I swear it wasn't me

    Reaper
    Reaper
    Tempter

    Punkty : 1276
    Liczba postów : 259

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Reaper Nie 12 Lip 2020, 04:17

    Przewrócił oczami na jego słowa.
    Każdy tak zawsze mówi, a potem tego żałuje. To co ludzie mają w głowach lepiej, by pozostało w nich tylko dla nich — stwierdził, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak wcale nie musiał się z nim zgadzać. W końcu po świecie chodziło mnóstwo osób, które na słowa "Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła" odpowiadały, że spotkanie z Lucyferem mieli w zeszłą środę, więc musisz się bardziej postarać.
    Dlatego z drugą częścią zgadzał się dużo bardziej.
    Nawet jeśli wmawiałbyś sobie, że nie użyjesz tego dla własnych pobudek, prędzej czy później coś by cię złamało. Albo ktoś, gdyby twoja zdolność wyszła na jaw. W końcu byłoby to cholernie przydatne.
    I niejedna osoba chciałaby położyć na tym łapy.
    Niechęć do przywiązywania się to jedno. Dwa, że ludzie są najzwyczajniej w świecie wkurwiający, a jak widzę tych oddanych sobie przyjaciół to podwójnie chce mi się rzygać — stwierdził z wyraźnym obrzydzeniem przewracając oczami.
    Zdarzają się wyjątki, ale z reguły ludzie wyrabiają w sobie tę zjebaną cechę, w której im bliżej z kimś są, tym bardziej stają się zaślepieni. Nagle zaczynasz ignorować wady swojego przyjaciela, bądź ich bronić "no bo się przyjaźnicie". Gdy pojawia się konflikt, może się zachowywać jak najgłupsza szmata, ale i tak weźmiesz jej stronę "no bo się przyjaźnicie". Ewentualnie spróbujesz jej coś delikatnie wytłumaczyć, może nakierować, ale jeśli zobaczysz że zaczyna na ciebie wjeżdżać, że jak możesz stawać przeciwko niej gdy to ona jest tu ofiarą, wycofujesz się żeby nie naruszyć budowanej przez lata relacji. I to całe zachowywanie się jakby bez niej życie miało się skończyć jest tak cholernie dziecinne. Przyjaźnie zawsze trwają dopóki łączy was środowisko. A potem nagle życie uderza cię jak rozpędzona ciężarówka. Wyprowadzasz się na swoje, znajdujesz pracę w zupełnie innym miejscu, zaczynacie mieć inne kręgi znajomych. Nadal się spotykacie, raz może dwa razy w tygodniu. Zależy od waszego natłoku obowiązków. Czasem jesteś tak wyzuty życiem, że te początkowe wesołe spotkanka, by się wygadać stają się obowiązkiem, bo tak naprawdę wolałbyś teraz odespać kłótnię z szefem, który darł na ciebie mordę przez trzy dni. Odwołujesz pierwsze spotkanie, może drugie i słyszysz wyrzuty, że nie należy ci na tej relacji tak jak kiedyś. W wersji bez wyrzutów spotykacie się rzadziej i naturalnie gromadzi wam się tyle tematów, że tak czy siak przestajecie rozmawiać o wszystkim. A waszym najlepszym przyjacielem staje się osoba, z którą jesteście bo to ona jest dla was dzień w dzień o każdej porze dnia i nocy. To ona słucha twojego narzekania i to jej płaczesz w ramię szukając pocieszenia. A jeśli w takich przypadkach wolisz płakać swojej przyjaciółce to zastanów się czy to nie z nią powinieneś w takim wypadku być — mimo że wyrzucał z siebie całą masę słów, wszystkie były wypowiedziane dość leniwym tonem. Ciepło Oliviera skutecznie zaczynało go usypiać, a w połączeniu z męczącą drogą rezultat był jeden.
    Oczywiście nie mówię, że ludzie nie mogą mieć przyjaciół wcale, bo to głupota. Nawet jak będziesz z kimś w stałym związku, możesz mieć dość swojego partnera, a brak alternatywy w takim przypadku może się dla niektórych skończyć dość słabo, choć to co mnie najbardziej wkurwia to przekonanie ludzi że gdy pokłócisz się z osobą X to objechanie jej dupy z przyjacielem jest wystarczającym usprawiedliwieniem, bo przecież jesteś taki biedny i potrzebujesz opinii. Osobiście należę do osób, które numer jeden ustawiają sobie jak sama nazwa wskazuje - tylko jeden. Zadzwoni do mnie o trzeciej nad ranem i stwierdzi, że chce iść do parku to pójdę z nim do debilnego parku. Będzie chciał obejrzeć całą serię bajek z lalkami Barbie to zacisnę zęby i zostanę po tym wszystkim jebaną księżniczką z jeziora łabędziego. Po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbym rozdzielać podobną uwagę pomiędzy kilka osób, zmniejszając tym samym własną uwagę i poświęcenie dla tej jednej osoby. I jednocześnie jeśli mój numer jeden nie jest w stanie się zdecydować kto jest dla niego najważniejszy to najwyraźniej nigdy nie powinien nim być. Dlatego to nie tak, że całkowicie odcinam od siebie myśl o posiadaniu przyjaciela. Po prostu szukam kogoś, kto będzie dla mnie wszystkim. I sam oddam mu wszystko. A jeśli będę chciał mieć znajomych by popierdolić o tym jaka dziś była brzydka pogoda i skakało mi ciśnienie to po prostu pójdę do pubu i usiąde przy ladzie — zakończył w końcu łaskawie swoją tyradę na temat własnego podejścia. Na słowa o swoim życiorysie nie odezwał się ani słowem, bynajmniej nie dlatego że nie chciał mówić, a raczej dlatego że nie wiedział co niby miałby mu powiedzieć.
    Chyba nie rozumiem co chcesz wiedzieć — przyznał w końcu z rezygnacją. Potrzebował konkretnych pytań.
    Blue
    Blue
    Tempter

