A New Beggining

    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pon 16 Wrz 2019, 15:11

    Brian uśmiechnął się pod nosem, słysząc tę argumentację Valye’a, ale nic nie powiedział; zamiast tego uniósł swojego drinka do ust i upił odrobinę alkoholu, przyłączając się do rozmowy z Danem o najnowszym filmie Tarantino.
    Poza Valem nikt nie przejął się tą „śmieszną” sugestią, a temat zmieniono szybciej, niż się zaczął, bez większych emocji. W końcu przecież nikt nie brał tego na poważnie, prawda? Albo przynajmniej takie tkwiło przekonanie pośród współpracowników Briana i Vala.
    Wieczór przemienił się naturalnie w noc, alkoholu coraz bardziej ubywało, a Chicago lśniło i migotało licznymi światłami pod ich stopami. W pewnym momencie Maggie nawet ułożyła się na kolanach Vala, wgapiając w gwiazdy i snując romantyczno-pijackie wizje tego, jak przyszłość ich wszystkich mogła być zapisana gdzieś w kosmosie, a oni zwyczajnie nie nauczyli się jeszcze jako ludzkość odczytywać odpowiednich znaków. Brian nawet wdał się z nią w te rozważania, nie aż tak sceptyczny, jak mogłoby się wydawać; wyznawał zasadę by nie kpić z tego, co nieodgadnione.
    Zrobiło się też chłodniej, o czym pierwsza poinformowała wszystkich wokół.
      — Zrobiło się trochę zimno, nie? — rzuciła, obejmując się ramionami.
    Brian, który akurat pokazywał coś Harry’emu w telefonie, podniósł od razu wzrok i zaproponował:
      — Możemy się przenieść na dół.
      — Ech… — westchnęła Annie. — Ale tu jest tak przyjemnie…
    Brian uśmiechnął się na ten komplement (no co; lubił słyszeć, że przestrzeń, którą tak tutaj urządził, podobała się ludziom i chcieli spędzać w niej czas. Ale, jednocześnie, dbał o komfort swoich gości i musiał zadbać o to, by było im wystarczająco ciepło.
      — Przyniosę ci jakąś bluzę, co? — zaproponował z uśmiechem, podnosząc się z miejsca. — Wy…
      — Masz może więcej?
      — Mi też możesz coś dać!
      — Przyniosę więcej — zgodził się z uśmiechem, gdy nie zdążył dokończyć swojej propozycji, a pozostali goście również zapragnęli dodatkowych okryć.
    Zszedł więc na dół, a kiedy wrócił z naręczem materiałów, zakomunikował:
      — Nie mam aż tylu bluz, ale wziąłem też koce. — Wskazał na ciepłe okrycia w swoich ramionach. — Dan, ta jest chyba największa, ale nie wiem czy się zmieścisz… — dodał, podając mężczyźnie jedną ze swoich bluz i pozwalając towarzystwu samemu stoczyć walkę o koc lub bluzę.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pon 16 Wrz 2019, 16:43

    Kiedy Maggie zaczęła narzekać na zimno, Val ujrzał cień nadziei na ukrócenie swoich powoli rosnących męk. Tak, Boże, tak! Idźcie sobie, w domach macie cieplej, wynoście się już stąd, wypierdalać, a wtedy ja i Brian będziemy mogli w spokoju... nie, nie do cholery, że niby jakie bluzy?
    Ze zmarszczonym w niezadowoleniu czołem Langley odprowadził Briana na dół, posyłając mu nienawistne spojrzenie. Był święcie przekonany, że blondyn dobrze wiedział, o co mu chodzi, kiedy ciskał w jego plecy piorunami.
    I tak, gdy jego współpracownicy zaczęli bić się o ciuchy Briana wykrzykując jakieś dziwne słowa, które brzmiały jak francuski czy chuj wie jakiś włoski, Val przewrócił oczami, wstał, podrapał się po plecach i ruszył w stronę tarasu.
    – Idę się odlać, dziwaki. – rzucił i udał się za potrzebą.
    Kiedy wrócił stanął przy wesołym towarzystwie, lustrując każdego z osobna wzrokiem – tak, nie było już dla niego żadnej bluzy ani koca, bo każde z nich szczelnie zawinęło się w wywalczony kawałek materiału i nie zapowiadało się, by ktoś miał się z nim podzielić.
    – Aha. A kurwa, ja? – zapytał uprzejmie spoglądając w swojego pustego drinka.
    – Ja ci nie oddam.
    – Idź do Briana, on ma największy koc. – zauważyła Annie.
    – Tak, idź do Briana, ogrzej go. – dorzuciła od siebie rozradowana Maggie.
    – Mhm, ogrzej go, he he. – wtórowała jej druga.
    – Hehehehe.
    – Ja pierdolę. – skomentował opierając dłonie na biodrach.
    Zerknął w stronę Briana, który właśnie w tym samym momencie uchylił zapraszająco brzeg koca i uśmiechnął się zachęcająco.
    – Uuuuu, Chris będzie zazdrosny, he he he.
    – Chris to by dopiero ogrzał Briana.
    JA PIERDOLĘ. Nie wymawia się tego imienia!
    I tak, właśnie dlatego, że wspomniano Voldiego, Val nieco agresywnie wgramolił się na kanapę obok Briana zawłaszczając sobie pół ciepłego koca. O nie, jeszcze czego, żeby mu tu wizję Chrisa z Brianem roztaczali przed oczami. Nie ma mowy.
    On też może ogrzać Briana.
    I zrobi to lepiej.
    Tylko patrzcie.
    – Ale napiłbym się grzańca. – rzucił Dan, przeciągając się na swoim fotelu.
    – Oh, tak, też bym się napiła!
    – I ja!
    – Brian, zrób nam po grzańcu! Nie daj się prosić!
    Brian dał się prosić tylko przez chwilę, po czym wstał chwaląc się jakąś niedawno nabytą nowością, którą właśnie każdy tutaj obecny będzie miał zaszczyt spróbować.
    – Pójdę z tobą, pomogę ci. – sapnął Val wstając za nim i powłóczył się za blondynem do kuchni. Gdy już się tam znaleźli, Val oparł się biodrem o blat i zaczął przyglądać się Dawsonowi, nie do końca garnąc się do pomocy. – Późno już, no nie? – zauważył niby od niechcenia zerkając na designerski zegar. – Na niektórych to już pewnie pora... – dodał z zainteresowaniem przyglądając się swojej dłoni. – Znaczny, hm, nic ci nie sugeruję. Po prostu martwię się, że nasi współpracownicy nie wyśpią się jutro, jeśli tak późno położą się spać. – mruknął z uśmieszkiem, spoglądając spod rzęs na Briana.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pon 16 Wrz 2019, 17:12

    Brian rzeczywiście podzielił się kocem z Valye’em, nie za bardzo łapiąc te przekomarzanki ich koleżanek – naprawdę nie wydawało mu się, by urządzanie podobnych przystawało komuś, kto miałby więcej, niż piętnaście lat. Maggie i Ana nie miały żadnych pobudek, by powątpiewać w wierność Briana czy żartować sobie w takie sposoby, ale jeśli to było ich poczucie humoru… Brian musiał przemyśleć fakt, czy chciał na pewno spędzać z nimi czas.
    Prawdopodobnie odpowiedź mogłaby być negatywna.
    Jeśli ktokolwiek spodziewał się jakichś wybryków pod kocem, ocierania się o siebie kończynami czy tym podobnych – cóż, nie przy Dawsonie. Brian zachowywał się całkowicie normalnie, nie prowokując Valye’a w żaden sposób przy ich wspólnych znajomych oraz nie dając po sobie poznać, że kiedykolwiek, cokolwiek mogłoby ich łączyć. Jeśli Valye miał skłonność do łatwego urażania się to może-może nawet mógłby poczuć się tym urażony; ale na pewno nie zdecydował się tego zademonstrować, pewnie w obawie przed reakcją innych ludzi na dachu.
    Za to wybitnie miał jakiś plan, gdy schodził za Brianem do jego apartamentu. Dawson nawet nie próbował podejrzewać, że Valowi mogło chodzić o pomoc w przyrządzeniu drinków.
    Podniósł na niego wzrok znad wina, które wlewał do garnka i uśmiechnął się pod nosem.
      — Tak? — podjął, odkładając butelkę na blat i zbliżył się nieco do Valye’a. — I myślisz, że mnie interesuje komfort moich współpracowników? — wyszeptał, już na tyle blisko grafika, że nie musiał wcale podnosić głosu.
    Oczywiście, w ogóle nie zależało mu na komforcie Vala. Dlatego nie przejmował się tym, jak wysoko ten musiał zadrzeć brodę, gdy Brian zaatakował go pocałunkiem.
    I, ach, nie musiał wcale długo czekać na to, by Val go odwzajemnił; jego język wręcz siłą wdarł się pomiędzy wargi Dawsona, który – początkowo zaskoczony intensywnością pocałunku – zaraz dał się jej ponieść. Z głośnym mlaśnięciem i uśmiechem, którego Val nie miał jak zobaczyć, zaangażował się w pocałunek, rękoma sięgając ciała bruneta. I chwycił go, mocno, pewnie, zaraz podnosząc do góry i sadzając na blacie; bez zastanowienia rozchylił sobie jego nogi i zrobił pomiędzy nimi miejsce, trzymając go mocno za uda, podczas gdy przez cały ten czas obaj skradali sobie gwałtowne, popędliwe, nieco wręcz niezdarne pocałunki. Ach, tak, alkohol też udzielił się Brianowi, który smakował ust Valye’a wręcz z pasją, jakby spragniony tego smaku, którego już tak dawno…
    Skrzypnięcie drzwi prowadzących na taras otrzeźwiło Briana w ostatnim momencie; zdążył się tylko odsunąć od Vala i spojrzeć w bok, na Harry’ego, który wchodził do apartamentu. Dawson wyglądał cokolwiek śmiesznie, z przyspieszonym oddechem, zdezorientowaniem i lekką paniką w oczach, i z zaczerwionymi ustami.
      — Łazienkę masz tam, nie? — rzucił niczego nieświadomy Harry, dopiero teraz zerkając w stronę kuchni. Zmarszczył brwi, widząc Vala siedzącego w rozkroku na blacie i spojrzał zdziwiony na Briana. — O stary, dopiero w tym świetle to widać, ale masz czerwone usta. Jesteś na coś uczulony?
    Brian doskonale wiedział, że to wargi poczerwieniały mu od pocałunków i automatycznie przysunął do nich palce.
      — N-nie — mruknął. — Znaczy, tak, ale to nie teraz… znaczy, yy, próbowałem wina — jąkał się wyraźnie, a Val chyba po raz pierwszy miał okazję zobaczyć go takiego zdezorientowanego. — Wina. Tego na grzańca. Którego robię — odzyskał zaraz rezon, odwracając się i przykucnął przy szafkach. — Muszę znaleźć przyprawy — informował na głos, zupełnie niepotrzebnie.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pon 16 Wrz 2019, 21:19


