— Obawiam się, że za którymś razem możesz nie mieć tyle szczęścia — stwierdził, poprawiając kołnierz. Był lekko spocony i zdaje się, że pił wcześniej alkohol, ponieważ można było wyczuć od niego, oprócz perfum, słabą woń szkockiej.
Mimo to nie wydawał się skory do rozmowy. Od ostatniej wymiany zdań z chłopcem nie żywił wprawdzie urazy, ale też nie był już tak pobłażliwy, jak na początku.
Od tamtego razu, gdy Louis wprost zapytał go o seks, wyraźnie bardzo się zdystansował. O ile wcześniej można było wyczuć między nimi ewidentnie erotyczne napięcie, o tyle teraz trudno było się doszukać czegokolwiek niewłaściwego w postawie mężczyzny, co takie napięcie mogłoby tworzyć.
Był po prostu dobrym sąsiadem, który traktował go prawie jak syna, ale czy na pewno?