- jules:
● JULES ● REMY ● 27 LAT ● KOT BOB ●
● 180 CM ● CIEMNO BRĄZOWE WŁOSY ● BRĄZOWE OCZY ●
Była trzecia nad ranem, gdy przekręcił klucz w zamku i wszedł do mieszkania. Po przekroczeniu progu niemal natychmiast oparł się o drzwi, wzdychając ciężko pod nosem. Już czuł, że będzie w pracy gównem. Skopał buty ze stóp, a przetarłszy dłońmi twarz, powstrzymał się od przekleństw. Rozmowy z Lucasem go wykańczały. Nie odpuścił mu nawet wtedy, gdy doskonale wiedział, że następnego ranka musiał ogarnąć się do roboty. Drgnął niespokojnie, czując jak coś ociera się o jego łydkę, jednak nawet w ciemności dostrzegł zarys kota; na moment wyrwało go to z rozmyśleń. Uśmiechnął się nikle, głaskając zwierzaka.
- Obudziłem cię, huh - rzucił w przestrzeń, zanim nie ruszył prosto do łóżka. Nie miał siły nawet na prysznic. Wątpił, aby udało mu się przespać więcej niż dwie godziny, ale nadal było to lepsze niż nic. Wgramolił się pod kołdrę, przymykając oczy, mając nadzieję, że uda mu się odgonić od natrętnych myśli chociaż na moment.
Niedoczekanie.
Jego oczy były szeroko otwarte, gdy budzik w jego telefonie oznajmił szóstą. Nawet się nie ociągał, zbyt przyzwyczajony do codziennego poczucia rezygnacji i wszechogarniającego marazmu, które towarzyszyły mu wraz z położeniem stóp na chłodnej podłodze. Z kolei zimny prysznic sprawił, że nawet był w stanie poczuć, oprócz lekkiego stresu, nutę ekscytacji na myśl o nadchodzącym dniu. Nie po to szukał nowej roboty przez dwa miesiące, aby mieć dość już pierwszego dnia. Ostatni raz poprawił krawat i spróbował ułożyć włosy, przyglądając się im z lekkim niezadowoleniem w lustrze, gdy te co rusz uciekały i zakrywały mu twarz. Domyślając się, że polegnie z ich ujarzmieniem, nie robił nic więcej, a założywszy płaszcz, opuścił mieszkanie.
Powietrze w Toronto było jeszcze chłodne, gdy wcześnie rano wychodził na główną ulicę. Planował dostać się do nowej pracy na nogach, chcąc zapamiętać jak najwięcej z trasy z aktualnego miejsca zamieszkania - w końcu specjalnie je wybrał, aby nie tracić czasu na długie dojazdy. Co więcej, jego portfel znacząco ucierpiał w związku z ostatnim kupnem paru rzeczy do mieszkania i po prostu musiał zaoszczędzić na metrze i autobusach. Przynajmniej przez najbliższy czas. Miał potworną ochotę zapalić w ramach uspokojenia szalejących nerwów, ale równocześnie nie chciał pojawić się w biurze na dzień dobry waląc fajkami.
Budynek firmy, gdzie jeszcze nie tak dawno miał rozmowę kwalifikacyjną, nie był w ścisłym centrum, raczej na obrzeżach, ale nadal stosunkowo blisko stacji metra czy jakiś kawiarni. Do jednej wstąpił, prosząc o podwójne espresso, aby chociaż sprawiać wrażenie rozbudzonego. Miał zapas czasu, ale i tak wszedł wcześniej do wysokiego biurowca, gdzie na czwartym piętrze miał spędzić swoje najbliższe tygodnie. O ile przejdzie okres próbny. Był umówiony przy recepcji z kobietą z HRu, z którą kontaktował się parę razy w sprawie jakiś szczegółów. A gdy rzeczywiście dostrzegł ją elegancko ubraną, robiącą coś na tablecie, przełknął ślinę. Skierował się w jej stronę, po wyrzuceniu kubka po kawie, doskonale zdając sobie sprawę, że już nie było odwrotu.
Ostatnio zmieniony przez john dnia Pon 15 Mar 2021, 19:19, w całości zmieniany 3 razy