Brian Dawson
Strange days have found us
Strange days have tracked us down
They're goin' to destroy
Our casual joys
We shall go on playing or find a new town
Yeah
Strange eyes fill strange rooms
Voices will signal their tired end
The hostess is grinning
Her guests sleep from sinning
Hear me talk of sin and you know this is it
Yeah
Strange days have found us
And through their strange hours, we linger alone
Bodies confused
Memories misused
As we run from the day to a strange night of stone
— Cześć! Świetnie cię w końcu widzieć!
— Och, cześć, Lis. — Brian uśmiechnął się całkiem szczerze i nachylił nieco nad brunetką, by ucałować ją w oba policzki na powitanie. — Stęskniłem się za twoim widokiem codziennie rano. — Puścił jej oczko.
— Ja za tobą też — odparła zalotnie, prześmiewczo. — Jak było w… Tokio, tak?
— W Japonii. Byłem w kilku miejscach — poprawił uprzejmie, upijając nieco kawy z papierowego kubka. — Niesamowicie. Mogłem o tym czytać i czytać, ale kiedy się tam w końcu poleci… człowiek nabiera jakiejś nowej perspektywy. Wiesz, wszystko jest tak… obce.
— Ach… — westchnęła, kiwając głową z zamyśleniem. — No tak — przytaknęła. — A jak…
— Lis, ja ci chętnie wszystko poopowiadam, ale może przy lunchu? Nie byłem u siebie od miesiąca i muszę zobaczyć, czy wszystko jeszcze stoi.
— A, no tak! — roześmiała się, poprawiając włosy. — W końcu masz tego nowego od tygodnia i…
— Co?
— No, nowego pracownika?
Brian obrzucił kobietę zaskoczonym spojrzeniem. Lis w mig załapała, że mężczyzna najwyraźniej nic nie wiedział o nowym nabytku i parsknęła zaskoczona śmiechem.
— Nie wiesz? Były zmiany kadrowe i szef przydzielił do twojego oddziału nową osobę, zresztą…
— Ktoś za mnie przeprowadzał rozmowę rekrutacyjną? — przerwał jej ostrym tonem Brian, zirytowany. Lisabeth nie odpowiedziała; nie było ku temu potrzeby. Mężczyzna prychnął i przestąpił z nogi na nogę. — Czy ich na górze już doszczętnie popierdoliło? Zawsze sam wybierałem sobie ludzi do zespołu i…
Lisabeth rozłożyła bezradnie ręce.
— Kurwa mać. I jeszcze nikt mi o tym nie powiedział? Dowiaduję się tego od ciebie, za dziesięć dziewiąta? Joshua jest już u siebie?
Kobieta kiwnęła głową, a Brian, wymruczawszy krótkie pożegnanie, skierował swoje kroki w przeciwną stronę – do gabinetu dyrektora, któremu zamierzał w kilku dosadnych słowach powiedzieć, co sądzi o takim precedensie. Joshua jednak, wspominając coś o nieosiągalnym amerykańskim numerze Briana (no tak, nie to, żeby mój mail nie działał) i naprawdę obiecującym pracowniku zapewnił, że jeśli tylko nie dogadają się w przeciągu nadchodzącego miesiąca, przesunie nowy narybek do zespołu kolegi Briana, Emilio. Brian, wciąż nie do końca zadowolony (po prawdzie bardziej przez urażone ego, bo jakże to, nikt go o tym nie poinformował!), przystał na tę propozycję i skierował się go zajmowanego przez jego ekipę biura.
— Cześć wszystkim — przywitał się, uśmiechając się szeroko i powiódł wzrokiem po ludziach w środku. Ku swojemu zaskoczeniu, nie zobaczył żadnej nowej twarzy. — Josh mówił mi, że ktoś dołączył do naszego teamu? — wyraził swoje zdziwienie.
— Cześć! Tak, poszedł zbriefować grafików, powinien niedługo wrócić — poinformowała Maggie, blondynka o kręconych włosach. — Jak tam w Japonii?
— Naprawdę wspaniale — odparł lakonicznie Brian, odkładając plecak na swoje całkowicie puste biurko. — Okej, nowy briefuje grafików, a my? Z tego, co wiem, umawialiśmy się na prezentację tego, co zrobiliście przez ostatni miesiąc, jesteście gotowi?
— Jasne — odparł pogodnie Dan, wysoki brunet, podchodząc do komputera.
Jego zespół przygotował prezentację pokazującą postępy w ich pracy przez miniony miesiąc. Brian był nawet całkiem zadowolony; dział, któremu przewodził w wydawnictwie, nie zajmował się stricte opracowywaniem konkretnych pozycji – ta praca należała do zespołu Emilia. Brian wraz z jego zespołem pracowali przede wszystkim nad prognozowaniem trendów na nadchodzące lata, później kontaktem z przyszłymi autorami i opracowywaniem treści książek wraz z nimi; znając rynek, pracowali nad odpowiednim kontentem przeznaczonym dla konkretnych odbiorców. Gdy książka i cały jej pomysł był już przez nich zatwierdzony, autorzy przechodzili do rąk zespołu Emilia.