    Wystarczyło by Val poczuł oddech Briana na swoich ustach, żeby kompletnie stracił panowanie nad sobą. Usadzony na blacie, gorliwie przywłaszczając sobie usta blondyna i przytrzymując go przy sobie wszystkimi kończynami, Valye kompletnie odpłynął, oddając się pożądaniu.
    Zdziwił się, kiedy Brian się od niego odsunął, zamrugał parę razy oczami patrząc na niego w niezrozumieniu. Połapał się w sytuacji dopiero wtedy, gdy usłyszał głos Harrego. Zastygł w osłupieniu, przyglądając się wymianie zdań mężczyzn, czując jak serce wychodzi mu właśnie przez gardło. Pomyślał o tym, by zejść z blatu, ale tego nie zrobił, bojąc się, że Harry zacznie analizować jego pozycje.
    – A, spoko. Dobra, idę bo zaraz pęcherz mi eksploduje. – rzucił pospiesznie ich współpracownik olewając przyprawy Briana.
    Gdy mężczyzna zniknął w łazience, Val gwałtownie przyłożył dłoń do ust, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, co właśnie się stało. I co mogło się stać, gdyby Dawson w porę nie...
    – O kurwa... – szepnął zjeżdżając z blatu na dół i rozglądając się gorączkowo dookoła, przykucnął obok wytrąconego z równowagi Briana, który z zapałem ciągle szukał przypraw.
    Val spojrzał na niego z oczami jak u sarny, która właśnie wpatruje się w światła nadjeżdżającego samochodu i w ciszy po prostu patrzył na blondyna skanując jego twarz, na której wyjątkowo malowało się o wiele więcej emocji, niż zazwyczaj.
    W końcu, jakby w próbie rozładowania napięcia, Val parsknął cichym śmiechem i uniósł się z podłogi, zaczesując dłońmi włosy do tyłu z jękiem.
    – O mój... – sapnął zerkając na Briana i pokręcił głowa. – Grzańce w kubkach? Masz jakieś specjalne? – zapytał, a kiedy Dawson wskazał mu właściwie miejsce, Val zaczął wyciągać je na blat właśnie w tym samym momencie, w którym Harry wyszedł z łazienki.
    – Pomóc coś wam?
    – Nie, nie, zaraz kończymy. – odparł grzecznie Brian, dosypując czegoś do wina.
    – Ok, ale pospieszcie się, bo Maggie już nie może się doczekać. – rzucił wesoło Harry, po czym wyszedł na taras znikając z zasięgu ich wzroku.
    Val postawił kubki na blacie obok Briana i zerknął w garnek z winem.
    – Nadal uważasz, że na nich jeszcze nie pora? – zagadał przyciszonym głosem. – Masakra. – parsknął raz jeszcze, ciągle strwożony tym, co się właśnie stało. – Masakra, Brian. Kurwa... – zatrzymał się szukając odpowiednich słów. – No masakra. – podsumował inteligentnie.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Wto 17 Wrz 2019, 22:34

    Brian skupiał się na winie całym sobą, uspokajając oddech i nerwy, które wystrzeliły mu w górę. Naprawdę się zapomniał; na chwilę stracił głowę, zupełnie nie zwracając uwagi na to, gdzie i z kim był, rzucając się na Valye’a i gdyby nie skrzypnięcie drzwi… wolał nie myśleć o tym, co by się stało.
    Harry, nikt, nikt nie mógł zobaczyć go z Langleye’em.
    Powiódł spojrzeniem za Valem, który w dość dobry sposób podsumował to, co przed chwilą się wydarzyło i nie mógł się z tym nie zgodzić. Ta sytuacja to była jakaś totalna masakra.
      — Chyba zaczynam robić się śpiący — odparł z półuśmiechem, a dopiero widząc minę Langley’a zorientował się, że Val nie załapał. Wywrócił oczami i spojrzał znacząco w stronę tarasu, chcąc wskazać, że to wymówka dla ich współpracowników.
    Zabrali jednak grzańce i wyszli na dach, rozdzielając je pomiędzy kolejnymi osobami. Brianowi brakowało tylko śniegu, by udzielił się mu świąteczny klimat… no i, dla bezpieczeństwa, zajął miejsce nie obok Vala. Na początku wydawało się mu to genialnym planem, ale prędko okazało się, że przyłapywał się na tym, że patrzył się na niego odrobinkę za długo. Musiał się lepiej pilnować, naprawdę…
    Grzaniec był dobrym pomysłem, ale nie odgonił do końca chłodu; w końcu wszyscy zeszli do salonu Briana, a tam Dan ziewnął jako pierwszy.
      — Ech — westchnął. — Chyba będę się już zbierał.
    I towarzystwo zaczęło powoli mu przytakiwać. Val, strategicznie, zajął się zbieraniem kubków (czyżby miał nadzieję, że jako ta prowizoryczna sprzątaczka będzie musiał zostać trochę dłużej?); Brian zobaczył jak grafik wyszedł na taras. To była, musiał przyznać, dobra strategia, pójść pozgarniać całe to pozostawione szkło, butelki, koce… i możliwe, że by się sprawdziła, gdyby nie to, że Val wrócił odrobinę za wcześnie. Wszedł do salonu z naręczem koców i szkieł, i może nie skończył jeszcze sprzątać, ale Maggie przypomniała sobie o jego obecności.
      — O, Val, jeszcze ty… a my już zamówiliśmy taksówki… — zmartwiła się, ale zaraz zapytała bystro: — Gdzie mieszkasz? Może pojedziesz z kimś z nas?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Wto 17 Wrz 2019, 23:50

    Val stojąc sobie zboku i przyglądając się Brianowi, który rozlewał właśnie wino do kubków, powoli zaczynał dostawać olśnienia.
    Zrobił źle, bardzo źle. Nie powinien dopuścić do takiej sytuacji, nie powinien ryzykować, że ktoś ich przyłapie, bo to w końcu on jest tym złym. Przecież to on wpierdolił się w czyjś związek dobrze wiedząc, że Brian kogoś ma. To nie Chris jest tu zły, tylko cholera, on sam. Gdyby zostali nakryci przez ich współpracowników, kogo by wytykali palcami? Chuj z Brianem, jest gejem. Ale on?
    Valye z każdą myślą czuł się coraz bardziej przytłoczony tym, co się właśnie stało do tego stopnia, że najzwyczajniej w świecie zrobiło mu się cholernie smutno. Przecież to on byłby obwiniany za to, że rozwala związek Chrisa i Briana Okej, jego szef też nie byłby bez winy, ale gdyby Val nie pojawił się w jego życiu, do niczego takiego by nie doszło.
    Wracając z dachu z pustymi butelkami, bo skoro poszedł tam na górę unikać innych, to na coś się już przyda, wszedł do salonu i pochwycił spojrzenie Briana. Szlag. Rzeczywiście mógł tam kurwa zostać dłużej.
    – Em... nie, nie, luz. Przed chwilą zamówiłem sobie już dla siebie. Będzie za jakieś dwadzieścia minut, pomogę tylko posprzątać Brianowi i się zwijam. – skłamał z nadzieją, że nie będzie musiał odstawiać szopki i naprawdę schodzić z nimi na dół.
    – Oh, może też pomożemy? – zaoferowała się Maggie spoglądając na trzymane przez Vala butelki.
    – Nie, nie, spoko, to już prawie wszystko. Nie chcę, żeby wam taksówki przepadły. No nie? – zwrócił się po posiłki do Briana, który przytaknął i w końcu po krótkich pożegnaniach i obietnicach powtórzenia imprezy, zamknął za całą czwórką drzwi.
    Val z westchnieniem schylił się i uderzył czołem o powierzchnię blatu.
    – No ja, kurwa, nie chcę powtarzać dzisiejszej imprezy. – sapnął podnosząc się i odklejając twarz od blatu.
    Odwrócił się tyłem do szafki i przygryzł od wewnątrz policzek przyglądając się uważnie Brianowi, który zaczął zbliżać się do niego. Gdy stanął przed nim, Val położył dłoń na jego biodrze i zjechał spojrzeniem po jego ciele.
    – Przestraszyłem się. – wyznał cicho z nieco przybitą minę, w tym samym czasie podsuwając kciukiem w górę brzeg koszulki Briana. – Mielibyśmy przejebane. – szepnął wsuwając dłoń pod materiał, dotykając ostrożnie brzucha blondyna, przez chwilę wodząc w zamyśleniu po jego skórze.
    Val uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy dłonie blondyna ułożyły się na jego ciele, jakby chciały uspokoić go swoim ciepłym dotykiem.
    – Ale – zaczął, a jego ręką spoczywająca na brzuchu Briana nagle zmieniła kierunek i zaczęła sunąć w dół, do krawędzi spodni. – Nie mamy. – mruknął we włosy Briana, gdy poczuł na swojej szyi jego usta.
    Cóż, może mieliby przejebane, zwłaszcza on, ale najwyraźniej warto było zaryzykować, bo nie wyobrażał sobie, by mieli nagle przestać ze sobą sypiać.

    Kolejne dni pozwolił Valowi zapomnieć o tym przykrym incydencie. W pracy było miło, nikt nie zaczął krzywo na niego patrzeć, a i miał jeszcze niejednokrotną okazję się z Brianem na przemiły wieczór. Jednak w czwartek przed imprezą urodzinową, jego błogi spokój został nieco zachwiany. Rano, gdy szef ich teamu przyszedł do biura z rutynowym kubkiem kawy, nagle do biura wleciała Maggie, Annie i Dan rzucając w powietrze jakąś brokatową serpentyną, i wykrzykując do Briana jakieś urodzinowe życzenia.
    ŻE CO?
    Ale, ale miały być jego urodziny przecież w weekend...?
    Tak, Brian miał właśnie urodziny, a Val nie miał o nich zielonego pojęcia.
    Nie chcąc siedzieć jak półgłówek, dołączył się do małego grona bąkając jakieś lewe wszystkiego naj i z zazdrością zaczął spoglądać na drobne upominki, które wręczono Dawsonowi.
    W ramach zadośćuczynienia Valye miał w planach zaprosić Briana na jakiś dobry lunch, ale został uprzedzony jakimś zbiorowym lunchem. Dlatego próbując swojego szczęścia, parę godzin przed końcem pracy, Langley wyczekał okazji, kiedy każdy był zbyt zajęty pracą i przysunął się do biurka Briana.
    – Hej – rzucił cicho upewniając się, że nikt nie zwraca na nich uwagi – Jesteś dziś wolny? Może chciałbyś wyskoczyć gdzieś i...
    – Wybacz, jestem już dzisiaj umówiony. – Brian wzruszył lekko ramionami, niby w przepraszającym geście, na co Val tylko kiwnął głową i wrócił z powrotem do  swojego biurka, próbując zająć się swoją pracą po tej sromotnej porażce.
    Nie wyszło mu. Przyłapał się nawet na tym, że nerwowo zaczął tupać nogą i pukać długopisem w biurko, prawdopodobnie irytując tym innych.
    Umówiony? UMÓWIONY? No ciekawe z kim Brian umówił się w swoje urodziny.
    Myśl, że mógł być to Chris, nie dawała spokoju Valowi, wręcz dręczyła go. W końcu z zaciętą miną odsunął się gwałtownie od komputera i wymaszerował z biura w tylko sobie znanym kierunku.
    Nie minęło kilka minut, gdy telefon Briana zawibrował sygnalizując nową wiadomość.
    Ostatnie piętro. Chodź tu szybko.
    Tak, wiadomość była od Vala.
    SZYBKO
    I ta też.
    Kiedy Dawson znalazł się na ostatnim piętrze, Val jakby odliczając dokładny czas, który potrzebny był by tu dotrzeć, wysłał blondynowi kolejną wiadomość.
    Pokój z ksero
    Gdy tylko Brian znalazł się we wskazanym pomieszczeniu, Val szybko upewnił się, że ten przyszedł sam, zamknął szybko za nim drzwi i przekręcił zamek w drzwiach dziękując w myślach temu, kto go tu zamontował.
    – Balonów i konfetti nie mam, ale myślę, że możemy to załatwić w inny sposób. – rzucił podchodząc do Briana i przysuwając się do niego, bardzo, ale to bardzo blisko, jakby chciał wyczuć, czy jego "pomysł" zostanie zaakceptowany.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 18 Wrz 2019, 17:40

    Czy Brian lubił swoje urodziny? A czy niebo było niebieskie?
    Och, no nie należał do tych ludzi, którzy chodziliby wtedy w czapeczce i oczekiwali niewiadomo jakich prezentów, bez przesady – ale bardzo odpowiadało mu to, że uwaga ludzi była skupiona na jego osobie, że ktoś poświęcił kilka chwil, by przygotować coś specjalnie dla niego, nawet jeśli był to drobny upominek. Oczywiście, że nie wymagał drogich, niewiadomo jak zjawiskowych i spektakularnych prezentów – ale sama świadomość tego, że ktoś poświęcił swój czas specjalnie po to, by zastanowić się, co jemu, Brianowi, przypadłoby do gustu… no cóż. Brian lubił, gdy ludzie o nim myśleli.
    I przez to bardzo lubił swoje urodziny.
    Odbierając SMS-a od Valye’a nie podejrzewał niczego szczególnego; po prostu poszedł na górę. dopiero tam, gdy miał skierować się do pokoju z ksero… uniósł wyżej brwi, a sytuację całkowicie zrozumiał, gdy Langley zamknął za nimi drzwi.
    Czy był podniecony? No, niekoniecznie (właśnie pisał dość nudnego i skomplikowanego mejla), przynajmniej nie od razu. Raczej… nieco rozbawiony, by mina Vala sugerowała, że czuł się nie w porządku, bo zapomniał o prezencie.
    Brian nie czuł się z tego powodu nie w porządku. Nikt nie miał obowiązku dawania mu prezentów, no bez przesady. Ale, tak, to było miłe… nie zamierzał robić Valowi z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia, skąd, ot, naprawdę…
    Zresztą. Prezent, który teraz proponował Val… Brian nie mógł pozbyć się wrażenia, że mógł być właśnie poniekąd wymuszony. Przecież Langley nigdy wcześniej nie inicjował takich zbliżeń, nie w ich miejscu pracy, nie tak po prostu… i czy Dawson naprawdę miał uwierzyć, że grafik tego, tak po prostu, chciał?
    To było strasznie skomplikowane.
      — Wiesz… — mruknął, opierając dłonie na biodrach Vala i zajrzał mu w oczy. — Nie musisz mi dawać żadnych prezentów — przypomniał półgłosem. Nie mógł się jednak oprzeć i pochylił się nieco, by sięgnąć ust bruneta i uśmiechnął się lekko, gdy jego pocałunek został odwzajemniony. Nie za bardzo wiedział, jakie były prawdziwe motywacje Vala, ale nie ulegało wątpliwościom to, że całowanie się było po prostu przyjemne. — Masz — Brian odsunął się nieco od Vala, by spojrzeć mu znów w oczy — prezerwatywy i jakieś nawilżenie?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sro 18 Wrz 2019, 19:11

