No love lost between

    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Czw 18 Mar 2021, 23:16

    ____Nie wiedział, jak powinien rozumieć odpowiedź Julesa odnoście jego poprzedniej pracy. Co znaczyło “za dużo”? Czy była bardziej wymagająca od jego obecnego stanowiska i zabierała mu więcej czasu? Czy nie radził sobie z oczekiwaniami i tym, jak go traktowali? Znów dowiedział się niewiele więcej i tak naprawdę nadal nie znał powodu, dlaczego brunet postawił nagle na tak duże zmiany w swoim życiu. Cyrus mógłby poprosić go o sprecyzowanie, ale z drugiej strony stwierdził, że chyba i tak nie dowiedziałby się niczego sensownego, a Remy nawet pijany, miał wiązany język w tej kwestii.
    Blondyn uśmiechnął się za to po kryjomu, kiedy ciemnowłosy przyznał, że obecna praca była dużo przyjemniejsza. Miał jednak wyrzuty sumienia, że w ciągu ostatniego tygodnia dostatecznie mocno go zniechęcił przez to, ile obowiązków na niego zrzucił. Jules musiał być jednak dużo bardziej wytrwały niż się spodziewał i widocznie nawet towarzystwo Cyrusa, nie było aż tak złe w porównaniu do miejsca, gdzie wcześniej pracował.
    Kiedy dotarli do mieszkania, zamek w drzwiach puścił, a Jules podziękował mu za wieczór, czym dodatkowo zaskoczył blondyna, sam nie wiedząc, dlaczego od razu nie poszedł do własnego mieszkania. Z klatki schodowej przyglądał się jeszcze jak pokracznie brunet próbuje poradzić sobie z butami. Chyba czekał tylko na moment, kiedy w końcu się z nimi przewrócić choć ku jego rozczarowaniu, nic takiego się nie stało. Nie rozumiał tylko dlaczego nie zamknął za sobą drzwi, przez co i on czuł się głupio tak nagle zostawiać go i iść do własnego mieszkania.
    Słysząc czyjejś imię, uniósł nagle głowę, w napięciu wyczekując tej osoby, o której wspomniał mężczyzna. Nie wiedzieć czemu, od razu pomyślał, że przecież Jules mógł z kimś mieszkać. Mógł mieć partnera, z którym się przeprowadził i... w jednej chwili poczuł cholerny przypływ zazdrości, zapewne spowodowany alkoholem rozkładającym się w jego organizmie. Trudno było przewidzieć, jak zareagowałby na drugiego mężczyznę i czy nie sprowokowałby niepotrzebnej kłótni.
    Kiedy jednak okazało się, że Jules miał na myśli kota... białego, puszystego jak chmurka kota, który skrzętnie ignorował swojego właściciela, jakby obraził się na niego, że tak późno wraca do niego, Cyrus wyraźnie wymiękł na ten widok.
    ____- Zostałeś... ojcem? - parsknął, zdając sobie sprawę jak dziwnie brzmiało te pytanie. Nie potrafił jednak długo pozostać poważnym na widok tak puchatego stworzenia, którego koniecznie chciał pogłaskać. Toteż gdy tylko Jules złapał go na ręce, Cyrus ośmielił się wejść do przedpokoju, uśmiechając się coraz szerzej.
    ____- Kiedyś mówiłeś, że nie chcesz mieć dzieci. Od kiedy masz... Boba? - zagadnął, wyciągając rękę w kierunku kociego uszka, za które od razu zaczął drapać, tak aby pomóc nieco udobruchać tak obrażalskie stworzenie.
    Znów stali blisko siebie... tak blisko, że gdy Cyrus uniósł spojrzenie na Julesa i natrafił na jego brązowe odpowiedniki, aż odchrząknął cicho, cofając się o krok. Bardzo szybko się zapominał, tym bardziej kiedy jego umysł nie chciał się już dłużej pilnować w unikaniu rozmów z ciemnowłosym. Aby jednak nie skupiać się cały czas na jego osobie, odruchowo rozejrzał się po mieszkaniu.
    Zdziwił się jednak, kiedy poza kilkoma rzeczami w pomieszczeniu nie było zbyt wiele mebli. Mieszkanie wydawało się na nieskończone, nie do końca umeblowane i blondyn zastanawiał się czy Julesowi nie było tu czasem zbyt... smętnie? Nudno?
    ____- Skończyłeś się już przeprowadzać czy jeszcze zostało ci coś z poprzedniego mieszkania? - dopytał, skoro już postanowił wejść do środka.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pią 19 Mar 2021, 14:47

    _____ Jules uśmiechnął się z lekkim rozczuleniem na widok tego, jak szybko Cyrus podszedł do kota. Lucas nie znosił Boba. A Jules z kolei kompletnie nie rozumiał, czemu nawet porównał tę dwójkę do siebie.
    _____ - Zostałem - przyznał z dumą, podstawiając rozleniwionego i nieco zaspanego kota bliżej mężczyzny. -Już trzy lata jakoś? Nie mogłem się oprzeć urokowi Boba, więc musiałem zmienić zdanie w związku z dziećmi- przyznał szczerze, uśmiechając się szeroko do mężczyzny, widząc jak ten drapie zwierzaka za uchem. Kot był spokojny, wystawiając głowę bliżej w stronę jego ręki, a po pomieszczeniu rozeszło się ciche mruczenie. Był strasznym pieszczochem.
    _____ -Hm? - zaczął nieco z opóźnieniem na jego kolejne pytanie, dostrzegając błądzący wzrok po reszcie mieszkania. – Skończyłem, muszę tylko rozpakować parę pudełek, oprócz tego mam już wszystko - odpowiedział lekko skonsternowany i chwilę zajęło mu zorientowanie się, z czego mogło wynikać pytanie Cyrusa. – Sporo razy się przeprowadzałem, więc wolę nie mieć dużo rzeczy, łatwiej się je przenosi - przyznał szczerze, wzruszając z lekką rezygnacją ramionami. Miał wszystko to, czego potrzebował, a nie potrzebował też wiele. Całkowicie wystarczało mu minimum do przeżycia.
    _____ - Zaprosiłbym cię na herbatę, ale jeszcze nie wiem, gdzie wrzuciłem czajnik. I, cóż, herbatę - powiedział niezręcznie, a gdy Bob zaczął nieco wierzgać, wypuścił zwierzaka na ziemię, krótko głaskając go po grzbiecie. - Naprawdę dziękuję za dzisiaj - powiedział w końcu, może za długo utrzymując spojrzenie na jego twarzy. W powietrzu znów zawisła między nimi lekka niepewność i w dwójkę chyba stwierdzili, że to był czas, aby się pożegnać. Gdy drzwi za Cyrusem się zamknęły, brązowowłosy oparł się o nie plecami, wzdychając pod nosem, jak gdyby to w jakikolwiek sposób mogło uspokoić jego nieco rozszalałe tym całym wieczorem serce. Zaraz też usłyszał miauknięcie przy nodze i spojrzał krótko na kociaka, uśmiechając się lekko, gdy poszedł do kuchni, aby nakarmić kota i może przy okazji siebie.
    _____ Całą sobotę z kolei spędził na leczeniu kaca. Podniósł się z łóżka dwa, może trzy razy, na obiad i kolację, a resztę przeleżał. Nie wiedział nawet, czy to stan fizyczny mu bardziej doskwierał, czy mentalny. Co chwilę wypominał sobie swoje frywolne zachowanie wobec Cyrusa i były to momenty, gdy odwracał się i krzyczał w poduszkę, zbyt zażenowany swoim zachowaniem poprzedniego wieczoru. Nie wierzył, jak bardzo zluzował. Zachowywał się tak, jak gdyby nigdy nie wyrwał i podeptał zaufania między nimi, kompletnie olewając Cyrusa. Był gnojem, a fakt udawania, że nic się nie stało, tylko to w jego mniemaniu potęgował. Dlatego też niekoniecznie miał ochotę cokolwiek robić tego dnia i po prostu przeczekał do niedzieli. Ta jednak ani trochę nie zaczęła się spokojnie, bo już przed ósmą jego telefon dzwonił jak szalony. Odebrał dopiero za trzecim razem, przystawiając telefon do ucha, aby dowiedzieć się, że ma otworzyć natychmiast drzwi. Przeklął parę razy pod nosem, zanim nie odgarnął ciepłej kołdry, aby pójść do przedpokoju. Przed drzwiami stała wysoka kobieta, jeszcze wyższa od niego, ubrana w eleganckie, czarne spodnie i koszulę. Jedynie jej ekscentryczna biżuteria i bardzo mocny makijaż oczu wyróżniał ją z tłumu.
    _____ - Mei? - zapytał skonsternowany, przecierając z zaspaniem oczy. – Co ty tutaj robisz? - dodał, opierając się o framugę drzwi, gdy obserwował jak po wejściu siostra ściągała z ramion płaszcz i odkładała równiutko obcasy.
    _____ - Mówiłam ci, że przyjdę - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic, krzyżując ręce na klatce piersiowej, jak gdyby obserwowała w Julesie niesfornego dzieciaka, co daleko nie umywało się od prawdy.
    _____ -Ale nie o cholernej ósmej rano - burknął  z niezadowoleniem brązowowłosy, przecierając twarz dłońmi. - Rozgość się. Pójdę wziąć prysznic i możemy coś wspólnie ogarnąć -  mruknął, a machnąwszy na nią ręką, zamknął się w łazience.
    _____Kobieta w międzyczasie rozejrzała się po mieszkaniu, krzywiąc się na wszechobecną suchość i minimalizm. W odróżnieniu od brata, ona uwielbiała otaczać się rzeczami materialnymi. Poprawiła duże kolczyki, w kuchni zaparzając w ekspresie kawę. Z nią zgarnęła papierosy Julesa z blatu i od razu wyszła na balkon, drżąc niespodziewanie na chłód płytek przenikający przez jej cienkie rajstopy. Chwilę walczyła z zapalniczką, zanim nie udało jej się odpalić i zaciągnąć głęboko. Już miała przymknąć oczy, relaksując się w swoim zabójczym nawyku, zanim ktoś obok niej nie chrząknął cicho. Spojrzała zaskoczona obok na balkon, a widząc blondyna, kiwnęła mu krótko głową z dzień dobry, po czym wróciła do palenia, mając to dziwne wrażenie, że coś jej świta w głowie. Musiało minąć paręnaście sekund, zanim z krótkim, wpół zaskoczonym, wpół zdziwionym okrzykiem znów się nie odwróciła w stronę mężczyzny.
    _____ – Jasnowłosa?! - zapytała w niedowierzaniu, marszcząc brwi z wyraźną konsternacją na twarzy. Zaraz jednak szybko się zreflektowała. – Cyrus – dodała już spokojniej. Co do cholery? Jules nic jej nie wspominał o tym. Czy sam nie wiedział? Spojrzała kontrolnie za siebie, jak gdyby upewniając się, że brązowowłosy wciąż jest w łazience. Po tym wróciła wzrokiem do blondyna, mierząc go dłuższą chwilę, jak gdyby upewniając się, że się nie pomyliła. – Dobrze cię widzieć - przyznała w końcu, z uśmiechem opierając się o barierki tak, aby stać naprzeciwko mężczyzny. - Chociaż jesteś chyba ostatnią osobą, którą spodziewałabym się tutaj zobaczyć - parsknęła z lekkim rozbawieniem, zaciągając się głęboko papierosem. Widząc również, jak Cyrus wyciąga swoje, pochyliła się przez niewielki dystans dzielący dwa balkony, podkładając mężczyźnie ogień z zadziornością przebijającą się przez drobny uśmiech na pomalowanych czerwoną szminką wargach.  
    _____ - Mieszkasz sam? - zapytała, pośrednio tak naprawdę będąc ciekawa, czy ten był już zaobrączkowany. - Jul nic nie wspominał, że się spotkaliście. Bo wie, że mieszkasz obok? - dodała z pozorną nonszalancją, ale jej oczy pozostawały uważne, wyważone i chłodne. Orientowała się aż za dobrze w bagnie, jakie wyszło koniec końców z relacji tej dwójki. Chciała wybadać teren sama, skoro Jules jeszcze jej nie oświecił w tym temacie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 19 Mar 2021, 22:48

