Dopadł go pewnego rodzaju smutek, że przez niego musieli wszystko wcześniej zakończyć. A także nuta zażenowania, gdy szedł obok czarnowłosego, który nie odezwał się już do niego słowem, ale za to ludzie dookoła nie powstrzymywali się od plotkowania.
Nawet w samochodzie Richard nie uraczył go słowem pocieszenia, jedynie kazał mu się przespać, zapewne, by uniknąć niezręcznej ciszy. Zupełnie rozumiał jego zdenerwowanie i prawdopodobnie pretensje jakie miał do Archiego. Podejrzewał, że to już koniec możliwości, by między nimi coś wyszło i może powinien zostać w domu, ale tak naprawdę zaczął się tak czuć dopiero w tym miejscu. No i gdyby starał się odwołać randkę taką prostą wymówką, Richard też mógłby pomyśleć, że stara się go unikać.
W trakcie drogi nie odzywał się, patrząc przez szybę po swojej stronie, a już wkrótce rozmazane światła, cichy warkot silnika i kołysanie samochodu rzeczywiście sprawiły, że wyczerpany chłopak usnął.
Przebudził się dopiero, gdy Richard zaparkował samochód przed budynkiem, jednak zupełnie nie poznawał tego miejsca. Z początku pomyślał, że zawiózł go prosto do szpitala, ale budowla była zbyt mała, tak samo na hotel.
-Gdzie jesteśmy? - zapytał jeszcze nieco zaspany. Wyglądało to jak bardzo ekscentryczna i droga willa zaprojektowana przez jakiegoś utalentowanego architekta. "Niemożliwe… Nie zabrałby mnie do siebie" przeszło mu przez myśl, gdy pomyślał, że to mogło być właśnie jego dzieło. Nie wychodził jeszcze z samochodu, bo może Richard tylko czegoś potrzebował i zaraz odwiezie go do jego domu.