    – Proszę cię – prychnął lekko w usta Briana bardzo ucieszony, że ten najzwyczajniej w świecie go nie wyśmiał, gdy zwabił go tu w tak oczywistym celu. – Z tego prezentu ja też skorzystam. – mruknął unosząc dłoń i pozwalając swoim palcom zaborczo wpleść się w blond kosmyki.
    Gdy Brian odsunął się na moment, Val z rozradowanym uśmiechem podniósł swoje nakręcone spojrzenie na niebieskie oczy i momentalnie, gdy pytanie opuściło Brianowe usta, Langleyowi bardzo, ale to bardzo zrzedła mina.
    Jakby dostał cegłą w głowę.
    Opuścił swoją dłoń w dół, jakby właśnie stracił w niej czucie, żeby zaraz zasłonić nią swoją twarz.
    – Ja pierdolę... nie mam. – jęknął opuszczając głowę w dół. – Kurwa, nie mam. – powtórzył czując, że jednak mimo chęci, cholernie się wygłupił. – Przepraszam, totalnie zapomniałem. W ogóle nie pomyślałem o tym, kiedy tutaj szedłem. Kurwa. – stęknął podnosząc przegrany wzrok na Briana.
    I właśnie wtedy, pewna scena, a mianowicie ta, w której Chris dokładnie w tym pomieszczeniu postanowił umilić swojemu chłopakowi pobyt w pracy, przeleciała mu przez głowę, niczym druga cegła.
    A czy on byłby w stanie...?
    Val w zamyśleniu, walcząc sam ze sobą, nieświadomie zjechał spojrzeniem w dół wprost do krocza blondyna i robiąc z siebie jeszcze większego głupka w tej chwili, zapatrzył się na nie przez kilka sekund.
    Nie, odpada. Nie, nie, nie. To głupi pomysł. Nigdy tego nie robił i miałby właśnie teraz tutaj w pracy odwalać szopki, próbować i... nie. To zdecydowanie odpada. Nie mógłby tak nagle tego zrobić. Nie wspominając o jego małych oporach.
    Podniósł z powrotem wzrok na Briana i westchnął odgarniając włosy ze swojego czoła.
    – Przepraszam. – burknął poddany pochylając się do przodu, żeby położyć głowę na ramieniu blondyna. – Następnym razem – zaczął cicho muskając lekko ustami jego szyję – No, o ile się zgodzisz... Nie zapomnę. Ok?
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 18 Wrz 2019, 23:28

    Brian mógłby przysiąc, że to była jakaś naprawdę valnięta sprawa. Facet chciał z nim zaliczyć szybki numerek i tak, jak może i daliby radę tylko ze śliną to sperma oblewająca później uda, majtki i spodnie Langley’a… Jakkolwiek by to nie było seksowne (Brian naprawdę tak uważał, czułby się dumny jak paw, gdyby wiedział, w jakim stanie Val musiałby później wracać do domu, cały czas o nim myśląc) to Brian domyślał się, że nie wchodziło to w grę.
    Dlatego też słysząc odpowiedź Valye’a uniósł w górę brwi. Nie rozumiał, jak to się stało, że ktokolwiek inicjując takie sytuacje mógł zapomnieć o czymś, no, podstawowym… ale chyba powinien się przyzwyczaić do tego, że w przypadku Vala wszystko było możliwe.
    Wzrok grafika opadł w dół i Brian nie mógł tego nie zauważyć. Patrzył na niego cały czas, zastanawiając się… czy Valye miał w głowie teraz to samo co on?
    Dawson miał w sobie za dużo klasy by kogokolwiek popychać w dół za głowę; jasne, pewnie nie związałby się z chłopakiem, który nie obciągał, ale Val nie był jego chłopakiem i na pewno nie zanosiło się na to, by to uległo zmianie. Chris to lubił, był w tym dobry, a od kogoś, kogo od czasu do czasu dymał, Brian nie wymagał jakichś wielkich poświęceń. Nie by wzięcie kutasa do ust było jakimś poświęceniem (Brian w ogóle tak nie uważał), ale sam nie mógłby znieść myśli, że jego kochanek robił coś wbrew własnej woli.
    Teraz… przez chwilę może miał na coś nadzieję, ale Val zaraz podniósł wzrok i oparł się o ciało blondyna. Żeby… zaraz, co?
    Czy Val naprawdę teraz przepraszał, że nie da Brianowi dupy i zapewniał, że zrobi to w przyszłości, o ile tylko Brian będzie chciał?
    Valye nawet chyba nie wiedział, jak sam pozbawiał się dumy.
      — Okej — przytaknął tylko, na chwilę wsuwając dłoń we włosy Valye’a i przeczesał je palcami w niemalże opiekuńczym, czułym geście. Potem nachylił się i musnął delikatnie usta Vala swoimi. — Wracam do pracy. Poczekaj tu jeszcze chwilę, co?
    Przecież nie mogli wrócić razem.

    Tamtego wieczoru Brian spędził naprawdę mile swoje urodziny w towarzystwie Chrisa… który został u niego do piątku, a potem do soboty. Był to pierwszy raz od sierpnia, kiedy się poznali, kiedy spędzili ze sobą za jednym razem tak wiele czasu (pomijając ich wspólne wakacje w Japonii) i obaj byli z tego powodu bardzo zadowoleni. Brian nie myślał o Valye’u, właściwie to nie myślał o niczym poza Chrisem; wbrew temu, jak źle przedstawiany jest ten młodzian z perspektywy Vala, Brian naprawdę musiał na coś polecieć, skoro chodził z nim już osiem miesięcy. Chris uwielbiał wszystkie te rzeczy, z których również Brian czerpał ogromną przyjemność; wspólne śniadania w łóżku, gorące, aromatyczne kąpiele, oglądanie filmów nago czy chodzenie po Chicago nocą – a w towarzystwie swojego chłopaka, w którym Chris był absolutnie zakochany, nie mógł wyobrazić sobie lepszego weekendu.
    Nawet wspólne gotowanie i przygotowywanie wszystkiego na tego sobotniego grilla, którego Brian organizował u siebie w apartamencie. Zaproszonych gości było sporo – około trzydziestu osób – więc właściwie całe sobotnie popołudnie spędzili na przygotowaniach przekąsek, marynowaniu mięs, ryb, warzyw, czy dopilnowaniu całej oprawy graficznej, która miała pomóc gościom odnalezienie się na dachu. Nie zabrakło nawet jebanej fotobudki w postaci aparatów Instax i „śmiesznych dodatków”, które miały urozmaicić fotki. Brian zatrudnił też barmana, który miał przygotowywać gościom drinki, choć sam miał zamiar przypilnować grilla.
    Kto jak nie on?
    Co prawda byłoby pewnie wygodniej przy tym grillu gdyby nie odpierdolił się jak stróż w boże ciało, ale jakże miałby się on nie odpierdolić? Chris też przywdział na tyłek swoje dżinsy z wysokim stanem, które opinały mu tyłek i wcisnął w nie niby luźną, białą koszulkę, wyglądając – przynajmniej w mniemaniu Briana – bardzo, kurwa, dobrze.
    Konsjerż na dole dostał listę gości, tak więc Brian nie musiał przejmować się otwieraniem domofonu. Tego dnia temperatura też była łaskawa, dlatego wraz z pierwszymi gośćmi siedział już na dachu, popijając drinka i wkładając pierwsze rzeczy na grilla. Impreza powoli się rozkręcała, gości było coraz więcej, a w pewnym momencie jedzenia zaczęło znacznie ubywać, więc Brian zszedł na dół, do kuchni, by wynieść kolejne porcje na dach.
    I wtedy właśnie zauważył, że Valye, razem z Kate, już byli w apartamencie i rozmawiali z Terry, która wyszła akurat z łazienki.
      — Cześć! — przywitał się z daleka, podchodząc do nich na chwilę i ucałował Kate w policzek, a Valowi posłał po prostu uśmiech. — Dopiero przyszliście? Przepraszam, muszę ogarnąć rzeczy z kuchni i wynieść na górę…
      — Możemy ci pomóc!
      — Nie, nie chcę was wykorzystywać…
      — To żaden problem — zapewniła od razu Kate, a Brian uśmiechnął się z wdzięcznością i wskazał głową na kuchnię. — Co mamy robić?
      — Musimy po prostu wynieść kolejne rzeczy na górę, razem z przyprawami i jakimiś olejami — odparł Brian, po czym zaczął wyciągać z lodówki miski pełne przygotowanych z Chrisem wcześniej mięs. On i Val wzięli ich większość, Kate dostała jeden półmisek i Brian poprosił: — Możesz wziąć też przyprawy? Są… nie, nie tu… — mówił, gdy Kate zaczęła od razu przeszukiwać szafki.
      — Boże, w tej po lewej, Kate — przerwał mu Val i chyba dopiero w momencie gdy to powiedział zorientował się, co zrobił.
    Cała trójka na moment zamilkła i zamarła, wszyscy patrząc po sobie. Było więcej niż jasne, skąd Valye wiedział, gdzie Brian trzyma przyprawy i…
      — Heeej, co tak długo? — W kuchni nagle pojawił się Chris, uśmiechając się słodko. — Twoi goście robią się już głodni! O, cześć!



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pon 23 Wrz 2019, 00:46

    Porażka, której zaznał Val, nie przeminęła od tak sobie. Ciągnęła się za nim przez kolejnych parę dni dobijając go za każdym razem, gdy tylko sobie o tym przypomniał. Fakt, że nie miał pojęcia, co kupić Brianowi na urodziny ani trochę mu nie pomagał, a z każdym kolejnym dniem miał coraz mniej czasu na przemyślania. W końcu, buszując gdzieś w jakimś sklepie z dizajnerskimi akcesoriami do domu kilka godzin przez przyjęciem, Valye w geście rozpaczy postanowił kupić drewniany stojak na wino, po czym z promykiem nadziei, że nie zbłaźni się do końca z prezentem wrócił do swojego mieszkania.
    – Wyglądasz jakbyś szedł na ścięcie – oceniła Kate pojawiając się w drzwiach Langleya o omówionej godzinie. – Idziesz świętować urodziny swojego kochanka, nie powinieneś być bardziej rozentuzjazmowany?
    – Oszczędź mi dzisiaj – sapnął wpuszczając swoją przyjaciółkę do środka. – Lepiej mi powiedz, co mam założyć.

