A New Beginning

    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:35

    Ok, musiał przyznać, że ani razu przez myśl mu nie przeszło, że Brian może dzisiaj do nich dołączyć. Oczywiście, pracował przecież z nimi w tym samym biurze, ale czy naprawdę musi go widzieć nawet poza pracą?
    Ta… ja też się, kurwa, cieszę, że cię widzę. Na to jakże przyjazne powitanie zareagował tylko lekkim skinięciem głowy, nie mając zamiaru silić się na niepotrzebne tutaj uprzejmości. Za propozycję przyniesienia czegoś z baru od razu podziękował jak cała reszta i nie dlatego, że nie chciał niczego od Briana, (no dobrze, to też było główną przyczyną odmowy), ale miał słabą głowę, w dodatku nie nawykł do alkoholu, a ostatnie czego mu było potrzeba w tym momencie, to nawalenie się przed tym dupkiem.
    Delikatnie odsuwając od siebie napierającą na niego Susan, która właśnie zabierała się za kolejne mojito przyniesione chwilę wcześniej przez jej wierną koleżankę, westchnął cicho i powiódł wzrokiem za oddalającym się w kierunku baru Brianem, życząc mu potknięcia się i zarżnięcia czołem w blat baru. Od tych przesłodzonych wizji odciągnęła go wyraźnie zalecająca się do niego blondynka, która rzuciła kolejny komentarz nawiązujący do jego włosów. Czy ona przypadkiem nie powinna trochę przystopować…? Gdy jego szef wrócił do stolika, Val starał się niezauważalnie ignorować jego obecność, ale chcąc nie chcąc, kiedy wchodził temat Evelyn, to nie potrafił być na niego obojętny. Ohoho… robi się ciekawie, może jednak lepiej zostać dłużej, a nie tak jak planował wcześniej, ulotnić się zanim zostanie obrzygany rumem i miętą.
    Właśnie Brian, dlaczego zerwaliście, z detalami poproszę. Podniósł nonszalancko kufel z resztą piwa do ust i gdy już chciał z uśmiechem satysfakcji przyglądać się swojemu przełożonemu, opowiadającemu jak to zdradził jego siostrę (choć szczerze powiedziawszy wątpił, że Briana byłoby stać na taki akt czystej szczerości przez tyloma ludźmi), nagle padł nie zrozumiały dla niego komentarz, który zbił go z tropu. Jak to spotykałeś się z laskami…
    Co, co, co, co do cholery, co!?
    Krztusząc się piwem, które coś nagle nie chciało przejść mu przez przełyk, odłożył szybko szkło na stolik i zasłonił usta dłonią, próbując zdławić w sobie odruch oplucia Briana tym co miał w ustach. Chociaż gdyby się tak teraz zastanowić, nie była to najgorsza opcja. Gdy po kilku sekundach doszedł do siebie, rzucił ciche przeprosiny i jednym duszkiem wyzerował w końcu swoje zwietrzałe piwo. Ty sukinsynie jeden… Tym razem, kiedy ostawiał kufel, posłał Brianowi spojrzenie, które gdyby mogło, to z pewnością by go zabiło. Świetnie. Facet, który dymał jego siostrę wolał jednak kolesi, na co jednoznacznie wskazywały pełne zdziwienia słowa Any.
    Kiedy został zapytany o przyczynę zerwania, zamilkł na moment, nieco zaskoczony faktem, że to pytanie trafiło do niego. Nie chciał być takim chujem i wywlekać tak prywatnych spraw na światło dzienne, w dodatku w takim towarzystwie, gdzie Brian powinien choć trochę dbać o swój wizerunek, ale dlaczego miałby się przejmować teraz tym dupkiem? Co mu tak właściwie szkodzi?
    – Dobre pytanie Maggie, też chciałbym wiedzieć… Kto ich tam wie. Więc, Brian? Jak to tam z wami w końcu było? – korzystając z chwilowego oswobodzenia od Susan, która w końcu została przejęta przez jej koleżankę, pochylił się lekko nad stolikiem i podparł brodę na wystawionej dłoni, posyłając siedzącemu naprzeciwko mężczyźnie czarujący uśmiech. – Kobiety to jednak nie to, hm?
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 21:37

    Brianowi nie umknęła dość niegrzeczna, jakby się nad tym zastanowić, reakcja Valye’a i zmierzył młodszego od siebie pracownika wzrokiem, z beznamiętnym wyrazem twarzy obserwując, jak ten krztusił się piwem. I to wszystko w reakcji na to, że właśnie dowiedział się, że były narzeczony jego siostry najwyraźniej miał też nieco inne upodobania i poza dziurą pomiędzy nogami potrafił docenić też coś zgoła przeciwnego?
    No cóż. Może to było i odrobinę zaskakujące, mając na względzie ich przeszłość, ale już nie przesadzajmy… przecież to nie tak, że Val właśnie dowiedział się, że Brian kogoś zamordował w przeszłości.
    Prawdę mówiąc, zamierzał zbyć temat pytania Maggie jakimś pierwszym-lepszym tekstem, ale ona skierowała je do Vala i Brian naprawdę nie wiedział dlaczego. Wbił wzrok w mężczyznę, który miał w tym momencie naprawdę nieprzenikniony wyraz twarzy i zacisnął palce na kuflu piwa, unosząc go do ust, by ukryć cień zirytowania. Nie podobało się mu to, że ktoś nagle zaczął wywlekać ten temat na światło dzienne – rzeczywiście, mówienie o tym, jak zdradził swoją narzeczoną nie należało do TOP5 rzeczy, na które miał ochotę tego wieczoru.
    Cholera, nie należało nawet do TOP10 czy TOP20.
    Val jednak rżnął głupa i tego Brian na pewno się nie spodziewał. Zmrużył oczy, wwiercając wzrok w siedzącego naprzeciw niego grafika (który, jak widać, już zjednał sobie jedną ze zdecydowanie najłatwiejszych kobiet w całym wydawnictwie; Brian nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Susan po kilku drinkach potrafiłaby się lepić do każdego, naprawdę, a dziś padło na nowego pracownika, który może jeszcze był zachowawczy, ale najpewniej za kilka godzin skończy z nią w jednoznacznej sytuacji), zastanawiając się, co też ten chciał osiągnąć. Kiedy jednak Valye wyartykułował swoje ostatnie pytanie, Dawson poczuł wzbierającą w nim irytację.
    Znał już takich kolesi, och, znał bardzo dobrze i gardził nimi wszystkimi w jednakowy sposób.
    — Co za klasa, Langley — syknął. Nie był zawstydzony, ani trochę, bardziej zbierało w nim wkurwienie i obrzydzenie do tego żałosnego, żałosnego chłoptasia. Może i dawał radę jako grafik, ale kiedy tylko odezwał się w sprawach niezwiązanych z pracą, wychodziło z niego wielkie, wielkie gówno. — Pojazd na orientację. Moje gratulacje — dodał tym samym tonem i pokręcił z zażenowaniem głową, unosząc dłonie do imitowanego oklasku. Atmosfera od razu zrobiła się nieco napięta, a i Ana – siedząca ze swoją dziewczyną – poruszyła się niespokojnie w miejscu. — Mon, co z tymi biletami na koncert? Udało ci się je załatwić? — Brian zwrócił się do koleżanki, ostentacyjnie ignorując zarówno Vala, jak i całą sytuację.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:37

    Tym razem, kiedy Brian odbił piłeczkę w taki sposób, że trudno było wyjść Valowi z tej sytuacji obronną ręką, zachował wszelki komentarz dla siebie, otwarcie posyłając mu pełne zdegustowania i nienawiści spojrzenie, mając w tym momencie naprawdę gdzieś, co myślą sobie o ich ciepłej relacji pozostali. Co za sprytny dupek, wiadomo, o wiele łatwiej oskarżyć kogoś o brak tolerancji niż opowiadać współpracownikom o swojej rozwiązłości.
    Hej Val, wyskocz na drinka, będzie fajnie. Ta. Bajecznie.
    – Val? – odwrócił głowę w kierunku Maggie, która zerkając na ostentacyjnie ignorującego go Briana, przysunęła się bliżej i pochyliła, by lepiej mógł ją usłyszeć. – Mam wrażenie, że coś nie za bardzo się lubicie z Brianem.
    – Jakby to ująć Mag… – rozbawiony tym stwierdzeniem spojrzał na nią i ściszył głos, by ograniczyć odbiorców jego słów do samej Maggie. – Myślę, że moja siostra drania nienawidzi jeszcze bardziej. – mruknął prawie szeptem, a gdy chciał dodać coś jeszcze, jego uwagę przykuło niepokojące zachowanie Susan. Oho, czy to zapowiedź miętowego pawia?
    Gdy zainteresowała się nią również jej nieco mniej podchmielona koleżanka i zaczęła wywlekać ją na zewnątrz, Val widząc w tej sytuacji światło nadziei na ewakuowanie się stąd z dobrą wymówką, wstał szybko i narzucił na siebie kurtkę.
    – Pomogę ci. – zaproponował dziewczynie i przejął bladą Susan, która najwyraźniej zaczynała toczyć w sobie wewnętrzy bój o utrzymanie zawartości żołądka. – Weź jej rzeczy. – polecił Monice i złapał blondynkę stabilnie, by zdążyć przed katastrofą wywlec ją na dwór.
    Siedząc z nimi na zewnątrz, zamiast choć odrobinę przejąć się cierpiącą Susan, ciągle odpływał do obrzydliwej twarzy tego zbyt pewnego siebie dupka. I jak on do cholery ma starać się odkładać to wszystko na bok w pracy? Zdawał sobie sprawę, że sam sprowokował dzisiaj tę sytuację, ale, kurwa, no nie mógł się powstrzymać. Gorzej jak nie powstrzyma się przed czymś podobnym w pracy.
    Słysząc nie do pomylenia z niczym innym dźwięk bełtania, przymknął na moment oczy nie chcąc być świadkiem tego chwilowego upadku blondynki. Jeez… Właściwie to miał małą nadzieję, że gdy Susan następnego dnia dojdzie do siebie, ktoś w razie jakichkolwiek zaników pamięci opowie jej ze szczegółami w jaki sposób zalecała się do niego, dzięki czemu dziewczyna będzie zbyt zażenowana by kontynuować w pracy swoje amory.
    – Zamówię wam taksówkę. – rzucił do jej koleżanki, kiedy stwierdził, że Susan jest ogarnięta już na tyle, by taksówkarz nie miał zbytnio oporów przed wpuszczeniem jej do swojego samochodu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 21:38