    ____Sobota minęła mu zastraszająco szybkim tempie, być może dlatego, że po powrocie do mieszkania i położeniu do łóżka, Cyrus przespał większą część dnia. Wypity alkohol ostatniego wieczoru to było jedno, ale blondyn czuł się też wykończony po całym tygodniu pracy, kiedy stres dawał mu się we znaki i dopiero przy wolnym dniu, schodziło z niego całe napięcie. Starał się wtedy wyciszyć i odreagować z dala od pracy, obowiązków i problemów. Te zaś, ostatnio obracały się wokół jednej, konkretnej osoby.  
    Okazało się, że wcale nie było mu łatwo nie traktować Julesa zbyt personalnie. Jego chęci spoczęły na próbie niedopuszczania go do siebie, co i tak średnio mu w tej chwili wychodziło i wcale nie czuł się z tego powodu dumny. Najwyraźniej zupełnie nie uczył się na własnych błędach.  
    Z kolei niedzielny poranek rozpoczął już z nieco większymi chęciami do życia, decydując się wstać po pierwszym budziku. Zamieniając szorty na dresy, zmusił się do porannego treningu, który powinien dostatecznie dobrze go rozbudzić i pozbyć z nadmiaru emocji. Kondycje miał dosyć marną... żeby nie powiedzieć, że nie miał jej wcale. Jak na studiach jeszcze w miarę starał się udzielać sportowo, tak po wylądowaniu w biurze zupełnie stracił poczucie czasu, kiedy jego ciało przestało wyglądać tak idealnie, z wyrysowanym każdym mięśniem. I wcale nie mobilizował go fakt, że parę dni temu miał okazję podotykać co nieco ramion Julesa i przekonać się, że wyglądał nawet lepiej niż te kilka lat temu. NIE MÓGŁ prezentować się gorzej od niego. Dla samego poczucia, że nadal jest na co popatrzeć.
    ____Po zrobieniu kilku okrążeń wokół parku, zaczął pluć sobie w brodę, że kondycja mu zmalała, ale za to fajek palił jeszcze więcej niż wcześniej.  
    Wróciwszy do mieszkania, natychmiast wskoczył pod prysznic, przynajmniej odrobinę usatysfakcjonowany, że nie przeleżał kolejnego dnia w łóżku. Naciągając na tyłek luźną koszulkę i dresy, zgarnął czym szybciej paczkę fajek i wyszedł na balkon, nie czekając nawet aż do końca wyschnął mu włosy. Tyle było z jego wyrzeczeń odnośnie nie palenia, bo kawę mógł rano pominąć, ale papierosów nigdy.  
    Przystanął za to w połowie kroku, zauważając na sąsiadującym balkonie ciemnowłosą dziewczynę w cienkich rajstopach, którą wyszła najwyraźniej w tym samym celu na zewnątrz co i on. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zorientował się, że balkon obok należy do Julesa, a brunetka do złudzenia przypominała mu kogoś bardzo dobrze znajomego. Odchrząknął więc cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę, a kiedy dziewczyna dopiero za drugim razem go rozpoznała, Cyrus prawie parsknął śmiechem na widok jej zaskoczonego wyrazu twarzy i słów, które choć kiedyś go mocno drażniły, teraz miały swój własny urok.  
    ____- Ciebie też, Mei - przyznał, podchodząc do miejsca, gdzie kończył się jego balkon, a zaczynał kolejny oddzielony jedynie niewysokimi barierkami. Wsunął papierosa do ust z wdzięcznością przyjmują od ciemnowłosej ogień. Nigdy nie spodziewałby się, że trafi na nią tak szybko, za to doskonale rozumiał jej reakcję. On sam wciąż czasem niedowierzał w zrzędzenie losu i głupi przypadek.  
    ____- Sam, jasne że sam. A z kim innym miałbym mieszkać? - rzucił żartobliwie, na start przyznając się co do tego, że nadal nikogo sobie nie znalazł. Mei wiedziała najlepiej, jak blondyn kiepski był w randkach i nic do tego czasu się nie zmieniło.  
    ____- Spotkaliśmy praktycznie pierwszego dnia. Nie wiem, czy mówił ci, że jest w mojej ekipie reklamowej. Nie, nie żartuję. Tak, brzmi to śmiesznie - odparł na chwilę nawiązując do tego, jak ponownie ich drogi zeszły się po tylu latach. Nie chciał jednak zbyt długo rozwodzić się na ten temat, najchętniej unikając tematu jej brata jak ognia. Zastanawiał się, czy chociaż swojej siostrze mógł powiedzieć co więcej, dlaczego zniknął.  
    ____- Ale mów, co u ciebie? Słyszałem, że wydałaś własną książkę. A gdzie egzemplarz dla mnie z dedykacją od autora? - uśmiechnął się żartobliwie, ogarniając mokrą grzywkę do tyłu. Zaciągnął się papierosem, wypuszczając powoli dym z ust, za nim znowu nie zerknął w stronę dziewczyny. - Wpadłaś przypilnować brata?
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pią 19 Mar 2021, 23:59

    ____Nie spodziewała się, że aż tak ucieszy ją spotkanie z blondynem. Nie widzieli się długo, a jej ostatnie rozmowy z Cyrusem obracały się głównie wokół Julesa. Wtedy była postawiona w nieprzyjemnej sytuacji, broniąc się jak mogła przed byciem pośrednikiem, ale również próbując uszanować to, czego chciał Jul, równocześnie nie raniąc za bardzo blondyna. Co więcej, sama też nie miała wtedy najlepszego kontaktu z bratem, co tylko się nakładało do wszystkiego.
         – Nie wiem, może udało ci się znaleźć jakąś amatorkę owoców morza – zaśmiała się krótko na wspomnienie ich nieco nieudolnej randki, podczas której wszystko poszło nie tak, jak planowali – począwszy od braku portfela do niechcianych alergii. Pewnie dlatego była to ich pierwsza i ostatnia, chociaż kumplami zostali dużo dłużej. Zaraz jednak zamilkła, w szoku na jego kolejne słowa. Zamaskowała przekleństwa, wynikające ze zwykłej irytacji swoim bratem, papierosem, głęboko się zaciągając.
         – Nie. O tym też zapomniał wspomnieć – odpowiedziała sucho, prychając krótko pod nosem; naprawdę było to wszystko niedorzeczne. Jak nic Julesowi potem się za to oberwie. Do tego Mei sama nie dowierzała w ten zbieg okoliczności. Trochę współczuła ich dwójce, że spotykali się w takich warunkach, a jednak żywiła szczerą nadzieję, że być może była to okazja, aby odbudować to, co kiedyś stracili. Nie chciała się wtrącać jakoś bardzo do ich relacji, ale planowała podjąć temat z bratem, jeśli ten tylko zdecyduje się przed nią otworzyć. Przez cały ten czas próbowała też wybadać to, jak Cyrus w ogóle odnosi się do tej sprawy, ale trudno było jej czegokolwiek się dowiedzieć przy strzępkach informacji i ukrytych ekspresjach.
         – To ilustrowana książka dla dzieci. Nie wiem, czy nie jest zbyt ambitna dla ciebie – parsknęła z przyjacielską kpiną, rzucając mu rozbawione spojrzenie. – Ale nadal bardzo chętnie ci podrzucę, specjalnie z dedykacją dla jasnowłosej – dodała zaraz, nie tracąc na zadziorności, ale też chcąc nieco zatuszować swoją nieswojość w związku z tym, czego się dowiedziała. – A żebyś wiedział! – prychnęła na pytanie mężczyzny, przewracając z lekka oczami, gdy zaciągała się po raz kolejny. – Jeśli ja do niego sama nie przyjdę, to idzie zapomnieć, że nawet mam brata. Jak nie poświęca całego czasu pracy, to cholernemu Luca… – odchrząknęła w ostatnim momencie, porzucając wątek, zbyt późno orientując się, że być może powiedziała o słowo za dużo. – W każdym razie, mimo że jest dorosły, to ciągle mu bliżej do mentalnego, nieogarniętego dzieciaka – kontynuowała jak gdyby nigdy nic, chociaż w jej głosie oprócz zirytowania, jasno dało się wyczuć duże zmartwienie i zwykłą siostrzaną miłość w stronę brata. Niezależnie jak bardzo by się ze sobą gryźli, naprawdę się kochali. Przynajmniej przez większość czasu.
         – Jak ułożyło się tobie? – zapytała, zmieniając temat z Julesa z powrotem na Cyrusa. – Wszystko dobrze? I wspominałeś, że „twojej” ekipie? Czy to znaczy, że teraz jesteś szanownym szefem? – dodała, starając się utrzymać ciągle dość lekki, naturalny ton ich rozmowy. – I zdecydowanie musimy wybrać się na jakieś piwo, usiąść na spokojniej – oznajmiła pewnie, gasząc końcówkę papierosa i wyrzucając peta do słoika. Zaraz też oparła się przedramionami o barierkę, przechodząc z jednej nogi na drugą, aby ograniczyć chłód podłogi.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sob 20 Mar 2021, 14:09

    ____Parsknął na wspomnienie nieszczęsnej randki z owocami morza, na które Mei była mocno uczulona. Blondyn zdawał sobie oczywiście z tego sprawę, ale sam nie potrafił stwierdzić, dlaczego ze wszystkich możliwych restauracji, wybrał akurat tą serwującą same krewetki, kalmary czy małże, na domiar złego, nie mając jeszcze czym za ową nieszczęsną kolację zapłacić. Po czasie zwyczajnie się z tego śmieli, chociaż w tamtej chwili zjadł go taki stres i zażenowanie, że nie było mowy o kolejnej powtórce z rozrywki.  
    Mimo, że może nie ułożyło się im jako parze, naprawdę miło wspominał czasy, kiedy we trójkę razem z Julesem odwiedzali wszystkie pobliskie bary i kluby. Aż trudno mu było uwierzyć, że to wszystko tak szybko się skończyło, a oni dorośli i każdy zaczął układać życie po swojemu.  
    ____- Będę zaszczycony mogąc wziąć ją do ręki - złapał się teatralnie za serce, udając poruszonego tą specjalną dedykacją dla jasnowłosej. Był niesamowicie zadowolony, że dziewczynie udało się osiągnąć jakiś swój mały sukces, który był dobrym początkiem do większej kariery. A on jako jeden z nielicznych będzie miał ten przywilej, poznania sławnej autorki książek o imieniu Mei, przezwisku Krewetka.  
    Zaciągnął się na dłużej papierosem, przysłuchując dalszym słowom ciemnowłosej. Z bardzo niewinnej i luźnej rozmowy dowiedział się więcej niż był w stanie przez cały tydzień wyciągnąć od Julesa.  
    Westchnął nieco głośniej, wyłapując tą jedną cząstkową informację, która musiała wymsknąć się dziewczynie. Mei od zawsze lubiła dużo gadać, być na bieżąco ze wszystkim i nie powinien być zupełnie zaskoczonym, że to właśnie od niej dowiedział się, że brunet mógł się z kimś umawiać. Ciężko mu było przełknąć przez chwilę gulę, która stanęła mu w gardle. Chyba sam nie był przygotowany, że to wypłynie tak szybko. Na co on właściwie liczył? Że Jules tak jak on, nikogo sobie nie znalazł przez ten czas? Śmiać mu się chciało na własną naiwność i na to, że dalej go to obchodziło, czego przed samym sobą nie umiał nawet przyznać.
    ____- Jules ma kogoś - bardziej stwierdził niż zapytał, opierając się przedramionami o barierkę, głowę zwieszając lekko w dół. Jego nonszalancka podstawa do złudzenia przypominała to, jak zachowywał się te cztery lata temu, kiedy próbował zamaskować wszystkie uczucia i odciąć się od tego, co mogło je wywoływać.  
    Odchrząknął starając się pozbyć chrypy w głosie wdzięczny, że Mei postanowiła jednak nie zagłębiać się w ten temat. To nie była jego sprawa, żeby miał wypytywać o życie prywatne Julesa. Mógł sobie układać je i żyć jak tylko chciał, a mu było nic do tego.
    ____- Nie szefem, menadżerem mniejszej grupy. Miałem farta, że akurat otwierali nową załogę i dostałem tę szansę wykazania się - wytłumaczył, gasząc niedopałek o balustradę. - W porządku. Mam niezłą pracę, mieszkanie, znajomych. Póki co żadnych większych problemów. Chyba nie mam na co narzekać - wzruszył ramionami, nie brzmiąc jednak jakby mówił z wielką dumą i fascynacją o swoim życiu. Było takie o jakimś kiedyś marzył, ale sam nie potrafił przyznać, dlaczego wcale go nie cieszyło.  
    Zerkając na brunetkę zauważył, że ta przeskakuje z nogi na nogę i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że na zewnątrz było naprawdę chłodno, a oni ucinali sobie pogawędkę na balkonie jakby był środek lata.  
    ____- Piwo i pizza we dwoje? Zapraszasz mnie na naszą drugą randkę? - zaśmiał się luźno. Miło było znowu żartować z tego, że kiedyś naprawdę próbowano ich ze sobą zeswatać. - Zaprosiłbym cię do środka, ale nie chcę zostać oskarżonym o kradzież siostry - uśmiechnął się nieco luźniej, zerkając w stronę drzwi czy nie było nigdzie widać bruneta.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 20 Mar 2021, 19:51

    ____Mei niemal od razu poczuła poczucie winy, że wygadała kwestię związku Julesa. Wiedziała, że nie powinna była i czasem po prostu musiała trzymać język za zębami. Przytaknęła jedynie na stwierdzenie Cyrusa, nie wchodząc już na ten temat.
        – A tam farta – powiedziała, nie kryjąc w głosie podziwu i jasnej pochwały dla mężczyzny. – Jestem pewna, że jesteś świetny w swojej pracy – stwierdziła całkowicie szczerze, będąc przekonaną o zdolnościach Cyrusa. – I naprawdę się cieszę, że względnie ci się ułożyło – dodała ciepło, patrząc mu ze szczerością w oczy. Dostrzegła brak jakiejś ekscytacji czy zadowolenia na jego twarzy, gdy ten o tym wspominał, jednak nie czuła się na miejscu, aby dopytywać.  
        – O tak, myślę że tego by nie zdzierżył – zaśmiała się kobieta na jego słowa, doceniając propozycję Cyrusa. – Chociaż może jednak nie wiem, czy jestem gotowa na drugą randkę, boję się, że tej mogłabym już nie przeżyć – dodała rozbawiona, zanim lekko nie drgnęła, słysząc dźwięk otwieranych drzwi w mieszkaniu. Odwróciwszy się przez ramię, rzuciła szybko okiem, czy Jules skończył się myć; dała tym samym znak Cyrusowi, że może się spodziewać chłopaka.
        - Mei?! Wzięłaś moje fajki? – dobiegło ich wtedy  wnętrza domu, a po chwili na balkonie dołączył do nich Jules, najwyraźniej kompletnie nieprzygotowany na widok Cyrusa. Potknął się lekko o próg, prostując z niezręcznością wymazaną na lekko zarumienionej po prysznicu twarzy. Mężczyzna nie widział blondyna od pamiętnego wieczoru alkoholowego i na jego widok zalały go wszystkie żenujące wspomnienia, tylko dobijając moralniaka, jakiego miał. – Hej – przywitał się krótko, niepewnie, nie wiedząc co ze sobą zrobić, więc po krótkiej analizie, zwrócił wzrok na siostrę. – Poczekam w środku – stwierdził w końcu, nie chcąc wprowadzać swoją osobą niezręcznej atmosfery, chociaż na to już chyba było za późno. I tak szybko jak przyszedł, tak znów zniknął we wnętrzu mieszkania.
        – Cały Jules – prychnęła kobieta na ten widok, odprowadzając brata wzrokiem, zanim znów nie spojrzała na Cyrusa. Posłała mu ciepły uśmiech, wzruszając lekko ramionami, jak gdyby stwierdzając, że nic w tej kwestii nie zdziałają. – Chyba muszę się zbierać. Ale wyczekuję tego piwa. Numer masz ten sam? – zapytała, odsuwając się od barierki. Słysząc potwierdzenie, kiwnęła krótko, machając mu dłonią. – Napiszę niedługo, jasnowłosa – obiecała, i z ostatnim zadziornym uśmiechem, zniknęła za drzwiami, wracając do ciepła mieszkania.
        – Jul? – zaczęła od razu po wejściu, zamykając drzwi balkonowe za sobą. Mężczyzna posłał jej swoje standardowe spojrzenie znad kubka kawy w kuchni, gdy wiadomym już było, że nie zamierzał rozmawiać. Kobieta westchnęła, poprawiając włosy i oparła się o blat niedaleko niego.
        – Nie ma o czym mówić, Mei. – Było to jedynym komentarzem, na który zdecydował się Jules, równocześnie też ucinając jakiekolwiek pytania i rozmowy; wiedział, że powinien wspomnieć o Cyrusie Mei, ale jakoś ciągle się od tego wzbraniał. Stąd też był całkowicie pewien, do czego zmierzała jego siostra, ale nawet nie ukrywał się też z tym, że nie czuł się komfortowo z całą tą rozmową. Podświadomie zdawał sobie sprawę, że Mei prędzej czy później spotka się z Cyrusem, ale nie spodziewał się, że kiedy do tego już doszło, będzie go tak uwierał.
        – Wymsknęło mi się o Lucasie – stwierdziła zamiast tego Mei i jedynie mocniejsze napięcie ramion mężczyzny wskazywało zdenerwowanie brata. – Naprawdę przepraszam, zapomniałam się.
        – Okej, nie ma sprawy – odpowiedział po dłuższej chwili Jules, nie rozumiejąc, czemu czuł się tak nieprzyjemnie z myślą, że blondyn dowiedział się o jego związku. – Po prostu…zostawmy to na teraz, okej? – poprosił w końcu siostrę, wzdychając lekko pod nosem. Nie wiedział nawet, co sam miałby jej powiedzieć, gdy wciąż nie umiał uporządkować swoich myśli po spotkaniu z Cyrusem. Dlatego tchórzliwie zostawiał to na kiedy indziej. – To co, idziemy na jakieś śniadanie i zakupy? – zaproponował w końcu, tuszując tym ten niekoniecznie przyjazny temat. Mei chwilę obserwowała brata, zanim nie skapitulowała i z lekkim uśmiechem kiwnęła głową. Zagada o to innego dnia, gdy Jules będzie bardziej skłonny do rozmów.
        – Ale ty stawiasz – zanuciła, zanim tanecznym krokiem nie skierowała się w stronę wieszaka, z którego zgrabnie zgarnęła płaszcz.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 21 Mar 2021, 16:41