    Valye zmęczył się już w momencie, kiedy przekroczyli próg apartamentu Briana. Gdyby nie Kate, od razu by wyszedł. Czuł się zażenowany tym, co odwalił w pracy, a świadomość, że Dawson najprawdopodobniej świętował (i wciąż świętuje) swoje urodziny z… z Chrisem, przytłaczała go i odbierała ochoty. Gdy odstawił swój prezent gdzieś na bok, obok innych podarków, szybko dał wciągnąć się Kate w pogawędkę z Terry.
    Val zauważył go pierwszy – kurwa, jakżeby inaczej. Byłoby trudno, gdyby tak nie kręcił łbem na wszystkie strony próbując go wypatrzyć, a na Briana Langley chyba miał już radar. Zauważając, jak ten zbliża się w ich kierunku, grafik odwrócił wzrok nie chcąc zostać przyłapanym na gapieniu się.
    Nie mając wiele do powiedzenia, szczypany przez Kate w ramię udał się za nimi do kuchni, by pomóc. Starając się nie nawiązywać z Brianem szczególnego kontaktu i modląc się, żeby ta cała pomoc trwało krótko, Val pospieszał ich w myślach. Dlatego jego mały wybuch irytacji, totalnie demaskujący jego relację z szefem, był raczej kwestią czasu. To nie był jego dzień.
    – Heeej, co tak długo?
    Kurwa, nie.
    Nie teraz.
    Uśmiechając się pobieżnie samymi kącikami ust w geście powitania, Val zaczął z zainteresowaniem przyglądać się misce z mięsem, którą właśnie trzymał w dłoniach, starając się nie rejestrować wymiany zdań między całą trójką.
    Obecność Chrisa bolała go bardziej niż kopniak w jaja.
    Gdy w końcu zanieśli wszystko na górę i postawili przy grillu, Valye zawiesił oko na Brianie w momencie, kiedy Chris kładł się mu na ramieniu, jakby właśnie chciał z nim kopulować.
    Cóż, może on też by chciał?
    – Idę się zerzygać. Zaraz wrócę. – Poinformował grzecznie i dyskretnie swoją przyjaciółkę uśmiechając się do niej serdecznie i rzeczywiście, zszedł z powrotem na dół, kierując się prosto do łazienki, która na całe szczęście nie była zajęta.
    Przemył twarz wodą i policzył do piętnastu. Może powinien coś ściemnić i wrócić do domu? No… nie, to chujowe rozwiązanie. Nie chciał psuć Kate zabawy, a poza tym, chyba po coś tu przyszedł? Tylko, cholera, po co? Bo na pewno nie cieszyć się, że Brian trzydzieści parę lat temu wyskoczył ze swojej matki.
    Której teraz Val chyba powinien być wdzięczny.
    Z nastawieniem, że przetrwa ten wieczór, starając się nie psuć go innym i tylko udawać, że przednio się bawi, wrócił na górę dołączając do Kate, która jak na złość, ciągle stała przy grillu, który, tak, obsługiwał nie kto inny, jak sam Brian we własnej osobie. I z pasożytem u boku.
    – Chodź, Val. Musisz tego spróbować. – zachęcała go Kate wyciągając w jego kierunku widelec z kawałkiem jakiegoś ładnie pachnącego mięsa.
    – Mhm, smaczne. – stwierdził spokojnie, oblizując dolną wargę po reszcie przyprawy i ukradkiem zerkając na grillującego Briana.
    – To akurat marynował Chris.
    A to przepraszam, ohydne.
    – Są też krewetki, jeśli chcesz. – poinformował Brian.
    – Val nie przepada za nimi. On to by raczej wolał… – odpowiedziała za niego Kate, ale Langley przerwał jej w połowie zdania.
    – Lubię. – rzucił marszcząc lekko brwi.
    – O, to świetnie, bo zrobiliśmy z Brianem koktajle z krewetek. Są tam. – odezwał się Chris, pokazując na coś palcem kawałek dalej.
    – No to chodź, spróbujemy ich. – dziewczyna klepnęła w plecy swojego podłamanego przyjaciela. – Gdybyście potrzebowali pomocy to nas zawołajcie! – dodała i z Valem pod ramieniem udała się do bogato zastawionego stołu.
    – Nie tknę ich jeśli on je wcześniej macał. Wolałbym nie jeść tu niczego. – burknął przez zaciśnięte zęby.  
    – Daj spokój, Val. Są razem… pamiętasz? Poza tym, nie będą się tu całować i rozbierać. Uspokój się. – dodała obracając głowę w kierunku szczęśliwej pary.
    Langley podłamany tym, że nie wie, co mógłby tu zjeść i nie wie, czego dotykał Voldi, powiódł oczami za jej spojrzeniem właśnie w momencie, w którym Brian schylił się do Chrisa z wesołym uśmiechem, całując go prosto w usta.
    – Okeeej… ale rozbierać się nie będą. Na pewno. – zapewniła szybko Kate, łapiąc Vala za ramiona i odwracając go od tego obrazka. – Masz, jedz. Tego nie dotykał.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Wto 24 Wrz 2019, 21:43

    Brianowi ten wieczór mijał w naprawdę przyjemny sposób; lubił być takim organizatorem, lubił widzieć, jak ludzie miło spędzali czas w zorganizowanej przez niego przestrzeni i miejscu, jak rozmawiali, śmiali się, rozkoszowali przyrządzanym przez niego jedzeniem, drinkami serwowanymi przez barmana i widokiem. To było… Dawson czuł się wręcz dumny, taki lekki, naprawdę wesoły – nawet jeśli sam przebywał przez cały ten czas przy grillu, pilnując kolejnych przekąsek i odchodząc co najwyżej na chwilę, by nic się za bardzo nie przyjarało.
    Chris przez trochę stał tam z nim, ale nie należał do aż tak atencyjnych osób; niedługo później zostawił Briana i poszedł porozmawiać z innymi ludźmi. Dawson uśmiechnął się, widząc swojego chłopaka gawędzącego wesoło z jego znajomymi i sam przewrócił krewetki.
    Podeszła do niego Terry i to z nią porozmawiał przez chwilę, później przerywając rozprawianie nad tym, czy za rok będzie musiał zorganizować Imprezę Totalnego Zniszczenia (bo kończyłby wtedy trzydzieści trzy lata, co sprawiałoby, że wypadałoby umrzeć w wieku Jezusowym, przynajmniej według Terry), by nałożyć kolejne mięsa, ryby, owoce morza i warzywa na półmiski, a później przynieść kolejną porcję. Wieczór sukcesywnie się rozkręcał, Brian zaś cały czas znajdował się przy grillu – zmieniały się tylko osoby stojące przy nim, a także poziom przyjemnego upojenia alkoholowego.
    Tymczasem Chris wciąż brylował w towarzystwie, będąc słodkim i uroczym, a – co ważniejsze – chyba za cel postawił sobie porozmawianie z każdym gościem na tej imprezie, bo chwilę temu podszedł do Valye’a i Kate, przynosząc im wszystkim trzy nowe, nieruszone drinki.
      — Cześć — zagaił wesoło, wkładając w ręce tej dwójki kieliszki z alkoholem. — Valye, nie? Dobrze pamiętam? — spytał z uśmiechem bruneta, a później przeniósł spojrzenie na Kate. — Cześć, jestem Chris — przedstawił się, wyciągając do niej rękę.
    I zaczął niezobowiązującą rozmowę o tym, jak ładnie wygląda stąd Chicago, jak lubi ten widok, w ogóle nie wyczuwając początkowej niezręczności. Kate na całe szczęście szybko ją przełamała, angażując się w rozmowę z Chrisem, tylko od czasu do czasu dorzucając teksty typu „prawda, Val?” czy „Val ostatnio mówił mi, że…”. Chris chyba nawet uznał, że Kate i Valye byli parą (bo skoro stali razem przez cały wieczór to ewidentnie coś było na rzeczy), ale nie poruszał w ogóle tego tematu, zamiast tego prowadząc z Kate miłą i naprawdę zabawną rozmowę. Miał już dość wesołkowaty (ciekawe dlaczego…) humor i w końcu westchnął, niby umęczony.
      — Ach, mam ochotę na coś słodkiego! — Chris rozejrzał się wokół siebie, a potem mruknął pod nosem:   — Lody. Mam taaaaką ochotę na lody…
      — Ojaa, też bym zjadła! — podłapała Kate i spojrzała chytrze na Chrisa. — Myślisz, że udałoby ci się je załatwić?
      — Hmmm… może. — Chris uśmiechnął się półgębkiem do Kate i spojrzał na nią znacząco. — Wiesz, Brian też bardzo lubi lody — powiedział i poruszył brwiami, później śmiejąc się perliście i położył rękę na ramieniu Vala. — On pewnie też, hmmm? — kontynuował, patrząc to na bruneta, to na Kate.
    Och, tak. Chrisowi wybitnie wydawało się że Val i Kate byli parą, a on sam i kobieta mogli sprawiać radość swoim partnerom, którzy lubili lody.
      — Mogę ci zdradzić kilka moich trików — kontynuował jeszcze tym samym tonem, jakby miał zamiar teraz dzielić się z Kate swoją doskonałą techniką. — Jestem w tym naprawdę zajebisty.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sro 25 Wrz 2019, 19:51

    Kate przechodziła samą siebie, próbując poprawić humor swojemu gburowatemu przyjacielowi. Dwojąc się i trojąc na różne sposoby, odwracała uwagę Vala od Briana i Chrisa, zamykając mu usta alkoholem i jedzeniem, lub wciągając go w rozmowę z kimś, kto nie miał pojęcia o jego relacji z Brianem, by nie miał okazji do marudzenia. A że jedynymi osobami, które wiedziały, że Val sypia z Brianem był oczywiście sam Brian, Val i ona, to szło jej to całkiem sprawnie.
    Cóż, a przynajmniej do momentu, kiedy Chris zmaterializował się tuż przed nimi z wyraźną ochotą na przyjacielską pogawędkę.
    Kate dałaby uciąć sobie rękę, że aż na własnej skórze poczuła tą negatywną energię wydzielającą się z Vala, dlatego kiedy Chris zerkał z zachwytem na Chicago, musiała dołożyć z łokcia swojemu kretyńskiemu przyjacielowi i zgromić go wzrokiem.
    – Uspokój się. – wycisnęła bezgłośnie przez zęby, by zaraz z reprezentacyjnym uśmiechem zwrócić się w stronę Chrisa, podejmując z nim miłą rozmowę.
    Jednak gdy chłopak, oczywiście nieświadomie, jednak jak na złość, wjechał na temat–bombę, Kate zaczęła dziękować w duchu, że Val miał właśnie zajęte dłonie i nie mógł udusić Chrisa.
    – Mówisz? – zaśmiała się perliście ściągając na siebie uwagę chłopaka, jednocześnie ignorując, że jej przyjaciel prawdopodobnie właśnie chce odgryźć dłoń Chrisa, która go dotknęła. – Przyznam, że mnie zaciekawiłeś... tylko wiesz, wolałabym by on nie wiedział, co go czeka. Val lubi… niespodzianki. – wskazała na Langleya i obdarzyła swojego rozmówcę znaczącym spojrzeniem, po czym znowu zwróciła się do grafika. – Nie chciałbyś może zerknąć, czy Brian nie potrzebuje pomocy?
    – O, tak, możesz zanieść mu okrągłą miskę z mięsem. – podłapał Chris, najwyraźniej bardzo uradowany tym, że będzie mógł podzielić się swoimi genialnymi technikami z kimś, kto je doceni i wykorzysta. – Jest w lodówce, o tam. – wskazał palcem Valowi na kuchnię upewniając się dwa razy, czy ten naprawdę widzi, gdzie stoi lodówka.
    Langley nie myślał dwa razy i zgodnie z planem ewakuacyjnym Kate, zostawił ją samą z Chrisem, znalazł rzeczoną miskę i powędrował na górę, do Briana. Widząc, że blondyna opuściła właśnie jakaś parka pozostawiając go na krótką chwilę samego przy grillu, Val ruszył od razu w jego kierunku.
    – Chris kazał przynieść. – rzucił cicho z kamienną twarzą, stawiając obok Briana miskę z mięsem.
    Nie chcąc od razu wracać do Kate, Val rozejrzał się pobieżnie dookoła siebie, jakby szukał swobodnego i niezobowiązującego tematu do rozmowy.
    – Duża ta impreza. – skomentował zerkając na Dawsona. – No i dużo jedzenia, wina, mięsa i krewetek… – mruknął czując, że robi z siebie debila. – Tylko fontanny z czekoladą coś nie widzę. – uśmiechnął się niezdarnie próbując „zażartować” i rozluźnić… bardziej samego siebie niż atmosferę, bo Brian bawił się w końcu przednio, tak samo, jak pozostali goście. – Właściwie to, zaraz będziemy się z Kate zbierać, już trochę późno, a… a ona musi wstać wcześnie. Coś tam… z pracą ma.
    Czy Val potrafił kłamać? A czy świnie latają?
    Niemal wszystko – od głosu, rozbieganego spojrzenia i niezgrabnych gestów – zdradzało, że Val na gorąco wymyślił sobie idealną wymówkę. To nie tak, że Val tu umierał, bo tak się źle bawił. Nie. Tu chodziło tylko i wyłącznie o jego głupią zazdrość o Chrisa. Langley doceniał wysiłek, jaki Brian włożył w przygotowanie swojej imprezy urodzinowej i gdyby nie jego chłopak, bawiły się przednio do samego końca.
    Gdy nagle ktoś za nim zawołał Dawsona po imieniu, Val zerknął w ich kierunku i czując, że to odpowiedni moment, podziękował za zaproszenie i pożegnał się w imieniu Kate, po czym ruszył na dół, zanim utknął w grupie ludzi otaczających właśnie Briana.
    Najwyraźniej Chris nie miał zbyt wielu technik do omówienia, bo Kate była już sama. Valye zgarnął ją pod ramieniem i okręcił w stronę drzwi.
    – Zeruj drinka. Wychodzimy.
    Po zignorowaniu wszelkich protestów i opinii swojej przyjaciółki i gdy siedzieli już w taksówce, Val oderwał się w końcu od szyby z bolesną miną i zwrócił w stronę Kate, szepcząc jej na ucho.
    – Nigdy tego z nim nie robiłem.
    – Co? Czego?
    Tego. – syknął akcentując powoli wypowiedziane słowo.
    – Ale czego? Nie rozumiem, o co ci chodzi Nie możesz jaśniej?
    – To, o czym on mówił, lo... no wiesz! – sapnął przykładając dłoń do twarzy.
    – Ale kto?
    – No Chris! – podniósł na moment głos sprawiając, że kierowca zerknął na niego kontrolnie w lusterku wstecznym.
    – Oh. – reakcja Kate dobiła go jeszcze bardziej. – Poważnie? Dlaczego?
    – Bo… nie wiem. Po prostu.
    – Nie lubisz tego robić? Słuchaj, przecież nie musisz się zmuszać, to nic złego. – zaczęła zapewniać go uspokajająco Kate.
    – Nie, nie, znaczy, nie wiem czy lubię. Po prostu nigdy tego nie robiłem.
    – Nie?
    – Jezu, Kate, nie, a niby z kim? Sam sobie? – westchnął cierpiętniczo, odwracając się od przyjaciółki.
    – Ah, no tak. – zapadła między nimi krótka chwila milczenia, którą przerwała Kate. – No ale przecież możesz spróbować, jeśli chcesz. Kto wie, może to polubisz? – uśmiechnęła się nie zważając na niezadowolone spojrzenie Vala. – Co ci szkodzi? Spróbuj.
    – No nie wiem – jęknął zasłaniając usta pięścią. – A co jak, no, wiesz – zaczął mamrotać zza swojej dłoni – Jak mu się… Kate, nie wiem jak. – dodał najciszej jak tylko się dało, z małą nadzieją, że przyjaciółka jednak go nie dosłyszy. Jej rozpromieniona mina mówiła, że jednak dosłyszała.
    – Nauczymy cię! – zapewniła radośnie klepiąc go w ramię.
    – Jezu, nie. – mruknął przerażony wizją Kate, uczącą go obciągania.
    – Zdradzę ci techniki Chrisa. – zapewniła konspiracyjnie, wpatrując się z szerokim uśmiechem Vala, który milczał dłuższą chwilę, aż w końcu wypluł z siebie to jedno słowo, które chciała usłyszeć:
    – Dobra.


