No love lost between

    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pon 19 Kwi 2021, 22:53

    ____Cała zawartość śmietankowego shake, którego miał akurat w ustach spłynęła mu po brodzie i zakrztusił się, kiedy dotarło do niego, co dokładnie Jules powiedział. Umysł podsunął mu zupełnie inny kontekst zdania i cóż, mógł tylko podziękować swojej zboczonej wyobraźni, przez którą wyobraził sobie jak dokładnie miałoby wyglądać te “dosiadanie drugiego no kolanach”. Mieli podobne poczucie humoru i Jules zawsze znajdował sposób, aby go rozbawić. Najwyraźniej nic w tej kwestii się nie zmieniło. Szkoda tylko, że brunet nie uprzedził go zawczasu, że schodzą na temat mniej wyrafinowanych żartów, pod którymi od początku istniała jakaś nutka flirtu.
    ____– Jesteś obrzydliwy – prychnął na swoją obronę, kiedy ciemnowłosy wytarł mu palcem resztki shake z brody. Cyrus posłał mu piorunujące spojrzenie, by po wytarciu ust o chusteczkę, wreszcie uśmiechnąć się, wyraźnie zrelaksowany.  – Zmieniam zdanie w kwestii odwiedzenia cię, dopóki nie załatwisz sobie wygodnej kanapy. Mój kręgosłup i kolana tego nie wytrzymają – rzucił, podtrzymując temat wcześniejszego żartu. Zwrócił uwagę na zaczerwienione policzki mężczyzny i nie ukrywał, że satysfakcjonował go ten widok.  
    ____Na studiach ich znajomi upierali się, że między ich dwójką czuć było wyraźną chemię, co w tamtej chwili dla Cyrusa wydawało się wręcz komiczne. Wtedy jeszcze nie oceniał Julesa w kontekście osoby, z którą nie tylko dobrze mu się śmiało, żartowało i spędzało czas, ile pociągał go także... całym sobą. To przyszło znacznie później. Z czasem coraz częściej przyłapywał się na tym, że lubił być przez niego dotykanym i odwzajemniać ten dotyk, że mógł godzinami leżeć z nim na kanapie i gładzić go po włosach, patrzeć na jego usta i udawać, że wcale nie ma chęci dowiedzieć się jak smakują. Wtedy nie wiedział jeszcze, jak cienka granica leży od przyjaźni do zakochania się.  
    Skoro Jules nie skorzystał z jego propozycji położenie się na kanapie, Cyrus postanowił sam rozwalić się na jej połowie, starając się nie obudzić przy tym Boba śpiącego na jego kolanach. Rzucił drugą poduszkę na kolana bruneta po czym położył na niej głowę, posyłając mu krótki, uszczypliwy uśmiech. Zaraz potem przekręcił głowę nieco w bok, żeby nie patrzeć cały czas na mężczyznę. Zamyślił się na moment, kiedy ten poprosił, aby opowiedział mu coś o sobie, coś co ominęło go przez te cztery lata.  
    ____– Pierwszy rok... po twoim zniknięciu był właściwie najgorszy. Nie pamiętam go za dobrze, bo mało co wtedy robiłem. Po studiach siedziałem w domu, niekoniecznie chciało mi się od razu szukać pracy. Raczej miałem to wtedy gdzieś, mało co mnie w tamtej chwili obchodziło – westchnął nieco zmieszany, nie lubiąc wracać do tamtego okresu. Nie chciał rozwodzić się na temat tego, ile kosztowało go odnalezienie się z powrotem w tym wszystkim i wstanie na nogi. – Wakacje spędziłem w Grecji. Podłapałem tam nawet jakąś pracę jako kelner i było to w sumie bardzo wyzwalające. Morze, domek przy samej wodzie, te greckie jedzenie, ciepłe lato, ten klimat – na jest ustach wrócił uśmiech, na myśl o jednej z przyjemniejszych chwil w tamtym okresie, po której zaczęło w sumie wszystko powoli się układać. – Potem wróciłem i załapałem się na staż w tej firmie. Sprawdziłem się więc zostawili mnie na dłużej i krok po kroku awansowałem coraz wyżej. Lubię ją, nie przeszkadza mi. Mam wrażenie, że to jedyna praca do jakiej się nadaję z moim pedantyzmem i surowością. Chociaż kolorowo zawsze nie było. Rok temu miałem dosyć nieprzyjemną sprawę sądową, która ciągnęła się miesiącami i obciążyła mnie psychicznie... ale ostatecznie wszystko dobrze się ułożyło. A co z tobą? – zagadnął, wracając wzrokiem do bruneta. Pamiętał, że Jules prosił go, aby dał mu czas aż wszystko mu wyjaśni, ale blondyn nie pytał w tej chwili o wyjaśnienia. Pytał o to, co się wydarzyło, kiedy jego przy nim nie było.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 20 Kwi 2021, 07:13

    Prychnął cicho, gdy poczuł poduszkę na kolanach, a zaraz za tym ciężar jego głowy, ale nie skomentował ich ułożenia. Wydawało mu się to najbardziej naturalną z możliwych opcji, tak jakby powinni zawsze w właśnie w ten sposób leżeć, z Bobem wciąż pół leżącym na ciele blondyna.
         Na jego pierwsze słowa nie mógł powstrzymać poczucia winy, znów, które to zakuło go prosto w serce. Pamiętając jednak o słowach Cyrusa, które padły jeszcze w biurze, powstrzymał cisnące się na usta przeprosiny, zatrzymując je tym razem dla siebie. Zamiast tego słuchał uważnie, starając się wyłapać jak najwiecej z jego twarzy, którą akurat odwrócił nieco od Julesa. Dalej trudno mu przychodziło uświadamianie sobie, ile jego zniknięcie namieszało w ich życiach.
         - Grecja? - zapytał zdziwiony, chociaż było to retoryczne pytanie. Uśmiechnął się, wyobrażając sobie Cyrusa na plażach, i on w stroju kelnerskim chodzącym od stolika do stolika. - Brzmi świetnie. Chociaż lepiej się przyznaj, ile naczyń rozwaliłeś w pracy - rzucił żartobliwie. - Chciałbyś tam wrócić? - zapytał zaraz, ciekawy jak bardzo to miejsce zapadło mu w pamięć. - Pokaż mi kiedyś zdjęcia - poprosił zaraz. Sam Jules nigdy nie był poza kontynentem, najdalej raz zapuścił się do Stanów na Florydę, i to tyle z jego wojaży. Chociaż nie przeszkadzało mu to bardzo, uwielbiam jeździć po Kanadzie.
         - Wydajesz się stworzony do tej roli - skomplementował go cicho, ale całkowicie szczerze, uśmiechając się lekko. W pracy nigdy nie mógł powstrzymać spojrzenia, które błądziło po blondynie obserwująco; to, jak Cyrus świetnie komunikował z innymi, jak zachowywał spokój w stresujących sytuacjach, ale nawet jak prezentował się w garniturze, wszystko to było ujmujące. Chciał dopytać o rozprawę sądową, ale wątpił, aby był to odpowiedni moment, więc jedynie posłał mu nieco współczujący uśmiech. - Musiało być trudno - powiedział cicho. Mógł sobie tylko dopowiadać i wyobrażać, o co poszło, ale może kiedyś uda im się zagłębić w ten temat nieco mocniej.  - Mam nadzieję, że już jest lepiej - dodał na koniec, starając się brzmieć chociaż trochę pozytywnie. Nie wiedział za bardzo, co powiedzieć, ale nie sądził, aby nawet Cyrus tego od  niego oczekiwał; miał za to nadzieję, że w jego głosie dał radę wyczuć szczerą troskę.
         - Hm, nie wiem co - zamyślił się na chwilę, jak z automatu chcąc uniknąć odpowiedzi i zagłębiania się w jego osobę, chociaż naturalnym było, że tak jak on pytał o Cyrusa, nie mógł oczekiwać, aby ten nie robił tego samego. Musiał minąć moment zanim się nie przełamał, kompletnie nieprzyzwyczajony do uzewnętrznia się na jakikolwiek temat. - Przygarnąłem Boba jakiś rok, może półtora roku temu - zaczął w końcu, jak z automatu sięgając do kociego grzbietu, aby zatopić w nim palce. Gdy je cofał natomiast, chociaż w jego ruchach było dużo niepewności, jego dłoń opadła na głowę Cyrusa, przeczesując miękkie kosmyki. Aż westchnął cicho na to odczucie, od dawna tęskniąc za nim i w końcu mając wolną rękę co do tego. - Mieszkał niedaleko śmietnika, mijałem go codziennie jak wracałem z poprzedniej pracy. A że moja poprzednia robota okazała się chujowa, ten moment z nim był najprzyjemniejszym w trakcie dnia. No i jednego razu stwierdziłem, że skoro i tak kupuję mu kocią karmę, to równie dobrze mogę dokarmiać go w domu - powiedział, uśmiechając się na wspomnienie tego dnia. Był wtedy wykończony po kolejnych parunastu godzinach pracy i nawet nie myślał jakoś bardzo, gdy zgarnął kota pod pachę. - To była chyba najlepsza decyzja jaką podjąłem od czasów studiów - zaśmiał się lekko. - Chociaż na początku byłem przerażony i nawet zastanawiałem się, czy dam radę zająć się inną istotą, kiedy nie umiałem nawet zająć się sobą - dodał całkowicie szczerze, na moment łapiąc jego spojrzenie. Podobała mu się ta pozycja, mógł spokojnie przyglądać się z bliska twarzy blondyna. Na nowo śledził grzbiet nosa, zarys policzków, szczęki, ust. Miał ochotę obrysować to wszystko palcem, ale powstrzymał się, skupiając się jedynie na włosach. - Ale wyszło dobrze. Mei zapoznała mnie z fajnym weterynarzem, ten wytłumaczył mi wszystko jak przedszkolaków i nabrałem wprawy - powiedział dumny, szczerząc się lekko sam do siebie. - Ugh, mówiąc o tym, niedługo znów ma wizytę kontrolną. Wierz lub nie, ale może być aniołkiem w domu, jednak gdy przychodzi do lekarzy jest bestią - jęknął cicho, tylko sobie wyobrażając horror, który go czekał. - Nie myślałeś nigdy o zwierzaku? - zapytał, kontynuując ten swobodny wydźwięk ich rozmowy.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Wto 20 Kwi 2021, 13:08