    ____Oh, jak on tęsknił za tymi rozmowami z dziewczyną, za jej docinkami, żartami i nawet tą głupią “jasnowłosą”, od której zdążył się już odzwyczaić. Nic dziwnego, że tak szybko zrelaksował się w towarzystwie brunetki, czas praktycznie sam mijał i dopóki nie wchodzili na temat jego relacji z jej bratem, wszystko było w porządku. Niestety Jules musiał w końcu zorientować się, że jego siostra gdzieś mu zniknęła, a kiedy wyjrzał na balkon, Cyrus rzucił mu tylko zaskoczone spojrzenie, witając się cicho. Atmosferę między nimi można było koić noże, mimo że od ostatniego wyjścia na piwo i tak coś się między nimi poprawiło. Przynajmniej nie byli do siebie już tak wrogo nastawieni i względnie zaczęli tolerować swoją obecność. Wciąż jednak nie zachowywali się w swoim towarzystwie na tyle swobodnie, by móc bez problemu ze sobą rozmawiać.  
    Blondyn nie próbował dłużej zatrzymywać dziewczyny, przytakując jedynie na jej słowa odnoście numeru telefonu i żeby odezwała się, jeżeli najdzie ją ochota na te piwo. Żegnając się, wrócił wreszcie do mieszkania i dopiero teraz dotarła do niego, jaka była różnica temperatury na zewnątrz, a w jego mieszkaniu. Dreszcz przeszedł po całym jego ciele i w pierwszej kolejności, postanowił pomóc jednak swoim włosom w wyschnięciu, zdając sobie sprawę, że w ogóle nie powinien wychodzić na zewnątrz z mokrą głową. Zaparzył sobie herbatę i nakrył się kocem po tym, gdy dość mocno przewiało go na balkonie.  
    ____Z każdym kolejnym dniem Cyrus odczuwał tylko coraz większe skutki swojej głupoty, bezmyślności i nieodpowiedzialności względem własnego zdrowia. Jeśli jeszcze na początku tygodnia liczył, że uda mu się jakoś uniknąć przeziębienia, tak pod sam jego koniec był już przekonany, że angina i zapalenie gardła okazały się od niego silniejsze. Nie sprawiło to jednak, że postanowił opuścić choćby dzień w pracy, bo miał przecież masę obowiązków, zleceń i zorganizowanych spotkań, których nie był w stanie przełożyć.
    Już od rana, gdy pojawił się w biurze, wyglądał jak chodząca kupka nieszczęścia z bladym odbiciem na twarzy i chorowicie zaczerwienionymi policzkami. Nic dziwnego, że większość osób z jego grupy zwróciła uwagę na stan jego zdrowia, choć im częściej pytano go, czy wszystko w porządku, tym coraz wredniejszą odpowiedź otrzymywano, aby dali sobie spokój, nie interesowali, że potrafi sam o siebie zadbać i że przede wszystkim, wszystko z nim w porządku. Prawdą to oczywiście nie było, bo pulsowanie w głowie praktycznie rozsadzało mu czaszkę, bolały go zatoki i gardło, tak że ledwie praktycznie co mówił. Jego zdrowie niestety odbijało się także na efektywności jego pracy, bo w wielu rzeczach po prostu się mylił, nie dopatrzył nie mogąc się w żaden sposób skupić.  
    Łykał tabletkę za tabletką przeciwbólową i popijał je kawą, które miały tylko uśmierzyć mu bólu do czasu spotkania w firmie, na którym musiał być obecny.  
    ____Po przeszło półtorej godzinie wrócił z powrotem do ich biura, wyglądając jeszcze gorzej niż wcześniej. Był wykończony całą godziną prowadzenia rozmów, odpowiadania na pytania i koncentrowania się, aby wypaść jak najlepiej przed swoim szefem, który czuł, że pokłada w nim ogromne nadzieje. Koniec końców i tak był na siebie wściekły, że nie wszystko poszło zgodnie z planem, parę razy zaplątał się w zdaniach, stracił wątek, a na sam koniec usłyszał, że nie jest to chyba jego najlepszy dzień. Bo wcale nie był.
    Opadając ze zmęczenia na fotel, chciał sięgnąć po przygotowaną umowę z kolejnym klientem, gdy zupełnie przypadkiem strącił kubek z kawą na ziemię wraz z całą zawartością teczki z fakturami. Porcelana zbiła się wydając z siebie odgłos tłuczonego szkła, który rozniósł się po biurze, a wszystkie umowy przemokły w kawie.  
    ____- Kurwa mać - westchnął nie mając już nawet siły tłumaczyć wszystkim, że nic się nie stało. - Terry, wydrukujesz mi nową umowę? - poprosił, kucając przy ziemi żeby pozbierać z podłogi resztki rozbitego szkła.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 21 Mar 2021, 18:56

    ____Wiedział, że coś jest nie tak, bo jego wzrok, nawet mimo pracy, absurdalnie dużo razy wędrował w stronę Cyrusa. Zauważył jego nieco zaszklone oczy, czasem kaszlnięcie w rękaw czy rozpalone policzki, ale dopiero pod koniec tygodnia zdał sobie sprawę z intensywności objawów mężczyzny, które jasne stały się dla całego zespołu. Niemniej, jak z upartym dzieciakiem, Cyrus albo ich zbywał, albo ignorował wszystkie propozycje i obawy. Nawet sam Jules już przestał stronić od kontaktu z blondynem, porzucając te emocje na moment gdzieś w czeluściach umysłu, gdy obserwował jak stan mężczyzny z godziny na godzinę się pogarsza, aby dobyć apogeum wraz z dźwiękiem porcelany rozpadającej się w drobny mak o ziemię. Podniósł zaskoczony wzrok znad dokumentów, nad którymi siedział – nawet ilość jego pracy zmalała, co stanowiło jasny sygnał, że coś z blondynem było nie tak – i spojrzał w stronę dźwięku. Dostrzegając mężczyzn przy biurku, westchnął cicho, patrząc też na zegarek. Ich zmiana już minęła i oprócz Terrego i ich dwójki, reszta zespołu zmyła się już do domu, też głośno wokalizując swój niepokój w związku z Cyrusem. Po krótkim wahaniu, które dość szybko minęło, koniec końców ruszył w stronę blondyna.
        Kucnął przed mężczyzną, zaczynając zbierać większe odłamki szkła, odganiając też przy tym dłonie Cyrusa, jak niesfornego dzieciaka. Po wyrzuceniu, wrócił na podłogę, bezpardonowo sięgając do rozpalonego czoła blondyna.
        – Masz gorączkę – oznajmił spokojnie, pierwszy raz od dawna patrząc mu twardo w oczy. Nie dziwił się, że blondyn pracował w takim stanie. Najwyraźniej w kontekście upartości od studiów nie zmienił się ani trochę. I choć sam zastanawiał się, czy był w ogóle w pozycji, aby jakkolwiek pouczać Cyrusa, koniec końców postarał się podejść do tego z dystansem. Nie mógł uchronić się przed niepokojem o stan mężczyzny, nie mógł się też okłamywać, że tego nie czuł, niezależnie jak ich relacja wydawała mu się absurdalna.  – Powinieneś iść do domu, nie wyglądasz dobrze – stwierdził, a widząc minę Cyrusa, przewrócił lekko oczami. Porzucił w tamtej chwili ich relacje pracownik-szef, na moment być może się zapominając, ale wyszedł z założenia, że w takiej sytuacji nie było to aż tak istotne. Oczywiście, że został również zignorowany, ale co z tego, skoro wraz z podniesieniem się blondyna, ten zachwiał się niebezpiecznie. Jul od razu go przytrzymał, marszcząc ze zmartwieniem brwi.
        – Terry? – zwrócił uwagę mężczyzny na siebie, podejmując samodzielnie decyzję o Cyrusie. Najwyżej oberwie w mordę i tyle. – Zgarnę go do domu, ma gorączkę – poinformował mężczyznę, głównie dlatego, że wątpił, aby Cyrus się zgodził, jeśli tylko Jules by naciskał na niego w tej kwestii. Potrzebował jakiegoś większego autorytetu i Terry wydał mu się najrozsądniejszym wyjściem.
        – Dobry pomysł – zgodził się mężczyzna. – Wybacz, Cyrus, ale naprawdę powinieneś już iść. W tym stanie jedynie sobie zaszkodzisz. Nie mamy żadnych palących terminów, więc po prostu na dzisiaj już odpocznij? Zrobiłeś i tak kawał dobrej roboty do teraz – zaproponował mężczyźnie miękko, sięgając po zalaną teczkę. – Zajmę się resztą – dodał, tym razem już kierując to w stronę Julesa, który kiwnął mu krótko głową.
        – Nie bądź uparty, po prostu chodź – poprosił cicho Jules, nie przejmując się już tym, jak bardzo naruszał swoje jakieś postanowienia względem Cyrusa. Teraz te nie były ważne w żadnym stopniu, jego priorytetem stało się bezpieczne wpakowanie blondyna do łóżka i zbicie gorączki. – Przyjechałeś autem? Mogę zawieźć nas z powrotem – dodał, mając nadzieję, że Cyrus nie będzie się dalej jakoś bardzo wykłócał. Jego niedoczekanie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pon 22 Mar 2021, 09:52

    ____Do upartego był w stanie powtarzać, że nie potrzebuje żadnej pomocy i oczywiście takowej pomocy nie miał zamiaru przejmować. Nawet jeśli jego ręce drżały próbując pozbierać odłamki szkła, wciąż nieustępliwie próbował wykrzesać z siebie ostatnie zapasy energii, żeby tylko dotrwać do końca dnia.
    Jego piwne tęczówki błysnęły zaintrygowane, kiedy przed nosem pojawiła mu się czarna, znajoma czupryna kucająca tuż obok. Jules sprzątnie odgonił go od potłuczonego szkła, dopóki jeszcze sam siebie nie zranił i zajął się posprzątaniem tego burdelu z podłogi. W tym czasie blondyn wyglądał jakby kłócił się sam ze sobą w myślach, czy powinien mu podziękować za tę pomoc czy zgonić za to, że znowu wciska nos w nieswoje sprawy. Za nim zdążył jednak cokolwiek odpowiedzieć, poczuł niespodziewanie chłodną dłoń na swoim czole, która po paru sekundach odsunęła się od niego równie szybko. Jules próbował wmówić mu, że ma gorączkę na co mężczyzna natychmiast potrząsnął zaprzeczająco głową, jeszcze bardziej poirytowany niż wcześniej.
    ____- Nie mów mi co mam robić - prychnął nie chcąc nawet słuchać o powrocie do domu, dopóki nie skończy tego, co na dzisiaj mu zostało. Potrafił sobie świetnie sam radzić. Jakieś choróbsko nie było w stanie odesłać go do domu i Cyrus za wszelką cenę był w stanie upierać się, że jest niezniszczalny.
    Próbując podnieść się z powrotem na równe nogi, zakręciło mu się nagle mocniej w głowie i zachwiał się niebezpiecznie do tyłu, jak na złość lądując na moment w ramionach ciemnowłosego. Z pomocą drugiej pary ramion przytrzymujących go za barki, udało mu się wreszcie wyprostować choć wydawał się jeszcze w zbyt wielkim szoku by przyznać Julesowi rację. Naprawdę nie było z nim zbyt dobrze.
    ____- Nie, nigdzie nie idę. Wracaj do pracy i zajmij się sobą - mruknął obronnie, odsuwając się natychmiast od bruneta. W jego oczach pojawiło się za to jeszcze więcej paniki, kiedy Jules postanowił zaangażować do odesłania go do domu także Terrego. Mężczyzna z kolei nie zaprzeczał, zgadzając się tylko co do tego, że powinien wypocząć.
    ____Cyrus był zły, rozgoryczony z każdą chwilą czując się coraz gorzej. Miał wrażenie, że głowa eksploduje mu za chwilę od całej tej sytuacji, od choroby i Julesa, który nie chciał dać za wygraną, a on nie miał siły dłużej z nim walczyć. Rzucił mu jeszcze jedne krzywe spojrzenie po czym wreszcie, WRESZCIE zgarnął z wieszaka swój płaszcz, wpakował do kieszeni telefon i klucze, czekając na bruneta przy wyjściu.
    Nie miał pojęcia, dlaczego zgodził się by go odwiózł, bo na pewno nie chodziło o kwestię jego zdrowia. Potrafiłby dojechać sam do domu, to nie była jakaś przeraźliwie duża odległość, a on znał całą trasę na pamięć. Chyba w tym momencie było mu już wszystko jedno czy Jules pomaga mu z dobre woli czy chce po prostu wyrwać się z pracy, mimo że tak naprawdę swoje praktycznie już skończył. Cyrus wmawiał sobie, że nie robi tego dla niego, bo nie ma powodu by mu pomagać. Że wykorzystuje jedynie darmową podwózkę i czuje swój sukces, kiedy on nie ma siły się z nim sprzeczać.
    Gdy obaj wyszli na parking przed budynkiem firmy i skierowali się w stronę białego hyundaia, Cyrus zawahał się jeszcze przez chwilę.
    ____- Nie zarysuj mi auta - mruknął, ostatecznie wręczając brunetowi do ręki klucze, samemu pakując się na siedzenie pasażera z boku kierowcy. Olał jednak zapinanie pasów, wciskając się jedynie mocniej w fotel, odwracając głowę w stronę bocznej szyby. Dopiero po uspokojeniu targających nim emocji, przypomniał sobie, że w mieszkaniu nie miał żadnych leków na przeziębienie i zbicie gorączki, a naprawdę spieszyło mu się do powrotu do pracy.
    ____- Czekaj. Zajedź jeszcze do apteki.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pon 22 Mar 2021, 13:58