    – Wiesz, nie do końca chodziło mi o to, kiedy mówiłem, że na trzeźwo nie będę tego robić. – burknął Val, gdy Kate podsunęła mu pod nos kolejną szklankę z Whisky i lodem. – Mam zgonować?
    – Nie, masz mieć lepszy humor i mnie słuchać. A po alkoholu robisz się posłuszniejszy. Oh, muszę kiedyś powiedzieć o tym Brianowi. – rzuciła posyłając grafikowi złośliwy uśmieszek i ruszyła do jego kuchni po banany, które niedawno razem kupili w akompaniamencie dźwięków zgorszenia wydobywanych przez Langleya w sklepie.
    Wygrzebała z szafki nóż, po czym z kiścią bananów usiadła obok grafika. Obrała do połowy jednego banana i zaczęła rzeźbić w nim coś nożem.
    – Co ty robisz? – zapytał skonsternowany Val, popijając powoli Whisky.
    – Główkę.
    – Że co?
    – Główkę, Val. Żołądź. Co ty, nie widziałeś nigdy penisa?
    – Ja pier… po co to robisz? Nie możesz sobie podarować tych szczegółów?
    – Chcę żebyś się wczuł. – stwierdziła niewzruszona, jakby właśnie uczyła Langleya szydełkowania, a nie seksu oralnego. – Masz – wyciągnęła w stronę grafika gotowego penisa. – No bierz! – wcisnęła mu go w rękę, gdy sam niechętnie ledwo wyciągnął ku niej dłoń. – No dobra, pokaż mi.
    – Ale co? – zląkł się Val, niemal z przerażeniem patrząc na banana.
    – Pokaż, jakbyś to zrobił.
    – Tak od razu?
    – A na co ty chcesz czekać? Aż Brian zostanie impotentem? No dalej! Z uczuciem. – zarządziła i z uśmiechem zaczęła wpatrywać się w swojego przyjaciela.
    – Nie mogę, jak się tak gapisz.
    – Myślisz, że Brian nie będzie patrzył?
    – Przestań go w to mieszać! – jęknął odchylając się do tyłu i topiąc się w oparciu kanapy. – Nie zrobię tego.
    – Nie maż się Val, wiem że chcesz. Chodź tu, dalej. Po prostu… zrób to tak, jak uważasz. – poradziła czekając, aż grafik odważy się zrobić pierwszy krok.
    Gdy ten nagle, ku jej uradowaniu, przemógł się i zbliżył usta do banana, Kate uśmiechnęła się zachęcająco. Jej uśmiech zniknął jednak w momencie, kiedy Val niezdarnie próbował wepchnąć sobie owoc do gardła, jakby brał udział w zawodach Kto głębiej. Cmoknęła niezadowolona i uderzyła go lekko w tył głowy, sprawiając, że ten zachłysnął się lekko.
    – Zwariowałaś?! Mam się udławić?! – zaprotestował, gdy odzyskał głos.
    – Trochę finezji, chłopie. Wstydu mi tylko narobisz. Chcesz go połknąć, czy sprawić mu radość?
    – Jak jesteś taka mądra, to może być coś poradziła?! I od kiedy nagle jesteś taką lodową królową? – stęknął mając wrażenie, że banan przez Kate uderzył go w migdałki.
    – Rany… Val, spójrz na tego banana, jak na penisa, a nie jak na coś, co masz wpierdolić jak najszybciej. Z Brianem też tak robicie? Ściągasz spodnie i do dzieła?
    – Bożeee…
    – No właśnie. Musisz trochę się pobawić, pokusić go. Rozumiesz mnie? Tobie też może się to spodobać. Ale postaraj się do cholery. Trochę wysiłku. Żadna ci nigdy laski nie stawiała?
    – Rany, stawiała.
    – I co? Od razu chciały ci przy trzonie odgryźć? Wątpię. Dawaj, spróbuj jeszcze raz. Tylko tym razem zacznij powoli, subtelniej, popieść go trochę. – Kate gdy tylko zauważyła, że Val marszcząc brwi otwiera usta, by coś powiedzieć, wystawiła ostrzegawczo palec. – A-a. Cicho. Banan. Już.
    I Valye rzeczywiście, po długich sekundach spędzonych na wahaniu się i przymierzaniu, w końcu otworzył usta i idąc za poradami Kate, zaczął powoli napastować banana, pieszcząc go, oblizując i całując, co chwilę patrząc na swoją przyjaciółkę jakby chciał się upewnić, czy robi to dobrze.
    – O tak, mhm, nie spiesz się, delektuj się nim, Val. – komentowała poczynania grafika, kibicując mu zagorzale. – Możesz sobie pomóc dłonią i... kurwa, tylko go nie gryź! – skarciła go, gdy tylko zobaczyła ślad po zębach na bananie.
    Po dość sporym czasie, gdy Valye miał już prawo protestować by skończyli te wygłupy, Kate dała mu spokój wystawiając mu satysfakcjonującą ocenę i poklepała go radośnie po plecach.
    – Pamiętaj Val, Brian ma też jądra.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 25 Wrz 2019, 22:57

    Impreza nie zakończyła się po wyjściu Valye’a i Kate, w żadnym wypadku; goście spędzili miło czas, a i Brian w końcu odszedł od grilla, zajmując się brylowaniem w towarzystwie w tylko sobie właściwy sposób.
    Nie dowiedział się o rozmowie Chrisa i Kate, ale wszystko wskazywało na to, że już niedługo pozna jej efekty…
    W poniedziałek w biurze wszyscy wesoło wspominali jakieś pojedyncze sytuacje z urodzinowej imprezy Briana, Harry nawet dziwił się, że Val tak szybko musiał wychodzić; Dawson nie skomentował tego w żaden sposób. Nie zwracał się do Valye’a też bardziej, niż wymagałyby tego zwykłe, koleżeńskie sytuacje i nic nie wskazywało na to, że dążył do ich kolejnego prywatnego spotkania.
    Val miał więc więcej czasu na doskonalenie swoich technik.
    Dopiero jednego wieczoru, gdy minęło już zdecydowanie dużo czasu od jakiegokolwiek zbliżenia seksualnego Briana i Vala (był już maj i naprawdę ciepło na chicagowskich ulicach), Dawson wysłał na jednym z komunikatorów wiadomość do swojego kolegi z pracy.

    BRIAN DAWSON
    Co robisz wieczorem?


    Na odpowiedź, na całe szczęście, bo jeszcze znalazłby sobie inne zajęcie, nie musiał czekać aż tak długo.

    VALYE LANGLEY
    Nie wiem
    A ty?
    BRIAN DAWSON
    Obiad
    Chcesz wpaść?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Sro 25 Wrz 2019, 23:14

    Valye się odzwyczaił. Oj naprawdę odzwyczaił. Przywykł już do myśli, że posiada w miarę regularnego partnera seksualnego i przerwa, jaka nastąpiła, zaczynała naprawdę mu doskwierać. Banany? Tak, ćwiczył cholerny. I z jednej strony chciał w końcu, cóż, pokazać Brianowi, czego się nauczył, a z drugiej strony po prostu bał się, że coś spierdoli i zniechęci do siebie tym Dawsona, który przecież ma chłopaka, i to z nim może sobie sypiać, jeśli Val nie będzie mu pasować.
    Mimo wszelkich obaw, Val nie potrafił zbyt długo zgrywać niedostępnego. Dał się zaprosić do Briana i tak, zdecydowanie chciał wpaść na obiad.
    Jednak nie chcąc lecieć tam jak pies na zawołanie, Langley próbował zgrywać luzaka, któremu tak właściwie to nie zależy. Wieczorem, gdy celowo spóźniony kilkanaście minut, pojawił się pod drzwiami Briana, ani trochę nie ubrany lepiej niż na co dzień, ba, z premedytacją założył pogniecioną koszulkę wiedząc, że blondyn to zauważy, był nastawiony na właściwie tylko smaczny posiłek. I może jakiś przyjemny, standardowy stosunek. Mimo wszystko banany siedziały mu cały czas z tyłu głowy, a on czuł najzwyczajniej w świecie tremę i nie był do końca pewien, czy będzie w stanie zastąpić owoce czymś bardziej żywym.
    – Hej. – przywitał się krótko po wejściu do środka. – To co dziś jemy? – zapytał zrzucając ze stóp trampki.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sro 25 Wrz 2019, 23:48

