by Hałas Sob 05 Lut 2022, 11:40
Nie odpowiedział na tę groźbę, znów czując dziwny, nieprzyjemny ścisk w gardle. To wszystko było zbyt popieprzone...
- Niedługo przyjedzie Elizabeth - przypomniał mu na wieść o kluczu. Dobrze wiedział, że użycie go, gdy ona już będzie, nie wchodziło w grę. Wtedy poza Joelem, pewnie ona też wymierzyłaby mu świetny cios w policzek, obawiając się, że to włamywacz. - Ale dziękuję. I za wczoraj też, Shen - dodał zaraz, wychodząc z łóżka.
Opuścił jego pokój gościnny, żeby przejść do łazienki, w której poprzedniego dnia zostawił ubrania. Nie mógł wrócić w cudzych ciuchach - to skończyłoby się źle. Jeszcze gorzej niż zdjęcie.
Przebrał się w jeszcze nieco wilgotne ubrania i aż drgnął niespokojnie, czując ten chłód. Upiął włosy, tak jak miał to w zwyczaju, nie dbając o odsłonięte w ten sposób siniaki. Shen już wszystko wiedział.
- Do zobaczenia w szkole - powiedział jeszcze, krótko zerkając w jego stronę. Nie był już tak roztrzęsiony jak poprzedniego dnia, wydawał się nieco silniejszy, choć idealnie nie było.
Wszyscy zajęcia zaczynali od pierwszej lekcji, Donell zwykle był trochę wcześniej, aby w razie jakiś potrzeb nauczycieli lub uczniów, służyć pomocą. Tym razem jednak spóźnił się prawie pół godziny, ale dotarł.
Wyglądał jak zwykle - casualowa, jasna marynarka i cienki golf pod nią.
Rozmawiał z Joelem normalnie, tak jak mieli to w zwyczaju w pracy - niezbyt długo, tylko na kwestie służbowe, ale z uśmiechem, jak gdyby nic się nie stało. Co więcej, na biurku sekretarza stał wielki bukiet pięknych kwiatów, których zapach roznosił się po całym gabinecie.
- Ohohoh! - odezwała się pani Kim, zaglądając z korytarza. Victorio wystraszył się jej, zaskoczony nagłą wizytą, ale zaraz uśmiechnął się ciepło. - I co? Poznamy w końcu tego amanta? - rzuciła. - Wszystkim powiem, że masz kwiaty i nie pozwlą na zostawienie tego bez echa, będziesz musiał w końcu go nam przedstawić!
- Nie ma szans, Lady Kim - odparł pogodnie.