    ____Starał się odepchnąć od siebie wszystkie niekomfortowe myśli związane z tym, jak bardzo przekraczał każdą możliwą granicę z Cyrusem w tamtej chwili. Począwszy do pracowniczej, aż po tę na grząskiej płaszczyźnie ich zniszczonej relacji. Nie dziwił się więc niechętnym odpowiedziom blondyna i całe szczęście, że Terry ich wspomógł - inaczej Jules był przekonany, że jego słowa spełzłyby na niczym.
        Odetchnął z ulga, gdy Cyrus w końcu się zgodził. Posłał krótki uśmiech Terremu i szybko spakował swoje rzeczy do torby z biurka, łącznie z paroma papierami, których nie skończył i pewnie będzie musiał przysiąść wieczorem. Zaraz też wyszedł za Cyrusem, który wyglądał jakby na choć jedno jego nieodpowiednie słowo był gotów zrzucić go ze schodów, a Jules nie zamierzał ryzykować, posłusznie milcząc obok niego. I tak nagiął ich relację wystarczająco.
        – Nie zarysuję – zapewnił, chociaż wcale nie był tego taki pewien. Nie jeździł od dawna, ale nadal wydawało mu się to bezpieczniejszą opcją niż wpuszczenie Cyrusa w takim stanie za kółko. Rzucił kątem oka na mężczyznę, a dostrzegłszy, że ten nie zapiął pasów, sam sięgnął po nie i zrobił to za niego, unikając jak najbardziej mógł dotykania go. Zaraz po tym odpalił auto i ostrożnie wyjechał, powoli czując jak zaczyna się stresować, ale z całych sił próbował nie dać tego po sobie poznać, zakrywając się sztuczną maską nonszalancji. Wołał jednak nie dokładać Cyrusowi zmartwień (trochę też wstydził się tego faktu), że nie był najbardziej zdolnym kierowcą.
        Udało mu się jednak mniej więcej sprawnie wyjechać i mimo utrzymywania bardzo powolnego tempa, nie był to aż tak tragiczny pokaz. Tak jak Cyrus chciał, zatrzymał się przy aptece, parkując już jawnie koślawo, ale uparcie udawał, że tego nie widział. Poczekał, aż blondyn wrócił z lekami, nie chcąc go wyręczać, nawet jeśli propozycja mu się cisnęła na usta. Wykorzystał też ten moment samotności na uspokojenie się i zgaszenie całej niezręczności oraz poczucia niewygody, który czuł na taki kontakt z blondynem. W takiej sytuacji jego emocje nie były aż tak istotne i starała się zdusić je w sobie, priorytetyzując to, aby Cyrus poczuł się lepiej.
        – Pasy – rzucił jedynie po jego powrocie ze sklepu i ruszył dopiero, gdy Cyrus się zapiął. Nie zamierzał ryzykować jego bezpieczeństwa, gdy czuł się za kółkiem tak, jakby miał w każdej możliwej chwili wjechać w słup. Jechali do mieszkania nieco dłużej, niż pewnie normalnie zajmowało to mężczyźnie; w aucie oprócz tego panowała napięta, nieprzyjemna cisza, przerywana jedynie pokaszliwaniem. W końcu jednak dotarli i Jules zwrócił kluczyki Cyrusowi, zastanawiając się, jak powinien podejść do mężczyzny, aby bardziej go nie zirytować, a jednak wciąż upewnić się, że ten nie zemdleje ani nie pogorszy się jego stan.
        – Pozwolisz sobie pomóc? – zapytał cicho, zanim Cyrus zniknął za drzwiami swojego mieszkania. – Chociaż do czasu, aż zejdzie ci gorączka – dodał zaraz, z jednej strony nie chcąc się narzucać – zdawał sobie sprawę, że pewnie nadwyrężał cierpliwość Cyrusa – z drogiej z kolei nic nie mogąc poradzić na upierdliwe zmartwienie, które zagnieździło się w nim od czasu, gdy spostrzegł chorobę blondyna. Był pewien, że to nie wynikało jedynie z sentymentu. O ile ten owszem, miał do ich relacji, tak w rzeczywistości nigdy nie przestał się martwić i myśleć o Cyrusie. Ich przyjaźń, mimo że już nie działająca, była zbyt mocno zakorzeniona w nim.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Wto 23 Mar 2021, 23:11

    ____Od wyjechania z parkingu Cyrus nie był jakoś szczególnie rozmowny, toteż nie zamienili ze sobą praktycznie ani słowa. Jules skupiony był na drodze, z kolei on tępo wpatrywał się w mijane przez nich budynki czy samochody. Gdy wcisnął się mocniej w miękki fotel, oczy praktycznie same zaczęły zamykać mu się ze zmęczenia, chociaż na siłę starał się nie usnąć. W tej chwili nie zwracał już uwagi na to, że brunet odwoził go właśnie do mieszkania, że pomógł mu w zapięciu pasów i zerkał co jakiś czas niespokojnie w jego stronę, kiedy duszący kaszel nie chciał dać za wygraną.
    Gdy z kolei zatrzymali się przy aptece, leniwie zmusił się na chwilę do wyjścia z auta i zaopatrzenia się w coś na zbicie gorączki, jakieś tabletki na gardło i kilka paczek witamin, które wcisnęła mu farmaceutka przy kasie. Cyrus chciał tylko jak najszybciej znaleźć się już w domu, toteż bezgłośnie zapłacił za wszystko, zgarnął siatkę leków i wrócił z powrotem do samochodu, informując Julesa, że mogą jechać dalej. Czuł się tak wykończony, że nie zwracał uwagi na drogę, która zajęła im nieco więcej czasu niż zwykle. Machinalnie schował przekazane mu kluczki i ruszył w stronę własnego mieszkania, nie mając siły na jakieś szczere podziękowania za podwózkę czy pożegnania się. Cała jego skulona postawa, rozpalone czoło i zamglone spojrzenie wskazywało, że choroba postępuje, a mu ciężko było rozsądnie myśleć, jak powinien z nią walczyć.
    Zatrzymał się w progu, słysząc pytanie Julesa, który nalegał, aby pozwolił sobie pomóc. Z takim samopoczuciem naprawdę nie był w stanie sam się sobą zaopiekować i możliwe, że powoli zaczął zdawać sobie z tego sprawę. Może to właśnie ta świadomość, a może zmartwiony ton głosu ciemnowłosego sprawił, że ostatecznie zostawił mu otwarte drzwi do mieszkania, samemu zabierając się za zdjęcie płaszcza i butów.  
    ____- Wchodź - odparł krótko, starając się zbyt długo nad tym nie zastanawiać.  
    Jego mieszkanie nie było zbyt duże, chociaż po tych kilku latach zdążył dość dobrze zagospodarować i urządzić każdą przestrzeń. Było przede wszystkim bardzo jasne, ściany i meble utrzymane w czystej bieli, charakteru dodawały surowe panele z ciemnego drewna czy rustykalna ściana z cegieł, na której wisiały fotografie jego autorstwa. Kuchnia łączyła się z małym salonem i to właśnie do niego Cyrus w pierwszej kolejności postanowił się udać.  
    ____- Rozgość się. Zrób sobie kawe jeśli chcesz - poinformował luźno, odkładając siatkę z lekami na blat kuchenny. Zaraz potem zniknął na moment w łazience postanawiając przebrać się w jakieś luźne dresowe spodnie i koszulkę, którą zgarnął z suszarki. W tak dużo bardziej wygodnym, domowym wydaniu wrócił do salonu, póki co opadając na kanapę. Nie miał pewności, czy powinien od tak olać obecność Julesa i położyć się do łóżka.  
    ____- Bob - rzucił niejasno, zakrywając się na ramionach kocem. - Będzie tęsknił. Możesz go tu przynieść i nakarmić, jak chcesz. W lodówce powinienem mieć gotowanego kurczaka - sprostował, bardziej przejmując się teraz czyimś kotem niż tym, że chociażby powinien wziąć leki na zbicie gorączki.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 24 Mar 2021, 00:02

    ____Odetchnął z ulgą, słysząc zgodę blondyna i podążył za nim do mieszkania, rozglądając się z ciekawością. Zaraz za drzwiami zrzucił z siebie płaszcz i poluzował krawat, rozpinając też parę guzików koszuli. Potem pójdzie się przebrać. Mimo słów Cyrusa, nie ruszył się jednak z przedpokoju do kuchni, czując się raczej niepewnie w tak prywatnym miejscu blondyna. Tak, jakby naruszał przestrzeń, do której w teorii nie miał już wstępu. A jednak stał tam, w jasnym i ładnym przedpokoju, czując zarówno nie na miejscu, jak i w domu; dwie tak zbieżne emocje powodowały nieprzyjemny uścisk w jego klatce piersiowej, ale i egoistyczny uśmiech czający się w kącikach ust. Odetchnął cicho do siebie, biorąc się w garść, gdy Cyrus, z każdą minutą wyglądający coraz gorzej, wyszedł w dresie i owinięty kocem z jednego z pokojów. Podążył za mężczyzną do salonu połączonego z kuchnią, rozglądając się z ciekawością i podziwem dla tego, jak bardzo to miejsce było przepełnione Cyrusem. Każdy kąt krzyczał jego temperamentem, i Jules nie mógł się uśmiechnąć, tym bardziej też dostrzegając parę zdjęć na ścianie, do których autora był pewien.  
        – Okej, niedługo go zgarnę, dzięki – zapewnił mężczyznę miękkim tonem, wewnętrznie rozczulony tym, że ten nawet w takim momencie myślał o jego kocie. Bob jednak chwilę bez niego wytrzyma - zbyt martwił się jeszcze o chłopaka, aby skupić się na czymś innym i go zostawić. Odprowadził Cyrusa wzrokiem na kanapę, i sięgnął po termometr, podstawiając go mężczyźnie. W międzyczasie rozpakował apteczne zakupy. Wrócił do niego na sofę dopiero wtedy, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk pikania. Kiedy się Cyrus kładł, Jules sprawdził temperaturę.
        – 39.4°C – poinformował mężczyznę, marszcząc ze zmartwieniem brwi, zanim nie podniósł się i nie zaczął przeglądać wszystkich leków, które kupił blondyn. Posprawdzał ulotki, po czym rozpuścił mu jakieś witaminy w kubku i wziął od razu też najmocniejsze tabletki do zbicia gorączki, podając je blondynowi. Pomógł mu się podnieść, upewniając się, że ten się nie zakrztusi i wziął od niego też puste naczynie. – Spróbuj może się przespać? - zaproponował cicho, chyba machinalnie poprawiając na nim koc nieco wyżej, aż pod szyję, gdzie jego palce otarły się o rozgrzaną skórę. Zaraz ponownie wstał, znów udając się do kuchni, gdzie trochę się rozgościł, szukając po szafkach jakiejś ścierki lub ręcznika. Znalazłszy jeden, mniejszy, namoczył go lodowatą wodą i wrócił do Cyrusa. Odgarnął delikatnie jego włosy z czoła, kładąc na nie po chwili chłodny okład, wykonując wszystko mechanicznie i bez analizowania każdego kroku, tak jak w ostatnich tygodniach zachowywał się przy mężczyźnie. Tym razem jednak porzucił te nawyki, zbyt przejęty jego stanem, aby uparcie utrzymywać dystans. Będzie sobie to wypominał w innym terminie.
        – Potrzebujesz czegoś? – spytał, kucając na ziemi obok sofy, tak że ich twarze były na tej samej wysokości. Wiedział, że było to kompletnie nie na miejscu, ale wbrew sytuacji i niepokoju stanem zdrowia Cyrusa, Jules nie mógł odeprzeć myśli, jak uroczo ten wyglądał. Zupełnie nie przypominał pewnego siebie z pracy, osłabiony chorobą, z zarumienionymi policzkami, owiniętego ciasno kocem. Przez chwilę wyglądał po prostu młodo i bezbronnie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sro 24 Mar 2021, 22:38