    ___Komentarz dotyczący rozbitych naczyń skomentował cichym prychnięciem, dźgając lekko bruneta w brzuch za to, że się z niego nabijał. Nie był jednak zły i od początkach ich rozmowy towarzyszył im dużo bardziej swobodny nastrój, którego najwyraźniej brakowało im obu.  
    ___– Chcieć chciałbym, pytanie czy będę miał na to kiedykolwiek czas – podsumował, biorąc pod uwagę jak ciężko było u niego z dniem wolnym. Nie dlatego, że nie chciał, ile od rozpoczęcia pracy w firmie stał się coraz większym pracoholikiem, uciekając od reszty swojego życia, popadając w swoistą rutynę, która nużyła się bez końca.  
    ___– Właściwie całe moje mieszkanie jest nimi obwieszone – dodał na temat zdjęć, które gdyby mógł, pewnie powiesiłby na każdym skrawku wolnej ściany. Domyślał się, że Julesowi chodziło pewnie o pokazanie bardziej prywatnych zdjęć z jego podróży, ale tych z kolei wcale nie było tak dużo. Nie lubił fotografować sam siebie, a nie miał też nikogo do towarzystwa, kto nakłaniałby go do robienia tych zdjęć.  
    Słysząc z kolei dyskretny komplement odnośnie tego, że dość dobrze spisywał się jako przełożony w firmie, nieco się zdziwił. Raczej spodziewał się, że Jules wytknie mu jego surowość, powagę i kij w dupie, który czasami nosił, kiedy sytuacja w biurze się zaogniała i goniły ich terminy. Ale z drugiej strony potrafił też być wyrozumiały, dawał swoim pracownikom dużą swobodę i służył pomocą. Miał nadzieję, że Jules czasami wybaczał mu to, ile potrafił narzekać na wszystko.
    Czując na swojej głowie dłoń, która nieco mniej śmiele przeczesała jego blondyn kosmyki, Cyrus mimowolnie przymknął na moment oczy. Było mu przyjemnie szczególnie, że nie pamiętał, kiedy ostatnio leżał z kimś w ten sposób rozmawiał o najbardziej błahych rzeczach z ich życia. Prawdopodobnie ostatnią osobą był nadal Jules i przed nikim nie otwierał się tak bardzo, jak przed nim.
    ___– Obaj jesteście sierotkami. Dopełniacie się – podsumował, specjalnie używając bardziej pieszczotliwego określenia, aby nie zabrzmiało to wrednie. Od początku wiedział, że Jules miał miękkie serce do zwierząt... do ludzi też, jeżeli już na kimś naprawdę mu zależało. Nic dziwnego, że blondyn był naprawdę rozczulony jego historią z Bobem i nawet nie zauważył, kiedy przekręcił głowę w bok, wtulając policzek w jego brzuch i koszulkę.  
    ___– Mówisz o sobie? Z ciebie też jest niezły anioł na zewnątrz, a w środku siedzi prawdziwa bestia – uśmiechnął się dwuznacznie, coraz bardziej rozbawiony tym stwierdzeniem. Z nim chyba było z kolei na odwrót. Z pozoru sprawiał wrażenie wrednej osoby, choć tak naprawdę chyba wcale zły taki nie był, skoro Jules rzeczywiście wytrzymał z nim przez tyle czasu.  
    ___ Chciałem. Jasne, że chciałem, ale biorąc pod uwagę jak mało czasu spędzam w domu, tylko bym go zaniedbał zostawiając na tyle godzin samego. No i czym bym go karmił, skoro sam sobie nie potrafię nawet gotować? Ale za to mogę was podwieźć do tego weterynarza. Kiedy masz te wizytę? – zaproponował, nie musząc nawet zbyt długo rozważać tej propozycji. Jules z tego co zauważył, nie miał samochodu a nie wyobrażał sobie, żeby miał z kotem ciągać się w komunikacji. Istniała jeszcze szansa, że Lucas mógł go zawieść, ale tego nie chciał nawet rozważać. Najwyżej mu odmówi.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 20 Kwi 2021, 13:45

    ____Jak na zawołanie rozejrzał się po mieszkaniu, na nowo spoglądając z oddali na zdjęcia. Za każdym razem, gdy odwiedzał jego dom, patrzył na fotografie, ale dopiero teraz mógł przypisać miejsce do historii. Sam nigdy nie wpadłby na to, że plaże, którymi już poprzednio się zachwycał, były z tej małej, greckiej wyspy, która najwyraźniej była dla Cyrusa bardzo ważna.  
        – Oglądnę przed wyjściem z bliska – zapewnił, wracając spojrzeniem do twarzy mężczyzny.
        Przewrócił też lekko oczami, nie komentując w żaden sposób jego żartu. Nie sądził, aby był jakimś wielkim aniołkiem, ale do bestii mu brakowało wiele. Chociaż gdy zostawała przekroczona cienka linia, często tracił hamulce i dawał się ponieść emocjom; na wierzch wychodził jego temperament, który uaktywniał się tylko w krytycznych sytuacjach, tak jak na przykład tego wieczoru. Zaraz jednak wzdrygnął się z zaskoczeniem, porzucając ten temat, gdy Cyrus zmienił pozycję. Obserwował jego ruch ze zdziwieniem, po którym nadeszło lekkie zawstydzenie, gdy spostrzegł ułożenie jego głowy, praktycznie wtulonej w jego brzuch. Jego dłoń zastygła na włosach blondyna, jak gdyby nie nadążając za sytuacją i musiała minąć chwila, zanim na nowo nie zaczął przeczesywać jego kosmyków. To było…urocze. Nie spodziewał się, że Cyrus mógł poczuć się na tyle swobodnie, aby zrobić coś takiego, ale wywołało to ciepłe uczucie w jego klatce piersiowej.
        – Ugh, nie wspominaj nawet. Zawsze źle się czuję, kiedy więcej pracuje i nie mogę poświęcić mu tyle czasu ile bym chciał – mruknął w odpowiedzi, doskonale zdając sobie sprawę, że zwierzęta potrzebowały również uwagi, którą on starał się mu zapewnić najlepiej jak umiał. – Wiesz, że zwierzęta mają gotową karmę? – prychnął zaraz, śmiejąc się lekko pod nosem. – Do tego gdybyś sam miał się zabrać za karmienie jakiegoś zwierzęcia, to prędzej by ono uciekło niż zostało, będąc zmuszanym do jedzenia takich rzeczy – dodał ironicznie, ale nadal czysto żartobliwie.
        – Naprawdę byś mógł? Nie przeszkadzałoby ci to? – upewnił się, spoglądając w jego oczy. – Wiele by mi to ułatwiło. Dzięki – powiedział miękko, na moment, jak gdyby w wdzięczności, bardziej przykładając się do miziania jego włosów. – Wizytę mam  w przyszłym tygodniu, środa wieczorem – powiedział. – Cieszysz się Bob? Wujek Cyrus zawiezie nas do twojego ulubionego miejsca – rzucił ironicznie do kota, drugą ręką głaskając jego futerko, przez to dwie dłonie miał zajęte. Chwilę siedzieli w ciszy, dookoła otoczeni tylko swoimi oddechami.
        – Tęskniłem za tobą – wyznał cicho, jak gdyby na przekór swoim myślom, które kazały mu milczeć, ugryźć się w język i przestać nadawać im relacji takiego wydźwięku. Przytrzymał jego głowę w takiej pozycji, jak ją wcześniej ustawił, uniemożliwiając mu tym samym spojrzenie na swoją twarz. – Naprawdę cholernie tęskniłem – dodał miękko, w końcu pozwalając sobie na moment słabości, podczas którego jego głowa opadła w dół, a czoło spotkało się z czupryną Cyrusa. Został tak chwilę, w tej niewygodnej, krzywej pozycji, ale za to tak bliskiej blondynowi. W ten sposób znów mógł zaciągnąć się lekko jego zapachem, starając się nie dodawać żadnych podtekstów temu nieśmiałemu przytuleniu. Po prostu…w końcu znów mógł to zrobić.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Wto 20 Kwi 2021, 16:17

    ____Pokręcił przecząco głową, dając znać, że nie ma nic przeciwko aby zawieść ich obu i odebrać od weterynarza. Skoro Bob rzeczywiście sprawiał aż tyle problemów, chciał choć trochę ułatwić mu ten dzień. Poza pracą nie miał zbyt wiele obowiązków, a możliwość spędzania czasu z Julesem okazała się być dla niego ogromną odskocznią od codzienności i rutyny. Z kolei, kiedy już złapali przy sobie więcej luzu, zupełnie nie przeszkadzała mu obecność bruneta. Znów powoli wpuszczał go do swojego życia licząc, że tym razem nie skończy się to w podobny sposób, co ostatnio.  
    Mruknął coś niezrozumiałego, kiedy mężczyzna wciąż gładził go po włosach, nie spodziewając się, że cisza, spokój i sam fakt, że nie próbowali na siebie naciskać, będzie sprzyjać szczerości, o której wcześniej było im tak ciężko.  
    Wstrzymał na moment oddech, ledwie wyłapując to, co Jules powiedział. Był prawie pewien, że się przesłyszał i dopiero gdy czoło ciemnowłosego spotkało się nagle z jego głową, a słowa tęsknoty owiały jego skórę, zdał sobie sprawę o czym Jules mówił. I nie mógł nic poradzić na to, że serce zaczęło mu nagle szybciej bić, przez co miał wrażenie, że jak dzwon roznosi się po całym pokoju. Na domiar tego, jego policzki zaczęły go niemiłosiernie piec nie miał pojęcia, dlaczego... dlaczego tym jednym zdaniem znów zawrzały w nim wszystkie uczucia, które czuł te kilka lat temu, a których był pewien, że zdążył już dawno się pozbyć.  
    Wydawało mu się, że leżeli tak wtuleni w siebie o wiele dłużej niż było w rzeczywistości. Cyrus bał się poruszyć, nie chcąc spłoszyć Julesa, a jednocześnie nie miał pojęcia, co mógłby mu odpowiedzieć. Że nigdy wcześniej nie czuł tak ogromnej pustki? Że tęsknota pożerała go coraz bardziej z każdym kolejnym dniem i nawet miesiąc, nawet rok nie przynosił żadnej ulgi? Nie chciał zabrzmieć tak, jakby znowu chciał zrzucić na niego poczucie winy, dlatego zdecydował się milczeć.  
    Bob w tej samej chwili stwierdził, że nie podoba mu się, jak bardzo jego podłoże zaczęło się wiercić i z kolan Cyrusa postanowił skoczyć na stół... prosto w pudełka po frytkach, hamburgerach i niedopitym shake.  
    Cyrus poderwał się mimowolnie w górę, zapominając o pochylonym nad nim Julesem i bardzo nieprzewidywalnie zaliczył twarde zderzenie z jego czołem, niemal natychmiast z powrotem opadając na jego kolana.  
    ____– Ssss, przepraszam – jęknął, starając się jakoś pozbierać po tym nieprzyjemnym zderzeniu, olewając już to, że shake znalazł się na podłodze a kocie łapki umaczały się w jego zawartości.
    ____– Dobra, to zgadamy się co do środy – westchnął, starając się wybrnąć jakoś z tej zawiłej sytuacji i przy okazji ukryć swoje wciąż zarumienione policzki oraz uciekające od Julesa spojrzenie. Był w stanie uwierzyć mu, że naprawdę za nim tęsknił.  
    ____– Złapiesz Boba zanim wpakuje mi się do łóżka? – zmienił temat, podnosząc się wreszcie do siadu, aby zabrać się za sprzątanie tego, co zdążył roznieść po całym domu kot. Kiedy uwinęli się ze sprzątaniem i Jules uznał, że będzie zbierał się powoli do własnego mieszkania, blondyn odprowadził go jeszcze pod samej drzwi, udając, że wzięło go właśnie na głaskanie kota, aby przedłużyć nieco moment pożegnania.  
    ____– Remy – zagadnął, wciąż unikając jego spojrzenia. Wstydził się? Nie wstydził. Wstydził? Nie wiedział, jak ma to ubrać w słowa, żeby nie zabrzmieć jakby coś im sugerował. – Cieszę się, że wróciłeś.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 20 Kwi 2021, 17:00

    ____Im dłużej cisza się przedłużała, tym bardziej miał wrażenie, że powiedział coś, czego nie powinien, co powodowało nieprzyjemny uścisk w jego klatce piersiowej. Cyrus jednak się nie odsuwał, a Jules nawet się zastanawiał, czy oddychał, ponieważ oprócz swojego głośnego bicia serca nie słyszał nic. Może jednak powinien był się zamknąć, już wypominał sobie w myślach, że na powrót zjebał, mówiąc coś, co przekroczyło ich cienką granicę raczkującej na nowo relacji. I zastanawiał się nawet nad sposobem, w jaki to odkręcić, gdy nagle usłyszał tylko szelest, skok, chrupnięcie i zaraz poczuł intensywny ból w czole. Jęknął, na przemian z przeklinaniem, unosząc głowę i masując bolące miejsce, szczerze skonsternowany tym, co się właśnie wydarzyło. Szybko jednak rozeznał się w sytuacji i niemal natychmiast rzucił za Bobem, który już zdążył pomoczyć łapki w napoju i roznieść to po stole i panelach. Wziął kota pod pachę i rozejrzał się dookoła na Armagedon, którego ten narobił.
        – Przepraszam za bałagan – jęknął z rezygnacją na swojego zwierzaka, od razu też pomagając Cyrusowi ogarnąć ten burdel. Jedyny plus był taki, że nieco odciągnęło to jego myśli od wyznania, na które się zdobył nie tak dawno temu, a które przeszło bez słuchu. I był gotów wyjść z takim przekonaniem, jak i postanowieniem, aby następnym razem jednak trzymać język za zębami, gdy blondyn znów się odezwał.
        I wtedy padło to jedno zdanie, które sprawiło, że jego serce się zatrzymało, tylko po to aby ruszyć z powrotem w dzikim tempie. Ostrożnie przeniósł wzrok z kota na twarz mężczyzny, a widząc lekkie zawstydzenie na niej, uśmiechnął się pod nosem. Dawno nie czuł takiej ulgi i spokoju po czyichś słowach jak wtedy.
        - Ja też – powiedział, i nie pamiętał, kiedy ostatnio jego usta opuściły równie prawdziwsze słowa.