    Brian długo nie pogadał z Monicą, bo kobieta ledwo co odpowiedziała na jego pytanie („wiesz, były drobne problemy, bo … o Jezu, Susan!”), a już zainteresowała się swoją podchmieloną koleżanką, zresztą, tą samą, która w niewybredny sposób zalecała się do Valye’a. Z twarzy Briana, gdy powiódł spojrzeniem po młodszym od siebie mężczyźnie, trudno było zetrzeć wyrazy jakiegokolwiek zdegustowania; naprawdę, chyba nie spodziewał się po nim takiego zachowania.
    Z dużą dozą zaufania wychodził do ludzi z raczej otwartymi ramionami, najwyraźniej teraz się pomylił. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
    Zanurzył usta w alkoholu, obserwując z mieszanką wyraźnej niechęci i zażenowania oddalającą się trójkę. Bardzo dobrze, spierdalaj stąd w podskokach, poradził do swoich myśli, bo nie miał zupełnie ochoty spędzać swojego wolnego czasu w towarzystwie takiej osoby. Za bardzo cenił siebie oraz swoich znajomych, by decydować się na takie ustępstwa.
    — Kto go tu zaprosił? — spytał, wskazując głową w kierunku drzwi, gdzie ewakuowała się cała trójka i powiódł wzrokiem po pozostałych przy stole ludziach.
    — Ja — odparła bezpardonowo Maggie, wydymając lekko usta. — I mam…
    — Dlaczego?
    — Bo jest w porządku. — Kobieta nie przejęła się tym, że Brian jej przerwał i posłała mu pełne wyższości spojrzenie. — Ty i jego siostra mieliście jakieś burzliwe rozstanie, tak? Dlatego się nie lubicie?
    — To, co się stało pomiędzy mną a Evelyn jest nieistotne — warknął Dawson w odpowiedzi. — Sama widziałaś, co z niego za ograniczony… pewnie głosował na Trumpa — prychnął. — To jest kurwa cała Ameryka. Siedzisz z kolesiem przy stole, nie wygląda na idiotę, a potem otwiera usta i nagle okazuje się, jakie gówno w nim sie…
    — Ej, stary, trochę przeginasz — przerwał Brianowi Gruby.
    — Ja przeginam? Słyszałeś, co…
    — Nakręcasz się — przytaknęła Grubemu Ana, a Brian prychnął i pokręcił głową.
    — Ty też tak uważasz? — Spojrzał na koleżankę i jej dziewczynę.
    — Chodź na papierosa — stwierdziła Maggie, posyłając Brianowi wymuszony uśmiech.
    Brian na co dzień nie palił, ale załapał sugestię koleżanki i może rzeczywiście przydałoby się mu odetchnąć świeżym powietrzem. Posłusznie więc podążył za blond koleżanką, trzymając kufel z piwem w jednej dłoni, i dopiero na zewnątrz zorientował się, że Akcja Ratunkowa Susan jeszcze się nie zakończyła. Maggie jednak zignorowała to i po prostu podała mu papierosa, najwyraźniej uznając, że najlepiej będzie udawać, że wcale tutaj nikogo nie ma, a Brian rzeczywiście zaciągnął się używką.
    — Ooo! Macie fajki! — wykrzyknęła Susan, może w trochę lepszym stanie, ale wciąż dość zahukana, i nie zważając na nic więcej, ruszyła w stronę Maggie i Briana.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:38

    – Nie zamawiaj, umówiłyśmy się z jej bratem, że po nas przyjedzie jak damy mu znać. – Monica zatrzymała go przed wybraniem odpowiedniego numeru w dość przekonujący sposób, dlatego bez większych oporów schował telefon do tylnej kieszeni.
    – Mam nadzieję, że masz do niego numer? – zapytał unosząc lekko brew, kiedy zauważył, że dziewczyna nie za bardzo kwapi się do zadzwonienia po ich kierowcę.
    – Tak, mam, tylko…
    – Tylko? – ponaglił zerkając na Susan, która zużywała właśnie całą paczkę chusteczek, pieczołowicie rozcierając po całej twarzy resztki makijażu.
    – Wolałabym, żeby trochę wytrzeźwiała. Kiedyś zdarzało jej się wracać do domu w gorszym stanie no i… wiesz. – z błagalnym spojrzeniem kiwnęła w stronę blondynki, na co Val tylko westchnął cicho, kiwając przytakująco głową.
    Co prawda chciał się ulotnić stąd najszybciej jak tylko to było możliwe, ale nie miał sumienia zostawiać tutaj te dwie na pastwę losu, dlatego gdy Susan chwilowo weszła w stan hibernacji siedząc na krawężniku z głową między swoimi kolanami, Val dowiedział się dzięki miłej pogawędce, że Monica jest zdecydowanie tą rozsądniejszą w tym małym, damskim duecie i właściwie nie jest tak bardzo zdesperowana, jak wynikało to z opowieści Susan.
    – Nie, mam mocne uczulenie na sierść, więc nawet gdybym jakimś cudem chciał tego kota, to i tak nie mógłbym go trzymać u siebie. – wzruszył lekko ramionami poprawiając kurtkę na wiercącej się coraz bardziej, zregenerowanej już Susan.
    – Szkoda, niedługo będę mieć małe kociaki na wydanie i zaczynam już szukać… jezusmario, Susie, wyglądasz jak gówno. – kiedy Monica rzuciła się do ratowania twarzy swojej przyjaciółki, Val zaśmiał się pod nosem przekrzywiając lekko głowę w bok na ten, w pewien sposób, pocieszny widok.
    – Możesz już wstać? – pochylił się nad dochodzącą do siebie blondynką, a gdy ta pokiwała głową, złapał ją i ostrożnie podniósł do góry, asekurując ją w razie upadku. – Lepiej?
    – Mhm… przepraszam. – jęknęła pod nosem odgarniając włosy do tyłu, na co Val nie zwrócił większej uwagi, bo kątem oka zarejestrował wychodzących właśnie z pubu Maggie i Briana. No zajebiście. – Ooo! Macie fajki! – nawet nie zauważył, kiedy Susan wyrwała się do przodu i ruszyła krzywym krokiem w stronę nowoprzybyłych. Prze-kurwa-cudownie.
    – Susan…! – Monica mruknęła z rozpaczą ruszając za, jednak nie tak trzeźwą jakby można przypuszczać, blondynką.
    Val schylił się i podniósł kurtkę dziewczyny, która ześlizgnęła się jej z ramion, gdy ruszyła w pogoń za tytoniem i podszedł do niej, gdy uwieszała się na Maggie, błagając o papierosa. Ignorując całkowicie obecność Briana, zarzucił Susan nieco ubrudzoną kurtkę na barki i zerknął na Monicę.
    – Może zadzwoń już po jej brata… – zasugerował cicho spoglądając na najwyraźniej świetnie bawiącą się blondynkę.
    – Ah, więc dlatego nadal tutaj jesteście. – zaczęła Mag, która wyglądała jakby świetnie rozumiała, dlaczego dziewczyny wolały poczekać ze skontaktowaniem się z ich dzisiejszym szoferem. Czyżby balowanie Susan było aż tak sławne? – Monica, Val? – wyciągnęła w ich kierunku paczkę papierosów całkowicie ignorując błagającą ją o szluga blondynkę.
    – Nie, dzięki, nie palę. – pokiwał przecząco głową łapiąc nagle w odpowiednim momencie Susan, która niebezpiecznie zatoczyła się na bok. – Serio, Monica, dzwoń po niego. – rzucił jej błagające spojrzenie, które wykonało swoje zadanie, bo dziewczyna oddaliła się na bok wyciągając z płaszcza swoją komórkę.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 21:42

    Monica wyciągnęła telefon i odeszła dwa kroki, by wykonać połączenie; Brian podążył za nią wzrokiem, przez cały czas się nie odzywając. Nie miał zamiaru psuć sobie jeszcze bardziej nastroju, a tymczasem wszystko wskazywało na to, że ten wieczór będzie skazany na porażkę. Prawdę mówiąc, równie dobrze mógłby go już zakończyć i chyba wyszłoby to wszystkim na lepsze.
    Nie zamierzał przecież przebywać tutaj z własnej woli z tym kolesiem. To nie tak, że nie miał innych znajomych, z którymi mógłby spędzić ten wieczór – a nawet jeśli nie, nie było nic złego we wzięciu odprężającej kąpieli i wypiciu kieliszka wina w wannie.
    Nie robił tego tak dawno, że niemal o tym zamarzył.
    — Brian, przecież ty nie palisz! — Rozmyślania mężczyzny przerwała Susan, która, ignorowana przez Monicę, nagle zorientowała się, że Dawson również trzymał papierosa w dłoni. Momentalnie odwróciła się w jego stronę, przez co pociągnęła za sobą podtrzymującego ją Valye’a. — Daj chociaż bucha.
    — Trzymaj — mruknął, przekazując jej papierosa Brian i odsunął się o krok, starając usilnie ignorować się sposób, w jaki młody grafik naruszył jego przestrzeń osobistą. — Spal sobie do końca — mruknął, postępując kolejne dwa kroki w bok.
    Nie miał zamiaru rajtować i uciekać przed młodym, ale wyciągnął telefon z zamiarem złapania Ubera. Nie przemyślał tego jednak do końca; znajdowali się w downtown, był późny, piątkowy wieczór i brakowało prywatnych samochodów. Z westchnięciem poirytowania, zaznaczył możliwość wyboru dzielenia samochodu z innym pasażerem i wywrócił oczami, widząc czas oczekiwania na podwózkę. Dobrze, może dziesięć minut to nie była jakaś wieczność (kierowca kończył jeszcze poprzedni kurs gdzieś w pobliżu), ale zdecydowanie nie było mu w smak spędzanie tego czasu z podchmieloną Susan i w towarzystwie Valye’a.
    Szkoda, że oddał jej tę fajkę, mógłby teraz akurat zająć sobie czymś czas.
    Na co dzień nie palił, ale od czasu do czasu, zwłaszcza w towarzystwie, nie widział w tym nic szkodliwego.
    — Ej, Dawson, nie stercz tak sam — rzuciła nieco pijackim głosem Susie, teraz uwieszona jednym ramieniem na Valye’u. — Opowiedz lepiej jak tam przygotowania do Gwiazdki!
    — Ooo, właśnie! — podchwyciła Monica, która najwyraźniej zdążyła już wykonać swój telefon.
    — Ech… — westchnął, chowając telefon do kieszeni kurtki i pociągnął łyk piwa. Raczej nie wypije go w całości, ale mógł jeszcze zwilżyć gardło. — Joshua się uparł i chce zrobić w poniedziałek losowanie do Secret Santa. Za jakąś symboliczną kwotę, waha się pomiędzy pięcioma dolarami a dychą.
    — Boże, obym tylko znowu nie trafiła na któregoś z techników! — zwróciła się do niebios Maggie. — Co takim można dać? Pendrive’a?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:43

