A New Beggining

    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 29 Sie 2019, 20:42

    – Co? – zastygł na moment wsłuchując się w muzykę, a kiedy dotarło do niego, co właśnie leci, zmarszczył brwi w niezadowoleniu. – Pieprzone Spotify, nie mam zielonego pojęcia skąd ta piosenka się tam... – zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, ponieważ cała jego uwaga przeniosła się na Dawsona, który właśnie podniósł ich do siadu.
    Valye zachłyśnięty charyzmą Briana, którą dzisiejszego wieczoru próbował nieudolnie naśladować, dał się powalić na łóżko, pozwalając sobie na cichy śmiech, zapominając o piosence. Może wcześniej, na samym początku ich zawiłej znajomości, Val burzyłby się przez takie działanie – mierziło go wówczas, że w wielu czynnościach Brian nawet wyłącznie za pomocą subtelnych gestów, może nieświadomie, często dawał mu do zrozumienia, że nie da się zdominować w żaden sposób, a Langley przełykając gorycz zazdrości, doskonale wiedział, że ciężko byłoby mu dorównać w niektórych rzeczach by bronić swojej rzekomej, nienadszarpniętej męskości. Teraz Valowi zupełnie to nie przeszkadzało. Ba, nie zamierzał się przyznawać, ale trochę, troszeczkę, przypadło mu to do gustu.
    Dlatego właśnie, to jak rozwinął się dzisiejszy wieczór było, prosto mówiąc, spełnieniem marzeń grafika na ten dzień.
    To była kwestia czasu, by Val pozostał bez ubrań. Nieszczególnie mu to już przeszkadzało, chociaż dopiero wtedy, kiedy wzrok Briana padł na jego krocze, przypomniał sobie o swoich małych zabiegach kosmetycznych. I rzeczywiście, spodziewał się jakiejś oceny, słów, może spojrzenia, które niekoniecznie musiały być pochwałą, ale działania Briana i przyswojony wcześniej alkohol skutecznie odciągały jego myśli od tego tematu.
    – Zwariowałeś. – mruknął rozbawiony i, cóż, cholernie podniecony, kiedy zorientował się, że Dawson właśnie pozostawiał na jego ciele malinkę.
    Leżąc tak i poddając się jakże zachęcającym działaniom, cóż, swojego szefa, Val uniósł się trochę na łokciach, by mieć lepszy widok. Obserwując blondyna spod przymkniętych lekko powiek, Langley przekrzywił odrobinę głowę. A gdyby tak Brian... gdyby jego usta znalazły się nieco niżej, w bardziej pragnącym tego miejscu, tak jak kiedyś... Valye na samą myśl przygryzł usta, próbując odgonić od siebie to niesłychanie przyjemne wspomnienie. Nie, lepiej nie.
    Będąc dzisiaj wyjątkowo zniecierpliwionym człowiekiem, Val nie pozwolił blondynowi na zbyt długą zabawę. Uniósł nogi i przy pomocy swoich ud obejmujących ciało Briana, przyciągnął go bliżej do swojej twarzy, momentalnie całując go zaborczo i oplatając ramiona wokół jego karku, by przytrzymać go przy sobie na dłuższą chwilę, w której bez oporów mógł podrażnić się z językiem Briana swoim kolczykiem. Kiedy się oderwał, jego dłonie postanowiły się ruszyć – wsunęły się między ich ciała prosto do spodni blondyna, które Val niecierpliwie zaczął rozpinać. Kiedy zsunął je z bioder Briana wraz z bielizną na tyle, na ile sięgały jego ramiona, czyli nie wystarczająco jak dla niego, sapnął podirytowany.
    – Oh ściągnij je do jasnej cholery. – burknął łypiąc na Briana znad chwilowo zmarszczonych brwi, a gdy ten ku jego uldze postanowił spełnić jego grzeczne życzenie, przy okazji serwując Valowi krótki striptiz, który z nieukrywaną chęcią obserwował, grafik wyciągnął ramię w kierunku szafki nocnej i chwycił niedawno zakupiony żel. Rzucił Brianowi spojrzenie, które pierwotnie w jego planach miało być przepełnione pewnością siebie, lecz wyszło raczej... mniej pewne. Tak samo jak ton jego głosu. – Mam zrobić to sam? – zapytał cicho machając lekko trzymaną przez siebie butelką i obserwując uważnie swojego partnera.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pią 30 Sie 2019, 12:52

    Brianowi zaświeciły się oczy.
    Och, naprawdę bardzo by chciał zobaczyć, jak Valye radził sobie z tym sam. Nie było co ukrywać, Langley był dla blondyna pociągający, nawet bardzo; miał ładne, szczupłe ciało, do tego pokazywał, że kiedy chciał, potrafił się nim odpowiednio zająć… a Brian naprawdę lubił przystojnych mężczyzn. Lubił też ich oglądać, Boże, kto by nie lubił? A patrzenie, jak osoba, którą się pożądało, sama zajmowałaby się sobą, sama sprawiałaby sobie przyjemność… ach, kurwa, to dopiero było podniecające!
    I chociaż Brian bardzo chętnie by sprawdził, jak robi to Valye, zdawał sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie ten poziom ich relacji. Że Val i tak teraz przekraczał swoje granice – Brian bardzo chętnie pomoże mu je poszerzać… ale wszystko w swoim czasie.
    Uśmiechnął się przebiegle i oblizał usta, sam ciesząc się do swoich myśli, w których układał sobie już plany; tymczasem po raz kolejny pocałował Valye’a, odbierając z jego dłoni lubrykant, ale opuścił go na pościel.
    Palcami objął swojego penisa i spojrzał przeciągle na bruneta.
      — Nie obraziłbym się za pomoc.
    Przesunął ręką, wykonując kilka pociągłych ruchów, a gdy Langley załapał aluzję, pozwolił mu stymulować swoje krocze, pomrukami wyrażając aprobatę; po chwili zaś sięgnął po porzuconą buteleczkę i hojnie podzielił się jej zawartością.
    Chłód lubrykantu, w zetknięciu z jego penisem sprawił, że Brian westchnął naprawdę głośno; zagryzł zaraz wargę i uśmiechnął się nieprzytomnie, wciąż na czworakach nad Valye’em. Ponownie opadł na niego z pocałunkami, dużo bardziej popędliwymi i gwałtownymi, w końcu schodząc z nimi na szyję, gdzie również zassał się nieco mocniej.
    Ach, dzisiaj miał wyjątkowo krwiożerczy nastrój.
    Na szczęście Valowi nie przeszkadzało zdobienie jego ciała kolejnymi malinkami; to, albo, stymulowany teraz przez Briana, stracił możliwości zaprotestowania. Rękoma na oślep błądził po ciele blondyna, podczas gdy ten zasysał się już na jego torsie, przez cały czas go masturbując. Dawson był już mocno podniecony i nie próbował tego nawet ukryć; jego penis sterczał, sugestywnie ocierając się o nagie ciało bruneta, a w pewnym momencie Brian chwycił oba członki w swoją dłoń i potarł je o siebie.
      — Ach — sam sapnął, zasysając się po raz kolejny na szyi Valye’a, a gdy skończył, przesunął się niżej. Val miał szeroko rozłożone nogi, a Dawson przysiadł na piętach pomiędzy nimi. — Jaki zniecierpliwiony — skomentował głosem zachrypniętym z podniecenia, bez skrępowania obrzucając przeciągłym spojrzeniem oblewającego się preejakulatem penisa grafika. Oblizał się, po raz kolejny, wylał na ręce kolejną porcję lubrykantu… a palcami zaczął powolną wędrówkę po pośladkach Langley’a. Ustami opadł na jego pachwinę, śliniąc ją językiem i zabierając się do pozostawienia kolejnej malinki, podczas gdy szczupłe i zwinne palce już wsunęły się do wnętrza bruneta, drażniąc go i rozciągając.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sob 31 Sie 2019, 00:15

    Valye odetchnął z ulgą w duchu, kiedy Brian wyciągnął z jego dłoni żel. Mimo że sam wyszedł z propozycją, to po chwili dłuższego zastanowienia, stwierdził, że może nie do końca chciałby być dzisiaj obserwowany w takiej sytuacji. Wystarczyło mu, że zrobił już to raz w Kanadzie.
    Powoli zatracając się w chwili i skupiając na dotyku oraz na przyjemności, jaką ze sobą niósł, Langley nawet nie zwracał uwagi na to, że pocałunki Briana mogły pozostawiać po sobie nieco trwalsze ślady. Skupiając się jedynie na otrzymywanej czułości i zajmując się członkiem swojego partnera, Valye coraz bardziej cieszył się, że tak zaplanował sobie dzisiejszy dzień.
    Mimo że nie było to pierwszy raz, kiedy uprawiał seks z Brianem, to ciągle nie lubił uzewnętrzniać się ze swoimi reakcjami bardziej, niż zmuszało go do tego jego własne ciało. Dlatego też znalazł sobie sprytny sposób na to, by tłumić swój głos; gdy tylko zbierało mu się na głośniejsze westchnienie, Val muskał ustami skórę blondyna lub kiedy miał okazję, chował twarz w jego zagięciu szyi pod pretekstem pieszczoty. A im bardziej Brian penetrował jego wnętrze, tym częściej przydawała mu się ta sztuczka. Cóż, a przynajmniej do czasu, kiedy Dawson nie uciekł w dół z zasięgu jego ust.
    Może to zasługa alkoholu, całodziennego oczekiwania, a może po prostu zwykłej potrzeby, Valye miał dzisiaj wyjątkową ochotę na seks w takiej formie, w której zwykle obcował z Brianem. Dlatego też rzeczywiście był tym razem mało cierpliwy.
    – Brian, cholera... – sapnął zagryzając wargi i odchylając nieco głowę do tyłu, wytrącony z myśli, kiedy zwinne palce blondyna zaczęły nad wyraz dobrze się spisywać, przerywając mu w połowie wypowiedź. – Oh, pośpiesz się. – szepnął tak cicho, jakby mówił sam do siebie.
    Po chwili Val nie zważając na poczynania Briana podsunął się wyżej na łokciach i sięgnął do szafki chwytając opakowanie z prezerwatywami. Pospiesznie odpakował je zirytowany i wydobył z niego pojedynczą foliową paczuszkę, z powrotem odwracając się w kierunku swojego partnera. Spojrzał mu prosto w oczy i uniósł się do siadu, sięgając zachłannie jego ust, próbując tym samym na moment odwrócić uwagę Briana od jego niecierpliwych dłoni, które ponownie zajęły się jego twardym członkiem. Val nie przestawał zaborczo całować Dawsona nawet kiedy jego palce szybko nakładały na niego lateksowe zabezpieczenie. Gdy skończył, Langley objął blondyna za szyję i pociągną go ze sobą w dół, samemu z powrotem opadając plecami na pościel.
    – Jeśli się nie pospieszysz, to zmarnujesz deser. – mruknął w usta Briana kiwając lekko głową w kierunku kuchni.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sob 31 Sie 2019, 11:50