    Rzeczywiście minęło sporo czasu. Brian może przez jakiś czas miał pewien pomysł… by zerwać relację z Valye’em, może rzeczywiście sprawdzał, jak to by było z samym Chrisem… i kiedy był tylko z nim, czas leciał naprawdę miło i przyjemnie, ale na dłuższą metę okazywało się, że brakowało mu tej nutki adrenaliny, która polegała na spotykaniu się z kimś potajemnie i wbrew wszelkim zasadom.
    Więc teraz mógł je złamać.
    Dlatego miał nadzieję na miły wieczór z Valye’em.
    Obiad był oczywiście tylko wymówką. Nie przygotował nic wymyślnego, sam zjadł lekką sałatkę niedługo przed przybyciem Langley’a, później wziął odprężający prysznic, zmienił nawet pościel i ubrał się w jakieś proste, zwyczajne ciuchy. Gdy wpuścił Vala do środka swojego apartamentu zmierzył go wzrokiem, ale nie skomentował w żaden sposób jego niechlujnej koszulki.
    I tak się jej zaraz pozbędą.
    Zdębiał na pół sekundy, słysząc pytanie grafika, ale zaraz odzyskał rezon.
      — Hmm, jesteś głodny? — spytał, zbierając włosy w kucyka na czubku głowy i uśmiechnął się chytrze do Valye’a. — Ostatnio twierdziłeś, że jedzenie może poczekać — wymruczał, nachylając się nad grafikiem i pocałował go delikatnie. — Zrobię ci drinka — zadecydował, gdy się odsunął, przedłużając z Valem kontakt wzrokowy.
    O, tak, Brian był ewidentnie napalony i nie myślał o żadnym obiedzie.
    Ale pomimo tego odszedł do barku, gdzie otworzył drzwiczki i zaczął mieszać alkohol. W końcu z dwoma szklaneczkami podszedł do Vala i, siadając na kanapie obok niego, wręczył mu drinka, mrucząc przy tym:
      — Na co masz dzisiaj ochotę?
    A przez to, że właśnie dał mu alkohol, wybitnie było to pytanie z podtekstem…
    …który Val zdecydował się najwyraźniej zignorować.
      — Zjadłbym coś niecodziennego — odparł, a Dawson (po chwili zaskoczenia) uśmiechnął się z satysfakcją.
    Nie przeszkadzało mu takie zabieganie o względy Vala, ani trochę.
    Uniósł wyżej brwi.
      — Taki jesteś ciekawy smaków? — spytał, podnosząc się zaraz z kanapy. — Chodź, zrobię ci test.
    Zniknął na chwilę tylko po to, by wrócić do Vala już w kuchni, gdzie zbliżył się do niego i… założył mu na oczy nic innego, jak opaskę do spania. Pozbawiony zmysłu wzroku Langley został usadzony na hookerze, a po chwili poczuł na sobie usta Briana. Pocałunek nie trwał jednak długo; Brian na chwilę odszedł od Vala, a gdy znów stanął przed nim, zwrócił się cicho do grafika:
      — Otwórz usta.
    Możliwe, że przez swoje ostatnie testy Valowi skojarzyło się to jednoznacznie… ale gdy to zrobił, Brian nie wsadził mu między wargi swojego penisa, a słodko smakujący owoc.
      — Zagadka numer jeden — usłyszał Val przy uchu. – Co jesz?



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 26 Wrz 2019, 00:49

    Różnica w zachowaniu Briana między pracą, a czasem, kiedy Val był z nim sam na sam, była dla niego tak wielka, że Langley zaczął się zastanawiać, jak on właściwie wytrzymał bez tego tyle czasu. Cholernie brakowało mu takiego Briana; zmysłowego, pewnego siebie i przede wszystkim podniecającego.
    Czy był głodny? Właściwie nie zjadł dzisiaj zbyt wielkiego posiłku, przed ich spotkaniem był racz zajęty ogarnięciem swoich łoniaków i próbami pozytywnego nastawienia się na swojego pierwszego, prawdziwego loda, przez co najzwyczajniej w świecie nie myślał o swoim małym głodzie.
    – Truskawkę. – odpowiedział z cichym, rozbawionym prychnięciem, gdy już przełknął owoc. – Zagadka numer dwa?
    I mimo że Langley chciał zgrywać niewzruszonego i pokazywać, jak to mu nie zależy, to nie minęła chwila, aż dobry nastrój Dawsona zaczynał mu się udzielać tym samym sprawiając, że Valye miał szansę nieco się zrelaksować. A Brian zdecydowanie starał się, by pomóc mu się rozluźnić i wprowadzić odpowiedni nastrój.
    – Smakuje mi, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia co to – Val skonsternowany nieznajomym mu smakiem zmarszczył lekko czoło. – Serio, co to było?
    – Marakuja. – odparł spokojnie Brian szykując kolejną, prawdopodobnie ostatnią zagadkę. – A to? – zapytał, na co Val automatycznie uchylił lekko wargi.
    Nie spodziewał się jednak, że blondyn nie poda mu kolejnego owocu w taki sam sposób jak pozostałe – palcami. Gdy poczuł coś większego przy swoich ustach wzdrygnął się lekko, jednak po sekundzie zorientował się, że to wargi Briana oraz mały kawałek pysznego owocu. Odruchowo uśmiechnął się w usta mężczyzny rozbawiony gestem, przełknął owoc i odsunął nieznacznie do tyłu.
    – Mango. – stwierdził pewnie i na oślep wplótł dłoń we włosy Briana, wciągając go w długi i stęskniony pocałunek.
    Wędrówka po schodach do sypialni była tylko kwestią czasu. Gubiąc gdzieś po drodze kilka rzeczy dotarli do łóżka, które było dzisiaj głównym celem prawdopodobnie każdego z nich. Val wiedząc, że nadchodzi dla niego sądny czas decyzji, zaczął się irracjonalnie stresować, co prawdopodobnie mogło nie ujść uwadze Briana. Bo w końcu od kiedy Langley peszył się od samych pocałunków i wzajemnego ściągania z siebie ubrań? Jednak przypominając sobie te wszystkie zmaltretowane przez niego banany i komentarze Kate, poczuł się na tyle pewny swojej decyzji, by nie czuć do tego zmuszanym.
    Gdzieś w plątaninie pocałunków oraz drobnych pieszczot Val zebrał się w sobie i przewrócił Briana na plecy, samemu siadając na jego udach. Rzucił mu przelotne, nieco niepewne spojrzenie i pochylił się nad jego torsem, obsypując go powolnymi pocałunkami. Centymetr za centymetrem Val zniżał się coraz bardziej, aż w końcu zmuszony był zejść z blondyna. Czując, że serce zarówno z ekscytacji jak i z obaw szaleje mu w klatce piersiowej, Langley zszedł na podłogę przyklękając między nogami Briana. Unosząc głowę w górę posłał mu pojedyncze, ostrzegawcze spojrzenie.
    – Nic... nie mów. – warknął cicho przez zęby i odwracając wzrok od jego twarzy, zahaczył palcami o brzeg Brianowych bokserek, których szybko się pozbył, odsłaniając bohatera dzisiejszego wieczoru.
    Przez krótką chwilę zwlekał, delikatnie objął dłonią penisa Dawsona, zatoczył kciukiem powoli małe kółko wokół główki, aż w końcu pochylił głowę i musnął czubek samymi ustami. Gdy upewnił się, że jednak świat się przez to nie skończył, Val zaczął kierować się wskazówkami uczynnej Kate. Stopniowo przesuwając swoją granicę, początkowo skupił się na samej główce penisa, muskał ją wargami, obcałowywał i zataczał wokół małe kółka językiem – delektował się. Kiedy czterech jeźdźców apokalipsy jednak nie wtargnęło do apartamentu Briana, Val zrobił się nieco śmielszy i swoje pieszczoty zaczął rozlokowywać po całej długości członka, nie szczędząc sobie śliny. Gdzieś między długimi liźnięciami wzdłuż penisa, Langley odważył się podnieść wzrok na twarz swojego kochanka, nieco nieświadomie szukając u niego aprobaty i zapewnienia, że nie robi z siebie w tym momencie totalnego idioty.

    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 26 Wrz 2019, 15:59

    Brian nie widział innego scenariusza tego wieczoru jak ten, który właśnie się ziszczał. Miał naprawdę ochotę spędzić trochę czasu z Valye’em, chyba rzeczywiście wiedziony swojego rodzaju tęsknotą za grafikiem. Widzieć sposób, w jaki Langley rozluźniał się w towarzystwie Briana było po prostu cudownie; Dawson uwielbiał mieć namacalny dowód tego, jak wpływał na innych ludzi, a brunet… brunet dawał mu do tego pełne pole popisu.
    I bardzo, bardzo podobała się mu ta butność Vala. Chris taki nie był, Chris z rozkoszą spełniał wszystkie zachcianki Briana, nie buntował się, był szalenie uległy… i absolutnie nie było w tym nic złego, ale Brian lubił się trochę pomęczyć. Ciekawe tylko, czy sam by się do tego przyznał.
    Czerpał przyjemność z tej drobnej gry, którą prowadził z Valem, ale na pewno nie spodziewał się tego, co wydarzyło się już na górze.
    Ze szczerym śmiechem opadł na łóżko i pozwolił Valowi na obsypywanie jego ciała pocałunkami (gdyby grafik przyssał się za bardzo, Brian był gotów zainterweniować; niepotrzebne były mu nadprogramowe malinki, w ogóle malinki były mu niepotrzebne). Podniósł nieco skonsternowany głowę, gdy Valye zszedł z łóżka i złapał jego spojrzenie, gdy ten uklęknął pomiędzy nogami Briana. Posłusznie uniósł biodra, by pomóc Valowi pozbyć się bokserek i podparł na przedramionach, z fascynacją patrząc na bruneta, który z lekkim przerażeniem wpatrywał się w jego krocze.
    Dawson nigdy nie wykonał żadnego gestu, który mógłby sugerować Valowi, że ten ma uklęknąć do zadania, ale… och, oczywiście, że tego chciał! Chris się nie mylił, Brian naprawdę uwielbiał jak się mu obciągało. A świadomość tego, że Valye robił to po raz pierwszy…
    Brian nie wiedział, co pchnęło grafika do tego kroku, ale w tej chwili było to ostatnim, o czym by myślał. Zamiast tego z fascynacją patrzył jak Valye początkowo niepewnie, później coraz śmielej zaczynał całować jego penisa, znaczyć go śliną, czy pomagać sobie dłońmi. Brian był nieco jebnięty, bo większą przyjemność niż z fizycznej pieszczoty czerpał z tego, jak wyglądał Val, z tej świadomości, że robił to po raz pierwszy, dla niego, dla Briana. A wyglądał, kurwa, wyglądał doskonale, nieco zawstydzony, ale zdeterminowany, z różowym językiem owijającym się wokół czerwieniejącego coraz bardziej członka Dawsona.
    Wraz z momentem, gdy ciepło mokrego, miękkiego języka Vala wraz z kontrastem zimnej metalowej kuleczki piercingu podrażniło penisa Briana, blondyn sapnął po raz pierwszy, zaskoczony intensywnością pieszczoty. Chwilę później Valye podniósł wzrok i pierwszym, co napotkał, były błyszczące oczy Briana wpatrzone tylko w niego.
      — Weźmiesz… — Brian sam zdziwił się tym, jak zachrypnięty był jego głos. Musiał aż odchrząknąć i spytał: — Otworzysz usta?
    Ręką sięgnął do głowy Valye’a, ale jedyne co zrobił, to wplótł palce w czarne kosmyki jego włosów i pomasował go lekko po karku, nie wykonując żadnego ruchu sugerującego Valowi to, co powinien teraz zrobić. Zresztą… Val mógł być chyba zaskoczony tym, co się właśnie działo. Jeśli do tej pory wyobrażał sobie obciąganie drugiemu facetowi jako jakkolwiek uwłaczające, bo przecież znajdował się w klęczącej pozycji, tak… nie dało się odnieść wrażenia, że w rzeczywistości wyglądało to całkowicie inaczej. To Val sam ulokował się pomiędzy nogami Briana, sam go rozebrał, potem kazał mu siedzieć cicho… A teraz to pod jego ustami wzdychał Brian, to na niego patrzył rozświetlonymi oczami, to jego masował delikatnym, wręcz czułym gestem… i wreszcie, Brian pytał, a może nawet prosił, by Val otworzył usta i wziął w nie penisa Dawsona.
    Brian potrafił sprawić, by jego kochanek nie czuł się uwłaczająco, by nie czuł się sponiewierany, a swoim zachowaniem potrafił sprawić, by osoba, która zajmowała się oralną pieszczotą, czuła się wręcz dumna, że to robi.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 26 Wrz 2019, 16:45