    Zachowanie podchmielonej Susan zaczynało powoli działać mu na nerwy. Mógłby nawet pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze nie spotkał osoby, która byłaby tak irytująca po alkoholu jak ona. Kiedy został przez nią niespodziewanie popchnięty, otarł się o ramię Briana, zanim złapał równowagę i wzmocnił swój chwyt. Widząc jak ten wyraźnie odsuwa się od niego, posłał mu zdegustowane spojrzenie. Przecież cię niczym do cholery nie zarażę...
    Uważając za Susan na jej włosy i chroniąc je przed ewentualnym podpaleniem, bo wspaniałomyślny Brian postanowił oddać jej swojego obślinionego szluga, zerknął w stronę rozmawiającej przez telefon Monici, pospieszając ją w myślach. Naprawdę miał ochotę już się stąd ulotnić, tym bardziej, że nie czuł się tutaj w tym momencie jakoś szczególnie chciany, niech się dupek udławi tym piwem.
    Niezbyt zainteresowany tym co Susan mówiła do Briana, ciągle obserwował jej koleżankę, która w końcu jakby słyszała jego myśli, wróciła do ich małej grupki.
    – Za chwilę będzie, był w okolicy. – zwróciła się od razu do Vala widząc jego pytający wyraz twarzy, który na tę informację odetchnął z wyraźną ulgą.
    A przynajmniej na krótką chwilę, bo kilka sekund później skrzywił się, kiedy Susan postanowiła wypuścić dym z płuc prosto w jego twarz. Jeez, co za laska...
    Kiedy Monica, która również zaczęła podtrzymywać pijaną blondynkę, włączyła się w rozmowę pozostałych o jakichś świątecznych bredniach, Val chcąc wdrożyć w życie plan szybkiej ewakuacji, wyciągnął szybko swój telefon i nawet nie zamierzając liczyć na taksówki o tej porze, odpalił Ubera i zamówił najszybszy, możliwy przejazd nie przejmując się jakimikolwiek opcjami. Byleby tylko szybko go stąd zabrali.
    – Val, mam nadzieję, że cię wylosuję. – uwieszona na nim Susan posłała mu spojrzenie, które prawdopodobnie miało mieć w sobie coś flirciarskiego, ale przez jej zrujnowany makijaż i przez fakt, że nie dawno oczyściła za krawężnikiem swój żołądek, Valye nie mógł powstrzymać tego małego niepokoju przemieszanego z obrzydzeniem, które rzucało się w środku i protestowało; tylko nie Susan.
    Gdy w końcu Monica poinformowała go, że brat Susan jest już za rogiem, pożegnał się z Maggie i pomógł odeskortować pijaną blondynkę w stronę samochodu jej brata. Kiedy upewnił się, że na pewno nie wypadnie zaraz z tego auta, zamknął szybko drzwi i wsunął rękę do kieszeni po wibrujący telefon. Szczerze, to nigdy nie myślał, że kiedyś tak ucieszy się z powiadomienia „Hey it’s your Uber driver...” Podniósł głowę znad ekranu komórki i ruszył w stronę samochodu, który właśnie podjechał pod pub. Wsiadł od razu do niego bez wahania i przywitał się z kierowcą.
    – Jeszcze ten drugi pasażer i jedziemy. – poinformował go kierowca z radosną nutą w głosie, jakby zaraz miał zacząć gwizdać i nucić miłosne ballady, na co wskazywały jego palce, rytmicznie uderzające o kierownicę.
    Ten drugi? Zerknął szybko na szczegóły swojego przejazdu w swoim telefonie. Rzeczywiście, musiał zaznaczyć tę opcję przy zamawianiu. No trudno, byleby tylko dojechał do siebie w spokoju i... No chyba kurwa nie. Z wyraźnym szokiem przyglądał się Brianowi zbliżającemu się do samochodu, samemu nie wiedząc czy ma się śmiać w tym momencie, czy płakać. Czy ciebie losie, przypadkiem już nie popierdoliło?
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 21:44

    Brian pogawędził jeszcze chwilę z koleżankami o Gwiazdce, tym, co tam Joshua planował i innych wątpliwych atrakcjach, popijając przy tym swoje piwo (którego, notabene, nie udało się mu dokończyć – ale nie było w tym nic złego, myślami był już przy swojej wannie i kieliszku czerwonego, wytrawnego wina) i kontrolnie zerkając na telefon. Po prawdzie nie zauważył, gdy jego najnowszy pracownik ewakuował się z tego radosnego pierdolenia o dupie Maryni na zewnątrz lokalu, ale jakoś nie było mu przesadnie szkoda – z satysfakcją zanotował to, że młody rajtował do środka starając się ratować swój honor.
    Pożegnał się z Maggie i Monicą buziakiem w policzek, do Susan tylko machając z pewnej bezpiecznej odległości i odłożył kufel na parapet, później kierując się do samochodu. Już przez szybę widział, że poprzedni (pierwszy?) pasażer siedział w środku (pewnie dlatego tyle to trwało), więc westchnął tylko i pociągnął za drzwi Toyoty.
    I… no nie. No kurwa lekka przesada.
    — Czy ty mnie dzisiaj śledzisz? — warknął na powitanie, a kierowca, zdziwiony, zerknął przez ramię; widząc jednak, że Brian zwraca się do Valye’a, uśmiechnął się nieco szerzej.
    — O, znacie się? Co za przypadek!
    — Tak — mruknął. — Przypadek — potwierdził lakonicznie, zatrzaskując za sobą drzwi.
    — Brian, tak? — upewniał się kierowca.
    — Zgadza się — przytaknął, rozpinając guzik płaszcza.
    — To będzie nasz pierwszy kierunek. 1400 North Lake Shore… — mówił.
    — Tak — przerwał mu Brian. Jeszcze tego brakowało, by kierowca podał młodemu dokładny adres zamieszkania… choć właściwie to zrobił. I przecież i tak zobaczy, gdzie podjadą. Brian, nie wiedzieć czemu, nie czuł się z tym ani trochę komfortowo; lubił swój apartament, płacił za niego małą fortunę, ale dzięki temu miał naprawdę dobry ZIP code… i gwarancję (w postaci portiera), że nikt nie będzie nachodził go kiedy sobie tego nie życzył. Sama świadomość tego, że ktoś niepowołany, kto go znał, a zwłaszcza brat jego byłej narzeczonej, mógł chociaż posiadać tę wiedzę…
    Wanna. Wanna i wino. Myśl o wannie, winie i może jakimś dobrym winylu.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:47

    Ok, Valye. Spokojnie. Siedź spokojnie jak tu wejdzie. W ciszy, ignorując go, nawet na niego nie patrząc...
    No i po chuj otwierał tę mordę? Naprawdę nie mógł sobie darować? Nie, no nie mógł! Musiał zaznaczyć jakim pieprzonym ważniakiem jest i pokazać jak wielkie mniemanie ma o swojej cholernej osobie. Bo przecież zawsze wszystko musi być tak, jak on sobie zażyczy!
    Nie mogąc powstrzymać swojej impulsywności i przepraszając w myślach kierowcę, odwrócił nagle głowę w kierunku Briana i zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
    – Musisz być takim zarozumiałym bucem? – warknął ściszając głos, żeby nie spłoszyć kierowcy albo żeby ten nie miał go za jakiegoś szaleńca. – Naprawdę myślisz, że jedyne czego chcę w tym momencie, to śledzić twój nadęty tyłek?
    – Wy to chyba jednak się nie za bardzo lubicie... – zauważył ostrożnie ich szofer z wesołym wyrazem twarzy.
    – To mój szef. – mruknął uznając, że to w jakiś sposób rozjaśni mężczyźnie sytuację.
    – Wooow, ostro! – kierowca zagwizdał z podziwem spoglądając na niego w lusterku z szerokim, zadowolonym uśmiechem. – Żona mi nie uwierzy jak jej o tym opowiem.
    – Nie wiem, czy chciałaby słuchać o takim megalomanie.
    – Wiecie, kto się czubi ten się lubi, no nie? – kierowca odwrócił się do nich przez ramię z bananem na ustach, ale kiedy napotkał spojrzenie Vala mówiące błagam, nie dobijaj mnie, podniósł dłoń w pojednawczym geście i wrócił do patrzenia przez przednią szybę. – Dobra, dobra, bez lubienia się, tylko czubienie...
    I weź tu człowieku bądź spokojny. Już widział ten cudowny poniedziałkowy poranek, w którym Brian z radością na mordzie oznajmia mu, że ma się wynosić. Po prostu pięknie. Cudownie. Nie ma to jak nowa praca, zajebisty szef i udany wieczór.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 21:51

    Brian parsknął śmiechem pomieszanym z naprawdę szczerym zdziwieniem. Potem prychnął pod nosem i pokręcił głową, ni to z rozbawieniem, ni to z zażenowaniem.
    — Ja — podkreślił to słowo, zarówno je akcentując, jak i wskazując na siebie palcem — jestem zarozumiały? I czym to się twoim zdaniem przejawia? Tym, że nie mam zamiaru znosić, jak ktoś mnie obraża? Słuchaj, może żyjemy w innych rzeczywistościach, ale ja mam gdzieś, kim jesteś, możesz sobie słodko pierdolić z tymi wszystkimi pajacami, którzy najwyraźniej mają zdrowo pojebane w głowach, ale ja nie będę sobie na to pozwalał — oznajmił agresywnie. Było to cokolwiek śmieszne ze względu na to, że obaj siedzieli na tylnym siedzeniu jednego samochodu (okoliczności zdecydowanie nie pozwalały na widowiskową kłótnię), ale Brian wydawał się usilnie ignorować ten fakt.
    Na podkreślenie swojego oburzenia prychnął i tylko zirytował się na kierowcę, który postanowił wtrącić do dyskusji swoje trzy grosze.
    — Myślałem, że płacę za to, byś podwiózł mnie do domu, a nie słuchał tego, co sądzisz — powiedział neutralnie, choć nie należało do tego dokładać chłodnego tonu, by całe zdanie zabrzmiało już nieprzyjemnie.
    Kierowca spiął się, a uśmiech zniknął z jego twarzy; wyglądał jakby przez chwilę rozważał zatrzymanie samochodu i wywalenie Briana ze środka. Zacisnął jednak dłonie na kierownicy i wargi, jedynie przyspieszając tempa.
    Co za kurwa dzień.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 21:58