    Brian, pobudzony stymulacją Valye’a, spojrzał prosto w oczy bruneta i odparł, owiewając ciepłym oddechem jego usta:
      — W nosie mam jakiś deser.
    Jakby już wcześniej nikt się nie zorientował…
    Brian, owszem, mógłby wydymać już Langley’a; Val był chętny, i to jak, wijąc się pod dotykiem jego palców i wypuszczając z ust urwane westchnienia, podczas gdy blondyn napierał palcami na ścianki w jego wnętrzu, przeprowadzając irytująco powolny i przyjemny masaż.
    Tylko…
    To byłoby takie proste.
    Dawson może nie zamierzał przekraczać ostro granic Valye’a, ale musiał je sukcesywnie poszerzać. I dziś, ach, dziś miał naprawdę nadzieję, że uda mu się usłyszeć upragnione przeleć mnie w końcu, w tej czy innej formie.
    Ale zanim to nastąpi…
    Val był taki rozkoszny! Naprawdę, zaciskając zęby, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo podobało mu się miejsce i rola, w których się znalazł, a jednocześnie patrząc na Dawsona tymi zamglonymi z pożądania oczami, chcąc więcej i więcej, słodki Boże… Brian sam oddychał już w mocno przyspieszony sposób; jego penis sterczał, gotowy do działania, ale blondyn za punkt honoru postawił sobie pokazanie Valowi, jak jeszcze wiele nie wiedział o swoim ciele.
    Jak bardzo wiele tracił, do tej pory nie obcując z tego rodzaju przyjemnością.
    Pocałował Valye’a po raz kolejny, a potem wysunął z jego wnętrza palce i ponownie przysiadł pomiędzy jego nogami. Sięgnął po buteleczkę z lubrykantem; Valowi zaświeciły się oczy, bo chyba myślał, że Brian ma zamiar oblać nim odzianego w prezerwatywę penisa. Zamiast tego, oblał nim obficie swoje dwa palce prawej dłoni i powiedział zachrypniętym i niskim tonem:
      — Połóż się wygodnie na plecach… jak zobaczę, że bawisz się sam swoim kutasem to przestanę — zagroził, a Val, chyba jeszcze nie rozumiejąc, co się stanie, zrobił nieco zagubioną minę. — Ręce pod głowę.
    Palce Briana ponownie znalazły swoje miejsce pomiędzy pośladkami Valye’a, teraz zagłębiając się dużo płyciej niż poprzednio i… Dawson bez problemu odnalazł właściwe miejsce, wcześniej krążąc opuszkiem palca wokół, dopiero po chwili napierając na nie bezpośrednio.
      — Ach!
    I miał to. Głośny, głośniejszy niż poprzednio, pisk Valye’a wyrażał zaskoczenie pomieszane z przyjemnością, a jedno spojrzenie na jego twarz wystarczyło Brianowi za wszystko. Uśmiechnął się do niego szelmowsko i pochylił, pobieżnie muskając ustami skórę podbrzusza grafika, podczas gdy palcami zaczął masować prostatę swojego partnera.
    A miał w tym wprawę. I potrafił to robić bardzo, bardzo dobrze.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sob 31 Sie 2019, 18:41

    Groźba Briana, która zawisła w powietrzu, skłoniła skołowanego Langleya do posłusznego ułożenia rąk we właściwy sposób. Cóż, to co nastąpiło po chwili było zdecydowanie nie do przewidzenia dla niego.
    Nie spodziewał się, że nagle palce blondyna zagłębionej w jego wnętrzu mogą wywołać u niego coś takiego. W dodatku odbierając mu kontrolę nad głosem.
    Ogarnęło go ogromne zażenowanie swoją reakcją, ale nie dane było mu się zbyt długo nad nią użalać. Palce Briana uparcie skupiały się nad jednym miejscem, sprawiając, że Valowi coraz ciężej było nad sobą panować i jasno myśleć.
    – Brian – sapnął nagle podnosząc się nieco do góry, by móc położyć dłonie na barkach blondyna. – Brian, nie... – zaczął próbując nieudolnie odepchnąć od siebie partnera, ale wyrywający się z jego ust, niemal płaczliwy jęk przerwał mu w połowie, zmuszając go do bezsilnego opadnięcia z powrotem na materac.
    Zaczynał się miotać; ciężko było mu leżeć w bezruchu, mięśnie brzucha spinały się niekontrolowanie, gdy tylko palce blondyna mocniej napierały na jego prostatę. Nie wiedział już, co miał robić – kazać natychmiast przestać Brianowi, czy po prostu się temu poddać?
    Był rozdarty; z jednej strony zażenowany swoimi „wyuzdanymi” reakcjami i faktem, że sprawiało mu to tak ogromną przyjemność... no właśnie. Jak miałby chcice przerwać coś takiego? Rozkosz była tak wielka, że aż przytłaczała wszystkie jego zmysły, wprowadzając go w całkowitą ekstazę. Z pewnością był to pierwszy raz, kiedy jego oczy zaszkliły się od całkowicie rozbrajającej go przyjemności.
    Był całkowicie skołowany, więc kiedy nagle wyczuł, że jest na skraju, nawet nie był w stanie zakomunikować tego Brianowi w żaden sposób. Odruchowo ponownie uniósł się na łokciach, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł; jego usta zamarły w niemym krzyku. Val pozwolił swojemu ciału bezwiednie zakopać się w pościeli i stężeć mięśniom, kiedy zalała go fala naprawdę potężnego, zupełnie innego niż do tej pory orgazmu.
    Gdy po dłuższej chwili odzyskał kontrolę nad swoim poturbowany ciałem oraz względną klarowność myśli, zażenowany przekręcił się z jękiem na bok.
    – Ja pierdolę. – skomentował inteligentnie zachrypniętym głosem, kiedy odzyskał zdolność mówienia, ciągle zaskoczony.
    Odruchowo przetarł dłonią swój brzuch, spodziewając się znaleźć na nim nasienie, ale skonsternowany zauważył jego brak oraz swojego penisa w pełnej gotowości, który zdradziecko ciągle domagał się uwagi. Say whaaat?
    Tym razem totalnie skołowany, Val podniósł wzrok na bardzo, bardzo zadowolonego Briana. Czy Langley zdawał sobie sprawę z korzyści płynących z masażu prostaty? Nie, zdecydowanie nie. Na tę chwilę był, najzwyczajniej w świecie, zbyt zawstydzony, żeby zapytać swojego partnera o tę sensację, która miała miejsce chwilę wcześniej, ale Dawson mógł mieć pewność, że Val odrobi swoje lekce i sprawdzi to przy najbliższej okazji.
    Z cichym, odprężającym westchnieniem odwrócił się z powrotem do Briana i wyciągnął ramiona kładąc je powoli na jego karku. Przyciągnął go do siebie i pocałował przelotnie w usta. Potrzebując dłuższej chwili na zebranie swoich myśli, Valye z przymkniętymi oczami przejechał nosem po żuchwie blondyna.
    – Ok... – zaczął cicho z lekkim wahaniem, muskając przy tym wargami płatek ucha Briana. – Teraz... teraz też mam gdzieś ten deser. – mruknął wracając do jego ust.
    Val zdążył się zorientować, że dzisiaj może wyjść poza ramy stereotypowego, pojedynczego orgazmu, dlatego po chwili wczuwając się w pocałunek, jego dłonie zaczęły wodzić po ciele Briana, które przecież też zasługiwało na uwagę. Po chwili jego palce odnalazły penisa blondyna, a Val prychnął w jego usta rozbawiony, gdy poczuł prezerwatywę.
    – Po chuj ją zakładałem wcześniej? – rzucił odsuwając lekko głowę do tyłu, by spojrzeć w całości na twarz partnera. – Szkoda ją marnować. – dodał ciszej, kładąc dłonie na biodrach Briana i sugestywnie przyciągnął go za nie bliżej do siebie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Nie 01 Wrz 2019, 12:40

    Brian był z siebie dumny i odzwierciedlało się to w jego oczach i minie. Ach, Val zachowywał się tak wdzięcznie, gdy nad sobą nie panował, a teraz, ten jeden raz, Brian miał pełną możliwość oglądania go w takim stanie; sam był podniecony, owszem, ale nie ogarnięty przeszywającym orgazmem, mógł więc napawać się reakcjami ciała swojego partnera i to bardzo, bardzo się mu podobało.
    Usta Valye’a były suche, toteż Brian postarał się by wyprodukować odpowiednią ilość śliny i podzielić się nią w pocałunku; uśmiechnął się łobuzersko.
    Zawisł nad brunetem na czworakach, przez chwilę obserwując w skupieniu jego twarz; podniósł rękę, jak gdyby chciał sięgnąć do włosów, ale rozmyślił się w połowie tego gestu.
    Nie, wcale nie miało to nic wspólnego z tym, że Val kiedyś powiedział mu, że woli go w związanych włosach.
    Zamiast tego odgarnął włosy niemalże czułym gestem z czoła Valye’a i zapytał z uśmiechem:
      — Zmęczyłeś się? — Val wciąż oddychał płasko, jeszcze nie do końca doszedłwszy do siebie po orgazmie, który zafundował mu Brian, ale Dawsonowi bardzo pochlebiało to, że wcale nie chciał teraz odpoczywać. I, co tu dużo mówić, bardzo mu się to podobało, że Valye nie spoczął na laurach jak mały, egoistyczny dupek, a zamiast tego był chętny na dalszą część zabaw. — Och, jestem pewien, że znajdziesz jeszcze trochę siły.
    Ponownie naparł ustami na wargi Valye’a, zaraz opadając pocałunkami na jego szyję i dając mu jeszcze chwilę oddechu. Nie trwało to jednak długo; zaraz później Brian chwycił bruneta za biodra i pociągnął mocno.
      — Wstawaj — sapnął, już naprawdę podniecony, bo palce Vala w międzyczasie też nie próżnowały. Szarpnął go i odwrócił, a brunet opadł przed nim na brzuch. Brian pociągnął go za biodra, mając nadzieję, że Val pójdzie za jego sugestią i uniesie się do góry, a w międzyczasie ugryzł go lekko w kark, dłońmi już szukając jego penisa.
    Znalazł go, bez problemu, zajmując się na początku jądrami Langley’a. Jego penis uderzył w pośladki bruneta, a Brian zaraz w niego wszedł; sapnięcie zamaskował popędliwym i gwałtownym pocałunkiem gdzieś w okolicy karku Vala.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 01 Wrz 2019, 14:41

    Langley trochę zaskoczony tym, że został tak szybko odwrócony, zaśmiał się cicho w pościel i idąc za sugestią Briana uniósł się do góry podtrzymując na przedramionach. Wcześniej Val naprawdę nie przepadał za tą pozycją; czuł się wówczas bardzo... odsłonięty i zdany na Briana, jednak dzisiaj nie miał naprawdę głowy ani przede wszystkim powodów, by się tym przejmować.
    Ciągle był nieco skołowany tym, że dopiero co jego ciało strawił orgazm, ale bynajmniej dzisiejszy wieczór nie chylił się ku końcowi. To była dla niego zupełna nowość. O podwójnych uniesieniach mógł tylko marzyć uprawiając seks z kobietą, a przynajmniej marzyłby, gdyby wiedział, że jest to możliwe.
    Val znowu, tak jak wiele razy wcześniej, złapał się na tym, że zdziwiło go z jaką łatwością sporych rozmiarów członek Briana wślizgnął się w jego wnętrze. Pozwolił sobie na głośniejsze westchnienie opuszczając głowę, jednocześnie odsłaniając bardziej swój kark przed ustami Dawsona. Valye nie potrzebował dzisiaj wiele czasu do przywykniecie; po chwili sam poruszył biodrami, dając tym samym znak swojemu partnerowi, że nie musi się z niczym wstrzymywać.
    Gdyby ktoś zapytał go, co jest lepsze, seks z facetem czy z kobietą, Val odpowiadając nie wiem udzieliłby nieszczerej odpowiedzi, bo coraz bardziej uświadamiał sobie, że chyba jednak woli...
    – Ah, fuck. – sapnął niekontrolowanie, kiedy Brian zagłębił się w nim bardziej mocniejszym, zdecydowanym ruchem.
    Zaczynajac mieć problem z utrzymaniem się na przedramionach, Valye opadł z cichym jękiem przyjemności na materac, zostawiajac trzymane przez Dawsona biodra wysoko w górze. Wygięty w łuk przeniósł dla swojej wygody ramiona nad głowę, jednak jedna dłoń zanurkowała po chwili między jego nogi.
    – Czekaj... – szepnął pomiędzy ciężkimi oddechami łapiąc dłoń Briana i odsuwając ją na moment od swojego penisa.
    Ruchy bioder blondyna wywoływały sporą sensacje w jego dzisiaj wyjątkowo wrażliwym wnętrzu, a on sam czuł, że przez poprzednie pieszczoty nie trudno było mu dzisiaj stracić nad sobą kontrolę i zwyczajnie skończyć wcześnie i niespodziewanie.
    – Pośpiesz się – jęknął z błagalnym tonem odwracając głowę w bok, by móc obdarzyć Briana zamroczonym przez podniecenie spojrzeniem – Błagam. – dorzucił po chwili zamykając oczy i zaciskając dłonie na pościeli.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Nie 01 Wrz 2019, 15:28

