No love lost between

    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Czw 01 Kwi 2021, 22:45

    ____Każdy kawałek ananasa, który ściągał ze swojej części pizzy, przekładał bezpardonowo na ten Mei. Niepisane zasady, od zawsze wymieniali się tak siostrą, ba, w czasach studenckich nawet z Cyrusem tak robili, ale teraz z oczywistych względów postawił na kobietę. Popił piwem pierwszy kęs pizzy, przesuwając się lekko, gdy blondyn w akompaniamencie zombie z filmu sięgał po kolejną puszkę piwa dla siebie, wyciągając się z gracją obok niego. Jules nie panował nad wzrokiem, który prześlizgnął się po sylwetce mężczyzny. Był to odruch, nieplanowane zachowanie, którego skutki poczuł, gdy jedzenie praktycznie stanęło mu w gardle na wszystkie obrazy w głowie, jak i ten centralnie przed sobą.
        Nie myślał o ich wspólnej nocy od momentu, gdy opuścił łóżko, zostawiając za sobą Cyrusa – wciąż pamiętał przerażenie, które czuł na wyobrażenie konsekwencji, gdy rano doszły do niego wspomnienia ich upojnej nocy. Nie zamierzał tego wewnętrznego postanowienia zmieniać, zbyt świadom, gdzie by go zaprowadziło roztrząsanie obrazów tamtego wieczoru. Dlatego przymknął oczy, usuwając z głowy widok opiętych pośladków mężczyzny. Ledwo wierzył, że wraz z czasem nogi blondyna stały się jeszcze ładniejsze niż zapamiętał, ale zwalił to na upojenie alkoholowe.
        Dokończył swoje piwo w trzech łykach; najwyraźniej tyłek blondyna był wystarczającym argumentem wobec porzucenia swoich postanowień odnośnie powolnej alkoholizacji. Skupił się mocno na filmie, aby nie zawracać głowy niepotrzebnymi obrazami.
        – Pf, jakbyś nie mógł już bardziej generalizować – prychnął na jego słowa, przewracając oczami, w połowie ukryty za puszką z nowym piwem, które powoli sączył. – Do tego wcale nie jest tak przystojny – burknął zaraz pod nosem, nie wiedząc skąd wziął się w nim ten komentarz.
    Szybko jednak przekonał się o swoim błędzie, bo film potoczył się dokładnie tak, jak przepowiedział to blondyn. Sam horror nie był wybitny i być może dlatego fabuła była aż tak do przewidzenia.
        – Ktoś tu nie miał racji – zanuciła Mei, z rozbawieniem spoglądając to na brata, to na Cyrusa. W rzeczywistości od kiedy tylko zaczęli ich wieczór, jej wzrok był uważny, skupiony na niuansach - starała się dostrzec szczegóły, które mógłby jej zasugerować stan relacji między tą dwójką.
        – Poszczęściło mu się i tyle – prychnął w odpowiedzi Jul, podnosząc się z sofy, aby wygrzebać z kieszeni fajki. – Idę zapalić – mruknął, lekko też się przeciągając.
        Oparł się o barierkę na balkonie, pozwalając by chłodne, wieczorne powietrze ocuciło go z alkoholowego zamroczenia. Nie czuł się źle, nie był też bardzo pijany, ale na pewno już wstawiony, co widać było po nieudolnych próbach odpalenia papierosa. Ogarnięcie zapalniczki zajęło mu żenująco długą chwilę. Najwyraźniej też wystarczającą, aby dołączył do niego na zewnątrz Cyrus. Spojrzał na niego kątem oka, po czym sięgnął ręką w stronę jego twarzy, podstawiając mu zapalniczkę pod papierosa. Stali chwilę w ciszy, ramię przy ramieniu, jak za dawnych lat; Jules nie powstrzymywał sentymentalnego uśmiechu błąkającego się po ustach. Jego wzrok, żeby się nie zdradzić, utrzymywał się na widoku miasta przed nimi, spowitego w lekkich światłach ulicznych.
        – Dzięki – rzucił nagle cicho, spoglądając na niego z dogasającym papierosem w ustach. – Za zaproszenie – sprecyzował, uśmiechając się nieco nieśmiało. Naprawdę się zrelaksował, ale najważniejszym dla niego było to, że udało mu się zaspokoić tęsknotę za tymi wspólnymi chwilami. Za Cyrusem. I może to przez alkohol i ogólną swobodę wieczoru, już otwierał usta, aby uzewnętrznić się nawet bardziej, gdy dobiegł ich głos z wnętrza mieszkania.
        – Hej, zaczynam drugi film! – przerwała im Mei, zwołując do z powrotem do środka. Jules uśmiechnął się nieco krzywo w stronę Cyrusa, w duchu zastanawiając się, czy może siostra właśnie ochroniła go przed palnięciem czegoś głupiego.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sob 03 Kwi 2021, 11:20

    ____Kiedy już przetrawił obecność Julesa i zaczął powoli akceptować fakt, że zaczynało się między nimi układać, zaczynał miewać okropną ochotę udowodnienia brunetowi, jak wiele stracił. Nie miał zamiaru pokazywać mu, że tęsknił, że przeżywał jego zniknięcie i czuł się skrzywdzony. Poświęcił całe miesiące na siedzenie w czterech ścianach, załamywaniu się i musiał raz na zawsze z tym skończyć. Teraz za to miał zamiaru udowodnić mu, że sam był dużo więcej wart niż jedna noc spędzona razem po pijaku, gdzie następnego ranka obaj ledwie pamiętali to, co między nimi zaszło. Skoro ten jeden raz Jules mu uległ, najwyraźniej musiał mieć w nim jakąś słabość, którą łatwiej było dostrzec po wlaniu w bruneta odpowiedniej ilości alkoholu.
    ____– Jest cholernie przystojny. Nie bądź ślepy – parsknął na komentarz ciemnowłosego odnośnie przystojniaka z filmu, zerkając co jakiś czas w jego stronę. Widząc z kolei naburmuszenie Julesa, mógł domyślać, że poczuł się urażony i zazdrosny, choć tak naprawdę nie miał ku temu żadnego powodu. Remy był... był dokładnie w typie Cyrusa. Nie pamiętał już, kiedy ostatecznie zdał sobie sprawę, że dużo bardziej kręci go brunet o ciemnych oczach, wyraźnej szczęce i silnych dłoniach niż jakaś kształtna blondynka. Teraz był tego pewien, chociaż wydawało mu się, że nie ma to większego znaczenia, skoro Jules nigdy nie był nim zainteresowany.
    ____Film się skończył, pizza zniknęła z pudełka, a na stole nagromadziły się puste puszki piwa, które Cyrus zaczął zbierać, kiedy zrobili sobie krótką przerwę przed następnym horrorem. Po uprzątnięciu połowy zbędnych rzeczy ze stołu, wrócił do salonu. Mei zniknęła gdzieś w łazience, a Jules zaszył się na balkonie i po krótkim namyśle, blondyn postanowił dołączyć do niego z paczką swoich fajek.
    Opierając się o barierkę obok mężczyzny, nie odmówił poczęstowania ogniem. Przez krótką chwilę stali w milczeniu i Cyrus nie miał nic przeciwko tej ciszy. Zdążył już zauważyć, że ta sprzyjała im dużo bardziej niż rozpoczęcie jakiejkolwiek rozmowy.
    Nie spodziewał się podziękowań. Odwrócił spojrzenie w stronę bruneta, zderzając się niemal natychmiast z jego delikatnym uśmiechem, na którego widok stado motylków uwolniło się i zatrzepotało w jego brzuchu. Zapatrzył się na jego ciepłe spojrzenie, na idealnie prosty nos, policzki i wreszcie... usta. Usta ułożone w tak cudownym uśmiechu, które uchyliły się i Cyrus nie mógł oderwać od nich wzroku.
    Przełknął ciężko ślinę zalegającą mu w ustach, wyrywając się z zamyślenia na słowa Mei, która postanowiła dać im znać, że kolejny film się zaczyna.
    ____– Już idziemy – poinformował, na szybko dokańczając papierosa i gasząc go w popielniczce zostawionej na balkonie. Nie odpowiedział Julesowi, za to odwzajemnił uśmiech, kiedy obaj wchodzili z powrotem do mieszkania. Cyrus rzucił krótkie spojrzenie Mei, która rozłożyła się w rogu kanapy na jego miejscu i głupio było mu upominać się o to. Ostatecznie wylądował więc na środku, mając po swojej lewej Julesa, do którego starał się nie przysuwać zbyt blisko, do czasu.
    ____Film, który włączyła dziewczyna okazał się mieć zupełnie inny, ciężki klimat, który budował napięcie. Strach i dreszcz emocji przychodził powoli, podsycany przez ciszę i niespodziewane wiski czy krzyki. Trudno było przewidzieć, w którym momencie coś wyskoczy im nagle na ekranie. Cyrus parę razy przyłapał się na tym, że w trakcie największego napięcia, nieświadomie przysuwał się nieco bardziej w stronę bruneta. Ich uda dotykały się, a ramiona ocierały o siebie, chociaż obaj wydawaj się zbyt skupieni na filmie, a przynajmniej Cyrus nie zwracał na to szczególnej uwagi.
    W którymś momencie gwałtownie wcisnął się w ramię Julesa, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi, oddychał płytko łaskocząc jego skórę. Dreszcze przeszły go od pleców po same stopy.
    ____– Kurwa Mei, coś ty włączyła – jęknął, nieświadomie zaciskając palce na odkrytym bicepsie bruneta, odwracając się bokiem od ekranu.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 03 Kwi 2021, 15:45

    ____Jules dokończył papierosa, wzrokiem odprowadzając Cyrusa do drzwi, zanim sam za nim nie podążył. Usadowił się obok blondyna na sofie, nie zwracając większej uwagi na zamianę miejsc, zbyt zajęty odtwarzaniem w głowie uśmiechu, którym uraczył go blondyn. Na filmie skupił się dopiero po chwili, ale już po pierwszych dziesięciu minutach domyślił się, że ten będzie znacznie straszniejszy niż poprzedni. O ile Jules nie miał nic przeciwko zombie, wnętrznościom czy jakimś klaunom, tak duchy i egzorcyzmy przerażały go jak mało co. W odróżnieniu od Cyrusa, starał się utrzymywać pozory, że seans nie robi na nim żadnego wrażenia. I była to po części prawda – sporą jego część miał po prostu przymknięte oczy. Bardziej straszyły go gwałtowne reakcje Cyrusa, a już całkowicie prawie wyskoczył z siebie, gdy poczuł oddech na skórze szyi. Przeszły go dreszcze, ale tym razem zdecydowanie nie z powodu strachu. Przełknął z trudem ślinę, ignorując nagłą wręcz zatrważającą bliskość blondyna i wychylił się nieco, aby popatrzeć na Mei. Ta z fascynacją i lekkim uśmiechem śledziła wydarzenia na ekranie i Remy zupełnie jej nie rozumiał.  
        – Może zmienimy film? – zaproponował w końcu, odpuszczając sobie udawanie, że żaden z nich się nie boi. Kobieta spojrzała na nich z lekko uniesioną brwią, ale widząc jak ta dwójka rosłych facetów siedzi skulona obok siebie, skapitulowała dość szybko. Nie było sensu ciągnąć tego horroru, skoro ona tylko się z niego cieszyła.
        – Okej, ale wy wybieracie – powiedziała w końcu, lekko się przeciągając. Jules spojrzał na Cyrusa, dopiero wtedy tak naprawdę zdając sobie sprawę, jak blisko siebie byli. Ich ręce były jedną wielką plątaniną, palce blondyna zaciśnięte na jego ramieniu, jego twarz w szyi Julesa, ich uda ciasno przyciśnięte do siebie - praktycznie zlali się w jedno. Może jedno piwo więcej i Jules nie zwróciłby na to takiej uwagi, ale ponieważ był jedynie wstawiony, od razu poczuł ciepło zalewające jego szyję i policzki; dziękował w duchu za przygaszone światła. Odchrząknął cicho i pod pretekstem sięgnięcia po puszkę, odsunął się dyskretnie, nadal jednak nawet po powrocie pozostając ramię przy ramieniu. Nie odsuwał się mocno, zostawiając tę decyzję Cyrusowi, gdyby tak wolał.
        – To może Kapitan Ameryka? – zaproponował, zupełnie nie zastanawiając się nad tym wyborem. Wiedział, że Cyrusa lubił ten film szczególnie, jak i większość z super bohaterami – a przynajmniej tak było, gdy byli dwudziestoletnimi gówniarzami zamkniętymi w czterech ścianach akademika. Sam Jules za nim nie przepadał, ale nie oglądał go od czasów studiów i z jakiegoś powodu jego pijany mózg podpowiedział mu, że powrót do tego był dobrym pomysłem. Spojrzał na niego kątem oka, uśmiechając się dość nieśmiało. I być może właśnie dlatego, że jego wzrok był wlepiony w blondyna, nie zauważył przewrócenia oczami przez siostrę, która nie mogła pozbyć się wrażenia, że ta dwójka nieświadomie była aż do bólu oczywista. Chodzili dookoła siebie na palcach, nie wiedząc jak poradzić sobie z brakiem kontaktu przez ostatnie cztery lata, ale ciągnęło ich do siebie wciąż tak samo mocno.  
        – Okej, w takim razie Kapitan Ameryka. Mam nadzieję, że tego się nie będziecie bali – parsknęła z rozbawieniem, klikając parę razy na ekran, aż nie pojawił się odpowiedni tytuł.
        I chociaż Jules bardzo się starał skupić uwagę na filmie, to po prostu nie mógł. Koniec końców był tak samo nudny dla niego jak zapamiętał, i nawet się nie spostrzegł, gdy ułożył się wygodniej na sofie, coraz częściej przymykając oczy i skupiając się na cieple ciała Cyrusa obok, co było samo w sobie niesamowicie kojące, a nie na tym, co działo się na ekranie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sob 03 Kwi 2021, 21:49

