____Cała zawartość śmietankowego shake, którego miał akurat w ustach spłynęła mu po brodzie i zakrztusił się, kiedy dotarło do niego, co dokładnie Jules powiedział. Umysł podsunął mu zupełnie inny kontekst zdania i cóż, mógł tylko podziękować swojej zboczonej wyobraźni, przez którą wyobraził sobie jak dokładnie miałoby wyglądać te “dosiadanie drugiego no kolanach”. Mieli podobne poczucie humoru i Jules zawsze znajdował sposób, aby go rozbawić. Najwyraźniej nic w tej kwestii się nie zmieniło. Szkoda tylko, że brunet nie uprzedził go zawczasu, że schodzą na temat mniej wyrafinowanych żartów, pod którymi od początku istniała jakaś nutka flirtu.
____– Jesteś obrzydliwy – prychnął na swoją obronę, kiedy ciemnowłosy wytarł mu palcem resztki shake z brody. Cyrus posłał mu piorunujące spojrzenie, by po wytarciu ust o chusteczkę, wreszcie uśmiechnąć się, wyraźnie zrelaksowany. – Zmieniam zdanie w kwestii odwiedzenia cię, dopóki nie załatwisz sobie wygodnej kanapy. Mój kręgosłup i kolana tego nie wytrzymają – rzucił, podtrzymując temat wcześniejszego żartu. Zwrócił uwagę na zaczerwienione policzki mężczyzny i nie ukrywał, że satysfakcjonował go ten widok.
____Na studiach ich znajomi upierali się, że między ich dwójką czuć było wyraźną chemię, co w tamtej chwili dla Cyrusa wydawało się wręcz komiczne. Wtedy jeszcze nie oceniał Julesa w kontekście osoby, z którą nie tylko dobrze mu się śmiało, żartowało i spędzało czas, ile pociągał go także... całym sobą. To przyszło znacznie później. Z czasem coraz częściej przyłapywał się na tym, że lubił być przez niego dotykanym i odwzajemniać ten dotyk, że mógł godzinami leżeć z nim na kanapie i gładzić go po włosach, patrzeć na jego usta i udawać, że wcale nie ma chęci dowiedzieć się jak smakują. Wtedy nie wiedział jeszcze, jak cienka granica leży od przyjaźni do zakochania się.
Skoro Jules nie skorzystał z jego propozycji położenie się na kanapie, Cyrus postanowił sam rozwalić się na jej połowie, starając się nie obudzić przy tym Boba śpiącego na jego kolanach. Rzucił drugą poduszkę na kolana bruneta po czym położył na niej głowę, posyłając mu krótki, uszczypliwy uśmiech. Zaraz potem przekręcił głowę nieco w bok, żeby nie patrzeć cały czas na mężczyznę. Zamyślił się na moment, kiedy ten poprosił, aby opowiedział mu coś o sobie, coś co ominęło go przez te cztery lata.
____– Pierwszy rok... po twoim zniknięciu był właściwie najgorszy. Nie pamiętam go za dobrze, bo mało co wtedy robiłem. Po studiach siedziałem w domu, niekoniecznie chciało mi się od razu szukać pracy. Raczej miałem to wtedy gdzieś, mało co mnie w tamtej chwili obchodziło – westchnął nieco zmieszany, nie lubiąc wracać do tamtego okresu. Nie chciał rozwodzić się na temat tego, ile kosztowało go odnalezienie się z powrotem w tym wszystkim i wstanie na nogi. – Wakacje spędziłem w Grecji. Podłapałem tam nawet jakąś pracę jako kelner i było to w sumie bardzo wyzwalające. Morze, domek przy samej wodzie, te greckie jedzenie, ciepłe lato, ten klimat – na jest ustach wrócił uśmiech, na myśl o jednej z przyjemniejszych chwil w tamtym okresie, po której zaczęło w sumie wszystko powoli się układać. – Potem wróciłem i załapałem się na staż w tej firmie. Sprawdziłem się więc zostawili mnie na dłużej i krok po kroku awansowałem coraz wyżej. Lubię ją, nie przeszkadza mi. Mam wrażenie, że to jedyna praca do jakiej się nadaję z moim pedantyzmem i surowością. Chociaż kolorowo zawsze nie było. Rok temu miałem dosyć nieprzyjemną sprawę sądową, która ciągnęła się miesiącami i obciążyła mnie psychicznie... ale ostatecznie wszystko dobrze się ułożyło. A co z tobą? – zagadnął, wracając wzrokiem do bruneta. Pamiętał, że Jules prosił go, aby dał mu czas aż wszystko mu wyjaśni, ale blondyn nie pytał w tej chwili o wyjaśnienia. Pytał o to, co się wydarzyło, kiedy jego przy nim nie było.