    Brian nie wiedział, czy – ogarnięty rozdzierającą go przyjemnością – miał już omamy, czy…
    Valye wyglądał zjawiskowo, ach, kurwa, naprawdę. Jego czarne, lekko spocone włosy były rozsypane na jasnej pościeli, wzrok był zamroczony pożądaniem, usta wykrzywione w minie, która sugerowała, że naprawdę już długo nie wytrzyma… ach, był taki cudowny, taki sprośny, tak, jak teraz wyglądał zjawiskowo. Dawson mógłby oglądać go takiego godzinami, godzinami patrzeć na ten wyraz twarzy Valye’a, Valye’a pogrążonego w całkowitej przyjemności i ekstazie, a do tego…
      — Pospiesz się… błagam.
    Jeśli czegoś trzeba było jeszcze Brianowi, czegoś, o czym nie wiedział, to właśnie tych słów.
    Nie wiedział, czy Val to zobaczył, czy nie; może i miał głowę odchyloną w bok, ale jak bardzo był teraz spostrzegawczy? Oczy Briana zapłonęły dziko, naprawdę dziko; iskierki podniecenia zatańczyły w jego niebieskich oczach, a sam Dawson jęknął, układając dłoń na karku Vala i napierając na niego jeszcze mocniej. Sapnął głośniej, nie przejmując się tym, jak sprośnie brzmiał i westchnął urwanie, gdy, przyduszając Vala do pościeli, zaczął poruszać się w nim jeszcze szybciej, niż do tej pory.
    Zachowywał się gwałtownie i ostro, pieprząc Vala mocno i kontrolując go całkowicie; nie dawał mu możliwości zaprotestowania, ruchając go w sposób pozbawiony delikatności i czułych gestów; podgryzał jego ciało i przyduszał, na chwilę porzucając zajmowanie się penisem grafika i wkładając całą swoją moc w to, by i z jego ust wydobyły się urwane dźwięki.
    Ale nie zapomniał o nim. Może i brał Vala mocno, gwałtownie, tak, jak jeszcze nie robił tego do tej pory, ale gdy poczuł, że sam jest blisko, jego prawa dłoń (lewa wciąż trzymała Langley’a za kark przy pościeli) znalazła penisa grafika. Jego ruchy nie były już delikatne czy powolne; Brian sprawnie, prędko i gwałtownie doprowadził Vala do wytrysku, samemu przy orgazmie będąc nadzwyczaj głośnym.
      — Oooch, kurwa… — wystękał, gdy opadł na pościel obok Valye’a, wysuwając się z jego wnętrza. Nie przytrzymał prezerwatywy i nasienie wylało się, brudząc zarówno jego, grafika jak i łóżko, ale Brian nie zamierzał się tym przejmować, przynajmniej nie teraz; zużytą gumkę zrzucił jedynie na ziemię (zabierze ją później), a sam łapczywie łapał oddech.
    Tak, trenował na bieżąco – i bardzo dobrze, bo nie wiedział jak, w innym wypadku, miałby wytrzymać coś takiego.
    Leżąc płasko na plecach, z wciąż unoszącą się i opadającą w prędkim tempie klatką piersiową, Brian sięgnął ramieniem do ciała Valye’a. Tak, przed chwilą potraktował go dość brutalnie, ale wydawało się mu, że im obu się to podobało, a nie chciał, by grafikowi wpadła do głowy myśl, że Brian traktował go jakkolwiek przedmiotowo. Dlatego uniósł się lekko, by przyciągnąć do siebie podbródek Valye’a – chyba jeszcze niepozbieranego po drugim uniesieniu w tak krótkim czasie – i pocałował go głęboko, mocno, tak jakby chciał posiąść każdy skrawek jego ust, choć przecież przed chwilą miał go całego.
      — To było zajebiste — wymruczał, wciąż nie puszczając grafika i… tak, było to nawiązanie do tego, że kiedyś Valye obawiał się, że nie był wystarczająco dobry.
    No cóż. Teraz mógł wiedzieć, jak było naprawdę.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 01 Wrz 2019, 17:19



    Kiedy Brian, cóż, na własne żądanie Langleya znacznie podkręcił intensywność ich stosunku, grafik prawie zachłysnął się od doznań, jakich jeszcze nigdy nie doświadczył. Zdany na Briana zaparł się mocniej nogami i z szeroko otwartymi ustami, by móc lepiej oddychać, Valye kompletnie i bezwstydnie poddał się temu. Nie potrafił już odróżnić, czy pełne pożądania dźwięki, który trafiały do jego uszu, wydobywały się z ust Briana, czy z jego. Gwałtowność z jaką poruszał się w nim Dawson sprawiła, że umysł Vala zamienił się w sieczkę, a on ogarnięty przyjemnością czerpał z tej chwili najwiecej, jak tylko mógł.
    Gdy doszedł ze stłumionym w pościeli długim jękiem, a Brian opadł obok niego, jego biodra osunęły się bezwładnie na materac. Przez długą chwilę był tak zamroczony, że nie był w stanie odpowiedzieć od razu na pocałunek blondyna. Dopiero po chwili jego język poruszył się nieznacznie, jakby chciał dać znać, że jego właściciel ciągle żyje. Na słowa Briana Val skinął tylko lekko głową, niezbyt przyjmując do informacji, co ten w ogóle powiedział.
    Valye zamknął oczy i ułożył głowę zaraz obok ramienia Briana, zwracając się twarzą w jego kierunku.
    – Mój... boże. – mruknął uśmiechając się leniwie kącikiem ust, a po chwili zaśmiał się cicho, rozbawiony własnymi myślami. – Wiesz, już mi się chyba nie chce wracać na tę wystawę. – zażartował odprężony słabym głosem, ciesząc się sam do siebie. Uniósł po chwili ociężałą głowę i położył ją na barku blondyna, sięgając ustami jego szyi, którą skubnął powoli wargami. – Brian. – zaczął cicho błądząc nosem po jego skórze. Musisz zgasić światło. – zauważył rozbawiony. – No chyba, że jednak chcesz wrócić do garów.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Nie 01 Wrz 2019, 18:25

    Brian zaśmiał się ochryple i odpowiedział leniwym, dość czułym gestem, przesuwając palcami po linii kręgosłupa Valye’a. W końcu podsunął się na przedramionach i, składając przelotny pocałunek na ustach bruneta, podniósł się z łóżka. Zgarnął z niego zużytą prezerwatywę i poszedł wyrzucić ją do kosza. W kuchni napił się trochę wody i poszedł do łazienki, gdzie umył się i przyniósł Valowi ręcznik.
    Podroczyli się jeszcze trochę, a później – w istocie – zasnęli.
    Brian nawet nie zapytał, czy może zostać.

    Rano, co nie było dziwne, wstał przed Valye’em.
    Pozbierał z podłogi swoje ciuchy, przez chwilę wahając się, czy może sobie na to pozwolić, ale zdecydował się skorzystać z prysznica. Ubrany, podszedł do kuchni nieco niepewnie, jakby co najmniej był dzikim zwierzem w nowym, niepewnym środowisku – i kuchnia Vala (albo coś, co do niej aspirowało, jak podpowiadał złośliwy głosik w głowie Briana) rzeczywiście taka była. Brian w pierwszej kolejności wypił szklankę wody, później nastawił wodę na kawę, a gdy jego wzrok spoczął na wczorajszym (porzuconym) deserze…
    To nie było jakoś skomplikowane. Masło, mąka, cukier, wyszedł na chwilę do sklepu żeby kupić czekoladę i chili, a później ręcznie (bo nie znalazł miksera) ubijał wszystko w dwie różne masy, przygotowując dwie wersje porządnych, grubych, mięsistych ciastek.
    To nie były bylejakie ciasteczka. Przecież takich by nie przygotował.
    Posprzątał po sobie (kuchnia Valye’a była czystsza, niż przed wczorajszym rozpoczęciem gotowania), umył po sobie kubek po kawie, po czym wstawił ciasteczka do rozgrzanego piekarnika. Ustawił też budzik, zapisał coś na kartce zostawionej na blacie… i wyszedł.

    Kate albo miała swoje klucze, albo znała kod do drzwi, albo niewyobrażalne szczęście, bo kilkadziesiąt minut później otwierała sobie wesoło drzwi, od progu cała w skowronkach.
      — Cześć! — rzuciła, zrzucając z ramion kurtkę i gdy zorientowała się, że Vala nie ma w zasięgu wzroku, bez wahania ruszyła do jego sypialni. — Znowu śpisz do południa? — zagadnęła wesoło, widząc zaspanego Valye’a, który patrzył na nią ze zdezorientowaniem. — Wstawaj, mieliśmy iść… aaaaaaach! — Zerwała z bruneta kołdrę i zamarła, widząc, że jest zupełnie nagi i pokryty…
      — Kate, kurwa! — Val wyszarpnął jej kołdrę i od razu się zakrył. — Co…
      — Miałeś gościa? — podchwyciła od razu, jeszcze szerzej uśmiechnięta. — Czy… — zamilkła, konspiracyjnie przykładając dłoń do ust. — Masz jeszcze gościa…?
    Val, który przecież nie wiedział, czy Brian był jeszcze w jego domu nie zdążył nic powiedzieć, bo Kate od razu wyszła do drugiego pokoju. Rozejrzała się… i dokładnie w tym momencie rozdzwonił się dzwonek z piekarnika.
      — Zrobiłeś ciasteczka?! — krzyknęła, otwierając piekarnik i wykładając je na blat. Dopiero wtedy zauważyła karteczkę i uśmiechnęła się już szerzej, łapiąc liścik i przeszła z powrotem do sypialni Valye’a, opierając się o framugę. — Lubię wracać do garów. Smacznego poranka. Muszę pytać kto to?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 01 Wrz 2019, 20:33


