale, cóż, tego wymagała od niego też jego praca), ale z tym kolesiem miał zamiar mieć jak najmniej do czynienia.
    — Jak chcesz — mruknął na odczepnego, niekoniecznie przejmując się słowami bruneta; dziewięć dolarów to nie był żaden majątek i Brian wydał zdecydowanie więcej na prezent dla tego faceta, który był absolutnie zbędny, ale nie zamierzał tego teraz (ani nigdy) wyciągać na światło dzienne.
    W milczeniu poczekali na swoje kawy; Brian espresso wypił od razu, na miejscu i przez ułamek sekundy zawahał się, czy nie poczekać na Valye’a, który pewnie musiał postać jeszcze z minutę, ale bez słowa ruszył do budynku, w którym obaj pracowali.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Sro 16 Sty 2019, 21:10

    Stojąc tak obok Briana z gniewnie splecionymi na piersi ramionami w kompletnej ciszy, Val pluł sobie w brodę, zły na sam siebie. Co go w ogóle podkusiło, żeby przyszedł tutaj do tej cholernej kawiarni, kiedy codziennie rano widzi Briana z kubkiem kawy w dłoni.
    Kiedy Dawson, a.k.a. Buc, odebrał swoje zamówienie, Val sam rzeczywiście przez chwilę miał wrażenie, że ten na niego poczeka, skoro i tak przecież zmierzali w tym samym kierunku. Jednak tak się nie stało, a Valye odprowadził go ponurym spojrzeniem do wyjścia i sam nie wiedząc dlaczego, poczuł jakiś dziwny zaw... Ha! O nie nie, dobre sobie. Przecież miał (i ma) mieć go kompletnie gdzieś. Żadnego zawodu nie czuł, pomylił się. To raczej ulga. Bardzo wielka ulga.
    Ta. A niech spierdala.
    I z takim nastawieniem Val ruszył chwilę po Brianie w stronę biura. Gdy dotarł na miejsce, szybko wypił swoje cappuccino, nie chcąc dłużej patrzeć na znienawidzone przez siebie logo i wyrzucił kubek zanim usiadł przy biurku. Tego dnia kontynuował swoje wielkie ignorowanie Briana, który podobnym nastawieniem tylko ułatwiał mu robotę. Jednak zanim wyszedł po południu z biura, był już odpowiednio znowu nabuzowany przez samego siebie. Za każdym razem kiedy musiał spojrzeć na blondyna, jego myśli wracały do felernej imprezy gwiazdkowej, na której upokorzył się przed nim jak jeszcze nigdy przed żadnym człowiekiem. A to go bardzo, oj bardzo denerwowało. Czego Brian nie omieszkał nie wykorzystywać w głupich komentarzach.
    Kiedy wrócił do swojego mieszkania, zlokalizował zostawiony na cały dzień telefon i ze zdziwieniem odkrył, że czekała tam na niego wiadomość, w dodatku nie od siostry. Szybko przeleciał wzrokiem po propozycji wyjścia gdzieś wieczorem od dziewczyny z którą spędził sylwestra, Amy. Nie zastanawiając się długo, odpisał jej zdawkowe ok, po czym skoczył szybko pod prysznic.
    I kiedy po kilku drinkach przekroczyli próg mieszkania dziewczyny, Valye dał jej chwilę na ściągnięcie obcasów, bardzo krótką chwilę, bo zaraz zgrabnym ruchem przyciągnął ją do siebie za biodra, odgarniając włosy z jej szyi. Gdy swoim ustami uciszył jej śmiech, po kilku sekundach zmarszczył mocno brwi. Coś mu nie pasowało. Znał te usta. Ale teraz były jakieś inne. Miękkie, nawilżone, ale nie capiły krewetkami.
    – Val? Coś się stało? – Amy wyczuwając jego wahanie odchyliła się do tyłu na tyle, by móc przyjrzeć się dokładnie jego twarzy.
    – Nie. – pochylił się szybko nad nią przechylając ją do tyłu, ponownie wywołując tym gestem jej perlisty śmiech.
    Nie chcąc zastanawiać się nad swoim chwilowym zagubieniem, dobrał się do ubrań Amy, jednocześnie kierując się z nią powoli do sypialni, w której zdarzało mu się już nieraz sypiać. I dopiero wtedy, kiedy miał już ją pod sobą półnagą i nakręconą, uniósł się na dłoniach odrywając od jej ust i zawisł nad nią w bezruchu. Bo już wiedział, że przeszła mu ochota na cokolwiek i nie jest w stanie nawet się zmusić.
    – Val?
    – Przepraszam. – zszedł z niej odgarniając włosy do tyłu i usiadł na skraju łóżka. – Nie mogę. – i z tak złym i lakonicznym tłumaczenie wstał, zgarniając z podłogi swoją koszulkę.
    – Val, do cholery, co jest? – Amy podbiegając do ubierającego się grafika, złapała go w korytarzu za ramię, które ten szybko, ale delikatnie odtrącił. – Masz jednak kogoś?
    – Nie… nieważne. Przepraszam. – wzruszył ramionami na odczepne i zakładając swoje buty, zdjął kurtkę z wieszaka, złapał za klamkę i nie zważając na rzucane za jego plecami słowa, wyszedł bez żadnego pożegnania.
    Następnego dnia Val wyszedł do pracy znacznie wcześniej (przed wyjściem dwa razy upewniając się czy aby na pewno ma ze sobą portfel i telefon), po drodze zachodząc do tej samej kawiarni, co wczoraj, na szczęście unikając wielkich kolejek dzięki w miarę wczesnej porze. I z wielki, radosnym uśmiechem poprosił o nie podpisywanie papierowego kubka i tak mocną czarną kawę, jakiej jeszcze nigdy nikomu nie zrobili. Podwójne espresso? Przy tym to lura.
    I tak, kiedy Brian pojawił się rano w pracy, najwyraźniej nieco spóźniony, napotkał na swoim biurku kubek zachęcająco pachnącej kawy, a jeśli przyjrzał się dobrze, pod zielonym logo mógł odnaleźć napisane markerem, małe, zgrabne literki, układające się w wyraz „asshole”. Oraz niewzruszonego Vala biurko obok, który udawał, że nawet nie zauważył jego pojawienia się.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Sro 16 Sty 2019, 21:44

