A New Beggining

    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 02 Maj 2019, 11:24

    — Słuchaj, na razie możesz porzygać się od czegoś innego — mruknął Brian, nie przyjmując szklanki i każąc Valye’owi jeszcze się napić. Dopiero kiedy ten spełnił jego… no, umówmy się, na pewno nie prośbę, już raczej rozkaz, Brian – chwilowo zadowolony – przyjął z powrotem szklankę i (na znak pokoju) odstawił ją tymczasowo na stolik.
    Naprawdę, jakby opiekował się swoją pijaną, małoletnią kuzynką.
    Gdy Valye nachylił się nad Brianem, ten nie mógł nie poczuć odoru gorzały z jego ust i automatycznie się skrzywił, odsuwając się na bezpieczną odległość.
    — Val — mruknął, nieco onieśmielony tym, do jakich wniosków właśnie dochodził po połączeniu słów i zachowania Langley’a. — Czy ty się właśnie upiłeś, bo ubzdurałeś sobie, że nie podobał mi się seks z tobą?
    No… kurwa.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 02 Maj 2019, 11:43

    Kiedy Brian odsunął się, Val oczywiście nie wpadł na to, że po prostu walił tanią wódą, tylko poczuł się dotknięty. Jest już taki okropny? Dawson tak bardzo nie chce już mieć z nim kontaktu, że nawet się odsuwa?
    Z pytania Briana Val wymazał połowę słów i zostawił sobie tylko w myślach nie podobał mi się seks z tobą, które padło właśnie z ust blondyna. Całkowicie olał pytający ton wypowiedzi. A Val jak to Val, ciężko znosił takie krytyczne słowa i postanowił zawalczyć o swoją dumę w raczej mało efektywny sposób.
    Przełożył nagle nogę przez udo Briana i podtrzymując się kanapy, żeby najzwyczajniej w świecie nie spaść i nie zaryć tym tępym łbem w kant stolika kawowego, Valye usiadł Brianowi na kolanach.
    – Mogę się postarać, wiesz? – położył dłoń na piersi blondyna i patrząc na swoje palce wyraźnie zmulonym wzrokiem, zaczął sunąć nimi powoli w dół ciała Briana. – Tylko powiedz, co mam zrobić. Co chciałbyś żebym zrobił... – mruknął niezwykle „seksownie i uwodzicielsko”, chuchając Brianowi alkoholem w twarz i docierając dłonią do krawędzi jego spodni.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 02 Maj 2019, 12:37

    Valye miał szansę wdrapać się na kolana Dawsona i zrobić to wszystko tylko i wyłącznie dlatego, że sam Brian był w za wielkim szoku, by go w porę odepchnąć.
    — Kurwa.
    Złapał go dopiero gdy Val ułożył dłonie na jego rozporku; chwycił je w swoją rękę i drugą zmusił grafika by na niego spojrzał.
    — Na początku chcę żebyś wytrzeźwiał — powiedział stanowczo. — Wali od ciebie wódką, ledwo się trzymasz na nogach i to na pewno nie jest ani trochę seksowne — dodał, w końcu puszczając ręce Langley’a. — Chcesz mi się podobać, tak? To na początku musisz trochę wytrzeźwieć. A potem przestać mnie traktować jak dildo, ale to już kolejny krok. Na początku woda — wcisnął ją znowu do rąk grafika i poczekał, aż ten weźmie kilka łyków — i idź umyj zęby. Twoja szczoteczka leży w szafce.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 02 Maj 2019, 13:41

    Uwodzicielski nastrój Vala prysnął jak bańka mydlana, kiedy Brian zabrał jego dłonie i zaczął prawić mu kazanie. Naburmuszony spuścił wzrok i przyjął szklankę. Czując się zruganym, a przede wszystkim odrzuconym, bez słowa wypił tylko parę łyków, bo zaczynał czuć, że od tej wody naprawdę zaczyna mu się cofać. Tak, na pewno od wody.
    Mimo wszystko, Val chwiejąc się zszedł z kolan Briana i rzucając mu wielce zranione spojrzenie, ruszył do łazienki przez salon, który wyjątkowo był dzisiaj dla niego torem przeszkód o wysokim stopniu trudności.
    Zamknął za sobą drzwi odbijając się od nich i zaczął szukać wspomnianej szczoteczki. Gdy już ją odnalazł, przeszło mu przez myśl, że być może jest to szczoteczka Chrisa i warto by nią posprzątać toaletę, ale jakoś ta myśl szybko opuściła jego głowę, kiedy wyobraził sobie minę i wątpliwe zadowolenie Briana, który byłby świadkiem tej sytuacji.
    Myjąc bardzo powoli zęby, żeby przypadkiem nie wepchnąć sobie szczoteczki za daleko i w efekcie zbełtać się, Valye stał przed lustrem i patrzył prosto w oczy swojego odbicia. No przecież nie był już znowu taki pijany. Brian przesadzał.
    Kiedy skończył myć zęby, przemył porządnie swoją twarz letnią wodą, przy okazji mocząc sporą ilość swoich włosów, przód koszulki i pół łazienki. Dopadł pierwszego lepszego ręcznika i wytarł się nim pobieżnie, żeby zaraz znowu ruszyć na podbój Brianowego serca.
    Wrócił do salonu, stosownie uderzając goleniem o stolik kawowy zanim znowu opadł na kanapę obok Briana.
    – Już. – burknął zaplatając ramiona na piersi i zaczął w upartej pozie patrzeć prosto przed siebie, dopóki dosłownie kilka sekund później nie przypomniał sobie o czymś. – Dlaczego jesteś tutaj? U siebie? Przecież jest weekend. – zapytał zdziwiony swoim odkryciem, po czym nagle wyszczerzył się i odwrócił się do Briana, przechylając mocno głowę i kładąc ją na oparciu kanapy. – Czekałeś na mnie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 02 Maj 2019, 15:16

    Nie, nie była to szczoteczka Chrisa – ta leżała w gustownym kubeczku, zaraz obok tej Briana, ale Valye mógł tego oczywiście nie zauważyć, gniewnie szorując zęby i udowadniając tym samym jak to wcale nie jest pijany.
    Boże, naprawdę zachowywał się jak nastolatek.
    Brian, tymczasem, był w absolutnym szoku. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie ma za wiele czasu, a przydałoby się pochować z zasięgu wzroku jakieś drogocenne przedmioty. Przez myśl przeszło mu też, by się przebrać (miał w końcu na sobie swoje domowe, „byle jakie” ciuchy), ale nie było czasu na obie czynności i musiał wybrać mniejsze zło.
    Val wrócił po chwili, rozsiadając się na kanapie jak król, a Brian wciąż nie miał żadnego planu. Przemknęło mu przez głowę, by zamówić mu taksówkę i wsadzić go w podróż do domu (gdziekolwiek ten był), ale podejrzewał, że grafik wcale by nie trafił do tej swojej nory, a nie chciał mieć go na sumieniu, gdyby przypadkiem trafił do jakiegoś chicagowskiego odpowiednika Cocomo. Za bardzo marudził o swoim portfelu, że go na nic nie stać i jadł Chińczyka za kilka dolarów. To by mogło go już całkowicie dobić, zwłaszcza po tym, jak nie zdobył serca Briana…
    — Tak, czekałem na ciebie — parsknął, nie wierząc w to sformułowanie. Nie zamierzał się tłumaczyć nikomu z tego, że piątkowy wieczór spędzał tak, jak miał na to ochotę; no, przynajmniej do czasu, aż ktoś mu nie przerwał. — Dobra, Val, nie jesteś śpiący? Może chcesz się położyć spać — rzucił. Ostatecznie mógł go tu przenocować na kanapie, miał na pewno na stanie jakiś koc czy inne potrzebne rzeczy…
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 02 Maj 2019, 15:41

    Val na odpowiedź Briana, która potwierdzała, że tak, czekał na niego, w ogóle nie przejmując się sarkastycznym tonem, uśmiechnął się pod nosem udobruchany takim obrotem sprawy, mając wrażenie, że odrzucenie jego zalotów przez blondyna chwilę temu, w jakiś sposób zostało zrekompensowane.
    – Tak myślałem. – mruknął cicho z zadowoleniem, ciesząc się cholera wie z czego. Jego uśmiech nagle zniknął z twarzy, a brwi poszybowały wysoko, kiedy Brian zaproponował sen. – Co? Nie, przecież jest jeszcze wcześnie. – zdziwiony spojrzał na swojego szefa, żeby zaraz przybrać tajemniczy wyraz twarzy. – No chyba że chcesz iść ze mną. – z głupim uśmiechem zerknął na antresolę. Jego wzrok prześlizgnął się z majaczącego w oddali łóżka na kuchnię, gdzie zaczął przyglądać się lodówce, blatom i schludnie poukładanym przyprawom. – Ugotuj mi coś. – rzucił, a kiedy napotkał wzrok Briana, kiwnął głową w stronę kuchni. – No głodny jestem.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 02 Maj 2019, 21:44

