— Jebany zwierzak — wymamrotał do siebie, nim splunął do zlewu, nawet nie patrząc na zmieszaną z krwią ślinę. Zamiast tego dłoń podtrzymująca wcześniej włosy przesunęła się w dół, odchylając nieznacznie rozwaloną wargę. Syknął krótko, przesuwając po niej językiem, nim w końcu nachylił się nad kranem, rozkręcając zimną wodę tak mocno, że prawie rozchlapywał ją na boki. Nie zważając na ból, umył twarz pozbywając się zaschniętej krwi i brudu, szczególnie skupiając się na kąciku ust, który zdołał już całkiem nieźle się zapaskudzić. Błękitne oczy raz jeszcze skupiły się na swoim odbiciu, nim napotkały wyraźnie zaciekawione spojrzenie innego ucznia.
— Na co się gapisz? — warknął lustrując nieznajomego blondyna wzrokiem. Młodszy dzieciak podskoczył nieznacznie w miejscu na ten nagły przejaw agresji i pokręcił tylko energicznie głową, nim mamrocząc coś pod nosem wypadł na zewnątrz, raz jeszcze zostawiając go samego w szkolnej łazience.
No chyba, że ktoś chował się w jednej kabin, ale w sumie co go to obchodziło?
Odepchnął się rękami od zlewu i podniósł torbę z ziemi przerzucając ją przez ramię, zaraz sięgając po papierowy ręcznik, by przytknąć go do na nowo krwawiącej wargi i opuścić pomieszczenie. Nawet uszczypliwie obolała szczęka nie była w stanie przygasić jego satysfakcji. Mimo miesięcy ciągłego obrzucania się wyzwiskami i nieprzyjemnymi spojrzeniami, Steven - osiemnastoletni ciemnowłosy sportowiec z konkurencyjnej szkoły - nigdy nie stracił cierpliwości. Zawsze znalazł się ktoś, kto odciągał go w tył, twierdząc że nie ma sensu wdawać się w dyskusję ze wściekłym kundlem. Aż do dziś. Jakże wielka była radość Aikena, gdy po tak długim czasie w końcu udało mu się znaleźć jego słabość i nadepnąć mu na odcisk. Na tyle, by zmusić go do próby rozkwaszenia mu nosa. Tym razem obyło się bez złamania, przynajmniej w jego przypadku. Co do tego drugiego nie był pewien, skoro koniec końców musiał się wycofać, by uniknąć mało chwalebnego pojedynku trzech na jednego, gdy na horyzoncie pojawili się kumple Stevena o jakichś głupich imionach, których nie potrafił spamiętać.
Zerknął pokrótce na telefon sprawdzając godzinę. Aktualnie kończąca się przerwa była jednocześnie początkiem trzeciej lekcji. Nie pierwszy i nie ostatni raz pomijał dwie pierwsze uznając coś zupełnie innego za swój życiowy priorytet. Wchodząc do klasy nawet nie spojrzał w kierunku innych, od razu kierując się w stronę swojej ławki, by rzucić torbę na ziemię i odchylić się w tył na krześle, patrząc przez okno. Nawet nie wiedział na co właśnie przyszedł. Utkwił wzrok w chłopaku przed sobą, nim wyciągnął z torby ołówek i rzucił nim w jego plecy.
— Ej Joe Jonas — jakby nie mógł od razu go zawołać i przynajmniej łaskawie użyć jego prawdziwego imienia — co teraz mamy?
Ostatnio zmieniony przez Reaper dnia Wto 02 Cze 2020, 22:13, w całości zmieniany 1 raz