    ____Zupełnie nie spodziewał się, że Jules pierwszy wyjdzie z propozycją zmiany filmu. Tym bardziej był zaskoczony, kiedy brunet zaproponował jeden z jego ulubionych produkcji, który widział setki razy. Jako dzieciak strasznie uwielbiał filmy o superbohaterach w przeciwieństwie do ciemnowłosego, który nigdy nie pałał do nich wielką miłością. Cyrus musiał na siłę wyciągać go na najnowsze premiery w kinie i tylko pod warunkiem, że postawił mu duży popcorn i colę. Nie rozumiał więc, co tak nagle naszło go by wybrać akurat ten film, chociaż nie miał zamiaru się sprzeczać.  
    Przytaknął więc jedynie na propozycję wyłączenia horrorów, sam również odsuwając się od ciemnowłosego. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że trochę za bardzo się do niego przysunął, prawie przyklejając się do jego ramienia, co przy ich obecnej relacji, nie było do końca komfortowe.  
    Film rozpoczął się, a blondyn rozsiadł się już nieco bardziej swobodnie z nastawieniem, że nie będzie musiał niczego się bać. Rzeczywiście minęło trochę czasu, odkąd ostatni raz go oglądał, toteż nie miał nic przeciwko zobaczeniem go raz jeszcze.  
    Gdzieś w połowie filmu poczuł głowę opadającą na jego ramię, a kiedy zerknął na Julesa chcąc go upomnieć, żeby nie przysypiał, uchylił jedynie lekko usta. Zapatrzył się na kilka zabłąkanych kosmyków opadających na twarz bruneta. Miał okropną chęć zagarnąć je do tyłu, wpleść palce w jego włosy, przeczesać je, dotknąć. Ostatecznie zrezygnował z pomysłu budzenia go, kiedy Jules spał tak spokojnie, opierając się o niego.  
    ____– Będę się zbierać, dzięki za dzisiaj – Mei wstała z kanapy i przeciągnęła się leniwie, gdy film dobiegł końca. Rzuciła jeszcze ukradkowe spojrzenie w stronę brata, który do końca seansu nie otworzył już oczu, drzemiąc na ramieniu blondyna. – Poradzisz sobie z nim czy mam go zabrać?  
    ____– Obudzę go za jakąś godzinę, niech jeszcze pośpi – stwierdził jasnowłosy, uśmiechając się delikatnie, kiedy ostrożnie przytrzymał ramię Julesa, wysuwając się spod niego po czym powoli ułożył jego głowę na poduszkę. Odprowadził Mei do drzwi żegnając się z nią i umawiając, że na następny weekend mogliby wyskoczyć gdzieś do baru, jeżeli tylko praca nie da mu za bardzo w kość.  
    ____Wracając do salonu, po drodze zgarnął jeszcze ze swojej sypialni koc, którym powoli nakrył Julesa, dbając o to, aby nie zmarzł. Pochylił się nad nim, po czym odgarnął jeden zalegający mu na twarzy kosmyk. Zaczesał go do tyłu razem z resztą włosów, patrząc miękko na bruneta. Tęsknił za nim. Okropnie za nim tęsknił z czego zaczął zdawać sobie sprawę, kiedy Jules znowu się pojawił i obaj starali się udawać, że wszystko między nimi w porządku.  
    Kiedy przyłapał się na tym, że zaczyna sunąć palcami po policzku ciemnowłosego, szybko odsunął się mając nadzieję, że go nie obudził. Zgarnął ze stołu resztkę piwa, po czym wyszedł po cichu na balkon, zostawiając za sobą uchylone drzwi.  
    Ulice oświetlone były latarniami, a niebo obsiane nadmiarem gwiazd, które tego wieczoru nie przysłaniały żadne chmury. Cyrus rozścielił sobie na ziemi drugi koc po czym rozłożył się na nim, z ulgą opierają się plecami o ścianę budynku. Chłodny wiatr lekko muskał jego ramiona, ale nie było mu zimno za to zdecydowanie musiał odetchnąć po dzisiejszym wieczorze, który znowu przywołał mu mętlik w głowie, a sam Jules niczego mu nie ułatwiał i niczego nie tłumaczył.  On z kolei był tym coraz bardziej zmęczony.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 04 Kwi 2021, 00:42

    ____Przez chwilę po obudzeniu był skonsternowany. Alkohol niecałkowicie z niego wyparował, stąd wciąż był w lekkim stanie upojenia, gdy podnosił się z sofy, zrzucając przez nieuwagę koc na ziemię. Ostatnie, co pamiętał, to przynudzający film, a później…później tylko ciepło i to, jak przyjemnie mu się drzemało, minus parę epizodów przed tym z helikopterem w głowie. Przeciągnął się z lekko, z satysfakcją słuchając chrupnięcia w kościach i rozejrzał się dookoła, szukając któregokolwiek z towarzystwa. Mei nie zobaczył, tak samo jak jej butów w przedpokoju i wyszedł z założenia, że musiała go porzucić. Cyrusa dojrzał dopiero po chwili, odnajdując go wzrokiem na zewnątrz. Jego profil oświetlały lampy uliczne i przez chwilę zapatrzył się na ten widok.
    Ten wieczór był pojebany.
        Coraz mocniej dochodziło do niego, jak nie fair zachowywał się wobec mężczyzny. Przyszedł tutaj, udając że nic się nigdy nie stało. Ba, najpierw wpieprzył się w każdy możliwy aspekt jego życia jakimś cholernym pechem, począwszy od jego pracy, przez mieszkanie, a teraz nawet czas prywatny. I nie rozumiał, czemu Cyrus mu na to pozwalał. Powinien strzelić mu w pysk pierwszego dnia, gdy się wkurzył. Powinien utrzymać dystans z Julesem i jasno mu pokazać, że stracił wszystko na własne życzenie. Więc dlaczego tak się nie działo, brunet nie rozumiał i tylko bardziej go to konsternowało, dając nadzieję, że będzie w stanie to wszystko odkręcić. I jakaś część jego tak bardzo chwytała się tej nadziei, tak bardzo chciała wszystko naprawić, że to odczucie praktycznie gniotło jego klatkę piersiową naciskiem.
        A mimo to nadal nie umiał znaleźć w sobie odwagi, aby dołączyć do niego na balkonie, aby zmierzyć się z wyjaśnieniami i jego złością, wyrzutami. Przełknął z trudem ślinę, biorąc krok w tył, w stronę drzwi. Jeśli teraz wyjdzie, nie będzie musiał spotykać się z tym wszystkim. Nadal będzie mógł udawać, że żyją w tej dziwnej bańce. I może nawet by to zrobił, znów stchórzył, odwrócił się i zniknął, gdyby nie jedno jedyne spojrzenie na twarz Cyrusa. I wyglądał na tak…wykończonego tym całym burdelem, który Jules niewątpliwie ostatnio wniósł do jego życia, że zamiast kroku w tył, brunet zrobił krok w przód. A później kolejny, i kolejny, aż nie wiedział sam, kiedy znalazł się u wejścia balkonu. Teraz albo nigdy, przekonywał się w myślach, z trudem panując nad emocjami.
        – Nie obudziłeś mnie. – Bardziej stwierdził, niż zapytał, opadając z cichym westchnieniem obok mężczyzny. Mimo prób utrzymania nonszalancji, nie mógł powstrzymać nerwowości zarówno w głosie, jak i w dłoniach, gdy nieco niezdarnie wyciągał z kieszeni paczkę papierosów. Przez te wszystkie nerwy znów wrócił do regularnego palenia a nie podpalania; w głowie miało to dla niego znaczącą różnicę. Podjął jednak decyzję, żeby porozmawiać z Cyrusem i zamierzał w końcu tego dopiąć, motywowany cichym szumem alkoholu w głowie.
        – Porozmawiamy? – wypalił w końcu, nie będąc w stanie spojrzeć mu w oczy. Odpalił papierosa, czując jak z każdą sekundą jego stres wzrasta. Był gotowy na odmowę. Właściwie był gotowy na każdą opcję, przychodząc na ten balkon, bo zmusił się do przekonania, że ten wspólny, swobodny wieczór nic tak naprawdę nie zmienił. Nie wymazał tego, co Jules zrobił, nie sprawił, że Cyrus nagle zapomniał i wszystko znów było cudownie. Wręcz przeciwnie, tylko bardziej uwidocznił patologię ich niestabilnej, pełnej niedomówień relacji, którą Jules po raz pierwszy sięgnął, aby naprawić, bo każda inna opcja stawała się zbyt nieznośna. I chociaż był przerażony tym, że znów musiał wrócić w myślach do tamtego okresu czasu, to po raz pierwszy znalazł w sobie odwagę i motywację, aby przynajmniej spróbować naprawić to, co kiedyś książkowo spierdolił. – Nie wiem…nie wiem nawet, od czego zacząć – powiedział cicho, zaciągając się mocno, aby zaraz zgasić w połowie niedopalonego papierosa i móc całkowicie skupić się na Cyrusie.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 04 Kwi 2021, 22:21

    ____Nie miał pojęcia, ile dokładnie czasu spędził na wpatrywaniu się w pustą ulicę, która pogrążona w mroku, idealnie odzwierciedlała jego obecny nastrój. Ostatnie piwo zostało opróżnione od końca, a on miał wrażenie, że czas nagle zwolnił. Powinien był położyć się już spać, ale nie był jeszcze aż tak zmęczony, przynajmniej fizycznie i czuł, że i tak szybko by nie zasnął.
    Musiał przyznać, że dzisiejszy wieczór był kulminacją wszystkich wydarzeń, które miały miejsce przez ostatniej tygodnie. Pojawienie się Julesa ponownie w jego życiu, mocno nadszarpnęło jego nerwów i kosztowało go wiele emocji szczególnie, że sam nie potrafił przyznać, jaki obecnie miał stosunek do bruneta. Z jednej strony dusił sobie w złość za to, jak go potraktował, z drugiej im więcej czasu spędzali razem, tym coraz częściej przyłapywał się, że po prostu za nim tęsknił... a teraz znowu miał go przy sobie.
    ____Nie zauważył, kiedy drzwi balkonowe uchyliły się i do środka wszedł ciemnowłosy. Spojrzał po chwili na niego, kiedy ten z cichym szuraniem opadł na miejsce obok blondyna. Nie spodziewał się, że jeszcze wstanie, a już tym bardziej nie, że postanowi dalej dotrzymywać mu towarzystwa. On z kolei sam nie był pewien, czy lepiej byłoby, gdyby cichaczem wyszedł z jego mieszkania, czy został. Miał mętlik w głowie za każdym razem, gdy tylko przebywali ze sobą dłużej niż kilka minut.
    ____– Mogłeś spać dalej. Obudziłbym cię rano – stwierdził zakładając, że dopóki Jules nie zasypiał mu na krześle, mógł sobie spać do woli na kanapie. I znowu przyłapywał się na tym, że nie potrafił być dla niego oschły i bezduszny.
    Na pytanie bruneta, zmarszczył mimowolnie brwi, próbując przeanalizować, co dokładnie Jules miał na myśli poprzez rozmowę. Chciał rozmowy. Przy pierwszym spotkaniu w końcu prawie wrzucił się na niego z pięściami, kiedy ten nie chciał mu niczego wyjaśnić, zbywając temat. Cyrus czuł pustkę w głowie, ale nie próbował więcej razy naciskać licząc, że sam kiedyś zbierze się w sobie by wrócić do tego tematu. On z kolei cierpliwie czekał na ten dzień. Jednak w życiu nie spodziewałby się, że akurat dzisiejszy wieczór będzie sprzyjał odrobinie szczerości, którą tak długo przed sobą ukrywali.
    ____– Może najlepiej od początku? – westchnął, zerkając kątem oka na Julesa, po którym od razu dało się zauważyć wszystkie emocje. Denerwował się co było widoczne na pierwszy rzut oka i możliwe dlatego, Cyrus nie próbował w żaden sposób naciskać ani go popędzać. Wydawał się właściwie tak samo zmęczony co i wcześniej, ale może dzięki temu, że trzymał emocje na wodzy, wreszcie dowie się czegoś więcej.
    Pozwolił sobie sięgnąć do papierosa bruneta i wyjąć mu go powoli spomiędzy palców. Zaciągnął się gorzkim smakiem nikotyny i zagubienia, które przez niego przemawiało. Wypuścił spokojnie obłoczek dymu z ust po czym znów oddał papierosa Julesowi.
    ____– Zniknąłeś, bo nie chciałeś mnie więcej widzieć, prawda? – zapytał jako pierwszy, chcąc jakoś ułatwić brunetowi wejście z powrotem na ten grząski grunt, którego Remy tak uparcie starał się unikać. Cyrus sam był gotów wyciągnąć po niego rękę i wszystko zrozumieć. Musiał tylko znać prawdę.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 04 Kwi 2021, 23:25

    ____Nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz był tak zestresowany jak wtedy. Alkohol, mimo bycia zapalnikiem motywacji, powodował też większe rozchwianie jego emocji. Przejawiało się to w lekko trzęsących się dłoniach czy wzroku wciąż przeskakującym z miejsca na miejsca, ale ani razu nie na mężczyznę obok. Na jego słowa pokiwał jedynie głową, samemu nie będąc pewien, gdzie był ten początek. Na pewno nie tam, gdzie zdał sobie sprawę, dlaczego poszedł z Cyrusem do łóżka, co potem wręcz usunął z pamięci, bojąc się, że analizowanie tego wspomnienia przyniesie jedynie więcej bólu. Na pewno też nie wtedy, gdy z telefonem w ręku godzinami wpatrywał się w ekran, wahając się czy wysłać jedną pieprzoną wiadomość i był przekonany, że na pewno też nie wtedy, gdy zdał sobie sprawę po raz pierwszy, że stracił relację z Cyrusem. Ten dzień pamiętał aż za dobrze.
        I musiał milczeć dłuższą chwilę, ponieważ Cyrus znów się odezwał. Spojrzał na niego ze szczerym zdziwieniem, zaraz też marszcząc brwi. Nie wyobrażał sobie, że Cyrus mógłby dojść do takiego wniosku, ale zaraz też przypomniał sobie swoje wszystkie działania i zachowania, i nagle pytanie blondyna było jak najbardziej zrozumiałe, a on poczuł jeszcze większe ukłucie winy.
        - Nie – powiedział cicho, spoglądając na swoje dłonie, wyłamując nerwowo palce. – Zupełnie nie – dodał zaraz, już pewniej, zanim nie wziął głębokiego wdechu, aby kontynuować. – Nie planowałem… – zawahał się na moment, po raz pierwszy na głos mierząc się ze swoim zachowaniem – znikać czy cię ignorować, przynajmniej nie na dłuższą metę. – Przesunął wzrok ze swoich dłoni, aby po raz pierwszy spojrzeć na twarz mężczyzny, jak gdyby w poszukiwaniu złości czy pospieszania. Nie dostrzegłszy tego jednak, poczuł ulgę i znalazł nową motywację, aby kontynuować. Cyrus dawał mu czas i przestrzeń, i Jules zamierzał to wykorzystać.
        – Na początku potrzebowałem czasu, przyznaję. Byłem cholernie przestraszony i przekonany, że nasza przyjaźń się skończyła, ale nie zamierzałem zostawiać tego bez rozmowy czy urywać. Jednak w czasie, gdy ja zbierałem myśli, aby z tobą porozmawiać… – Wziął krótką przerwę, nieznacznie poprawiając się w miejscu na wspomnienie tego okresu czasu, do którego prawie nigdy nie wracał w głowie; to był jeden z gorszych momentów, gdzie tonął pod naciskiem rzeczywistości – Wiele problemów wypłynęło na wierzch i nagle nie musiałem zmagać się tylko z potencjalną utratą przyjaciela, a też dodatkowym bagnem. Więc odsuwałem w czasie naszą rozmowę. Odsuwałem i odsuwałem, i z każdym mijającym tygodniem było mi ciężej do tego wrócić. Zacząłem się wstydzić tego, że nie dawałem ci znać, ale równocześnie byłem zbyt wielkim tchórzem, aby zmienić ten stan rzeczy. Zanim się zorientowałem, minął pierwszy rok i przekonywałem siebie, że już pewnie nie pamiętasz albo mnie nienawidzisz. Później minął drugi i trzeci, i czwarty… – powiedział cicho, wypuszczając lekko drżący oddech. Przymknął oczy przed kontynuacją, dając sobie parę sekund na uspokojenie rozszalałego serca.
        - Przepraszam, Cyrus. – Jego głos złamał się lekko na imieniu blondyna, tak jak gdyby dopiero wypowiedzenie tego na głos uświadomiło mu, że to się działo naprawdę, ta rozmowa, której obawiał się tyle ostatnich lat, naprawdę się odbywała, a on nadal nie umiał znaleźć odpowiednich słów. – Tak kurewsko przepraszam, że byłem tchórzem i… – Zamilkł nagle, czując że słowo więcej przeleje tamę emocji, a na to nie był gotowy. Nadal nie powiedział wszystkiego, nadal się mylił i gubił w myślach, ale był szczery w każdym jednym zdaniu, które wypowiadał, chociaż nawet się nie oszukiwał, że było to wyjaśnienie, na które zasługiwał Cyrus.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Wto 06 Kwi 2021, 11:40