____– Jesteś obrzydliwy – prychnął na swoją obronę, kiedy ciemnowłosy wytarł mu palcem resztki shake z brody. Cyrus posłał mu piorunujące spojrzenie, by po wytarciu ust o chusteczkę, wreszcie uśmiechnąć się, wyraźnie zrelaksowany. – Zmieniam zdanie w kwestii odwiedzenia cię, dopóki nie załatwisz sobie wygodnej kanapy. Mój kręgosłup i kolana tego nie wytrzymają – rzucił, podtrzymując temat wcześniejszego żartu. Zwrócił uwagę na zaczerwienione policzki mężczyzny i nie ukrywał, że satysfakcjonował go ten widok.
____Na studiach ich znajomi upierali się, że między ich dwójką czuć było wyraźną chemię, co w tamtej chwili dla Cyrusa wydawało się wręcz komiczne. Wtedy jeszcze nie oceniał Julesa w kontekście osoby, z którą nie tylko dobrze mu się śmiało, żartowało i spędzało czas, ile pociągał go także... całym sobą. To przyszło znacznie później. Z czasem coraz częściej przyłapywał się na tym, że lubił być przez niego dotykanym i odwzajemniać ten dotyk, że mógł godzinami leżeć z nim na kanapie i gładzić go po włosach, patrzeć na jego usta i udawać, że wcale nie ma chęci dowiedzieć się jak smakują. Wtedy nie wiedział jeszcze, jak cienka granica leży od przyjaźni do zakochania się.
Skoro Jules nie skorzystał z jego propozycji położenie się na kanapie, Cyrus postanowił sam rozwalić się na jej połowie, starając się nie obudzić przy tym Boba śpiącego na jego kolanach. Rzucił drugą poduszkę na kolana bruneta po czym położył na niej głowę, posyłając mu krótki, uszczypliwy uśmiech. Zaraz potem przekręcił głowę nieco w bok, żeby nie patrzeć cały czas na mężczyznę. Zamyślił się na moment, kiedy ten poprosił, aby opowiedział mu coś o sobie, coś co ominęło go przez te cztery lata.
____– Pierwszy rok... po twoim zniknięciu był właściwie najgorszy. Nie pamiętam go za dobrze, bo mało co wtedy robiłem. Po studiach siedziałem w domu, niekoniecznie chciało mi się od razu szukać pracy. Raczej miałem to wtedy gdzieś, mało co mnie w tamtej chwili obchodziło – westchnął nieco zmieszany, nie lubiąc wracać do tamtego okresu. Nie chciał rozwodzić się na temat tego, ile kosztowało go odnalezienie się z powrotem w tym wszystkim i wstanie na nogi. – Wakacje spędziłem w Grecji. Podłapałem tam nawet jakąś pracę jako kelner i było to w sumie bardzo wyzwalające. Morze, domek przy samej wodzie, te greckie jedzenie, ciepłe lato, ten klimat – na jest ustach wrócił uśmiech, na myśl o jednej z przyjemniejszych chwil w tamtym okresie, po której zaczęło w sumie wszystko powoli się układać. – Potem wróciłem i załapałem się na staż w tej firmie. Sprawdziłem się więc zostawili mnie na dłużej i krok po kroku awansowałem coraz wyżej. Lubię ją, nie przeszkadza mi. Mam wrażenie, że to jedyna praca do jakiej się nadaję z moim pedantyzmem i surowością. Chociaż kolorowo zawsze nie było. Rok temu miałem dosyć nieprzyjemną sprawę sądową, która ciągnęła się miesiącami i obciążyła mnie psychicznie... ale ostatecznie wszystko dobrze się ułożyło. A co z tobą? – zagadnął, wracając wzrokiem do bruneta. Pamiętał, że Jules prosił go, aby dał mu czas aż wszystko mu wyjaśni, ale blondyn nie pytał w tej chwili o wyjaśnienia. Pytał o to, co się wydarzyło, kiedy jego przy nim nie było.