    Tak, ty do cholery. Widzisz tu jakiegoś innego buca?
    Nie mogąc się powstrzymać, wywrócił ostentacyjnie oczami. Świetnie, więc teraz znajomi Briana są pajacami, bo odezwali się do Vala.
    Miał przeogromną ochotę rozkręcić tę ich przemiłą pogawędkę, wytknąć mu wszystko co wkurwia go w jego zachowaniu, nie szczędząc sobie odniesień do przeszłości i jego siostry, ale gdy Brian zgasił tymi (dla Vala jak najbardziej bucowatymi) oschłymi słowami ich kierowcę, postanowił sobie to podarować właśnie ze względu na tego niewinnego człowieka. Milczał przez chwilę spoglądając na swojego kochanego szefa raczej z żalem, niż ze wściekłością.
    – Nie uważasz, że takim traktowaniem innych ludzi z góry, to raczej przeczysz swoim słowom? – rzucił spokojnie, z obniżonym głosem i odwrócił się w stronę szyby, podpierając głowę na dłoni, pokazując mu tym jednocześnie, że wcale nie oczekuje od niego żadnej odpowiedzi.
    Nie odmawiał mu prawa do bycia wkurwionym, sam był wściekły na niego za samo to, że po prostu istniał, ale kiedy Brian w taki chamski sposób potraktował kierowcę, zdecydowanie nie pomogło mu to poprawić o nim jego zdania, znienawidził go jeszcze bardziej. No tak, jego znajomi to pajace, kierowca ma mu tylko podwieźć tyłek, pewnie. Bo przecież nie dorastają mu do pięt. Ani trochę nie jest to nadęty tok myślenia. Ani odrobinę.
    Kiedy samochód stanął pod domem Briana, Val bez słowa odprowadził go spojrzeniem, gdy wysiadał, a kiedy zamknął drzwi, Langley westchnął głośno i odgarnął włosy do tyłu.
    – Co za człowiek. – mruknął i odchylił głowę, raz jeszcze spoglądając za oddalającą się sylwetką swojego przełożonego. Rany...
    – Więc... teraz West Town?
    Kiedy wtoczył się na trzecie piętro swojej starej kamienicy i gdy w końcu sforsował drzwi do mieszkania, bez chwili wahania skierował się do łazienki, chcąc pod prysznicem na spokojnie przemyśleć cały dzisiejszy dzień. W tym momencie miał wielką ochotę zadzwonić do Evelyn, o wszystkim jej opowiedzieć i zapytać o radę, ale ciągle obawiał się tego, w jaki sposób jego siostra zareaguje na te informacje o Brianie, w dodatku wiedząc, że ani trochę się z nim nie dogaduje.
    Niestety, jeżeli miałby być szczery ze sobą, to cholernie żałował, że ten wieczór tak się potoczył. Mógł się w ogóle nie odzywać, a najlepiej nawet wcale nie przychodzić do tego pubu. Na co było mu potrzebne to unoszenie się? Zdawał sobie sprawę, że Brian tym bardziej będzie mieć dobry powód, żeby się go pozbyć i przenieść go do innego zespołu, a tego naprawdę by nie chciał. Traktowałby to tylko jak porażkę. Z westchnieniem oparł się czołem o zimne płytki i zamknął oczy pozwalając wodzie swobodnie spływać po twarzy. W co ja się wjebałem.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 22:00

    Brian nie odwrócił się przez ramię sprawdzając, w jakim kierunku odjechał Uber (było to cokolwiek bezsensowne, zważywszy na to, że droga bezpośrednio przy apartamentowcu, w którym mieszkał, uformowana była na kształt podjazdu, aby taksówki mogły poczekać na gości bez tamowania ruchu na ulicy); bez wahania podążył do środka, gdzie pozdrowił portiera kiwnięciem głowy i zniknął w windzie.
    W mieszkaniu pierwsze kroki skierował do wanny – odkręcił kurek i napuścił gorącej wody, dopiero później ściągając płaszcz i buty. Z kolekcji swoich winyli wybrał ten leżący na wierzchu – najpewniej najczęściej puszczany – a kieliszek wypełnił burgundowym płynem.
    I dopiero gdy wyłączył telefon, całe jego mieszkanie wypełniały dźwięki The Doors, w ustach poczuł przyjemny, pełny smak wina, a ciało rozpłynęło się w przyjemnym gorącu wody, dopiero wtedy poczuł się choć trochę lepiej.

    Po tym uczuciu odprężenia w poniedziałek nie było ani śladu. Brian doskonale pamiętał zdarzenia piątkowego wieczoru i chyba naprawdę po raz pierwszy od zawsze przychodził do Luny z marsową miną. Perspektywa dzielenia jednej przestrzeni z facetem, który napełniał go tak negatywnymi emocjami nie była ani trochę przyjemna – i miał przez to naprawdę parszywy humor. Do tego niby obiecał Joshui, że sprawdzi go przez miesiąc… to nie było tak, że nie mógł przerzucić go do Emilia już teraz; doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Joshua pokręciłby nosem, pokręcił, ale koniec końców i tak zaakceptował jego decyzję. Problem polegał na tym, że, po pierwsze, mierziła go myśl, że kontakty prywatne miałyby wpływać na jego pracę (owszem, znał znaczenie komfortu i wiedział, że wtedy praca jest bardziej wydajna, ale nie chciał dopuścić do siebie myślenia, że ktoś pokroju tego człowieka mógłby mieć na niego taki wpływ) i, po drugie (to było mu znacznie ciężej przyznać)… młody nie był zły. Kurwa, młody naprawdę sprawnie przekierował całe wytyczne dotyczące filmu z ich miejsca do całej produkcji i zaoszczędził im naprawdę dużo pierdolenia się z organizowaniem całej tej akcji; poczynając od naprawdę celnych wizualizacji kadrów po niesamowicie estetyczne moodboardy.
    Mógłby być chujowy, wtedy przynajmniej nie miałbym żalu, myślał Dawson, wchodząc rano do pracy z papierowym kubkiem z logo Starbucksa.
    Nic to – zamierzał, przynajmniej na razie, wstrzymać się z jakąkolwiek decyzyjnością. Pozwoli mu kontynuować pracę nad pierwszymi krokami projektu dotyczącego tych seriali literackich, w końcu zaczął nad tym pracować w zeszłym tygodniu, ale… Brian naprawdę podchodził do tego bardzo emocjonalnie i nie chciał angażować w projekt nikogo, kogo nie widział w pracy przy tym na sto procent.
    Da mu kilka durnych zadań przy tym jego Photoshopie, poziomem zaangażowania przypominających zaparzenie kawy, aż ten mały cwaniak zrozumie, jak bardzo miły był dla niego w poprzednim tygodniu, pozwalając mu dotknąć się prawdziwej pracy.
    Zarozumiały. Co za skończony idiota.
    Valye siedział już w biurze; pił kawę, przeglądając jakieś papiery na swoim (sąsiednim do Briana) biurku i podniósł wzrok, słysząc, że ktoś wchodzi do środka. Pewnie chciał się przywitać, ale dostrzegłwszy Briana, wytrzymał przez chwilę jego spojrzenie i nic nie powiedział, wracając do przerwanej pracy.
    — Cudownie — skomentował sam zainteresowany. — Dobrze wiedzieć, że przynajmniej tutaj potrafisz trzymać język między zębami — powiedział chłodno. W biurze nie było jeszcze nikogo poza nimi, ale wydawało się, że Brian nie powstrzymywałby się przed okazywaniem swej wrogości nawet przy pozostałych pracownikach.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 22:01

    O ile sobota minęła mu szybko i gładko, tak niedziela coś podejrzanie mu się ciągnęła, kiedy jakaś niespokojna myśl siedząca z tyłu głowy nie dawała mu się skupić na czymkolwiek. I właśnie ta mała myśl przerodziła się w nocy w najbardziej dręczące i nie dające mu spać wizje, w których Brian w poniedziałek daje upust swoim emocjom i wywala go na zbity pysk lub w jakiś inny wyrafinowany sposób upokarza go w pracy, czy daje mu wyraźnie odczuć, że jego dni w tym zespole są policzone.
    Dlatego to był właśnie jeden z tych poranków, kiedy musiał zrobić wyjątek od reguły i zaserwować sobie naprawdę sporą dawkę mocnej kawy, bez której nie dałby rady dzisiaj wystartować. Gdy siadał przy swoim biurku w jeszcze ciągle pustym biurze, westchnął ciężko chyba po raz setny w ciągu tych kilku dni i zerknął na biurko stojące obok niego. Oczyma wyobraźni widząc siedzącego przy nim Briana, ponownie zaczął tracić nadzieję na długą karierę w tym wydawnictwie. Kiedy wyrwany z zamyślenia usłyszał kroki, podniósł wzrok na wchodzącą osobę chcąc rzucić jakieś słowa powitania, ale widząc tę szpetną mordę momentalnie zrezygnował z tak niepotrzebnych w tym przypadku uprzejmości.
    Słysząc ten przemiły komentarz zacisnął tylko zęby starając się usilnie zatrzymać w sobie rosnącą chęć pociśnięcia Brianowi. No tak, nie mógł sobie darować. Dupek. Pewnie, gdyby on był na jego pozycji też nie musiałby obawiać się żadnych konsekwencji i nie miałby obaw przed takim jadowitym zachowaniem. A tymczasem musiał tłumić w sobie gniew i nie dać się sprowokować temu bucowi, skoro ten tak bardzo lubił wyciągać ich prywatną relację w biurze. Myśl o pracy, Val, myśl o pracy...
    Mimo że sam naprawdę starał się nie wywlekać na światło dzienne piątkowego wieczoru tutaj w pracy, to z każdą mijającą godziną miał coraz większe wrażenie, że Brianowi nie do końca zależało na rozdzieleniu sfery prywatnej od zawodowej. Co prawda sam zwracał się do niego bezpośrednio tylko wtedy, kiedy było to konieczne, a kiedy to robił, starał się być jak najbardziej neutralnym, jednak nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że Brian wymaga od niego coraz mniejszego wkładu w główny projekt. Więc już zaczął się go powoli pozbywać?
    Po lunchu, kiedy Joshua zwołał w sali konferencyjnej „nadzwyczajne” spotkanie wszystkich ekip by w końcu rozlosować, znienawidzone przez Vala, organizowanie prezentów, stanął w kącie z nadzieją, że skończy się to najszybciej jak to możliwe, bo zdecydowanie coś nie miał dzisiaj nastroju na takie szopki. Gdy tylko w jego ręce trafiła mała karteczka, bez rozwijania jej wcisnął ją od razu do kieszeni spodni, chcąc oddalić się od największego tłumu kumulującego się przy pudełku z losami.
    – Val?
    Cholera... Słysząc swoje imię wypowiedziane tym charakterystyczny już dla niego, wysokim głosem, odwrócił się w kierunku blondynki i wymusił na sobie przyjazny uśmiech.
    – Susan, cześć. Jak się czujesz?
    – Lepiej. – odpowiedziała szybko, jakby nie chciała, żeby to on nawiązywał w ich rozmowie do tego, w jaki sposób skończyła piątkowego wieczoru. – Nie miałam jeszcze okazji podziękować ci za...
    – Nic się nie stało, zdarza się. – uciął od razu nie mając ochoty na wielkie pogawędki i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
    – Wiesz, może w ramach przeprosin dałbyś jutro wyciągnąć się gdzieś na lunch?
    Przez chwilę patrzył na blondynkę zastanawiając się, co właściwie nią kieruje, że ciągle stara się go wyraźnie poderwać. Rozumiałby jeszcze jej niepokojące zainteresowanie jego osobą, gdyby był jakiś bardziej błyskotliwy towarzysko, miał dwa metry wzrostu i ciało atlety, ale taki nie był, a jedyne co robił, to starał się trzymać ją na dystans. Może robił to zbyt delikatnie?
    – Susan... – zaczął powoli zbierając myśli i zerkając gdzieś w bok. – Dzięki za propozycję, ale wolę zjeść jutro sam. Pojutrze też... i po pojutrze... – dodał spoglądając na nią przepraszającym wzrokiem, mając nadzieję, że w końcu coś do niej dotrze.
    – Ah. Rozumiem, rozumiem. – wyraźnie zaskoczona i przybita jego odpowiedzią, spojrzała w bok i pokiwali głową ze zrezygnowaniem. – Ok, nie ma problemu. – nagle jakby ktoś coś w niej przełączył, Susan posłała mu promienny uśmiech i klepnęła go lekko w ramię z cichym śmiechem. – Uciekam do Monici. Na razie Val.
    Kiwnął tylko lekko głową zaskoczony jej wahaniami nastroju i odprowadził wzrokiem do przyjaciółki, która widząc, że Valye patrzy w ich stronę, uśmiechnęła się do niego i uniosła rękę. Odpowiedział jej tym samym gestem, po czym odwrócił się na pięcie i skierował się do biura swojego zespołu, chcąc zakopać się w pracy przy swoim biurku. Kobiety...
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 22:10