    ____To normalne, że w ciągu tylu lat zdążył sam ułożyć sobie w głowie odpowiedź, skoro prawdy nie poznał aż do dzisiaj. Sam próbował wytłumaczyć sobie powód zniknięcia Julesa i wszystko wskazywało na to, że to właśnie on był jego głównym źródłem. I sam nie wiedział co bolało go bardziej. To, że sam przyczynił się do urwania kontaktu czy to, że wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdyby tylko... no właśnie, gdyby tylko co?  
    Z początku nie chciał wierzyć Julesowi gdy ten zaprzeczył jego podejrzeniom. Wydawało mu się, że próbuje jedynie nie pogarszać ich jako tako stabilnej relacji. Pytanie jak długo obaj wytrzymaliby w takich ograniczeniach, niedomówieniach i ciągłej niepewności, że w każdej chwili wszystko może znowu się posypać.  
    Cyrus był zmęczony i nie chciał znowu okłamywać sam siebie, że przyjaciel wcale się go nie brzydził. Nie nienawidził i wcale nie chciał go zostawiać. To wszystko tylko tak jakoś samo wyszło... Z początku właśnie tak tłumaczył sobie brak Julesa obok siebie.  
    ____– Nie pamiętam? – prychnął wreszcie, nie mogąc wytrzymać po tak bezsensownym stwierdzeniu przez ciemnowłosego. Blondyn przekonał się za to, że mężczyzna nic, ale to nic nie wiedział o tym, jak on się czuł.
    – Czekałem. Nie wiem jak długo czekałem na jakikolwiek telefon od ciebie. Chodziłem do wszystkich miejsc, które kiedyś razem odwiedzaliśmy. Rozmawiałem z naszymi znajomymi, pytałem każdego czy coś o tobie słyszał. Dostawałem paranoi, że miałeś jakiś wypadek, że nie żyjesz – wyjaśnił zmęczonym głosem. To nie był wystarczający powód by miał zrozumieć zachowanie bruneta, tym bardziej że wcześniej przyjaźnili się, ufali sobie. Nigdy nie mieli problemu z rozmową więc dlaczego Jules miały zacząć bać się z nim rozmawiać?
    ____– Owszem, przez pewien czas naprawdę cię nienawidziłem, ale nigdy nie wyrzuciłem cię z pamięci i nigdy nie uznałem naszej przyjaźni za zakończoną – spojrzał na ciemnowłosego, przez chwilę obserwując jego skruszony wyraz twarzy i to, jak ciężko było mu o tym mówić. Nie chciał uświadamiać go jeszcze bardziej, że i owszem, zachował się chujowo wobec osoby, która ponoć była mu tak bliska. Remy zapewne już sam to zrozumiał, a blondyn nie miał zamiaru dobijać go jeszcze bardziej.  
    Na słowo przepraszam i imię dźwięczące w ustach bruneta, musiał wziąć głęboki oddech, czując jak okropnie szybko bije mu serce. Kiedyś zastanawiał się czy zwykłe przepraszam byłoby wstanie wybaczyć te wszystkie lata, to że prawdopodobnie Jules nigdy nie odezwałby się do niego, gdyby przypadkiem się nie spotkali.
    ____– Jules – westchnął, chcąc by ciemnowłosy z powrotem na niego spojrzał. Kiedy to z kolei nie nastąpiło od razu, blondyn wyciągnął rękę i chwycił pewnie jego brodę, nakierowując go w swoją stronę. Przez te wszystkie lata nauczył się dużo większej pewności w swoich czynach, a w tej chwili zależało mu, aby brunet przestał nareszcie przed nim uciekać. – Hej, czego ty się bałeś? Nie miałem do ciebie żadnych pretensji, niczego nie oczekiwałem. Mogliśmy wszystko sobie wyjaśnić, o wszystkim... zapomnieć – puścił wreszcie jego podbródek, zaciskając z niepewności usta. Cóż, prawdopodobnie na rzecz tej cholernej przyjaźni, która tyle go kosztowała, byłby w stanie zdusić sobie wszystkie uczucia, który wyszły na wierzch tamtej felernej nocy.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Wto 06 Kwi 2021, 16:03

    ____Z perspektywy czasu powody, dla których odsuwał rozmowę z Cyrusem w przeszłości nie były dla Julesa aż tak poważne, na pierwszym miejsce usadzając jego tchórzostwo winnym. Oczywiście, może tak się na to zapatrywał, ponieważ widział je jako dwudziestosiedmioletni on, a nie świeżo po studiach dzieciak, któremu nagle świat walił się na głowę. Może patrzył na to też w ten sposób, ponieważ praktycznie wymazał ten okres ze swojej pamięci, po raz pierwszy wracając do niego tak świadomie.
        Wzdrygnął się następnie na odpowiedź mężczyzny, gdy on sam powtórzył jego wyjaśnienia, te nagle wydawały się tylko bardziej nielogiczne. A gdy kontynuował, Jules czuł, jak z każdym słowem jego serce łamie coraz bardziej i z trudem powstrzymywał łzy. Nigdy, ale to nigdy nie przypuszczał, że blondyn tak się czuł. Usłyszenie tego na głos rzuciło nowe światło, i jakaś część Julesa egoistycznie żałowała, że znalazł w sobie motywację do tej konfrontacji. Chyba wolałby pozostać nieświadomym.
        – Przepraszam – powtórzył cicho, nie umiejąc się zdobyć na cokolwiek więcej, nie po tym, co usłyszał. W pełni, i to jak boleśnie, dotarło do niego, jak bardzo skrzywdził Cyrusa i nie umiał poradzić sobie z nową dawką poczucia winy, które niemalże go dusiło. Nie umiał sobie nawet wyobrazić tego, co przeżywał Cyrus. Ich odczucia względem tamtego okresu były tak różne, ale Jules nigdy by nie wpadł na to, jak swoim egoizmem i przekonaniem, że Cyrus byłby w stanie od tak o nim zapomnieć zrobił więcej zła niż dobrego. Nie zdziwił się, gdy blondyn powiedział, że przez pewien czas go nienawidził. Cisnęło mu się na usta pytanie, czy dalej tak było, ale zbyt dosadnie zdawał sobie sprawę, że nie ma do niego najmniejszego prawa. Miał nadzieję, że tak było, jakkolwiek nie bolała go tak myśl. Wtedy przynajmniej miałby odczucie, że dostał to, co mu się należało po całym zranieniu, na które zmusił Cyrusa.
        Jego imię rozcięło ciszę i Jules po raz pierwszy nie lubił tego dźwięku z jego ust. Nie odważył się na niego spojrzeć i dopiero pewny uścisk na jego podbródku go do tego zmusił, chociaż i wtedy na początku patrzył w bok. Dopiero po chwili przekonał się do spotkania jego wzroku, tak zmęczonego tym wszystkim, że poczuł igiełki wbijające się w jego poranione serce. Wziął głęboki oddech, zanim odpowiedział na jego pytanie.
        – Że się w tobie zakocham – powiedział cicho, tak cicho, że zastanawiał się, czy Cyrus na pewno to usłyszał. Nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy, dlatego po drżącym oddechu, kontynuował, czując się tak, jakby dookoła nagle brakowało tlenu; jego serce biło jak oszalałe, a gardło było boleśnie zaciśnięte. – Bałem się, że się w tobie zakocham – powtórzył, wcale nie dużo pewniej. Oblizał nerwowo wargi, mimo wcześniejszego gestu Cyrusa, znów odwracając od niego twarz. – Nawet, jeśli byśmy zapomnieli – zaczął, ale zaraz pokręcił przecząco głową, jak gdyby do siebie, zabierając się za odpowiedź od nieco innej strony. –Nigdy…nigdy nie rozmawialiśmy za dużo o naszych relacjach, partnerach czy doświadczeniach. Jakoś te tematy się nie przewijały, więc nie miałem pojęcia, jak zapatrujesz się w ogóle na to, co się wydarzyło. Pamiętasz, jak żartowałeś, że wydaje się strasznie kochliwy? Naprawdę nie potrzebuję wiele, aby zacząć sobie wyobrażać nie wiadomo co – przełknął z trudem, starając się wchodzić w jak najmniej szczegółów, ale wciąż dać chociaż zalążek wyjaśnień tego, czym kierował się te cztery lata temu. – Ale jakkolwiek kochliwy bym nie był, nie jestem na tyle, aby pokładać nadzieję w gościach hetero. – Skrzywił się lekko, sam niezadowolony z wydźwięku tych słów, ale też świadom, że musiały paść. – Nieraz miałem z tego powodu złamane serce i naprawdę nie chciałem powtórki. – Po raz pierwszy spojrzał na mężczyznę, chociaż było to ledwie parę sekund utrzymania kontaktu wzrokowego, Cyrus mógł zauważyć lekko zaszklone oczy bruneta, choć może ciemność maskowała ten aspekt. – Oprócz przerażenia, że nasza przyjaźń się rozjebała, byłem równocześnie przestraszony tym, że nawet jeśli by tak nie było, to mógłbym do ciebie coś poczuć i chroniłem siebie przed tą opcją – przyznał w końcu ciężko. To było coś, przed czym rzadko kiedy przyznawał się przed samym sobą, a co dopiero przed drugą osobą – tym bardziej, jeśli tą drugą osobą był sam obiekt zainteresowania.  
        – Ale nie musisz się martwić, nie czuję nic… romantycznego do ciebie – zaznaczył zaraz szybko, nagle przerażony wizją, że ta myśl mogłaby odstraszyć mężczyznę. Przez te cztery lata zmusił się do nauki tłamszenia w sobie takich emocji i opanował to niemal do perfekcji. Wiele też mu dała relacja z Lucasem i też właśnie dzięki temu nauczył się trzymać swoje serce bezpieczne.  – I jest mi tak wstyd, że przełożyłem swoje emocje i obawy nad zwykłą rozmową z tobą – westchnął, opierając głowę o ścianę za sobą. Poczuł się wykończony i ironicznie nadal tak cholernie przerażony tym, jak ta sytuacja się rozwiąże. Nawet mimo wszystkich słów, które już padły, niedopowiedzeń wciąż było znacznie więcej. Jules, chociaż może nawet nie do końca świadomie, wciąż i wciąż chodził dookoła tematu, nie skupiając się na ciągu przyczynowo skutkowym, wyjaśniając mężczyźnie krok po kroku swoje postępowanie. Było tak, jak gdyby Jules nie do końca pogodził się z tym, co się kiedyś wydarzyło, nawet w myślach kategoryzując swój strach jako największy czynnik, chociaż w rzeczywistości nie było to tak czarno białe.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Czw 08 Kwi 2021, 23:53

    ____Nie miał pojęcia, jakiej odpowiedzi oczekiwał. Próbował na nowo poukładać sobie w głowie, dlaczego Jules tak bardzo bał się z nim rozmowy. W którym momencie zawinił, że strach okazał się być silniejszy od ich przyjaźni? Jules wcale nie rozwiewał jego wątpliwości, a wręcz przeciwnie. Z każdym słowem wypowiedzianym przez ciemnowłosego, rodziło się w nim jeszcze więcej pytań i jeszcze mniej odpowiedzi w wyniku czego, jedynie miał wrażenie, że tylko oddala się od prawdy.  
    Nie był przygotowany ma usłyszenie kolejnych słów. W pierwszej chwili wydawało mu się, że może nawet się przesłyszał, ale kiedy mężczyzna już nieco głośniej powtórzył to samo, Cyrus miał wrażenie, że na moment stanęło mu serce. Prawdopodobnie nigdy sam nie domyśliły się, że Jules mógłby bać się w nim... zakochać. Czy miał powód, żeby się bać? Czy to znaczy, że wcale nie był mu obojętny i ta jedna noc mogła dla niego coś znaczyć?  
    Cyrus bardzo długo wzbraniał się przed przyznaniem, że jego przyjaciel był pierwszą osobą, do której coś poczuł. Żadna dziewczyna nie była w stanie poderwać jego serca i doprowadzić całego ciała do drżenia. Tamta noc odkryła przed nim nie tylko możliwość, że mógł zakochać się w Julesie, ale także uświadomiła mu, że prawdopodobnie nigdy nie był osobą hetero, jak to na początku z góry zakładał.  
    ____– Chyba nie do końca hetero skoro przespałem się z facetem i nie czuję się z tego powodu zgorszony – przyznał mając zamiar wyprowadzić go z błędu. Naprawdę starał się jakoś naprowadzić bruneta, że nie musiał się bać zakochania i złamanego serca, bo w tamtej chwili blondyn był w stanie przyjąć wszystkie jego uczucia i obdarować go podobnymi.  Chciał mu powiedzieć, że zamiast się chronić mogliby przecież spróbować, bo to, że zaczynali od przyjaźni nie wykluczało, że mogli poczuć coś więcej.  
    Chciał mieć tyle odwagi by wreszcie przyznać, że on nie musiał bać się zakochania, bo to przyszło samo i nie miał na nie żadnego wpływu. Już otworzył usta, zbierając jeszcze myśli i wtedy... Jules odezwał się podobnie jednym zdaniem kradnąc blondynowi całą odwagę, wbijając szpilę w serce, które zdążyło na nowo odżyć. Głupio nastawił się, że nareszcie będą mogli naprawić to, czego nie udało mi się poskładać te kilka lat temu. Oh, jak bardzo się mylił...
    Momentalnie otrzeźwiał, w porę powstrzymując się przed palnięciem czegoś, co mogłoby ponownie spłoszyć bruneta. Znów go bolało samo patrzenie na Julesa, który najwyraźniej do samego końca widział w nim tylko przyjaciela. I Cyrus nie chciał znowu tego psuć, nie chciał znów mieszać i w porę zacisnął zęby, powtarzając sobie, że to zniesie.
    ____– Wow, prosto w serduszko. A wydawało mi się, że nie jestem aż taki paskudny – prychną ironicznie, starając się rozładować całe napięcie.  Udawał, że wcale nie ruszyły go słowa bruneta, bo tak było łatwiej dla podtrzymania ich relacji. Lepiej było udawać, że on też nigdy nie rozpatrywał Julesa pod kątem osoby, w której mógłby się zakochać...  
    ____– Mam rozumieć, że potrzebowałeś całych czterech lat, żeby dojść do tego, że nic do mnie nie czujesz? – uniósł brew, przyglądając się jeszcze przez chwilę Julesowi. Namieszał mu znowu, nawet nie zdając sobie sprawy jak bardzo, ale Cyrus w ciągu tylu lat nauczył się godzić z pewnymi rzeczami.
    ____– Cóż, stało się. Nic z tym teraz nie zrobimy i nie ma co dalej tego roztrząsać. Możemy jedynie zaakceptować to, co się stało i ruszyć dalej – westchnął, ostatecznie wzruszając ramionami. Wydawał się bardziej niedostępny niż jeszcze chwilę temu, ale nie gniewał się na bruneta. Wstał wreszcie z miejsca, przeciągając się i prostując kości. – A mówiąc o ruszenie się, mam na myśli żebyś zbierał się zaraz do siebie, bo wyglądasz jakbyś miał zamiar mi zaraz odlecieć. A ja cię nie zamierzam targać przez te drzwi balkonowe.  – uśmiechnął się na pozór przyjemnie. Wszystko było w porządku. Musiał jedynie z powrotem poskładać swoje połamane i zdeptane uczucia, wyciągnąć taśmę, pozszywać dziury i mógł dalej wmawiać Julesowi, że wszystko było w porządku.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pią 09 Kwi 2021, 14:55