    Wyrwany z głębokiego, błogiego snu, Val słysząc hałas w salonie, oderwał głowę od poduszki i zdezorientowany spojrzał w kierunku swojej przyjaciółki. Kate? A Brian? Przyśniło mu się coś?
    Totalnie skołowany i podirytowany tym, że jego przyjaciółka na moment pozbawiła go jedynego odzienia, westchnął z cierpieniem w poduszkę, licząc w myślach do dziesięciu, żeby jednocześnie się uspokoić i obudzić, kiedy dziewczyna zaczęła krążyć po jego mieszkaniu.
    – Jakie znowu, kurwa, ciasteczka? – sapnął uderzając dłonią w poduszkę, ciągle zirytowany nagłą pobudką.
    Gdy Kate pojawiła się z powrotem w drzwiach czytając liścik Val poderwał się gwałtownie z cichym syknięciem (oj tak, wczoraj było gwałtownie) i przytrzymując przy sobie kołdrę, wydarł jej skrawek papieru z ręki, po czym wypchnął z sypialni roześmianą przyjaciółkę.
    W samotności przyjrzał się liścikowi, który potwierdzał, że Brian wyszedł zanim on się jeszcze obudził. Z westchnieniem Val odłożył papier na szafkę nocną i wydobył ze swojej szafy sportowe spodenki, które naciągnął po omacku na swoje biodra. Koszulką nie zawracał sobie głowy, bo nie był to pierwszy raz, gdy pół nagi paradował przy Kate, która zresztą widziała dzisiaj i tak znacznie więcej.
    Wyszedł z sypialni i stanął obok kanapy, opierając się o nią biodrem.
    – I jak, udała ci się randka?
    – Nie wiem o czym mówisz. – stwierdzając, że łatwiej strugać mu oczywistego głupa, Val odwrócił głowę w bok, zaplatając ramiona na piersi.
    – Mhm. – mruknęła Kate z konspiracyjną miną i podeszła do grafika. – A ja chyba jednak wiem. – rzuciła zadowolona przejeżdżając palcem po szyi grafika i po jego torsie, wyraźnie na coś wskazując.
    Val zmarszczył brwi i spojrzał w dół doznając ogromnego szoku.
    – Ja pierdolę... – jęknął i ruszył do sypialni szukając jednak jakiejś czystej koszulki. Gdy znalazł jakieś ciuchy wyminął radosną Kate zmierzając do łazienki. – Idę po prysznic. – burknął i zamknął za sobą drzwi z trzaskiem.
    Od razu dopadł do lustra chcąc zobaczyć swoje ciało i jęknął cicho spostrzegając masę malinek rożnej wielkości, kumulujących się przy szyi i schodzących drobnymi śladami w dół... opuścił spodenki zachłystując się powietrzem. Biorąc głęboki wdech, Val zaczął myć zęby ciągle przyglądając się nowym ozdobom. Cóż, jeśli to miała być cena, którą miał płacić za TAKĄ noc... to nie miał nic przeciwko.
    Val W pierwszej chwili, gdy zorientował się, że Briana nie ma w jego mieszkaniu, coś delikatnie ukłuło go w środku. Trochę zawiedziony, że nie dane było mu nawiązać z nim rano żadnego kontaktu, wszedł pod prysznic zmywając z siebie wspomnienia poprzedniej nocy.
    Gdy wrócił do salonu, Kate kręciła się po jego kuchni przygotowując sobie i jemu kawę, dlatego Val ciągle udając urażonego, usiadł na stołku przy wyspie, wpatrując się w parujące, naprawdę dobrze pachnące ciastka, ułożone przed jego nosem na dużym talerzu.
    – Brian wyszedł zanim się obudziłeś? – podjęła jego przyjaciółka stawiając przed nim kubek z kawą.
    – Skąd pomysł, że to Brian? – fuknął na Kate odstawiając z trzaskiem kubek na blat, zanim zdążył się z niego napić.
    – O proszę cię. – spoglądając na swojego przyjaciela spod przymrużonych rzęs, Kate chwyciła ciastko i uśmiechnęła się konspiracyjnie. – Skubany potrafi gotować. – oceniła przeżuwając powoli.
    Val poruszony i oburzony, że Kate właśnie pierwsza spróbowała jego ciastek a nie on, chwycił szybko za jedno z brzegu i wygryzł się w nie szybko parząc sobie przy tym język. Jednak mimo bólu przyznał dziewczynie rację. Ciastka naprawdę były dobre.
    – Było fajnie? Było gorąco? – podjęła Kate sprawiając, że Valye zaczął się krztusić. – Nie mogę uwierzyć, masz chłopaka!
    – Nie mam żadnego pieprzonego chłopaka. – stęknął popijając ciastko kawą.
    – No to kochanka. I to najwyraźniej bardzo namiętnego! – zauważyła podekscytowana Kate śmiejąc się prosto w twarz grafikowi, który próbował zamordować ją spojrzeniem. – Oj Val, przestań już. Daj mi się nacieszyć twoim szczęściem. Od razu widać, że spuściłeś sporo z kręgosłupa. – zaśmiała się popijając sobie elegancko kawę.
    – Rany... – Langley stęknął uderzając czołem w blat, poddając się tym samym. Dobrze wiedział, że z nią nie wygra.
    – Więc jednak zaprosiłeś go pierwszy?
    – Mhm.
    – Zabrałeś go na tę wystawę, tak?
    – Mhm.
    – Było jedzonko, winko i atmosfera?
    – Mhm.
    – Dobrze cię wydymał?
    – Mh... co?! – Val uniósł się gwałtownie w akompaniamencie perlistego śmiechu Kate, która najwyraźniej dobrze się bawiła.
    – Daj spokój, nie mamy dziesięciu lat. – wulgarne groźby Vala zbyła machnięciem dłoni. – Myślisz, że nie wiem, jak wygląda seks dwóch facetów? Hello? Kontakt? Wtyczka? Któryś z was musi wypiąć tyłek, a obydwoje wiemy, że z dużym prawdopodobieństwem nie jest to Brian.
    – Nie, kurwa, nie będę tego słuchać. – Val jęknął podnosząc się ze stołka, jednak szybko został zatrzymany w miejscu przez silne ramiona przyjaciółki. – Boże, Kate... – sapnął z powrotem zatapiając twarz w powierzchni blatu.
    – Powiedz, tak szczerze, ale dobrze się zastanów, czy był to twój... Najlepszy. Seks. Życia?
    Akcentując osobno każde słowo, dziewczyna pochyliła się nad osaczonym Langleyem, który zastygł w bezruchu. Jednak po chwili wahania pokiwał powoli i nieznacznie głową wywołując tym u Kate euforyczny śmiech, który towarzyszył mu resztę ranka.
    Kiedy jego przyjaciółka myła kubki po kawie, a Val zbierał swoje rzeczy szykując się do wyjścia, schował się w sypialni przed spojrzeniem Kate i zaczął tępo wpatrywać się w ekran swojego telefonu, na otwarte okno konwersacji z Brianem. Długo myślał nad czym, czy odezwać się do niego, czy może sobie darować, aż w końcu schował komórkę do kieszeni, gdy tylko mała ikonka potwierdziła, że wiadomość została dostarczona do Dawsona.
    Dzięki za ciastka
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Nie 01 Wrz 2019, 21:58

    Gdy w poniedziałek Valye przyniósł do pracy ciastko, które podjadał do porannej kawy, Brian uśmiechnął się do niego z rozbawieniem, ale nie powiedział do grafika nic ponad zwyczajowe „cześć”, gdy zajmował miejsce przy biurku obok.
    Podobnie też nie skomentował w żaden sposób malinek, których Val – nawet jeśli by chciał – nie był w stanie ukryć, a które stały się głównym obiektem żartów całego teamu. Tego dnia jedli lunch wszyscy wspólnie – Dave miał w weekend jakąś rodzinną imprezę, po której została mu masa żarcia, które przyniósł do pracy – a Maggie namówiła wszystkich, by zagrali w Zgadnij kto to?, próbując odkryć, kim była magiczna partnerka Valye’a.
    Brian bawił się przednio, głównie dlatego, że nikt nie zadał pytania czy to kobieta, a wszyscy od razu to założyli (nie tak dawno sam Dawson przedstawił Vala jako zatwardziałego homofoba, więc chyba nie przyjmowali innej opcji za możliwą). Wywnioskowali, że była blondowłosą pięknością o niebieskich oczach, ale kiedy na pytanie czy miała duże piersi Val od razu (cały czerwony) zaprzeczył, Brian musiał stłumić parsknięcie śmiechu kaszlnięciem.
    Boże, to było tak absurdalne, ale naprawdę nie było absolutnie żadnej szansy, by ktokolwiek podejrzewał, że cokolwiek było pomiędzy ich dwójką.
    Ich stosunki w pracy nie uległy właściwie żadnej zmianie, a Brian uważał, że to bardzo dobrze; nie chciałby, by prywatna relacja z Valye’em jakkolwiek wpływała na jego efektywność. Może było jedynie trochę… przyjemniej, gdy Langley czasami pozbawiał się tej marsowej miny i był w stanie o czymś pożartować.
    Od tamtego jednego razu w mieszkaniu Valye’a spotkali się jeszcze kilka razy; jeden z nich był o tyle zabawny, że wydarzył się w środku tygodnia, a Val rano, ku zdziwieniu Briana, oznajmił, że jedzie do domu.
      — Co? Czemu? — zapytał wtedy skonsternowany, nie za bardzo wiedząc, o co chodzi. — Przecież dzisiaj normalnie pracujemy…
      — Mam na sobie wczorajsze ciuchy. — Valye zgromił go wzrokiem. — Już się dość nasłuchałem od Maggie, nie mam zamiaru przez to jeszcze raz przechodzić.
    Brian roześmiał się, ale nie protestował, zresztą, nie miał czemu. Val chyba rzeczywiście uczył się na błędach, bo zachowywał się już… o wiele normalniej, wręcz ludzko, rozmawiając z Brianem przy śniadaniu, czy nie wychodząc bez słowa.
    W sobotni wieczór Maggie zarządziła integrację ich teamu i kategorycznie zabroniła komukolwiek przyprowadzać jakichkolwiek partnerów czy partnerki, a przy tym wymogła na nich wszystkich obietnice, że tak, będą o umówionej godzinie w umówionym miejscu. Brian czasami zastanawiał się, czy Maggie nie powinna zająć się czymś dużo bardziej organizatorskim, albo może z kontaktem z człowiekiem, bo ludzie zdecydowanie nie potrafili jej niczego odmówić.
    Rudowłosa właśnie odchodziła od biurek Vala i Briana, upewniając się, że tak, kolejnego dnia o dziewiątej będą w barze, a gdy była już odpowiednio dalej, Brian zerknął na Vala.
      — Chcesz pójść wcześniej na kolację? — spytał całkiem normalnie; i pytanie było całkowicie normalne, ale pomimo tego, z jakichś przyczyn wypowiadał je cichym tonem, zupełnie jakby nie chciał, by ktoś go usłyszał.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sro 11 Wrz 2019, 19:26

    Gdy Val usłyszał pytanie, podniósł wzrok na oddalającą się od nich Maggie, po czym z nieco konspiracyjną miną pochylił się bokiem w kierunku biurka Briana.
    – A gdzie pójdziemy zjeść? – rzucił szeptem nie odwracając wzroku od swojego komputera.
    – Zobaczysz. – Val słysząc tę odpowiedź zerknął ukradkiem na Briana i jego tajemniczy uśmiech, po czym wrócił do swojego ekranu próbując zająć się pracą i zamaskować swój uśmieszek zadowolenia.