        Czas do środy zleciał im relatywnie spokojnie. Atmosfera między nimi stała się swobodna, ale tym razem szczerze swobodna, a nie jak poprzednio tylko pozornie. Spotkali się dwa razy na kawie, w drodze do pracy, parę razy też zabrał się z Cyrusem z powrotem do mieszkania. Na powrót odzyskiwali i tworzyli relację, małymi kroczkami odnajdując się w niej coraz lepiej. Z każdym dniem byli coraz swobodniejsi dookoła siebie, przypominając coraz bardziej siebie ze studiów, mimo różnicy lat.
        Ustalonej daty Cyrus już czekał na ich dwójkę w aucie pod ich blokiem. Jules otworzył drzwi, wpakowując kota na tylne siedzenie i zabezpieczając, aby nic się nie stało. Po tym opadł na siedzenie obok mężczyzny, wyglądając jakby co najmniej z kimś się pobił, a nie próbował uspokoić kota przed wsadzeniem do pudełka z dziurami. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, a twarz zarumieniona od wysiłku.
        - Nawet nie komentuj – jęknął na dzień dobry, w pełnej chwale ukazując mu zadrapany policzek i nos. – Wiedział, co się szykuje, gdy wyciągnąłem ten jebany transporter – kontynuował, zapinając pasy w akompaniamencie dzikiego miauczenia. Wpisał w nawigację poprawny adres, po czym próbując jakoś przemówić do kociego rozsądku i go uspokoić, zaczął gadać pod nosem do zwierzaka. Co nic nie przyniosło, ale przynajmniej miał wrażenie, że robił cokolwiek. – Stawiam ci piwo za to – powiedział zamiast tego do Cyrusa, uśmiechając się lekko. Naprawdę doceniał jego pomoc, szczególnie że wydawała się dość…domowa? To, jak wspólnie odwozili Boba do weterynarza, sam fakt, że wyszedł z taką propozycją był tak samo niespodziewany, co po prostu miły.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sro 21 Kwi 2021, 14:29

    ____Mieli to szczęście, że udało im się skończyć swoją część pracy przed końcem zmiany i tego dnia obaj mogli wyjść z biura nieco wcześniej, pamiętając o umówionej wizycie u weterynarza. Obaj wrócili na szybko do mieszkania, żeby przebrać się, złapać coś do jedzenia na obiad i przede wszystkim zgarnąć ze sobą Boba. Cyrus poza pracą i tak nie miał zbyt wiele obowiązków więc nie było dla niego problemem, aby zawieść ich na miejsce i dotrzymać Julesowi towarzystwa. W ciągu tygodnia widywali się jednak dosyć często także poza pracą, być może mając ochotę nadrobić ten czas, kiedy nie widzieli się ze sobą, a z drugiej strony, wychodziło im to tak naturalnie, że Cyrus powoli zaczął znowu przyzwyczajać się do tego, że miał z kim wyjść na fajkę, zjeść obiad czy pogadać po pracy.  
    Wyszedł z domu nieco szybciej, zajmując miejsce w samochodzie, czekając cierpliwie aż Jules się zjawi. Zakładał, że dogadanie się z Bobem w kwestii wejścia do transportera może zająć mu nieco więcej czasu, tym bardziej że brunet już wcześniej zarzekał się na to, jakim diabłem potrafił być jego kot, kiedy w grę wchodziła wizyta u weterynarza. I Cyrus potraktował to chyba zbyt mało dosadnie.
    Remy zjawił się, niosąc w dłoniach pudełko, które po chwili umieścił na tylnym siedzeniu i zabezpieczył pasami. Blondyn przywitał go delikatnym uśmiechem, który zmienił się, gdy tylko Jules zajął miejsce pasażera obok niego. Zmrużył oczy, ilustrując jego zwichrzone włosy, zdenerwowane spojrzenie i policzek oraz nos, na których były widoczne wyraźne ślady walki z kotem. Nie skomentował tego, jak wyglądał woląc nawet nie dopytywać jakim cudem tak się aż tak załatwić jednemu, widocznie tylko z pozoru spokojnemu kotu.  
    Zamiast tego złapał jego podbródek w dwa palce i nakierował jego twarz tak, aby mógł dokładniej przyjrzeć się zadrapaniom.  
    ____– Warto byłoby później to odkazić, z tyłu mam apteczkę – stwierdził, oceniając stan jego policzka. Wyobrażał sobie, że rany po kocich pazurach musiały cholernie piec i trochę z tego względu wyciągnął lekko kciuk, aby pogłaskać go delikatnie pod miejscem, gdzie widniał wyraźny ślad. Zaraz potem odwrócił się w stronę kierownicy i przekręcił kluczki w stacyjce, wyjeżdżając wreszcie z parkingu.
    ____– Nie mam ochoty na piwo. Wystarczy mi wspólny lunch – rzucił beztrosko, a na jego ustach znów pojawił się nonszalancki uśmiech. Aż parsknął cicho na swoją bezpośredniość, zaczesując blond kosmyki do tyłu. – Ty stawiasz.  
    ____Do przechodni dojechali w akompaniamencie kociego miauczenia i Bob wyraźnie dawał popis swojego śpiewu w najmocniejszym wydaniu. Aż przez moment Cyrusowi zrobiło się go szkoda, chociaż Jules uspokajał go, że jest to jedynie przekupstwo kota, aby wypuścili go z pudełka.  
    ____– Iść z tobą? – zagadnął, gdy zaparkowali samochód obok kliniki. Nie czekając na odpowiedź, ostatecznie wysiadł wraz z Julesem uznając, że przynajmniej dotrzyma mu towarzystwa w środku, gdyby okazało się, że jest spora kolejka.  
    ____– Może ja go teraz potrzymam, a ty załatw wszystko w recepcji? – zaproponował uśmiechając się na zachętę, odbierając po chwili transporter z Bobem. Większość krzeseł w poczekalni była zajęta więc Cyrus stanął gdzieś przy ścianie, z boku obserwując Julesa. Nie spodziewał się tylko, że ściana, za którą stał otworzył się nagle i dosadnie poczuje między łopatkami uderzające w niego drzwi. Mimowolnie przesunął się do przodu, stęknął ściskając mocniej karton z Bobem.
    ____– Huh, przepraszam. Nic panu nie jest? – usłyszał obok siebie męski głos, a po chwili na jego rękach wylądowała druga para dłoni, pomagając mu podtrzymać uciekający transporter. – Nic... wam nie jest? – powtórzył mężczyzna i blondyn uniósł wreszcie głowę, natrafiając na spojrzenie pary głębokich, zielonych tęczówek.  
    ____– Nic nie szkodzi, to moja wina. Z kotem chyba wszystko w porządku – wytłumaczył szybko, czując delikatne napięcie, kiedy lekarz nie zabrał od razu dłoni z tych jego.  
    ____– A z tobą? To znaczy... – mężczyzna posłał Cyrusowi zakłopotanie spojrzenie, wreszcie odsuwając się o krok. Zerknął na zestresowanego kota, który znowu zaczął miałczeć, a zaraz potem na ludzi czekających w kolejce.  
    ____– Proszę, przyjmę was pierwszych. Nie chcemy jeszcze bardziej stresować pacjenta – zaproponował, otwierając szerzej drzwi do gabinetu. Cyrus uśmiechnął się wdzięcznie, nie wyłapując żadnego kontekstu. Nie wiedział skąd ten przywilej, ale im szybciej stąd wyjdą tym lepiej dla nich i Boba. Odwrócił się za siebie, aby szybko wypatrzeć wzrokiem bruneta.  – Jules, teraz my!
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 24 Kwi 2021, 17:50

    ____Jules nie spodziewał się nagłego dotyku na brodzie, tak pewnego i nawet dość mocnego, stąd nieco się speszył pod następującym po dotyku spojrzeniu Cyrusa. Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem; on sam nie przejmowałby się odkażaniem, ale w takiej sytuacji nie byłby nawet w stanie odmówić Cyrusowi, stąd kiwnął jedynie głową, tym samym też oswobadzając się od dotyku jego palców, dziwnie gorącego na jego skórze.
        – Może być i lunch – powiedział trochę ciszej, uśmiechając się dość nieśmiało pod nosem na pewność w głosie blondyna. Cała podróż minęła im sprawnie, chociaż Jules nie mógł powstrzymać nieprzyjemnego uczucia wewnątrz siebie na dźwięk kocich płaczów z tylnego siedzenia. Nie był do nich przyzwyczajony i sama myśl o tym, że jego zwierzakowi było źle, powodowała u niego nieprzyjemny ścisk.
        – Jasne, dzięki – odpowiedział, uśmiechając się krótko. Nie wyobrażał sobie, żeby Cyrus czekał na niego zamknięty w aucie, gdy on byłby w środku, nawet jeśli byli o idealnej porze i powinni być w stanie wejść do gabinetu bardzo szybko. Niemniej, wydawało mu się to bardzo nienaturalne. Po wejściu, tak jak mężczyzna zaproponował, zostawił mu kota, zaglądając chwilę jeszcze do niego, zanim nie poszedł ich zarejestrować.
        Na recepcji z kolei dowiedział się, że jego weterynarz musiał przeprowadzić nieplanowany zabieg, stąd tego dnia zajmie się nimi ktoś inny. I Jul nawet zaczął zastanawiać się, czy w takim razie nie przełożyć spotkania, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu – wyszłoby wtedy na to, że angażował Cyrusa bez potrzeby. Miał tylko nadzieję, że Bob nie będzie sprawiał wyjątkowo dużych problemów.
        Słysząc zamieszanie w poczekalni, zwrócił na moment głowę w tamtą stronę, a widząc nieznajomego, dość młodego mężczyznę w kitlu, który – jak na jego zdanie – stał zdecydowanie za blisko Cyrusa, jego brew automatycznie uniosła się w górę. Może dlatego dość niecierpliwie skończył rejestrację i podążył za Cyrusem, uśmiechając się, jak i witając z weterynarzem krótko. Nie umknęło mu także, jak ten zmierzył ich dwójkę spojrzeniem, jak gdyby oceniając ich relację. Dostrzegłszy jednak, że Jules to zauważył, speszył się lekko, odchrząkując i kierując się do biurka w gabinecie.
        - Na pewno wszystko w porządku? – zwrócił się do Cyrusa, mimochodem sprawdzając też dokumenty odnośnie Boba w komputerze. Kociak miał problemy z nerkami, gdy go przygarnął, więc Jules dość często chodził na wizyty kontrolne, mimo że pobieranie mu krwi to była istna walka.
        - Coś się stało? – wtrącił Jules, spoglądając na blondyna obok siebie i nieco nieświadomie się do niego zbliżając, skołowany tym, skąd wynikało pytanie weterynarza.
        - Przez przypadek wychodząc uderzyłem drzwiami w pana… partnera? – zapytał niepewnie, jak gdyby zarówno testując, ale i nie wiedząc, czy może ich tak nazwać. Jules nawet nie zastanawiał się nad tym, że najwyraźniej ich zachowanie dla osób postronnych mogło powodować takie jednoznaczne przypuszczenia. Równocześnie, choć sam nie wiedział czemu, nie widział powodu, aby poprawiać mężczyznę. Nie, kiedy patrzył takim wzrokiem na Cyrusa.
        - Nic cię nie boli? – upewnił się, zwracając do blondyna, zanim z powrotem z lekko zmarszczonymi brwiami nie skupił się na mężczyźnie przed sobą. - Drzwi są nieoznakowane i wtapiają się w ścianę, więc może rzeczywiście należy uważać z ich otwieraniem – powiedział sucho Jules, doskonale zdając sobie sprawę, że brzmiał jak dupek, ale nie umiał się powstrzymać, widząc jak wzrok weterynarza co chwilę podążał w stronę Cyrusa. Przecież gdyby naprawdę byli partnerami, takie zachowanie byłoby niedopuszczalne. I już miał nawet kontynuować, gdy Bob oznajmił donośnie, że wciąż jest w transporterze, nadal tak samo niezadowolony. Mając więc na uwadze komfort zwierzęcia, odpuścił sobie dalsze komentarze, aby jak najszybciej przeszli to badania.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 30 Kwi 2021, 17:26