    Punkty : 1352
    Liczba postów : 279
    Skąd : Morze takie piękne

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Blue Pon 13 Lip 2020, 19:45

    Słuchał słów Jacksona, w sumie to dziwiąc się jego wizji świata nie pierwszy raz. Choć nie odzywał się za bardzo, siedział tak z głową na jego ramieniu, powoli przesuwając mu palcem po obojczyku. Po prostu dał mu mówić, wtrącając się dopiero jak chłopak kończył swoje.
    - Noo... a potem zaczynasz ignorować wady osoby z którą jesteś, tłumaczyć je przed sobą i uczysz się z nimi żyć. Każdy nas czymś wkurza, tak samo jak w większości ludzi jest coś co lubimy. - stwierdził dość obojętnie. - I pewnie, że człowiek się boi, że straci relację. Jak się na mnie wkurzasz to też mam w głowie, że jak będę cię w kółko wkurzał to mnie zostawisz. To działa w każdą stronę.
    Cmoknął lekko szyję Aikena i lekko przymknął oczy, drugą dłoń chowając za nim i drapiąc jego kark, kiedy mówił. Chyba wolał nie dopytywać, czy w taki właśnie sposób chłopak widzi jego i Sal, i tak niczego by pod tym względem nie zmienił i nie sądził by czarnowłosy tego oczekiwał, więc też zwyczajnie nie potrzebował o tym myśleć.
    W końcu ułożył obie dłonie - tę z karku chłopaka i tę z jego obojczyka - razem na jego ramieniu.
    - W sumie fajnie mieć perspektywę bycia czyimś jedynym numerem jeden. - stwierdził po prostu. Podobało mu się to określenie. Sam aż tak bardzo nigdy nie zastanawiał się nad swoimi relacjami, a tej pozwalał po prostu płynąć swoim torem. Choć wiedział, że przywiązuje się zdecydowanie za łatwo i za szybko. Gdyby obserwował to w serialu, zacząłby się doszukiwać pewnie jakichś problemów psychicznych albo krytykować. Nie oglądał jednak serialu, a bardzo dobrze się czuł, obejmując półnagie cielsko Jacksona i słuchając jaki świat jest w jego oczach zły.
    - Ale nie chciałbyś całej mojej uwagi. Jeśli kiedyś razem zamieszkamy, sam zaczniesz mi kupować koty. - dodał trochę rozbawiony tą perspektywą. Już widział jak Aiken przychodzi do domu z transporterem i rzuca w niego kotem, żeby go drapał, głaskał i szukał dla niego jakiegoś szczególnego głosu czy akcentu, zamiast łazić za samym Jacksonem.
    Choć oczywiście nie było opcji, żeby zwierzęta stały się tym numerem jeden, kiedy obok byłby taki właśnie człowiek, którego też można drapać i któremu można próbować wchodzić do głowy.
    - Bo ja wiem. - mruknął. - Opowiedz mi coś fajnego. Jakbyś miał napisać autobiografię i zacząć od najciekawszego punktu, czegoś co odwaliłeś albo nie wiem, jakiejś jednej sytuacji którą mógłbyś się przedstawić. - przesunął lekko palcami jednej dłoni po ramieniu Aikena. - Jak mam przestać się kleić to mów. Ale wygodnie mi.
    Dodał zaraz, bo w sumie kompletnie się już na nim uwiesił i mogło to się robić niewygodne.
    Reaper
    Reaper
    Tempter