    Na początku Val był zbyt skupiony na starannym wykonywaniu, cóż, loda i przykładaniu się do każdej najmniejszej pieszczoty, by zauważyć jak Brian reaguje na jego usta. Langley mimo swoich obaw i emocji, które towarzyszyły mu przy jego pierwszym obciąganiu, gdzieś tam z tyłu głowy miał wyznaczony pewien cel; pamiętał o słowach Chrisa i nie chciał się zbłaźnić przed Brianem. Może nie miał szans na przewyższenie tego małego, wrednego... ale nie chciał zostawać w tyle.
    Gdy napotkał wzrok blondyna i o zgrozo, te słowa... Val mógł przyrzec, że słyszy jak skrzydła obrastają mu piórkami.
    Valye czując dłoń Brian w swoich włosach zadrżał w ekscytacji i jak naiwny rybak wiedziony syrenim śpiewem, opuścił wzrok na jego penisa. Zachęcony reakcją Dawson, językiem musnął przelotnie główkę, poprawił się lekko siadając wygodniej i w końcu objął ustami czubek penisa, który najwyraźniej doceniał jego starania. Przymykając oczy, Val stopniowo, powolnymi, początkowo nieśmiałymi, ale rytmicznymi ruchami stawiał sobie coraz dalej granicę. Nie chciał się spieszyć, wolał się przyłożyć. Sam nigdy nie lubił, gdy któraś dziewczyna na siłę wpychała sobie w gardło jego penisa charczący przy tym i dławiąc się cały czas. Miał wówczas wrażenie, że zmuszają się i robią coś wbrew sobie, a on z pewnością nie chciał sprawiać takiego wrażenie. Powinien podziękować tym wszystkim biednym bananom, dzięki którym wiedział na ile mógł sobie pozwolić i na ile go stać.
    Bez świadomości, że w cudzych oczach mógł w tym momencie wyglądać co najmniej lubieżnie, sukcesywnie obciągał Brianowi, ostrożnie – pamiętając o zębach, ale coraz to bardziej odważnie, od czasu do czasu zasysając się lekko na główce i włączając w swoje pierwsze fellatio hojne ruchy językiem.
    Czy mu się podobało? Skłamałby, gdyby powiedział, że czuł się upokorzony. Twarz Briana, jego reakcja i aprobujące go zachowanie wystarczały, by sam nieźle podniecił się tą czynnością i czuł się najzwyczajniej w świecie doceniony do tego stopnia, że chyba nie tyle co przywykniecie, a polubi to.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 26 Wrz 2019, 17:37

    Val angażował się coraz bardziej i Brian był naprawdę podniecony; oczywiście też przez przyjemność, jaką brunet obdarzał jego penisa, ale przede wszystkim przez to, że zdawał sobie sprawę z tego, że nikt i nigdy nie oglądał Valye’a w takiej roli, jak on teraz.
    Brian uwielbiał być wyjątkowy.
    Zamruczał i westchnął głośniej, gdy Langley wsunął sobie jego penisa głębiej, i gdy przyspieszył tempa poruszania głową. Val był taki rozkoszny, nawet sam nie wiedział, jak pociągająco teraz wyglądał, gdy z takim zapałem obciągał Brianowi, jak ssał jego penisa co najmniej tak, jak pysznego lizaka. Dawson wypuścił z ust kolejny jęk, kolejne westchnienie, a wraz z odgłosem mlaskania on i Val tworzyli niemal pornograficzną muzykę dla uszu, która tylko mocniej go podniecała. Otworzył oczy, które podświadomie zamknął i aż wciągnął powietrze, widząc zaczerwienioną z wysiłku twarz Valye’a.
    Brian potrzebował jeszcze dużo, dużo więcej stymulacji do końca, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien nadwyrężać ust Vala, nie pierwszy raz. Zresztą… grafik mógł być gotowy na spróbowanie swoich sił w obciąganiu, ale nie znaczyło to wcale, że nie zadławiłby się spermą Briana, a poza tym, blondyn nie byłby sobą, gdyby zostawił go niezaopiekowanego.
      — Chodź tu do mnie — wymruczał, przenosząc dłoń z karku Valye’a na jego brodę i poczekał, aż blondyn wypuści jego penisa z ust, by pociągnąć go do góry.
    Val załapał aluzję, bo podniósł się z klęczek i wdrapał na łóżko, gdzie – prawdopodobnie ku jego zaskoczeniu – został głęboko pocałowany przez Briana.
    Jeśli myślał, że Brian mógłby się brzydzić całowania Valye’a po tym, gdy ten bawił się jego penisem, to był w dużym błędzie. Brian nie wyobrażał sobie takiej sytuacji, jak mógłby potraktować w ten sposób kogoś, kto właśnie mu obciągał; upokorzyć nie chcąc nawet wymienić z nim śliny, jak gdyby ta osoba nie była nawet tego warta.
    Tak się jednak nie stało, a język Briana wdarł się głęboko do ust Vala, okręcając się wokół jego własnego, całując go mocno, namiętnie, podczas gdy dłońmi pozbywał się ostatniego odzienia bruneta.
      — Aach — sapnął, odrywając się w końcu od Valye’a i, w efekcie wszystkich akrobacji tym razem on zwisł na czworaka nad grafikiem. Cały czas patrząc się na niego ze świecącymi oczami, wsunął mu dwa palce do ust, na których Val zassał się z błyskiem oka, a Brian patrzył zafascynowany na to, jak wąskie usteczka zaciskają się na jego skórze, podczas gdy język okręcał się wokół jego palców niemal tak zwinnie jak przed chwilą i…
    Brian zabrał rękę, na oślep podążając palcami do penisa Valye’a, którego złapał i, wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego, zaczął go lekko masturbować.
      — Skąd ten pomysł? — szepnął. — Jeśli to mój spóźniony prezent urodzinowy to będę żałował, że są tylko raz w roku.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 26 Wrz 2019, 20:22


    Gdyby wcześniej wiedział, że tak bardzo będą schlebiać mu reakcje Briana, wziąłby się za to już znacznie wcześniej.
    Gdy Valye odsunął głowę od penisa blondyna, przetarł dłonią mokre usta i wszedł na łóżko. I rzeczywiście, mimo że wcześniej nawet nie myślał o tym, to nie spodziewał się tak namiętnego pocałunku, gdy jeszcze przed chwilą... czuł się bardzo, ale to bardzo mile zaskoczony.
    Leżąc tak pod Brianem i ssąc jego palce, Vala naszła myśl, że musiał wyglądać wręcz sprośnie, wyuzdanie. Nie przeszkadzało mu to jednak ani odrobinę, było zupełnie inaczej. Wraz z dzisiejszym krokiem na przód uświadomił sobie, że prawdopodobnie wiele traci swoją „cnotliwością” i niechęcią do próbowania nowych rzeczy. A skoro miał z kim próbować...
    Z cichym westchnieniem przymknął oczy przekręcając głowę na bok, kiedy palce Briana rozpoczęły subtelną stymulację jego jak najbardziej gotowego do akcji penisa.
    Brakowało mu czyjegoś dotyku.
    Gdy padło pytanie, Val zaśmiał się cicho i ochryple, odwracając głowę w stronę blondyna. No przecież nie powie mu, że to wszystko prze złego chłopaka. A prawdopodobnie taki prezent jest zdecydowanie lepszy od stojaka na wino.
    – Mhm. Wszystkiego najlepszego. – rzucił unosząc ręce i zaplatając je wokół karku mężczyzny. – Rzeczywiście szkoda, że są tylko raz w roku. – zaśmiał się ponownie w usta Briana, pocałunkiem maskując swoje zadowolenie, które pojawiło się po słowach Dawsona.
    Przez chwilę nie dawał spokoju jego ustom, przywłaszczając je w zaborczym pocałunku, jednak gdy odsunął się od nich by zaczerpnąć powietrza, zjechał od razu wargami na żuchwę Briana, zasypując ją drobnymi muśnięciami. Cóż, Val był nieco napalony i po tak długiej przerwie, również zniecierpliwiony.
    – Poza tym – szepnął nie odrywając ust od jego skóry, powoli kierując się do ucha blondyna. – Próbowanie nowych rzeczy nie jest jednak znowu takie złe. – dokończył jeszcze ciszej ze wzruszeniem ramion, chcąc tym gestem ukryć nutę zawstydzenia w głosie, bo przecież właśnie przyznał się, że nie przeszkadza mu, a nawet jest w porządku, gdy próbują czegoś nowego, począwszy od ich pierwszego zbliżenia w Kanadzie, skończywszy na dzisiejszym wieczorze.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Czw 26 Wrz 2019, 21:39

    Brian z zapałem odpowiadał na pocałunki Valye’a, nie zaprzestając stymulacji jego penisa i uśmiechnął się pomiędzy kolejnymi pocałunkami, słysząc śmiech Langley’a. Atmosfera pomiędzy nimi zrobiła się naprawdę dobra, rozluźniona, ale i gorąca, zupełnie tak, jakby nie mieli żadnych większych zahamowań i…
      — Próbowanie nowych rzeczy nie jest jednak znowu takie złe.
    Brian na chwilę zamarł i dopiero po chwili znów opadł na Valye’a z pocałunkami.
      — Tak myślisz? — spytał, zabierając dłoń z okolic krocza bruneta. Palce jednej wplótł we włosy Valye’a, drugą podążając od jego podbrzusza w górę, delikatnie go smyrając. Pomimo gorąca, które pomiędzy nimi panowało, Brian nie wyglądał tak, jakby się gdzieś spieszył – i tak naprawdę było. Dawson czerpał przyjemność z tego wszystkiego, co się pomiędzy nimi działo, nawet jeśli nie spuszczał się w tym momencie i nie odlatywał w kosmos; przedłużanie momentu spełnienia, obdarowywanie się kolejnymi pocałunkami, westchnieniami i uśmiechami… to było to, co Brian uwielbiał. I wcale nie starał się tego ukryć, a Valye mógł widzieć odzwierciedlenie tego w uśmiechu Dawsona, w jego mimice, mowie ciała i w końcu tym, co robił.
    W tym momencie bowiem Brian opadł pocałunkami na szyję Langley’a i złapał jego ciało, sugerując mu, by ten odwrócił się na brzuch. Val zrobił to niemal instynktownie, tak samo wypinając pośladki w stronę Dawsona, który ustami wyznaczał mokrą ścieżkę pocałunków w dół pleców grafika. Dochodząc do granicy jego pośladków na chwilę zatrzymał się i podniósł wzrok na Vala, który zerkał na niego zza ramienia.
      — Powiedz mi, jeśli będę miał przestać — powiedział głębokim tonem, a później…
    Jego usta z powrotem dotknęły pośladków grafika, od razu dążąc do przestrzeni pomiędzy nimi. Rękoma Brian przytrzymał biodra Vala, ułatwiając sobie dostęp do jego odbytu… a gdy go zobaczył, bez wahania naparł ustami na pierścień mięśni, pewnymi siebie liźnięciami torując sobie wejście do środka. Jego język wdarł się do wnętrza Vala; zaraz dał mu chwilę przerwy i zaczął znów, i znów, liżąc i podgryzając jego skórę, oddając się tej grzesznej pieszczocie.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Czw 26 Wrz 2019, 23:07

    To jak wiele zmian zaszło w podejściu Vala do seksu z drugim facetem od jego pierwszego razu z Brianem, mogło rozsadzać. Sam fakt, że bez oporów, a wręcz czując tę obietnicę czegoś bardzo przyjemnego, Valye dał obrócić się na brzuch i wypiął swoje wydepilowane (dla Briana!) pośladki, mógłby być czymś nie do pomyślenia, czymś oburzającym dla Langleya te parę miesięcy temu. A teraz ten sam zagorzały homofob miał ochotę na eksperymenty.
    Gdyby ktoś powiedział mu kiedyś, że będzie leżeć w takiej lubieżnej pozycji i z zachwytem wpatrywać się przez ramię, jak usta Briana zbliżają się do jego pośladków... na pewno wybiłby temu komuś ząb lub dwa.
    W pierwszym odruchu, gdy to nieznane dla niego dotąd uczucie gorącego i zwinnego języka na jego odbycie wywołało przyjemny dreszcz, Val lekko odsunął swoje biodra, odrobinę strwożony samym faktem, co właśnie robił Brian. W duchu podziękował sobie samemu, że jednak nic nie jadł i że przez naczytanie się różnych tekstów o gejowskich stosunkach, zaczął obsesyjnie dbać o swoją dogłębną higienę.
    Nie minęła dłuższa chwila, gdy nuta wstydu całkowicie odeszła w niepamięć. Valye sapiąc w pościel sam zaczął poruszać pośladkami, jakby wychodził naprzeciw ustom Briana.
    – O matko... – jęknął w kołdrę, kiedy język blondyna zrobił coś, czego Langley nie był w stanie opisać, a jedynie skupić się na przyjemnie rosnącym podnieceniu.
    I nieco na przekór, pamiętając pewną groźbę Briana kilka stosunków wcześniej, ostrzegającą go przed wszelkimi próbami samozadowolenia się, Valye ułożył głowę na boku i czując, że zaczyna się rumienić jeszcze bardziej, zerknął prosto w niebieskie oczy, sięgnął ręką między swoje nogi i oplótł powoli palcami swojego penisa, by zaraz poruszyć lekko dłonią bez odrywania oczu od Briana.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Pią 27 Wrz 2019, 14:12