    ____Cyrus w kwestii wyłapywania czyichś aluzji bądź intencji był gorzej niż kiepski. Zupełnie nie potrafił dostrzec tego, że wyraźnie wpadł komuś w oko, a potem dziwił się, że często dawał tej osobie złudne nadzieje i niepotrzebnie nakręcał na coś więcej. Także tym razem nie zwrócił uwagi na to, że wzrok weterynarza trochę zbyt często i zbyt długo zatrzymywał się na nim.  
    Mężczyzna wyraźnie skrzywił się, kiedy dołączył do nich Jules, tak jakby zupełnie nie brał wcześniej pod uwagę, że mogli przyjść razem. Cyrus machnął ręką na wzmiankę o małym zderzeniu z drzwiami, które zaliczył, najwyraźniej nie wyłapując również tego, że wraz z ciemnowłosym zostali nazwani partnerami.  
    ____– Nic mi nie jest, to tylko drzwi – poinformował raz jeszcze, nieco zaskoczony skąd u Julesa wzięła się taka nagła troska, tym bardziej że nawet nie miał powodów, aby się o niego martwić. Zauważył za to napięte spojrzenie i nieco bardziej oschły ton głosu, kiedy brunet nieuprzejmie zwrócił uwagę weterynarzowi. – Jules, daj spokój – szturchnął go lekko w bok, starając się delikatnie upomnieć, że nie powinien czepiać się taki niesnasek jak niedokładnie oznakowane drzwi. Żadna tragedia w końcu się nie wydarzyła, chociaż blondyn coraz mocniej miał wrażenie jakby między mężczyznami wisiał jakiś konflikt. Atmosfera wyraźnie zgęstniała, kiedy tylko odstawił transporter na kozetkę, a weterynarz poprosił, aby wyciągnąć z niej Boba. Jules od razu podjął się tego zadania, nikt jednak nie spodziewał się, że nastroszony Bob będzie jeszcze bardziej nerwowy niż wcześniej. Kiedy zaczął się szarpać, kolejny raz zadrapał ciemnowłosego pod brodą i dopiero, kiedy został odebrany z jego rąk przez weterynarza, nieco uspokoił się najwyraźniej nie będąc już tak pewnym w rękach obcej mu osoby.  
    ____– Podrapał cię? – zmartwił się blondyn, zauważając odrobinę krwi na brodzie mężczyzny i mimowolnie chwycił go za nadgarstek, odciągając na chwilę na bok. Posadził Julesa na krześle przy drzwiach, sam coraz bardziej zdenerwowany na zachowanie kota i na to, że kolejny raz oberwało się za to ciemnowłosemu. Powoli zaczynał rozumieć jaką zgrozą były wszystkie poprzednie wizyty w przechodni.  
    ____– Mogę jakaś gazę? – zerknął na weterynarza, na co ten wskazał mu po chwili jej miejsce oraz dodał, gdzie może znaleźć wodę utlenioną. Cyrus wrócił po chwili do Julesa, stając naprzeciw niego. –  Popatrz się tutaj – poprosił, aby brunet uniósł na niego wyżej spojrzenie. Ich nogi prawie otarł się o siebie, kiedy przysunął się bliżej i przyłożył nasączoną gazę w miejsce, gdzie dopiero co zadrapał go Bob. – Tobie na dzisiaj chyba już wystarczy, co? Blizny nie są aż tak seksowne – parsknął, starając się jakoś poprawić Julesowi humor, widząc jak bardzo wściekły był przez całą tę sytuację i zupełnie mu się nie dziwił. Sam nawet nie zauważył, z jaką troską przyglądał się zadrapaniom na twarzy mężczyzny. Mylił się. Te drobne blizny dodawały mu jeszcze więcej wigoru, ale na pewno nie odbierały na uroku. Złapał z nim kontakt wzrokowy i nawet nie zauważył, kiedy przez ponad pół minuty wpatrywali się w siebie i dzieliło ich tylko parę niewypowiedzianych słów, które cisnęły się na język.
    ____– Przepraszam, czy mógłby któryś z Panów pomóc mi go potrzymać? – ciszę przerwał w końcu lekarz, który uspokajał właśnie Boba na kozetce, niemniej kot i tak wiercił się i mógł zrobić sobie krzywkę przy pobieraniu krwi. Cyrus skinął jako pierwszy głową, odsunął się wreszcie od Julesa wciskając mu do ręki gazę.  
    ____– Posiedź, teraz moja kolej na oberwanie od tego dzikusa – poinformował i za nim Jules zdążył się sprzeciwić, ruszył na pomoc weterynarzowi. Mężczyzna co chwila zagadywał go, choć robił to wyjątkowo umiejętnie, bo już po chwili Cyrus sam podłapał rzucane przez niego tematy. Nie uważał, aby było w tym coś dziwnego, że mężczyzna przemycał w zdaniach komplementy czy próbował zdobyć jego zainteresowanie. On z kolei nie miał pojęcia, że pod miłą rozmową mógł kryć się delikatny flirt, na który nieświadomie pozwalał.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 02 Maj 2021, 22:19

    ____Tak intensywnie analizował zachowanie weterynarza, że wyjątkowo nie skupił się na Bobie, co – przyznawał bez bicia – szybko okazało się błędem. Nie zorientował się nawet, kiedy jedna z łap zwierzaka kolejny raz tego dnia powędrowała do jego twarzy, a on jęknął z zaskoczenia i powoli dochodzącego do niego bólu, cofnął się też automatycznie.
        - Nic się nie dzieje – rzucił od razu do Cyrusa, nie chcąc robić zamieszania, ponieważ tak naprawdę planował jak najszybciej skończyć i opuścić gabinet. Blondyn miał jednak inne plany i zaraz posadził go jak dziecko, przemywając rany nieprzyjemnie piekącą wodą utlenioną. I mimo lekkiego zażenowania, które czuł w tej sytuacji, nie mógł powstrzymać drobnego uśmieszku, jak gdyby ciesząc się, że to właśnie nim Cyrus się zajmował, kompletnie zapominając o innym mężczyźnie w pomieszczeniu. Pewnie dlatego też kompletnie nie przejmował się bólem związanym z zadrapaniem, bardziej skupiony na blondynie.
        - Mówisz? – parsknął, słysząc o nieseksownych bliznach. – Ja lubię tą twoją na żebrach – mruknął ciszej, posyłając mu psotne spojrzenie. A potem przepadł w jego oczach, nie mogąc odwrócić wzroku, kompletnie złapany przez mężczyznę nad sobą. Czuł jego ciepło, jego zapach, z takiego położenia idealnie też widział drobnego pieprzyka pod jego wargą. I gdyby nie kogoś głos, pewnie ten moment trwałby nawet dłużej. Jules powstrzymał przekleństwa cisnące się na usta, i posłał wrogie spojrzenie weterynarzowi, podświadomie wiedząc, że zachowywał się jak gówniarz. Podnosił się, aby wrócić do zwierzaka, ale Cyrus go wyprzedził. Miał nawet się sprzeczać, ale nie zdążył.
        I pluł sobie przez to w brodę przez następne dziesięć minut, kiedy to weterynarz zagadywał, komplementował i wpatrywał się w Cyrusa, który – chyba? – niczego nie świadomy trzymał Boba. W końcu jednak, gdy brunet spostrzegł, jak drugi mężczyzna musnął palcami te blondyna, zakopane w futrze kota, nie wytrzymał. Podniósł się, chcąc wymienić chłopaka, ale wtedy akurat wyglądało na to, że skończyli.
        - Flirtowanie z klientami w taki sposób jest nie w porządku, tym bardziej w takiej profesji – powiedział sucho w końcu, nie mogąc wytrzymać już tej sytuacji. Weterynarz chyba nie spodziewał się, że Jules będzie taki bezpośredni, bo po raz pierwszy nieco się speszył swoim zachowaniem. Odchrząknął niezręcznie, kiwając potulnie głową i zwiększył dystans między sobą a Cyrusem. – Czy to już wszystko? – dodał chłodno, mierząc go surowym spojrzeniem, wciąż walcząc ze sobą, aby nie być bardziej nieuprzejmym.
        - Tak…um…to już wszystko. Badania krwi wyślemy jutro przed południem – powiedział, z niezręcznością wypisaną na twarzy drapiąc się po karku.
        - Dziękujemy – wtrącił Jules, nie pozwalając też na więcej niepotrzebnych słów. Bob sam chętnie tym razem wpakował się do transportera, uciekając od wrogich rąk, co umożliwiło Julesowi szybkie zgarnięcie kota. Po krótkim pożegnaniu, w końcu wyszli na korytarz, gdzie już w kolejce do wizyty czekało parę następnych osób.
        - Co za dupek – mruknął pod nosem, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi. Nawet nie krył się ze swoim niezadowoleniem, krzywiąc się też lekko na nieprzyjemne pieczenie na brodzie. – To nie randka w ciemno, tylko cholerna wizyta kota – dodał z goryczą w głosie. Szybko uregulował płatność na recepcji i zgarnął jeszcze parę dodatkowych smakołyków dla Boba, w ramach przekupstwa za tę wizytę. Jak nic zwierzak będzie na niego obrażony. Nawet też nie zastanawiał się nad tym, że w praktyce nie miał żadnego prawa, aby jakkolwiek wtrącać się w tą sytuację – koniec końców nie łączyło go z Cyrusem nic, co dawałoby przyzwolenie na taką zaborczość, a jednak i tak zrobił swoje.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 09 Maj 2021, 09:42

    ____Naprawdę dobrze rozmawiało mu się z weterynarzem i nie spodziewał się, że złapie aż taki swobodny kontakt z mężczyzną, którego nigdy wcześniej nie znał. Niestety Cyrusa bardzo łatwo było kupić ciepłymi słówkami, kiedy poświęcało mu się odpowiednio dużą ilość uwagi i czuł się w centrum zainteresowania, odwzajemniał to praktycznie od razu, niekoniecznie nawet zastanawiając się nad konsekwencjami. Z drugiej strony nie był wobec nikogo zobowiązany i nie musiał wcale pilnować się aż tak w tym, jak był przez innych odbierany.
    Kiedy mężczyzna skończył badania nad Bobem i był w trakcie składania propozycji na jakąś wspólną kawę któregoś dnia po pracy, ich rozmowę przerwał nagle odzywający się Jules i Cyrus nie ukrywał, że na chwilę rzeczywiście nieco zapomniał o jego obecności. Albo to raczej lekarz wyraźnie odciągał go od jego osoby, skupiając na sobie całą uwagę blondyna.
    Słysząc z kolei dość niemiły ton głosu bruneta, zamrugał zaskoczony nie wiedząc w pierwszej chwili o czym Jules mówi. Sam nie miał tego wyczucia, aby zauważyć, że rzeczywiście od dłuższej chwili był podrywany w dodatku w trakcie wizyty, która powinna przebiec jak najbardziej profesjonalnie. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w trakcie badań i nic dziwnego, że weterynarz po słowach Remyego, bardzo szybko się spłoszył.  
    ____Cyrus z kolei nie odezwał się więcej do czasu, gdy wreszcie nie opuścili kliniki weterynaryjnej. Wsiadając z powrotem do samochodu, czuł już, że Jules nie był w najlepszym nastroju choć dalej nie mógł zrozumieć, o co tak naprawdę się wściekał.  
    ____– Nie jesteś lepszy. Wcale nie musiałeś od razu zachowywać się jak ostatni dupek. Tym bardziej, że on starał się być tylko dla nas miłym – zagadnął, kiedy obaj znaleźli się już na osobności, cały czas żyjąc w przekonaniu, że Jules po prostu odreagowywał na innych, poirytowany dzisiejszym dniem. Blondyn nie odpalił od razu auta, dając Julesowi chwilę na ochłonięcie i wytłumaczenie swojego zachowania.  – O co ci w ogóle chodziło? Za co się tak wściekasz? – dopytał, próbując dowiedzieć się czegoś więcej.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 12 Maj 2021, 12:51