    Tego dnia, standardowo, Brian po drodze do pracy zahaczył o kawiarnię; poranną zmianę znów miała Mandy, naprawdę miła i serdeczna studentka marketingu. Dawson lubił rozmawiać z nią o pierdołach, a podczas miesięcy stałego widywania się w Starbucksie nawiązali wątłą nić… znajomości, bo przecież nie przyjaźni, opartą o wymianę nic nie znaczących faktów ze swoich żyć. I przez to ona wiedziała, że chłopak Briana, notabene w jej wieku, uwielbiał Chicago Bulls, a on, że Mandy miała dziecko o imieniu Simon.
    Takie tam.
    Gdy wszedł do biura z kubkiem kawy (zwykłe, proste, americano), spojrzał z góry na papierowy kubek, który stał obok jego monitora.
    Dupek.
    — Przypomnij mi, czemu jestem dupkiem? — spytał luźno, nieszczególnie przejęty, siadając na swoim krześle i odstawił własny kubek z Brianem na rzecz dupka. — No, dziękuję. Chociaż może powinienem to wylać w ramach bycia zapobiegawczym. Kto wie, czy nie dodałeś tu jakichś środków na przeczyszczenie lub soli — powiedział, unosząc wyżej brew. — Ale niech będzie. W ramach mojego zaufania do ciebie. To tak ważne we wspólnej pracy — westchnął, zbliżając kubek do ust i skrzywił się na smak, który poczuł. — Błee — jęknął. — Muszą cię tam chyba już bardzo nie lubić, skoro odstraszają cię przeparzając kawę dla ciebie — ocenił, chyba nawet nie dopuszczając do swojej świadomości tego, że Valye mógł celowo podać mu taką kawę.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Czw 17 Sty 2019, 00:20

    Nie wstając odwrócił się na krześle przodem bo Briana i podparł głowę na dłoni, spoglądając na niego już na starcie wkurzony (jak zwykle zresztą).
    – Dla zasady. Nie przypominam sobie, żebyś zrobił coś, co miałoby zmienić ten stan rzeczy. Więc moje najszczersze gratulacje, ciągle jesteś dupkiem. – sarknął za bardzo samemu nie wiedząc o czym właściwie w tym momencie ględził, ale miał to gdzieś.
    Odwrócił się do swojego biurka, żeby zaraz znowu spojrzeć na Briana zaciągającego się przepyszną kawą od niego. Kiedy coś nie przypadła mu do gustu, pokręcił głową z politowaniem.
    – Taaak, przeparzyli. – posłał mu szeroki uśmiech, który ani trochę nie dosięgnął jego wkurwionych oczu i skupił się z powrotem na swoim monitorze.
    Nie myśl o nim, nie myśl...
    Gdy nadeszła pora lunchu, Val zrezygnował z wyjścia nawet z biura, postanawiając zamówić swojego taniego chińczyka i w samotności spędzić przerwę, gwarantując sobie tym samym chwilę wytchnienia, kiedy wszyscy inni się ewakuowali. Gdy odebrał swoje zamówienie, wrócił do biura, wyciągnął z torby słuchawki, z którymi zazwyczaj wędrował do pracy i wygrzebując widelcem z kartonowego kubełka kolejne nitki makaronu, włączył sobie muzykę, odcinając się od wszelkich innych dźwięków, po czym zaczął przeglądać swoje skromne media społecznościowe. Kiedy wpadł na przesłany przez Kate filmik, która nagrała jakąś swoją noworoczną zdobycz, bez namysłu postanowił go obejrzeć. Od razu powitała go jak zwykle uśmiechnięta twarz jego znajomej, a zaraz potem nagi facet, no może nie taki nagi, bo miał przecież zawiązany w pasie fartuch, przerzucający na patelni naleśniki.
    A Val zamiast ze zdegustowaniem wyłączyć filmik, zatrzymał go. Zatrzymał i mrużąc lekko oczy przybliżył sobie palcami obraz, skupiając się nie na świrującej na pierwszym planie Kate, a na gołej klacie typa, którego nagrywała i przez kilka sekund w zastygnięciu analizował to, co właśnie oglądał.

    Sponsored content

    A New Beginning - Page 4 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 28 Kwi 2024, 02:08