    Wedle przewidywań Briana, Christopher kolejnego dnia, już od samego poranka, męczył go wiadomościami na Facebooku. Dawson nie miał włączonych powiadomień w telefonie, więc gdy włączył aplikację i dojrzał naręcze nieodczytanych wiadomości, westchnął tylko i ledwo zerknął na nie jednym okiem, nie zamierzając nawet przez wszystkie przechodzić. Trochę jeszcze trzymał chłopaka w niepewności, nie odpisując od razu – może było to dziecinne, ale takie drobne złośliwości dawały mu naprawdę dużo, dużo satysfakcji – po czasie jednak uległ, chłopak przeprosił go za to, że nie dzwonił, bo podobno podczas nocnej eskapady zgubił gdzieś telefon.
    Briana, szczerze mówiąc, nieszczególnie to obchodziło; Chris był nieco dziecinny, ale Dawson zwalał to na różnicę wieku, która sprawiała, że z młodym stażystą naprawdę poruszali się na zupełnie innych polach zawodowych; nawet najnowszy nabytek w teamie Briana miał wyższą pozycję niż jego… chłopak, a więc logiczne, że ekscytowały ich nieco różne rzeczy. Podczas gdy Christopher narzekał na szefów, Brian był dokładnie tym szefem i cała sytuacja dobiegała czasami do ekstremalnych granic absurdu.
    Tymczasem jednak w poniedziałkowe popołudnie, gdy przyszło do losowania, Brian spojrzał na swoją karteczkę i w głowie miał tylko jedno.
    Czy to jest jakiś kurwa żart?
    Jeśli tak – był bardzo nieśmieszny. Rozejrzał się nawet na boki, sprawdzając, czy gdzieś z boku nie stoi Valye, przyglądając się mu z satysfakcją, jakby to był najlepszy psikus na jakiego było go stać (po prawdzie Brian nie wierzył, że ten mógłby wymyślić coś lepszego, więc…). Naprawdę, ani trochę nie widziało mu się bieganie po Chicago w poszukiwaniu najlepszego prezentu dla tego irytującego homofoba, który i tak zapewne nim wzgardzi. Do tego – dziesięć dolców! To była kwota, którą Brian przeznaczał dziennie na kawę w kubkach z charakterystycznym logo i naprawdę nie miał pojęcia, co mógłby za to kupić; rok temu udało się mu i trafił na graficzkę Lee, której wykonał własnoręcznie kolaż. Było tanio (materiały nie kosztowały więcej, niż pięć dolców), a ona doceniła rękodzieło; Dawson czuł satysfakcję, bo pomimo tego, że tradycja była idiotyczna, lubił widzieć zadowolenie obdarowywanych. A temu małemu gnojkowi…
    Prychnął do swoich myśli, zgniatając karteczkę by przy najbliższej okazji wyrzucić ją do kosza; na tę chwilę wcisnął ją do kieszeni spodni i wrócił na piętro.
    — O, skończyłeś już — powiedział, widząc że Valye siedział przy biurku, niczym niezajęty. Było to cokolwiek wredne, bo zadanie, o którego wykonanie go poprosił jeszcze przed lunchem było tak dziecinnie proste, że grafik uporał się z nim naprawdę szybko. Przystanął przy swoim biurku i opróżnił kieszenie, wyciągając z nich telefon, klucze, kolejne klucze, jakiś identyfikator i wszystkie pozostałe rzeczy, które tam chował. Wyraźnie czegoś szukał i uśmiechnął się z satysfakcją, gdy wyciągnął mały, niezidentyfikowany przedmiot. Podrzucił go w dłoni i w tej chwili rozdzwonił się jego telefon. — Dzień dobry, John…
    Brian rozpoczął rozmowę i przeniósł się z nią do sali konferencyjnej; przez przeszklone szyby było go wyraźnie widać. W tym czasie Maggie zagadała do Vala:
    — Hej, i jak z tymi fontami? — Mina mężczyzny podpowiedziała jej, że nie wiedział o jakie fonty chodziło. — No, do tego mojego starego projektu? Rozmawiałam z Brianem podczas lunchu, miał ci dać całe archiwum projektu żebyś zapoznał się z profilem działalności i całym projektem, który dla nich robiliśmy, żeby przedstawić propozycje fontów do ich nowej broszury. Nie powiedział ci? — No, najwyraźniej nie powiedział. — Kurwa. A co teraz robisz? Masz chwilę? Potrzebuję tego na cito. Nie mamy tego teraz online, bo to stare pliki, możesz to ściągnąć z bazy na jego kompie? Powinny być gdzieś w 2016 pod nazwą Blue Catch Records… — mówiła i przerwała, gdy rozdzwonił się tym razem jej telefon. — O, dzień dobry… tak, tak, nasz grafik już kończy przedstawiać swoje propozycje i wyślę to panu… — Maggie rzuciła Valowi błagalne spojrzenie.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 22:30

    Słysząc ten prześmiewczy ton, spojrzał na Briana z całych sił starając się nie zabić go wzrokiem i zmazać ze swojej twarzy tę wyraźną niechęć do niego. Dupek.
    Bez słowa odprowadził go spojrzeniem do sali konferencyjnej mając nadzieję, że będzie świadkiem jak ten przywala w coś czołem, jednak zaraz odwrócił się do Maggie, która z nadzieją w oczach pytała go o fonty, o których pierwszy raz słyszał.
    Co do cholery? Nikt nic nie mówił mu dzisiaj o żadnych czcionkach. A przecież specjalnie Brian nie pominął tej informacji. Tak? TAK?
    Zmarszczył brwi sam nie będąc pewnym odpowiedzi na to pytanie. Wcześniej ani razu nie zdarzyło się Brianowi nie poinformować go o czymś takim. Zawsze przecież pilnował, żeby każdy w zespole zajął się tym co ma i w odpowiednim czasie kontrolował ich postępy w pracy, więc dzisiaj Val wyjątkowo nie mógł pozbyć się wrażenia, że Dawson specjalnie to zrobił, chociaż naprawdę chciał wierzyć, że ten dupek ma jeszcze trochę oleju w głowie i nie będzie przez ich osobiste konflikty w taki sposób utrudniać pracy.
    – Ok, tylko poczekajmy aż wróci Brian i wtedy... – przerwał kiedy Maggie rzuciła się odebrać swój telefon. Patrzył jej prosto w oczy z coraz bardziej markotną miną, a kiedy ta posłała mu to błagające spojrzenie, zerknął na beztrosko rozmawiającego sobie przez telefon swojego kochanego szefa. – Kurwa.
    Zgarnął szybko ze swojego biurka pierwszego lepszego pendrive’a i podszedł do stanowiska obok, od razu biorąc się za przeszukiwanie bazy. W zaistniałej sytuacji naprawdę wolałby zaczekać aż Brian skończy pierdolić przez telefon i przyjdzie tutaj, niż sam miałby grzebać w jego komputerze. Nie miał pojęcia co jeszcze może Brianowi wpaść do tego pustego łba, ale na pewno nie przyjdzie tu i nie poklepie go przyjacielsko po plecach widząc, jak właśnie jego ulubiony pracownik miesiąca przeszukuje mu dysk. Cudownie. Wpinając pendrive’a w komputer, zerknął na rozrzucone na biurku rzeczy, które Brian zostawił tutaj, kiedy chwilę wcześniej opróżniał kieszenie. Gdy jego uwagę przykuła mała, zgnieciona karteczka z losowania, podniósł wzrok upewniając się, że Brian na niego nie patrzy i nie mogąc się powstrzyamć, rozprostował papier palcami. CO. Chwilę patrzył ze zgrozą na swoje imię napisane zgrabnym pismem, aż w końcu zgniótł z powrotem karteczkę i przeniósł wzrok na monitor. A w prezencie na gwiazdkę dostanę wilczy bilet.
    Kiedy odnalazł właściwy folder, zrzucił go od razu na swój nośnik i odpiął się od komputera. Gdy prostował plecy, pochwycił spojrzenie Briana przez szklaną ścianę, który jakoś na szczególnie szczęśliwego nie wyglądał. No doprawdy, nie miał zielonego pojęcia dlaczego. Wrócił do swojego biurka i gdy tylko kątem oka zauważył szarżującego byka, odezwał się pierwszy, zanim ten zbytnio podniecił się przeinaczeniem faktów.
    – Zrzuciłem z twojej bazy archiwum starego projektu Maggie. Wiesz, to od fontów, które zapomniałeś mi dać. – odwrócił głowę w jego stronę, tym razem nie zawracając sobie głowy neutralnym tonem głosu, po czym widząc ponaglające spojrzenie Mag, wrócił wzrokiem do swojego monitora, chcąc jak najszybciej przejrzeć jej projekt i zabrać się w końcu do pracy.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 22:32