    Prawdopodobnie znalazłby się na świecie jakiś facet, a może nawet kilku, który czerpałby z tego stanu Vala i tego, co ten w nim wygadywał, jakąś sadystyczną przyjemność. Może by się z niego nabijał, czy cokolwiek… ale nie był to Brian, a przynajmniej nie Brian w tym momencie.
    On naprawdę czuł się zraniony tym, jak potraktował go jeszcze tydzień temu Langley, a teraz, kiedy wygadywał mu coś takiego…
    To było naprawdę trudne do zrozumienia. No, może to konkretnie niekoniecznie, ale Brian nie potrafił w takim wypadku stworzyć żadnego logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Skoro było tak, jak wygadywał Val, to czemu ten traktował go w taki sposób?
    Powiedzieć, że Brian był zaskoczony propozycją Vala to mało; on naprawdę osłupiał i może gdyby grafik nie był taki pijany, mógłby przyznać sobie pięć punktów za doprowadzenie Dawsona to takiego stanu. Tymczasem Valye wgapiał się w kuchnię i już szykował sobie kolejne plany.
    Brian zamrugał, jakby nie wierząc w to, co słyszy.
      — Czy ty trochę nie… — przesadzasz, zaczął mówić, ale nie dokończył, bo ugryzł się w język. Tak, jedzenie powinno jakoś otrzeźwić Vala, bo pewnie, jak totalny idiota, pił na pusty żołądek. To by zresztą tłumaczyło jego stan. — Dobra, chodź.
    I rzeczywiście wstał i poszedł do kuchni, zabierając ze sobą karafkę z wodą i szklankę Vala. Wcisnął mu ją do rąk po tym, jak przypilnował, by ten władował się na hooker przy blacie i się z niego nie spierdolił, po czym nakazał mu pić i sam wszedł za stół.
    Absolutnie nie zamierzał teraz dla Vala gotować, nie pojebało go do tego stopnia. To, że robił to tydzień temu było dyktowane zupełnie innymi okolicznościami, Brian traktował to w innych, randkowych kategoriach, ale zdecydowanie nie będzie tego robił dla najebanego Vala, z którym absolutnie nie zamierzał tego dnia wzniecać żadnych romantycznych uniesień. Wyciągnął jednak z lodówki łososia, którego jadł na obiad i zajął się odgrzewaniem – oczywiście wyśmienicie przyrządzonej – jednej porcji.
      — Smacznego — powiedział, stawiając w końcu przed Valem talerz jedzenia, samemu zaczynając sprzątać blat po tym, jak zostawił tam lekki bałagan przy przygotowywaniu tej langley’owej kolacji.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Nie 05 Maj 2019, 22:05

    Zadowolony z siebie, Val z drobną pomocą Briana władował się na hookera i nagle ekscytując się cholera wie dlaczego, oczywiście ignorując kompletnie szklankę i karafkę, zaczął kręcić się w miejscu, rozglądać po pomieszczeniu i obserwować blondyna przyrządzającego posiłek specjalnie dla niego.
    Tylko dla niego.
    Wyjątkowo Valye siedział cicho, jakby nie chciał przeszkadzać Brianowi w gotowaniu, żeby przypadkiem mu nie przeszkodzić, co przecież mogłoby zaważyć na smaku. Oczywiście grafik nawet pomimo faktu, że był pijany, w ogóle nie czuł różnicy między odgrzanym posiłkiem, a świeżo ugotowanym. Dla niego wszystko co wychodziło spod rąk i patelni Briana było niesamowitym przysmakiem, głównie dlatego, że było od początku do końca przez niego przygotowywane, a nie miało na opakowaniu nadrukowanego czasu odgrzewania w mikrofalówce.
    Val z wielkim uśmiechem zabrał się za jedzenie podanego mu pod nos ciepłego, pysznego szamanka. Po pierwszych kęsach zwolnił tempo, czując że żołądkowi odrobinę przeszkadza tak szybkie jedzenie. Mając gdzieś wszelkie maniery, rozłożył się na blacie opierając się na nim całym ramieniem i podpierając głowę. W pewnym momencie zachwiał się, ale szybko opanował sytuację i w stabilniejszej pozycji, pół leżącej, powoli kontynuował swój posiłek patrząc przy tym na Briana.
    – Lubię kiedy gotujesz. – mlasnął sięgając po raz pierwszy po szklankę. – Wszystko co robisz jest zawsze dobre. – zachwycił się posyłając Brianowi uśmiech, po czym zrobił krótką pauzę zjeżdżając wzrokiem do swojego talerza i dopiero wtedy kontynuował. – I nie mówię tylko o gotowaniu. – mruknął ciszej konsumując kolejny kawałek łososia. – Dzisiaj też będzie deser? – zapytał podnosząc na Briana wzrok przesiąknięty konspiracją.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pon 06 Maj 2019, 15:14

    Brian rozlał wodę z karafki do dwóch szklanek, sam sięgając po jedną, a drugą znacząco podstawiając Valye’owi pod nos. Ten westchnął, ale chyba chcąc nieco udobruchać Dawsona, rzeczywiście wypił kilka łyków.
    Blondyn naprawdę nie rozumiał zachowania Langley’a. Tak, był pijany i na pewno nic nie udawał, wyraźnie się do niego wdzięczył i liczył na coś więcej – nie trzeba było być szczególnym geniuszem, by na to wpaść. Tylko co? Ostatnio miał okres i humorki? Brian miał swoją dumę i w żadnym wypadku nie mógł pozwolić sobie na takie traktowanie.
    Nigdy, przez nikogo.
    A co dopiero przez jakiegoś tam Valye’a.
    Z uniesioną brwią zmierzył go wzrokiem, gdy ten pytał o deser. Czy naprawdę myślał, że Brian będzie miał ochotę na cokolwiek z nim w takim stanie? Jeśli tak, był w wielkim błędzie. Tak wielkim, że ciężko było mu pojąć, że ktoś może tego nie rozumieć. Dawsona absolutnie nie interesowało przygodne ruchanie polegające na tym, by chwilę powkładać i powyciągać, a z tego, co się orientował, właśnie na to miał ochotę Val.
    No cóż, Brian nie zamierzał spełniać jego wszystkich życzeń.
    I mógłby go teraz stąd wyrzucić, ale naprawdę nie był takim chujem i chamem – jeszcze, pijanemu, coś by mu się stało, a Dawson wcale nie chciał szkody Vala. Dlatego ledwo widocznie westchnął i powiedział:
      — Jasne. Poczekasz na mnie, aż go przygotuję, na górze?
    I Val rzeczywiście, po skończeniu kolacji (którą pochłonął zadziwiająco szybko, popijając wodą), uśmiechnął się do Briana i poszedł na górę. Dawson absolutnie nie zamierzał do niego dołączać; zabrał się za sprzątanie, bowiem jego plan polegał tylko i wyłącznie na tym, by Val… zasnął.
    Był pijany i słaniał się mu na stole, to było kwestią zaledwie paru chwil.
    I rzeczywiście, gdy pół godziny później, z karafką świeżej wody z cytryną i miętą, szklanką i dwoma aspirynami na poranny ból głowy, wszedł na górę, zastał tam pochrapującego Vala. Z lekkim zaskoczeniem i, nie ukrywając, zażenowaniem, zarejestrował, że grafik zdążył się rozebrać i spał prawie nagi, jedynie w bokserkach – pewnie w jego głowie pojawił się pomysł czekania na Briana właśnie w ten sposób. Dawson, naprawdę starając się nie patrzeć na półnagiego, pogrążonego w pijackim śnie grafika (nawet jeśli podobał się mu normalnie to był, co by tu nie mówić, lekko żenujący widok), odstawił wodę na szafkę nocną i przykrył go kołdrą. Jego ciuchy zebrał w jeden kąt, by skacowany rano Val nie musiał ich szukać i… i sam zszedł na dół.
    Naprawdę, minęło zadziwiająco dużo lat, od kiedy spędzał noc na kanapie.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pon 06 Maj 2019, 22:11

    Rano, po zadziwiająco dość długim, ciągłym śnie, kiedy Val otworzył oczy, pierwsze co zrobił, zanim dotarła do niego powaga sytuacji w jakiej się znalazł, skrzywił się. I to mocno. Nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz miał tak porządnego kaca. Powiedzieć, że cierpiał, to za mało. Głowa pękała mu od najdrobniejszej dawki światła, czuł, że ciagle nieco kręci mu się w głowie i zwyczajnie czuł się, jakby przejechał go pociąg. Parę dłuższych sekund zajęło mu pojęcie, gdzie się znajdował. Nie wiedział co było gorsze, czy to, że tak umierał, czy to, że pamiętał co wczoraj odpierdalał. Val wyczuwając, że jest sam, a przynajmniej na antresoli, zerwał się z łóżka klnąc w myślach i krzywiąc się od pękającej mu głowy, dopadł swoich ciuchów i szybko zaczął się ubierać. Oczywiście nie zauważył stojącej tuż obok niego szklanki z wodą i aspiryną, zamiast tego ruszył w dół po schodach, dopinają po drodze swoje spodnie. Z podchodzącym mu do serca gardłem rozejrzał się po apartamencie chcąc namierzyć Briana i najzwyczajniej w świecie, przeprosić go. Kiedy go nie znalazł i zdał sobie sprawę, że jest sam, a jego szef prawdopodobnie wyszedł pobiegać, Valye postanowił się stąd ulotnić.
    Suszyło go. Bardzo. Półprzytomnie spojrzał w stronę kuchni mając nadzieję, że znajdzie tam wodę, ale zmienił zdanie i ruszył w stronę drzwi. Napije się u siebie.
    Val niewiele myśląc, a właściwie nie myśląc wcale, cierpiąc fizycznie schylił się po swoje buty i założył je szybko, żeby zaraz porwać kurtkę i otworzyć sobie drzwi. Gdy już to zrobił tworząc sobie drogę ku wolności i zbawieniu, zamarł, bo tuż za drzwiami stał Brian z kluczami w ręku i w sportowym ubraniu. Dopiero w tym momencie uświadomił sobie, że zostawiłby mieszkanie Briana otwarte, bo przecież sam nie miał kluczy i nie byłby w stanie za sobą zamknąć, przez co poczuł się jeszcze gorzej.
    – Ja... – zaczął, ale z jego ust wydobył się tylko cichy dźwięki, bo głos odmówił mu posłuszeństwa. Chrząknął lekko i spróbował raz jeszcze. – Chciałem sprawdzić czy już wracasz. – chrypnął wodząc wzrokiem to od piersi Briana to do swoich stóp, mając spory problem spojrzeć blondynowi prosto w oczy. Nie po tym wszystkim, co nawyczyniał wczoraj. Chociaż... naprawdę, ale to naprawdę powinien być wdzięczny Brianowi, że go po prostu nie wywalił stad wczoraj. – Przepraszam. – rzucił cicho odsuwając się do tyłu i przepuszczając blondyna w drzwiach.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 08 Maj 2019, 14:03