    ____Jego mózg nie przetworzył od razu tej informacji. Zamiast tego, wpatrywał się głupio w Cyrusa, zastanawiając się, czy aby na pewno się nie przesłyszał albo źle go zrozumiał. Dopiero jego pewna mina sprawiła, że Jules przestał się wahać, czy aby na pewno blondyn miał na myśli to, co jemu się wydawało.  Nigdy nie zastanawiał się tak naprawdę nad tym, że rzeczywiście, Cyrus dobrowolnie z nim spał i co więcej, podobało mu się – z tego co pamiętał i paru rozmów, gdy leżeli w wymiętej pościeli, patrząc na siebie tak szczerze jak rzadko. Jules zwalił tą sytuację na tak wiele innych czynników – ciekawość, ich upojenie alkoholowe, frustrację seksualną – ale w ani jednym z nich nie wpadł na to, że Cyrus, owszem, może po prostu nie być zainteresowany kobietami. W jego myślach wciąż ta informacja wydawała się tak kuriozalna, tak równocześnie odległa. I jak bardzo go kusiło, żeby podpytać, tak nie miał do tego jakiekolwiek prawa. Ale chciał wiedzieć, jak gdyby ta wiedza zmieniała tak wiele, jak gdyby zmieniała nagle sytuację i otwierała nowe opcje, które dotychczas były niedostępne. Niezależnie czy był bi, homo, pan, czy jakiejkolwiek innej orientacji, nie zmieniało to nic, bo nie mogło, i inne takie myśli były po prostu niebezpieczne dla uczuć bruneta. Jules opanował się szybko, usuwając jakiekolwiek przypuszczenia czy wyobrażenia z głowy.
        – To nie tak – odpowiedział z krzywym uśmiechem, bo Cyrusowi daleko było do czegokolwiek zbliżonego do „paskudny”. I właśnie dlatego Jules tak bardzo chronił się przed kontaktem, przestraszony jak łatwo byłoby mu oddać serce.
        Uśmiechnął się pod nosem na jego kolejne słowa, ale nie było w tym uśmiechu nic zadowolonego, wręcz przeciwnie, był po prostu smutny. Nie, nie zajęło mu czterech lat, aby dojść do tego, że Cyrus mu się nie podoba. Cztery lata zajęło mu zorientowanie się, że jest dokładnie przeciwnie – prawdopodobnie walczył z tą myślą już od ostatniego roku studiów, ale nie chciał dopuścić tego do siebie. Potem spędził ten czas na walce z tym uczuciem, aż w końcu udało mu się kompletnie je w sobie zakopać, nie pozwalając wyjrzeć na światło dzienne.
        Widział po twarzy Cyrusa, jak bardzo ta rozmowa na niego wpłynęła. Mogły minąć lata, ale nadal doskonale znał nawet najdrobniejsze znaki mimiczne blondyna. Stąd aż nazbyt był świadom bólu, który krył się za pozorną nonszalancją. Nie umiał znaleźć słów, aby jemu zapobiec ani gestów, aby go zmniejszyć. Powinien dokładniej obmyśleć, jak przeprowadzić rozmowę, aby przynajmniej spróbować zminimalizować szkody, które wyrządził. Dodatkowo był zdziwiony słysząc o akceptacji tego, co się wydarzyło. Nie sądził, aby nastąpiło to jakkolwiek szybko, przynajmniej w jego przypadku. Wstał, tak jak i on lekko się przeciągając, równocześnie rozmasowując też spięty stresem kark.
        – Jak chcesz, żebyśmy się zachowywali dookoła siebie? – zapytał, nie wychodząc jeszcze z mieszkania. – Jak byłoby dla ciebie najbardziej komfortowo? – dodał zaraz. Do tej pory udawali, że wszystko jest w porządku i nic nigdy się nie wydarzyło, ale tego wieczoru padło za dużo słów między nimi, aby to wciąż było możliwe. Zostawił tę decyzję Cyrusowi, wciąż przekonany, że to on ma większe prawo do czegokolwiek między nimi. Jego wzrok luźno błądził po twarzy blondyna, ale był raczej odległy – w jego głowie roiło się od najróżniejszych myśli, analiz, przypuszczeń względem skutków tej rozmowy i czuł się tak wykończony tym wieczorem. Prawdopodobnie będzie zastanawiał się nad każdym najmniejszym słowem przez dni, a poczucie winy nie da mu nawet bardziej spokoju. I po co mu to było.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 09 Kwi 2021, 23:37

    ____W żaden sposób nie kupował tego uśmiechu Julesa, który coraz bardziej wydawał się smutny. Tak jakby cała ta sytuacja wcale nie była z pozoru tak prosta do wyjaśnienia. Jakby te cztery lata nie wystarczyły na pogodzenie się ze wszystkim i usprawiedliwienie swojego zachowania. Ale Cyrus nie chciał wnikać teraz, dlaczego brunet tak się czuł woląc zakończyć tę rozmowę na etapie, który wydawał się dla niego najbardziej słuszny. Nie padły żadne nieprzychylne słowa i byli w stanie zapomnieć o wszystkim, wrócić do codzienności skupić na tym, co miało miejsce teraz. Blondyn właśnie taki miał plan, planując raz na zawsze odciąć się od tego, co kiedyś czuł do Julesa. Ale to wszystko nie było takie proste, jak sam sobie to obmyślił.  
    Na pytanie bruneta zrobił minę jakby nie do końca rozumiał o co mu w tej chwili chodziło. Nie miał zamiaru mówić mu jak miał się przy nim zachowywać i narzucać ich relacji jeszcze bardziej sztuczną atmosferę. Jeżeli to wszystko miało spełznąć na udawaniu, to wolał już, aby całkiem zapomnieli, że cokolwiek ich łączyło.  
    ____– Jesteśmy współpracownikami i sąsiadami i myślę, że tego powinniśmy się trzymać – nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział. Przecież wcale nie zmuszał Julesa do tego, by nie łączyło ich nic poza pracą. A jednak złość, która na moment się w nim zagotowała próbowała zrobić na złość brunetowi. Bo skoro sam z niego zrezygnował i go porzucił, a teraz dodatkowo udowodnił, że nigdy nic od niego nie czuł, blondyn miał ochotę zrobić mu pod górkę tak, aby choć w połowie czuł się tak samo skreślony przez przyjaciela, jak on się kiedyś czuł.  
    ____– Nie mam zamiaru udawać, że się nie znamy, ale nie wiem czy mogę zaufać ci drugi raz. Sam rozumiesz – westchnął nie patrząc już nawet na ciemnowłosego. Zaufanie można było odbudowywać latami, ale wątpił by Jules miał tyle cierpliwości, aby rzeczywiście spróbować ją naprawić. A Cyrus nie był tak głupi by tak łatwo dać komuś drugi raz się złamać.
    ____– W każdym razie... cieszę się, że w końcu zdobyłeś się na odwagę, aby cokolwiek mi wyjaśnić. Szkoda tylko, że tak późno – westchnął, drapiąc się po karku, bo sam nie miał pojęcia co jeszcze mógłby dodać. Doceniał to, że Jules przynajmniej spróbował z nim porozmawiać nawet jeśli skomplikował ich sytuację jeszcze bardziej. Zdawał sobie sprawę, że jego też musiał do sporo kosztować, ale w tej chwili... chciałby być najgorszym samolubem i mieć głęboko w dupie to, co Jules teraz czuł.  
    Odchrząknął cicho, a potem wreszcie wrócił do mieszkania zaczynając, jak gdyby nigdy nic sprzątać pozostałości po maratonie, uznając najwyraźniej ten temat za zakończony.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 10 Kwi 2021, 14:58

    ____Nie spodziewał się, że zaboli tak mocno. Jakaś część niego była przygotowana na taką odpowiedź, inna część była nawet przekonana, że na to zasługuje, ale jednak usłyszeć to na głos…
    Bolało, tak kurewsko bolało.
        Chociaż na pewno nie tak, jak to, co zrobił Cyrusowi, z czego wielkości zdał sobie sprawę po raz pierwszy. I właśnie ta myśl powstrzymywała go od jakichkolwiek komentarzy, nawet jeśli z każdym kolejnym zdaniem, odwróconym spojrzeniem, cichym westchnięciem czuł, jak wewnętrznie się rozpada. A mimo to na wierzchu starał się wydawać spokojny, ponieważ to było jedyne, co trzymało go przed kompletnym rozklejeniem się przed mężczyzną. W jego głowie non stop się odbijały ostatnie słowa. Nie dziwił się, że Cyrus nie chciał mu ufać, naprawdę sam rozumiał, ale blondyn kompletnie zgasił jakiekolwiek okruszki nadziei, jakie Remy posiadał. Chociaż może rzeczywiście potrzebowali jasnego określenia ich relacji, może będzie im łatwiej być w swoim towarzystwie, kiedy znikną jakiekolwiek oczekiwania, na które nie było już miejsca.
        - Dziękuję – zaczął, ale musiał zrobić krótką przerwę przed kontynuowaniem, ponieważ jego gardło było do bólu zaciśnięte – że mnie wysłuchałeś. – Z tymi słowami ostatni raz spojrzał na mężczyznę, po czym cicho zamknął za sobą drzwi, na moment się o nie opierając. Przymknął oczy, próbując otrząsnąć się z tego, co wydarzyło się w tak krótkim czasie. Miał tyle wątpliwości, jakkolwiek nie próbowałby przekonać się, że postąpił słusznie. Mógł nie zaczynać tego tematu, może jednak lepiej było udawać, że nigdy nic się nie wydarzyło i funkcjonować w tej pojebanej bańce. Szkoda, że nie pomyślał wcześniej, aby kurwa jakoś lepiej to przeanalizować. Zdusił więcej przekleństw i po chwili ruszył w stronę swojego mieszkania, już przygotowując się mentalnie na wspólne przebywanie w biurze.
        Pierwszy dzień był tragiczny. Mimo wcześniejszej rozmowy, która pozornie powinna rozładować między nimi napięcie, to wręcz przeciwnie wzrastało. Jules nie do końca wiedział, jak wrócić do tego dystansu, którego granica zamazała się przy wspólnym wieczorze. Wieczorze, który co więcej wciąż go prześladował w myślach, przez co dodatkowo był rozproszony. Analizował każde słowo, które padło, zastanawiał się, czy mógł coś zrobić inaczej lub zmienić ostateczny werdykt, sprowadzający ich relację znów do czysto pracowniczej. Dodatkowo wypominał sobie, że jeszcze przed ich wspólną rozmową obczajał Cyrusa, co tylko potęgowało jego kaca moralnego. Starał się powstrzymywać wszystkie te emocje, aby wykonać swoją robotę poprawnie, ale nie mógł nic poradzić na to, że coś wyraźnie go gryzło w tym wszystkim. Zamierzał uszanować wolę blondyna i, tak jak chciał, trzymać tę relację jedynie na płaszczyźnie pracowniczej, nawet jeśli jego serce chciało odbudować na nowo ich przyjaźń. Przez to wszystko ten poniedziałek był po prostu paskudny.
        I o ile myślał, że wieczór uda mu się spędzić przyjemniej, skoro był umówiony z Lucasem, tak srogo się pomylił. Brunet trochę wcześniej niż planowo pojechał na drugi koniec cholernego Toronto, gdzie mieszkał Lucas. I Jules, do niedawna. Mieszkanie mężczyzny nie było w żadnym imponującym miejscu, ale mimo to lubił tamtą okolicę, było cicho i blisko do parku; znał dobrze wszystkie uliczki, sklepy, restauracje nieopodal. Znajomymi schodami wszedł na czwarte piętro, stając przed drewnianymi drzwiami i z rozmachem zadzwonił od razu trzy razy. A później kolejne trzy, gdy po chwili nikt nie otworzył. Zmarszczył brwi, pisząc krótkiego SMS-a do partnera, a gdy i ten został bez odpowiedzi, zmielił w ustach przekleństwo. Wybrawszy jego numer, oparł się barkiem o ścianę, z telefonem przy uchu, po kieszeniach natomiast szukając fajek. Musiało minąć wiele sygnałów, zanim jego połączenie przeszło.
        –Byliśmy umówieni na kolację – powiedział sucho do telefonu, bez żadnego powitania. W odpowiedzi przez chwilę słychać było jedynie szelest, później przyspieszony oddech, zanim Lucas w końcu odpowiedział, używając swojego standardowego tonu, gdy wiedział, że zjebał i chciał bruneta udobruchać.  
        – Cholera, zapomniałem. Coś mi wypadło, przełóżmy na pojutrze. Obiecuję, że ci to wynagrodzę.  – Jules przez chwilę milczał, na linii słychać było jedynie ich oddechy, aż w pewnym momencie w tle doszło do tego męskie nawoływanie. – Kończę. – Dźwięk przerwanego połączenia rozbrzmiewał w uszach mężczyzny jeszcze długo po tym, jak to zostało zakończone. Oczywiście, że coś, a raczej ktoś, mu wypadł. Jak często zresztą. To nie tak, że mieli ustalone jakieś twarde granice ich raczej luźnej relacji, ale brunet czasem wciąż dawał się zaskakiwać, chociaż nie wiedział nawet, czy ciągle go to ruszało – sam przystał na otwarcie ich relacji, raczej frustrowało go samo podejście Lucasa, który za nic miał szacunek do czasu innych osób. A mimo to, na jego usta cisnęły się przekleństwa i coś zakuło go w środku, raczej z wkurzenia na swoje niepotrzebne zmarnowanie drogi do mieszkania niż jakieś głębsze emocje, które właśnie przy Lucasie nauczył się kontrolować. Niemniej, trochę mu to, kurwa, zepsuło wieczór. Mógł w tym czasie zająć się swoimi sprawami, a nie bez sensu tułać się na drugi koniec miasta. Miał nadzieję, że uda mu się poprawić nastrój po ostatnich rewelacjach z Cyrusem, a wyszedł nawet w gorszym humorze.
        Gdy był już na zewnątrz, pierwsze co zrobił to odpalił papierosa i zamówił ubera. Po powrocie do mieszkania padł z Bobem do łóżka i już tak został do kolejnego dnia, mając nadzieję, że przynajmniej napięcie między nim a Cyrusem chociaż trochę się zmniejszy.
    A jednak nadal było nieprzyjemnie.
        Wtorek wciąż był trudny. Środa oraz czwartek niewiele poprawiły, chociaż Jules wyrobił sobie zachowanie dookoła Cyrusa i po prostu tak jak mógł unikał kontaktu z nim, zachowując dystans, albo nawet jak do tego doszło, próbował trzymać się twardych, pracowniczych ram. Dość szybko weszło mu to w krew, i im dłużej tak się zachowywał, tym łatwiej mu to przychodziło; potraktował to jako wyrabianie nowego nawyku, a w tym miał wprawę. Gdy musiał, umiał bardzo szybko przystosować się do nowych zasad. Dodatkowo, Lucas najwyraźniej czuł się źle z tym, że wystawił poprzednio Julesa, bo wyjątkowo starał się mu to wynagrodzić, przychodząc wieczorami do niego, po raz pierwszy też odwiedzając jego nowe mieszkanie. I brunet nie ukrywał, że kontakt z partnerem go rozluźnił. To, albo po prostu maratony seksu, w które wkręcali się co wieczór. Pierwszy raz był dziwny – Jules był zbyt świadom Cyrusa ścianę obok, ale Lucas, jak wiele wad by nie miał, tak dość dobrze radził sobie z rozpraszaniem jego uwagi i dokładnie tak się stało, pozwalając mu na relaks i branie przyjemności z kontaktu z drugą osobą. Nawet jeśli ta przyjemność uwarunkowana była bezwzględną ciszą, bo co jak co, ale Remy nie umiałby spojrzeć sąsiadom w oczy, gdyby ich słyszeli.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Sob 10 Kwi 2021, 20:56