    Val skulił się w sobie momentalnie, gdy tylko wysiadł z taksówki. Sam nie wiedział czego się miał spodziewać. Na pewno nie pizzerii, którą miał pod mieszkaniem, ale także nie lokalu, który krzyczał na niego od progu nie stać cię na mnie. Ok, może i było Vala na to stać, tak mało już mu znowu nie płacili, ale był cholerną żyłą i wolał umrzeć na raka wywołanego radioaktywnym kebabem święcącym w ciemnościach, niż kupić drogie jedzenie. O zgrozo.
    Nie naczekał się zbyt długo, niemal po kilkunastu sekundach zauważył kątem oka podchodzącego do niego Briana. Valye swoim małym zwyczajem darował sobie słowa powitania i przyjmując wyluzowaną pozę skinął głową w stronę eleganckiego szyldu restauracji.
    – No na całe szczęście, już się bałem, że zabierzesz mnie do KFC. – rzucił ruszając do wejścia i jednocześnie posyłając blondynowi rozbawione spojrzenie sugerujące, że Val ma coś dzisiaj wyjątkowo wesoły nastrój. – Miejmy tylko nadzieję, że znajdziemy jakieś miejsca.
    – Zrobiłem rezerwację.
    – Co? – Val zaskoczony odwrócił głowę do tyłu, przez co prawie zderzył się z wychodzącym im naprzeciw kelnerem.
    Speszony odsunął się nieco do tyłu rzucając ciche powitanie, żeby zaraz być świadkiem, jak Brian i kelner wymieniają się uprzejmościami.
    – Zarezerwowałem twój ulubiony. – poinformował Dawsona wymuskany kelner, sprawiając, że Val na jego słowa niemal strzelił karpia.
    Odzyskał głos dopiero wtedy, kiedy został posadzony przy elegancko zastawionym stole.
    – Okeeej… – zaczął oblizując ust, nie wiedząc od czego zacząć. – Więc, zarezerwowałeś dla mnie… dla nas stolik? – pochylił się do przodu przygryzając dolną wargę. – Czy to randka? – zaśmiał się cicho nie wierząc w to, co właśnie się dzieje.
    O matko. Val na randce w restauracji. Zaraz świnie zaczną latać.
    Gdy podano im karty, Langley momentalnie otworzył swoją chcąc sprawdzić ceny, ale srogo się rozczarował. Pff, co to za restauracja, w której nawet nie mogą podać cen. Początkowo sam nie wiedział, na co właściwie ma ochotę, ale kiedy zaczął dogłębnie wertować menu, coraz bardziej zaczynał się frustrować.
    – Nie mają tu po prostu frytek…? Co ja mogę w ogóle zamówić? Nie mam zielonego pojęcia. – zaczął zerkając na Briana, oczekując od niego pomocy w tym trudnym wyborze.
    – Zamów cokolwiek chcesz.
    – Cokolwiek? – podchwycił zerkając na swojego towarzysza znad karty.
    – Cokolwiek.
    Spokojne potwierdzenie Briana sprawiło, że na twarzy Langleya pojawił się szelmowski uśmiech, który na moment zakrył trzymanym przez siebie menu. Kiedy obok ich stolika pojawił się kelner pytając ich o przystawkę, Val w pierwszym odruchu chciał podziękować, bo przecież nigdy nie brał przystawek, ale…
    – Poproszę grillowane kalmary. – rzucił z grzecznym, bardzo grzecznym uśmiechem, przekrzywiając odrobinę głowę na bok, żeby ukryć wszelkie oznaki rozbawienia.
    – Dla mnie ostrygi. I może jeszcze… Val, masz ochotę na koktajl z krewetek?
    – Tak, poproszę. – powiedział najuprzejmiej jak tylko potrafił, ciesząc się, na jakiś pyszny, drogo brzmiący napój.
    – A na danie główne… – zaczął Brian spoglądając w kartę, ale Val wszedł mu w słowo.
    – Dla mnie będzie homar. – uśmiechnął się promiennie do kelnera próbując nie parsknąć mu śmiechem w twarz. Odczekał chwilę, aż jego szef wybierze danie dla siebie, a gdy zostali zapytani o coś do picia, Val westchnął cicho i teatralnie, przykładając dłoń do skroni. – Oh, ty wybierz jakieś wino – zwrócił się do Briana. – Nie mam dzisiaj do tego głowy. Wiesz jakie lubię. – posłał swojemu towarzyszowi uroczy uśmiech i podparł głowę na dłoni.
    Gdy kelner oddalił się od nich, Val ponownie pochylił się nad stolikiem.
    – Wiesz co, straszna szkoda, że jesteś uczulony na homary. Wydaje mi się, że mogą być tutaj naprawdę smaczne.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 11 Wrz 2019, 23:23

    Na pytanie czy to randka Brian uśmiechnął się oszczędnie, nie odpowiadając werbalnie w żaden sposób. Czy naprawdę odpowiedź była potrzebna? On tak przynajmniej nie uważał.
    Przecież to było oczywiste.
    Nie zdawał sobie sprawy z tego, że kelner podał Valye’owi kartę dla pań, tę bez cen, ale nawet jeśli – zupełnie by się tym nie przejmował. Po prawdzie, jego wybujałe ego i tak było skutecznie łechtane tymi wszystkimi uśmiechami, które szczędził mu czarnowłosy, a zachowanie grafika… Dawson nawet nie wiedział, ale chyba naprawdę mu tego brakowało.
    Powiedzieć, że był zaskoczony to mało – on był naprawdę, ale to naprawdę zszokowany; tym, że Valye potrafił się zachować, że był nadzwyczaj kulturalny, obyty, potrafił dostosować się do miejsca, w którym się znajdowali…
    Brian chyba mógł z nim wychodzić. Tak przynajmniej myślał.
      — Dla pana też? — zapytał kelner, gdy Valye złożył swoje zamówienie.
      — Nie, nie… jestem uczulony — wyjaśnił z oszczędnym uśmiechem Brian, zerkając wciąż w menu.
      — Och — westchnął ze zrozumieniem kelner. — W takim razie mogę zaproponować talerz owoców morza, są tu przegrzebki, kalmary, krewetki w czosnku…
      — W czosnku… — Brian niby przypadkiem, niby przelotnie zetknął na Vala. — Może poproszę kraba.
    Później w istocie wybrał wino (mile połechtany tym, że Val zostawił my wybór; nie przejmował się ceną, gdy wraz z somelierem wybierali odpowiedni trunek do obu ich dań) i wzniósł toast, uśmiechając się do Vala.
      — Miejmy nadzieję, że tobie posmakuje — odparł równie uprzejmie, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo boli go to, że nie mógł spróbować tego posiłku.
    Za chwilę pojawił się kelner z ich przystawkami, stawiając przed nimi wybrane dania, a Brian bez wahania zaczął dzielić się nimi na stole.
      — Powinieneś spróbować ostrygi — zachęcał Valye’a, nie wspominając o tym, jak znane były to afrodyzjaki. Dopiero gdy brunet dyskretnie rozejrzał się wokół i zadał swoje pytanie, Brian uśmiechnął się sam do siebie.
      — Brian… a gdzie te krewetkowe drinki?
    Dawson nie chciał być niemiły, jego uśmiech nie był wredny, ale nie mógł powstrzymać rozbawienia.
      — To tylko taka nazwa… to krewetki z sosem — wytłumaczył, wskazując na kieliszek, w którym znajdował się sos, a o jego kant zahaczono owoce morza. — Powinieneś ich spróbować — zachęcał.
    Rozmawiali o neutralnych tematach, a Brian czerpał naprawdę dużą przyjemność z tego, że mógł, tak po prostu, spędzać czas z Langleye’em w… restauracji. Jeszcze kilka tygodni temu byłoby to nie do pomyślenia, Val wyzywałby eleganckich kelnerów i puszył się, jak to on nie jest ponadto. A teraz… teraz, gdy trochę odpuścił, okazywało się, że mogli zwyczajnie miło spędzać czas, bez wielkiego puszenia się na te wszystkie granice, które rzekomo ich dzieliły.
    Kolacja trwała w najlepsze, gdy kelner podszedł z ich głównymi daniami… a mina Valye’a, gdy zobaczył homara, mówiła wszystko.
    Brian prężył się jak paw, co najmniej jak gdyby właśnie zafundował mu podwójny orgazm, a nie kolację.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 12 Wrz 2019, 00:04

    Val na ich wyjątkowo romantycznej kolacji bawił się wręcz wyśmienicie. Naprawdę, miał dzisiaj tak wyjątkowo dobry nastrój, że aż miał ochotę na małe, tylko zrozumiałe przez niego żarty. No właśnie, Brian chyba nie do końca zauważył, że Langley miał niezły ubaw z zamawiania homara oraz z eleganckiego kelnera i kolesia od sombrero skaczącego posłusznie wokół ich stolika. Val nie miał takich rozrywek na co dzień. Tylko że… Brian chyba nie do końca zauważył, że zachowanie Valye’a miało nieco inny cel, niż w jego zamyśle.
    Gdy Val spróbował wina wybranego przez Briana, początkowo skrzywił się na jego nieco gorzkawy smak. No tak, Dawson z pewnością wybrał raczej wytrawne wino, a nie jakby zrobił to on z Kate, kupić jak najsłodsze, by chociaż odrobinę zabić smak taniochy. Z kolei wino, które właśnie pił było… smaczne?
    – Wiesz co, te ostrygi to jakoś tak, nie wyglądają zachęcająco. – skomentował Val, trzymając już jedną w dłoniach i próbując się przemóc, by pójść w ślady Briana, który sprawnie przełykał kolejne stworzonka. W końcu pod presją spojrzenia swojego towarzysza i otoczenia, przełamał się i pozwolił ostrydze wślizgnąć się przez swój przełyk wprost do żołądka. Wzdrygnął się lekko na tę dziwną sensację i odruchowo chwycił za kieliszek, chcąc popić właśnie zjedzoną ostrygę bardziej znanym sobie smakiem.
    – Nie chcę już więcej połykać. – sapnął zatapiając usta w winie. Gdy Val otrząsnął się stwierdzając, że już nie chce więcej ostryg, pochylił się lekko nad stolikiem z kieliszkiem w ręku i zerknął na Briana z tajemniczym spojrzeniem. – Podobno owoce morza podnoszą poziom libido. – poinformował zupełnie bezinteresownie, w końcu zabierając łokcie ze stołu, żeby zrobić miejsce na gwiazdę wieczoru; nie, nie Briana. Na homara. – Wow. – skomentował cicho, będąc raczej przerażonym, niż zachwyconym tym widokiem. Chwilę przyglądał się daniu, które przed nim postawiono, próbując wydedukować jak ma je rozbroić. Zaczął nawet dyskretnie rozglądać się po sąsiednich stolikach, ale z jakichś powodów, nikt wokół nie zamówił homara. W końcu zrezygnowany podniósł wzrok na Briana, wskazując brodą na swój talerz. – Jak ja mam się, do cholery, do niego dobrać? Czego mam użyć? – zapytał szeptem, nie chcąc by ktokolwiek go usłyszał, jednocześnie wskazując na ogromną ilość sztućców. – Poza tym… jezu, on na mnie patrzy. – dodał z trwogą patrząc homarowi prosto w oczy.


