by Hałas Wto 01 Lut 2022, 20:22
Można było uznać, że to kwestia albo przyzwyczajenia, albo obojętności, ale Victorio zachowywał się, jakby to go nie ruszyło. Zawsze idealnie grał, aby nie sprawiać ludziom przykrości - nawet, jeśli oni sprawili ją mu.
Sam starał się w trakcie całego bankietu trzymać na uboczu. Obserwował zebranych - panią Kim, która dyskretnie dolewała do kieliszka na wino swojskiego bimbru. Wcale nikt nie zauważył innego koloru. Pana Xaviera od wychowania fizycznego, który co rusz rzucał zaciekawione spojrzenie w kierunku gromady mamusiek...
Pięknie potrafili zachowywać pozory, ale Victorio znał ich wszystkich aż za bardzo.
Joela również, który w trakcie bankietu flirtował z jedną z dochodowych matek, grając wysportowanego hetero, który chętnie zabierze ją na partyjkę golfa. Co by było, gdyby wiedziała, że na minuty przed rozpoczęciem bankietu to Vicotrio robił mu loda?
Aż się skrzywił na tę myśl. A nie powinien. Przecież go kochał.
Podobno.
Gdy rodzice zebrali się już z imprezy, zabawa zaczęła być jeszcze bardziej otwarta. Nauczyciele chętnie korzystali z pozostałego alkoholu, wyznając zasadę, że nic nie może się zmarnować. Kieliszki były pełne, rozmowy coraz głośniejsze, żarty bardziej odważne. W pewnym momencie nawet Joel chyba zapomniał, kogo przed nimi wszystkim odgrywa... Gdy oznajmił, że się zbiera, złapał Donella za nadgarstek i nieco zbyt gwałtownie pociągnął za sobą. Victorio sprawnie mu się wyszarpał i zaraz odwrócił wszystko w gustowny żart, samemu udając niesamowicie rozbawionego.
- Dyrektor poszedł - odezwał się z ulgą, gdy upewnił się, że Joel wsiadł do taksówki. - To co? W co tym razem gramy? - zapytał, podchodząc z uśmiechem do stołu nauczycieli, żeby nalać sobie wino. Do tej pory siedział osobno z pozostałą częścią pracowników, ale dobrze wiedział, że gdy tylko Smith znikał, Vic był traktowany na równi z nimi.
- Prawda albo wódka! - zawołała pani Kim, zwykle niesamowicie elegancka, a w tej chwili już rumiana i wyraźnie podchmielona.
- Masz zaległości w piciu, Vic, to się nie liczy. Nalać mu! - zażartował wysoki nauczyciel od francuskiego. - Ale ze Smitha cham, ktoś mógłby go w końcu wyjebać - rzucił żartem, a Victorio przytaknął z rozbawieniem.
- Po alkoholu największy - rzucił kąśliwie. - Zasady są takie - zwrócił się do Shena, żeby zacząć mu tłumaczyć. - Gdy znika snob, w sensie dyrektor Joooel, my zaczynamy imprezę. Bierzemy jakąś pustą butelkę - powiedział i wręczył pani Kim do połowy wypełnioną butelkę z winem. - Lady, proszę opróżnić - rzucił z rozbawieniem, a ta od razu pociągnęła śmiało z gwinta. - No, bierzemy butelkę. I gramy w prawda albo alkohol. Kręcę pierwszy! - zawołał i sprawnie zakręcił butelką na stole, wypadło na panią Kim. Poprawił włosy, przekładając je na lewe ramie, wyraźnie się zastanawiając. Zmrużył drapieżnie powieki, podparł podbródek na ręce.
- Jak romans z nauczycielem francuskiego, pani Kim? - zapytał w końcu, a kobieta roześmiała się dźwięcznie.
- Nie wiem, zapytaj tego z kim romansuje, bo ze mną nie! - powiedziała z rozbawieniem. - Masz nie świeże plotki, Vic!