Mężczyznę zobaczył, gdy wyjeżdżał rano z posiadłości. Kiwnęli sobie krótko głową, ale Elijah nie miał czasu na rozmowę.
Kobietę spotkał w sklepie. Miała jasne włosy skryte pod ekstrawaganckim kapeluszem o szerokim rondzie. Była osobą atrakcyjną. Jej figura robiła wrażenie. Szerokie biodra i bardzo wąska talia na pewno przyciągały wzrok wielu osób.
Zapomniała portfela i uświadomiła sobie to dopiero przy kasie. Elijah stał w kolejce za nią. Przystanął obok i położył na ladzie banknot, jeden z wielu. Zapłacił za jej i swoje zakupy. Była mu bardzo wdzięczna, ucieszyła się, gdy dowiedziała się, że mieszka obok. Obiecywała odnieść gotówkę, ale nie przyszła oddać jej osobiście. Przysłała syna.
Chłopca Elijah spotkał u progu swego domu, gdy otworzył przed nim drzwi, wcześniej zamieniwszy z nim dwa słowa przez domofon.
Chłopiec miał ładną buzię i bardzo duże oczy, które poraziły go intensywnością spojrzenia. Elijah patrzył w nie z zupełnie kamienną twarzą. Zignorował wyciągniętą dłoń z pieniędzmi.
— Mówiłem twojej matce, że nie musi oddawać mi pieniędzy.