by Hałas Pon 07 Lut 2022, 21:47
- Wiem, że tego nie lubisz - przyznał i posłał mu subtelny uśmiech na wspomnienie tych wszystkich dań, które Shen tak usilnie próbował przygotować, a za każdym razem mu nie wychodziły. W ich domu to Victorio gotował - z włoską pasją, manierą i temperamentem. Zawsze to lubił, dobrze mu się kojarzyło i w przeszłości często zaszywał się w kuchni z książkami, to tam czując się najlepiej. Lepiej niż na wygodnej kanapie w salonie.
- Mm, sporo roboty. Mogę? - upewnił się, wskazując na krzesło. Gdy dostał zgodę, podsunął je sobie pod szafkę, w której Shen upychał kubki. Stanął na krześle i widząc jego piramidy, uśmiechnął się subtelnie. - Pomogę. Ale miałeś dobry pomysł - powiedział, nie chcąc, żeby jakkolwiek Azjata poczuł się źle czy niekomfortowo. Nawet, jeśli coś po nim poprawiał, to zawsze doceniał starania mężczyzny.
- Będziesz je ode mnie przejmował? - zapytał, podając mu pierwszy kubek, chcąc zrobić sobie miejsce na lepsze zorganizowanie wszystkiego. - Jo nie pozwala mi. Mówi, że nie umie się odnaleźć w moim porządku. A ja w jego bałaganie - zaśmiał się, jakby byli normalną parą, z normalnymi problemami. - Mam więc swoją szafkę, w której jest mój porządek i on go nie rusza. On ma swój bałagan - dodał, jak gdyby nigdy nic, uśmiechnięty i pogodny.