    Brian, jak zawsze, gdy kończył trening, wspinał się na ostatnie piętro apartamentowca pieszo, po schodach – był to idealny sposób by z biegu przejść do chwili rozciągania, a później prysznica. Tego dnia gdzieś z tyłu głowy miał myśl o tym, że w jego domu śpi albo jeszcze pijany, albo już skacowany Valye i, prawdę mówiąc, nie wiedział, co z nim zrobić.
    Tym razem w ręku niósł pewną papierową torbę, ale nie z chlebem.
    Gdy cały spocony wyciągał z niewielkiej nerki klucze, drzwi jego apartamentu otworzyły się i stanął w nich nikt inny, jak grafik. W swoim wczorajszych ciuchach, wciąż chyba zaspany i na pewno w nie najlepszym stanie.
    Brian zamilkł na chwilę, nie odpowiadając nic na te przeprosiny. Nie było nad czym się rozwodzić; może rzeczywiście wolałby, by Val więcej do niego nie wpadał w takim stanie, ale nie zamierzał też robić z siebie niewiadomo jakiego męczennika przez to, że wczoraj dał mu jedzenie i łóżko do spania. Naprawdę, nie było w tym nic nadzwyczajnego.
    Zmierzył Langley’a uważnym, choć nie niemiłym spojrzeniem, i powiedział:
      — Skoro wychodzisz to to dla ciebie. — Wręczył Valowi do rąk torbę z logiem McDonald’s i nie zwrócił uwagi na zaskoczone spojrzenie grafika, zamiast tego wyjaśnił: — Dodają do żarcia jakichś środków antywymiotnych, więc to najlepsze jedzenie na kaca.
    Jeśli Valye otworzyłby torbę, zastałby tam prosty zestaw: Big Mac, frytki i… zamiast Coli, butelka wody.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pią 31 Maj 2019, 12:32

    Kiedy Val nie otrzymał odpowiedzi na swoje przeprosiny, jego mina zaczęła zdradzać jeszcze większe zakłopotanie. W sumie sam nie wiedział czego miał się spodziewać po Brianie, ale na pewno nie torby z tak dobrze znanym mu logo, którą właśnie mu wręczył. Val zgłupiały odruchowo zajrzał do papierowego opakowania, po czym podniósł wzrok na mówiącego blondyna.
    – Ah, no tak. – chrypnął, kiedy dotarły do niego słowa Briana o zamknął torbę właściwie nie mając teraz wyjątkowo wielkiej ochoty na jakiekolwiek jedzenie. – No to ja... – wskazał dłonią powoli w stronę drzwi czując na sobie ciężar spojrzenia swojego szefa. – Już pójdę. Do poniedziałku. – burknął po czym ulotnił się znacznie szybciej niż dostał się tu wczoraj.
    Reszta dnia Valowi minęła w całkiem inny sposób niż to sobie pierwotnie wyobrażał. Nie dość, że naprawdę cierpiał przez nadmiar spożytego, taniego alkoholu, to jeszcze Kate postanowiła dać mu popalić. Kiedy cała w skowronkach odwiedziła go bez zapowiedzi, jej mina z każdym jego kolejnym słowem zwiastowała coraz to większe kłopoty. Gdy skończył opowiadać o swoich weekendowych podbojach, Kate krzycząc coś o zaprzepaszczeniu jej ciężkiej pracy oraz rzucając w Vala randomowymi rzeczami, zostawiła go samego w jego mieszkaniu, jeszcze bardziej otępiałego i obolałego.
    Ale... o co im wszystkim chodzi?
    Resztę weekendu biedny Valye spędził samotnie ze swoimi rozterkami i odgrzewaną pizzą. Kiedy w niedzielny wieczór z braku laku, Langley z nudów (wcale nie chcąc zerknąć na profil Briana) zbłądził na swoje konto na Facebooku, cóż, to było tak szokujące i niespodziewane jak zawał serca. Czując, że robi mu się po prostu słabo, blady jak ściana zaczął przeglądać historię „swoich” rozmów z Brianem. Ten chamski flirt, te wszystkie głupie i zawstydzające wiadomości. I te ostatnie, sprzed paru godzin... Dlaczego, do cholery, on przepraszał w nich tak lamersko Briana za jakiś głupi poranek i za ostatnią sytuacje?
    Co.
    CO?
    KATE.

    Z mordem w oczach, naprawdę, ale to naprawdę wściekły na swoją przyjaciółkę, Valye dopadł do swojego telefonu chcąc się z nią skontaktować i najzwyczajniej w świecie, opieprzyć za to, co zrobiła, ale ta jakby przeczuwając o co może chodzić, ignorowała jego telefony i wiadomości przez cały wieczór.
    Rano po nie do końca przyjemnej nocy, kiedy Val powlókł się jak skonany do pracy, usiadł załamany przy swoim stanowisku w jeszcze ciągle pustym biurze. Musi to wytłumaczyć, powiedzieć Brianowi, że to nie on, musi odkręcić te wszystkie głupoty, które nawypisywała Kate. Przecież on w życiu by takich idiotyzmów nie powiedział!
    Z trwogą, ale chęcią wytłumaczenia się, kiedy Val usłyszał wchodzącego do biura Briana, przeżegnał się w myślach i odwrócił się w jego kierunku.
    – Hej, bo... wiesz, jest taka sprawa... – zaczął ciszej, ale wyciągnięty w jego stronę kubek z kawą skutecznie uciszył go w połowie.
    – Trzymaj. – rzucił luźno Brian i jak gdyby nigdy nic, bez złości, której spodziewał się po nim grafik, położył torbę na swoim biurku i zaczął ściągać kurtkę.
    – Um... bo, nie, poczekaj, chodzi mi o te wczorajsze wiadomości. – zgłupiały postanowił kontynuować temat spoglądając z ostrożnością na blondyna.
    – Tak? Myślałem, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy.
    – Co? Na pewno? Znaczy, nie, nie o to mi... – grafik patrząc to na kubek, to na blondyna, zaczął czuć się jak kompletny idiota.
    – W porządku, przeprosiłeś mnie, porozmawialiśmy, załapałem. Jeśli czujesz potrzebę by zrobić to jeszcze raz to nie będę ci zabraniał, ale jeśli masz zamiar to robić, bo myślisz, że musisz, to nie. Nie jestem aż takim chujem, byś się tu przede mną płaszczył.
    – Aha. – odparł niezwykle inteligentnie i wrócił do ekranu swojego monitora.
    Nie, moment.
    Co?
    Dlaczego Brian zachowuje się, jakby nic się nie stało? No chyba nie przez... przez te głupie wiadomości? Przez te... PRZEPROSINY?
    Próbując nie zachowywać się jeszcze bardziej głupio niż zazwyczaj to robił, Val chwilowo postanowił zawiesić swój pomysł wyznania prawdy Brianowi i potulnie, bez zwracania na siebie uwagi, zajął się swoją pracą. A przynajmniej próbował, bo jego myśli z obowiązków ciągle przenosiły się na tę dziwną sytuację jaka powstała między nim a Brianem. No i najwyraźniej Kate, która może jednak miała raaacj... nie. Niemożliwe. Chociaż, co zaszkodzi spróbować. Chociaż raz.
    W porze lunchu, Val uzbrojony w nowy pomysł, do którego paradoksalnie sam był sceptycznie nastawiony, życząc sobie samemu szczęścia, podszedł do Briana z zamiarem zaproponowania mu wspólnego posiłku, na który ten oczywiście się zgodził.
    – To gdzieś tu za rogiem. – wpatrując się w nawigację w swoim telefonie, Val próbował trafić do tej małej, klimatycznej restauracji, o której naczytał się wcześniej w internecie. Gdyby był sam, najprawdopodobniej skończyłby w fast foodzie. Ale mając w głowie wściekłe słowa Kate, które być może były radą, tym razem postarał się wysilać i znaleźć coś, co przypadnie do gustu Brianowi. – O, to tu. – schował telefon i wszedł do środka.
    Gdy usiedli przy swoim stoliku, a kelnerka dostarczyła im menu, Valye od razu rozłożył kartę szukając palcem tego dania.
    – To, hm, nie wiem jak to się czyta – mruknął marszcząc brwi nad nazwą dania. – Ale czytałem o nim i ludzie sobie chwalą. – dodał podnosząc wzrok na Briana.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pon 24 Cze 2019, 20:37

