by Koss Moss Pon 28 Sty 2019, 19:46
— Hej, sorry. Wszystko okej?
Nathan podszedł do siatki i zaczepił się o nią palcami, patrząc uważnie, jak Alex wstaje z pomocą kolegi z drużyny. Chwilę później schylił się i przeszedł pod siatką, podchodząc do niego bliżej. Klepnął go lekko w ramię w pojednawczym geście, a potem wrócił na swoją połowę, wymieniając uśmiech z chłopcem o jasnych lokach.
Przez cały mecz spoglądali na siebie coraz dłużej i odważniej; iskrzyło między nimi, choć nikt zdawał się tego nie zauważać.
Nawet kiedy przy zmianie Nathan przybił sobie z nim piątkę i złapał go za dłoń, przytrzymując ją zaczepnie nieco dłużej w górze.
Gdy mecz dobiegł końca, drużyna Nathana miała na koncie dwa zwycięstwa, a przeciwnicy byli mocno poobijani i trochę zdeprymowani. Kapitan drużyny Alexa próbował odpowiadać równie zaciekle, ale chyba nie do końca potrafił, co doprowadziło do klęski.
Wuefista gratulował Nathanowi i, kiedy wszyscy wychodzili, proponował mu dołączenie do uniwersyteckiej reprezentacji.
Był bardzo zadowolony.
Wuefy i wykłady wydziałowe stały się teraz głównymi miejscami spotkań Alexa i Nathana. Nie rozmawiali jednak zbyt często. Nathan nie usiadł już więcej obok niego na wykładzie i tylko podczas zajęć sportowych od czasu do czasu rzucił do niego jakimś komentarzem.
— Uważaj, księżniczko — powiedział na przykład, kiedy Alex, będąc w jego drużynie, nie zdążył się w porę odsunąć z jego drogi i byłby runął na ziemię, gdyby Nathan nie złapał go w porę, rezygnując z pogoni za piłką.
Uśmiechnął się pobłażliwie, przytrzymując go, odchylonego, jak w jakimś tańcu, po czym pomógł mu stanąć na nogi i popchnął lekko w stronę krańca boiska.
Jasnowłosy chłopak nie odwracał od niego wzroku.
Pewnego razu, gdy Alex znów przyszedł do szatni dużo wcześniej, korzystając z dłuższej przerwy między zajęciami, usłyszał spod pryszniców dziwny odgłos, jakby szloch.
Nie mógł wiedzieć, co tak naprawdę działo się za drzwiami, gdzie pośród strug wody Nathan przypierał blondyna do ściany i pieprzył głęboko, podtrzymując go w górze, z nogami niemal opartymi o jego silne barki.
To po prostu tak nie brzmiało.