W domach z betonu

    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 01:39

    Mieszkanie z pozoru wydaje się ciche. Tylko resztki kolacji na wynos, zalegające na niewielkim stoliku w salonie, zaraz obok papierowej torby, świadczą o tym, że jeszcze niedawno ktoś tu był i robił coś więcej niż tylko produkował kurz. Dwa opakowania po chińszczyźnie, dwa komplety pałeczek, dwa kieliszki i jedna, opróżniona do połowy butelka wina. Koszula w kratę na kanapie, odrzucona niedbale albo w pośpiechu, za duże, obce buty w korytarzu, wciąż zasznurowane i nierówno ustawione, jakby ich właściciel zdejmował je, zaczepiając czubkiem o piętę. 
    To już nie ten etap, żebyśmy puszczali nastrojową muzykę, nawet do głowy mi to nie przyszło, w drodze między kanapą a łóżkiem. Michał mówił zresztą, że będziemy tylko we dwóch, może gdyby współlokator miał być za ścianą pokusiłbym się o coś, z czystej przyzwoitości. Ale gdyby współlokator miał być na miejscu, pewnie mnie by tu nie było. 
    Mimo braku muzyki nie słyszę dźwięku przekręcanego zamka, zbyt skupiony na tym, co aktualnie mam przed sobą, czy może raczej pod sobą. A może zagłuszył go jęk Michała, jeden z tych, które wyrwały się między pocałunkami? Tego już się nie dowiem.
    Przez chwilę leżymy w ciszy i w ciemnościach, a ja powoli zastanawiam się jak zasnę, w obcym miejscu, z latarnią ustawioną na wprost okna w tak złośliwy sposób, że widzę ją mimo zamkniętych powiek. Jeśli mam tu jeszcze kiedyś przyjść, będę musiał zamontować roletę. Nie rozumiem, jak Michał może funkcjonować w takich warunkach. Jak mu to nie przeszkadza?
    - Słyszałeś to? - moją kontemplację bierności partnera przerywa jego spięty szept. - Ktoś jest w mieszkaniu.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 02:08

    Jerzy:

    Boli mnie głowa i rozcięta warga. Mam dość tego dnia, tej nocy i w ogóle całego tygodnia. Wszystko źle rozegrałem. Wszystko. To najgorsze urodziny w moim życiu. Jedyne czego mogę sobie pogratulować, to bycia konsekwentnym - dwudziestka piątka była moim comingoutem, tak jak zaplanowałem sobie całe lata temu. Była nim, równocześnie z byciem totalną katastrofą. Mogłem się tego spodziewać, oczywiście. Mogłem spodziewać się szoku zdewociałych rodziców i nawet agresji Bartka, ale tego że mi przywali i każe wypieprzać z domu... Tego nie przewidziałem.
    Otwieram drzwi nie trudząc się zapalaniem światła. Znam rozkład na pamięć, ale zaraz potykam się o coś i mało brakuje żebym rozwalił sobie drugą stronę twarzy uderzając nią w wytarte panele. Cholera, Michał znów zostawił swoje buty w przejściu? Klnę pod nosem na jego bałaganiarstwo, ale wtedy docierają do mnie całkiem głośne stęknięcia i jęki.
    Jezu, naprawdę?
    Wznoszę oczy do sufitu. Ten dzień nie mógł być gorszy. Ale nie mogę winić Michała, przecież miało mnie nie być. Pośpiesznie zdejmuję buty, starając się być jak najciszej. Jest mi wystarczająco głupio słyszeć ich posapywanie, nie chcę jeszcze obnosić się ze swoją obecnością. To naprawdę najgorsze urodziny na świecie.
    Powoli idę do pokoju, ale dokładnie na wysokości salonu, jakimś cholernym przypadkiem upuszczam na ziemię pęk kluczy. Klekot i stukot niesie się jakby ktoś co najmniej rozwalił na ścianie kilka talerzy.
    Klnę raz jeszcze, kiedy słyszę zaniepokojony głos Michała.
    - Sorry, to tylko ja. Nie przeszkadzajcie sobie - bąkam pod nosem i pospiesznie chwytam z podłogi klucze, a potem zatrzaskuję za sobą drzwi własnego pokoju.