    Brian podchodził do tego wszystkiego bardzo zachowawczo.
    Przede wszystkim, co musiał mieć na względzie – Val może i dał mu kosza, ale był naprawdę dobrym pracownikiem. A Dawson nie był AŻ TAK małostkowy, by przekładać prywatę ponad sprawy firmowe. Langley może nie miał najlepszych zdolności socjalnych, ale we współpracy z Brianem udawało mu się pogodzić wszystkie rzeczy; swoje naprawdę wysokiej jakości zdolności kreatywnego, przyszłościowego myślenia, wraz z organizacyjnymi zapędami szefa.
    Brian, nawet gdyby chciał, nie zwolniłby go.
    A nie chciał.
    Tak więc musiał przejść nad tym do porządku dziennego.
    Stąd też – poranna kawa, bo w końcu nic się nie zdarzyło, wszystko sobie wyjaśnili. Byli dorośli, nie mieli piętnastu lat, takich sytuacje było dziesiątki i mogli to spokojnie rozwiązać. Dlatego też Brian bez zastanowienia przyjął propozycję Vala by wyszli razem na obiad (jednocześnie pisząc Chrisowi smsa, że przeprasza, ale muszą przełożyć wspólny lunch na kolejny dzień). Poszedł za nim do wskazanej knajpki (przyjemne zaskoczenie) i wyciągnął szyję, by zobaczyć, co takiego wskazywał Valye w menu.
      — Foie gras — przeczytał bez problemu Brian, ze zdziwieniem notując, że jego współbiesiadnik miał ochotę spróbować tego pysznego, ale na pewno niestandardowego dania. — Nie jadłeś tego nigdy? Powinno ci posmakować — rzucił swobodnie, z uśmiechem, lekko kiwając na kelnerkę, że byli gotowi złożyć zamówienie.
    Składało się ono z dwóch foie gras podanych na chałce z rabarbarowym chutneyem, a po chwili wahania, Brian poprosił jeszcze o dwa kieliszki białego, słodkiego wina, które – wiedział to z własnego doświadczenia – idealnie pasowało do wybranego dania.
    Gdy kelnerka odeszła, uśmiechnął się do Valye’a i miał już coś powiedzieć, podczas gdy rozdzwonił się jego telefon. Brian zerknął na ekran i zmarszczył lekko brwi, tylko wyciszając telefon; ani nie odebrał, ani nie odrzucił połączenia.
      — Trafiłem ostatnio w internecie na zabawny quiz — rzucił swobodnie, podnosząc wzrok na swojego rozmówcę. — Pokazywali jakiś abstrakcyjny obraz i trzeba było ocenić, czy namalował to jakiś znany artysta czy dziecko. Stwierdziłem, że zrobię go z ciekawości i…
    Telefon rozdzwonił się po raz kolejny, tym razem samym dźwiękiem wibracji. Brian westchnął z irytacją i podniósł komórkę.
      — Przepraszam — rzucił krótko, odbierając połączenie, a po chwili Val mógł usłyszeć: — Co jest? Pisałem ci, że nie mam czasu. Nie, nic się nie stało, po prostu coś mi wypadło. Tak, na pewno. No. Dokładnie. Pewnie, jutro. Cześć. — Brian rozłączył się, uśmiechnął krótko do Vala i zamyślił przez chwilę. — Co mówiłem? Aa, ten test. No, byłem ciekaw tego swojego wyniku. I wiesz, co mi wyszło? 19/20. To okazało się mega banalne, chociaż tytuł quizu to był niby taki clickbait żeby szkalować artystów, ale wiesz co? Te dziecięce „obrazy” można było łatwo poznać po kompozycji, a raczej jej braku.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 27 Cze 2019, 02:11

    Kiedy Brian wymówił nazwę nieznanego dania, Val powtórzył ją cicho pod nosem, będąc nieco złym na samego siebie, że ze swojego roztrzepana nawet nie sprawdził wcześniej czym jest owe danie. I mimo że raczej nie czuł się jął ryba w wodzie w takim lokalu, to dobry humor Briana oraz fakt, że ten zgodził się tu w ogóle przyjść, znacznie podnosiły Langleya na duchu, który coraz bardziej zaczynał wątpić w to, czy istnieje potrzeba wytłumaczenia swojemu szefowi całej sprawy związanej z facebookowymi wiadomościami. Może Kate miała co do tego rację? Może Brian jednak lubi jak się z nim, hm, rozmawia? Normalnie spędza czas? Prawie jak jakaś para zakochanych, którym wcale nie zależy tylko na seksie.
    Cóż. Takie spędzanie czasu może wcale nie jest takim głupim pomysłem.
    Gdy telefon Briana zaczął dzwonić, Val zerknął na niego przelotnie, trochę zdziwiony faktem, że ten nie odebrał i tylko odłożył komórkę na stolik, po czym wsłuchał się w jego słowa, dopóki nie zostały przerwane przez kolejne przychodzące połączenie. Tym razem jego niepowstrzymany, ciekawski wzrok niemal od razu padł na wibrujący na stole telefon, który imieniem dzwoniącego wyświetlającym się na ekranie, zaczął kłuć go w oczy. Dopiero po kilku nieświadomie zazdrosnych sekundach, kiedy nieco oschły ton Briana oraz fakt, że ten przed chwilą odrzucił połączenie od Chrisa, Val jakby oprzytomniał. No być nie może... Czy Brian właśnie, tak jakby, zlał swojego chłopaka, bo był z Valem? Nie, na pewno nie, bez przesady. Może się pokłócili?
    Oby.
    Gdy jego szef skończył rozmawiać przez telefon, Langley z zaciekawieniem wysłuchał jego dalszych słów, po czym sam, przejawiając nawet jakieś oznaki entuzjazmu, podjął temat.
    – Kiedyś w ramach promocji jednej książeczki dla dzieci dałem się namówić na warsztaty, dzieciaki miały coś narysować itd... jest taka seria, rysunki w tych książeczkach do złudzenia przypominają bazgroły kilkulatka, a narysowane zostały przez sześćdziesięcioletnią kobietę – Val zerkając na kelnera, który właśnie dostarczył do stolika ich wino, zrobił pauzę odpoczywając od tego niepasującego do niego potoku słów. – Może powinienem ci podrzucić jej rysunki i tych dzieciaków, ciekawe jakby ci poszło z odróżnianiem tych bohomazów. – zasugerował z nieco przekornie-żartobliwym tonem, lekko uśmiechając się pod nosem i wzruszając ramionami. – Osobiście nie jestem fanem kilku pociągnięć pędzlem na białym płótnie, o wiele bardziej podoba mi się jakaś abstrakcja, w której rzeczywiście można doszukać się czegoś ciekawego, a nie na siłę interpretować coś, czego nawet malarz nie miał na myśli. – Val musząc wspomóc swoje gardło tym niespotykanym monologiem, sięgnął po kieliszek i przełknął odrobinę wina, przyglądając się zawartości trzymanego szkła. – Wino w pracy, tego jeszcze nie robiłem. – rzucił luźno posyłając Brianowi znad kieliszka zadowolone spojrzenie.
    Kiedy do ich stolika dostarczono danie, którego wymowę Val zdążył już dawno zapomnieć, Langley był w całkiem, ale to całkiem dobrym humorze. Czując potężny podmuch wiatru w swoich żaglach, wywołany tym małym odsunięciem Chrisa na bok, Val postanowił zaryzykować.
    – W ten weekend otwierają taką jedną ilustratorską wystawę, w piątek wieczorem jest wernisaż i jakoś tak wyszło, że jestem zaproszony... – wodząc spojrzeniem to od swojego talerza, to do oczu Briana, Val podniósł w końcu widelec. – No i pomyślałem, czy może nie chciałbyś się ze mną tam przejść, wiesz, zrobić mały rekonesans, może by się nam coś kiedyś w jakimś projekcie przydało, czy coś... – ta, z pewnością właśnie o to chodzi.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 03 Lip 2019, 23:15

    Lampka wina do lunchu jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła; szkodliwy wpływ alkoholu, który rozpraszał zmysły przychodził z jego większymi ilościami, o co nie musieli się na razie martwić.
    Pytanie, tudzież propozycja Valye’a… Brian na pewno się tego nie spodziewał, ale też niekoniecznie dał to po sobie poznać. Uśmiechnął się nieznacznie i kiwnął głową, tak jakby cała sytuacja była jak najbardziej normalna i zdarzała się codziennie.
      — Jasne. W piątek wieczorem — przytaknął leniwie, dodając później: — Wyślesz mi szczegóły? Miejsce, godzinę?
    Oczywiście nawiązywał do ich korespondencji internetowej całkowitym przypadkiem.
    Dawson nie do końca wiedział, co sądzić o tych zmiennych nastrojach Valye’a, ale… postanowił się nimi nie przejmować. Val potrafił w ciągu niespełna kilku dni przejść od nienawiści, obruszenia, całkowitego chłodu i tym podobnych do… zapraszania Briana do tego, by wyszli gdzieś we dwójkę. Blondyn mógł tylko domyślać się, o co chodziło; i pewnie gdyby na jego miejscu była jakaś inna osoba, a nie on sam, już dawno wyjebałaby się na humorki Langley’a.
    A Brian się nie wyjebał.
    Podczas tego lunchu gawędzili o różnych rzeczach i Brian nie musiał się jakoś szczególnie wysilać, by podtrzymywać rozmowę; ba, zdarzało się to nawet Valowi. Wrócili do redakcji wyglądając jak całkowicie normalni koledzy z pracy, jak gdyby nic szczególnego ich nie łączyło, ani nie dzieliło.