    ____Jeżeli myślał, że cokolwiek zmieni się po ich ostatniej rozmowie to i owszem, zmieniło się całkiem sporo. Niestety Cyrus nie przewidział tylko tego, że ich znajomość może oziębić się jeszcze bardziej przez to, że Jules wziął sobie jego słowa zbyt głęboko do serca i starał się ograniczyć ich kontakt do minimum. Co z kolei najbardziej zaskoczyła blondyna to fakt, że przyszło mu to z niesamowitą łatwością. Brunet nawet nie próbował jakkolwiek naprawić jego nadszarpniętego zaufania czy odbudować ich przyjaźń, tak jakby już dawno pogodził się ze zniknięciem Cyrusa z jego życia. I nie tego blondyn się spodziewał. Czuł, że gdyby nie ich wspólna praca, na której najwyraźniej zaczęło Julesowi mocno zależeć, znowu spakowałby manatki i wyniósł się w inną część Toronto.  
    Cyrus sam już nie miał pojęcia, co byłoby dla niego lepsze, ale na pewno nie fakt, że nagle każde odezwanie się do niego było poparte ogromną niechęcią. Jules wręcz zaczął go unikać i zdecydowanie nie wyglądało to normalnie, a przy tym w żaden sposób nie ułatwiało uporządkowania ich niestabilnej relacji.  
    ____Początek tygodnia był więc dla nich obu niesamowicie męczący i wcale nie ulegał poprawie przez następne dni. Blondyn sam nie wiedział już, co powinien zrobić. Zastanawiał się nad podjęciem kolejnej próby rozmowy, ale nie był nawet pewien jak ją zacząć i co powiedzieć. Bolało go, że Jules tak szybko z niego zrezygnował jakby te kilka lat intensywnej przyjaźni zupełnie się dla niego nie liczyło. A może tylko on traktowało to jako coś okropnie ważnego?  
    Gdzieś w środku tygodnia odwiedziła go Jean, składając mu niezapowiedzianą wizytę po pracy. Dziewczyna postanowiła zrobił mu mały nalot tłumacząc się, że Cyrus znowu zaczął ją olewać. Miał zadzwonić w ostatni weekend, czegoś nie zrobił i rudowłosa zaczynała się powoli o niego martwić. Była jedną z osób, której znajomości nie urwał po skończeniu studiów.  
    ____– Hej, Cyrus czy ty mnie w ogóle słuchasz? – zagadnęła chociaż nawet po zwróceniu uwagi, nie otrzymała od blondyna żadnej odpowiedzi. Ten od dłuższej chwili siedział nad swoją kawą, wyglądając przy tym jakby coś mocno trapiło jego myśli. – Cyrus!  
    ____– Oh, przepraszam. Mówiłaś coś? – ocknął się wreszcie, posyłając przyjaciółce przepraszający uśmiech.  
    ____– Dosyć. Masz natychmiast powiedzieć mi co u licha się dzieje – wbiła w niego intensywne spojrzenie i tym razem nie odpuściła, dopóki mężczyzna nie wyśpiewał jej całej prawdy. Dodatkowo z wielkim trudem. A kiedy ta wreszcie padła z jego ust, dziewczyna w pierwszej chwili nie wiedziała co powiedzieć.
    ____– Czekaj, co? Jules wrócił? I z tobą pracuje?  
    ____– I mieszka obok – sprostował, wzdychając na końcu cicho. Musiał wreszcie wyrzucić to z siebie, bo miał wrażenie, że ogłupieje im dłużej będzie trzymał w sobie to wszystko. To był koszmarny dzień i naprawdę potrzebował się wyżalić. I choć uparcie unikał prawdy o tym, że kiedyś się ze sobą przespali i to zaważyło o całej ich relacji, dziewczyna wyglądała jakby od dłuższego czasu domyślała się wszystkiego.  
    ____– Czy on w ogóle wie, jak bardzo ci na nim zależy? Wciąż tak samo mocno, prawda?  
    ____– Cholernie mocno... – przyznał wreszcie przed sobą samym chowając twarz w dłoniach, bo czuł się coraz bardziej bezsilny na to wszystko. Miał dosyć, chciał by to wszystko wreszcie się skończyło.
    ____– Zaryzykuj – rzuciła jasnowłosa, na co rzucił jej zmieszane spojrzenie. A potem szybko zdał sobie sprawę, że Jean miał rację. Czy on miał jeszcze cokolwiek do stracenia?  
    ____To nie była przyjemna noc. I nie dlatego, że jakoś gorzej mu się spało. Wystarczyło, że przebudził się raz słysząc czyjś wyraźny pisk za ścianą i w pierwszej kolejności był pewien, że może Julesowi coś się stało. Był gotów jak głupi zapukać z pytaniem w środku nocy czy wszystko u niego w porządku. I całe szczęście, wstrzymał się z tym do momentu, gdy nie uświadomił sobie, że te krzyki wcale nie świadczył o tym, że komuś coś się działo. A przynajmniej nie w kontekście krzywdy.  
    Mimowolnie napłynęła na niego złość, frustracja zmieszana z żalem, obrzydzeniem i jakąś okropną zazdrością. Teraz był już święcie przekonany, że tylko on miał problemy by z powrotem poukładać sobie wszystko w życiu. Jules zrobił to już dawno.  
    ____Wstał dużo później niż zwykle, być może dlatego, że ten dzień wcale nie zapowiadał się jakby miał być udany. Najchętniej w ogóle nie wychodziły z łóżka i tylko myśl, że nie mógł tak po prostu olać pracy powstrzymała go przed zastaniem w domu. Standardowo przebrał się w eleganckie spodnie, koszulę i marynarkę, którą luźno zarzucił na ramiona i odpiął jeden guzik od koszuli przy szyi. Na nos wcisnął eleganckie okulary, które zmuszony był nosić, bo od pracy przed laptopem nabawił się zapalenia spojówek. Nie był do nich przekonany, ale podlegając ocenie Jean, dziewczyna w końcu przekonała go, że wyglądał w nich jeszcze bardziej profesjonalnie i... gorąco, czego wolałby jednak nie słyszeć.
    Kiedy zamykał mieszkanie był już i tak okropnie spóźniony. Widząc windę, która właśnie zatrzymała się na jego piętrze, mimowolnie przyspieszył kroku.
    ____– Przepraszam!  Możecie zatrzymać? – uprzedził z góry osoby, które znajdowały się w środku, a kiedy jednak z nich zatrzymała mu drzwi przed zamknięciem, wpadł nieco roztrzepany do windy. Zaraz wcisnął przycisk na sam dół i zaczesał blond kosmyki do tyłu, które niesfornie opadłym u na okulary.  
    ____– Dziękuję – odpowiedział, dopiero po chwili odwracając się do tyłu w celu przywitania się z sąsiadami. I prawie potknął się o własne nogi, kiedy zorientował się kto mu pomógł. Ten dzień nie mógł rozpocząć się gorzej.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Sob 10 Kwi 2021, 22:04

    ____Jules poczuł lekkie szturchnięcie w ramię i niechętnie rozwarł powieki, wyjątkowo niewyspany po w większości intensywnej nocy. A przecież mówił mu, że musiał wcześnie wstać do pracy, a nadal nie spał dłużej niż cztery godziny.
        - Jest po siódmej. – Usłyszał lekko zachrypnięty głos Lucasa, zanim mężczyzna znów nie trącił go lekko w ramię. Jules przeklął krótko w poduszkę, zanim nie podniósł się i bez słowa, w pół śnie skierował się w stronę łazienki, zupełnie nie przejmując się swoją nagością. – Zrobię ci śniadanie w międzyczasie! – powiedział partner, opierając się z usatysfakcjonowaną nonszalancją o framugę drzwi, gdy jego wzrok śledził bruneta. Lucas był nieco wyższy od Julesa, ale przy tym też smuklejszy. Miał krótkie włosy w kolorze ciemnego blondu, które ładnie wyglądały z jasnymi, brązowymi oczami oraz opaloną karnacją. Był po prostu dobrze wyglądającym mężczyzną, a biorąc pod uwagę, że miał siedem lat więcej niż Jules, trzymał się świetnie.
        Jules prawie w biegu wcisnął w siebie dwa tosty przygotowane przez starszego, przez cały czas też mrucząc pod nosem obawy przed spóźnieniem do pracy, które kochanek zbywał luźnym „będzie dobrze”. No tak, on miał wolne i wywalone. Jules odetchnął dopiero w windzie, obliczając, ile zajmie mu dostanie się do biura i może też zgarnięcie kawy po drodze. Jeśli weźmie taksówkę, powinien spokojnie się wyrobić.
        – Nie przejmuj się, masz zapas czasu – mruknął blondyn, pocieszająco pocierając jego biodro, na co Jules nie zareagował inaczej niż lekko wymuszonym uśmiechem. Gdy on sprawdzał korki na telefonie, rzucił tylko kątem oka, jak Lucas przytrzymywał windę, nie skupiając się zupełnie na tej sytuacji. Dopiero słysząc znajomy głos prawie że z przestrachem uniósł głowę, patrząc na…Cyrusa. W pierwszym momencie nie poznał go przez okulary i nieświadomie zapatrzył się na jego twarz. Zdecydowanie dodawały mu profesjonalizmu, ale też na czym się złapał i szybko zreflektował, masę seksapilu. Co było kolejną niepoprawną myślą, jedną z paru, jakie nachodziły go od ich wspólnego wieczoru.
         – Nie ma sprawy – powiedział Lucas, zupełnie nieświadomy napięcia, jakie było między Cyrusem a Julem. Brunet nie wiedział, gdzie podziać wzrok.
        – Dzień dobry – mruknął pod nosem, z powrotem skupiając spojrzenie na telefonie, a dłoń Lucasa na jego biodrze z jakiegoś powodu wręcz go parzyła, szczególnie gdy palce zacisnęły się na jego skórze niedelikatnie, powodując krótkie skrzywienie na twarzy Julesa. Mógł sobie tylko wyobrazić standardowy, zaborczy wyraz twarzy Lucasa, tak jak gdyby chciał pokazać wszystkim, że są z Julesem razem. Brunet przestał z tym walczyć już parę miesięcy temu, poddając się temu samczemu zapędowi. Natomiast cisza w windzie była dla bruneta tak paskudnie przytłaczająca – zupełnie nie wiedział, jak powinien zareagować w takiej sytuacji po wszystkim, co padło między nim a Cyrusem -  że gdy tylko drzwi się otworzyły, wypadł pierwszy na zewnątrz, a za nim w dwóch krokach podążył blondyn. Zatrzymali się wspólnie dopiero na chodniku.
        – Do zobaczenia wieczorem, Remy. –Lucas nachylił się, chcąc pocałować go w usta, ale Jules zrobił niezgrabny unik, tak że jego wargi otarły się jedynie o policzek. Brew mężczyzny uniosła się na chwilę w górę, ale zaraz przywdział na twarz uśmiech, jak gdyby przypominając sobie, że Jules nie przepadał za okazywaniem czułości w przestrzeniach publicznych. I brunet był wdzięczny, że Lucas nie znalazł w tym ruchu żadnego podtekstu, a wyjątkowo ten był. Z jakiegoś powodu nie chciał całować się z nim przed Cyrusem – było to dla niego strasznie niezręczne, co dość mocno ujawniło się na jego twarzy, gdy partner odwrócił się i zostawił ich samych sobie. Jules westchnął pod nosem, przecierając lekko oczy i z nawyku poprawiając kołnierz koszuli, jak gdyby upewniając się, że ślady po ugryzieniach na jego ramionach i barkach będą na pewno ukryte, chociaż już w mieszkaniu upewniał się co do tego jak szalony, od momentu gdy z perwersyjną przyjemnością odkrył je pod prysznicem.
        – Do zobaczenia w pracy – rzucił w końcu do blondyna, kiwając mu krótko głową bez utrzymywania kontaktu wzrokowego. Nie umiał mu spojrzeć w oczy, nie po tej cholernie niezręcznej jeździe windą, nie po wszystkich niedzielnych wyznaniach, nie po sztucznej, duszącej atmosferze w pracy.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 11 Kwi 2021, 10:43

    ____Żołądek zacisnął mu się w supeł, kiedy tylko zdał sobie sprawę, kto zatrzymał mu windę. Oh, jak szybko pożałował tego, że nie poszedł jednak schodami. Naprawdę był przekonany, że Jules już dawno był w pracy i nie przewidział, że może jeszcze się na niego natknąć.  
    Obrzucił go krótkim spojrzeniem po czym przeniósł swój wzrok na mężczyznę stojącego obok bruneta. Jego brwi ściągnęły się w dół i spiorunował wzrokiem rękę blondyna, która władczo spoczęła na biodrze Julesa, tak jakby koniecznie chciał udowodnić wszystkim, że ten należy tylko do niego. Cyrus prychnął w duszy na tak dziecinne, obsceniczne zachowanie. Nienawidził takiego obnoszenia się ze swoimi uczuciami szczególnie przy innych.  
    Był bardziej niż zniesmaczony, a gdzieś w środku zakiełkowała w nim także bezpodstawna zazdrość. Omiótł jeszcze raz mężczyznę wzrokiem, jakby próbował ocenić co takiego Jules w nim widział. Idąc dalej, porównywał go do siebie i zastanawiał, czego on nie miał, a co miał ten facet, że wybrał jego. Było to równie dziecinne i głupie zachowanie, ale niesmak palił go od środka, szczególnie kiedy zdawał sobie sprawę, jak musieli spędzić ostatnią noc.  
    Jules wystrzelił z windy jako pierwszy i Cyrus w spokoju poczekał aż ta dwójka oddali się nieco od budynku. Pech chciał, że musiał podążyć jednak w ich kierunku, zmierzając na parking. Zatrzymał się w połowie kroku, obserwując jeszcze z kilku metrów dalej, pożegnanie dwójki partnerów.  
    Słowo Remy dudniło mu w uszach, uderzyło w samo serce i odebrało mu na moment dech w płucach. Remy było jego, tylko jego. Kiedy się poznali, Cyrus upodobał sobie zwracanie się do niego po nazwisku, czym tak mocno denerwował Julesa. Z czasem jednak przerodziło się to w coś na wzór pieszczotliwego zwrotu, którego tylko on miał prawo używać. Blondyn czuł jeszcze większe obrzydzenie, że brunet pozwolił komuś nazywać go w ten sposób.  
    Nie odpowiedział Julesowi, mijając go bez słowa, aby po chwili skierować się do własnego samochodu. Wolał zacisnąć usta, bojąc się, że gdyby zaczął się odzywać, nie miałby oporów przed powiedzeniem całej prawdy. Miał okropną ochotę wygarnąć wszystko Julesowi, w łącznie z tym, że był bezczelny. Bezczelnie wpakował mu się z butami do jego życia, zajął miejsce w jego pracy, zamieszkał obok po czym śmiał obnosić się z tym, jak cudownie układało mu się w życiu.  
    ____Dzień w pracy był jak cisza przed burzą. Coś wyraźnie wisiało w powietrzu i nikt nie był jedynie w stanie przewidzieć, kiedy to wybuchnie. Cyrus przestał się zupełnie odzywać do Julesa, do tego stopnia, że kazał Terremu przekazywać mu wszystkie zadania, które miał wykonać. Jednocześnie bił od niego tak potworny gniew, że większość pracowników omijała go bokiem, bojąc się narazić złemu humorowi ich szefa. Cały czas zastanawiał się, co powinien zrobić. Jak ma zatrzymać Julesa, jak powstrzymać go przed spotkaniem się z tym pierdolonym Lucasem. Tak, był okropnie samolubny i przestał wracać uwagi na to, że właśnie podświadomie próbował rozwalić związek swojego byłego przyjaciela.  
    Zadbał o to, żeby większość osób wyszła z pracy przed nimi. W końcu to on kontrolował to, co mieli dzisiaj wykonać, a kiedy został w biurze sam z Julesem, zgarnął część dokumentów i podszedł do jego biurka.  
    ____– Annie musiała wyjść wcześniej, skończysz to za nią. Potrzebujemy tego na jutro – oświadczył chłodno, zwalając na bruneta kolejną pracę, dbając o to, aby zeszło mu przy tym jak najwięcej czasu. Bo skoro nie mógł w inny sposób, to chociaż przez pracę chciał zatrzymać go dłużej w biurze i nie dopuścić do spotkań z pieprzonym kochankiem. Był podły, wiedział o tym.  
    Kiedy z kolei Jules otworzył usta chcąc już zaprotestować, Cyrus był na granicy wybuchu.  
    ____– Jedna noc bez pieprzenia się cię nie zbawi – pod wpływem złości był w stanie powiedzieć wszystko. Wszystko co cisnęło mu się na język, co gryzło go od środka i nie pozwalało normalnie funkcjonować. I z tego wszystkiego, nie zdawał sobie tylko sprawy, że uczucia, które tak kontrolował zaczął powoli wychodzić na wierzch...
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 11 Kwi 2021, 11:30