    Brian zmarszczył brwi i dopiero po chwili otworzył szerzej oczy, przypominając sobie o swojej rozmowie z Maggie. Kurwa, naprawdę o tym zapomniał – chwilę później wpadł na Emilio, z którym dokończył lunch, a gdy wrócił Valye robił przy komputerze coś, o co go poprosił przed posiłkiem… no kurwa, zapomniał. Serio, zapomniał. Ale wredny komentarz, na który pozwolił sobie wcześniej plus ton Vala teraz jasno powiedziały mu, że to wcale tak nie wyglądało z jego perspektywy – a wybitnie nie zamierzał się z tego tłumaczyć.
    Z niczego, z niczego nie zamierzał się tłumaczyć.
    Nie miał za złe skorzystania ze swojego komputera; okej, był tam zalogowany na wszelkie portale społecznościowe i skrzynkę mailową, ale chociaż ten facet działał mu na nerwy, nie podejrzewał go o takie szczeniackie zagrywki jak sprawdzanie jego prywatnej korespondencji. Rzucił tylko okiem na blat biurka i szybko zgarnął z niego małą karteczkę, którą zaraz wrzucił do kosza; jeszcze tego by brakowało, by Valye dowiedział się, kto będzie jego sekretnym Mikołajem.
    Nie skomentował tego w żaden sposób, powtarzając sobie w myślach, że jest pieprzonym kwiatem lotosu i nie da się wyprowadzić byle dzieciakowi z nerwów; prawda była jednak taka, że ten młody koleś naprawdę go wkurwiał. I chyba nawet nie chodziło o nic szczególnego, po prostu, całym sobą reprezentował postawę godną pożałowania – pieprzonego homofoba, który musiał wtrącać się w nieswoje sprawy. Coś jednak było na rzeczy i choć wcześniej wydawało się mu, że ma to gdzieś, teraz czuł się podirytowany faktem, że jego pracownik okazał się bratem byłej narzeczonej Briana.
    Tego dnia Brian usilnie ignorował Valye’a, ale kiedy jego szczeniackie zachowanie nie podziałało (mężczyzna z cierpliwością zniósł tę „wojnę na wyniszczenie” i nie odezwał się słowem do Briana; Dawson widział, że później zszedł do grafików, pewnie żeby upewnić się co do czegoś, nad czym pracował w zeszłym tygodniu i wcześniej), musiał je trochę przemyśleć. To było idiotyczne, całkowicie zdawał sobie z tego sprawę, ale czerpał z tej namiastki władzy jakąś chorą sytuację.
    Jeden dzień. Jeden dzień naprawdę wystarczył, by nie potrzebował już wyżywać się na Valye’em.
    We wtorek za to zwrócił się bezpośrednio do niego.
    — Będziemy startować z tym layoutem — zaczął bez żadnego przywitania, odstawiając półpełny kubek kawy na biurko. — Zanim zaczniemy w ogóle cokolwiek projektować, potrzebujemy dogłębnego researchu na temat tego, jak teraz wydajemy książki. Graficy pracują nad nimi oddzielnie, zależy od tematyki; mają jakieś zasady, ale prawda jest taka, że mocno je naginają na potrzeby konkretnych tytułów, co sprawia, że jak spojrzysz na to, co robimy teraz, to panuje tam chaos wizualny. Zajmiesz się researchem tego, jak to wygląda i wyglądało — powiedział dość neutralnie, choć na pewno mógłby wybrać przyjemniejszą w obyciu formę, niż ten pół-rozkaz. — Jak zaczniesz to robić?
    Wydawało się, że był pół-miły, pół-wredny; jakby chciał przydzielić Valye’owi jakieś zadanie (sensowne w całym procesie), a jednocześnie powątpiewał w to, że przyjęta przez mężczyznę metodologia będzie właściwa; jakby chciał go sprawdzić, udawać, że wysłucha jego propozycji, podczas gdy sam miał już pewnie własny (i pewnie oczywiście lepszy) plan.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 22:39

    Starając się ignorować te przepiękne wizje Briana, który do pudełka z prezentem najprawdopodobniej wsadzi bombę, ku uciesze Maggie, Val szybko zajął się propozycjami fontów do jej projektu, dzięki czemu w naprawdę krótkim czasie mogła w końcu przesłać klientowi wszystkie materiały. Przez fakt, że jednak znalazło się dla niego sensowne i bardziej wciągające zajęcie, bardzo łatwo było mu ignorować do końca dnia Briana i jego cholernego Secret Santa.
    Nie był materialistą, naprawdę go nie obchodziło jak bardzo wartościowe (albo właśnie bezwartościowe) będzie to, co jego przeuroczy przełożony postanowi mu sprezentować. Bardziej obawiał się tego, że jakimś głupim pomysłem jeszcze bardziej zniszczy mu humor na kolejne dni.
    Jakież było jego zdziwienie wieczorem, kiedy w domu w końcu przypomniał sobie o swoim losie. I naprawdę, naprawdę imię Briana na tej kartce było dla niego jakimś wyrafinowanie chorym żartem.
    Następnego dnia zdecydowanie lepiej przygotował się na przemiłe i profesjonalne zachowanie Briana, ciągle powtarzając sobie w myślach, że musi uzbroić się w naprawdę wielką dawkę anielskiej cierpliwości, bo inaczej nie da rady przetrwać najbliższych dni w jednym pomieszczeniu z tym... z nim. Żeby sobie pomóc postanowił, że nawet w myślach postara się nie obrażać go i nie rzucać w niego inwektywami. Chociaż nie dawał zbyt wielu szans temu postanowieniu.
    Kiedy Brian odezwał się do niego, Val przez chwilę patrzył na niego z uniesioną brwią zaskoczony tak bezpośrednim i właściwie nawet całkiem neutralnym monologiem, ale widząc, że to co mówi rzeczywiście dotyczy pracy, szybko przełączył się na tryb uważnego słuchania, nie chcąc pominąć żadnej ważnej informacji. Zdziwił się również, kiedy usłyszał zadane pytanie i po nim ciszę, która wymagała od niego odpowiedzi. I na pewno nic wrednego się pod tym nie kryje?
    – Więc... przejrzę bazę w sensownym przedziale czasu, nie wiem, pięć lat wstecz, zejdę do grafików, żeby sprawdzić nad czym dokładnie każdy z nich teraz pracuje, wolałbym też wiedzieć na wydanie jakiego rodzaju książek w przyszłości nastawia się wydawnictwo, żeby wiedzieć na co szczególnie zwrócić uwagę, bo zajmowanie się czymś co nie ma żadnej przyszłości, nie ma większego sensu... Myślę, że potrzebujemy też małego rozeznania, w jaką stronę idą trendy na rynku, co odchodzi do lamusa, żeby jakoś podsumować to co teraz jest wydawane i było, czy szło to w dobrym kierunku i czy w ogóle w jakiś sposób było to spójne. Trzeba sprawdzić, czego właściwie będziemy oczekiwać od tego szablony... – urwał w połowie zdanie wzruszając powoli ramionami, zdając sobie sprawę, że to co mówi, prawdopodobnie nie jest Brianowi do niczego potrzebne. Musiał przyznać, że zaskoczył go dzisiaj. Naprawdę nie spodziewał się, że będzie chciał ruszyć już z tym projektem, a w dodatku, że jednak zamierza go w to wciągnąć... I ten cholerny prezent! Tak, właśnie, to jest najlepszy moment do zastanawiania się nad tym co dać Brianowi, cholera. Skup się Val, skup.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 22:42

    Brian, wbrew pozorom, naprawdę słuchał Vala; i nie trzeba było być szczególnie bystrym, by to zauważyć. Miał wlepiony w niego wzrok, lekko ściągnięte brwi i mierzył go uważnym spojrzeniem.
    — Pięć… poszedłbym dalej, może tak z dziesięć — powiedział dość miłym, jak na ich stosunki, głosem. — Na razie nie skupiaj się na przyszłości i aktualnych książkach, powiedziałem, że chodzi o research tego, co wydaliśmy — dodał, podkreślając czas przeszły w użytym przez siebie zdaniu. — Nie chodzi też o żadną ocenę, co jest dobre, a co chujowe, mamy na to czas. Chcę na razie twardych danych. Trzeba będzie znaleźć jakieś prawidłowości… o ile występują. Wiesz, czy w beletrystyce mamy jakiś jeden nurt dizajnu, jak wyglądały szablony tych nielicznych albumów… w ogóle, trzeba do tego jakoś ustalić kategorie, żeby ta metodologia miała sens, ale to będzie wielkie syf — zapowiedział z ciężkim westchnięciem. — Możesz przysiąść do tego z Danem, jeśli będzie miał czas. Powinien mieć, bo kończy teraz jedną bazę danych. Dan ogarnia u nas bazy jak nikt. Więc, moim zdaniem, przydałby się jakiś blitz-research tego, co wydawało się tu przez ostatnie dziesięć lat, w kategoriach. To byście mogli z Danem zrobić wspólnie, a potem dobrze byłoby, gdybyś wyciągnął jakąś esencję z tego, co w tych kategoriach siedzi. Chyba, że będzie to straszny syf i okaże się, że nic nie jest spójne to pomyślimy, co dalej. Co myślisz? — spytał na koniec.
    Możliwe, że Valye miał inny pomysł, możliwe, że lepszy. Jeśli tak, Brian byłby gotów przyznać mu rację i niech działa po swojemu. Tylko, prawdę powiedziawszy, nie wydawało mu się, by tak było.
    Przy okazji, gdy tak stał, zmierzył chłopaka wzrokiem. Minął tydzień odkąd widział go w biurze i miesiąc, odkąd tu pracował, a wciąż nie wydawało się, by jakoś szczególnie się tu zadomowił. Brian szukał wzrokiem jakiegokolwiek punktu zaczepienia, by móc choć odrobinę trafić z prezentem, tylko…
    Dlaczego mu w ogóle na tym zależało? Generalnie, ten dzieciak go mocno irytował, ale Brian – to było dziwne – naprawdę lubił dawać prezenty. Raczej się do tego nie przyznawał na głos, to było na maksa dziewczęce i wydawało się mu, że zupełnie do niego nie pasuje, ale… no lubił to. Szukać jakichś pierdół. Robić je. Pakować, o kurwa, jak on lubił pakować prezenty! A skoro ten mały gnój nie wiedział, kto będzie jego Mikołajem, mógł naprawdę postarać się trafić z właściwym giftem – takim, który chociaż na chwilę wywoła uśmiech na twarzy, zamiast zostać ciśniętym w kąt jak kolejny bibelot.
    Brian takich bibelotów nawet nie przynosił do domu. Bez skrupułów wyrzucał je chwilę po opuszczeniu biura, bo, naprawdę, nie potrzebował przechowywać rzeczy, które go ani trochę nie cieszyły.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 22:52