    W piątkowy wieczór Brian ubrany był ze smakiem. Smak w jego przypadku oznaczał coś, co pewnie sam określiłby jako złamanie klasycznej elegancji nutą ekstrawagancji; przejawiało się to w białym tiszercie włożonym pod elegancką kamizelkę, wystającym spod niej i zgrywającym się z jasnymi spodniami z włoskiej wełny, które podwinął odsłaniając kostki i jasne adidasy. Na nadgarstkach miał kilka rzemyków czy bransoletek, włosy związał w swój koczek i kazał kierowcy Ubera zrobić kilka kółek wokół kwartału, nie chcąc jak debil czekać pod wejściem na Vala; kazał zatrzymać się taksówce dopiero, gdy zobaczył pod wejściem czarnowłosego.
    Przecież nie mógł sobie pozwolić na to, by na niego czekać, bo nie mógł wejść do środka – jego imię nie było zapisane na liście gości.
      — Przepraszam, korki — rzucił, podchodząc do bruneta i uśmiechnął się nieznacznie. W normalnej sytuacji nie wahałby się przed pocałowaniem faceta, z którym umawiał się w piątkowy wieczór w policzek, ale to wyjątkowo nie była normalna sytuacja. — Wchodzimy?
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pon 26 Sie 2019, 01:34

    Odbiło mu. Tak. Kompletnie odbiło. W piątek Val po powrocie z pracy od razu zaczął sprzątać swoje cztery kąty. Tak, przez cały dzień zamiast skupić się na pracy, planował dzisiejszy wieczór jak napalony szesnastolatek chcący w końcu zaliczyć koleżankę z ławki. Cóż, z tym wyjątkiem, że jego koleżanka siedziała biurko obok i była jego szefem. Nie, naprawdę nie wiedział, co mu dzisiaj odbiło. Od kiedy on „planował” takie rzeczy? W dodatku z Brianem? Czy z tym pewnym siebie i nieprzewidywalnym typem dało się cokolwiek zaplanować bez jego wiedzy? I dlaczego on w ogóle zakładał, że Brian da się tu zaprosić?
    Boże, nawet zmienił pościel i posprzątał łazienkę. ŁAZIENKĘ. Naprawdę go powaliło.
    Kiedy w końcu jego mieszkanie lśniło (no dobra, może nie aż tak bardzo), Val sam postanowił doprowadzić się do porządku. Gdy tak skrobiąc swoje ciało z całodziennego potu i goląc swój skromny zarost, z którego ani trochę nie był dumny, Langley nagle zainteresował się swoim ciałem z nieco innej perspektywy. Perspektywy Briana…? Po chwili namysłu uniósł ręce i tak, ogolił pachy. I tak, w następnej kolejności ogarnął też swoje łoniaki POZDRAWIAM.

    Tak jak Brian ubrany był w jasne rzeczy, tak Val dzisiejszego wieczoru był jego kompletnym przeciwieństwem. Odziany w swoje nieodłączne czarne, wąskie jeansy (serio, czy on właściwie posiadał jakieś w innym kolorze?) i wyjątkową wyprasowaną, czarną koszulę, przy której w ostatniej chwili przed wyjściem podwinął rękawy pod łokcie, by nie odwalać wielkiej elegancji, zaraz po przyjściu pod galerię, zaczął co kilka sekund zerkać w telefon, sprawdzając godzinę. Albo wypatrując wiadomości od Briana, który odwołał ich spotkanie.
    Ciężko było mu to przyznać, ale cholera, odrobinę się stresował. Tak, dostał wiatru w żagle, kiedy Brian najpierw zignorował, a potem odłożył przy nim spotkanie z Chrisem na rzecz ich wspólnego lunchu, ale… no sam nie wiedział. Chyba za bardzo się dzisiaj nakręcił. Za dużo oczekiwał. A na pewno nie chciał przyjemnego kręcenia się wśród ilustracji. Nie po to posprzątał swoje mieszkanie. Zresztą, co? Jakby wcześniej ze sobą nie spali.
    Kiedy zauważył w końcu Briana, poczuł się znacznie lżej. Przynajmniej nie został wystawiony.
    – Hej. – skinął głową uśmiechając się mimowolnie kącikiem ust i poczekał aż blondyn do niego podejdzie. – Mhm, pewnie. – zerknął na wejście i sprawdzając, czy Brian podąża za nim, ruszył do galerii.
    Gdy znaleźli się w środku, Val westchnął w duchu próbując przecisnąć się między innymi ludźmi i gdzieś schować. Ok, duży tłum, ale czego on się spodziewał po otwarciu wystawy? Kiedy niska kelnerka, w jego guście nieco nachalnie podsunęła mu tacę z kieliszkami pod nos, Val uśmiechnął się tylko krzywo i chwycił dwa, bez słowa podając jeden Brianowi, po czym ruszył w jakiś upatrzony przez siebie punkt.
    – Oh, Valye! Ty tutaj? Nie myślałam, że przyjdziesz.
    O nie. Grafik słysząc znajomy głos, przeklął pod nosem, ale mimo swojej niechęci obrócił się do starszej kobiety w eleganckich kocich okularach, która uważnym wzrokiem zlustrowała go od razu i jego towarzysza.
    – Claire. Tak jakoś… wyszło. – przywitał się grzecznym skinieniem głowy i od razu uprzedzając jej pytanie, wskazał dłonią na Briana. – To mój, um, kolega z pracy, z Luny. Chcieliśmy się trochę rozejrzeć. – wyjaśnił próbując ukryć swoje niezadowolenie, kiedy kobieta zaczęła wyciągać dłoń do jego szefa.
    – Niezmiernie miło mi poznać. Cieszę się, że Valye dogaduje się ze swoimi współpracownikami. – ujmując rękę Briana w obydwie dłonie, Claire posłała mu niby miły, niby podejrzliwy uśmiech i zaraz odwróciła się w kierunku osoby, która zawołała ją po imieniu. – Z chęcią pogawędziłabym z wami jeszcze przez chwilę, ale niestety obowiązki wzywają. Bawcie się dobrze.
    Nie czekając na żadną odpowiedz, kobieta odwróciła się na pięcie i ruszyła w tłum, a Val nie chcąc przepuścić okazji, zerknął na Briana z niemym „chodź” i ruszył w stronę wcześniej upatrzonego miejsca.
    – Wybacz, Claire to mój wydawca od tych książek dla dzieci. Jest trochę… lubi o wszystkim wiedzieć. – wzruszył ramionami i zatopił usta w szampanie nie czekając na jakiekolwiek otwarcie. – Obiecuję ci, że nikt poza nią mnie tu już nie zna. – uśmiechnął się przepraszająco do Briana i rozejrzał się pobieżnie po otaczającej ich wystawie. – Przyznam ci szczerze, że gdybyś jednak nie zgodził się przyjść albo miałbyś inne plany na dzisiaj, to sam bym tu nie przyszedł. A na pewno nie na wernisaż. To trochę tak jakbym obłożył się surowym mięsem i dobrowolnie dał rzucić w stado rekinów. – wstrzymując na moment swój niesłychanie długi wywód, Val zerknął ukradkiem na Briana właśnie rozglądającego się wokół siebie i przygryzając wargę po raz kolejny stwierdził, że tak, zdecydowanie lubił, kiedy ten miał związane włosy. – Dobra, może trochę przesadzam. Ale i tak chciałbym się tylko się rozejrzeć po pracach i zwinąć stąd. No chyba, że będziesz chciał tu zostać dłużej.

    I’M BACK BITCHES
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Wto 27 Sie 2019, 10:57

    To mogła być Claire czy każda inna osoba, a Brian zachowywałby się tak samo uprzejmie i przyjaźnie, przynajmniej pozornie; z uśmiechem przywitał się ze starszą kobietą, absolutnie nieskrępowany i na pewno nastawiony dużo bardziej otwarcie, niż Valye. Nic dziwnego – small talk był lwią częścią jego pracy i chyba nawet czerpał przyjemność z takich pogaduszek o niczym konkretnym, z kręcenia się w towarzystwie i poszerzania siatki swoich znajomości. Na pewno zaś nie dawał nikomu odczuć, że rozmowa z nim jest niemile widziana, a wokół siebie roztaczał aurę przyjemnego zainteresowania.
    Przyjął od Valye’a kieliszek wina i nawet nie narzekał na jego smak (choć gdyby chciał, miałby na co; to nie był wernisaż najwyższych lotów, przynajmniej gdyby oceniać to po jakości wina), zamiast tego z uprzejmą ciekawością rozglądał się obok, stojąc wciąż przy Valu tak, by dla wszystkich wkoło było jasne, że przyszli tu wspólnie.
    Powiódł wzrokiem po brunecie, łapiąc się jego ostatnich słów i uśmiechnął się pod nosem. Och, Valye naprawdę zachowywał się jak kobieta z okresem, z tymi swoimi wiecznymi humorkami i niezdecydowaniem, bo właśnie, właściwie wprost, mówił Brianowi, że plan na dzisiaj zakładał skończenie w jego łóżku.
    Zabawne.
    — Nie lubisz takich tłumów? — odparł Dawson, udając, że nie załapał tego oczywistego nawiązania do tego, że Val chciałby się stąd jak najszybciej zmyć i pójść gdzieś indziej. — Możemy tu wrócić, gdy nieco się przerzedzi.
    Oczywiście – postać przy wernisażu, później pójść na spacer z zamiarem powrotu, gdy pierwsze tłumy miną… z tym że przecież niekoniecznie musieli z powrotem tu trafić.
    Zaraz jednak takie planowanie przerwała im opiekunka galerii, która przedstawiła kuratorkę wystawy. Ta zaś wygłosiła swoją mowę i zachęciła do samodzielnego eksplorowania galerii, co obaj z Valem zdecydowali się zrobić, choć na początku. Brian po prawdzie nie wyobrażał sobie sytuacji, w której był na wernisażu i nawet szybko nie zerknął na jakieś prace.
    Teraz też, choć – w istocie – nie znał tu nikogo poza Langley’em, uśmiechnął się przyjaźnie do ludzi wkoło. Brian bez problemu, podprogowo, wprowadzał wokół siebie atmosferę, która aż sprawiała, że chciało się do niego podejść, stanąć obok, gdy oglądał jakąś ilustrację, i zagadać, co o niej sądził. Tak też się stało, a Dawson wymieniał jakieś luźne uwagi z gronem naprawdę przypadkowych osób, przynajmniej do czasu, gdy nie opróżnił swojego kieliszka wina.
    Odwrócił się na stół i rzucił z udawanym żalem:
    — Ach, skończyło się już wino. — Tak naprawdę Brian był bardzo wdzięczny, że nie musi pić już tego sikacza za pięć dolarów butelka. — Szkoda, miałem na nie dziś wybitną ochotę.
    Nie, to wcale nie była żadna otwarta sugestia.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Wto 27 Sie 2019, 13:46