    ____Dość szybko połapał się w złym humorze Cyrusa. On, jak i cały ich zespół, który omijał blondyna szerokim łukiem. Jules znów nie rozumiał. Jasne, było między nimi sztywno, ale to, jaka atmosfera między nimi panowała tego dnia, wykraczała daleko poza jakiekolwiek „sztywno”. Na początku Jules jeszcze zastanawiał się, co mogło się stać, że aż tak wpłynęło na nastrój Cyrusa; nie umiał nic wymyślić, chociaż przeanalizował – znów – wszystko od tej pamiętnej niedzieli, łącznie z dzisiejszym poniedziałkiem. Dość szybko jednak odpuścił sobie próby znalezienia swojej winy w tym wszystkim, bo im więcej absurdalnych zadań padało w jego stronę, poprzedzonych ignorowaniem przez Cyrusa lub krytycznym spojrzeniem, tym bardziej czuł jak rośnie w nim irytacja. Już w połowie dnia wiedział, że się nie wyrobi i odwołał spotkanie z Lucasem, co też go wkurzyło, bo doskonale wiedział, gdzie w takim razie jego partner zaszyje się na noc, skoro nie u Julesa. Kulminacją jego złości nie było nawet to, że musiał pracować po godzinach – na to był przygotowany, najwyraźniej Cyrus miał humor na uprzykrzenie mu tego dnia. Co nie zmieniało faktu, że gdy na jego biurku wylądował konkretny plik dokumentów, których skończenie zajmie mu jak nic czas do nocy, zamierzał milczeć. Już otwierał usta, aby zaprotestować, gdy Cyrus jednym, cholernym zdaniem mu je zamknął. Jules musiał wyglądać na kompletnie zszokowanego, wpatrując się w mężczyznę z mieszanką konsternacji, niezrozumienia i, jeśli ktoś by się doszukał, również zranienia, które szybko zamaskował grymasem złości.
        – Co do kurwy ma to znaczyć – powiedział wciąż w szoku, podnosząc się aby stanąć cały spięty naprzeciwko Cyrusa. Nie wierzył, po prostu kurwa nie wierzył, że to usłyszał. – Zawstydzanie z powodu życia seksualnego? Do tego w pracy? No do chuja, Cyrus, o co ci chodzi! – warknął, coraz bardziej wyprowadzony z równowagi. Im dłużej analizował tą sytuację, tym bardziej nie rozumiał, co zrobił – oprócz oczywistego – aby zasłużyć teraz na takie traktowanie. Przecież sam Cyrus zaproponował, żeby utrzymywali relacje tylko pracownicze, więc czemu tak szybko z tego zrezygnował na rzecz, czego tak właściwie, dojebania mu? Wypomnienia czegoś? Nie rozumiał, tak bardzo nie rozumiał, co jego relacja z Lucasem, a przy tym też wspólne noce, mogły mieć do blondyna. Złością też maskował wyraźne zranienie, któremu nie pozwalał wyjść na wierzch. Mógł nie rozumieć, czemu Cyrus tak zareagował, ale nie chciał dać mu satysfakcji, pokazując swój ból jego zachowaniem, skoro najwyraźniej takimi tekstami chciał wywołać jakąś u niego reakcję.
        – Czego ty ode mnie chcesz, co – dodał w końcu, nie kryjąc się z wściekłością, która wraz z mijającymi sekundami tylko wzrastała, gdy niedorzeczność tej sytuacji w pełni do niego dochodziła. Przypominała mu się powtórka z ich pierwszego dnia pracy, gdzie Cyrus zachowywał się bardzo podobnie – ignorował go, zawalał robotą i zakończył dzień konfrontacją. Tylko tym razem Jules nie zamierzał odpuszczać, nie kiedy Cyrus uderzył tak nisko. Nawet myśl, że znajdowali się w pracy, nie powstrzymywała go przed odpowiedzeniem blondynowi, skoro ten najwyraźniej też nic sobie z tego nie robił.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 11 Kwi 2021, 21:23

    ____Zdawał sobie sprawę, że to w jaki sposób zaatakował bruneta było zdecydowanie nie na miejscu. Tego typu komentarz nigdy nie powinien paść z jego ust, bo Cyrus nie miał prawa wtrącać się w czyjeś życie seksualne i przekładać go na pracę. Absolutnie nie chciał zachowywać się w ten sposób, a jednak tłoczące się w nim emocje z każdą chwilą jedynie przybierały na sile i wreszcie przeważyły nad zdrowym rozsądkiem. Złość, rozgoryczenie, smutek, zazdrość czy okropny zawód... było ich aż tyle, że ciężko było określić, które przeważały najbardziej. Tłamszenie ich w sobie bolało jeszcze bardziej i potrzebował, naprawdę potrzebował się ich pozbyć...
    Kiedy Jules wstał, stając naprzeciwko niego, blondyn wbił w niego tęczówki, w których gotowało się od nadmiaru emocji. Z kolei nieustępliwość i agresja Julesa w niczym mu nie pomogły i mężczyzna wydawał się jeszcze bardziej nie kontrolować swoich słów. Nawet jeśli boleśnie zdawał sobie sprawę z tego, że źle postępuję.
    ____– Czego ja chcę? Kurwa, pojawiasz się z podkulonym ogonem, udajesz skrzywdzonego i winnego całej sytuacji po czym uświadamiasz mnie, że gówno dla ciebie znaczyłem przez tyle lat. Nie masz do mnie żadnego szacunku, Jules... i nie szanujesz nawet tego, że pierdolenie mi na tobie zależało – wybuchnął, w tamtej chwili nawet nie zastanawiając się nad tym, co mówi. Potok słów wypłynął z jego ust zalewając ich kolejnymi emocjami, ale poza ogromnymi wyrzutami, które miał do bruneta, gdzieś tak przebijała się też ogromna tęsknota, którą Cyrus starał się maskować przez ostry ton głosu i palące spojrzenie.
    Widząc, że najwyraźniej Jules nie zrozumiał praktycznie nic z jego słów, które dla niego pewnie dodatkowo były bezpodstawne, Cyrus czuł się jakby pętla zaciskała się na jego płucach. Nie mógł spokojne odetchnąć pod wpływem tak ogromnej frustracji. Zwykle nie był agresywny i nie uważał, aby przemoc była jakimkolwiek rozwiązaniem, ale w tamtej chwili czuł się tam bezsilny, że potrzebował udowodnić coś brunetowi. Żeby wreszcie może coś zauważył.
    ____Złapał nagle za przód koszuli Julesa, zaciskając a niej silnie palce po czym pociągał go w stronę swojego biura. To było tak niespodziewane zachowanie, że ciemnowłosy pewnie nawet nie zauważył, kiedy został wciągnięty do pomieszczenia. Cyrus szarpnął nim stanowczo, po czym pchnął go z całej siły na szeroką kanapę, która znajdowała się w jego biurze. Złość przeważyła nad całą ich relacją i kiedy zawisł nagle nad Julesem, nie dając mu się podnieść, przestał zastanawiać się nad konsekwencjami. Miał w końcu zaryzykować, tak? A chyba nigdy nie przemókłby się by zrobić to spokojnie.
    Paliło go w przełyku od łez, które starał się powstrzymać, głos załamywał mu się coraz bardziej chociaż cały czas próbował krzyczeć, próbował wydrzeć się na Julesa jakby to miało w czymkolwiek im pomóc.
    ____– Można mnie olać, można nie odzywać się przez chuj wie jaki czas, potraktować jak gówno, które przyjemnie ruchało się przez jedną noc. Nie zasługiwałem nawet na jebane “sorry, to jednak nie to”. Na nic kurwa nie zasługiwałem, prawda? – wychrypiał, tracąc całą siłę w głosie. Chwycił go za szczękę, nakierowując spojrzenie Julesa na siebie, aby choć ten jeden raz nie próbował się wymigiwać, nie próbował mu uciekać.
    ____– Jebane “przepraszam, bałem się zakochać, ale nie martw się, chuja do ciebie czuję”. Jaki to ma sens... jak... jak możesz t-tak mnie traktować... – ściągnął okulary, odkładając je szybko na bok, a potem na moment przetarł palcami oczy czując, że zaczynają napływać do nich łzy. Cholernie nie chciał, aby choć jednak popłynęła po jego policzku, bo Jules nie zasługiwał na to, żeby przez niego płakał, ale opanowanie ich wcale nie było tak proste. Ręce drżały mu, a złość powoli zaczynała ustępować smutkowi i musiał coś z tym zrobić. Cokolwiek.
    Pochylił się i przycisnął usta do tych należących do Julesa. Miękkość i ciepło drugiej pary ust, która ginęła pod wpływem zbyt silnego nacisku. Te Cyrusa drżały tak bardzo, że nawet nie potrafił ich rozchylić, usilnie tylko całując te należące do bruneta, dłonie zacisnął na jego ramionach, nie pozwalając mu się ruszyć, bojąc, że gdy go puści, Jules znowu mu ucieknie.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Nie 11 Kwi 2021, 22:52

    ____Każde słowo odbierało mu powietrze z płuc, wbijając bolesne szpile w serce, a jednak po raz pierwszy od dawna stał wyprostowany, mierząc się z całą wściekłością Cyrusa na równi. Bolało jak mało co, ale równocześnie swoją niesprawiedliwością wzbudzało w nim gniew. Nie miał problemu przyznać się do swojej winy tam, gdzie była, ale nie pozwolił sobie wmawiać czegoś, co się nie wydarzyło, a tak właśnie odebrał tekst o udawaniu skrzywdzonego i winnego. Jules nie udawał – towarzysząca mu przez ostatnie lata wina znajdowała wieczory, gdzie obłapiała go szponami, nie pozwalając wyjść z łóżka i zaczerpnąć oddechu przez szloch – ale skąd Cyrus mógł to wiedzieć. Nie zdążył odpowiedzieć, gdy poczuł mocne szarpnięcie i chyba tylko ze zdziwienia nie próbował się wyrywać, jak szmaciana lalka dając się prowadzić Cyrusowi do jego biura. Prawie upadł na podłogę, tak gwałtownie rzucony na sofę, ale zaraz został przygnieciony sylwetką blondyna, zarówno stabilizując go jak i uniemożliwiając ucieczkę.
        Był przygotowany na uderzenie, jakąś szarpaninę, ale ta nigdy nie nadeszła.
    Cyrus za to mówił tak szybko, tak zrozpaczony, że Jules nie miał nawet kiedy wcisnąć żadnej odpowiedzi, dając mu wyrzucić z siebie wszystkie żale i wyrzuty, mimo że kusiło go, aby mu przerwać, potrząsnąć nim, przekonać, że nigdy, ale to nigdy nie chciał go tracić, nawet w najczarniejszych myślach nie traktował Cyrusa jak przygody na jedną noc. Widok jego załzawionych oczu, które po ściągnięciu okularów otarł, ostudziły go na moment. Nie umiał patrzeć na jego łzy; jego klatka piersiowa zacisnęła się nieprzyjemnie, ale zupełnie nie był przygotowany na to, co dopiero później nadeszło. Widział jak w zwolnionym tempie, gdy mężczyzna się nad nim nachylał. Jego mózg nawet nie rejestrował, o co blondynowi mogło chodzić, co tylko spotęgowało jego czysty szok, gdy poczuł wargi Cyrusa na swoich. Jego oczy rozszerzyły się, a ciało napięło gotowe do ucieczki, jak gdyby zamiast pieszczoty otrzymywał uderzenie.
        Dlaczego, dlaczego, dlaczego…czy chciał w ten sposób się na nim odegrać? Czy to była jakaś zagrywka, mająca uśpić jego czujność? Nie rozumiał, co mówił ten pocałunek, ale dla Julesa smakował smutkiem i nawet większym poczuciem winy, a mimo to ciepło, miękkość ust Cyrusa…Jego powieki drgnęły, walcząc z zamknięciem i poddaniem się temu. Przypomniał mu się ich pierwszy pocałunek, również cały w emocjach, pełen pasji i niewypowiedzianych słów, i boże, Jules tylko w nieśmiałych snach sobie wyobrażał go ponownie.
        Odepchnął go, zbyt nagle świadom tego, jak łatwo mógłby się zatracić w tym uczuciu pozornej bliskości. Zbyt świadom niepoprawności tego gestu, pozbawionego szczerości przez wciąż kwitnące nieporozumienia między nimi. Wykorzystał moment zaskoczenia Crusa, z rozgoryczeniem pomieszanym ze złością i niezrozumieniem zszarpując mężczyznę z siebie, i gorączkowo kierując się do wyjścia. Zatrzasnął za sobą drzwi, cały trzęsąc się z emocji, gotów opuścić to pomieszczenie w każdym momencie, a jednak stał wmurowany, oparty o drewno za sobą, nie będąc w stanie nawet zrobić kroku. Nie rozumiał, tak bardzo nie rozumiał, co się przed chwilą wydarzyło, dlaczego Cyrus go pocałował. Jego palce mimowolnie uniosły się do jego ust, dotykając niepewnie warg, wciąż czując na nich te należące do blondyna, drżące i niepewne, ale obezwładniająco gorące. A potem przypomniał sobie wszystkie słowa, które ten powiedział i w sekundę poczuł, jak znów zalewa go wściekłość. Nie zastanawiał się, gdy z powrotem otworzył drzwi do jego biura, dopadając w dwóch krokach do sofy, gdzie wciąż znajdował się mężczyzna.
        – Czy ty w ogóle kurwa słyszysz, co mówisz?! – Tym razem to on popchnął Cyrusa, mocno zaciskając palce na jego ramionach, gdy bezpardonowo usiadł na nim, przyciskając go całym sobą do sofy – teraz była jego kolej na słowa, które do tej pory powstrzymywał.
        – Czego ty ode mnie chcesz, Cyrus?! – powtórzył, czując jak na imieniu mężczyzny jego głos się łamie. – Co ciebie usatysfakcjonuje? Chcesz mi dojebać za te wszystkie lata? Proszę bardzo, świetnie ci idzie, mogę się nawet nadstawić bardziej. Chcesz żebym się przeprowadził? Daj mi miesiąc, cokolwiek – kontynuował, nie kryjąc już zranienia w głosie, ale również jasnym było jego niezrozumienie i wściekłość. – Ale nie będziesz wmawiał mi, co do ciebie czułem i czuję według ciebie. Możesz mnie wyzywać, gnoić, cokolwiek przyniesie ci ulgę, ale moje emocje są moje – powiedział twardo, patrząc nieustępliwie w jego zaszkolne oczy, czując, że jego wyglądają dokładnie tak samo. Przyznawał się do swojej winy, przepraszał, ale nie pozwoli Cyrusowi dyskredytować jego bólu, który także czuł przez ostatnie lata, ani tym bardziej tego, ile blondyn dla niego znaczył. – Staram się zachowywać tak, jak chciałeś, próbuję nie wchodzić ci w drogę, ale to też ci nie pasuje, więc o co ci tak właściwie chodzi, bo już nie rozumiem – dodał sfrustrowany, w końcu luzując uścisk na jego ramionach i odsuwając się nieco od niego, ale nie tracił na butności, gdy patrzył na Cyrusa z góry.
        – I nigdy kurwa więcej nie całuj mnie bez mojej zgody, jasne? – rzucił ostro na zakończenie, bo jakkolwiek niepoprawnie przyjemny byłby ten pocałunek, to ten akt nigdy nie powinien był paść w takich okolicznościach. Jules nienawidził tego ogólnego przyzwolenia na branie bez pytania i Cyrus nie był wyjątkiem od tej zasady. – Dlaczego w ogóle to zrobiłeś? – zapytał cicho, po raz pierwszy nie będąc w stanie utrzymać wzroku na jego twarzy. Czuł się tak, jakby uszły z niego wszystkie siły i jedyne, na co był w stanie się zdobyć to opadnięcie czołem na ramię Cyrusa.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pon 12 Kwi 2021, 10:07