    ____Wyglądał jak jedna kupka nieszczęścia zawinięta po uszy w koc, kiedy sam nie wiedział, co powinien ze sobą zrobić. Nie chorował aż tak często, a już na pewno nie na tyle poważnie by musiał zwalniać się specjalnie z pracy. Poza tym nigdy nie był dobry w dbaniu o samego siebie, toteż Jules okazał się swego rodzaju wybawieniem w jego chorobie. Kiedy mężczyzna podstawił mu do ust termometr, blondyn bez protestowania, wsunął go sobie pod język, czekając do momentu aż ten nie zaczął wydawać z siebie krótkich piknięć.  
    Na informacje o tym, jak wysoką miał gorączkę sam nieco się zdziwił, przynajmniej teraz mając już potwierdzone, dlaczego tak okropnie się czuł. Nie było mowy o tym, żeby gdziekolwiek się teraz ruszał, chociaż miał to szczęście, że nawet nie musiał. Jules praktycznie ze wszystkim go wyręczał przynosząc mu wyjęte z opakowania tabletki na zbicie temperatury i rozpuszczone w szklance witaminy. Bez wahania łyknął je na raz, popijając wodą po czym oddał ciemnowłosemu z powrotem pustą szklankę.  
    Rzeczywiście zachowywał się dużo spokojniej niż zwykle, nie próbując wykłócać się o to, że Jules niepotrzebnie go niańczy i świetnie poradziłby sobie sam. Bo nie poradził. Nigdy nie zdawał sobie sprawy, jak miłym uczuciem było posiadanie osoby, która potrafiła zaopiekować się tobą w gorsze dni czy w chorobie. Zaczął doceniać obecność bruneta nawet jeśli przez tak długi czas nie był obecny w jego życiu.  
    ____- Próbujesz wszystko naprawić? Dlatego tu jesteś? - westchnął, zerkając na mężczyznę, kiedy ten pochylał się nad nim, aby nakryć go mocniej kocem. To było jedynie sensowne wytłumaczenie, dlaczego po pracy miał jeszcze chęci się nim zajmować. Nie chciał, aby brzmiały to jak zarzuty. Raczej był ciekaw czy Jules rzeczywiście mógł się zmienić. Czy widział swój błąd, czy coś go to nauczyło, czy chciał wrócić do tego, co było kiedyś.  
    Powieki zrobiły mu się niemożliwe ciężkie, toteż zamknął na chwilę oczy rzeczywiście próbując zasnąć. Niestety gorączka nie zdążyła jeszcze ustąpić więc nawet sen nie chciał przyjść tak łatwo. Było mu zimno i gorąco jednocześnie i dopiero gdy poczuł zimny okład ułożony na czole, otworzył na chwilę oczy, czując wyraźną ulgę. Szczupłe palce odgarniały mu włosy z czoła, opuszki dotykały jego rozgrzanej skóry. Jules przynosił mu ulgę samą swoją obecnością, troszczył się o niego jakby naprawdę coś dla niego znaczył i przez moment... przez ten jeden moment byłby w stanie wybaczyć mu wszystko.
    Łapiąc delikatnie za jego rękę, naprowadził ją na swój policzek po czym machinalnie wtulił się w chłodną dłoń bruneta, z ulgą zamykając ponownie oczy.  
    ____- Ciebie - szepnął, nie zdając sobie sprawy, że wypowiedział to na głos. Jules mieszał mu w głowie, a on nie był teraz w stanie opierać się temu, że chciał być bliżej niego. Że jego obecność rzuciła promień słońca na jego dotychczas szare życie, że serce znów podrywało się do lotu, kiedy po prostu był przy nim. Przez ten jeden moment, czując dłoń Julesa na swoim rozgrzanym policzku poczuł się naprawdę szczęśliwy. Gorączka powoli zaczęła ustępować, a on odpłynął w sen szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 24 Mar 2021, 23:27

    ____Wzdrygnął się lekko, słysząc jego pytanie. Przez dłuższą chwilę milczał, zbyt zdziwiony, że Cyrus odniósłby się do tego tak bezpośrednio. Dotychczas Jules żył niczym w komfortowej, tchórzliwej bańce – od ich pierwszego dnia i kłótni nie padło ani jedno słowo, mogące wskazywać na powrót rozmowy do ich studenckich lat. Jules owszem, planował poruszyć kiedyś ten temat, inaczej poczucie winy kompletnie by go wyniszczyło, ale wciąż nie wiedział jak, kiedy i gdzie.
        - Jestem tu, aby pomóc ci z gorączką – powiedział w końcu wymijająco (był mistrzem półsłówek i unikania rozmów), decydując, że nie był to najlepszy moment na tę dyskusje. Nie, kiedy Cyrus ledwo utrzymywał powieki otwarte. Nie ukrywał jednak też egoizmu w tej odpowiedzi – po prostu wciąż nie wiedział, jak zabrać się za ten temat, jak tchórz przedłużając moment konfrontacji. Zaraz jednak jego oczy rozszerzyły się w szoku na zarówno widok, jak i kolejne słowa Cyrusa. Chwilę zastanawiał się nawet, czy mógł się przesłyszeć, ale dotyk jego dłoni był zbyt prawdziwy, tak samo jak odbijające się ciebie w jego głowie.
        Mieszał mu w głowie. Doskonale wiedział, że Cyrus nie ma na myśli żadnego podtekstu, a jednak zapaliła się w nim iskierka nadziei, której chwycił się jak kompletny desperat. Niezależenie, czy za „ciebie” kryło się przyjaciel, zwykłe, sentymentalne Remy czy po prostu ktoś, kto w aktualnym momencie zapewniał mu ciepło i opiekę. Jules chwytał się każdej z tych opcji z taką samą palącą potrzebą asekuracji, że nadal były jakieś szanse, aby odbudować ich relację, nawet jeśli nie był pewien, czy to było coś, czego sam chciał i był gotów.
        – Idź spać, Cyrus. Jestem tu – odpowiedział cicho, nie mogąc przestać myśleć o tym, jak miękka i rozgrzana skóra blondyna kontrastowała z jego palcami. – W końcu jestem… – dodał szeptem. Przymknął oczy, niemal delektując się tym odczuciem ciepła i nagłego spokoju, zanim z gwałtownością ich nie otworzył, gdy zdał sobie sprawę, co tak naprawdę robił. Cyrus miał gorączkę, nie myślał trzeźwo, zdecydowanie, a on wykorzystywał ten fakt, rozgaszczając się w tych komfortowych myślach, że będzie w stanie odbudować ich relację. Nie mógł się zapędzać. Ostrożnie wysunął dłoń spomiędzy palców mężczyzny, wciąż jednak pozostając blisko, zanim oddech Cyrusa całkowicie się nie uspokoił. W międzyczasie zmienił mu okład dwa razy, a gdy upewnił się, że Cyrus usnął twardym snem, podniósł się z krzesła kuchennego, gdzie głównie pracował jeszcze przy dokumentach i wrócił do blondyna. Ostrożnie wsunął dłonie pod jego ciało, modląc się w duchu, aby raz, ten się nie obudził, a dwa, Jules nie wywalił się po drodze.      
        Wolnym, ostrożnym krokiem skierował się do sypialni, ze zdziwieniem dostrzegając, że Cyrus był nieco lżejszy niż pamiętał ze studiów. Albo po prostu jemu było łatwiej go teraz tak nosić. Ostatni raz, gdy trzymał go o tak, na księżniczkę, było gdy blondyn kompletnie się opił i kazał się przenieść przez próg ich wspólnego mieszkania. Cyrus, co Remy przyjął wtedy z ulgą, nie pamiętał tego wieczoru następnego ranka. Co było godne podziwu też z tego faktu, że Jules nie wymierzył przy przejściu przez drzwi i walnął głową blondyna we framugę, ku swojemu przerażeniu w tamtej chwili.
        Jules odłożył ostrożnie blondyna na materac, po chwili też pakując go pod kołdrę i poprawiając okład na czole, chwilę też sprawdzając, czy to wciąż jest bardzo rozgrzane. Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, wrócił do kuchni. Nie wiedział, czy powinien pójść już do siebie, jednak postanowił jeszcze chwilę zostać, gdyby coś się działo. Przysiadł więc znów do pracy, chcąc w ten sposób zabić nieco czasu.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Czw 25 Mar 2021, 20:29

    ____Nie spało mu się najlepiej. Miał wrażenie jakby jego organizm zupełnie nie odpoczywał podczas snu. Często w końcu kaszlał przez sen, walczył z podwyższą temperaturą i przekręcał się na wszystkie strony, zrzucając namoczoną szmatkę z czoła i rozkopując z koca. Jego umysł podsuwał mu same najgorsze sny, które męczyły go jeszcze bardziej.
    Miał wrażenie jakby znajdował się sam dryfując pośrodku oceanu. Wszystko było spokojne do czasu, gdy nie poczuł, że jego ciało robi się coraz cięższe a woda, z początku tak przyjazna, teraz próbowała ściągnąć go na samo dno. Potrafił świetnie pływać, a jednak, kiedy poczuł, że jego nogi odmawiają mu posłuszeństwa i zaczyna coraz bardziej zanurzać się pod taflą wody, zaczął jeszcze bardziej panikować. W końcu ogarnęła go całkowita ciemność, a jego ciało opadało coraz głębiej na sam dół. Był zupełnie bezsilny, nie potrafiąc sam poradzić sobie z wydostaniem się na powierzchnię.  
    I kiedy był przekonany, że głębiej upaść już nie mógł, poczuł ciepło na swoich barkach. Czyjeś ramiona chwyciły go pod udami i blondyn mimowolnie przytulił głowę do jego piersi, będąc przekonanym, że to nadal tylko mu się śni. Na moment otworzył oczy, przenosząc spojrzenie na Julesa, który uniósł go na rękach, aby przenieść z kanapy. Cyrus nie był tego świadomy, choć sama bliskość bruneta sprawiała, że ponownie usnął w jego ramionach, tym razem bez kolejnych koszmarów.  
    ____Zbudził się w środku nocy, czując okropną suchość w gardle. Kaszel zaczął go męczyć coraz bardziej i zmuszony był dźwignąć się w górę, wzrokiem szukając odruchowo czegokolwiek czym mógłby zaleczyć pragnienie. Był w swojej sypialni pod kołdrą, okryty i przytulony do poduszki. Kiedy teraz o tym myślał, nie przypominał sobie by rzeczywiście kładł się do łóżka, a z drugiej strony... sam niewiele pamiętał od powrotu do domu. Wiedział, że pozwolił Julesowi wejść za nim i mierzył mu gorączkę, ale cała reszta zamazała mu się w jeden nieczytelny obraz. Mimo wszystko, nie czuł się już tak źle jak z początku i po paru kolejnych minutach, zdecydował się wstać wreszcie z łóżka.  
    Wchodząc do kuchni, zupełnie nie spodziewał się, że zastanie jeszcze bruneta siedzącego na stołku, drzemiącego cicho z policzkiem opartym o blat. Wokół niego znajdowały się dokumenty z pracy, a obok paliła lampka rzucającą jasne światło na twarz Julesa. Na fotelu zauważył także śpiącego Boba, na którego widok lekko się zdziwił, a jednak podrapał po przez chwilę za uchem, podchodząc wreszcie do ciemnowłosego.  
    ____- Jules - szepnął potrząsając jego ramieniem, chcąc go zbudzić. Nie mógł przecież pozwolić, żeby całą noc spędził przy stole w jego kuchni.  
    Kiedy ten zaczął odzyskiwać przytomność, blondyn westchnął raz jeszcze na jego widok - Wróć do siebie albo kładź się na kanapę, jeśli nie chcesz budzić kota - odparł, zostawiając go wreszcie w spokoju by podejść w stronę czajnika i włączyć sobie wodę na herbatę. Mało obchodziło go, że była jakaś pierwsza w nocy i powinien wrócić spać. Póki co czuł się całkiem rozbudzony, a poza tym robił się dodatkowo głodny.
    ____- Jesteś nienormalny. Nawet ja nie siedzę tyle przy pracy. Chcesz coś do picia? - skomentował, odruchowo wyciągając już dwa kubki. Jego włosy był zmierzwione i odstawały na wszystkie strony, zupełnie nie przypominając tego zawsze idealnie wyglądającego Cyrusa. Za to zniknęły mu rumieńce i prezentował się nieco lepiej niż wcześniej.
    - Hm, zjadłbym coś... Myślisz, że dowiozą nam jeszcze pizzę o takiej godzinie?  
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Czw 25 Mar 2021, 21:29