    Ostatnio zmieniony przez Valye dnia Czw 12 Wrz 2019, 01:10, w całości zmieniany 1 raz
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 12 Wrz 2019, 00:26

    Brian westchnął i spojrzał tęsknie na homara. Boże, ale on miał na niego ochotę. Naprawdę, naprawdę żałował, że nie istniało jakieś sensowne lekarstwo na to uczulenie (które było naprawdę ogromne; zaraz cały by spuchł i wylądowął na pogotowiu, spędziłby tam kolejne dwa dni i… nie, to nie miało najmniejszego sensu), ale nie mógł teraz nic z tym zrobić.
    Spojrzał na swojego kraba (też nie wydawał się wcale zły) i westchnął, trochę umęczony… gdy padło pytanie Valye’a.
    Och, nie. Pokazywać mu jak się je homara i nie móc go spróbować? To dopiero koszmar.
    Brian był jednak silny. Dlatego z uśmiechem zabrał się do pokazywania Valowi, jak obchodzić się z homarem.
    Dla wszystkich zainteresowanych bardziej sensowną instrukcją, bo przecież gejforko edukuje, polecam ten filmik. Zobaczcie, co będzie teraz przechodził Val, starając się wypaść seksownie przed kolesiem, który mu się podoba. Biedaczek. Powinien wcześniej zjeść z dziesięć homarów, by zabłysnąć przed Brianem.
      — Na początku musisz odłamać szczypce — mówił Brian, sięgając do homara i pokazując Valye’owi co zrobić. — O tak — wskazywał, czyniąc kolejne kroki. — Teraz odłamujemy tę część… i możesz widelczykiem wygrzebać stąd mięso.
    Sam zajął się swoim krabem, a gdy Valye przeszedł do kolejnego kroku, pomógł mu użyć mini młoteczka, by rozłupać skorupę. Przez cały czas pomagał mu w kolejnych krokach spożywania homara, dzieląc się też swoim posiłkiem (Langley proponował to samo i był całkiem rozbawiony, gdy Brian musiał odmówić), i choć robili przy tym pewien bałagan, chyba obaj bawili się nie najgorzej, popijając wino i kończąc swoje posiłki. Brian oczywiście nie omieszkał wskazać Valowi, że ten powinien wyssać mięso, ale robił to tak bardzo bez podtekstu, jak tylko się dało; w końcu posiadał za dużo klasy, by sugerować swojemu towarzyszowi, że ten mógłby uklęknąć do zadania.
    Nawet jeśli naprawdę by mógł.
      — Masz ochotę na deser? — zapytał, gdy kelner podał im specjalne karty i zabrał pozostałości po obiedzie. Co prawda integracja zapowiedziana przez Maggie już się zaczęła, ale chyba nikt się nie obrazi, jeśli trochę się spóźnią…



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 12 Wrz 2019, 00:59

    Czy Val zamówi jeszcze kiedykolwiek homara? Oj mocno się nad tym zastanowi. To miało być przecież takie, takie romantyczne danie, takie eleganckie! A on prawdopodobnie po zmiażdżeniu i połamaniu biednego homara na wszystkie sposoby, przy którym najzwyczajniej wyglądał jak debil i często się wzdrygał, nie będzie mógł zasnąć dzisiejszej nocy. (Tak, nie będzie mógł, ale raczej z innego powodu.) Czy Val odmówił sobie deseru? Oczywiście, że nie. Skądże by. Tak wyrafinowanych słodkości nie spotyka się na co dzień, a przynajmniej nie w jego życiu.
    Gdy ich elegancka, a przede wszystkim, bardzo zabawna dla Vala kolacja dobiegła końca, najedzony Val z żalem odstawił na stół pusty kieliszek po dobrym winie i zaczął zbierać się do wyjścia, idąc w ślady Briana, który w końcu zresztą przypomniał mu grzecznie, że czekała ich jeszcze integracja ze współpracownikami.
    Jednak kiedy Brian oddalił się już od stolika, opłacając wcześniej ich posiłek, Valye nie mógł się powstrzymać; zerknął ukradkiem w ich rachunek w skórzanej oprawie, w który przecież Dawson przed chwilą włożył napiwek… słony napiwek.
    O kurwa….
    Z szeroko wytrzeszczonymi oczami Val niemal uciekł od stolika i od kwoty, którą właśnie zobaczył. Wyszedł za Brianem z restauracji i odetchnął świeżym powietrzem ciągle zaskoczony tym, ile właśnie ten władował w niego dzisiejszego wieczoru pieniędzy. A to wszystko tylko na jedzenie…
    – Cholera, chyba się już trochę podchmieliłem tym winem. – zauważył rozbawiony Val, obserwując Briana patrzącego na ekran swojego telefonu, w którym wypatrywał zamówionego sprytnie chwilę wcześniej Ubera.
    Kiedy wygodnie usiedli w swoim środku transportu, Langleya ciągle trzymał się dzisiaj niezmiernie dobry humor. Cóż… może to kwestia towarzystwa? Kto wie.
    Gdy już mieli wysiadać, gdy w zasięgu ich wzroku pojawił się szyld klubu, do którego zmierzali, Val szybko, a przed wszystkim dyskretnie, pochylił się nad Brianem, sięgając ustami jego ucha i przypadkowo kładąc mu dłoń na udzie.
    – Wyjdźmy stamtąd szybko. – szepnął, po czym od razu, gdy tylko samochód się zatrzymał, wyskoczył na zewnątrz i ruszył w kierunku lokalu, wypatrując na horyzoncie swoich znajomych z pracy, którzy najwidoczniej właśnie byli na swojej pierwszej przerwie na papieroska. – Maggie! Dan! Jak miło was widzieć! – krzyknął dopadając do swoich współpracowników, praktycznie myląc Maggie z Kate. Wyciągnął z jej palców papierosa, zaciągnął się nim szybko cały rozradowany, po czym czmychnął w stronę środka. – Idę zamówić sobie jakiś śrubokręt. – zaśmiał się znikając w mroku przyciemnionego światła, zmierzając prosto do baru.
    Dzisiaj Val wyjątkowo (co jest wręcz niesamowite, cud się stał) nie miał problemu z komunikacją. Z większą łatwością przychodziło mu komunikowanie się z innymi, nie miał tak dużych oporów, jak wcześnie, by podtrzymywać rozmowy.
    Po którymś drinku, gdy ich całe towarzystwo podzieliło się w grupki; niektórzy zadomowili się przy stoliku, niektórzy czmychnęli na parkiet, Val pijany, ale nie na tyle, by tracić kontakt z rzeczywistością, zbliżył się do Briana tak, by tylko do niego trafiły jego słowa.
    – Tańczysz? – zapytał konspiracyjnie wskazując dyskretnie na parkiet. Nie, raczej, cóż, Val nie chciał udać się z Brianem w tango, kiedy gdzieś tam mogli obserwować ich współpracownicy. Bardziej chciał wyczuć, w jaki sposób Dawson bawił się na tego typu imprezach, wiedzieć, czego mógł się po nim spodziewać w przyszłości, wiedzieć gdzie mógł postawić granice.
    A może jednak poszedłby w to tango, kto go wie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 12 Wrz 2019, 14:38

    Widząc współpracowników na papierosie Brian zaklął i poprosił kierowcę o wykonanie jeszcze jednej rundki wokół kwartału zabudowy. Tak jak przyjście wspólnie razem do baru dało się jakoś wytłumaczyć („ach, spotkaliśmy się przy wejściu, taki zbieg okoliczności”) to fakt, że wysiedliby z jednej taksówki… Dawson zdawał sobie sprawę z tego, że to byłoby już mocno podejrzane, dlatego wolał dmuchać na zimne.
    Dla ich współpracowników byli tylko dwoma facetami, którzy może uprzednio nie pałając do siebie sympatią, na przestrzeni tych kilku miesięcy doszli do porozumienia. Nie było nic dziwnego w tym, że razem żartowali, rozmawiali, że zdarzało się im wspólnie wyjść na lunch czy przynieść sobie kawę. Wszyscy wiedzieli, że Brian był gejem, to prawda, ale wiedzieli też, że miał chłopaka… Valye zaś już na początku ich znajomości został przedstawiony jako zatwardziały heteryk, a jego ostatnia „namiętna noc z jakąś wysoką blondynką o niebieskich oczach” tylko to potwierdziła.
    Nie było szans, by ktokolwiek mógł coś podejrzewać.
    W barze zachowywali się swobodnie; żaden nie garnął do kontaktu z drugim, rozmawiali ze wszystkimi bez długich, powłóczystych spojrzeń i jakichś znaczących gestów. Brian miał w pamięci langleyowe wyjdźmy stąd szybko, ale przecież nie mogli zdezerterować stąd zaraz po wejściu.
    Zresztą, nie bawili się wcale źle.
    Dawson stał akurat samotnie przy ścianie, popijając drinka, gdy obok stanął Val. Na jego pytanie blondyn uśmiechnął się półgębkiem i uniósł lekko brew.
      — A jak myślisz? — odpowiedział niekonkretnie.
    Pytanie było o tyle głupiutkie, że już podczas bożonarodzeniowej imprezy w Lunie Brian obtańcował zarówno Terry, swoją przyjaciółkę, jak i Kate, przyjaciółkę Vala, a poza nimi kilka innych kobiet. Valowi mogło to umknąć, gdy prowadził swoje Śledztwo Nad Krewetką, ale chyba sam podświadomie wiedział, że to bardzo pasowało do Briana.
    Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo w tym momencie prosto z parkietu podeszły do nich Maggie i Ana, z nieco zaróżowionymi policzkami i szerokimi uśmiechami.
      — Chodźcie z nami potańczyć! — zachęciła ze swoim ślicznym uśmiechem Maggie, chwytając Vala za dłoń.
    Ana zrobiła to samo, łapiąc Briana.
      — Nie możecie wiecznie podpierać ściany — osądziła, ciągnąc blondyna wgłąb parkietu.
    Brian zareagował śmiechem i zdążył tylko odstawić szklaneczkę z drinkiem, kiedy dał się pociągnąć blondynce do tańca. Zaraz jednak to on złapał ją mocniej i prędko odwrócił, potem łapiąc w silne ramiona, aż zachichotała.
    Odwrócił się, łapiąc kontakt wzrokowy z Valye’em, który nie wyglądał na aż tak zadowolonego i puścił mu oczko, ponownie odwracając Anę w tańcu.
    Muzyka była szybka i energiczna, na parkiecie nie znajdowało się wcale tak wiele ludzi, a więc obie pary mogły tańczyć obok siebie. Brian zaśmiał się, idąc za sugestią Any, by wykonać jakiś zabawny krok, a kobiety na chwilę porzuciły swoich partnerów, przez kilka sekund wspólnie tańcząc, by zaraz zamienić się partnerami. Brian złapał Maggie za biodra i posłał jej szeroki uśmiech, zaczynając z nią wspólny taniec. Poruszał się do rytmu i zdawał się naprawdę dobrze bawić, co rusz zerkając ukradkiem na Vala.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sob 14 Wrz 2019, 00:11