    ____Wiedział, że zachowywał się dziecinnie, ale naprawdę nie potrafił sobie poradzić z, jak w końcu się zorientował, palącą zazdrością. Nie wiedział, z czego ta wynikała; być może przez fakt, że dopiero na nowo układało się między ich dwójką i on nie mógł aż tak swobodnie zachowywać się przy Cyrusie, przez co był wkurzony, że weterynarz to robił? Nie wiedział – i po prostu się wkurzał, jak przepełniony testosteronem samiec alfa, na co wewnętrznie się krzywił z zażenowaniem.
        – Tylko dla nas miłym? – popatrzył z zwątpieniem na siedzącego obok Cyrusa, nie dowierzając, że ten mógł nie dostrzec podtekstów w zachowaniu tamtego mężczyzny. A jednak, widząc przekonanie na jego twarzy, aż nie mógł powstrzymać widocznego zdziwienia. – Cyrus, on rozbierał cię wzrokiem, od kiedy tylko przekroczyliśmy próg tego cholernego gabinetu – mruknął niezadowolony, zaraz jednak zdał sobie sprawę, jak to brzmi, więc pospieszył się z jakąś wymówką. – Bo prostu nie lubię takiego braku profesjonalizmu – skapitulował w końcu z cichym westchnieniem. Nie chciał ciągnąć tej dyskusji, obawiając się, że wypali o słowo za dużo, a im bardziej o tym myślał, tym mocniej się upewniał, że absolutnie nie miał praw do takich emocji względem blondyna. Nie po ich ostatnich jazdach, aby na nowo wyprostować relację.  – Sorka – dodał też ciszej, nieco naburmuszony odwracając głowę w bok, aby nieco niezręcznie podrapać się po uchu. To był też moment, w którym Bob postanowił oznajmić jego niezadowolenie głośnym miauknięciem, a gdy w dodatku usłyszał cichy śmiech Cyrusa, po krótkim zdezorientowaniu, automatycznie się rozluźnił, spoglądając na niego kątem oka. Trochę obawiał się, że mógłby go zirytować, stąd cieszył się, że jednak tak nie było. A gdy ten zaczął jeszcze żartować, kompletnie już się uspokoił, czując jak powoli zapomina o nieprzyjemnej, przepełnionej nieuwarunkowaną zazdrością wizycie. Skupił się za to tym razem, jak zaskakująco dobrze Cyrus wyglądał za kółkiem, co jakiś czas nieświadomie zatrzymując wzrok na jego palcach, które pewnie zaciskały się na kierownicy. Dlatego też cała podróż minęła im zaskakująco szybko, mimo nieco zakorkowanych ulic wieczornego Toronto, i zanim się obejrzał, już byli z powrotem pod swoim blokiem, z kotem drącym mordę na kilometr, i Julesem próbującym uspokoić zwierzaka spokojnym tonem głosu, co w końcowym rozrachunku gówno dawało.
        – Serio dzięku… – zaczął, gdy tylko opuścili windę, ale zatrzymał się z zaskoczeniem, widząc znajomego blondyna przed swoimi drzwiami. Zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć, czy umawiali się na ten wieczór, ale był przekonany, że tak nie było. – Hej? – rzucił na powitanie, uśmiechając się krótko. Lucas zmierzył Cyrusa obok, zanim nie przeniósł wzrok na bruneta.
        – Nie odbierasz telefonu – zaczął opryskliwie mężczyzna, na dzień dobry, powodując przewrócenie oczami u młodszego, co tylko bardziej go rozeźliło. Ten wciąż nieprzyjemnie mierzył wzrokiem Cyrusa, ale Jules tylko westchnął koniec końców, nie chcąc na głos tego komentować.
        – Byłem zajęty – odpowiedział krótko, zwracając się za to do blondyna obok. – Naprawdę wielkie dzięki za pomoc, odwdzięczę się – powiedział do niego ze szczerym uśmiechem, chcąc jakoś też zatuszować nim swoje gburowate zachowanie z przychodni i teraz spotkanie z Lucasem, który na jego słowa prychnął cicho, ostentacyjnie. Szybko otworzył drzwi, nie chcąc robić sceny na korytarzu, a tym bardziej przed Cyrusem. Posłał mu ostatni nieco napięty uśmiech, zanim nie wszedł z Lucasem do środka.
        – Odwdzięczysz się? – przedrzeźnił go starszy, gdy tylko zamknął za nimi drzwi z dość głośnym trzaskiem.
        – O co ci dzisiaj chodzi? – westchnął tylko Jules, ostrożnie wypuszczając zwierzaka z transportera, który od razu wybiegł i zaszył się w jego sypialni, pamiętając wciąż o niedawnej wizycie. Po tym podniósł się, aby zmierzyć się twarzą w twarz z tą niezadowoloną Lucasa.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sro 19 Maj 2021, 17:12

    ____Słowa Julesa sprawiły, że blondyn na moment rzeczywiście zwątpił w swoją rację, próbując jeszcze raz przenalizować zachowanie lekarza względem niego. I im dłużej zastanawiał się nad tym, jak wiele miał kontaktu z mężczyzną podczas tej jednej wizyty, jak często jego dłoń dotknęła ręki blondyna i ile razy przyłapał weterynarza na wpatrywaniu się w jego osobę... coraz bardziej zaczynał wierzyć w to, że Julesa miał rację. Nie wyglądał jednak jakby te słowa cokolwiek w nim zmieniły, bo Cyrus od początku nie zaliczał go w kategoriach potencjalnej osoby, z którą mógłby się umówić. Bardzo był jednak zaskoczony tym, jak mocno zdenerwowało to bruneta, mimo że zupełnie nic ich nie łączyło. Zastanawiał się więc, skąd wzięło się w nim tyle goryszy i czy istniała chociaż jakaś nikła szansa, że mógłby być o niego zazdrosnym.  
    ____– Ugh. Nie lubię takich końskich zalotów. Chyba nie sądzisz, że bym na nie odpowiedział? – parsknął, próbując przypomnieć brunetowi, że nigdy nie był dobry we flirtowaniu w ten sposób i wyłapywaniu sygnałów, które dawała mu druga osoba. Powinien więc wybaczyć mu jego zupełne nieogarnięcie w kwestii podrywu. Przy czym podzielał brak profesjonalizmu ze strony weterynarza, ale nie chciał rozgrzebywać tego jeszcze mocniej, tym bardziej kiedy zauważył, że Jules robi się coraz mniej pewny w swoich słowach, jakby nagle przyłapał się na tym, że nie powinien aż tak mocno odreagowywać na tę sytuację. To z kolei wywołało jeszcze szerszy uśmiech na ustach blondyna.
    ____– Mówisz, że mój tyłek jest bezpieczny, kiedy ty stoisz na straży? – zaśmiał się obracając całą tę sytuację w formę żartu. W ten sposób szybko pozbyli się ewentualnie nieprzyjemnej atmosfery, zapominając o całej sytuacji sprzed chwili, tak że przynajmniej powrót do domu mieli okrojony w mniejszy stres, skoro najgorsze mieli już za sobą.  
    ____Obaj wydawali się w dużo lepszym nastroju, przynajmniej do czasu, gdy nie wyszli razem z windy, nie przestając ze sobą rozmawiać. Jules zamilkł nagle w połowie zdania, wpatrując się przed siebie, wyraźnienie spodziewając, że ktoś będzie czekał na niego pod drzwiami mieszkania. Cyrus mimowolnie obrzucił mężczyznę równie nieprzyjemnym spojrzeniem za ton jego głosu w jaki sposób zwracał się do bruneta. Nie miał jednak prawa go upominać, to nie była jego sprawa.  
    ____– Nie ma za co, wisisz mi piwo – uśmiechnął się przyjemnie, zupełnie zbywając obecność partnera Julesa, zachowując przy tym pełen profesjonalizm i niewzruszony wyraz twarzy. Czuł, że gdyby mężczyzna mógł, pewnie wypaliłby mu dziurę z wyraźnej zazdrości i trochę nie rozumiał jej powodu. Nie ufał swojemu partnerowi? Czy Jules był przez niego aż tak ograniczanym?  
    ____– Do jutra – pożegnał się wiedząc, że następnego dnia czeka ich kolejny dzień w pracy. Dla własnego komfortu, wolał nie być świadkiem dalszej rozmowy tej dwójki.
    Zostawił rzeczy, które miał ze sobą w przedpokoju i omiatając wzrokiem mieszkanie, ruszył ostatecznie w stronę kuchni. Próbował przestać analizować w głowie to, że Jules nie wyglądał na zadowolonego z niespodziewanej wizyty swojego faceta. Właściwie niewiele wiedział o jego związku, poza tym, co przypadkiem zdążyła wypaplać mu Mei.  
    ____Ostatecznie zakręcił się przy lodówce, a kiedy w oczy rzuciła mu się karteczka z przepisem na ramen, która wciśnięta została między jego magnesami, zagryzł dolną wargę, intensywnie zastanawiając się co Jules sobie myślał. Wszystkie wyczyny kulinarne blondyna kończyły się klapą, toteż rzadko kiedy kręcił się w ogóle w kuchni, zamawiając jedzenie na wynos. Dał sobie dwie sekundy na zastanowienie się czym powinien, po czym za nim zdążył się rozmyślić, zdjął z lodówki przepis i wyszedł na szybkie zakupy do najbliższego marketu.  
    ____Wróciwszy z siatką potrzebnych mu składników, rozłożył wszystko na blacie, podwinął profesjonalnie rękawy koszuli po czym śledząc dokładnie instrukcje z przepisu, która brzmiała jakby została napisana dziecku, zabrał się za przygotowanie swojego pierwszego w życiu ramenu. Skończyło się na pozacinanych opuszkach palców przy krojeniu warzyw i poparzeniu dwa razy wrzątkiem, ale ostatecznie był naprawdę z siebie dumny, bo smakowało prawie tak dobrze, jak te przygotowane przez bruneta, kiedy chorował.  
    ____Słysząc nagle głośne trzaśnięcie drzwiami na klatce schodowej, domyślił się, że najwyraźniej rozmowa tamtej dwójki mogła przebiec w niekoniecznie przyjemny sposób. Za to był prawie pewien, że Jules znowu został w mieszkaniu sam. Dodatkowo Cyrus nadal czuł się nieco winny, że nie zareagował na niezręczna sytuację u weterynarza i może dlatego... ostatecznie zdecydował się wyjść na chwilę z mieszkania. Wziął dwa głębokie wdechy po czym ostrożnie zapukał do drzwi mając nadzieję, że Jules mu otworzy.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 22 Maj 2021, 02:26