    Val jak to Val, z typowym dla siebie milczeniem i pogardą dla dużych tłumów, skupiał się raczej na wystawie, a nie na otaczających go ludziach. Sporadycznie zerkał tylko ukradkiem na Briana, może z zazdrością o łatwość, z jaką ten nawiązywał kontakt z innymi ludźmi, a może z obawą, że zaraz straci nim zainteresowanie i znajdzie sobie innego towarzysza na resztę wieczoru. Ku jego uldze, tak się jednak nie stało.
    Kiedy Dawson zauważył brak wina i zaznaczył, że napiłby się więcej, Val połknął haczyk jak wygłodzony pelikan. Zanim się odezwał, zacisnął ust w wąską linię i rozejrzał się pobieżnie wokół siebie, jakby chciał się upewnić, że nikt go nie podsłucha. Dopiero wtedy, patrząc przed siebie, podjął temat.
    – Wiesz, masz chyba rację, możemy wrócić tu później. A w międzyczasie… właściwie to mieszkam całkiem niedaleko stąd, możemy się nawet przejść… Zaraz obok mam jakiś sklep, Kate mówi, że mają całkiem dobry wybór alkoholi. – zrobił pauzę i zerknął na Briana i jego reakcję, jednocześnie kładąc dłoń na szyi i drapiąc się po niej niecierpliwie, obawiając się odmowy.
    Jednak kiedy jego propozycja nie spotkała się z odrzuceniem, Langley pojaśniał nagle i bez zwłoki wyprowadził ich z galerii, od razu ruszając w kierunku swojego mieszkania. Po drodze, czując się znacznie swobodniej niż kilkadziesiąt minut wcześniej, Val pokusił się nawet na luźną rozmowę z Brianem, bez żadnych oznak cierpienia z jego strony. Gdy w końcu doszli do sklepu Val ciągle wyraźnie radosny i zadowolony, że wszystko idzie po jego myśli, ruszył w kierunku półek z winami. Jego ukontentowanie wyparowało w jednej sekundzie, kiedy jego wzrok padł na zupełnie inną półkę niż alkohole.
    Fuck.
    Jak on do cholery mógł zapomnieć o prezerwatywach i chociażby jakimś żelu, planując od samego rana przespać się z facetem? Zapomniał o najważniejszej rzeczy!
    Całkowicie powierzając Brianowi wybór wina, Val na odległość wybrał resztę swoich zakupów, a kiedy Dawson wybrał wino, grafik wyciągnął mu je z ręki.
    – Ja zapłacę, a ty… możesz poczekać na zewnątrz jak chcesz. Zaraz przyjdę. – rzucił Brianowi szybki uśmiech i ruszył do kasy modląc się w myślach, by ten naprawdę wyszedł na zewnątrz.
    Gdy zapłacił, wyjątkowo nie przejmując się ceną wina, Val upchnął paczkę prezerwatyw i żel do tylnej kieszeni spodni, jednocześnie przeklinając swoje zamiłowanie do wąskich nogawek. Mając nadzieję, że Brian niczego nie zauważy, machając wesoło winem w dłoni dołączył do blondyna.
    Wystarczyło kilkadziesiąt metrów, by Val podszedł do witryny pizzerii. Cóż, nie był głodny, on po prostu nad nią mieszkał. Szybko wygrzebał z kieszeni swoje klucze i otworzył nieoznaczone żadnym szyldem drzwi, przepuszczając w nich bez słowa Briana.
    – W górę. – rzucił tylko wskazując na schody i zajął się zamknięciem za nimi drzwi.
    No dobrze. Może i miejsce do którego weszli było odrobinę obskurne, ale jego całkowicie wyremontowane i przede wszystkim zadbane mieszkanie, nadrabiało przy tej nędzy na korytarzu. wystarczyło wejść dwa piętra wyżej, by Val stanął pod swoim mieszkaniem i otworzył drzwi ponownie przepuszczając w nich Briana i wpuszczając go do swojego salonu.
    Cóż, jego mieszkanie może nie miało poziomu apartamentu Briana, ale przynajmniej było zadbane. Salon połączony z aneksem kuchennym zajmował największą część metrażu i może nie był zbyt wielki, a kanapa stała zaraz przy drzwiach wejściowych i by przejść dalej trzeba było uważać by nie zepchnąć telewizora z szafki lub nie przywalić małym palcem w róg wąskiego stolika kawowego stojącego między kanapą a telewizorem, ale z pewnością był urządzony wzorcowo i funkcjonalnie, niczym katalog IKEA. Jego siostra zadbała, by nie żył w nędzy z jednym kubkiem i widelcem bez łóżka. Kanapa i telewizor ściśnięte były przy drzwiach wejściowych tylko dlatego, by można było tu upchnąć ogromny stół i regał tworzący stanowisko pracy Langleya. Jednak w odróżnieniu od codzienności, jego sprzęt do pracy w postaci tabletu i komputera był schludnie ułożony pośrodku stołu, a wszystkie papiery, skrawki materiału i inne przybory plastyczne, wzorowo posegregowane leżały w pudełkach na regale tuż obok dość pokaźnej kolekcji książek obrazkowych dla dzieci. Jedyną rzeczą zdradzając zamiłowanie Vala do przeróżnych wycinanek, były prace zawieszone na tablicy nad stołem, które pozostawił tam kilka dni temu do wyschnięcia kleju.
    Kuchnia nie była niczym nadzwyczajnym, kilkumetrowa wnęka z szafkami na około i wyspą ze stołkami barowymi, które robiły za stół, bo na prawdziwy nie było tu już miejsca. Jedyne normalne drzwi znajdujące się w mieszkaniu prowadziły do najzwyczajniejszej na świecie łazienki z prysznicem. Prawdopodobnie ku uldze Briana, Val nie spał na kanapie. Jego sypialnia znajdowała się za przesuwnymi drzwiami za kanapą i jak cała reszta mieszkania, nie była wielka. Była wystarczająca na tyle, by zmieścić tu niskie, (na całe szczęście) dwuosobowe łóżko, zaimprowizowany stolik nocny i dużą szafę, z której po otwarciu z całą pewnością wysypałyby się kaskadą rzeczy Langleya.
    – Well... rozgość się. – rzucił do Briana zerkając przez ramię i zapalając światło, po czym ruszył z winem do kuchni. – Mam nawet kieliszki. – pochwalił się zadowolony z siebie, wyciągając dwa z szafki. – Co, myślałeś pewnie, że naleje wino do wyszczerbionych kubków? – rzucił rozbawiony szukając otwieracza. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego mieszkanie mogło być dla jego szefa... skromne, ale naprawdę, naprawdę, ani trochę się tym nie przejmował. Jemu ono pasowało.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Wto 27 Sie 2019, 20:49

    Brian, początkowo zdziwiony propozycją Valye’a, by udali się do niego, rzeczywiście na nią przystał… sam nie wiedział dlaczego. Możliwe, że łechtało to mocno jego ego, kiedy to Langley w końcu się starał, próbując sprawić, by Brian zwrócił na niego uwagę – i nie chciał mu przeszkadzać. Raczej nie kierowała nim ciekawość do tego, gdzie mieszkał Val… i po prawdzie trochę się tego obawiał.
    Czy, na przykład, że miał współlokatorów… jak chłopak Briana. Dawson odwiedził go raz i nie zamierzał nigdy więcej tego powtarzać, bo wybitnie nie uśmiechało mu się uprawianie seksu w momencie, gdy ktoś za ścianą czytał książkę, czy robił tosty.
    Jakby samo robienie tostów nie było już gigantycznym turn offem.
    Brian intensywnie o tym myślał, gdy podążali do tego całego mieszkania Vala. I naprawdę nieco się tym stresował, ale te jego obawy ustąpiły natychmiastowo, gdy stanęli pod pizzerią. Wtedy Brian otworzył szeroko oczy i (dobrze, że Val na niego nie patrzył) przeraził się nie na żarty.
    Uprawianie seksu z zapachem pepperoni. No naprawdę, nie było nic gorszego.
    Modląc się w duchu, by całe mieszkanie nie waliło Margharitą, wspinał się po schodach w milczeniu. Boże, a co, jeśli jego włosy przesiąkną tym zapachem? W ogóle, pal licho włosy, co, jeśli jego kurtka tym przesiąknie?! Będzie ją musiał oddać do czyszczenia, a to pewnie nie potrwa dzień, ani dwa, i będzie musiał włożyć płaszcz z ubiegłego sezonu, a przecież…
    Pogrążony w tych czarnych myślach Brian przestąpił próg mieszkania Vala i jebnął się z impetem w stopę; na całe szczęście miał na sobie buty, więc tylko syknął pod nosem. Rozejrzał się pobieżnie wokół, poruszył nozdrzami… i naprawdę odetchnął z ulgą.
    Nie waliło pizzą!
    Brian był pełen podziwu dla architektów w Chicago. Albo dla speców od wentylacji.
    Skupił się przede wszystkim na stole Vala, bez skrępowania obserwując porozwieszane wycinanki; podszedł bliżej, w międzyczasie rozpinając kurtkę i skupiając się na pracach Langley’a. Odwrócił od nich wzrok dopiero wtedy, gdy Val zagadał go o wyszczerbione kubki i uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
      — Kupiłeś je specjalnie dziś popołudniu? — Brian przechylił głowę, nieco zaczepnie, podchodząc powoli do wnęki kuchennej. — Widziałeś kiedyś House of Cards?
      — Hmm? — Val mocował się z otwieraczem. — No, widziałem, a co?
      — Zoe też mieszkała nad jakąś budą z pizzą i zapraszała tam Franka — odparł Brian, szczerząc się szeroko.
    No, nie ma co, samemu porównywać się do serialowego prezydenta i manipulatora USA.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Wto 27 Sie 2019, 22:02