    Punkty : 1276
    Liczba postów : 259

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Reaper Czw 16 Lip 2020, 00:37

    Tego też nie rozumiem. Uczyć się żyć z czyimiś wadami - jasne. Ale ignorowanie ich? Tłumaczenie się z nich? Wieczne zaślepienie? To idiotyzm. Za każdym razem, gdy słyszę o tych kobietach, które dobrowolnie są ze swoim katującym je mężem, nie potrafię tego zrozumieć. Jeżeli miłość jest aż tak ślepa, to chyba nigdy wolałbym się nie zakochać — brzydziło go podobne zachowanie. I nie zamierzał go rozumieć. Ludzie mogli mu wmawiać, że jeśli jego trafi to sam tak skończy, ale póki co na przestrzeni lat wielokrotnie udowadniał, że nie mają racji. I osobiście uważał, że świadomość była tu kluczem do utrzymania zdrowej wizji świata. Każdy był w stanie się zagubić na jakiś czas, ale koniec końców uwalniał się od tej ślepoty. Sęk w tym, czy miał wystarczająco odwagi by się z niej wyrwać nim będzie za późno.
    Bo zostawiłbym, Olivier. Nie jestem osobą, która będzie tkwić w związku, który mnie wkurwia i nie przynosi mi w życiu żadnego szczęścia — powiedział z bezlitosną szczerością, zdecydowanie nie zamierzając ubierać tego wszystkiego w ładne słówka. Ludzie musieli wiedzieć na czym stoją. Zawsze.
    Co nie zmienia faktu, że od początku nie uważam cię za osobę na tyle denerwującą, żebym faktycznie miał potrzebę zrywania z tobą. I nie przypisuj tego do początkowego zauroczenia. Mogę chodzić za tobą jak pies, ale myślę nad wyraz trzeźwo. Nie podoba mi się wszystko co robisz i tobie nie podoba się wszystko co ja robię. Ale nie są to rzeczy, które w jakikolwiek sposób negatywnie wpływają na nasze wzajemne życie. Nie ograniczasz mnie i ja nie ograniczam ciebie, nie wymuszamy niczego na sobie wzajemnie, nie szantażujemy się i nie manipulujemy sobą nawzajem. Możemy mieć odmienną opinię, ale nie da się tego uniknąć. Nie istnieją na świecie dwie osoby zgadzające się ze sobą pod absolutnie każdym aspektem, a jeżeli istnieją to jedna z nich bez wątpienia kłamie.
    Znawca życia odezwał się po raz kolejny. Mógł nie mieć racji, inni mogli się z nim nie zgadzać, ale jego perspektywa świata była po prostu taka, a nie inna. I nikt nie miał prawa mu jej odbierać ani teraz, ani nigdy. Mógł rzecz jasna wdawać się w dyskusje, nawet przyznać komuś rację, gdy faktycznie miał sensowne argumenty. Ale tylko i wyłącznie wtedy.
    Każdy chce być czyimś numerem jeden, nawet jeśli się do tego nie przyznaje. Zwłaszcza, że dla przyjaciela nigdy nie będziesz numerem jeden, gdy już znajdzie sobie kogoś kogo pokocha. I to też potrafi prowadzić do wielu nieprzyjemnych sytuacji, które miałem nieraz okazję widzieć. Co nie zmienia faktu, że będziesz dla niego cholernie ważny rzecz jasna — wzruszył ramionami, bo jakby nie patrzeć, było to dla niego dość oczywiste. To że sam nie zamierzał rozdzielać uwagi między kilka osób, nie znaczyło że inni tego nie potrafili. Zwłaszcza że gdzieś tam jednak wierzył, że istniały osoby, które nie tylko potrafiły ją rozdzielać, ale też jasno nakreślić własne priorytety.
    Jeżeli sądzisz, że kiedykolwiek z własnej woli kupię kota to jesteś nieźle walnięty — skomentował w odpowiedzi jakoś nie rozumiejąc dlaczego pełnia czyjejś uwagi miałaby być dla niego niechcianym elementem. Była to zapewnie kolejna dzieląca ich rzecz. Nie sądził bowiem, by pełnia uwagi wiązała się z brakiem wyczucia i poszanowania potrzeb drugiej osoby. Być może dla Oliviera wyglądało to inaczej.
    Rób co chcesz — odpowiedział krótko, nie reagując w żaden konkretny sposób na jego klejenie się. W końcu mu nie przeszkadzało, więc czemu miałoby?
    Nie wiem, podejrzewam że większości moich historii nie chcesz słyszeć. Nie wiem też jaki punkt mojego życia był najciekawszy. Odwalałem rzecz jasna całą masę pojebanych rzeczy. Wysadzanie toalet petardami, podpalanie drzwi w domu jakiegoś typa - żeby nie było, podpaliłem je razem z nim, był nieco pojebany od momentu gdy go poznałem - gdybyś widział minę jego matki... poza tym kiedyś zwiedzając opuszczony szpital psychiatryczny zarwała się pode mną podłoga. Do tej pory nie wiem jakim cudem to przeżyłem, chociaż częste chodzenie na siłownię bez wątpienia tu pomogło. O, pamiętam też że jak byłem dzieciakiem, jedna ze śmiertelnie chorych dziewczyn miała absolutny zakaz opuszczania szpitala. Przemyciłem ją na dwór na wózku inwalidzkim i spędziliśmy pół dnia na mieście. Mówiła, że to był najlepszy dzień jej życia. Zmarła jakieś dwa miesiące później, dostałem potem od lekarza jej kartkę pożegnalną, w której zrobiła mapę myśli na temat tamtego dnia. To było fajne.
    Postukał palcami w zdrowy bok Oliviera, przez chwilę się zamyślając.
    Szkoda, że po tylu latach tamten dzień pozostaje raczej mglisty. Nie pamiętam nawet jej twarzy.
    Reaper
    Reaper
    Tempter

    Punkty : 1276
    Liczba postów : 259

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Reaper Pią 26 Lut 2021, 22:00