    ____- O co mi chodzi? – powtórzył ostro Lucas, zaplatając ze złością ręce na klatce piersiowej. Jules naprawdę nie rozumiał, skąd takie zachowanie partnera, chociaż nie była to ich pierwsza tego typu sytuacja. W dwójkę dobrali się idealnie pod kątem sprzeczania się o wszystko i Jules zdecydowanie nie był też niewinny.  – Może o to, że od ostatniego tygodnia mnie non stop zlewasz, a gdy tutaj jestem, pojawiasz się z innym gościem? – prychnął, mierząc bruneta niezadowolonym spojrzeniem. Jules zdjął z siebie kurtkę i odłożył Boba, otwierając transporter, zanim znów nie spojrzał na mężczyznę. W międzyczasie kot w sekundę uciekł i schował się w jego sypialni.
        – Byłem u weterynarza, Cyrus tylko mnie podwiózł. A ostatnio mówiłem ci, że miałem masę pracy – wyjaśnił względnie spokojnie, chociaż nie czuł się zobowiązany, aby to robić. Pod tą przykrywką czaiła się też złość, gotowa wyjść z niego w każdym momencie. – Denerwują cię granice, które sam ustaliłeś, Lucas. To niedorzeczne – dodał zaraz, nie mogąc powstrzymać się od tego drobnego przytyku, który wiedział, że uderzy tam, gdzie powinien.
        - Cyrus, huh? Ten Cyrus? – Ton Lucasa się zmienił i Jules zorientował się, że mocno wkopał. Wspominał, jeszcze na początku ich związku, parę razy o Cyrusie. Nie sądził jednak, że blondyn będzie to pamiętał. – Teraz wszystko jasne, dlaczego tak trudno cię ostatnio złapać – kontynuował, a z każdym słowem w jego głosie pobrzmiewało coraz to więcej złości.
    - Nie jest tak, jak insynuujesz – zaprzeczył Jules, czując coraz bardziej jak traci kontrolę nad emocjami. Nie przeszkadzało mu to, że Lucas go o coś takiego podejrzewał, nawet jeśli było to niepoprawne. To, co go wkurwiało, to że miał czelność się go czepiać, gdy sam ustalał zasady, zmuszając Julesa do wiecznego podporządkowywania się im. A teraz nagle przestały mu się podobać, gdy role się odwróciły?
        - Będziesz odwdzięczać się mu tak, jak robiłeś to mi? – zapytał prześmiewczo i to jedno zdanie przecięło żyłkę cierpliwości Julesa. Miał dość, w dodatku był zmęczony i zupełnie nie miał siły na to gówno.
        - Wyjdź – powiedział twardo, wskazując ręką drzwi. Ta jednak została chwycona i ściśnięta przez Lucasa, ku zaskoczeniu i nieprzygotowaniu Julesa.
        - I co, pójdziesz od razu do niego? – warknął, przyciągając go bliżej do siebie, tak że ich oddechy niemal się mieszały ze sobą.
        - Tak, tak samo jak ty pójdziesz do Taylera! – wybuchnął w końcu Jules, wyrywając dłoń, aby machinalnie rozmasować nieco bolący nadgarstek. Jego wzrok ciskał pioruny, a na samo wspomnienie tamtego mężczyzny robiło mu się źle. – Wyjdź – powtórzył ostro, nie kryjąc już się z brakiem cierpliwości. – Porozmawiamy, kiedy ochłoniemy – dodał, chcąc też jasno zaznaczyć, że tę sprawę wyjaśnią. Chwilę mierzyli się spojrzeniami, zanim Lucas nie odwrócił się na pięcie, a trząsnąwszy za sobą drzwiami, opuścił mieszkanie. Jules odetchnął głośno, na moment opierając się o ścianę, zanim nie przeklął pod nosem. Nie znosił żadnych konfrontacji, a ostatnio miał ich zaskakująco wiele. Nie wiedział, ile czasu spędził uspokajając się na korytarzu, ale słysząc nagłe pukanie, nie mógł powstrzymać zaskoczenia. Uchylił drzwi, nie kryjąc zdziwienia, ale i zmęczenia przed Cyrusem. Jak na ironię, to było dokładnie to, co zarzucał mu Lucas, ale wolał o tym nie myśleć. Nie obchodziło go to w tamtym momencie.
        – Hej – przywitał się ciepło, otwierając szerzej drzwi, gdyby blondyn chciał wejść. – Coś się stało? – zapytał zaraz, widząc z lekka niepewną minę mężczyzny.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sro 26 Maj 2021, 16:12

    ____Gdy tylko drzwi otworzyły się, a w progu dojrzał nieco zgaszoną sylwetkę Julesa, na moment sam zapomniał po co właściwie do niego przyszedł. Jego głowę zaczęły zaprzątać myśli jak kiepsko ciemnowłosy wyglądał i w pierwszej chwili miał ochotę wycofać się, nie chcąc go jeszcze bardziej męczyć. Wciąż uważał, że jego osoba nie była najlepszym przykładem na to, aby poprawić mężczyźnie humor, a z drugiej strony poza nim... chyba aktualnie nie było nikogo z kim ten mógłby pogadać.  
    ____– Nie nie, wszystko w porządku – uspokoił go, ostrożnie zaglądając do mieszkania, aby upewnić się, że potencjalna osoba, która mogła zepsuć Julesowi humor już sobie poszła i zostali całkowicie sami. Biorąc pod uwagę to, jak zareagował jego partner widząc ich wracających razem od weterynarza, nie chciał wdawać się w kolejną konfrontację, która tylko bardziej namieszałaby w związku tej dwójki. Czuł się winny, choć tak naprawdę nie miał powodu, aby cokolwiek sobie zarzucać, bo przecież tylko kolegowali się. Czasem wychodzili gdzieś razem po pracy, tak się złożyło, że mieszkali obok siebie i niejednokrotnie jedli razem obiad. Ale nic, absolutnie nic między nimi nie było, poza tym jednym nieszczęsnym pocałunkiem, o które Cyrus starał się już zapomnieć. Naprawdę się starał.
    ____– Przeszkadzam? Robiłem ramen i... nie chcesz może spróbować, jak mi wyszedł? – zagadnął, uśmiechając się lekko. Widząc jednak nieprzekonany wyraz twarzy Julesa, jakby sam zastanawiał się nad sobą czy ma w ogóle chęci jeszcze gdzieś wychodzić, Cyrus ściągnął mocniej brwi zauważając, że najwyraźniej w taki sposób niczego nie załatwi. – Okej, słuchaj. Za dwie minuty widzę cię u siebie. Nakarm kota i przychodź, zostawiam otwarte drzwi – mruknął już dużo poważniej, nie dając ciemnowłosemu żadnej wyboru. Zdążył już poznać się na tym, że najlepiej działało postawienie Julesa pod ścianą.  Dopiero wtedy mężczyzna otwierał się przed nim i mieli okazję cokolwiek sobie wyjaśnić i nawet jeżeli tym razem to nie z nim powinien rozwiązywać swoje problemy w związku, mógł przynajmniej przed nim się wygadać.  
    ____Wróciwszy do swojego mieszkania, zgarnął jedzenie do salonu uznając, że na kanapie będą mogli wygodniej się rozsiąść. Poczekał z jedzeniem aż Jules do niego dołączy, a kiedy obaj zalegli wreszcie z miskami nieco wystygniętego już ramenu, wbił wyczekująco wzrok w ciemnowłosego.  
    ____ To była prawdziwa wojna i nie obeszło się bez szkód – stwierdził, unosząc swoją dłoń, która była praktycznie cała w plasterkach od pozacinanych palców. Cyrus miał do tego najwyraźniej prawdziwy talent. – Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Hm, twój facet... szybko wyszedł. Myślałem, że zjecie chociaż razem obiad – zapytał ważąc praktycznie każde słowo i próbując wyczuć, czy mężczyzna ma w ogóle ochotę o tym rozmawiać.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 26 Maj 2021, 20:13

    ____Nie spodziewał się Cyrusa, to na pewno, ale Cyrusa, który chciał, aby był jego testerem ramen nawet bardziej się nie spodziewał. Dlatego też na początku nie odpowiedział, wpatrując się w niego z miną wyrażającą czystą konsternację. Dopiero po chwili ogarnął, co się działo i już przygotowywał się do odmowy – nie dlatego, że nie chciał, po prostu miał wrażenie, że swoim aktualnym humorem po prostu przytłoczy Cyrusa. Ten jednak tym razem nie zostawił mu żadnego wyboru, stawiając pod ścianą i nie zdążył nawet zaprotestować.
        – Ja…Okej – rzucił, gdy Cyrus już się odwracał, aby wrócić do siebie. I Jules, grzecznie, tak jak mu polecono, nakarmił kota, szybko się przebrał i już po chwili na nowo siedział u Cyrusa na sofie, otoczony poduszkami i z miską ciepłej zupy w rękach. I nie ukrywał, było w tym coś kojącego – to, że jedli kolację przygotowaną przez blondyna, siedząc tak blisko na kanapie i po prostu dzieląc się swoją codziennością.
        - Dzięki – mruknął cicho, zanim zabrał się za jedzenie.
    Dostrzegłszy jednak plastry, jego brew uniosła się lekko, a gdy przyjrzał się im dokładniej, nie mógł powstrzymać rozbawionego parsknięcia. Sięgnął po jego dłoń, chwytając ją w swoją i uniósł ją na wysokość ich oczu, tak że łatwiej mógł się im przyglądnąć, próbując rozpoznać namalowane na plastrach kształty.
     - Misie? – zapytał go, ledwo powstrzymując śmiech i złapał jego spojrzenie znad ich dłoni, utrzymując je chwilę dłużej. – Urocze. Widzę, że twoje upodobania w tej kwestii się nie zmieniły. Przyznaj się, gdzie trzymasz tą bluzę z uszkami? – zażartował, szczerze rozbawiony, zanim nie uwolnił jego ręki z uścisku. Jego uśmiech stał się bardziej zadziorny, szczególnie gdy przypominał sobie, że Cyrus zawsze go ochrzaniał, gdy ten poruszał tematy jego zamiłowania do czasem randomowych, słodkich rzeczy. – Teraz czuje poczucie winy, że zostawiłem ci ten przepis – dodał zaraz, mając tylko nadzieję, że ten mimo wszystko nie uszkodził się za bardzo. – Niedługo możemy spróbować zrobić razem, może wtedy oszczędzimy ci tych wszystkich szkód – kontynuował, zabierając się za jedzenie. I już miał chwalić, że wyszło mu naprawdę dobrze, gdy blondyn odezwał się ponownie, powodując że Jules aż się zakrztusił. Dopiero po paru odkaszlnięciach spojrzał na niego na nowo.
        - O wow, Cyrus, dyskretnie – prychnął, rzucając mu na wpół zdziwione, na wpół skonsternowane spojrzenie, ale nie był zły, raczej trochę nie spodziewał się, że blondyn poruszy ten temat. Westchnął zaraz, wahając się między odpowiedzią na jego pytanie, a zmianą tematu, jak z automatu chcąc uciec od dzielenia się swoimi problemami. Musiał dopiero się upomnieć w myślach, że to Cyrus, że mógł mu powiedzieć, zanim znów się nie odezwał. – Ta, atmosfera nie sprzyjała za bardzo wspólnemu obiadowi. W ostatnim czasie w większości nie sprzyja – powiedział nieco mrukliwie, w myślach dodając, że tak naprawdę prawie nigdy nie sprzyjała. Byli burzliwym związkiem, to na pewno. – Serio chcesz o tym słuchać? – zapytał, patrząc na niego kątem oka. Między ich dwójką nadal nie było wszystko naprostowane, a Jules nie zapomniał też o pocałunku Cyrusa, którego też sobie nie wyjaśnili. Wolał się więc upewnić, bo być może ten pytał ze zwykłej kurtuazji. – Ramen wyszło ci zajebiste – dodał w międzyczasie dla rozluźnienia sytuacji, z nieco prywatnym uśmiechem wzruszając ramionami, jak gdyby sam nie wiedział, jak się zachować.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 28 Maj 2021, 22:15