    ____Doskonale pamiętał jak smakował jego pierwszy pocałunek z Julesem i mimo nieporadności, pośpiechu i pasji wcale nie wspominał go źle. To w końcu był pierwszy pocałunek z mężczyzną, po którym przestał wątpić co do tego, że brunet wciąż jest dla niego tylko przyjacielem.  
    Ten obecny, w żaden sposób nie przypominał jednak tego pierwszego, poparty zbyt dużą ilością emocji, nieporozumień i niewyrażenia na niego zgody. Cyrus mimo to, poczuł się wyraźnie zszokowany, kiedy Jules odepchnął go w tył, zrzucając przy tym na kanapę. Dopiero wtedy boleśnie dotarło do niego, co takiego właściwie zrobił i szybko zaczął żałować tej decyzji, a raczej tego, w jak paskudny sposób zmusił ciemnowłosego do pocałunku. Nic, ale to nic nie dawało mu pozwolenia na to, by odreagowywać w ten sposób, nie kiedy Jules był w związku i prawdopodobnie czuł do niego teraz jeszcze większy wstręt.  
    Drgnął, gdy drzwi zatrzasnęły się z hukiem i dopiero po chwili zorientował się, że mężczyzna wyszedł. Na moment ulżyło mu, że został z tym wszystkim sam i nie musiał mierzyć się teraz z konsekwencjami swoich czynów. Wewnętrznie czuł, że rozlatuje się jeszcze bardziej, a usta pieką go boleśnie po nieodwzajemnionym pocałunku, które trudno było nawet nazwać pieszczotą. Czuł się okropnie i był gotowy pozwolić wreszcie łzom popłynąć, dać im ujście, gdyby nie nagłe szarpnięcie za drzwi. Jules w jednej chwili wrócił do biura i bez zastanowienia pchnął blondyna z powrotem na kanapę, siadając na jego biodrach.  
    ____Cyrus nie był w stanie nic zrobić, tylko słuchać tego, co tym razem miał on mu do powiedzenia. I im dłużej słuchał jego zdenerwowanego głosu i patrzył na jego wściekłe spojrzenie, tym coraz mocniej docierało do niego, że przegiął. Nawet jeśli miał do mężczyzny żal i pretensje, nie powinien rozwiązywać tego w taki sposób, nie dać ponieść się emocjom.  
    Jules miał racje, to w końcu on pierwszy wpierw nie chciał odnawiać z nim kontaktu, a później zaproponował czysto zawodowe stosunki. Bolało go jednak, że ten bez protestu tak łatwo przystał na jego zdanie i nie próbował jego podważyć, a przez to czuł, że naprawdę mu na nim nie zależało.  
    ____– Gdybym powiedział ci wtedy żebyś ze mną został... zostałbyś? – zapytał spokojniej niż wcześniej, wreszcie wracając do naturalnego tonu głosu. Poza tym, że z trudem patrzyło mu się na twarz ciemnowłosego i było mu okropnie wstyd, chciał przynajmniej dokończyć to, co już zaczęli. – Wątpię. Więc nie rozumiem, dlaczego nagle zacząłeś słuchać się mnie, a nie samego siebie. Strasznie szybko zrezygnowałeś z naszej znajomości, nawet nie próbując jej naprawić. Więc jak widzisz, mam powody, żeby myśleć, że kurwa, tylko się bawisz – przełknął gule zalegającą mu w gardle od zbierających się łez, a potem z cichym westchnieniem zakrył twarz w zgięciu przedramienia, chowając w nich szklące się powieki. Obaj uciekali od swojego spojrzenia, bo obaj bali się pokazania tego, co prawdę do siebie czuli.  
    ____Cyrus dodatkowo i tak czuł się już odtrącony, ale kiedy ciemnowłosy wspomniał ponownie o pocałunku i z taką złością kazał mu więcej tego nie robić, zabolało go to najbardziej. Nie był zaskoczony, nie miał prawa być, a jednak łudził się, że będzie wyglądało to nieco inaczej. Że chociaż tym pocałunkiem przywoła Julesowi wspomnienia z ich jedynej nocy razem. Nie wmówiłby mu, że wtedy było im źle, nawet jeśli doświadczenie blondyna było bliskie zeru. Może dopiero z czasem przyszły wyrzuty sumienia, złość i chęć zapomnienia o tym wszystkim.  
    Miał ochotę uciec jednak czując ciężar na swoim ramieniu i biodrach, był świadomy, że nie dałby rady w tej chwili zrzucić z siebie Julesa. Nie kiedy czuł się tak wypompowany ze wszystkiego.
    ____– Nie wiem – wcale nie chciał mu namieszać i dojebać w życiu. Nie byłby w stanie. Wzruszył ostatecznie ramionami, nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie bruneta. Ostrożnie wplótł palce w jego włosy, powoli przeczesując jego kosmyki, skoro był tak blisko niego. Być może próbował w ten sposób odciąć go od drążenia dalej tego tematu, niemniej dotykanie włosów Julesa w jakiś sposób go uspokajało. – Po prostu chciałem.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pon 12 Kwi 2021, 13:37

    ____To było pytanie, na które nie miał odpowiedzi. Nie wiedział, czy by został, gdyby Cyrus wtedy jasno to powiedział. Był w tak pomieszanym miejscu te lata temu, że trudno było mu jasno stwierdzić, co by zrobił. To był pierwszy raz w jego życiu, gdy był tak przerażony i przytłoczony wszystkim. Od tamtej pory wiele się zmieniło, on sam urósł w wielu aspektach i mało miał wspólnego z dwudziestotrzyletnim Julesem. Dlatego rozumiał Cyrusa i jego wątpliwości, wyrzuty, nawet jeśli to wszystko nie było aż tak czarno białe. Zacisnął wąsko wargi, jeszcze niegotowy mu odpowiedzieć, zaraz też chowając twarz w jego ramieniu, lekko nad obojczykiem.
        – Po prostu kurwa chciałeś? I myślisz, że jest to wystarczające wyjaśnienie? – prychnął z niedowierzaniem, chociaż słowa zostały nieco przygłuszone przez jego położenie. Miał ochotę mu dojebać, że nie dało mu to żadnego przyzwolenia na to, aby tak się zachowywać. I pewnie nawet by to zrobił, gdyby nie nagły, kompletnie niespodziewany dotyk na jego włosach. Drgnął zaskoczony, zupełnie nieprzygotowany na to, ale jego oczy niemal natychmiastowo się zamknęły, poddając się ruchom Cyrusa. Jeśli chciał go tym nieco uspokoić, poniósł gromkie zwycięstwo, bo Jules niemal od razu porzucił jakiekolwiek chęci na dalszą kłótnię. Nie miał na nią siły. - Po porostu…następnym razem upewnij się, że ja też tego chcę – westchnął, przymykając oczy. W po-kłótniowym zmęczeniu nawet nie przemyślał, co właśnie powiedział, połowicznie i nieświadomie zakładając, że owszem, będzie następny raz. Wewnętrznie wiedział, że gdyby ten pocałunek padł w innych okolicznościach, nie miałby przed nim najmniejszych oporów, chociaż nie rozumiał jeszcze sam, dlaczego tak właściwie; nie dowierzał, że blondyn byłby w stanie złamać wszystkie jego bloki i granice jednym, niewinnym aktem, a jednak były na to szanse. I to był pierwszy raz, gdy Jules był wdzięczny za to, że otworzył swój związek z Lucasem, nie czując żadnego poczucia winy związanego z tym, jak zachowywał się w tamtym momencie.
        - Jesteś czasem tak strasznie frustrującym chujem – powiedział cicho, ale mimo jasnej obelgi, w jego głosie po raz pierwszy od rozpoczęcia tej kłótni pobrzmiewała sympatia. Wciąż czując jego palce delikatnie przeczesujące jego włosy, westchnął miękko, poprawiając się na nim tak, że z pozycji siedzącej po prostu się na nim położył – głowę ułożył w zagłębieniu jego szyi, muskając oddechem wrażliwą skórę, a ich nogi były jedną wielką plątaniną zgięć. Czując, jak Cyrus cofa rękę, sam wyciągnął swoją i chwycił jego za nadgarstek, trzymając w miejscu.
        – Nie przestawaj, bo znów nabiorę ochoty, żeby ci skopać tyłek za te wszystkie teksty – mruknął w ramach wyjaśnienia, jak gdyby był to wystarczający powód dla jego dziecinnego zachowania. – Wiem, że trudno to jest zrozumieć, ale żadnym – zaczął na spokojniej odnosić się do słów Cyrusa, nie chcąc zostawiać ich bez odpowiedzi – i powtarzam, żadnym z powodów, dla których wtedy zniknąłem, nie było to, że nie chciałem z tobą zostać. Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale tak było, Cyrus. I jestem świadomy, że zasługujesz na dokładniejsze wyjaśnienia, ale… – Drgnął niespokojnie, poprawiając się nieco na sylwetce Cyrusa, zastanawiając się, czy chce się cofać do tamtego bagna. I chyba nie chciał, zbyt wympowowany już tym, co do tej pory padło między nimi. Wystarczająco jak na jeden wieczór. – Jeśli dasz mi czas, niedługo ci opowiem. Jeśli jasno powiesz mi, że chcesz, abyśmy spróbowali odbudować naszą relację, zrobię wszystko, co mogę, aby nie skrzywdzić cię ponownie. Ale musisz mi powiedzieć, czego ode mnie oczekujesz, Cyrus, bo inaczej nie mam pojęcia, jak się przy tobie zachowywać. Rozumiesz, że żyłem w przekonaniu, że nigdy nie chciałbyś mieć ze mną znów do czynienia? Dlatego tak trudno mi połapać się w tym wszystkim. Nawet w najodważniejszych wyobrażeniach nie myślałem, że miałbym szanse ją naprawić, a uwierz mi, bardzo bym chciał. Po prostu sądziłem, że jeśli zachowam dystans, będzie lepiej – wyznał na końcu, uparcie ignorując pierwsze łzy, które opadły na koszulę Cyrusa. Nie zwracał na nie uwagi, ale mocniej zakrył twarz przed możliwym wzrokiem blondyna.
        – Ja naprawdę nie wiem, jak się mam zachowywać, żeby bardziej ciebie nie zranić. Już i tak dostatecznie źle się czułem z tym, że nagle wlazłem ci z powrotem do życia, najwyraźniej znów kompletnie mieszając – powiedział szczerze, nieco się spinając, nawet pod wciąż kojącym dotykiem dłoni Cyrusa. Nie chciał znów zjebać, ale blondyn też nie ułatwiał mu niczego, dając wciąż sprzeczne polecenia. Miał nadzieję, że chociaż tym razem uda im się dogadać lepiej, bo po raz pierwszy byli szczerzy ze sobą.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Pią 16 Kwi 2021, 19:54

    ____Cyrus nie potrafił usprawiedliwić swojego zachowania i wcale nie liczył na to, że Jules to kupi. W końcu pocałował go tak gwałtownie, bardziej pod wpływem nagłego impulsu niż jakiegoś większego przemyślenia. Zrobiło mu się na moment wstyd szczególnie, że doskonale wiedział jak jego zachowanie mogłoby zostać odebrane przez Julesa. Próbował zrobić mu na złość albo rozwalić jego związek, co prawdą oczywiście nie było, ale nie wiedział też, gdzie w takim razie ta prawda była. Jules cały czas siedział mu w głowie. Nigdy nie miał okazji się nim nacieszyć, jak wszyscy inni, z którymi brunet bywał w związku.
    Zmarszczył lekko brwi, już otwierając usta, aby dopytać co w takim razie mężczyzna miał namyśli mówiąc o następnym razie. Nie przewidywał, że ten kiedykolwiek nadejdzie. Zapominał, że nie wszystkiego zawsze da się przewidzieć.
    Stęknął cicho, okazując tym samym, że tak, Jules nadal coś ważył i tak, właśnie rozwalił się na jego klatce piersiowej, tak że prawie nie mógł oddychać, dopóki nie wsunął sobie ręki pod głowę, zabierając ją wreszcie z nieco zaczerwienionych oczu. Przestał płakać, a atmosfera między nimi zelżała, kiedy z ich ust padło przynajmniej część słów, które musieli dusić w sobie.  
    ____– Czy ty aby delikatnie nie przesadzasz? – upomniał się jednak nie było w tym ani odrobiny złośliwości. Cyrus nie zabrał też ostatecznie ręki z głowy bruneta, pozwalając mu nakierować dłoń z powrotem na jego włosy. Głaskanie szybo jednak przerodziło się w tarmoszenie jego kosmyków, jakby co najmniej głaskał niesfornego psa, który powalił się na nim i nie pozwalał wstać z kanapy.  
    ____– Potrafisz jeszcze komuś skopać tyłek? – mruknął zaczepnie, zerkając co jakiś czas w dół na ciemnowłosego.
    ____Jules pachniał... czymś znajomym. Fajkami, kawą i dawną przyjaźnią. Minęło tyle lat, a Cyrus nadal doszukiwał się w jego zachowaniu i charakterze tych cech, które tak doskonale pamiętał i znał. To jeszcze bardziej uświadamiało go, że tak naprawdę nie potrafił go nigdy do końca znienawidzić. Jules mógł go zranić, skrzywdzić, pojawić się niczym huragan i potrząsnąć jego życiem, a mimo to nie miał mu za złe, tak jakby już dawno wybaczył mu to, że go zostawił i to, że nigdy nie mieli okazji spróbować czegoś więcej poza przyjaźnią.  
    Wziął głęboki wdech czując, że ciało bruneta zaczyna delikatnie drżeć po wpływem szlochu i uciekających łez. Zaprzestał na moment głaskania go po włosach i ułożył jedynie rękę ponad jego karkiem, przyciskając nieco mocniej jego głowę do swojej piersi.  
    ____– Daj spokój, Jules. Przestań się wreszcie obwiniać, rozpatrywać mnie pod kątem biednej, skrzywdzonej osoby. Nie chcę żebyś chodził przy mnie na palcach i próbował wszystko naprawić. Chcę żebyś traktował mnie tak, jak ty się z tym czujesz, a nie próbował dostosować do moich oczekiwań – wyjaśnił spokojnie uznając, że powinni przestać rozliczać się ze swoich błędów i cały czas polegać na tym, co było, co ich łączyło i co się wydarzyło. Skoro nie umieli niczego naprawić, powinni zacząć układać wszystko od początku.  
    ____– Masz być sobą, jasne? Takiego Julesa poznałem, z takim się trzymałem i takiego chcę z powrotem. Zluzuj, dobra? Przestań się rozliczać, a obiecuję, że ja przestanę odreagowywać na tobie moje samopoczucie – uśmiechnął się na sam koniec uznając tym samym, że w takiej nieco luźniejszej atmosferze mogli chwilowo zakończyć tę rozmowę.  
    ____W akompaniamencie słów blondyna zaczęło mu też burczeć w brzuchu i był to najwyższy czas, aby wreszcie wrócić do domu.  
    ____– Frytki z lodami – zakomunikował, gdy wsiadali obaj do samochodu blondyna, pomijając dyskusję na temat wracania osobno, skoro i tak jechali w jednym kierunku. – Nie gap się tak. Nie jadłem ich od lat. Mam na nie ochotę – parsknął, przypominając sobie znowu czasy studiów, kiedy do rarytasów zaliczały się tanie frytki maczane w śmietankowym shake. Zgarnąwszy jedzenie na wynos z najbliższego baru, znaleźli się po pół godzinie pod drzwiami mieszkania blondyna. Cyrus potrząsnął papierową torbą, podsyłając Julesowi zaczepny uśmiech.
    ____– Mam twoje żarcie. Zjem je za ciebie jak do mnie nie przyjdziesz – posunął się do drobnego szantażu, chcąc nakłonić bruneta, aby zjadł z nim kolacje.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pią 16 Kwi 2021, 22:52

