Nie jestem też tym typem faceta, który umiałby grać na dwa fronty. Reprezentuję niemodny od dawna gatunek monogamisty. Mam zasady i się ich trzymam, a zainteresowanie Jerzym stoi z nimi w sprzeczności. Cholera... Nawet gdybym przestał spotykać się z Michałem - nie wierzę, że o tym myślę - nadal byłbym byłym jego kumpla. W dodatku takim chujowym. Który go zostawił, bo...
- Nie pamiętam jak to wyglądało, kiedy pierwszy raz się zaciągałem - odpowiadam w końcu, żeby odwrócić chociaż trochę swoją uwagę od jego osoby. Wracam też do fajki i sam się zaciągam, starając się nie skupiać na tym jak jego wargi obejmują filtr. Ale to odwracanie uwagi idzie mi ciężko, bo śmieje też się ładnie. Aż sam mam ochotę się śmiać i dawać mu powody do śmiechu. - Byłem wtedy strasznie pijany.
Skoro wznosi fajkę w toaście, stukam w nią swoją, jakby to były kieliszki, po czym odchylam głowę, opieram potylicę o szybę tej zamkniętej połówki okna i sam zaciągam się mocno, zaraz pozwalając, żeby dym wypłynął z ust bez mojej pomocy.
- Ej, romantyk - parskam, gdy zaczyna ze swoją teorią o wspólnych nałogach. Nie mogę się powstrzymać. - A jakieś wspólne pasje? Porozumienie? Tematy do rozmów? Wspólne nałogi są gdzieś na końcu ogonka.