    Ostatnio zmieniony przez Owoc dnia Sob 23 Paź 2021, 12:28, w całości zmieniany 2 razy
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 02:23

    Nic nie słyszałem i jestem prawie pewien, że Michał też niczego nie słyszał. Pewnie sąsiad nie może spać i przesunął krzesłem gdzieś nad naszymi głowami, bo nie chciało mu się podnieść tyłka. Ale przecież widzę, że chłopak obok jest spięty. Podnoszę się, chociaż wybitnie mi się nie chce, jeśli moja wycieczka po pustym mieszkaniu ma go uspokoić. Powstrzymuję nawet westchnienie.
    - Sprawdzę - obiecuję mu i szukam swoich bokserek. Pewnie nikogo tam nie ma, ale jeśli faktycznie ktoś dostał się do mieszkania, wolę nie powitać go tak całkiem nagi. Niestety, przeklęta latarnia nie oświetla podłogi, więc mija dłuższa chwila zanim wypatrzę ciemny materiał na ciemnym dywanie. Szczęk kluczy o podłogę zastaje mnie z jedną nogą w gaciach, a drugą uniesioną. I z całą pewnością nie jest wyimaginowany. Zaraz jednak odzywa się i sprawca zamieszania.
    - Wszystko w porządku?! - woła do niego Michał, a światło latarni odbija się w jego oczach, kiedy patrzy na mnie przepraszająco. - Miało go nie być - dodaje szeptem. - Pójdę i sprawdzę co się stało.
    W tym akurat nie mam chęci go wyręczać. Ale, skoro już znalazłem bieliznę, naciągam ją na tyłek, gdyby zaraz miało dojść do jakichś niezręcznych scen przedstawiania. Wracam do łóżka w chwili, w której Michał tarabani się z pościeli i skrada do drzwi, starając nie potknąć o rozrzucone po podłodze ubrania.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 02:44

    Zamieram, krzywiąc się jakbym został na czymś przyłapany, a to przecież nie ja byłem w trakcie seksu. I nie, nic nie jest w porządku. Lecz zanim Michał zdecyduje się wyjść do przedpokoju i sprawdzić jak bardzo nie jest w porządku, mnie już w nim nie ma. Przeczesuje włosy, opierając się plecami o zamknięte drzwi własnej sypialni.
    - Tak, wszystko gra! - odpowiadam, lekko podnosząc głos. - Przepraszam! - dodaję po chwili, bo wyszedłem na naprawdę kiepskiego kumpla. No nic, nic na to nie poradzę. Nie mogłem zostać w domu. Może gdybym wiedział, że Michał ma randkę, to przespałbym się u kogoś znajomego, ale teraz już było za późno. Zresztą, jestem u siebie. Tak jakby. Bo nawet tutaj nie mogę czuć się zupełnie swobodnie. Z tą gorzką myślą, biorę dwa ibupromy, rozbieram się i kładę do łóżka. Chcę żeby ten dzień w końcu się skończył.

    Niestety każdy dzień zaczyna się następnym, a ten też nie zapowiada się dobrze. Mam spuchniętą szczękę, podkrążone oczy (co akurat przy mojej cerze i stylu życia jest normą, ale dzisiaj są jakby bardziej widoczne) i wyglądam jak zbity pies. Cóż, podobnie się czuję. Jak kopnięty szczeniak, to lepsze określenie. Całe szczęście, że brat mnie nie kopnął, bo do rozciętej wargi doszłoby pewnie kilka siniaków na żebrach. Potrzebuję kawy, ale zanim kawa, muszę ogarnąć twarz. Wczoraj nie zmyłem z niej smug krwi i wyglądam jak po bójce. Ja! Gość, który nigdy się nie bił, nawet za dzieciaka.
    Przemykam do łazienki, ale kiedy sięgam do klamki, drzwi otwierają się i wpadam na obcego gościa, który najwyraźniej brał prysznic, sądząc po jego wilgotnych włosach. Wysokiego, obcego gościa. To rejestruje jako drugie, bo muszę zadrzeć brodę żeby na niego spojrzeć.
    - Cholera, przepraszam - wyrzucam z siebie odruchowo i cofam się o krok. Niezręczna sytuacja, ale wkurzam się, że za taką ją uważam. Przecież to ja jestem u siebie, nie powinienem przejmować się gośćmi Michała.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 03:02

    Chociaż Michał stoi jeszcze chwilę pod drzwiami kolegi, jakby po odgłosach z wnętrza miał rozpoznać, czy wszystko na pewno jest w porządku, ja wracam do łóżka. Nie powinienem się w to mieszać. Jeśli współlokator wrócił zanim skończyliśmy uprawiać seks, ta sytuacja jest wystarczająco niezręczna i bez mojego dodatkowego udziału. Rozważam nawet możliwość powrotu do siebie, bo jakoś niekomfortowo czuję się z myślą, że ktoś poza nami śpi w mieszkaniu. Od drugiego roku studiów nie miałem współlokatora. Ale zaraz wraca Michał i mówi, że mam się nie wygłupiać, że już późno, że piłem, że samochód pod kamienicą, a mi brakuje argumentów.