    ____W momencie, gdy blond miał zamiar wsunąć już sobie porcję makaronu do ust, Jules pochwycił jego dłoń i uniósł wyżej między ich twarzami. Cyrus z kolei skrzywił się nieznacznie na ten gest, niechętnie przekładając sobie pałeczki do drugiej ręki. Dopiero później zerknął na bruneta z miną mówiącą “serio, naprawdę musisz znowu do tego wracać?”. Miał dziwne wrażenie, że było to jedne z ulubionych wspomnień mężczyzny, który za każdym razem, gdy tylko mógł, podkreślał tę głupią słabość Cyrusa do słodkich rzeczy. Nic nie poradził na to, że plastry w misie potrafiły zdziałać cuda w przeciwieństwie do zwykłych, nudnych plastrów.
    ____– Nie jesteś godzien, aby na nią spojrzeć. Możesz o tym zapomnieć – stwierdził nieco naburmuszony z faktu, że nadal się z niego śmiał. Nic a nic nie zmienili się w tej kwestii, chociaż trudno było ukryć, że chyba dobrze im obu zrobiło przypomnienie sobie o tak zabawnej rzeczy z przeszłości.
    ____– Poprawka. Ty spróbujesz nam zrobić, a jak będę stał i dobrze przy tobie wyglądał – odegrał się, odwzajemniając zaczepny uśmiech. Ani razu jednak nie zaprzeczył co do tego, że nie chciał z Julesem gotować, nawet jeżeli zrobienie obiadu było ostatnią rzeczą, do której by się garnął. Ostatecznie pewnie mógłby czegoś więcej nauczyć się i nie miał nic przeciwko dobremu jedzeniu, które ostatecznie dobre wyszłoby tylko dzięki Julesowi.
    ____Po tych krótkich zaczepkach, które nieco ich rozluźniły, Cyrus bardzo mało dyskretnie przeszedł do tematu, który bardziej go w tej chwili interesował. Nie ukrywał, że wolałby wiedzieć co aktualnie działo się w życiu ciemnowłosego i czy ewentualnie mógłby mu w czymś pomóc, doradzić. Choć z drugiej strony gorszego doradcy w sprawach związku trzeba byłoby już ze świecą szukać. A jednak kiedyś naprawdę mówili sobie większość rzeczy począwszy od tego, kiedy Jules próbował udzielić mu krótkiej, poglądowej lekcji edukacji seksualnej u dwójki facetów, bo blondyn nie miał o tym oczywiście bladego pojęcia. A ilość rozgniecionych bananów nawet ich zaczęła wtedy przytłaczać, szczególnie kiedym usieli je później zjeść, aby się nie zmarnowały.
    ____– Czemu nie? Jeżeli tylko masz ochotę o tym pogadać, zamieniam się w słuch – wzruszył ramionami, nie mając z tym żadnego problemu. Zapewne nie przyszłoby mu to tak łatwo, gdyby Mei nie uprzedziła go wcześniej przez co miał przynajmniej kilka dni, aby przyzwyczaić się do tej myśli, że Jules miał kogoś. Powinien był się tego spodziewać.
    ____– Długo jesteście razem? Wyprowadziłeś się od niego czy tak po prostu...? – zapytał, chcąc jakoś ułatwić Julesowi przejście do tej rozmowy i otworzenie się przed nim.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Czw 03 Cze 2021, 23:57

    ____Jules nie mógł powstrzymać śmiechu, zarówno na oburzenie Cyrusa, jak i na jego kolejne słowa. Nie dowierzał też, że ten wciąż tak się tym przejmował, mimo upływu tylu lat. To było urocze.
        - Dobrze wyglądał w uszastej bluzie, tak? – pociągnął dalej, nie zrażając się oburzonym spojrzeniem, które otrzymał; nie zareagował też na drobne szturchnięcie w ramię. – Ale chętnie nam pogotuję więcej – dodał, trochę też w ramach udobruchania blondyna odnośnie swoich wcześniejszych zaczepek. Zaraz też spoważniał, gdy temat znów wrócił do Lucasa. Nie wiedział na początku nawet, od czego zacząć i czy nawet chciał to robić, ale gdy padły kolejne pytania, jakoś tak po prostu słowa zaczęły z niego wypływać. Może właśnie tego potrzebował.
        - Ponad rok – przyznał, wzruszając lekko ramionami i kompletnie nie rozumiał, czemu poczuł drobne ukłucie winy na to wyznanie; starał się w to jednak nie zagłębiać, obawiając się, gdzie by go to zaprowadziło. Szczególnie, gdy praktycznie tonął w intensywnym spojrzeniu blondyna. –I tak, mieszkałem z nim. Dość szybko wprowadziliśmy się do siebie. Jego mieszkanie było blisko mojej starej pracy, co mi wiele ułatwiało. Chociaż wspólne dzielenie przestrzeni było raczej skomplikowanym procesem na początku. Potem przeprowadziłem się tutaj ze względu na zmianę pracy – parsknął lekko, w tamtym momencie już tylko mieszając niemrawo łyżką w połowicznie zjedzonej zupie. Musiało minąć parę większych kłótni, zanim z Lucasem nauczyli się ze sobą komfortowo mieszkać, chociaż później wspominał ten okres jako stosunkowo ogarnięty w tym kontekście. Wyrobili swoje nawyki i nauczyli się, co drugiego wkurzało. 
        - Jesteśmy w otwartym związku – wypalił nagle, niespodziewanie nawet dla siebie samego. Trochę niepewnym spojrzeniem objął twarz Cyrusa, ale nie był w stanie utrzymać go tam za długo, niegotowy na jego reakcję. Nie rozumiał, czemu akurat tą informacją postanowił się podzielić z blondynem. Jego historia z Lucasem miała sporo innych, równie ciekawych wątków, a jednak postawił na to, tak jakby podświadomie na coś liczył albo dawał przyzwolenie. W myślach za to przekonywał się, że być może było to na tyle niespodziewane, że postanowił zrzucić to na Cyrusa, aby poznać jego poglądy? Jakaś część jego obawiała się, że mógł uznać to za coś nieprzyzwoitego, ale starał się nie skakać od razu do konkluzji. Chciał mu zaufać, na nowo, tak jak było to na studiach – bez obawy i strachu, że coś zepsuje każdym nieodpowiednim słowem i może właśnie ta rozmowa była małym krokiem, który ich do siebie zbliży.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sob 05 Cze 2021, 00:10

    ____Więc... gdyby nie praca nadal mieszkalibyście razem? Cyrus musiał ugryźć się w język, aby nie zagłębiać się jeszcze bardziej w słowa bruneta, zdając sobie sprawę, że nie powinien aż tak mieszać się w jego decyzje. Nie mógł po prostu pozbyć się wrażenia, że z tego co zdążył zauważyć, Lucas nie był najlepszym partnerem do dzielenia wspólnej przestrzeni. W ogóle nie był dobrym partnerem do czegokolwiek przez co tym bardziej nie mógł uwierzyć, co takiego Jules w nim widział. Był po prostu... irytujący.  
    Powstrzymał się jednak od zbędnego komentarza uznając, że nie miał prawa oceniać wyborów ciemnowłosego. Zamiast tego sięgnął z powrotem po miskę zupy i prawie zakrztusił się makaronem na kolejne słowa Julesa. Jego reakcja rzeczywiście w pierwszej chwili może była i przesadzona, ale nie mógł być przygotowanym na to, że mężczyzna wyskoczy nagle z czymś takim.  
    Dopiero kiedy przełknął makaron i zapił nieprzyjemny posmak wodą, zerknął jeszcze raz na bruneta, zastanawiając się nad jego słowami i tym, co powinien mu odpowiedzieć.  
    ____–Oh łał. Widzę, że nie próżnujesz – parsknął dla żartu, po dłuższej chwili przyjmując tę wiadomość z dziwnym spokojem. Mógł się spodziewać podobnego zagrania po Julesie, biorąc pod uwagę to, że jeszcze za ich studenckiej kadencji był dosyć... otwarty na nowe znajomości, podczas gdy dla Cyrusa problemem stanowiło umówienie się z zupełnie obcą osobą. Pod tym względem nigdy się nie dogadali i chyba nigdy też nie zmienili.  
    Blondyn nigdy jednak nie miał zamiaru go oceniać i także tym razem przyjął to z wyraźną akceptacją, nawet jeśli sam nie podzielał takiej formy związku. On po prostu nie lubił się z nikim dzielić.  
    ____– Skoro jesteście w otwartym związku... dlaczego tak przyczepił się, że ze mną wyszedłeś? – zauważył czując, że z jakiegoś powodu stał się powodem ich sprzeczki, a przecież nawet się nie umawiali.
    ____– Czy to on wpadł na ten genialny pomysł sypiania z innymi, a tobie wszystko jedno? Umawiasz się z kimś poza nim? – zapytał wprost, zastanawiając się czy na pewno wyszło to z inicjatywy Julesa, czy to po prostu Lucasowi łatwiej było mieć dla siebie kilka osób na raz. – Skoro sam się nie ogranicza, ciebie też nie powinien – wzruszył ramionami, przyjmując dziwnie lekko ten temat. Nie otwierało to żadnej furtki, bo jego relacji z Julesem, która spłonęła za nim zdążyła w ogóle powstać. Teraz już miał pewność, że był tylko przelotną osobą na próbę, z którą łatwiej było urwać kontakt, bo chciała “zbyt wiele”.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 09 Cze 2021, 13:19

    Przewrócił lekko oczami na komentarz Cyrusa, wcale niedelikatnie dźgając mężczyznę łokciem w żebra. W rzeczywistości nie przeszkadzał mu on tak bardzo – po długim  procesie akceptacji siebie i swoich potrzeb, nauczył się ich nie wstydzić.
    Ponieważ wie, że się przyjaźniliśmy, więc to coś innego – mruknął, niechętnie wracając wspomnieniami do nie tak dawnej kłótni, jaką odbył z mężczyzną. Poniekąd go rozumiał, co nie zmieniało jego niezadowolenia z obrotu sytuacji. – To nie tak – zaczął obronnie, jak z przyzwyczajenia, zanim nie westchnął ciężko, podciągając kolana pod brodę. Oparł na nich policzek, kierując głowę w jego stronę, aby ich oczy na nowo się spotkały. – To nie tak – powtórzył już pewniej, przygotowując się mentalnie do tego, że będzie dzielił się z Cyrusem niekoniecznie dla niego typowymi przemyśleniami. Prawie zawsze trzymał status swojego związku dla siebie; blondyn był pierwszą osobą, która się dowiedziała. Najwyraźniej tak jak i kiedyś, Julesowi najłatwiej otwierało się przy Cyrusie. – On wpadł na ten pomysł, ale to ja się zgodziłem. Gdy to wyszło, praktycznie żyłem swoją pracą, więc nasz związek spadł dla mnie w kwestii priorytetów i domyślam się, że to było poniekąd powodem – kontynuował, krzywiąc się na samo wspomnienie tego, jak mało czasu spędzał wtedy w ich wspólnym mieszkaniu. Był bardziej gościem, niż współlokatorem. I o ile na początku temat otwarcia związku go przeraził, później niemiłosiernie wkurzył, tak gdy ochłonął, naprawdę spostrzegł, że był to pomysł, który mógł się udać. Każdy z nich mógł wtedy otrzymywać z tej relacji dokładnie to, co chciał i do czego miał możliwości w tamtej chwili, podczas gdy wciąż zaspokajali inne potrzeby wynikające z tego związku, jak chociażby wzajemne wsparcie. Jules podjął świadomą zgodę i nawet jeśli niekiedy żałował tej decyzji, tak sam parę razy skorzystał z tego stanu rzeczy – niewiele, i za każdym razem czuł się źle po, ale nadal. Pomagało też to, że mieli twarde zasady co do określonych zachowań i partnerów; wyrobili sobie najbardziej możliwie komfortową relację i się w niej trzymali.  – Nie umawiam – mruknął cicho, odwracając twarz od Cyrusa, nagle zawstydzony. – Ale umawiałem parę razy, na początku – dodał, jak gdyby chciał się usprawiedliwić, chociaż nie miał nawet przed czym. Zastanawiał się, jak ich relacja wyglądała z zewnątrz. Wiedział, że czasem mieli z Lucasem dziwną dynamikę, ale Jules się już do tego przyzwyczaił.
    Wiedział także, że Lucas się nie ograniczał. Wolałby tego nie wiedzieć, ale miał tego pecha nieplanowo poznać jednego z jego partnerów, co też mu w niedawnej kłótni wypomniał. Julesa ten fakt uwierał dość mocno – wyobrażenie, że były inne osoby akceptował, ale gdy stało się to bardziej realne i przybrało formę, niemiłosiernie go kłuło. I mniej więcej od tamtego momentu, który wcale nie był tak dawno, w ich związku zaczęło się nieco sypać.
    - Ale no, wiesz jakie są moje związki - dorzucił pół żartem, chociaż nie było w tym żadnej radosnej nuty, raczej zrezygnowanie. Nigdy nie miał szczęścia do partnerów, a sam też nie był najlepszym. – Jak z tobą? – zapytał zamiast tego, chcąc przenieść też trochę uwagi z siebie na Cyrusa. Wciąż nie umiał rozmawiać za dobrze o sobie i swoich emocjach. – Umawiasz się z kimś? – rzucił, nagle zdając sobie sprawę, że nawet nie brał takiej opcji pod uwagę. Nie wiedział, jak się z tym czuł, ale nagle zrobił się nieco bardziej nerwowy. –  Umawiałeś? – dodał, tym razem już nie kryjąc się z ciekawością i chęcią dowiedzenia się, jak to było u Cyrusa.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Wto 03 Sie 2021, 23:46