    ____Bob kręcił mu się między nogami, poznając z ciekawością nieznajome pomieszczenie. Przyprowadził go do mieszkania Cyrusa już jakiś czas temu, ale kociak wciąż obwąchiwał szafki, sofę i fotel, na którym położył się w końcu dopiero po godzinie, najwyraźniej tracąc zainteresowanie na rzecz pojedzeniowej drzemki. Jules w międzyczasie chodził między sypialnią, gdzie kontrolował gorączkę Cyrusa i zmieniał mu okład, po kuchnię, gdzie w ramach zabicia czasu siedział nad dokumentami, robiąc trochę pracy na zaś. Był przyzwyczajony do zarywania nad robotą nocek, więc nie robiło mu to żadnej różnicy, a przynajmniej był w stanie zająć czymś myśli - te uparcie zaczęły kręcić się wokół blondyna. Nie przewidział jednak, jak i nie wiedział nawet kiedy przysnął, zmęczony całym dzień zmartwień, z policzkiem przyłożonym do chłodnej powierzchni blatu zasypanego dokumentami. Nie zdążył jednak zapaść w twardy sen, tak naprawdę wydawało mu się, że w ogóle nie spał, a jedynie utrzymywał się na tej dziwnej powierzchni pomiędzy jawą a snem, gdy poczuł lekkie potrząsanie ramieniem i miękkie słowa otulające go ciasno, tak, że nie chciał się wybudzać. Zaraz jednak słysząc blondyna już głośniej, uchylił powieki, skonsternowany; musiała minąć chwila, aby przypomniał sobie, gdzie był i co tak właściwie robił. Wyprostował się niezgrabnie, rozmasowując bolący kark.
        – Cyrus? – rzucił zaspanym tonem, ziewając też zaraz w zgięcie łokcia. Musiał wyglądać podobnie do Cyrusa z roztrzepanymi włosami i luźną, acz pomiętą koszulką, w którą przebrał się jak zgarniał Boba. – Herbatę? – poprosił niemrawo, jeszcze dochodząc do siebie. Podniósł się z krzesła, podchodząc do mężczyzny obok i bez uprzedzenia przyłożył mu rękę do czoła, z ulgą rejestrując, że to w końcu było chłodniejsze niż przez ostatnie godziny. Po tym odsunął się na bezpieczną odległość i oparł biodrem o blat, nieco rozbawiony jego kolejnymi słowami. – Myślę, że znajdziemy coś otwartego – powiedział, zgarniając z blatu prawie że rozładowany telefon, aby zacząć przeglądać okoliczne pizzerie. – Chociaż nie wiem, na ile pizza to odpowiednie danie w trakcie choroby? – zapytał retorycznie, spoglądając na niego nieco sceptycznie. – Jak dasz mi dwadzieścia minut, mogę spróbować zrobić coś lżejszego do zjedzenia – zaproponował dość nieśmiało, nagle zażenowany swoją propozycją, ale tak naprawdę w duchu przystając na każdą opcję. – Cokolwiek wolisz. Jak się czujesz w ogóle? Powinieneś wziąć niedługo drugą dawkę leków – kontynuował, zaczynając nieco mu matkować, ale nic nie mógł na to poradzić, skoro spędził ostatnie godziny na zajmowaniu się nim.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 26 Mar 2021, 23:25

    ____Czajnik, którym zalewał zieloną herbatę, prawie wyleciał mu z rąk, kiedy Jules tak niespodziewanie podszedł do niego, a chłodna dłoń mężczyzny znalazła się na moment na jego czole. Cyrus był zbyt zaskoczony by zrzucić jego rękę i nim się obejrzał, mężczyzna z powrotem odsunął się od niego uspokojony, że gorączka najwyraźniej musiała mu już minąć. Wciąż nie mógł uwierzyć, że brunet aż tak zaangażował się w jego chorobę, przykładając się do opieki nad nim bardziej niż on sam. Jules był w tym zdecydowanie lepszy, ale to była już inna kwestia.  
    Odstawiwszy herbatę na blat, po czym zerknął podejrzliwie na ciemnowłosego.
    ____- Pizza jest dobra na wszystko. Nie spieraj się ze mną - przekomarzał się, nie rozumiejąc jak Jules mógł odrzucić jego genialny pomysł zamówienie pizzy o tej godzinie. W końcu kiedyś potrafili pożerać ją całymi pudełkami i przez te cztery lata, niewiele w jego życiu się zmieniło. Nadal żył jak student i nadal nie potrafił sam nic ugotować, chociaż zwalał to na brak czasu, zaangażowania i umiejętności.  
    Zamyślił się na propozycję bruneta, bardzo poważnie rozważając zjedzenie czegoś lżejszego. Pizza choć była dobra na każdą porę, trochę mu się przejadła i nie pogardziły czymś ciepłym.  
    ____- Kuchnia jest twoja i obym nie musiał domawiać nam tej pizzy - zgodził się wreszcie posyłając ciemnowłosemu zaczepnym uśmiech, kiedy poklepał go lekko po ramieniu, samemu ostatecznie zajmując miejsce, na którym wcześniej drzemał Jules.  
    ____- Jak nowonarodzony, serio. Potrzebowałem tylko trochę odpoczynku - odparł, bardzo luźno podchodząc do tego, że jeszcze parę godzin temu ledwie stał na nogach. Teraz jednak miał całkiem dobry humor i uznał, że wszystko było z nim już w porządku. - Leki, no tak. Niech ci będzie - nieco mniej chętnie sięgnął po kolejną dawkę lekarstw i witamin, zapijając je swoją herbatą.  
    Nikt nie lubił chorować, ale Cyrus nie nadawał się do tego zupełnie. Trzeba było pilnować go nawet przy tak prostych czynnościach, jak przyjmowanie regularnie przepisanych mu lekarstw. Podczas choroby gubił cały swój perfekcjonizm.
    ____- Pomóc ci w czymś? Dawno nic sobie nie gotowałem więc garnki są prawie nieużywane, ale w lodówce powinny być jakieś warzywa, w szafce przyprawy. Dla niepoznaki. Moja matka wprowadziłaby się do mnie na stałe, gdyby się dowiedziała, że żyję na chińczyku i pizzy - opowiedział dla rozluźnienia, pierwszy raz tak naturalnie rozgadując się na temat swojego życia. Może dlatego, że nareszcie miał z kim pogadać, kto doskonale znał jego umiejętności kulinarne (czy raczej ich brak). Jules poznał też jego matkę i wiedział jaka ta potrafiła być przewrażliwiona i nadopiekuńcza. Dzwoniła do Cyrusa przez całe studia, a gdy ten nie odbierał zasypywała telefonami także Julesa, martwiąc się o swojego wcale nie tak grzecznego synka, który w jej oczach nigdy nie wyrósł z tytułu “syneczka mamusi”.


    Ostatnio zmieniony przez Leraje dnia Nie 28 Mar 2021, 11:01, w całości zmieniany 1 raz
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 27 Mar 2021, 14:19

    ____Prychnął cicho pod nosem na jego wręcz studencki komentarz, lekko przewracając oczami. I tak, pizza była zajebista, z tym się nie kłócił, ale wątpił, aby był to dobry rodzaj jedzenia podczas choroby. Dlatego uśmiechnął się pod nosem, gdy w końcu Cyrus uległ i od razu się podniósł, zakasując rękawy do pracy.
        – Mhm, bo to ten sam odpoczynek zbijał ci gorączkę od jakiś siedmiu godzin – mruknął nieprzekonany na słowa blondyna odnośnie rzekomego stanu. Mimo że teraz czuł się dobrze, Jul był prawie pewien, że wynikało to jedynie z mocnej dawki leków, które zażył. Co było nadal pocieszające, że podziałały i Remy nie musiał martwić się o to, że będzie musiał wozić go po szpitalach z wysoką gorączką w najbliższym czasie, a taką opcję również analizował. Na słowa o pomocy popatrzył na niego nieco sceptycznie, unosząc w lekkim rozbawieniu brew. O ile nic się nie zmieniło, to bezpieczniej było Cyrusa trzymać poza kuchnią, a nie w niej.
        – Na czym ty się żywisz? – zapytał retoryczynie po otworzeniu lodówki, w której oprócz jakieś cebuli, zwiędłej kapusty i paru marchewek nie było wiele więcej. Na wspomnienie mamy Cyrusa parsknął już, nie mogąc powstrzymać rozbawienia. Nie myślał o niej od dawna, ale miał z nią zawsze dobry kontakt, wydawała się dobrą, choć rzeczywiście nieco nadopiekuńczą kobietą. – I dobrze, ochroniłaby cię przed chorobami układu krwionośnego na starość – rzucił luźno, wciąż nie mogąc wyjść z nastroju do matkowania Cyrusowi. – Dalej lubisz to samo jedzenie czy coś się zmieniło? - zapytał, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że owszem, pamiętał przyzwyczajenia, smaki, nawyki Cyrusa. Jego cała osoba była praktycznie zakodowana podświadomie w jego głowie i niezależnie od upływających lat, wciąż wszystko pamiętał. Słysząc potwierdzenie, kiwnął lekko głową, zastanawiając się, co może szybko przygotować. – Zaraz wracam – powiedział w końcu, zdając sobie sprawę, że z tym, co mężczyzna miał w lodówce, bezpieczniej rzeczywiście byłoby zamówić tę pizzę, a zdecydowanie nie zamierzał się w takim momencie wycofywać.
        Szybko zmienił mieszkania i wrócił do siebie, gdzie z lodówki powyciągał parę warzyw, pastę miso, wziął też makron ryżowy i wszystko to wsadził do dużej miski. Jules mógł być minimalistą, kiedy przychodziło do rzeczy, ale zdecydowanie nie gdy chodziło o jedzenie. Po studiach nauczył się gotować lepiej niż podstawy i o ile daleko było mu do mistrza, tak radził sobie mniej lub więcej dobrze. Co więcej, gotowanie go relaksowało, więc gdy nie miał czasu na inne formy odpoczynku, poświęcał się po prostu temu. Wrócił z naręczem rzeczy do Cyrusa, kładąc wszystko na blacie i od razu zabrał się do gotowania. Postawił na zupę, bo było to coś, co zrobi szybko, ale też było to danie, które często robiła mu Mei, gdy sam czuł się gorzej, więc zdecydował się na to z sentymentu.
        – Powinieneś zostać jeszcze jutro w domu. Jest piątek, nie ma aż tyle pracy, a z tym co zostało poradzimy sobie – zaproponował nieco niepewnie, domyślając się, że Cyrus najchętniej już rano zebrałby się z powrotem do biura, co na wielu płaszczyznach było nieodpowiedzialne. – Naprawdę w ogóle nie gotujesz? – zapytał zaraz, aby zmienić od razu temat, gdyby tamten zdenerwował blondyna. Nie miał siły na sprzeczki, nie gdy w końcu rozmawiali się sobą jak zwykła dwójka ludzi, a nie zranieni byli przyjaciele. Do tego wciąż nie dowierzał, że Cyrus mógłby tylko zajadać się daniami na wynos. – Ugh, przypomniało mi się, jak na pierwszym roku spaliłeś patelnię w akademiku i wszyscy musieliśmy się ewakuować – parsknął w międzyczasie, rzucając mu wbrew pozorom miękkie spojrzenie. Był zmęczony, więc też puszczały mu hamulce, pozwalając na więcej swobody przy blondynie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 28 Mar 2021, 12:26

    ____Ciemnowłosy wpadł w nastrój matkowania mu i jakoś tak samo wyszło, że Cyrus nie próbował go upominać, dając mu chwilę ponarzekać na jego nieodpowiedzialność, na bagatelizowanie choroby, bo to, że teraz czuł się dużo lepiej było zasługą tylko silnie działających leków, które ustaną w momencie, gdy przestanie pamiętać o zażywaniu ich na czas.
    ____–  Masz namyśli twoje? Mhm, o ile nie próbujesz dalej wszystkiego dosładzać – odbił piłeczkę, nie mogąc pozwolić, aby Jules poczuł się zbyt pełnie w dogryzaniu mu. Niektóre rzeczy zupełnie się nie zmieniały i mimo, że byli już dorośli, nadal przekomarzali się ze sobą jak dzieci. Nie zmieniły się ich gusta i smaki, a że przez parę lat jadali ze sobą dzień w dzień obiady, ostatecznie obaj znali nawyki żywieniowe drugiego. Cyrus uwielbiał wszystko co gorzkie i ostre, potrafiąc żyć na niedosłodzonej kawie przegryzanej papryczkami chili.  
    Poczekał aż Jules skoczy na chwilę do swojego mieszkania, a on z kolei w między czasie uprzątnął dokumenty zalegające na blacie i odłożył wszystko na stolik obok kanapy, przezornie chroniąc przed ponownym zalaniem kawą czy herbatą. Kiedy ciemnowłosy wrócił, spojrzał ciekawsko na to, co przyniósł od siebie z domu. Mógł spodziewać się, że jego resztki warzyw z lodówki mu nie wystarczą. Cyrus naprawdę niewiele wiedział o gotowaniu, za to był najgorszym typem pomocnika. Zamiast wynieść się z kuchni i dać Julesowi wolną rękę, on postanowił zostać i uporczywie udawać, że naprawdę z czymś go wyręcza, mimo że tak naprawdę bardziej przeszkadzał niż w czymś pomagał.  
    ____– Nie mam na to czasu. Zwykle zostaję w biurze do późna i serio myślisz, że po pracy mam jeszcze siłę stać przy garach? – odparł, co poniekąd było prawdą. Oczywiście gdyby chciał, dowiedziałby się, że niektóre obiad nie wymagał specjalnie dużo czasu, a przygotowanie czegoś dzień wcześniej i podgrzanie następnego dnia też nie było problemem. Ale blondyn po prostu nigdy nie przekonał się do tego, by samemu spróbować nauczyć się gotować. Zwykle kończyło się to w najgorszy możliwy sposób.  
    ____– Sam spaliłem też dwa garnki, dlatego mam czujniki dymku w mieszkaniu – pochwalił się jakby co najmniej był dumny ze swojej niezdarności. Potrafił po prostu żartować z tego, że wcale nie był we wszystkim najlepszy.  
    W między czasie, gdy Jules zajmował się krojeniem warzyw, Cyrus plątał mu się przy ramieniu, podkradał do ust wszystko co ciemnowłosy zdążył pokroić, a co było jadalne po czym dziwi się, że surowe tofu nie smakuje tak dobrze jak powinno. Później prawie sam poparzył się chcąc odcedzić makaron z wody, dostając burę od Julesa za swoją nieostrożność. Ostatecznie zajął się wyciągnięciem dwóch misek na zupę i zestawu pałeczek, kiedy pod koniec zdał sobie sprawę, że Jules przygotowuje miso i aż nie mógł opędzić się od zapachu, który unosił się w jego mieszkaniu.
    ____– Będę pracował zdalnie. Gdybyście potrzebowali z czymś pomocy, możesz do mnie dzwonić. Dać ci jeszcze raz mój numer? Swój chyba zmieniłeś – stwierdził, dopiero po dłuższym przemyśleniu, odpowiadając na stwierdzenie bruneta, że powinien zostać w domu. O dziwo, zgodził się chociaż i tak nie potrafił całkowicie zrezygnować ze swoich obowiązków.  
    ____– Mei ostatnio chciała żebyśmy wyskoczyli razem na piwo. Chyba wzięło ją na wspomnienia – wzruszył ramionami, zostawiając podjęcie decyzji w rękach Julesa. Źle czułby się widując z dziewczyną za jego plecami, chociaż zrozumiały, gdyby brunet nie chciał wracać do tego, co było kiedyś.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 28 Mar 2021, 15:40

