by Blue Sob 04 Lip 2020, 01:17
Zmarszczył lekko twarz w reakcji na pstryknięcie i prychnął pod nosem. Prawda jest taka, że Aiken miał rację i on doskonale o tym wiedział. Każdy normalny nastolatek wychodził do ludzi. On co prawda był tym cichym typem który niby tego obowiązku społecznego tak bardzo nie miał, ale Jackson? Tym bardziej, że siedzą tu sobie we dwóch, a głupie domysły o nich chodziły już dawno.
- Mh. - westchnął. - Nie przywyknij za bardzo do tego, że przyznaję ci rację. - zerknął na niego kątem oka. Zobaczy się ostatecznie czy posiadówka w ogóle faktycznie się odbędzie. Dobre tyle, że co do dzisiejszego wieczoru są zgodni.
- Starczy bo do reszty się w sobie rozkochasz. Masz limit jeden komplement na pięć minut. - stwierdził, uśmiechając się przy tym lekko. W sumie to mógł mu dość dużo powiedzieć, tylko do takiego słodzenia musiał mieć nastrój.
- No ale hej. O Francji wiesz odkąd się znamy właściwie, nie zmuszam cię do wyjazdu ale to jest mój plan którego nigdy nie ukrywałem i go nie zmienię i fajnie jakbyś tam ze mną był. Co po tych pięciu latach, zostawiam do dyskusji. - stwierdził, bo w sumie to od tego się zaczęło. - A tak? Gdybyś wiedział ile rzeczy chciałbym ci kazać, a ilu zabronić to nie gadałbyś takich bzdur. - no przecież nawet nie narzeka na jego imprezy, a przynajmniej nie narzeka na nie głośno. Takim jest wspaniałym chłopakiem i tak bardzo mu daje żyć własnym życiem, a ten tego nijak nie docenia. - Moment, ty do filmów teraz pijesz?
Spytał o wspomnienie o głupim i nielogicznym, bo coś mu nie pasowało.
- Większość jest głupia i nielogiczna, ale nie kazałem jeszcze spalić Hollywood. - nawet gdyby miał taką moc to by nie kazał. Rany, Aiken to totalnie nie docenia tego płynącego z Jonesa dobra.
- Mhmm. Z resztą nawet gdybyś z jakiejś przyczyny miał posłuchać, nie chciałbym być sukinkotem który zabiera ci wszystko co lubisz. Wystarczy że chodzisz przeze mnie do szkoły, biedaku. - stwierdził takim tonem, jakby na prawdę doceniał to wielkie poświęcenie. No, może tylko troszeczkę sobie kpił. Ociupinkę. Ale zaraz dał mu buziaka w nos, tak na pocieszenie.
Na wspomnienie o malinkach skinął mu lekko głową. Musiał się zgodzić. Ale potem zdecydowanie zacznie mu je robić. Nie poczuje się od tego pewniej, ale lepsze to niż nic.
- Nie, wszystko okej. Tylko mrozi jak cholera. - przyznał. - Mam nadzieję, że serio to poznika do jutra, nie chcę zaliczać tak drugiej nocy.