– Jak ci się spało?
– Najlepiej od kilku ostatnich miesięcy, serio. Wciąż masz ten czar, kotku.
Ethan zaśmiał się i napił swojej kawy. Powinien powoli zbierać się do pracy, ale trudno mu było zostawić Freda samego. Najchętniej spędziłby z nim każdą sekundę jego pobytu w Londynie.
– Emily nie będzie zazdrosna? – zagadnął Fred, powoli skubiąc swojego tosta.
– O co?
– Spanie w jednym łóżku, chociażby.
Prychnął.
– Daj spokój. Ona nie bywa zazdrosna. Poza tym wie, że jesteś dla mnie jak brat.
– Seksowny brat.
– Też – parsknął. – Pisałem już do niej i jutro możemy do niej wpaść. Też się za tobą stęskniła.
Kontynuowaliby tę rozmowę, ale od strony drzwi zaczął dobiegać dziwny dźwięk, którego Ethan nie potrafił zidentyfikować. W końcu jednak okazało się, że to Oliver nie mógł dostać się do środka, a kiedy już udało mu się przekroczyć próg…
– Oliver? – Ethan aż się podniósł. Do tej pory nie widział swojego współlokatora w takim stanie, a poza tym nie rozumiał, dlaczego ten wrócił do mieszkania. Dlaczego Tom pozwolił mu wracać. – Gdzie jest Tom? Ollie?
Podszedł do niego pospiesznie i chyba zrobił to w dobrym momencie, bo chłopak potknął się i byłby uderzył głową w drzwi własnego pokoju, gdyby Ethan w porę go nie złapał.
– Hej, wszystko w porządku? Chodź, położymy cię na kanapie…