    – Hm, może. – przyznał bez skrępowania zdrapując ceny z dna kieliszków, których nie zauważył wcześniej. Gdy po krótkiej bitwie z korkiem udało mu się otworzyć wino, zaczął nalewać je do rzeczywiście, nowiutkich kieliszków, podnosząc wzrok na Briana. Tak, oglądał ten serial, ale co ma do rzeczy Zoe, Frank i... Oh.
    Val prychnął cicho pod nosem kręcąc głową na boki, ale nic nie odpowiedział. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy z pełnymi kieliszkami podszedł do Briana wręczając mu jeden.
    – Dobrze, że nie jeżdżę metrem. – rzucił stukając w kieliszek blondyna i ominął go, by usiąść na kanapie.
    Chciał zrobić to nieco bardziej nonszalancko, ale gdy poczuł, jak w jego pośladek kłuje go właśnie zgnieciona paczka prezerwatyw i żel, skrzywił się odrobinę. Zreflektował się po sekundzie i skinął głowa na miejsce obok siebie, a gdy Brian dołączył do niego, Val, cóż, włączył mu się jak dotąd raczej rzadko spotykany, flirciarski tryb. Nie, rady Kate nie miały na to wpływu. Ani trochę.
    – No więc, Frank, dla jakich korzyści dzisiaj się spotykamy, hm? – mruknął próbując udawać wyluzowanego i przechylił lekko głowę na bok. – Chcesz jakiegoś skandalu? Może kogoś wrobić? Zniszczyć? – zapytał przysuwając kieliszek do ust. No dobrze, rzeczywiście, może trochę przesadzał. Ale był u siebie, na swoim terenie i czuł się po prostu swobodniej, wiedząc, że nie spotka nagle w drzwiach Chrisa. – A co ja będę z tego mieć? – Przesadzał? Chociaż, nie miał się co oszukiwać. Nie chciał wracać na tę wystawę. Nie miał pojęcia, po co w ogóle oni tam poszli.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Wto 27 Sie 2019, 23:15

    Brian uśmiechnął się naprawdę szczerze, słysząc to oczywiste nawiązanie do zabójstwa Zoe. I… czy mu się wydawało, czy Valye z nim rozmawiał? Tak naprawdę, niewymuszenie, a rzeczywiście ciągnął rozmowę, z jakimiś aluzjami, bez skrępowania, jakby…
    Jakby nagle się totalnie wyluzował.
    Brian był zbyt krótkowzroczny, by wpaść chociaż na cień pomysłu, że jego nowobogacki apartament mógł jakoś onieśmielać Vala; podobnie jak towarzystwo innych ludzi. Chyba za bardzo wszystkich mierzył swoją miarą, by dopuścić do głowy świadomość, że inni ludzie mogli mieć kłopoty z poczuciem się swobodnie gdzieś poza granicami swoich czterech kątów. On może nigdy nie mógłby mieszkać tutaj i pewnie nie chciałby zostawać tu dłużej, niż chwile spędzone z Valem… ale nieszczególnie się krępował bezczelnie lustrować wzrokiem kolejne elementy wystroju.
    I, tak, już załapał, gdzie jest sypialnia. Valye, jakże sugestywnie, nie zasunął drzwi.
    Bezczelnie zlustrował wzrokiem Langley’a, gdy ten szedł do kanapy i… wzrok opadł mu na tyłek bruneta (co poradzić, sam zakładał tak ciasne spodnie, chyba wiedział, z czym to się wiąże), a tam… Brian zagryzł wargę, by nie parsknąć śmiechem.
      — Korzyści? — Brian, cały czas szelmowsko uśmiechnięty, usiadł obok Vala, unosząc kieliszek do ust. — Mam zamiar skorzystać dziś z twoich zakupów.
    Intencjonalnie użył formy mnogiej i miał to; na ułamek sekundy na twarzy Valye’a pojawił się grymas, który świadczył, że zorientował się, do jakich jeszcze zakupów nawiązywał jego rozmówca.
    Dawson za to zakręcił kieliszkiem, wprawiając wino w ruch, by uwolniło swój aromat, a później zamoczył w nim usta. Następnie podniósł się z kanapy; Val może czuł się swobodniej, niż u niego, ale zdecydowanie potrzeba było tutaj czegoś do całkowitego rozluźnienia atmosfery…
    Zanim Valye się zorientował, Brian już krążył po jego niewielkim mieszkaniu.
      — Nie przygotowałeś kolacji — rzucił z niby wielkim zawodem, ale tylko idiota nie zorientowałby się, że żartował. — I co teraz? Mamy wino, a nie mamy nic do jedzenia… wszystko na mojej głowie. — Westchnął, niby teatralnie, już we wnęce kuchennej. Odstawił kieliszek obok butelki wina i bez skrępowania otworzył lodówkę, zerkając na jej zawartość. — No, za dużego pola do popisu to ja tutaj nie mam — komentował na bieżąco, wciąż w luźnym tonie, przeglądając kolejne szafki. — Och, Mac’n’cheese? Nie jadłam tego od kilku lat — zaśmiał się, widząc opakowanie charakterystycznego makaronu. — Boże, tym się żywisz? Nic dziwnego, że — i zamarł w pół słowa, a potem zaświeciły się mu oczy. — Zrobię ci totalnie najlepsze Mac’n’cheese jakie jadłeś w życiu.
    I Brian nie żartował. Naprawdę, naprawdę zabrał się do roboty; wcześniej zrzucił swoją kamizelkę gdzieś na krzesło i, popijając wino, zaczął gotować w kuchni Vala, cały czas z nim rozmawiając i się przekomarzając.
    I zrobił to. Naprawdę, postawił w końcu przed Valem miskę typowo amerykańskiego fast-foodu… który, jeśli Langley go spróbował, musiał przyznać, że smakował o niebo lepiej niż to, co zwykle sam sobie przyrządzał.
    Nawet zwykły, kurwa, makaron, Brian musiał przyrządzać lepiej.
      — Wiesz, że to jest coś, co mógłbyś nauczyć się sam sobie przyrządzać? — zagadnął, opierając się o blat, z kolejnym kieliszkiem wina. Patrzył, jak Valye próbuje przygotowanej przez niego – tfu! – potrawy, samemu nie zamierzając jej jeść.
    Co za dużo pustych węglowodanów to niezdrowo!
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Wto 27 Sie 2019, 23:58

    No cóż, nie był zadowolony z tego, że Brian jednak zauważył jego tajemnicze zakupy. Co prawda nie wiedział na cholerę się tak z tym krył, ale jednak ta obietnica skorzystania z nich była dość... kusząca. Na tyle, że Val dawno nie miał tak wyśmienitego humoru. Może to będzie naprawdę dobry wieczór?
    Gdy Brian zaczął krążyć po jego czterech kątach, Valye siedząc na kanapie i powoli opróżniając kieliszek, ze spokojem przyglądał się jego sylwetce. Brian w jego mieszkaniu. Może i trochę nie pasował, ale jego widok tutaj dla Langleya był nawet całkiem... kojący. Może powinien częściej go tu zapraszać.
    – Nie muszę mieć pokaźnych zapasów w lodówce. Wystarczy, że zejdę na dół. – z głupim uśmiechem Val wskazał palcem na podłogę, mając na myśli oczywiście tę wątpliwej jakości pizzerię na parterze. Kiedy Dawson zechciał robić kolację, grafik najpierw zaśmiał się mając to za raczej kawał, ale gdy zorientował się, że tak właśnie nie jest, w osłupieniu zerknął na Briana. – Żartujesz?
    Well, nie, nie żartował.
    W międzyczasie gdy jego szef właśnie przygotowywał mu Mac’n’cheese, Val po włączeniu cicho jakiejś spokojniejszej playlisty w tle, przysiadł się do wyspy zaprzyjaźniając z butelką wina i regularnie dolewając alkoholu sobie i blondynowi.
    – Wow. – skomentował krótko, gdy pojawiło się tuż przed jego nosem gotowe danie, które, cholera, rzeczywiście wyglądało jakoś tak... lepiej. A na pewno było mu bliżej do grafiki z pudełka niż do tego, co sam zwykle sobie robił. Ale, przecież... jak? Nie zwlekając chwycił za widelec i spróbował makaronu. – Nie wiem jak ty to zrobiłeś, ale to naprawdę smakuje inaczej. – szczerze zdziwiony zaczął powoli pochłaniać gorące danie. – A ty nie jesz? Ah, wolisz pizzę z dołu? Zaraz po nią pójdę. – zażartował zerkając na powoli pustą butelkę wina. – Jeśli chcesz, kupiłem też wcześniej whisky – tak, dokładnie taką samą, którą pili wcześniej w apartamencie Briana. – Nie mam kamieni, ale znajdziesz w lodówce lód, jeśli chcesz. – wskazał na wspomnianą wcześniej lodówkę widelcem i wepchnął do ust kolejny kęs. Nagle zerknął na wiszący na ścianie zegar i nieco teatralnie westchnął, podpierając głowę na dłoni. Mhm. Już alkohol zaczynał dawać o sobie znać. – Chyba powinnismy powoli wracać na wystawę, nie sądzisz? – zaczął z bólem w głosie. – Chociaż nie wiem czy nas wpuszczą z powrotem, Kate mówi, że od razu widać, czy piłem. – wzruszył ramionami ani odrobinę nie poruszony swoimi słowami. – Mógłbyś zostać i na przykład, hm, zrobić mi jeszcze deser. O ile chcesz. – mruknął subtelnie zaplatając palce na podstawie kieliszka. – Możemy też obejrzeć jakiś kiepski film na Netflixie albo możesz mi zdradzić trochę swoich sekretów co zrobić, by fast food smakował, jak z pięciogwiazdkowej restauracji. Albo... jeśli naprawdę chcesz się rozerwać, myślę, że gdzieś znajdę planszę do Twistera. – dodał rozbawiony swoim świetnym pomysłem i zalotnie poruszył brwiami.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 28 Sie 2019, 09:51