    Czas biegł nieubłagalnie.
    Wycieczka zdawała się być jedynie wyjątkowo mocno oddalonym wspomnieniem. Bywały wręcz momenty, gdy Aiken nie był pewien czy zwyczajnie mu się nie przyśniła, a przecież minęło zaledwie półtora miesiąca. Zaledwie. Jak wiele dałby, by cofnąć się o tych kilka tygodni. Wystarczył jednak krótki moment nieuwagi, by poczuł na sobie uważne spojrzenie Oliviera. To samo, które dostawał za każdym razem, gdy wyraźnie się rozkojarzył i odpłynął myślami daleko stąd.
    ... żyję i uważam, okej? — wymamrotał, wyraźnie starając się uciec od niemych oskarżeń. Na początku roku szkolnego dzisiejsza sytuacja mogłaby być jedynie nierealną fantazją jego ojca. On, Aiken, siedział w bibliotece z rozrzuconymi po całym stole książkami i faktycznie się uczył. Nie rysował szlaczków na marginesie, nie chował pomiędzy stronami komiksów, nie słuchał muzyki, ani nie przeglądał telefonu. Nie, skupiał się na tekście i przyswajał wiedzę, a przynajmniej próbował to robić. Po całym dniu siedzenia w szkole, dodatkowa nauka była dla niego istną katorgą. O niczym tak nie marzył jak ucieczce na dwór i zrobieniu sobie przerwy. Najlepiej takiej, która pozwoliłaby mu na wypalenie trzech papierosów. Niemniej argumenty "im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy" bez wątpienia trafiały do niego bardzo dobitnie.
    Księżna Sally zamierza zaszczycić nas swoją obecnością czy jak zwykle się miga? — choć same jego słowa mogły wydawać się mało przyjazne, w jego głosie pojawiła się znajoma nuta. Ta sama, która pojawiała się w nim za każdym razem, gdy miał nadzieję że dziewczyna postanowi jednak przyjść. Jej obecność była w stanie choć częściowo rozproszyć Oliviera, zabierając tym samym pełnię jego sadyzmu z samego Jacksona.
    Wiedział oczywiście, że jeżeli miał zaliczyć ten rok to właśnie dzięki siedzącemu naprzeciw niemu chłopakowi. Poza tym w jego planach prócz samego zaliczenia zbliżających się egzaminów i przeżycia, pojawiły się też dodatkowe punkty. Nic zatem dziwnego, że na stosie po jego prawej znalazł się też słownik najbardziej przydatnych francuskich zwrotów, choć Aikenowi daleko było do pokochania języka bagietożerców.
    Ledwo zdążył przenieść znowu spojrzenie na tekst, gdy telefon schowany w prawej kieszeni spodni zaczął uparcie wibrować. Raz, drugi, trzeci, czwarty. Ktokolwiek wysyłał mu właśnie wiadomości na messengerze wyraźnie się nie poddawał, co z kolei jego zdaniem mogło wskazywać tylko na jedną osobę. Postukał kilka razy ze zniecierpliwieniem butem o podłogę, licząc że Chelsie postanowi mu jednak odpuścić.
    Niedoczekanie.
    Wydał z siebie niskie, poirytowane prychnięcie, nim wyciągnął urządzenie, przenosząc wzrok na zielonookiego.
    Zadzwonię i zaraz wrócę, okej? Pięć minut przerwy? — choć szczenięce oczy pasowały do niego jak wór do kija od szczotki i tak wpatrywał się w niego z wyraźnym wyczekiwaniem, nie zamierzając się ruszać dopóki nie otrzyma oficjalnej zgody.
    Blue
    Blue
    Tempter