    ____Następny tydzień zaczął się równie intensywnie, kiedy dość niespodziewanie przełożono zagraniczną konferencję, w której miała uczestniczyć ich firma. Wyznaczono po jednym kierowniku, który miał reprezentować swój dział i niestety Cyrusowi także przypadł ten zaszczyt. Trudno powiedzieć, czy był z tego powodu zadowolony. Wiedział, ile nerwów będzie kosztować go ten wyjazd, a dodatkowo martwił się o pozostawienie na kilka dni zaczętego projektu w rękach tylko swojej załogi, tego jak przebiegnie samo spotkanie i wreszcie... naprawdę nie miał chęci akurat w tym czasie opuszczać Toronto.  
    ____Kilka dni przed przygotowanym wyjazdem ich szef zmienił nagle plany, aby każdy z menadżerów zabrał ze sobą współpracownika, który będzie mu towarzyszyć na konferencji. W ten sposób być może chciał uniknąć ewentualnych niepowodzeń i zapełnić grono delegacji wysłanej za granicę. Ta nagła zmiana rzeczywiście nieco bardziej uszczęśliwiła Cyrusa, choć ciężko było mu wytypować osobę, którą miałby zabrać ze sobą. Jego myśli mimowolnie podsuwały mu Julesa, mimo że wciąż był świeżo upieczonym pracownikiem ich wydziału. Staż nie miał jednak zbyt wielkiego znaczenia, bo brunet był po prostu świetny w swoim fachu, mimo że Cyrus tak rzadko doceniał jego ciężką pracę. Tym razem chciał podkreślić, że naprawdę był odpowiednią osobą, aby mu towarzyszyć podczas wyjazdu. Dodatkowo możliwe, że chciał też odciągnąć myśli Julesa od problemów osobistych, które ostatnio miewał w swoim związku. Liczył, że ten krótki wyjazd i odskocznia od dotychczasowego życia dobrze mu zrobi. Blondyn nie potrafił sobie nawet wyobrazić jak wiele chęci odbierał konflikt z partnerem, bo sam nie angażował się w żadną dłuższą znajomość. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był z kimś blisko. Nie żałował. Po prostu nigdy nie czuł potrzeby, aby rozbudowywać swoje życie uczuciowe... albo sam nieświadomie się przed tym wzbraniał.  
    ____– Remy, pojedziesz ze mną – rzucił pod koniec dnia, skanując dokumenty przy drukarce. Przez cały dzień chodził sztywny jak struna żeby na sam koniec zacząć wreszcie temat wyjazdu. Zza pleców brzmiało to praktycznie jak rozkaz, choć już po chwili blondyn odwrócił lekko głowę w bok, zerkając niepewnie na bruneta, bojąc się, że mu odmówi. Nigdy nie był zbyt dobry w proszeniu innych o wsparcie czy pomoc i najwyraźniej Jules nadal pamiętał, jaki Cyrus miał z tym problem, zgadzając się bez dalszego zadręczania jasnowłosego. Odetchnął z ulgą, chowając swój delikatny uśmiech w stosie dokumentów.  Nie miał nawet pojęcia, dlaczego w środku rozpalała go dziwna radość.
    ____Przed weekendem czekał ich dwugodzinny lot z Toronto do Nowego Yorku i mimo, że podróż nie była zbyt długa, wczesne godziny wylotu dawały o sobie znać. Blondyn dodatkowo całą poprzednią noc praktycznie nie spał, stresując się spotkaniem. Dopiero, kiedy zajął miejsce obok Julesa, a samolot wystartował, jego powieki zaczęły mimowolnie się zamykać, a głowa nieświadomie wylądowała na ramieniu ciemnowłosego, przesypiając większą część lotu.  
    Resztę dnia spędzili na uczestniczeniu w spotkaniu biznesowym, a następnie bankiecie powitalnym. Po rozmowie z ogromną ilością potencjalnych osób, z którymi mieli zamiar nawiązać współpracę, a także przyszłych klientów, na koniec dnia blondyn czuł się wypruty z resztek sił, chociaż poza zmęczeniem, rozpierała go też duma. Dobrze im poszło.  
    ____– Chodźmy na drinka – zatrzymał Julesa przy drzwiach, gdy taksówka odwiozła ich pod hotel. Cyrus był co prawda zmęczony, ale dopiero schodziło z nieco całe napięcie i adrenalina. Czuł, że i tak nie zasnąłby zbyt szybko i potrzebował się napić. Mieli co oblać.
    Nie musieli daleko szukać, bo już po minięciu recepcji, jeden z korytarzy poprowadził ich do pokaźnego, hotelowego baru. W ciągu tygodnia nie było tu zbyt wielu osób, przez co bez problemu znaleźli dla siebie dwa stołki przy barze. Blondyn zajął miejsce na jednym z nich i przywołał do siebie gestem ręki kelnera.  
    ____– Jeden Sex on the beach i jeden bezalkoholowy dla tego Pana – odparł na sam koniec zerkając na usadawiającego się obok niego bruneta. – Nie mam dzisiaj siły nieść cię do pokoju – wyjaśnił, posyłając mu zaczepny uśmiech. Wciąż doskonale pamiętał jak źle dla Julesa skończyło się ich ostatnie wyjście do baru. Nie miał zamiaru mu niczego zabraniać, chociaż sam wolał nie przykładać ręki do tego, kiedy znowu się upije.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 17 Sie 2021, 21:17

    ____Nie zdziwił się, gdy Cyrus na jego pytania nie odpowiedział, zmieniając temat. Co więcej, ta zmiana mu nawet nie przeszkadzała, chociaż gnieździła się w nim pewna ciekawość, dlaczego mężczyzna nie chciał mu mówić o swoich związkach. Koniec końców nie naciskał, bo sam również niekoniecznie miał ochotę kontynuować ten temat; najchętniej zupełnie by się odciął od swojego związku, Lucasa i niedawnej kłótni. Szybko jednak weszli na zupełnie przyjemniejsze tory, zostawiając dyskusję za sobą i skupiając się na zgoła innych tematach, co chyba w dwójkę przyjęli z ulgą, a czas między nimi zarówno zwolnił, jak i mijał tak szybko, że Jules nawet nie wiedział, kiedy na nowo mu go brakowało.
        Jak zawsze od nowego tygodnia wrzucił się w wir pracy, odsuwając od siebie nieprzyjemne myśli, a skupiając je na nowych projektach, zgłoszeniach i, jak szybko się okazało, zbliżającej się delegacji. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem zdarzyło mu się opuścić Toronto, a co dopiero Kanadę – stąd, mimo świadomości, że takie zachowanie nie było najbardziej profesjonalnie, po prostu się ekscytował, jak dzieciak przed przygodą, a nie całym dniu roboty. Nawet coś tak błahego jak podróż na lotnisko, mimo zabójczo wczesnej pory, napełniała go optymizmem co do nachodzącego dnia w Nowym Jorku. Chociaż gdy przyszło co do czego, nawet nie zdążył obejrzeć z okna charakterystycznej żółtej taksówki widoków, szczytów wieżowców czy drzew Central Parku. Cyrus wpadł w swój charakterystyczny tryb pracy, wciągając również i niego w to, więc całą drogę na spotkanie spędzili dogadując ustalone dnie wcześniej założenia i zarówno przypominając sobie wszystkie ustalenia. I chociaż entuzjazm Julesa nie zniknął całkowicie, tak gdy tylko przyszło im do spędzenia większości dnia na spotkaniach biznesowych, rozmowach z potencjalnymi klientami i na sam koniec jeszcze bankiecie, tak ten entuzjazm został dość mocno nadszarpnięty zwykłym, ludzkim zmęczeniem. Stąd też odetchnął lekko z ulgą, gdy tylko pojawili się wieczorem z powrotem pod hotelem. Już był gotów skierować się do sypialni i po prostu paść na łóżko, gdy głos blondyna go zatrzymał. Spojrzał na niego z zaciekawieniem, i dopiero po krótkiej wewnętrznej analizie, czy na pewno ma siłę, kiwnął głową, podążając zanim do hotelowego baru.
        - Zapraszasz mnie na drinka, po czym zamawiasz mi bezalkoholowego? – zapytał na wpół w zdziwieniu, na wpół w rozbawieniu. – Słabo trochę, oczekiwałem po tobie więcej – parsknął po tym, niemniej podziękował barmanowi, gdy ten postawił przed nim napój. Był tak zmęczony, że prawdopodobnie upiłby się jednym koktajlem, stąd może to i dobrze, że Cyrus oszczędził mu procentów. - A ja mam siłę nieść ciebie? – dorzucił udawanie naburmuszony, bo obaj wiedzieli, że Cyrus miał znacznie mocniejszą głowę od niego, więc nawet jak się upije, da radę sam dojść do pokoju. A Jules, cóż, pewnie nie. Mężczyzna poprawił się na siedzeniu, wzdychając cicho, i rozmasował spięty kark, zanim nie spojrzał kątem oka na blondyna. Nie mógł powstrzymać wzroku, który mimowolnie posunął się po opiętych koszulą ramionach, rozpiętym górnym guziku, co uwidaczniało więcej długiej szyi, lekko zarumienionej gorącem w pomieszczeniu. Tam zatrzymał na dłużej spojrzenie, dopóki nie odchrząknął, zdając sobie sprawę, co robił i sięgnął po drinka, aby nawilżyć gardło.
        - Czemu zapytałeś mnie, żebym z tobą jechał? – zapytał, na pierwszy ogień rzucając pytanie, które nie dawało mu spokoju. – Nie odbierz tego źle, naprawdę się cieszę, że pojechaliśmy. Po prostu na pewno było dużo więcej bardziej odpowiednich osób, z większym stażem czy zdolnościami – dodał do tego, wzruszając lekko ramionami, nie czując się zupełnie z tym źle. Był pewien swoich zdolności, tak, ale równocześnie był przekonany, że daleko mu było do bycia jakkolwiek wybitnym. Ot co, nadawał się do tego, co robił, ale nic poza tym.

    Sponsored content

    No love lost between - Page 4 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 17 Maj 2024, 04:40