by Gazelle Czw 12 Lis 2020, 16:54
Cóż, Rajit potrafił być dosyć dziecinnie naiwny i ślepy na pewne sygnały. Przypominał pod tym względem Toma, tylko nieco dojrzalszego. Może dlatego Oliver tak do niego lgnął, może dlaczego polubił go od pierwszego wykładu, gdy usiedli obok siebie na auli.
W to przynajmniej wierzył Oliver.
— Jasne — zgodził się. Może jeszcze nie podjął decyzji co do pozostania w tym mieszkaniu, ale musi przecież zostać przynajmniej przez kilka dni, zanim znajdzie inne miejsce do zamieszkania. Jeżeli, oczywiście, zdecydowałby się na wyprowadzkę.
Posłał Ethanowi wdzięczne spojrzenie, gdy ten zwrócił uwagę Rajitowi, robiąc to jednocześnie w dosyć grzeczny sposób.
— Oj! Sorry, mogłeś mówić — Rajit rozluźnił swój uścisk, za to zmierzwił oliverowe włosy. — Nie wiem co ty robisz z tymi włosami, ale są takie miękkie. Spójrz na moje. — Nadstawił Oliverowi głowę, żeby szatyn niepewnie dotknął czarnych włosów. — Są takie sztywne i twarde.
Rzeczywiście, nie były najmilsze w dotyku. Ethan również miał ciemne włosy, ale jakoś… kiedy Ollie gładził je w nocy, nie czuł takiego dyskomfortu. Wręcz przeciwnie; włosy współlokatora były miękkie, gładkie, Oliver zupełnie bezwiednie gładził je, czując ich miłą teksturę pod palcami…
Nie, nie mógł o tym myśleć. Na jego policzkach pojawił się jasny róż, niewidoczny chyba dla kogoś, kto nie siedział blisko.