    Punkty : 1352
    Liczba postów : 279
    Skąd : Morze takie piękne

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Blue Sob 27 Lut 2021, 15:39

    Im bliżej końca roku, tym bliżej egzaminów, a odkąd zawalił olimpiadę chemiczną, dostając się jedynie do półfinałów, jego życie zostało ograniczone wyłącznie do szkoły, mieszkania i ewentualnie biblioteki. No i kilku rundek w aucie z kimś z rodziny tygodniowo, bo ojciec postanowił, że przed wyjazdem na studia - o ile cię z takimi wynikami przyjmą… - wypadałoby żeby zrobił prawko. Na to z resztą nawet nie narzekał, bo i faktycznie się przyda i życie mu ułatwi. O tym, że ma inne plany niż się wszystkim wydaje póki co nie wspominał, bo najpewniej zakończyłoby to jego nauki.
    No i miał jeszcze pewnego trepa do wyciągnięcia, choć przestał już pytać, co Aiken zamierza i co planuje. Czasem tylko podsyłał mu informacje o uczelniach artystycznych, lub chociaż pracowniach, małych szkółkach, w których mógłby osiąść i rozwinąć się w czymś, co lubi. Obok niego. Bo chociaż nigdy nie padło to oficjalnie, jakoś naturalnym torem szło mu myślenie, że ciemnowłosy chłopak wyjedzie z nim.
    - Jestem pewien, zdecydowanie jesteś w stanie powtórzyć to, co mówiłem przed chwilą. - odpowiedział tonem godnym jednej z wredniejszych nauczycielek, choć uśmiechnął się przy tym lekko.
    - Nie wiem, narazie nie odpisała, ale coś czuję że zdecyduje się romansować cały dzień z tym swoim Rudolfem i tyle z tego wyjdzie. - dodał zaraz obojętnie, bo w sumie Sal większość czasu w tym momencie spędzała właśnie z chłopakiem, z którym o dziwo wytrwała już kilka miesięcy. No i czasem wpadała do nich do biblioteki, na co Aiken zdawał się być zadziwiająco entuzjastyczny jak na niego. - Stęskniłeś się?
    Zerknął na telefon chłopaka i wzruszył zaraz ramionami.
    - No dobra, dobra. Tylko serio pięć minut, za niecałą godzinę muszę się zawijać. Będę próbował nie rozjechać nikogo na ulicy. Ciężkie zadanie. - w sumie niewiele mu już do testu brakowało i akurat tego egzaminu trochę nie mógł się doczekać.
    Kiedy czarnowłosy zniknął, sam też wyjął telefon żeby zobaczyć co się dzieje na messengerze - jak zwykle niewiele, głównie Sally i tym razem też kilka wiadomości od niejakiego Henriego, którego zagadał na jednej z facebookowych grupek, szukając kogoś przy kim mógłby poćwiczyć francuski w inny sposób, niż z podręczników. Uśmiechnął się pod nosem na mema, marudząc trochę na zmęczenie nauką i po prostu czekał.
    Reaper
    Reaper
    Tempter

    Punkty : 1276
    Liczba postów : 259

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Reaper Czw 04 Mar 2021, 20:22