    ____Takiego chcę z powrotem, takiego chcę z powrotem, takiego chcę z powrotem… Jules nie dowierzał w słowa, które padły z ust blondyna, i dziękował sobie w duchu, że zdecydował się ukryć twarz w jego ramieniu, ponieważ inaczej zdecydowanie zbyt dużo by się na niej ujawniło. Od kiedy tylko się spotkali, Jules nie miał nadziei na to, że były jakiekolwiek szanse, aby odzyskali tę relację. A jednak Cyrus właśnie dawał im tę możliwość, tak jakby to było jakąś oczywistością dla niego. Jules poczuł, jak coś mocno zaciska się na jego sercu.  
        - Okej – odpowiedział cicho, w końcu też podnosząc się z mężczyzną na nogi. Szybko przetarł twarz, czując paskudne ślady łez na policzkach, wciąż udając, że te nigdy nie spłynęły; jak gdyby mokra plama na koszuli Cyrusa nie istniała. Jakaś część jego czuła się niezręcznie z tym, jak bardzo otworzył się przed Cyrusem, ale ta druga, znacznie większa, była niemal miażdżona przez ulgę. Nawet jeśli były między nimi jakieś nie dopowiedzenia, to przynajmniej te największe choć trochę zelżały. Zamierzał zrobić dokładne tak, jak blondyn chciał. Być w końcu sobą i przestać chodzić dookoła niego na palcach, bo najwyraźniej to się nie skończyło dobrze. Może wraz z czasem uda im się odbudować relację. Nawet jeśli nie sądził, że sam przestanie się obwiniać, to przynajmniej mógł spróbować dostosować się do reszty tego, co w końcu wyznał mu Cyrus.
        Milczał przez większość drogi do domu, odzyskując energię po tym emocjonalnym wyczerpaniu, chociaż ożywił się nieco, gdy zgarnęli po drodze jedzenie. Zachęcający zapach wypełniał całe auto i sam poczuł głód, więc dość szybko znaleźli się pod swoimi drzwiami.
        – Wezmę Boba i się przebiorę, i zaraz jestem – rzucił, posyłając mu krótki uśmiech. – I lepiej żeby moja część jedzenia była nietknięta! – powiedział jeszcze głośno, zanim nie zniknął w swoim mieszkaniu. Zrzucił z nóg buty, niedbale odwiesił marynarkę i od razu rozwiązał krawat. Nakarmił kota i poczekał, aż ten skończy, gdy sam w międzyczasie się przebrał i krótko odświeżył. Nie zajęło mu to dużej ilości czasu i już po chwili na powrót stał na korytarzu, tym razem z Bobem pod pachą.
        Krótko zapukał, zanim sam sobie nie otworzył drzwi, wchodząc do przedpokoju. Odłożył kota na ziemi, a ten kojarząc już otoczenie, po obwąchaniu podłogi, ruszył z nim w stronę kuchni. Cyrus już zajął się jedzeniem i przygotował im miejsce na stoliku w salonie.
    Opadł na sofę obok mężczyzny z cichym westchnieniem, uśmiechając się do Cyrusa krótko, gdy spotkali się spojrzeniami. Ta kłótnia była oczyszczająca, ale równocześnie strasznie męcząca, tak samo jak cały tydzień napięcia, który do niej prowadził.
        - Jestem wykończony – mruknął pod nosem, mając potrzebę krótkiego narzekania. Czuł również, jak jego telefon wibruje sporadycznie w kieszeni dresów, na które zamienił garnitur, ale doskonale wiedział, kto do niego pisał i nie zamierzał nawet sprawdzać telefonu, nie po takim wieczorze. – Utrzymujesz jeszcze kontakt z kimś ze studiów? – zapytał z ciekawością, sięgając po swoją porcję jedzenia. Już parę razy się nad tym zastanawiał, a skoro atmosfera dookoła nich się rozluźniła, zamierzał zaspokoić nieco swojej ciekawości. Schylił się lekko, aby pogłaskać kota milącego się do jego łydki, ale ten szybko go minął, kierując się w stronę blondyna.
        - Pff, zdrajca. Pewnie się odwdzięcza za to, że raz mi się zdarzyło o nim zapomnieć i tu zostawić – prychnął, rzucając rozbawione spojrzenie na kota, który układał się na udach Cyrusa. – Zapomniałem nawet spytać, czy ci przeszkadza – zdał sobie nagle sprawę, nieco z opóźnieniem zawstydzony tym, że po prostu wpakował mu zwierzaka do domu. Nie lubił jednak, gdy ten zostawał sam i zawsze starał się, w granicach swoich możliwości, spędzać z nim jak najwięcej czasu.
    Leraje
    Leraje
    Lost Soul

    Punkty : 243
    Liczba postów : 51

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Leraje Nie 18 Kwi 2021, 23:09

    ____Po wejściu do swojego mieszkania, odłożył zakupione jedzenie na blat w kuchni po czym korzystając z nieobecności Julesa, sam poszedł przebrać się z garnituru w coś dużo bardziej swobodnego i domowego.  Czuł się zmęczony. Ten dzień wykończył go bardziej niż z początku mu się wydawało, a głównie zrobiła to rozmowa z brunetem. Zastanawiało go, czy teraz po tej dużo ostrzejszej wymianie zdań, wreszcie pozbędą się niezręcznej atmosfery i zaczną zachowywać się wobec siebie naturalnie. Nie oczekiwał, że nagle wskoczy na podium najlepszego przyjaciela. Nie miał też zamiaru nikomu odbijać Julesa. Póki co, wystarczało mu to, że wrócili do względnie naturalnej relacji i mogli spróbować zbudować wszystko od nowa.
    Wróciwszy do kuchni, rozłożył im jedzenie w salonie i włączył jakiś luźny film, który mógł lecieć sobie w tyle. W między czasie Jules pojawił się w jego mieszkaniu, a dostrzegając plączącego się po salonie Boba, mimowolnie uśmiechnął się z rozczuleniem. Musieli być do siebie mocno przywiązani i Cyrus nie pamiętał by kiedykolwiek ciemnowłosy troszczył o coś tak mocno, jak o swojego kota.  
    Kiedy z kolei obaj opadli wreszcie na kanapę, blondyn zerknął krótko na Julesa dostrzegając jego uśmiech.  
    ____– Nie gadaj, przecież ty nic przez cały tydzień nie robiłeś – parsknął udając, że wcale, ale to wcale nie widział, ile zaangażowania i wysiłku Jules wkładał w swoją pracę. Ostatnio coraz mocniej zaczął zdawać sobie sprawę, że bez niego byłoby im w firmie po prostu ciężko, dlatego doceniał to, że brunet przykładał się do swoich zleceń. – Ale ostatnio na zebraniu powiedziałem, że dobrze się spisujesz i szef jest z ciebie zadowolony – przyznał luźno, zabierając się wreszcie za jedzenie swoich frytek. Cyrus rzadko kiedy kogokolwiek chwalił. Oczywiście, że doceniał osoby, które dobrze wywiązywały się ze swoich obowiązków, ale mało, kiedy mówił to na głos nieprzyzwyczajony do komplementowania innych osób.  
    ____– Z większością osób z naszej starej paczki właściwie. Powiedziałem Jean, że wróciłeś, a ona zapewne rozpowiedziała już reszcie. Jeżeli będziesz chciał się z nimi spotkać, to możemy niedługo ogarnąć jakieś wyjście na piwo albo... cokolwiek innego, coś by się wymyśliło – odparł, porzucając wreszcie temat pracy. Kiedyś trzymali w większym gronie znajomych i nie tylko Cyrus przeżywał to, że Jules nagle zniknął, chociaż nie dało się ukryć, że jemu przyzwyczajenie się zajęło najwięcej czasu.  
    ____– Agnes zerwała z Ethanem, Luke wyprowadził się do Ottawy więc to nie tak, że tylko ciebie nagle zabrakło, ale na pewno ucieszyliby się na twój widok – posłał mu lekki uśmiech, w między czasie czując, że coś zaczyna gramolić mu się na kolana. Nim się zorientował, Bob zwinął się w kulkę na jego udach, układając się do snu i Cyrus poczuł się uziemiony w kwestii ruszenia się gdziekolwiek. Nie traktował tego jednak jako przeszkody, pozwalając kotu spokojnie drzemać na jego kolanach.
    ____– Nie, jest na pewno mniej irytujący niż ty czasami – parsknął, drapiąc Boba za uszkiem. Zupełnie nie przeszkadzała mu jego obecność. – Ale nie ukrywam, że ostatnio chyba mocno polubiłeś moje mieszkanie. Tymczasem ja byłem u ciebie raz i to stojąc w przedpokoju – wypomniał mu, oczywiście również w kwestii żartu. Nie chciał się wpraszać i zdawał sobie sprawę, że głównie była to pewnie wina przypadku. Tak się układało jakoś, że więcej czasu spędzali u niego.  
    ____– Możesz walnąć się na kanapę, jeżeli jesteś zmęczony. Z tyłu masz poduszkę – zaproponował aby brunet się nie krępował.
    john
    john
    Lost Soul

    Punkty : 319
    Liczba postów : 65

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by john Pon 19 Kwi 2021, 17:21

    Spojrzał na mężczyznę urażony i lekko naburmuszony, gdy ten zasugerował jego brak pracy przez ten tydzień, gdzie obaj zdawali sobie sprawę, że było dokładnie na odwrót. Tym razem Jules jednak nie narzekał, ponieważ już dawno nauczył się, że praca była dobrym zabijaczem myśli, a tego w ostatnich dniach potrzebował.
         - A ty coś robiłeś? Wydawało mi się, że całą swoją robotę przerzucałeś na mnie - prychnął w odpowiedzi, przewracając lekko oczami. Zaraz jednak popatrzył na niego szczerze zdziwiony, słysząc komplement. Otworzył usta, żeby jakoś to skomentować, obrócić w żart, ale pieczenie policzków od nagłych rumieńców go powstrzymało. Kompletnie nie umiał sobie radzić, gdy ktoś go chwalił; nie zmieniło się to od czasów studiów. - Dzięki - mruknął niemrawo pod nosem, całkowicie zawstydzony, co spróbował ukryć za potężnym ugryzieniem swojego burgera.
         Zaraz też naturalnie temat się zmienił i Jules z ciekawością przyglądał się mężczyźnie, gdy ten opowiadał o ich studenckiej paczce. Nie miał czasu i możliwości utrzymywać kontaktu z kimkolwiek zaraz po studiach, stąd bardzo chętnie wsłuchiwał się w opowieści o dawnych znajomych. Nie mógł też powstrzymać lekkiego uśmiechu na ustach, próbując odtworzyć twarze przyjaciół w głowie.
         - Mhm - skomentował jedynie, posyłając mu ciepłe spojrzenie. Doceniał, że zaproponował spotkanie. Nie wiedział, czy był na to gotowy, nie po ostatnich rewelacjach z Cyrusem , ale może w niedalekiej przyszłości nabierze siły na zmierzenie się ze swoją przeszłością. Wewnętrznie był też przerażony takim spotkaniem - nie umiałby odpowiedzieć na pytania, które na pewno by padły, a i zbyt obawiałby się wyrzutów, żeby zgodzić się na propozycje Cyrusa przez wcześniejszego zastanawiania się.
    - Pff, dupek - prychnął rozbawiony, sięgając dłonią do głowy kota, lekko go drapiąc za uchem. Uparcie też zignorował to, jak przy tym ruchu jego palce otarły się o brzuch mężczyzny; czuł ciepło jego ciała nawet przez materiał ubrania. - Ja...co? - Popatrzył na niego głupio, i nie miał pojęcia dlaczego nagle w jego głowie pojawiło się wspomnienie ich pocałunku z biura, powodując ze nawet czubki jego uszu zabarwiły się szkarłatem. Cholerny Cyrus i jego temperament. Odkaszlnął lekko, nawet nie zastanawiając się, czemu na słowa o mieszkaniu pierwszym, o czym pomyślał, było ich niedawne zbliżenie. Bardzo nieudane i niepoprawne, ale nadal zbliżenie. Gdyby tylko zastanowił się moment dłużej, byłby w stanie przypomnieć sobie ciepło jego ust i uczucie jego ciała na sobie, pod sobą. Przymknął oczy, próbując uspokoić nagle rozszalałe wyobrażenia. Kompletnie nie rozumiał, skąd mu się to wzięło, chociaż zwalił to na Cyrusa i jego wcześniejsze działania, które niechybnie skierowały też go na wspomnienia ich pierwszej nocy. - Samo tak wychodziło. Ale w takim wypadku następnym razem możemy spotkać się u mnie. Mam jednak tylko jeden fotel, więc musimy dogadać się, który dosiada którego - parsknął rozbawiony, rzucając mu swobodny uśmiech. Docelowo chodziło mu o siadanie na kolanach, ale widząc jednak, jak Cyrusa zaczyna się krztusić na jego słowa, przy okazji z cieknącym po brodzie shakiem, wybuchnął szczerym śmiechem na ten widok. Nie wiedział czy to przez zmęczenie, czy ich rozmowę, ale rzeczywiście czuł się bardziej komfortowo  w towarzystwie Cyrusa. Wciąż podśmiechując się pod nosem, sięgnął dłonią do twarzy mężczyzny i zgarnął z jego brody trochę napoju, wycierając zaraz palce o serwetkę. - Gorzej niż z dzieckiem - dodał, ale było jasno słychać sympatię w jego głosie. Może nieco przesadził z żartem, ale tak gadali też na studiach, a idąc za radą samego blondyna, mieli zachowywać się naturalnie dookoła siebie. Nawet nie zaprzeczał sobie, że ten tekst nieświadomie był podyktowany także jego własnymi wcześniejszymi rozmyślaniami.  
         - Jest dobrze, dzięki. Jeśli się położę, to momentalnie usnę - odpowiedział, ale mimo to sięgnął pod poduszkę, podkładając ją sobie pod plecy. Przypomniał sobie również, że byłby to trzeci raz, kiedy spał u Cyrusa. Z jakiegoś powodu przychodziło mu to zatrważająco łatwo. - Lubisz swoją pracę? - zagaił, szczerze zainteresowany. Miał świadomość straty tych czterech lat, więc chciał choć trochę poznać Cyrusa takim, jakim był, a nie jakiego go zapamiętał te cztery lata temu. Chociaż nie zmienił się bardzo, z tego co zdążył zauważyć. - Opowiedz mi coś, co ominąłem przez te cztery lata. O tobie - dodał, ale już ciszej, nie będąc pewnym czy nie naciska za mocno.

    Sponsored content

    No love lost between - Page 3 Empty Re: No love lost between

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 17 Maj 2024, 03:41