    Słuchając tak nagle odmienionego dzisiaj Briana, Val czuł, że przestaje łapać, co tu się właściwie dzieje. Owszem, nie chciał żeby ich prywatne relacje przekładały się na pracę, ale po prostu zaczynał czuć, że traci tę odrobinę kontroli nad sytuacją, jaką wydawało mu się, że ma. Właściwie to powinien się cieszyć, że jego przełożony zwraca się do niego w raczej… miły, neutralny sposób, bez żadnych chamskich komentarzy i wrednych wyrazów twarzy, ale tak nie było. Zaczynały drażnić go te wahania nastrojów Briana. Czuł się podirytowany tym, że nie ma zielonego pojęcia, co siedzi mu w tej blond głowie. Wolałby, żeby się w końcu zdecydował, czy jest wkurzony i cięty na niego, czy zgrywa jednak miłego szefa, bo wtedy wiedziałby chociaż, czego może się spodziewać po nim następnego dnia.
    – Ok, tak zrobimy. – kiwnął głową odwracając od niego wzrok i przeniósł go na swój monitor. – Zacznę sam, a potem poproszę Dana o pomoc. – dodał nie mając na tę chwilę do Briana żadnych pytań.
    I rzeczywiście, wedle zapowiedzi, to co zaczęli potem zbierać z Danem okazało się strasznym, nieuporządkowanym syfem, na który będą musieli poświecić zdecydowanie więcej czasu, niż na początku zakładali. Wyjątkowo naprawdę mocno wciągnął się tego dnia z Danem w ich zadanie, dzięki czemu nie miał czasu na nawet najmniejszą myśl o Brianie i jego tajemniczych wahaniach nastroju. Tymczasowo po lunchu przeniósł się nawet na drugi koniec pomieszczenia do biurka Dana, z czego Val bardzo się cieszył. Im dalej od Briana tym lepiej.
    – Chłopcy, nie chcę wam przeszkadzać w tej ekscytującej dla was chwili, ale nie sądzicie, że już wystarczy na dziś? – Maggie stanęła nad nimi nonszalancko opierając się o ściankę działową i wskazała głową zegar, który wskazywał kilka minut po osiemnastej.
    – Jezu, stary, mam dość. – Dan przeciągnął się wstając od razu i klepiąc Vala po plecach, na co ten tylko zaśmiał się cicho pod nosem i odgarnął włosy do tyłu. Sam też już miał dość. Z chęcią wtoczyłby się do swojego mieszkania i po prostu tak jak stał, położyłby się na kanapie, nie zamierzając z niej wstawać, ale niestety ktoś miał już dla niego inne plany.
    Wracając do swojego biurka wyciągnął z kieszeni wibrujący telefon i widząc wyświetlone imię, odruchowo zerknął z nutą niepokoju w stronę Briana.
    – Eve. Coś się stało? – rzucił od razu po odebraniu telefonu nieco zmartwionym głosem, zdziwiony, że jego siostra dzwoni o takiej porze. – Nie, nie, już kończę… jesteś w Chicago? – zaskoczony znieruchomiał na moment przestając zbierać rzeczy ze swojego biurka. Jednak po chwili jego twarz wyraźnie rozluźniła się, kiedy jego siostra użyła dobrej wymówki, która skutecznie go uspokoiła. – Ok, za dwadzieścia minut tam będę. – rozłączył się chowając telefon, po czym szybko dokończył wrzucanie swoich rzeczy do torby, żeby zaraz zarzucić ją na ramię i skierować się do wyjścia. – Do jutra.

    – Co u Charlesa? – podparł głowę na swojej dłoni, ze zdegustowaniem dźgając widelcem kawałek mięsa na jego talerzu.
    – Znowu ten ton.
    – Jaki ton?
    – Dobrze wiesz, o co mi chodzi. – Evelyn odstawiła filiżankę głośniej niż wypadało. – Nie przyjechałam do ciebie po to, żebyś go znowu obrażał i szukał zaczepki.
    – Ok, ok… – wepchnął sobie do ust kawałek steka i wiedząc, że brak manier przy stole zirytuje jego siostrę, kontynuował z pełnymi ustami. – Więc, o czym chciałaś porozmawiać?
    – Razem z Charlesem chcemy spędzić święta na Hawajach. Zabieramy też mamę.
    – Jaja sobie robisz. – zaskoczony spojrzał na swoją siostrę, jakby właśnie przedstawiła mu niepodważalny dowód na to, że ziemia jest jednak płaska.
    – Nie i dla ciebie, wieprzu, też jest miejsce.
    – Serio, Eve? Hawaje? Niech zgadnę, książę wpadł na ten genialny pomysł… – burknął podnosząc ponownie widelec, który przed chwilą odłożył.
    – Val.
    – Kiedy? – zapytał z markotną miną, chcąc pokazać swojej siostrze, że nie jest wielkim fanem tego pomysłu, ale nie będzie stawiał większego oporu. Jednak kiedy odpowiedź nie nadeszła, podniósł wzrok na siostrę i uniósł brew, domagając się jakiegoś odzewu.
    – Pięć dni przed gwiazdką – zaczęła nie spoglądając na niego i wiedząc, że jej brat już prawdopodobnie otwiera usta z protestem, szybko kontynuowała. – I wrócilibyśmy trzeciego stycznia.
    Że co? Dwa tygodnie na Hawajach? Czy tego jej cholernego narzeczonego już naprawdę do końca powaliło? Boże, dlaczego jego siostra musi trafiać na takich dupków i dlaczego ma wrażenie, że ten pieprzony Charles doskonale wiedział, że Val nie będzie mógł z nimi polecieć?
    – Przecież wiesz, że mam pracę, dopiero ją dostałem… – opuścił ze zrezygnowaniem ramiona i westchnął ciężko spoglądając na siostrę z wyrzutem. – I nawet gdybym jakimś cudem mógł, to nie wziąłbym wolnego. Nie teraz, kiedy… nieważne. – mruknął podnosząc szklankę do ust, nie chcąc nawet myśleć o zaczęciu tematu Briana.
    – Dlatego pomyślałyśmy z mamą, że mógłbyś wcześniej nas odwiedzić, zrobilibyśmy dla ciebie świąteczną kolację i…
    – Dobra, darujcie sobie. Dobrze wiesz, że nie potrzebuję takich bzdetów i mam gdzieś te całe święta. – skrzyżował ramiona na piersi i wyprostował się na swoim krześle, spoglądając z obrazą gdzieś w bok.
    – Jak chcesz. – Evelyn z kamienną miną wróciła wzrokiem do swojej sałatki, w myślach wyzywając swojego brata od upartych osłów i największych głupków świata.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 23:00

    Kolejnego dnia Brian był w wyśmienitym nastroju; naprawdę, chyba po prostu wstał prawą nogą, czy jakakolwiek inna dziwna sytuacja, która mogłaby to tłumaczyć, bo w sumie nie stało się nic nadzwyczajnego. Rano udało mu się skoczyć jeszcze na basen przed pracą, a potem na szybkie śniadanie – owsianka z owocami goi, idealna na Instagrama – i pojawił się w Lunie jakiś podejrzanie pełen życia.
    Val siedział już wtedy z Danem, pracując przy bazie danych. Skupieni przy komputerze nawet nie usłyszeli jego pytania, dlatego nachylił się nad nimi, wciskając głowę pomiędzy ich ciała i otworzył usta, by coś powiedzieć, gdy do jego nozdrzy… dobiegł zapach perfum Velye’a. Otworzył usta, całkowicie zszokowany tą przyjemną, piżmową nutą i takiego dojrzał go Val, gdy odwrócił głowę.
    — Co jest? — mruknął, a Brian zorientował się, że pochylał się tak z szeroko otwartą szczęką.
    — Nic, nic — odparł szybko, zamykając usta i odchrząknął. — Sprawdzam, jak wam idzie. Uda się wam… ci ustalić te kategorie jeszcze dzisiaj? Potrzebujesz pomocy?
    — Już kończymy — zapewnił Dan.
    — Dam sobie sam radę — odburknął Val.
    Brian wyprostował się, wlepiając spojrzenie w Valye’a.
    — Dobra — powiedział zachowawczo. — Jakbyś miał jakieś problemy…
    — Powiedziałem, że dam sobie radę sam.
    — Słuchaj — zirytował się po raz pierwszy Brian, który może i miał dobry humor, ale temu zasrańcowi łatwo wychodziło wytrącanie go z równowagi. — Nie musimy się lubić, absolutnie do niczego nie potrzebuję twojej przyjaźni, ale jak chcesz żeby cokolwiek z tego tu wyszło to potrzebuję na tym froncie trochę współpracy. — Wykonał ręką jakiś chaotyczny ruch, wskazując to na siebie, to na chłopaka. — Mam gdzieś twoje humorki, nie potrzebuję też żebyś kogokolwiek zgrywał, jeśli do lunchu to zrobisz i będziemy mogli to wtedy przedyskutować to zajebiście, a jak nie to powiedz, a usiądziemy do tego razem. Wiesz, gdzie mnie szukać.
    Dawson uśmiechnął się półgębkiem i odwrócił, by zająć się swoimi sprawami. A miał bardzo poważne, bowiem jego młodociany chłopak właśnie wysyłał do niego jakieś sprośne smski, które – to oczywiste – nie mogły cierpieć zwłoki.
    Są rzeczy ważne i ważniejsze na tym świecie.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 23:13

    Pierwszymi słowami, jakich użył dzisiejszego dnia, było siarczyste przekleństwo na samego siebie, rzucone w samotności zaraz po przebudzeniu. Już po otwarciu oczu Val wiedział, że ten dzień nie będzie jego. Oblanie się kawą i uderzenie małym palcem w kant szafy zdecydowanie nie pomogło mu rano poprawić swojego nastawienia. Miał nawet wrażenie, że kiedy szedł chodnikiem, ludzie instynktownie schodzili mu z drogi, bojąc się jego burzowej aury. I dobrze. Niech dzisiaj lepiej spieprzają i nic od niego nie chcą.
    Brian ze swoim chujowym wyrazem twarzy sterczący kilka centymetrów od niego, raczej nie pomagał mu w pohamowaniu morderczych zapędów. I dlaczego był dzisiaj taki radosny, w skowronkach i wkurzający jeszcze bardziej niż zwykle?
    – Powiedziałem, że dam sobie radę sam. – rzucił naciskając na ostatnie słowo, nawet nie myśląc o stonowaniu tonu wypowiedzi, przez co jego słowa brzmiały raczej jak warczenie, niż grzeczna odpowiedź.
    Co oczywiście było przyczyną tak cholernie niepotrzebnego mu dzisiaj wykładu Briana. Niech się po prostu zamknie… niech się do cholery w końcu zamknie! Zdawał sobie sprawę, że Brian miał rację, nikt nie potrzebował tutaj jego humorków. Ale dzisiaj po prostu tak denerwowała go sama jego twarz, jego obecność, nosiło go. Najchętniej po prostu by mu przywalił. Tak o. Dla rozluźnienia.
    Zagryzając zęby, bez słowa odprowadził Briana spojrzeniem do jego biurka i z wymalowanym wkurwieniem spojrzał z powrotem na ekran. Dan rzucił mu pytające spojrzenie, na co Val odpowiedział tylko przymknięciem oczu i oszczędnym pokręceniem głową, zbywając niezaczęty temat. Jednak po chwili, kiedy ciągi znaków wyświetlane na monitorze nie miały dla niego żadnego sensu, westchnął głęboko w myślach i wstał szybko.
    – Zaraz wrócę. – rzucił tylko do swojego obecnego kompana projektu i nawet nie zerkając w stronę Briana, wyszedł z biura. Musiał, chociaż na dwie minuty. Ochłonąć i dać sobie w twarz.
    Po szybkiej wizycie w toalecie skończył z Danem gromadzić potrzebne im informacje, po czym wrócił do swojego biurka i zajął się usystematyzowaniem danych. A przynajmniej próbował. To wszystko było tak wielkim syfem, że aż nie wierzył, że takie wydawnictwo jak Luna, dopuściło się takiego chaosu. Nie mógł się skupić. Ani trochę. Po raz pierwszy od miesiąca czuł, że nie jest w stanie naprawdę dobrze przyłożyć się do zleconego zadania. Cały czas wracał myślami do wczorajszego dnia, ciągle stawał mu przed oczami obraz tego wymuskanego pizdusia, który jakimś pokręconym cudem stał się narzeczonym jego siostry. Miał wrażenie, że ten typ owinął sobie wokół palca jego silną, niezależną siostrę, że tłamsi ją od środka i decyduje ciągle za nią, nie dając jej w ogóle szansy na samodzielne myślenie. Hawaje. Dobre sobie.
    A pieprzony lunch coraz bliżej. Zerkając na zegar, który aż krzyczał, że Val jest w totalnej dupie z robotą, westchnął ciężko i schował na moment twarz w dłoniach, próbując pozbierać się do kupy.
    Kurwa.
    Zbierając się na odwagę wstał w końcu i opierając się o ściankę działową dzielącą jego biurko od Briana, spojrzał na krótki moment w bok, wyraźnie szukając odpowiednich słów. W końcu sam wcześniej chamskim tonem zapewniał go, że da sobie doskonale radę, a teraz ma zamiar błagać o przebaczenie.
    – Potrzebuję więcej czasu. – zaczął cicho ciągle patrząc w przestrzeń. – Da się to zrobić… podzielić na te kategorie – przerwał kładąc odruchowo dłoń na swojej szyi i podrapał się po niej powoli, po czym w końcu spojrzał bezpośrednio na Briana. – Tylko potrzebuję trochę więcej czasu.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 23:24