    ____Parsknął cicho na myśl o palących się garnkach, nie mając problemu z wyobrażeniem sobie tego - znał jego możliwości, stąd wierzył w moc czujek dymku.
        - Och, bezpieczni wszyscy niczego nieświadomi mieszkańcy bloku - parsknął z lekki przewróceniem oczami, wciąż czując się zaskakująco swobodnie przy mężczyźnie (nie wiedział, czy to zmęczenie, czy w końcu udało mu się zrelaksować). Cyrus z kolei naprawdę nie odnajdywał się w kuchni, co też łatwo było zauważyć po jego nieco nieudolnych próbach pomocy przy gotowaniu. Jules nic nie mówił, raczej wewnętrznie rozbawiony, kiedy obserwował działania blondyna, w większości skupiające się na podkradaniu z deski pokrojonych warzyw. Nie minęło dużo czasu, aż przy wspólnych wysiłkach udało im się rozlać zwykłą zupę do dwóch misek - szybkie, pożywne.
        - Nie musisz, znam twój na pamięć - wypalił w odpowiedzi, zanim zdał sobie sprawę w pełni z tego, co powiedział. Chcąc zakryć nagłe zawstydzenie, rozerwał pałeczki i od razu zabrał się za jedzenie. Nie kłamał - dziesiątki razy wyobrażał sobie, jak dzwonił do Cyrusa, ale koniec końców nigdy się nie odważył, stąd jedyne co pamiętał, to numer właśnie. I owszem, jego własny się zmienił, gdzieś w ciągu kolejnych niefortunnych zdarzeń sprzed laty. - Spróbuj się nie przemęczać jeszcze, nawet jeśli będziesz pracował zdalnie - dodał, zmieniając temat, aby skupić rozmowę na innych rejonach. Najchętniej zaproponowałby mu, aby kompletnie dał sobie spokój z pracą już do niedzieli, ale wątpił w powodzenie tego pomysłu. Co najwyżej zirytowałby go swoim wtrącaniem.  
        - Jak tylko masz ochotę, to Mei na pewno się ucieszy, jeśli razem pójdziecie - odpowiedział na jego drugie pytanie, uśmiechając się krótko, wciąż nieco zawstydzony swoim wcześniejszym wyznaniem. Zaraz jednak, widząc jego ściągnięte brwi, zamyślił się intensywnie, czy dobrze wszystko zrozumiał. - Czekaj, razem w dwójkę wy czy razem w trójkę my? - dodał nagle, zastanawiając się, czy znów nie wyobrażał sobie nie wiadomo czego, nawet jeśli my wydawało mu się brzmieć po prostu absurdalnie z własnych ust. - Albo niezależnie, jakkolwiek wolisz tak zrób - skapitulował bardzo szybko, zbyt przejmując się każdą możliwą opcją, jak i tym, że powie lub zaproponuje coś nie na miejscu. I tyle ze swobody przy Cyrusie. Wystarczyło jedno wspomnienie tego, jak było kiedyś i przypomnienie, czemu teraz tak nie jest, aby Jules zamykał się w sobie niczym karcone dziecko. Co dodatkowo go frustrowało, bo dosadnie był świadom, że cała ta relacja wyglądała tak przez jego decyzje. Zamiast dalszych słów, napakował sobie makaronu w usta, skupiając się na jedzeniu. Było już po drugiej w nocy i o ile działał chyba na jakiś resztkach adrenaliny, tak na pewno nie obeszło go zmęczenie. Jeszcze nie wiedział, jak powinien spędzić resztę nocy. O ile nadal obawiał się o zdrowie Cyrusa, tak zostawanie w mieszkaniu, gdy ten już nie miał gorączki, wydawało mu się nadużywaniem jego zarówno cierpliwości, jak i gościnności. Jego obecność nie była już konieczna w mieszkaniu, nawet jeśli pozwoliłoby mu to na spokojniejszy sen.
        - Zjem i będę się zbierał do siebie, więc będziesz mógł wrócić do spania - powiedział w końcu, posyłając mu krótki uśmiech, choć w jego głosie na próżno można było szukać zdecydowania czy pewności. - Potrzebujesz czegoś na jutro? Mogę zgarnąć coś przed pracą lub po. Mogę też ci przynieść coś z biura - dodał, zastanawiając się też na głos, czy Cyrusowi mogło czegoś braknąć - tak, jakby nie wiadomo jakie rzeczy mogły się wydarzyć, gdy Julesa przy nim nie będzie jeden dzień. Komiczne, biorąc pod uwagę ostatnie cztery lata.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pon 29 Mar 2021, 19:46

    ____Cyrus wydał z siebie ciche “och”, kiedy ciemnowłosy wspomniał, że nadal zna jego numer na pamięć. Zaraz potem zmienił jednak temat i blondyn także nie próbował dalej dociekać, starając się jedynie ukryć swoje zdziwienie. Wiele razy do niego dzwonił i Jules nigdy nie odebrał jego telefonu, nie odpisał na żadną wiadomość, a on przez rok zasypywał go przeróżnymi treściami od tych, w których wyklinał jego tchórzostwo po desperację, aby dał znać czy wszystko z nim w porządku. Ostatecznie poddał się uznając, że brunet pewnie już dawno zmienił swój numer.
    Obaj zasiedli na wysokich krzesłach przy blacie, rozkoszując się ciepłym posiłkiem, który dla Cyrusa w pełni wystarczył. Już po pierwszym spróbowaniu zrobił ciche “mmm”, dawno nie mając nic tak domowego w ustach. Cieszył się, że jednak nie zamówili tej pizzy.  
    ____– Nie wolisz wyjść... razem? – odparł nieco śmielej, niewzruszony tłumaczeniami bruneta, który chyba nie wziął pod uwagę, że mogło chodzić mu o ich trójkę. – Dla Mei. Będzie jej miło zobaczyć nas znowu razem – wyjaśnił, trochę gubiąc się we własnych tłumaczeniach, które nijak miały się do prawdy. Najwyraźniej obaj potrzebowali jednak jakiegoś wytłumaczenia i powodu, aby się spotkać.  
    Nie próbując go jednak dłużej namawiać, w ciszy zajął się zajadaniem zupą i w takiej atmosferze spędzili kolejne kilkanaście minut. Godzina była już późna i nie kleiło im się do dalszej rozmowy.
    ____– Raczej nie. Dam znać gdybym o czymś sobie przypomniał – odparł, kiedy Jules zbierał się już do wyjścia i nic nie wskazywało, aby ich spotkanie miało się przedłużać.  
    ____– Hm, Remy – rzucił cicho Cyrus, nie patrząc na ciemnowłosego, skupiony na składaniu misek do zmywarki. – Dziękuję za pomoc – dodał po chwili, czując ciepło na policzkach z zażenowania, że przez ostatnie kilka godzin brunet cały czas nad nim skakał. Prawdopodobnie nie obyłby się bez jego pomocy i naprawdę to doceniał, a jednak tak trudno było mu spojrzeć w oczy mówiąc to.  
    ____Nad ranem pukanie do drzwi wyrwało go ze spokojnego, błogiego snu. Specjalnie wyłączył budzik, aby móc pospać nieco dłużej niż zwykle, kiedy wstawał wcześnie do pracy. Tak jak obiecał, miał nie przepracowywać się specjalnie i ten dzień spędzić jeszcze na słodkim leniuchowaniu. Pukanie jednak nie ustawało i ostatecznie zwlókł się z łóżka, półśpiący otwierając drzwi.
    ____– Jules – mruknął na przywitanie, zaskoczony obecnością ciemnowłosego, który szybko poinformował, że wpadł podrzucić mu jakieś śniadania (bo przypadkiem kupił za dużo dla siebie) i leci do pracy.  
    ____– Dzięki – mruknął przecierając oczy. Zgarnął papierową torebkę z pieczywem w środku, które jeszcze parowało z gorąca. Pożegnał się po czym zamykając drzwi, ruszył w stronę kuchni uznając, że nie ma co kłaść się dalej spać. Jakie było jego zdziwienie, kiedy na blacie spotkał się z rozbudzonym Bobem, który słodko przysiadł patrząc się na niego dużymi ślepiami. Miaukną w stronę blondyna i Cyrus zamrugał parę razy ze zdziwienia, zastanawiając się, co kot Julesa robi w jego mieszkaniu.
    ____– Zapomniał o tobie? – zagadnął, głaskając go na przywitanie. Odstawił na moment ciepłe croissanty, które kupił mu brunet i spojrzał jeszcze raz na zwierzątko. – Okropny ten twój pan, prawda? I taki nierozgarnięty – spiskował dalej z Bobem, po czym ruszył wreszcie do lodówki z celu wygrzebania z niej czegoś smacznego dla kota.  
    ____– Kurczak będzie w porządku? –znów zerknął w jego stronę, a kiedy ten zamiauczał, Cyrus uznał za tak i wyciągnął mięso z lodówki, przekładając na mały talerzyk. Nakarmiwszy kota, zajął się śniadaniem dla siebie i kiedy zalewał herbatę wrzątkiem, dostał wiadomość od nieznanego numeru. Szybko jednak domyślił się, że to Jules, który pytał się o to, czy pamiętał o wzięciu leków. Nie, nie pamiętał aż do teraz, co jednak szybko nadrobił, nie przyznając się w wiadomości.  
    Później sam rzeczywiście napisał do bruneta czy mógłby zgarnąć z pracy jego drugi laptop, na którym lepiej mu się pracowało, a o którym wczoraj zapomniał. Ostatecznie tego dnia wymienili ze osobą więcej smsów niż Cyrus mógłby przepuszczać i co zabawniejsze, większość z nich była tak błaha, że bawiło go jak bardzo Jules wczuł się w matkowanie mu.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 30 Mar 2021, 20:29

    ____Nie wiedział, czy wolał wyjść razem. Ta wizja wydawała mu się tak nierealna, że nawet się nad tym nie zastanawiał na poważnie.  A widząc to, z jaką śmiałością powiedział to Cyrus, tym bardziej go konsternowało. Nie potrafił zrozumieć, czemu mężczyzna, po tym jak Jules go olał przez ostatnie lata, nie odtrącił go jeszcze? Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim sądzić. Nie skomentował tego, nie wspominał też o swoich obawach – pokiwał głową, kończąc jedzenie, gotów zebrać się spać. Stanął jednak przy wyjściu, słysząc cichy głos Cyrusa. Nie spodziewał się podziękowań, a jednak od razu poczuł ciepło rozlewające się w jego klatce piersiowej. Przez chwilę złapał jego spojrzenie i otworzył usta, aby coś powiedzieć; cokolwiek, co w końcu miałoby znaczenie, ale powstrzymał się ostatecznie, jak zwykle zresztą, tchórząc przed konfrontacją.
        – Nie ma sprawy – powiedział równie cicho, uśmiechając się do niego krótko, ale całkowicie szczerze. Uśmiech ten poszerzył się lekko, gdy brunet dostrzegł nieco zarumienione policzki Cyrusa. Chociaż może równie dobrze mogła to być gorączka.
        Gdy wrócił do siebie, od razu padł do łóżka, po drodze rzucając na ziemię ciuchy, standardowo ustawiając budzik na szóstą. Wiedział, że i tak będzie jak zombie, ale lepsze trzy godziny niż nic. Rano z kolei ledwo znalazł chęci, aby ruszyć się spod ciepłej pościeli. Dopiero zimny, długi prysznic umożliwiły mu zebranie myśli i jakieś konkretniejsze ogarnięcie się. W kawie znalazł motywację, aby zgarnąć jeszcze śniadanie z kawiarni nieopodal, zarówno dla siebie, jak i Cyrusa, któremu szybko podrzucił, ostatni raz też upewniając się przed pracą, że wszystko w porządku.  
        Około południa, podczas pracy nad jednym uciążliwym logo, przypomniał sobie też o Bobie i niemal natychmiast zasypał blondyna wiadomościami. Zarówno przeprosinami, że – nie mieściło mu się to w głowie – zostawił u niego kota, po czym upewniał się, że ten miał wszystko to, czego potrzebował. Całe szczęście zgarnął niezbędne akcesoria, gdy doglądał Cyrusa nocą. Wykorzystał też tą okazję do dopytania, czy Cyrus wziął leki i nie miał już gorączki. Pisanie z nim było dziwnie nostalgiczne, przywodziło mu na myśl wszystkie ich studenckie historie i nie mógł powstrzymać drobnego uśmiechu na ustach, który niechybnie dostrzegła też Annie. Nie omieszkała podpytać go o szczegóły jego miny, szczególnie że do pracy przyszedł wyglądając jak zombie, stąd ta zmiana była aż nad wyraz widoczna. Jules jednak milczał, wzruszając jedynie ramionami. Nie mógł jej powiedzieć, że właśnie pisał z ich przełożonym, aby obgadać sprawę Boba. A wieczorem, tak jak się umówili, odebrał zwierzaka od Cyrusa, wymieniając go na pracowniczego laptopa mężczyzny, który tak jak został poproszony, wziął z biura.
        I tak jak sobotę spędził odpoczywając po ostatnim nieco męczącym tygodniu, tak pół niedzieli poświęcił na wykręcaniu się Mei z wspólnego piwa z Cyrusem. Nadal nie czuł się wystarczająco komfortowo, aby wrócić w trójkę do wspólnego chodzenia po barach, nawet jeśli dzięki chorobie blondyna nieco się do siebie zbliżyli. Po paru nieudanych próbach telefonicznych odpuściła, odgrażając się pod nosem do słuchawki. To, czego Jules się nie spodziewał, to jej wparowania do jego mieszkania godzinę później, w wyjątkowo bojowym nastroju. Jules spojrzał na nią z Bobem z fotela, który był nowym nabytkiem w jego wciąż pustawym salonie. Po ostatniej jednak wizycie siostry, dał się przekonać na jakiś bardziej przyjazny wygląd swojego mieszkania, więc zainwestował w fotel i mały, drewniany stolik, na którym zalegał kubek kawy i niedokończona książka.
        – Zbieraj się – powiedziała Mei, jak gdyby jego odmowy przez telefon nie były wystarczające. Stała przed drzwiami, nawet nie ściągając butów, z rękami założonymi na klatce piersiowej i miną mówiącą, że nie odpuści.
       – Nigdzie nie idę – burknął niczym obrażony dzieciak, wracając wzrokiem do tableta, na którym bazgrał rozleniwiony.
         – Będziemy u Cyrusa w mieszkaniu, balkon obok, zamierzasz siedzieć tutaj i ukrywać się jak przestraszony małolat, udawając że cię nie ma? Nie bądź niedorzeczny – rzuciła kobieta, uśmiechając się kpiąco na widok nerwowo drgającej brwi brata. Wiedziała, jak go podejść. Równocześnie też zdawała sobie sprawę z zarówno jego tchórzostwa, jak i powodów zachowania, co było powodem jej zwiększonej upartości w tej kwestii. – No chodź, Jul. Świat się nie zawali, jak do nas dołączysz, sam Cyrus wyszedł z propozycją też przecież – oznajmiła, mając nadzieję, że jakoś przekona młodszego. – Skoro już się spotkaliście ponownie, możesz potraktować to jako okazję do wyjaśnienia przeszłości – dodała miękko, chociaż cisza następująca po tym stwierdzeniu była irytująco dosadna. Jakaś część Julesa wiedziała, że kobieta miała rację i to ona opierała się jego niepewności, w końcu wygrywając. Nic nie utarguje zamykaniem się w swoich czterech ścianach i unikaniem problemów.
        – Tylko wezmę prysznic – skapitulował w końcu, podnosząc się z fotela, aby w jego miejsce ostrożnie odstawić kota na swoje miejsce. I takim sposobem, kompletnie pokonany przez Mei, stanął z naręczem piwa dwie godziny później przed mieszkaniem Cyrusa. W planach był też horror i pizza, jak się dowiedział. Nie wnikał nawet w to, kiedy ta dwójka zdążyła to zaplanować, skoro on sam niespełna parę dni temu dopiero usłyszał o tym od – jeszcze wtedy – chorego blondyna.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sro 31 Mar 2021, 10:02

