by Gazelle Wto 03 Lis 2020, 17:32
Nie miał szansy wyjaśnić że nie, Anja nie będzie zazdrosna, że Anja właściwie będzie wniebowzięta, bo Ethan gwałtownie się od niego oderwał. Poczuł od razu brak tego ciepła i przeszło przez niego brzydkie i mocne rozczarowanie. Ale wiedział, że tak było najlepiej. Że był dosłownie o krok od zatracenia się.
Wrócił do rudowłosej, której mina wyrażała chęć zadania przynajmniej miliona pytań.
— Później. Przesuńmy się w inne miejsce, okej? — poprosił ją i pociągnął w masę tańczących ciał, tak aby zgubić takiego faceta, a jednocześnie oddalić się od Ethana i Freda. Zaprowadził ją finalnie do baru, by zamówić sobie od razu trzy szoty, a Anji wybranego przez nią słodkiego drinka.
— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — spytała dziewczyna, gdy Oliver wychylił pierwszy kieliszek. Ona wciąż czekała na swój alkohol.
— Nie. Właściwie uważam że to okropny pomysł.
— Hm.
Dziewczyna pokręciła głową, westchnęła, ale nie dodała nic więcej. Sama była wolną, nonkonformistyczną duszą, nie była tym matkującym typem przyjaciółki, totalnie się do tego nie nadawała. Mogła najwyżej trzymać się przy danej osobie, gdy ta popełniała kolejne głupie błędy i oferować swoje towarzystwo w kolejnych idiotycznych pomysłach.
Dlatego nie zastopowała Olivera, a może powinna.
Ale skąd miała wiedzieć, że Oliver wlewał w siebie alkohol właściwie na pusty żołądek?
Anja poszła na chwilę do toalety, a Oliver został popilnować jej drinka. Alkohol przyjemnie uderzył mu do głowy i uśmiechnął się flirciarsko do dziewczyny, która właśnie podeszła i zastanawiała się nad wyborem zamówienia. Ładna. Trochę podobna do Lizzie, przynajmniej z sylwetki. Miała na sobie za dużo makijażu by móc porównać jej twarz do twarzy Lizzie.
Dziewczyna, zauważywszy jego wzrok, odwróciła się i odwzajemniła uśmiech. Podała zamówienie barmanowi i przysiadła na krześle barowym tuż obok Olivera.
Oliver radośnie przedstawił Anji nowopoznaną koleżankę, która w uroczy sposób chichotała z jego żartu. Anja nie wyglądała na zadowoloną, wiedząc doskonale co Oliver właśnie robił.
— Wracamy do Toma i Lizzie? Zaraz wyślą po nas misję ratunkową — powiedział do rudowłosej przyjaciółki. — Chcesz do nas dołączyć? — zwrócił się do blondynki. Alice, tak zdaje się miała na imię.
— Czemu nie.
— Jesteś tu sama? — spytała Anja, dosyć niechętnie podchodząc do pomysłu Olivera.
— Nie, ale… — rozejrzała się, aż jej wzrok zatrzymał się w pewnym punkcie. — Ale moja przyjaciółka jest wyraźnie zajęta.
— Och, to niedobrze żebyś została tutaj sama — stwierdził Oliver, obejmując dziewczynę ramieniem. Poprowadził ją do ich loży, a z racji ograniczonego miejsca wciągnął sobie nowopoznaną na kolana, na co Tom idiotycznie gwizdnął. Dziewczyna jednak zdawała się tym zupełnie nie przejmować, wciąż rozchichotana.
— Wiesz, makijaż u mężczyzn mi się zazwyczaj nie podoba — stwierdziła. — Ale tobie to tak pasuje. No i nie jest to jakiś wiesz… taki mocny makijaż… jak u takich gejów…
— Coś w tym złego? — spytała chłodno Anja.
— No to jest takie… dziwne. Nie pasuje do faceta. Ale ty wyglądasz super! — dodała zaraz do Olivera.
Gdy w stronę loży zmierzali Ethan z Fredem, Oliver jakby nieświadomie mocniej objął dziewczynę w pasie, która coś świergotała, a Ollie jej tylko w stosownych momentach potakiwał. Chciał tym pokazać Ethanowi, jak świetnie sobie radził. Odegrać przed Tomem i Lizzie rolę, której od niego oczekiwano. Ethan miał okazję zobaczyć tego Olivera, który nie był tym speszonym, onieśmielonym chłopakiem w ich mieszkaniu.