    Brian uśmiechnął się, dopijając resztkę swojego wina.
      — Wracać na wystawę, kiedy tak się tu przygotowałeś? — rzucił, bez problemu nawiazując do tych wszystkich poczynań, których autorem był nie kto inny, jak Valye. — To byłaby straszna szkoda.
    To naprawdę łechtało jego próżne ego – fakt, że Val tu posprzątał, że kupił tę samą Whisky, że tak specjalnie się przygotował… Brian naprawdę lubił dostawać uwagę, lubił, gdy się nim interesowano, a Valye nagle udowadniał mu, że mógł to robić. Jakby zupełnie w przeciwieństwie do postawy, którą reprezentował przez cały czas do tej pory.
    Taki Langley podobał mu się dużo bardziej i Brian nie mógł pozbyć się wrażenia, że doskonale wiedział, jak skończy się ten dzień.
    Czy tam noc.
      — Szukasz sobie prywatnego kucharza? — spytał zaczepnie, patrząc wprost w oczy Valye’a i przez dłuższą chwilę nie odwrócił wzroku, aż zaschło mu w ustach. Wtedy odchrząknął i wyprostował się, otwierając zamrażarkę, by wyjąć z niej lód i zrobić im po nowym drinku.
    Później, gdy tylko postawił szklankę przed Valem, ponownie otworzył jego lodówkę, oceniając jej stan. Wyjął z niej kilka jajek i masło, położył na blacie, a później zaczął przeglądać szafki w poszukiwaniu pozostałych składników. Był nieco zagubiony, nie potrafiąc się odnaleźć i po omacku szukając kolejnych rzeczy, ale widocznie się tym nie przejmował, jakoś sobie radząc.
      — Jak masz ochotę na deser to będziesz musiał mi tu pomóc — powiedział, zerkając znacząco na Vala.
    Tak naprawdę wcale nie potrzebował żadnej pomocy i, na co dzień, nie znosił gdy ktoś mu się wpieprzał do kuchni, ale tym razem niekoniecznie gotowanie było jego priorytetem.
    Valye rzeczywiście zdecydował się mu pomóc – stanął obok i posłusznie zaczął oddzielać białka od żółtek, podczas gdy Brian przesiewał pomiędzy palcami mąkę, narzekając żartobliwie na brak sitka w mieszkaniu Langley’a.
      — No sorry, gdybym wiedział, że będę go potrzebował to może zrobiłbym większe zakupy! — żartował brunet, chyba nawiazując do wszystkich tych rzeczy, które już specjalnie przez wizytę Briana zakupił. — Zresztą, wiesz, co mówią? Złej baletnicy rąbek u spódnicy, więc skoro taki z ciebie kucharz to…
    Brian, naprawdę rozbawiony i w naprawdę dobrym humorze, nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Bezpardonowo, swoje białe od mąki ręce zabrał znad miski i zwrócił się do Valye’a, łapiąc go za biodra i odwracając do siebie stanowczym gestem. Biorąc pod uwagę czarny strój gospodarza, jego ubrania zaraz pokryły się białymi śladami, a Dawson naparł na niego i chwycił sobie jego podbródek, zadzierając go do góry.
      — Ja jakoś sobie radzę — mruknął, napierając na bruneta tak, że stał teraz ściśnięty pomiędzy nim a blatem, który wbijał się mu pewnie boleśnie w ciało… ale, może mając na uwadze usta Briana na swoich, Valye wcale nie protestował.
    Chyba też nie przeszkadzało mu to, jak Brian pobrudził od mąki jego ciuchy.
    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sro 28 Sie 2019, 17:56

    Nie, Valowi ani trochę nie przeszkadzała mąka na jego ciuchach. Nigdy nie przejmował się brudem, więc zahaczałoby to o hipokryzję, gdyby nagle się oburzył.  W szczególności w takiej sytuacji. Uwięziony między blatem a ciałem Briana, Valye nie miał większych powodów do marudzenia, wręcz przeciwnie. W końcu o to mu chodziło od samego rana.
    Gdy oderwał się od ust blondyna by zaczerpnąć powietrza, Val uśmiechnął się szelmowsko, może odrobinę „pijacko” patrząc przez kilka sekund prosto w oczy Briana, które z pewnością zdradzały jego zadowolenie. Po chwili przerwał ich kontakt wzrokowy, odchylił się do tyłu i spojrzał w dół na swoją koszulę.
    – No nie, jaka szkoda, teraz będę musiał ją zdjąć. – z udawanym bólem zerknął na Dawsona rozpinając górny guzik, po czym wyślizgnął się z jego objęć i ruszył w stronę swojej sypialni. Zanim jednak tam dotarł, zatrzymał się w progu i obrócił do tyłu spoglądając na swojego dzisiejszego towarzysza. – Pokazywałem ci już swoją sypialnię? – rzucił z zalotnym uśmiechem i wszedł do środka pokoju, nie czekając na Briana.
    Podszedł do szafki nocnej rozpinając do końca swoją koszulę, którą zostawił luźno wisząca na ramionach i już bez żadnego skrępowania i zażenowania, wyciągnął z tylnej kieszeni jeansów swoje wcześniejsze zakupy, by zaraz położyć je obok łóżka. Nie musiał długo czekać, by Dawson do niego dołączył. Gdy tylko podszedł bliżej, Val przygotowując w myślach od kilku sekund swoje działanie, popchnął blondyna w stronę łóżka, chcąc by ten na nim usiadł.
    – Nie obrazisz się, jeśli twój deser będzie musiał chwilę poczekać? – zapytał od razu wdrapując się na kolana Briana i pochylił się do przodu, tym samym zmuszając go do położenia się na pościeli. – Myślę, że nie. – odpowiedział od razu za blondyna i pochylił się mocniej, sięgając jego ust swoimi.
    Tym razem Val nie myślał zbyt wiele o swoich uprzedzeniach, które już jakiś czas temu gezieś się ulotniły. Skupił się wyłącznie nad ciałem, które miał pod sobą. Zjeżdżając ustami na żuchwę i szyję Briana, Valye powoli zaczął dobierać się do koszulki, która blokowała mu dostęp.
    – Wiesz co – zaczął łapiąc za brzegi materiału i pociągnął go w górę. – Następnym razem nawet nie będę udawać, że chcę iść na wystawę. – mruknął ściągając z Dawsona koszulkę. – Zaoszczędzimy sporo czasu. – dodał ostentacyjnie rzucając ubranie gdzieś za siebie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 28 Sie 2019, 18:50

    To nie było standardowe, normalne zachowanie Valye’a i Brian zaczynał podejrzewać, że ten facet cierpiał na jakieś ostre zaburzenie psychiczne, a nie na zwyczajne humorki, bo jedna osoba naprawdę nie mogła aż tak często zachowywać się tak różnie… ale w tej chwili to, jak zwracał się do niego Langley, jak się uśmiechał, jaki był prowokacyjny i seksowny, w tej chwili Brianowi naprawdę to się podobało. I choć nigdy w życiu nie myślał, że zobaczy Vala w takim wydaniu to teraz… ani trochę nie narzekał.
    Wręcz przeciwnie. Bardzo, ale to bardzo mu się to podobało.
    Nieco zaskoczony opadł na materac, ale kolejne działania Vala przyjął z pomrukiem aprobaty, chętnie łapiąc jego usta między swoje, później odchylając głowę, by dać brunetowi swobodniejszy dostęp do swojej szyi. Jednocześnie bez skrępowania złapał Valye’a za dupę, ściskając go za pośladki.
      — Ach — westchnął Brian, podnosząc ręce do góry, by umożliwić Valowi zdjęcie z niego koszulki i rzucenie jej gdzieś w bok. Uśmiechnął się prowokacyjnie i spytał: — Aż tak tęskniłeś?
    Ale nie czekał na odpowiedź, samemu sięgając ramion Valye’a i zsuwając z nich tę nieszczęsną, pobrudzoną koszulę. Później pociągnął bruneta za brodę w dół, do kolejnego pocałunku, kolejnego i kolejnego, i zaśmiał się mu prosto w usta, gdy piosenka na playliście przeskoczyła właśnie w jakże subtelną I Wanna Fuck You Akona i Snoop Dogga.
      — To było na wypadek gdybym nie załapał sugestii? — rzucił ze swoim idealnym uśmieszkiem, bez skrępowania błądząc dłońmi po ciele Vala. W jednej chwili podniósł się nagle do siadu, przytrzymując bruneta i sprawiając, że dystans pomiędzy nimi zmniejszył się do zera; teraz ściskali się klatkami piersiowymi, a Brian wyszeptał mu prosto w usta: — Całe szczęście jestem dość domyślny.
    Tym razem on przewrócił Valye’a na plecy, mając już gdzieś w nosie te gierki. Sięgnął dłońmi do jego rozporka, w końcu ściągając z niego spodnie i pozbawiając go też resztek odzieży. I…
    Tak, oczy zaświeciły mu się, gdy zobaczył to, jak Val się dla niego przygotował.
    Nie skomentował tego jednak w żaden sposób, nie był wredny, ani nie chciał wprawiać bruneta w onieśmielenie. Zamiast tego znał dużo skuteczniejsze sposoby na to, jak pokazać mu, że to doceniał. Złapał Valye’a za biodra i pochylił się, składając pospieszne pocałunki na jego podbrzuszu, podczas gdy dłońmi błądził już w okolicach jego krocza. Sprawne palce owinęły się wokół półtwardego penisa bruneta, a Brian zassał się na delikatnej skórze jego podbrzusza; masturbował go, uparcie pracując nad powstaniem ładnej, dużej malinki zaraz nad penisem, który już wydzielał z siebie podniecający – bardzo podniecający – zapach.

    Sponsored content

    A New Beggining - Page 10 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon 20 Maj 2024, 01:11