    Aiken choć planował wiele, przyznawał się praktycznie do niczego. Zupełnie jakby żył według jakiejś zasady, że każdy słowo które opuści jego usta zostaje poddane ryzyku porażki. Być może i rzeczywiście tak było. W końcu, w momencie gdy mówiło się innym o swoich marzeniach zaczynali mieć względem ciebie oczekiwania. Zaczynały się dodatkowe pytania, sprawdzanie wyników, kontrola czy aby na pewno robił wszystko co powinien i mógł, by to osiągnąć. A Aiken nienawidził, gdy ktoś zerkał mu przez ramię. No, chyba że był to pewien przystojny, zielonooki chłopak, który nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak na niego działał, gdy po raz kolejny używał tego wrednego tonu, który przewracał mu wszystko w żołądku. Zwłaszcza gdy uśmiechał się tak jak teraz. Dlatego patrzył na wszystkie te podsyłane przez niego szkółki i nawet jeśli odpowiadał mu jedynie krótkim "dzięki" zaraz zmieniając temat, w istocie zaczął przygotowywać nawet portfolio.
    Zapatrzył się na niego przez chwilę, kompletnie ignorując wypowiedziane przez niego słowa, choć nie do końca robił to celowo.
    Przez chwilę zastanawiał się czy powinien faktycznie podzielić się szczerą prawdą na temat wizyt Sally. Miał jednak dziwne wrażenie, że mogło się to dziwnie odbić na jego późniejszych zadaniach. Na przykład magicznie będzie miał do zrobienia dwa razy tyle w dokładnie tym samym czasie. Olivier mógł się do tego nie przyznawać, ale potrafił być cholernym sadystą.
    Kto by się nie stęsknił za tym jej głupim wyrazem twarzy — rzucił więc wymijająco, przenosząc wzrok na rozłożone przed nim książki — ale to dobrze, że im się układa.
    Mimo wszystko Aiken potrafił być cholernie zazdrosny. Sally i tak miała olbrzymie tendencje do klejenia się do Oliviera, gdy tylko znajdował się w jej zasięgu. A jednak od kiedy chodziła z Rudolfem, to on był głównym obiektem jej ślimaczenia się, co było mu na rękę. Mógł w pełni i z dumą przejąć tytuł bycia wrzodem na dupie numer jeden.
    Ani minuty dłużej, przysięgam — położył po harcersku rękę na sercu, zaraz wypadając z biblioteki, odbierając telefon już w połowie trasy. Rozmowa nie zajęła mu zbyt długo. Bynajmniej nie dlatego, że Chelsie nie miała mu zbyt wiele do powiedzenia, co już po pierwszych czterech zdaniach jej monologu, Aiken poinformował ją że nie ma czasu na słuchanie historii jej życia.
    Skoro jednak Olivier i tak miał się udać na te swoje lekcje jazdy, ustawił się na nią na mieście z zamiarem nadrobienia ostatnich kilku dni, które poświęcał głównie na naukę. Przyda mu się nieco odpoczynku.
    Wrócił do biblioteki idealnie pięć minut później. Jakby nie patrzeć, już w międzyczasie dokładnie dziewięć razy kontrolował zegarek w telefonie, przez co cała ta przerwa miała dużo mniej sensu niż powinna. Zamiast usiąść na swoim miejscu, stanął za zielonookim i nachylił się, przerzucając ręce przez jego ramiona i uwalając łeb na jego głowie.
    Z kim piszesz? — zapytał niby to od niechcenia, połowicznie faktycznie robiąc z tego wymówkę, by nie wrócić od razu na krzesło. Druga połowa odpaliła jednak swoją standardową ciekawość. Poza tym nie mógł sobie odpuścić molestowania go publicznie co nie.
    Blue
    Blue
    Tempter