    No nie za bardzo o to chodziło Valowi, kiedy został wciągnięty na parkiet przez Maggie. Czy Langley lubił tańczyć? No, cholera, nie trudno się domyślić, że wręcz nienawidził. Czy wyglądał podczas tańca jak ostatnia pokraka? Cóż, nie do końca… po części dzięki Kate, która wręcz kochała tańczyć, a po części dlatego, że Valye przez swoje wcześniejsze chamskie podejście do kobiet, nauczył się, że taniec pomaga w zapewnieniu sobie przepustki do alkowy naiwnej niewiasty.
    Dzisiejszego wieczoru najchętniej by zaprotestował, znalazłby sobie już po kilku minutach dobrą wymówkę, by wrócić do upewniania się, czy ściany klubu trzymają pion, ale coś, a raczej ktoś, przytrzymały go w szponach rozradowanej Maggie.
    Val, gdy tylko zauważył zwinnie poruszającego się w rytm muzyki Briana, zamienił się nagle w konesera sztuki, z tym, że obiektem, którym się właśnie zachwycał, było ciało jego szefa. Przez pryzmat wypitego alkoholu oraz klubowe światła, które mogły wprowadzać we wręcz upajającą atmosferę, Langleyowi ciężko było udawać, że wcale się nie gapi. Tym bardziej, że widział, cholera, widział to, że Brian też na niego zerkał. To wszystko wraz ze wspomnieniami ostatnich, bardzo gorących nocy sprawiało, że... Val zaczął się najzwyczajniej w świecie podniecać tymi widokami. Niekiedy bardzo ciężko było mu oderwać spojrzenia od tych smukłych i silnych ramion, od tego pieprzonego koczka, który tak mu się podobał oraz od, cholera, od tego tyłka…
    Stop.
    Po kilkunastu minutach na ratunek przyszło mu zmęczenie dziewczyn, które zmachane tańcem postanowiły wrócić do ich stolika. Val zapobiegawczo upatrzył sobie miejsca jak najbardziej oddalone od Briana.
    Ich zakrapiana integracja trwałaby w najlepsze, gdyby nieuchronnie zbliżająca się godzina zamknięcia klubu, w którym się bawili.
    I bardzo dobrze. Gdy zaraz wszyscy wrócą do swoich domów, Val będzie mógł w spokoju, bez żadnych podejrzeń ze strony współpracowników udać się do apartamentu Briana i…
    – Przenieśmy imprezę! – Albo i nie?
    Wyrwany ze swoich upojnych myśli, Valye skupił się na trwającej właśnie debacie, gdzie powinni się udać.
    – Boże, wiem! Idźmy do Briana! – rzuciła rozradowana Maggie, sprawiając, że grafik prawie zachłysnął się kostką lodu.
    – Dlaczego akurat do niego? – zapytał, gdy nie dał się zabić miniaturowemu lodowcowi.
    – Oh skarbie, widać, że nie byłeś nigdy u niego. – zaczęła jego znajoma, niemal kładąc mu się na ramieniu. – Imprezy Briana na dachu... – zaczęła z rozmarzonym spojrzeniem wyciągając dłoń do przodu i wodząc nią w przestrzeni z rozbawieniem, jakby kreśliła w powietrzu tylko sobie znany obraz.
    Gdy właściciel apartamentu, ku przerażeniu Langleya, nie zaprzeczył, a wręcz dał się namówić na ten szaleńczy pomysł, Valye nawet się nie obejrzał, kiedy po ostatniej kolejce ruszyli wszyscy prosto do Brianowych czterech kątów.
    Val nie był tak spięty chyba nawet wtedy, kiedy po raz pierwszy przyszedł tu jak osioł za marchewką. Bał się, że w jakiś głupi sposób zdradzi się i ktoś zacznie coś podejrzewać, a tego, o zgrozo, na pewno nie chciał.
    Kiedy całe towarzystwo wylało się z windy rozpierzchając się po salonie Dawsona, grafik spoglądając w dół na ich odziane w buty stopy nagle z przerażeniem przypomniał sobie o czym, bardzo, ale to bardzo istotnym.
    – Uważajcie! – rzucił nagle zaaferowany. – Na żółwia i jeża! Mogą gdzieś tu chodzić. – sapnął przestraszony rozglądając się po podłodze.
    – Co? Na żółwia i jeża? – podchwyciła Maggie ze śmiechem spoglądając na grafika. – Brian, masz żółwia i jeża? Dlaczego ja o tym nie wiem, a on tak? – zachichotała rzucając torebkę na kanapę, jednocześnie wywołując swoimi słowami u Vala niemałe palpitacje serca.
    – Bo... bo mi kiedyś powiedział, sam zapytałem! – wyjaśnił gorliwie spoglądając to na Maggie, to na Dawsona.
    – O matko, Val, chyba się już nieźle ściąłeś. Zachowujesz się jak potłuczony.– zauważyła ze śmiechem, po czym zbywając temat, zaczęła zagadywać Briana o jego niecodziennie zwierzęta.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sob 14 Wrz 2019, 13:55

    Brian nie miał nic przeciwko temu, by znajomi wpadli do niego na jeszcze jednego drinka; rzeczywiście, wszyscy się dobrze bawili, a Dawson nie zwykł przerywać tak miłych chwil, z których czerpał przyjemność. Nawet jeśli w perspektywie miał miły wieczór z Valye’em… och, przecież to nie ucieknie.
    Dla Briana seks nie był najważniejszy. Możliwe, że tym samym został ewenementem topa na tym forum.
    Cała szóstka: Brian, Valye, Maggie, Ana, Dan i Harry weszli do jego mieszkania, od razu rozglądając się wokół. Nikt z nich nie był tu po raz pierwszy, wszyscy już kiedyś wpadli na jakiegoś miłego drinka do Briana, choć – w istocie – Val, jako najmłodszy stażem w ich teamie, był tu zdecydowanie najwięcej razy. Nikt jednak nie musiał o tym wiedzieć.
      — Zawsze dawałem je wcześniej na górę — odparł gładko na pytania Maggie, czemu nigdy wcześniej nie natknęła się na Vincenta albo Julesa (wszyscy zbiorowo uznali, że te imiona to idealny duet). Na paniczną reakcję Vala uniósł w jego stronę jedną brew i z rozbawieniem (które tylko Langley mógł zrozumieć) pokręcił lekko głową, a potem zwrócił się do grafika. — Val, poznaj Julesa, jest obok twojej nogi. Weźmiesz go, znajdziesz Vincenta i zaniesiesz do mojej sypialni? Jest na antresoli. Ja w tym czasie zacznę robić jakieś drinki — mówił gładko, bez mrugnięcia okiem kłamiąc i nie dając po sobie poznać, że Langley wiedział już, gdzie jest jego sypialnia, czy że doskonale znał się już z jego jeżem.
    To było w sumie urocze, bo Val raz, gdy Brian zaproponował, by ten go nakarmił, wydawał się naprawdę tym podniecony i ucieszony.
    Gdy Valye zszedł na dół, wszyscy siedzieli już na dachu; no, prawie wszyscy, bo w kuchni poza Brianem znajdowała się też Ana. Siedziała na hookerze i z uśmiechem spoglądała na barek Dawsona, gdy ten ze śmiechem udawał barmana, wymyślając jakieś niestworzone opowieści o niesamowitym drinku, który miałby jej zamiar przygotować.
      — Ach, tak naprawdę napiłabym się po prostu dobrego, słodkiego wina — westchnęła teatralnie, dla podkreślenia emfazy wysuwając podróbek w górę — ale wiem, że u ciebie nie ma co liczyć na słodkie wino.
      — Zaskoczę cię — odparł na to Brian, jeszcze nie rejestrując, że Valye zszedł już na dół i, przechodząc przez salon, mógł wszystko usłyszeć. — Ostatnio nadrobiłem braki w swoim barku. Na jakie masz ochotę, białe, czerwone?
      — Oooch — ucieszyła się Ana. — Białe! No popatrz, nie spodziewałam się po tobie takich zmian. Co cię do tego skłoniło, hmm? Przyznaj się, czyżby Chris był fanem słodkich win?
    Kobieta żartobliwie uszczypnęła Briana w ramię.
    Dopiero teraz blondyn zdał sobie sprawę z tego, że Valye zbliżał się do kuchni i zerknął na niego przelotnie, zanim z powrotem skupił się na Anie i otwieraniu wina.
      — Mhm, Chris — przytaknął, nie wgłębiając się w temat. Była to gówno prawda, bo Chris, podobnie jak on, wybierał te wytrawne smaki, a powodem niespodziewanych zakupów był nikt inny, jak stający właśnie obok Any grafik. — Proszę bardzo. Val, a ty? Czego się napijesz? — spytał niby od niechcenia, przenosząc teraz uwagę na grafika.
      — Ty się ty decyduj — Ana zeskoczyła ze stołka — a ja idę oglądać Chicago z góry. Tylko szybko wybieraj, bo nawet nie wiesz, co tracisz!
    Brian odprowadził Anę wzrokiem i, z uśmieszkiem błąkającym się na ustach, spojrzał ponownie na Valye’a. Oparł się biodrami o blat kuchenny i posłał grafikowi zaczepne spojrzenie.
      — No? — niby go ponaglił. — Musisz wybierać szybko, jeśli masz nadrobić to, co tracisz.
    Bo przecież wcale nie pieprzyli się już w oknie, oglądając Chicago u ich stóp. Wcale nie rozmawiali, wyczerpani po seksie, pijąc wino z tym widokiem przed oczami. Wreszcie, wcale, ostatnio, nie jedli kolacji na dachu, gdzie teraz przebywali ich współpracownicy, by w końcu nie rzucili się na siebie, zbyt podnieceni, by przenieść się choć do sypialni.
    Nie, Valye wcale, nigdy, przenigdy, nie był na tym dachu.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sob 14 Wrz 2019, 19:45

    Gdy Val nie miał już większych powodów do paniki, bo jego pokraczne zachwianie nie wzbudziło żadnych podejrzeń, z zaszczytem zajął się zwierzakami, niosąc je z namaszczeniem do sypialni Briana. Gdy był już do góry, a jego wzrok padł na łóżko, jego myśli momentalnie poszybowały w chwilowo zakazane rejonu. Cholera. Niech wszyscy już sobie stad pójdą...
    Kiedy zszedł na dół stanął w bezpiecznej odległości od Briana rozmawiającego z Anie, a gdy ta w końcu wyszła na taras, by dołączyć do bawiących się na dachu, Val odruchowo przygryzł dolną wargę, kiedy zostali sami. Langley czuł się jak nastolatek, łamiący właśnie szkolne zasady, chowając się gdzieś z jakąś dziewczyną w pustym pomieszczeniu. Jego serce niepokojąco przyspieszyło i sam nie wiedział dlaczego – być może od alkoholu, być może od małego zastrzyku adrenaliny powstałego przez strach, przed zostaniem nakrytym przez współpracowników.
    Cóż, skoro Brian miał to słodkie wino, Val z chęcią by go spróbował, ale dla niego w tym momencie nalanie wina do kieliszka zajmowało zbyt mało czasu.
    – Hm, napiłbym się jakiegoś drinka, czegoś orzeźwiającego, może pobudzającego? – mruknął przechylając lekko głowę na bok i posyłając Brianowi nieco łobuzerski uśmiech, po czym podszedł do blatu i przesunął po nim ostrożnie dłonią. – Masz bardzo... funkcjonalny apartament. – zaczął próbując zachować jak najpoważniejszą minę, ale nie do końca mu to wychodziło. – Pewnie możesz robić w nim wiele rzeczy. – dodał ciszej zerkając najpierw w stronę kanapy, a potem antresoli, jakby chciał wskazać, które meble wydały mu się niezwykle praktyczne. – Szkoda, że zostaniesz tu potem sam. Zawsze ciekawiej mieć jakieś towarzystwo. – dodał z nutką żalu w głosie, patrząc jak ręce Briana przygotowywały drinka. Drinka dla niego.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sob 14 Wrz 2019, 20:44