    Wdzięczne reakcje Valye’a tylko napędzały Briana do dalszego działania. Sam wydawał z siebie delikatne pomruki, w ten sposób, wraz z działaniami swojego języka, zapewniając grafika jak bardzo podobało się mu to, co robił. I nie mijało się do z prawdą; Dawsonowi sprawiało to przyjemność, uwielbiał seks, a w nim – poza właściwym stosunkiem – liczyło się dla niego absolutnie wszystko. Teraz czuł się wyśmienicie, zwłaszcza gdy czuł drżenie mięśni Valye’a pod sobą; było to podniecające, nawet bardzo. Penis Briana sterczał mu pomiędzy nogami, czerwony, błagający o dotyk, którego Dawson intencjonalnie mu odmawiał. Przedłużał tę chwilę, odsuwał moment spełnienia, dobrze wiedząc, jak dobrze smakuje główne danie, na które czekało się odpowiednio długo.
    Zwłaszcza, jeśli oczekiwanie przebiegało w tak przyjemny sposób.
    Czując jak Valye przewracał się na bok, Brian odsunął się od jego pośladków z zaślinionymi ustami; nieprzytomnym wzrokiem omiótł ciało grafika, na początku łapiąc jego spojrzenie, potem podążając w dół jego ciała, gdzie…
    Och, kurwa. Val przechodził dziś samego siebie.
    Brian przez chwilę, z prędko unoszącą się i opadającą klatką piersiową, patrzył się jak zaczarowany na krocze Valye’a, który niespiesznymi ruchami zaczął się sam masturbować. Jego kciuk powoli krążył wokół żołędzi, podczas gdy Val z powrotem przewrócił się na plecy. Jego ruchy były nieco chaotyczne, zupełnie jak gdyby próbował powstrzymać rosnące podniecenie, ale Brian i tak, całkowicie tego nieświadomy, oblizał usta, zapatrzony w krocze Valye’a.
    Siedział jak zaczarowany, z błyszczącymi oczami wpatrując się w masturbującego się na jego oczach grafika, a Val… jeśli był tego świadom, to na pewno zorientował się, że po raz pierwszy Brian wpatrywał się w niego tak wygłodniałym wzrokiem.
    Jeśli był choć w połowie tak próżny jak Brian, to na pewno jego ego skoczyło bardzo, bardzo wysoko.
      — Kurwa — sam sapnął, gdy Valye przyspieszył ruchów, masturbując się coraz szybciej. Nawet nie zorientował się, gdy sam ścisnął swojego penisa i przymrużył z przyjemności oczy, reagując w ten sposób na pożądany dotyk. — Już — jęknął jednak, podnosząc się z klęczek i złapał Valye’a za biodra, a zaraz rozbieganym wzrokiem rozejrzał się wokół. Puścił go i sięgnął po lubrykant, który leżał na szafce nocnej, prędkimi ruchami otwierając go i wyciskając zawartość na dłoń. Jego ruchy były dużo bardziej niezorganizowane, chaotyczne niż zazwyczaj; Brian był podniecony, bardzo, i jeśli Valye zorientował się w tym, jak jego szef tracił resztki zmysłów, to mógł być pewien, że to on był tego przyczyną.
    Dawson złapał Valye’a za biodra, unosząc jego tyłek nieco do góry; nieco niechlujnie przejechał dłonią z lubrykantem po swoim członku, zaraz skupiając się na tyłku grafika.



    Valye
    Valye
    Tempter

    Punkty : 1056
    Liczba postów : 255

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Valye Pią 27 Wrz 2019, 23:32

    Valye stronił wcześniej od wszelkich autoerotycznych działań przy Brianie właściwie tylko z jednego powodu – przez wstyd. Nie wyobrażał sobie, jak miałby masturbować się na jego oczach, był to dla niego nie do pojęcia. Jednak jego myślenie całkowicie się zmieniło gdy, (oj tak, zauważył) dostrzegł ten głód w niebieskich oczach.
    To, jak patrzył na niego Brian, w odczuciu Valye'a było niemal bezcenne. Pod jego rozpalonym spojrzeniem czuł się taki bezwstydny, taki rozpustny... i cholernie mu się to podobało.
    Bo czuł się podziwiany.
    A gdy i Brian zaczął sam się dotykać... Boże, chyba dzisiaj za długo nie wytrzyma.
    Langley sapnął rozbawiony, gdy jego kochanek podciągnął go za biodra i pospiesznie, w wielkim zniecierpliwieniu zaczął rozsmarowywać żel. Rzeczywiście, Brian nie był w tym momencie codziennym sobą, ale zupełnie się to nie liczyło. Val czuł wręcz drobne zadowolenie z samego siebie.
    Gdy Dawson zaczął wsuwać w niego jeden, chwilę później dwa palce, Valye poczuł na własnej skórze tę ich długą abstynencką przerwę w spotkaniach. Oj tak, odzwyczaił się.
    Jednak on nie miał tak wielkich pokładów cierpliwości oraz chłopaka, tak jak jego partner i zaczynał mieć dosyć odwlekania.
    – Pospiesz się. – sapnął zerkając na Briana.
    Gdy napotkał pytające spojrzenie, kiwnął tylko głową pospieszając go. Owszem, zdawał sobie sprawę z tego, że jego odzwyczajony tyłek potrzebował jeszcze krótkiej chwili uwagi, ale miał wrażenie, że dzisiejszego wieczoru był w stanie to przeboleć.
    Val uniósł się nagle obejmując jednym ramieniem Briana za kark i gdy jego język był zajęty eksplorowaniem tak dobrze znanych mu już warg, druga dłoń zajęła się upewnieniem, czy na penisie blondyna znajduje się odpowiednia ilość żelu.
    Istotnie, Val przechodził dziś samego siebie, bo już w następnej chwili sprawił, że to jego partner leżał na plecach, a on sam zawisł na nim i usiadł wygodnie na jego udach. Grafik, nieświadomy tego, jak prowokacyjny mógł być jego ruch, po chwili unosił już swoje biodra próbując na własną rękę nadziać się na członka Briana. Gdy w końcu to zrobił, odruchowo wstrzymał powietrze i rozwarł wargi, żałując nieco swojego nieprzemyślanego pośpiechu. Jednak i to na dłuższą metę w ogóle go nie powstrzymało i nie sprawiło, że zmienił zdanie. Z przymkniętymi oczami i z nieświadomie najbardziej erotyczną miną, jaką kiedykolwiek zrobił w życiu, Val sukcesywnie i powoli, to opuszczał, to unosił swoje biodra, aż w końcu rozluźnił się na tyle, by jego ruchy mogły stać się znacznie płynniejsze i głębsze.
    effsie
    effsie
    Minor Vampire

    Punkty : 8010
    Liczba postów : 1603
    Wiek : 30

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by effsie Sob 28 Wrz 2019, 09:12

    Przewrócony na plecy, Brian przez ułamki sekund – zdezorientowany – nie wiedział, co się dzieje. Dopiero gdy poczuł na swoich udach ciało Valye’a, a także jego dłonie pieszczące jego penisa, dodał dwa do dwóch i objął wzrokiem sylwetkę bruneta. Chciał mu pomóc, oczywiście, że tak, mógł mu pomóc, ale grafik sam uniósł biodra i podsunął się wyżej; Brian złapał go w talii i trzymał przez cały czas, nie odrywając wzroku od twarzy Valye’a, której mimika sprawiała, że zaschło mu w ustach. Och, kurwa, czy coś mogło się równać z widokiem twarzy oblewanej bólem mieszanym z tą perwersyjną przyjemnością, gdy siedzący na tobie facet nadziewał się na twojego kutasa? Brian bardzo, bardzo w to wątpił.
    Przytrzymał Valye’a na chwilę na dole, nie pozwalając się mu ruszać; grafik rzucił mu nieco zdezorientowane spojrzenie. Brian złapał je i poruszył nieznacznie głową, wychylając się w górę by złączyć ich usta w pocałunku; Valye na całe szczęście szybko załapał o co chodzi i sam pochylił się, opierając dłonie na torsie Briana. Chwila przyzwyczajenia się do obcego, dużego kształtu w tyłku pomogła mu się rozluźnić i już po chwili, gdy rozłączyli swoje usta, Val chciał unieść biodra w górę.
      — Nie spiesz się — szepnął cicho Brian, nie odrywając spojrzenia od bruneta, przesuwając dłonie z jego talii na biodra i powolnym, acz stanowczym ruchem, narzucił Valye’owi powolne, wręcz perwersyjnie powolne tempo, do którego sam dostosował się ruchami swoich bioder.
    Przez cały czas nie odrywał wzroku od oczu Vala, a jego spojrzenie jarzyło się podnieceniem, pożądaniem i zafascynowaniem, nawet wtedy, gdy grafik przymykał oczy i zagryzał wargi, głęboko stymulowany. Brian też czuł, jak jego penis wdzierał się głęboko w Valye’a, jak jego ciasny tyłek zaciskał się wokół sztywnego członka, a widok bruneta w tej sprośnej, erotycznej pozie, tak wyuzdanego… to wszystko sprawiało, że Brian chciał więcej i więcej, szybciej, mocniej i…
    Val jak gdyby czytał mu w myślach, a może w oczach, bo z twarzą wykrzywioną w grymasie przyjemności pomieszanej z bólem, sam zwiększył tempa. Brian, zapatrzony w niego jak w obrazek, zaczął również szybciej ruszać biodrami, przenosząc dłonie na pośladki grafika. Wciąż nie odrywał od niego wzroku, a twarz Valye’a… ich ruchy, wspólne sapnięcia i jęki robiły się coraz bardziej chaotyczne, aż w końcu Brian, czując, że był już blisko, przeniósł palce na śliskiego od preejakulatu penisa Valye’a. Starał się, naprawdę się starał, podczas namiętności, gorąca ich spojrzeń i kolejnych erotycznych uniesień sprawić, by obaj szczytowali w tym samym momencie i…
    Orgazm przyszedł nie niespodziewanie, był jak wisienka na torcie tego sprośnego stosunku, tych wszystkich rzeczy, które wspólnie robili, dzieląc się kolejnymi długimi spojrzeniami i niewypowiedzianymi emocjami. Valye zacisnął dłonie na torsie Briana, z jego oczu pociekły łzy bólu i przyjemności. Gdy sam tracił świadomość od intensywności orgazmu, Brian dźwignął się do siadu, obejmując wolnym ramieniem mocno ciało grafika i nie przestając poruszać biodrami, chcąc jeszcze trochę, jeszcze, jeszcze i…
    Doszedł w Valye’u, cały rozedrgany i objęty obezwładniającą przyjemnością. Val chował twarz w jego szyi, a i Brian ocknął się, orientując się, że nieco pogryzł skórę swojego kochanka. Sperma Valye’a zalała cały jego brzuch, czuł jej lepkość na sobie, ale w tej chwili w niczym to mu nie przeszkadzało. Wciąż trzymał grafika w mocnym uścisku, nie przejmując się ubrudzoną dłonią, oddychał ciężko w jego kark i muskał jego szyję ustami.
    Powinien go z siebie zrzucić, powinien kazać Valowi z siebie zejść, bo przecież niedługo mięśnie wrócą na swoje miejsce i jeszcze się zaklinują… ale jeszcze kilka chwil, kilka skradzionych sobie pocałunków, delikatnych, niemal czułych gestów…
      — Chyba jednak trochę za tobą tęskniłem — mruknął przeciągle Brian, łapiąc w czystą dłoń podbródek Valye’a i wpatrując się w jego oczy chwilę przed tym, gdy złożył na jego ustach subtelny pocałunek.




    Sponsored content

    A New Beggining - Page 12 Empty Re: A New Beggining

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Sro 08 Maj 2024, 23:45