    Punkty : 1352
    Liczba postów : 279
    Skąd : Morze takie piękne

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Blue Sob 06 Mar 2021, 11:00

    Uśmiechnął się lekko, czując ramiona dookoła swoich i ciężar na głowie. Przywykł już do tego lepienia się i chyba zdążył się uspokoić, bo widział przecież, że bibliotekarka ma ich gdzieś, podobnie jak większość innych użytkowników tego miejsca, czasem co najwyżej jakieś dziewczyny trochę się gapiły, ale nic ponadto. Dodatkowo, choć nie chciał się do tego przyznać, polubił to przyjemne ciepło i chyba jakieś uczucie, które się w nim przez ostatnie miesiące budziło, przez które ta bliskość była tym przyjemniejsza. Oparł się więc wygodniej, nie chowając wcale telefonu, choć wiedział, że ma do czynienia z bardzo zazdrosnym osobnikiem. Ostatecznie jednak nic złego nie robił i nie chciał, żeby Aiken wziął tę znajomość zbyt serio.
    - Romansuję ze swoim korepetytorem. Jak przetłumaczysz mema od niego, wygrasz buziaka w jakichś czeluściach między pułkami. - stwierdził, faktycznie wyświetlając mema, w sumie nie spodziewając się żeby Aiken był w stanie wiele z niego zrozumieć. Jego francuski się bardzo poprawił, ale nadal miał spore braki.
    - Ja go uczę angielskiego, on mnie francuskiego. Wydaje się bardzo w porządku. Chce iść na tę samą uczelnię co ja, też na filologię. - dodał, przesuwając lekko palcem po dłoni na swoim lewym ramieniu. - A teraz zapraszam na siedzenie, nie skończyłeś jeszcze matmy, a czas nam się kurczy.
    Dodał, trochę nawet z żalem, bo dobrze było być tak blisko i czuć przy sobie ciepło drugiej osoby. Najchętniej w ogóle by się nie odsuwał, skupiał tylko na tym szybciej bijącym sercu, przyjemnym uczuciu kiedy byli obok siebie i gadał bzdury. I w sumie to koniec roku był stresującą perspektywą, kiedy nie miał pewności, czy Aiken zdecyduje się wyjechać. Co on wtedy zrobi?
    - W ramach pocieszenia dodam, że ojciec wyjeżdża z matką na weekend, więc mógłbyś przemieszkać u mnie te dwa dni. James pewnie gdzieś wybędzie jak go znam, mielibyśmy spokój. - gorzej, jeśli Jim postanowi siedzieć w domu, ale najwyżej będą się trzymać bardziej jego pokoju i tyle.

    Sponsored content

    I swear it wasn't me - Page 21 Empty Re: I swear it wasn't me

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 07:20