    Brian poczuł na sobie czyjś wzrok, ale skupiony na komputerze dopiero po chwili odwrócił głowę, orientując się, że to jego nowy biurkowy-sąsiad. W kpiącym wyrazie uniósł brew, słuchając słów Valye’a i gdyby był postacią z kreskówki, właśnie zapaliłaby się mu nad głową lampka.
    Wiedziałem.
    Uczucie satysfakcji spłynęło na niego w bardzo ohydny sposób, bo raczej nie powinien się cieszyć z czegoś takiego; to było niesamowicie dziecinne. Brian nie oceniał sposobu wykonania zadania bądź jego trudności, bo to było niemożliwe – przecież na tę chwilę nie wiedział, jak trudne i czy trudne w ogóle było, a miał na tyle doświadczenia, że wolał nie wystawiać pochopnych sądów. Prawda była taka, że nie znał jednak jeszcze za dobrze podejścia do pracy Valye’a i nie mógł mu w pełni zaufać. Nie z powodów jakichś osobistych niesnasek (choć pewnie bardzo by chciał); zwyczajnie, to byłoby bardzo nieodpowiedzialne.
    Dlatego… należało to poznać.
    — Jak umówiłeś się z kimś na lunch to lepiej to odwołaj — powiedział, napotykając jego spojrzenie i przez chwilę, albo mu się wydawało, albo naprawdę dojrzał w nim cień ulgi. Ale to zniknęło bardzo szybko, możliwe, że kolejne słowa Briana miały z tym coś wspólnego: — Zamówmy coś tutaj i przejdźmy przez to razem. Potrzebuję kwadransa żeby to tutaj dokończyć, ogarniesz do tego czasu tak, żeby mnie wprowadzić? Albo zamów coś do jedzenia. Pasuje mi wszystko, co nie ma orzechów.
    Był na nie uczulony, ale to była już zdecydowanie za duża doza prywaty, jaką miałby sadzić temu homofobowi ze stolika obok.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 23:24

    Wiedział, po prostu wiedział, że tak będzie. Widział tę pieprzoną satysfakcję w jego oczach, widział jak bardzo cieszyło go, że nie dał rady sam tego ogarnąć do lunchu. Dupek, totalny dupek. Ale tego nie dało się zrobić samemu w tak krótkim czasie.
    – Ok. – zgodził się ze zrezygnowaniem, nie zamierzając stawiać żadnego oporu i od razu odwrócił wzrok, nie mogąc na niego dłużej patrzeć.
    Wrócił do swojego biurka i korzystając z faktu, że nikt go nie widzi dzięki ściankom, położył na naprawdę krótką chwilę głowę na biurku, jak jakiś nastolatek na strasznie nudnej lekcji. Westchnął przeciągle w myślach, wyprostował się i zaczął szukać czegoś, co nadawałoby się na ich lunch. Bez orzechów, bez orzechów... Z braku laku zamówił im najzwyczajniej w świecie prostą chińszczyznę i korzystając z tych piętnastu minut, które dał mu Brian, postarał się podsumować w miarę przejrzysty sposób to, co do tej pory zrobił.
    – Więc... – zaczął kiedy Brian w końcu dołączył do niego. – To jest chaos. Jakiś w miarę przyzwoity szablon miały jedynie atlasy, a przez dziesięć lat było ich tylko 6, dawno temu. – ograniczając patrzenie na Briana skupiał się na monitorze, nie chcąc pominąć jakichś istotnych danych. – Spójną oprawę graficzną miały jeszcze horrory, ale głównie przez kolory grafik i praktycznie każdy tytuł miał dokładnie ten sam font. I to, roboczo podzieliłem to sobie w taki sposób...
    Powtarzając sobie jak mantrę, że jest dorosły i nie może się zachowywać w pracy jak naburmuszony bachor, starał się dzisiaj nie być już opryskliwym dla Briana i nie wyładowywać się na nim za jego tymczasowe niezadowolenie ze świata. Niechętnie musiał przyznać, że gdyby nie znał wcześniej swojego obecnego szefa i ich znajomość zaczęła się zupełnie inaczej, mógłby nawet powiedzieć, że Brian nie jest wcale taki... zły? Jeśli chodziło o pracę oczywiście. Nie miał nigdy większego problemu z nim jeśli chodzi o współpracę, był komunikatywny, potrafił wytłumaczyć wszystko co niejasne, dobrze rozporządzał pracą... Ale dla Vala wymazanie wszystkich łączących ich niesnasek było po prostu niewykonalne.
    Gdy jego telefon zawibrował zwiastując pojawienie się kuriera, przeprosił na moment Briana i zszedł po ich lunch. Kiedy wrócił, zauważył, że poza ich dwójką ewakuowali się już wszyscy, naprawdę nie chciał marudzić, ale nie widziało mu się wesołe gawędzenie z Brianem nad ich posiłkiem sam na sam, jednak jak widać, nie miał już większego wyboru.
    – Chińszczyzna. – zakomunikował stawiając przed nim styropianowe, parujące opakowanie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by effsie Pon 14 Sty 2019, 23:26

    Brian zadumał się nad monitorem komputera Valye’a, podczas gdy ten opuścił na chwilę biuro by odebrać jedzenie. Cholera, naprawdę był w tym syf: choć grafik przedstawił mu system pracy dość pobieżnie, im dłużej Brian się w to wpatrywał, tym bardziej docierały do niego kolejne irracjonalia z tym związane. Kupa roboty, westchnął do swoich myśli i podniósł wzrok na wchodzącego do biura grafika.
    — Ile? — spytał, nachylając się do swojego biurka po portfel. Val zmarszczył brwi, pewnie nie chcąc sobie zawracać głowy takimi drobnymi, jak te za lunch (Brian raczej nigdy nie zwracał ba to uwagi; raz kupowała obiad jedna osoba, raz druga i jakoś to było, bez pierdolenia się o grosze), ale Dawson pod żadnym wypadkiem nie chciał mieć u niego długu – niezależnie od tego, jak niewielkiego. — Ile, nie chcę ci być nic winny — powtórzył dobitnie, aby nie było wątpliwości co do tego, że jego zachowanie to nie czysta kurtuazja.
    Gdy Val podał mu kwotę (da się kupić jedzenie w tej cenie? Ja pierdolę, z czego to jest, z kota?) sięgnął po portfel, ale nie znalazł tam żadnej gotówki. Było to do przewidzenia, bo zwykle z niej nie korzystał, a teraz zaklął pod nosem.
    — Nie mam gotówki, masz Revoluta? — spytał, mając na myśli aplikację umożliwiającą bezproblemową wymianę gotówki (przypadkiem złożyło się, że jego narratorka jest jej olbrzymią fanką) i nie czekając na odpowiedź, sam uruchomił ją na swoim telefonie. — Potrzebuję twojego numeru — mruknął, nie podnosząc nawet wzroku na Vala, wgapiony w iPhone’a.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Valye Pon 14 Sty 2019, 23:38

    Gdy tak patrzył na niego, naprawdę mając gdzieś tę symboliczną kwotę za żarcie, przeszło mu przez myśl, że może warto po prostu powiedzieć, że nawet nie słyszał o takiej aplikacji, ale kiedy pomyślał o nieprzyjemnych wyrzutach, jakie mógłby robić mu do końca dnia Brian, bez słowa wyciągnął swój telefon z kieszeni, jednocześnie przeklinając samego siebie, że jakimś cudem rzeczywiście sam posiadał Revoluta. Dopiero po chwili, kiedy poproszono (albo raczej zażądano) od niego numeru, zacisnął mocniej zęby. Nie no, jeszcze tego mu brakowało, żeby szastać na prawo i lewo swoim numerem. Oczywiście, prędzej czy później zaistniałaby taka potrzeba w pracy, ale sam fakt, że Brian miałby mieć jego numer, napawał go po prostu niepokojem. Jednak mimo tej wewnętrznej, nieuzasadnionej niechęci grzecznie wyrecytował powoli cyfrę po cyfrze, a kiedy sfinalizowali transakcję, chwycił plastikowy widelec nie zamierzając pieprzyć się z pałeczkami i wbił ząbki w swoją porcję makaronu. Najwyżej zmieni potem ten cholerny numer.
    Powiedzieć, że było mu niezręcznie w obecnej sytuacji, to zdecydowanie za mało. Nie przypominał sobie, kiedy ostatnio czuł się tak skrępowany w czyjejś obecności. Żaden z nich niespecjalnie palił się do rozmowy, a przez tę ciszę jedzenie coś niezbyt mu wchodziło. W dodatku czuł cierpką porażkę na języku, że niepotrzebnie uniósł się wcześniej na niego i było mu przez to najzwyczajniej w świecie głupio.
    – Długo tu już pracujesz? – nie podnosząc wzroku znad makaronu, przełamał ciszę rzucając swoje słowa bardziej w przestrzeń, niż jakby rzeczywiście zadawał Brianowi jakieś pytanie. – Nie wpadłbym na to, że spotkam cię w wydawnictwie. – dodał na krótki moment spoglądając na swojego kompana, chcąc zaznaczyć, że tak, tak właśnie, zadał mu przed chwilą normalne pytanie z normalnym tonem.

    Sponsored content

    A New Beginning - Page 2 Empty Re: A New Beginning

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 26 Kwi 2024, 16:53