    Brian sięgnął po shaker i nachylił się nieco nad blatem, by wyłowić limonkę z kosza na owoce. Podrzucił ją zaraz przed nosem Valye’a, nawet nie kryjąc się z tym, że nieco się popisywał i zaraz rozmasował ją na desce, by lepiej puściła soki.
    Przekroił ją sprawnym ruchem i wycisnął, łącząc z cukrem, by stworzyć smaczny, słodko-kwaśny syrop, który będzie stanowił podstawę drinka.
    Czy miał jakąś nazwę? Niekoniecznie. Czy Brian właśnie go wymyślał? Jak najbardziej.
      — Ta-ak — zgodził się, intencjonalnie przeciągając sylaby i podniósł spojrzenie na Valye’a. — Będę musiał zadowolić się towarzystwem Vinniego i Julesa — dodał, wciąż patrząc na grafika w ten sam, znaczący sposób. Obaj doskonale wiedzieli, że tego wieczoru Brian nie zostanie w domu sam, ale ten drobny flirt żadnemu z nich nie przeszkadzał, a do tego skutecznie podsycał i tak już poruszone zmysły. — Mam nadzieję, że nie położyłeś ich na łóżku? Jest duże, ale… nie lubię jak coś mi tam przeszkadza.
    Po dwóch sekundach odwrócił wzrok od Valye’a i sięgnął po likier, który dodał do drinka. Wymieszał napój w shakerze, dodając lodu i wlał, podsuwając grafikowi do spróbowania.
      — I jak?
    Val ledwo zamoczył usta w drinku i chyba nawet nie miał okazji go spróbować, gdy od razu, patrząc Brianowi prosto w oczy, odparł:
      — Za słaby. — Dopiero wtedy oblizał usta i schował koniuszek języka za wargami. — Zrób mi mocniejszego.
    Brian zagapił się o sekundę za długo na wargi Valye’a, by ten mógł pomyśleć, że nie obeszło go to zachowanie. Potrząsnął głową i uśmiechnął się pod nosem, po czym poruszył lekko brwiami, dając w ten sposób znać Langley’owi, że w tym momencie rzeczywiście dał się złapać i grafik wygrał.
    O ile było co wygrywać. Bo Brian był wręcz przekonany, że obaj grali do jednej bramki, licząc tylko jak wiele punktów wspólnie zdobędą.
    Brian sięgnął po wódkę i, tym razem bez popisywania się, odmierzył miarkę i wlał ją po prostu do drinka. Wstrząsnął kieliszkiem, ale zamiast ponownie podsunąć go Valowi pod nos, sam wypił łyka i, patrząc w oczy bruneta, zacmokał, jakby zastanawiając się nad smakiem.
      — Moim zdaniem dobry — ocenił obniżonym głosem i przechylił lekko głowę. — Chcesz spróbować?
    A gdy Val przytaknął, Brian i tym razem nie podał mu kieliszka, a zwyczajnie nachylił się nad grafikiem, łącząc ich usta w krótkim pocałunku. Wykorzystując zdezorientowanie Valye’a, odsunął się od niego zanim ten zdążył jeszcze odwzajemnić pocałunek i stanął znów w bezpiecznej od niego odległości.
      — I jak?
    Smak drinka na pewno pozostał na wargach Langley'a.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 15 Wrz 2019, 00:00

    Na szczęście Vala, ten przelotny pocałunek nie trwał długo. W momencie, w którym Brian zaczął się od niego odsuwać, Valye podnosił już ręce chcąc objąć blondyna i przyciągnąć go bliżej. Gdy jednak zreflektował się po chwili, zerknął niespokojnie w stronę tarasu i oblizał szybko usta, po chwili przykładając do dolnej wargi kciuka.
    Cholera, wystarczyły sekundy, by się zapomniał. Gdyby ktoś ich zauważył, gdyby ktoś właśnie zszedł z dachu... Musi ostudzić swój zapał.
    – Dobry. – skomentował krótko, chcąc uciąć z ostrożności ich ryzykowny flirt, jednak kiedy wyciągał z dłoni Briana swojego drinka, jego oczy przebiegły po ciele blondyna, zatrzymując się na dłuższy moment na tych zachęcających ustach. Cóż, mina Vala zdradzała, gdzie zabłądziły właśnie jego grzeszne myśli. Szlag... – Chodź, pokażesz mi drogę na dach. – mruknął wskazując głową w stronę tarasu. Tak, właśnie przez taras prowadziła droga na dach, a on doskonale o tym wiedział. – Nie każmy im dłużej na siebie czekać.
    Gdy dołączyli do swoich pracowników, powitani wesołymi okrzykami, zasiedli na wolnych miejscach ze swoimi drinkami. Val niestety ze zgrozą zauważył, że Harry siedzi właśnie w miejscu, gdzie on ostatnio... Nie, Dawson na pewno to posprzątał.
    – Brian, niedługo twoje urodziny. – zauważyła sprytnie Anie, na co Val wytężył swój słuch, spoglądając dla niepoznaki w swoją szklankę. Nie wiedział, że jego szef/kochanek ma zaraz urodziny, nawet nigdy wcześniej nie pomyślał o nich... – Musisz zdradzić nam jakieś szczegóły, na pewno już planujesz jakąś dobrą imprezę. – zaczęła z entuzjazmem, wciągając w ten temat niemal wszystkich, którzy zaczęli wspominać poprzednie celebracje Brianowych urodzin.
    I wtedy właśnie Val wpadł w małą rozpacz. Co on ma kupić w prezencie komuś, kto ma prawie wszystko? Jak on ma poszukać idealnego prezentu dla kogoś, kto najlepiej wie, co dla niego dobre? Musi koniecznie coś wymyślić.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Nie 15 Wrz 2019, 00:34

    W istocie, na dach wychodziło się z tarasu; i jeśli ktokolwiek pomyślał, że był to, po prostu, dach, to wyraźnie nie znał jeszcze Briana.
    Trzy słowa: zieleń, drewno, lampki. Odpowiednie fotografie z Pinteresta już w drodze.
    Brian usiadł wygodnie na skrzynce wyłożonej poduszkami i odstawił swojego drinka na stolik. Razem z Valye’em przynieśli na górę kilka butelek, które niewątpliwie się im przydadzą; zerknął przelotnie na Harry’ego, który zajął miejsce ostatnich, langleyowo-dawsonowych igraszek, ale nie skomentował tego ani jednym ruchem twarzy. Zamiast tego uśmiechnął się do Annie, która zadawała bardzo istotne pytanie.
      — A skąd ta pewność, że was zaproszę? — rzucił prowokacyjnie, a Ana udała oburzoną.
      — No wiesz co?! — westchnęła teatralnie. — Jeśli chcesz mieć pewność, że przyjdę to lepiej mów, kiedy! Bo to jakoś w kwietniu, nie? Dobrze kojarzę?
      — Wy to zawsze znajdziecie sposób, by się do mnie wprosić, co? — droczył się jeszcze Dawson, ale przytaknął i poinformował: — Myślałm o grillu tutaj za dwa tygodnie.
      — Oooo! — ucieszyła się Maggie.
      — Dwa tygodnie? Czyli co, już zamawiasz krewetki z Hiszpanii? — zażartował Dan, a Brian nie dał po sobie poznać, że zamówienie złożył już tydzień temu.
    No co? To może nie będzie wielka impreza, ale planował zrobić przyjemnego grilla w miłej atmosferze, a więc musiał przygotować dobre jedzenie!
      — Widzę, że już czujecie się zaproszeni — skomentował z przekąsem Brian.
      — No oczywiście że tak! — zgodziła się ochoczo Maggie. — Nie wiem jak wy, ale ja mam w planach wyrwać wtedy jakiegoś przystojnego kolegę Briana. To jedyna okazja w roku kiedy godzi się połączyć swoje kręgi znajomych, więc wy lepiej też się rozejrzyjcie! Val — zwróciła się bezpośrednio do grafika — Brian ma taką jedną koleżankę, blondynkę, spodobałaby ci się.
    Maggie puściła Valye’owi oczko, a Brian, który pił akurat drinka… zakrztusił się, słysząc tę propozycję, aż siedzący obok Dan musiał poklepać go po plecach.
      — Hahahaha, patrzcie jak Brian dba o swoje koleżanki!
      — Taki jest zazdrosny, niby gej, a nie chce dać innym facetom poruchać!
      — Brian, no nie bądź taki. Załatw Valowi jakąś fajną blondynkę. Jak nie ta Tricia to może poproś Chrisa, on ma na pewno jakieś koleżanki… Val, lubisz młodsze? Na bank lubisz, co? — dopytywała nieco już podpita Ana.
      — Jak wam wyjdzie to będziecie mogli chodzić w czwórkę na podwójne randki!

    Spoiler:



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 15 Wrz 2019, 23:09

    Za dwa tygodnie!
    Val zachłysnął się dopiero co pozyskaną informacją, ale nie chcąc dać poznać niczego po sobie, zajął się spokojnym i niepozornym sączeniem swojego pysznego drineczka, jednocześnie chłonąc jak gąbka każdą kolejną informację.
    Jego względny spokój nie trwał zbyt długo, wystarczyła chwila, by poczuł się... zaatakowany.
    O ile jeszcze był w stanie znieść parowanie go z nieznajomą blondynką, bo przecież w założeniu jego współpracowników, Val niedawno jakąś poderwał, to fakt, że Brian miał wielu przystojnych kolegów po prostu go wkurz... nie, moment. Wkurzył się dopiero wtedy, kiedy wspomniano Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
    Langley dał sobie dwie sekundy na stłumienie emocji, po czym odłożył drinka na stolik przed sobą.
    – Ha, ha. – skomentował przewracając ostentacyjnie oczami. – Tak się składa, że ostatnio polubiłem starsze. – wyjaśnił spokojnie posyłając swojej koleżance szeroki, acz nieszczery uśmiech.
    Cóż, jakby nie patrzeć, nie kłamał.
    – Poza tym, nie lubię podwójnych randek. Wolę skupić się na jednej osobie. – dodał próbując zgrywać wielkiego luzaka, jakby był jakimś ekspertem. – Ale tobie przecież nie zabronię – rozłożył dłonie w pojednawczym geście, zaczynając uśmiechać się przebiegle – Możesz z Maggie wyrwać jakichś dwóch przystojniaków Briana i iść zabawić się z nimi w czwórkę. Gorzej, jak okażą się gejami i zostaniecie piątym kołem u wozu. – zaśmiał się odwracając na moment bokiem, kiedy jego koleżanka szturchnęła go krzycząc coś o zapeszaniu.
    Jeszcze do cholery czego. Miałby iść na jakąś pieprzoną randkę i patrzeć, jak Sami Wiecie Kto migdali się do Briana i próbuje wepchnąć mu w gardło swój gadzi język? Nie ma, kurwa, mowy.
    – Hej, zauważyliście, że Val stał się bardziej... otwarty? – zaczęła Maggie, z szerokim, tajemniczym uśmiechem.
    – Co masz na myśli mówiąc otwarty? – warknął cicho z ostrzegawczą nutą w głosie.
    – Wiesz, rozmawiasz z nami, nie tylko o pracy, czasami zjesz z nami wspólnie lunch...
    – A nie siedzisz tylko samotnie z tą swoją cuchnącą chińszczyzną pilnując jej, jakby ktoś miał ci coś do niej dorzucić. – pociągnęła temat Annie, wspominając Vala z pierwszych tygodni ich współpracy.
    – No właśnie, spotykasz się z nami po pracy, chodzisz jeść z Brianem... Boże, przysięgam, kiedyś chcieliśmy się zakładać, który z was pierwszy rzuci się na drugiego z ołówkiem. Sorry Val, padało zawsze na ciebie. – dodała wywołując w zgromadzonym towarzystwie ogólne rozbawienie. – A teraz? Jeszcze trochę i pomyślę, że jesteście parą! – roześmiała się klepiąc Langleya po ramieniu, nie zauważając jego nagłego zesztywnienia.
    – Wolę cycki, ok? Cycki! – rzucił w akcie obrony, tym samym sprawiając, że jego współpracownicy zanieśli się jeszcze głośniejszym śmiechem.
    A Val, nie bawiąc się już tak świetnie jak wcześniej, rzucił ukradkiem Brianowi zaniepokojone spojrzenie, sięgając po swojego drinka.

    Sponsored content

    A New Beggining - Page 11 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Sro 08 Maj 2024, 17:24