    ____Gorączka zeszła sam raz przed końcem weekendu i czuł się o tyle dobrze, że nie musiał przekładać spotkanie z Mei. Dziewczyna już na początku tygodnia zapowiedziała, że wpadnie do niego z jakimś czteropakiem i żeby szykował im dobry film i przynajmniej dwa kartony pizzy. Cyrus z początku obawiał się, że nie zdąży do tego czasu wyzdrowieć, ale najwyraźniej odpoczynek od pracy i zostanie w domu, przyniosły szybkie efekty, dzięki czemu mógł uznać się za względne zdrową osobę. Nie miał zamiaru pić nic zimnego, a parę piw mu nie zaszkodzi po chorobie.  
    Od początku dnia nastawiał się więc, że Mei wpadnie do niego jakoś przed osiemnastą. Nie miał pewności czy przyjdzie sama, czy postanowi zabrać ze sobą brata, któremu blondyn co prawda, sam już proponował, że mógłby do nich dołączyć. Jules nie wykazywał jednak chęci spędzenia z nim czasu i zupełnie mu się nie dziwił. Nadal nie umiał określić ich relacji. Nie przyjaźnili się jak kiedyś, ale spędzali ze sobą długie godziny w pracy i względnie dogadywali się ze sobą. Nie mógł powiedzieć, że wszystko było jak dawniej, ale przynajmniej starał się traktować go tak, aby nie musiał kolejny raz zmieniać przez niego roboty i uciekać bez słowa.  
    Jak na siedzenie cały dzień w domu, ubrał się dosyć wyjściowo. Czarne spodnie idealnie podkreślały jego nogi, a biała koszulka swobodnie układała się na jego klatce piersiowej. Tył przydługich włosów związał w luźną kitkę. Przygotował listę najciekawszych horrorów, wyłożył na stolik w salonie chipsy, paluszki i za wczas zamówił im na wieczór pizzę, a kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, zerknął jeszcze na zegarek po czym natychmiast ruszył je otworzyć.
    Przywitał dziewczynę zachęcającym uśmiechem, a kiedy oderwał od niego wzrok, jego brwi uniosły się w geście zaskoczenia.
    ____– Hej, widzę, że udało ci się kogoś namówić? – zagadnął, chwilę jeszcze wpatrując się w Julesa, którego obecności nie do końca się spodziewał. Nie miał mu jednak za złe, że postanowił do nich dołączyć i czym prędzej otworzył szerzej drzwi, wpuszczając ich do środka.  
    ____– Czym cię zaszantażowała? – rzucił konspiracyjnie do bruneta, rzucając rozbawione spojrzenie w stronę Mei, zdając sobie sprawę, że ta mogła użyć najcięższych środków by go tutaj przyprowadzić. Naprawdę cieszył, że jednak udało im się spotkać całą trójką.  
    Odebrawszy od Julesa czteropak piwa, odłożył go na stolik po czym zachęcił ich, żeby się rozgościli i czuli jak u siebie. ____– Pizza będzie za jakąś godzinę. Mei, jak ci minął tydzień? – zapytał, w między czasie włączając na telewizorze film o zombie. Dosyć luźny, tak na dobry początek, żeby mogli się wczuć. Co prawda nie przewidywał, żeby w tym wieku, ktokolwiek z nich miał się bać. Podejrzewał większy maraton śmiechów niż strachu. – Tym razem chyba nie będę musiał odprowadzać cię do toalety w przerwie na reklamy, co Jules? – parsknął na wspomnienie ich ostatniej wizyty w kinie na maratonie grozy, kiedy sami siebie odprowadzali do łazienki, a w nocy wcisnęli się do jednego łóżka, bo żaden z nich nie mógł zasnąć przez niby zupełnie niestraszne horrory.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sro 31 Mar 2021, 17:26

    ____Mei dość szybko się rozgościła, z dyskretną uwagą obrzucając pokoje wzrokiem, kiwając też z uznaniem głową.
        – Ładne mieszkanie – skomentowała szczerze na powitanie. – Przyszedł dobrowolnie – dodała z uśmiechem, puszczając oczko do Cyrusa, tylko po to, aby zaraz zwrócić się do brata z lekko uniesioną, kpiącą brwią. Dobrowolnie, też coś. – Może za minimalną namową, wiesz, że nie umie odmawiać – dodała zaraz, tym razem obrywając lekko w żebra od chłopaka, mimo powiedzenia prawdy. Coś wyjątkowo musiało go uwierać, aby wszedł w konfrontacje – tak jak było to na przykład jego pierwszego dnia pracy – i rzeczywiście nie najlepiej radził sobie z odmowami innym, przynajmniej na takim codziennym gruncie.
        – Nie mogłem odpuścić sobie pizzy – parsknął Jules, przewracając oczami na tą dyskusję i wsadził piwo do rąk mężczyzny, zrzucając z siebie bluzę, aby zostać w samym podkoszulku. Gdy natomiast spostrzegł ubiór Cyrusa, jego wzrok wbrew woli zmierzył całą sylwetkę blondyna, na chwilę dłużej zatrzymując się z uznaniem na ładnie wyeksponowanych nogach. Poczuł się nagle nie na miejscu w luźnych, nieco startych dresach, widząc dopasowane ubranie drugiego, ale zaraz skarcił się w myślach. Nie musiał się tym przejmować przy tej dwójce i ta myśl z powrotem go rozluźniła.
        Było coś sentymentalnego w tym, jak w trójkę krzątali się po salonie Cyrusa, przygotowując wszystko pod seans. Każdy samodzielnie zabrał się do przygotowań, układania napojów czy poprawieniu koca na sofie. Może właśnie ta niespodziewana, wszechogarniającą swoboda sprawiła, że Julesowi nieco prościej było się rozluźnić w tej sytuacji. A gdy w jego rękę zostało wciśnięte piwo, reszta poszła z górki.
        – Pławię się w relaksie sukcesu – odpowiedziała z dumą Mei, uśmiechając się szeroko, zaraźliwie. Jules był niesamowicie dumny z siostry. Pracowała piekielnie ciężko, na początku napotykając porażkę za porażką, ale się nie poddawała, aż w końcu jej się udało. Całkowicie zasługiwała zarówno na relaks, jak i na cały ten sukces. – I zaczynam powoli planować kolejne dzieło. O, swoją drogą – rzuciła nagle, sięgając do swojej torebki, z której wyciągnęła egzemplarz swojej ostatniej książki. Wręczyła go blondynowi z zadziornym spojrzeniem. – Tak jak obiecałam, dla jedynej takiej jasnowłosej księżniczki w mieście – dodała żartobliwie.
        – Ej, mi dałaś bez dedykacji. Znów go faworyzujesz? – wtrącił Jules, aby zaglądnąć Cyrusowi przez ramię, gdy ten spoglądał na ładny opis na pierwszej stronie.
        – Nic nie poradzę, mam sentyment do tych randek, na które mnie wziął – zanuciła prześmiewczo, sadzając się na kanapie. – Jeju, jak wygodnie. Może tobie się uda przekonać Jula do jakiejś kanapy? – mruknęła w stronę Cyrusa, poprawiając się i robiąc miejsce dla ich dwójki, gdy w tle na telewizorze rozpoczął się film. Jules prychnął tylko w odpowiedzi. Nie zamierzał jej przypominać, ile trudu spotkał przez swój ostatni zakup sofy. Przez długi czas nie mógł jej sprzedać, nie mieściła się w jego nowym mieszkaniu, więc miał same problemy. - I słyszałam, że z kolei tobie tydzień nie minął najlepiej. Czujesz się już dobrze? Mów, jakby coś było nie tak - dodała nawiązując z kolei do jego choroby, o której wspomniał jej Jules, pomijając jednak szczegóły swojego zaangażowania w jej zwalecznie.
        - Mnie? Jeśli dobrze pamiętam, to ciebie odprowadzałem. I to ty nie chciałeś później gasić światła przed spaniem – odparował brunet, uśmiechając się w stronę Cyrusa, który siedział po drugiej stronie Mei. Nie mógł nic poradzić na to, że zarówno piwo, które nauczony poprzednim doświadczeniem sączył powolnie, jak i ogólna atmosfera, z każdą minutą rozluźniały dotychczas spięte barki i skonsternowane myśli. Może aż tak dużo się nie zmieniło od ich ostatniego spotkania, mimo że równocześnie zmieniło się wszystko.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Czw 01 Kwi 2021, 20:57

    ____Kiedy całą trójką zalegli wreszcie na kanapie, mogli w spokoju zająć się chwilową dyskusją za nim na ekranie wyświetlane były jeszcze napisy do wstępu. Cyrus natychmiast otworzył pierwszą puszkę piwa, wciskając się w róg kanapy obok Mei, tak aby mieć blisko do drzwi, gdyby przywieziono im pizzę. Przysłuchiwał się sukcesom dziewczyny i planach na kolejną książkę, a kiedy ta wyciągnęła nagle z torby swój już wcześniej wydany egzemplarz, który po chwili mu wręczyła, blondyn nie mógł powstrzymać swojego zdziwienia.
    ____– Dziękuję, że o mnie pamiętałeś, mój książę – parsknął, biorąc książkę do ręki, aby otworzyć ją po chwili na pierwszej stronie i przyjrzeć się starannie zapisanej dedykacji dla “jasnowłosej”. Jego wyraz twarzy momentalnie zmiękł i przez chwilę przyglądał się jeszcze pierwszej stronie, wreszcie decydując się odłożyć ją na półkę, w której trzymał większość swoich ulubionych książek. Jedna dziecięca naprawdę pięknie komponowała się z serią kryminałów stojącą tuż obok.
    ____– Zaprowadzę go za rączkę do sklepu meblowego i kupimy ci najwygodniejszą kanapę jaka będzie – zaśmiał się, wracając z powrotem na miejsce akurat w momencie, gdy rozpoczynał się film. Nie powstrzymało ich to przed dalszymi rozmowami, szczególnie kiedy znowu zachowywali się przy sobie tak swobodnie.
    Cyrus spiorunował Julesa wzrokiem. Zgarnął małą poduszkę leżącą obok, wychylił się za plecami dziewczyny i rzucił nią w bruneta, prychając cicho na wspomnienie tej jednorazowej nocy spędzonej przy zapalonym świetle. Żaden z nich wtedy się nie wyspał, szczególnie kiedy cisnęli się na jednym łóżku.
    ____– To tobie nie chciało się wstawać, żeby je zgasić – odgryzł się, sprzeczając z Julesem dopóki Mei w końcu nie postanowiła uciszyć ich obu, bo nic nie było słychać przez ich ciągłe gadanie. Zamilkli na moment, chociaż Cyrus wciąż co jakiś czas rzucał ciemnowłosemu ukradkowe spojrzenia rozbawiony faktem, jacy nadal potrafili być dziecinni.
    Po niecałej godzinie rozbrzmiał dzwonek do drzwi i blondyn zerwał się z miejsca, informując krótko, żeby nie przerywali sobie filmu. Już po chwili wrócił z dwoma pudełkami pizzy, odstawiając ją na stolik.
    ____– Mei, tym razem bez owoców morza. Hawajska, bierzcie – poinformował z uśmiechem. Oparł się ręką o stół, wychylając się po kolejką puszkę z piwem tuż obok Julesa. Nie zwracał zbytnio uwagi na to, że odwrócił się do niego tyłem, eksponując swoje pośladki idealnie podkreślone przez czarny materiał spodni. Kiedyś żartowali, że Cyrus miał najlepszy tyłek na ich roku wliczając w to wszystkie dziewczyny, a on nigdy nie potwierdzał ani nie zaprzeczał.
    ____– Obstawiam, że ten w garniturze przeżyje, zabunkruje się pod ziemią i zbuduje nową cywilizację. Przystojne typy zawsze przeżywają, blondynki zawsze giną pierwsze – skomentował, zerkając co jakiś czas na ekran, kiedy otwierał sobie puszkę z piwem. Oparł się o podłokietnik obok bruneta, przyglądając się jakiejś ciekawsze akcji w filmie, która akurat miała miejsce.

    Sponsored content

    No love lost between - Page 2 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 17 Maj 2024, 03:41