    Więc zostaję. Do rana, które dla mnie zaczyna się po ósmej. Dla mojego chłopaka, jak go znam, pewnie koło dziesiątej. Obrazi się, jeśli wyjdę bez pożegnania, a nie mam serca go budzić. Niech odpocznie, długo przewracał się z boku na bok w nocy. Ale, jeśli mam zostać, potrzebuję chociaż prysznica. Wczoraj sobie odpuściłem, po tym zamieszaniu z współlokatorem i teraz cały się kleję. 

    Szczęście sprzyja mi przez cały korytarz. Kończy się, kiedy muszę wybrać żel i szampon, bo nie mam pojęcia co jest Michała. Nie wiem nawet którego ręcznika mogę użyć. Kończy się to tym, że zęby myję palcem, jak dzieciak na nocowaniu u kolegi, a spodnie i koszulkę wciągam na wilgotne ciało. Trudno. Przeżyję. Powtarzam to sobie, otwierając drzwi łazienki w których prawie wpadam na kogoś. Współlokatora, zakładam. Bo kogo innego?
    - Nie, nie - protestuję, kiedy zaczyna przepraszać i unoszę dłonie w obronnym geście. - To ja tu jestem intruzem. Michał jeszcze śpi i pozwoliłem sobie się ogarnąć. - Sam też się tłumaczę, jakoś odruchowo. Nie chciałem go wystraszyć, ani zestresować, a chyba to właśnie zrobiłem. - Jerzy, tak?
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 03:15

    Cóż, przynajmniej facet jest na tyle uprzejmy żeby się nie panoszyć. Wydaje mi się też, że jest nie mniej zażenowany niż ja. I mokry w tym zupełnie neutralnym sensie. Woda kapie mu z włosów na kraciasta koszulę. Kraciasta koszula... Kojarzy mi się z informatykiem. Wiem, to brzydki stereotyp, ale nic nie mogę poradzić, że odruchowo właśnie tak klasyfikuję nieznajomego.
    - Nie, spoko. Czuj się jak u siebie - odruchowo klepię wyuczoną formułkę i nawet pokuszam się o uśmiech, zaraz tego żałując, kiedy pęknięta warga odzywa się bólem i wilgotnieje od świeżej krwi. Krzywię się, również spontanicznie, bo przez chwilę zapomniałem o obrażeniach. - I tak, Jeżyk - dodaję, dopiero po chwili łapiąc się na tym, że użyłem zdrobnienia, którym mówią do mnie wszyscy.
    - Michał nie dał ci ręcznika - zauważam zmieniając temat, czując się głupio, że on tak do mnie poważnie Jerzy, a ja wyskoczyłem mu z Jeżykiem. Potem wskazuję palcem wnętrze łazienki, sugerując że chcę wejść do środka. Gdy kolega się odsuwa, wchodzę kontynuując. - Poczekaj, dam ci jakiś świeży. A tak na przyszłość, to ręczniki są na tej półce. - Otwieram jedną z łazienkowych szafek i wyciągam czysty ręcznik. Michała, gwoli ścisłości. To chyba odpowiedni wybór.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 03:35

    Staram się nie gapić zbytnio na jego rozciętą wargę i opuchniętą szczękę, w końcu to też nie moja sprawa, ale zadanie staje się trudniejsze, kiedy chłopak się uśmiecha, a rana się otwiera. Chciałem się przedstawić, tak by wypadało, ale kompletnie ucieka mi to z głowy. 
    Przepuszczam go za to w drzwiach spodziewając się, że ten będzie chciał ogarnąć bałagan na swojej twarzy, ale szybko orientuję się, że ten zamierza szukać ręcznika.
    - Nie, daj spokój - próbuję go nawet powstrzymać, bo przecież nic mi się nie stanie, to tylko woda. Ubrania i tak mam już mokre, a włosy nie są na tyle długie, żeby miały schnąć wieczność. Jego warga wydaje mi się bardziej palącym problemem. Zwłaszcza, że kropelka krwi konsekwentnie spływa z niej w dół, aż do brody. - Chwilowo chyba bardziej potrzebna jest apteczka.
    Ale i tak biorę ręcznik z jego dłoni, skoro już go wyjął. Zamiast jednak go użyć, przewieszam tylko przez ramiona, żeby woda nie kapała mi za kołnierz.
    - Macie tu coś? Jakieś plastry? Wodę utlenioną?
    To odruch, ale silniejszy ode mnie. Chłopak wygląda jakby dostał w pysk i wczoraj absolutnie nic z tym nie zrobił, nie przyłożył nawet niczego zimnego. Cóż. Może by przyłożył, gdyby Michał go nie spłoszył. Czy może raczej gdyby nie spłoszyła go moja obecność, ewentualnie odgłosy z sypialni. Do samego Michała pewnie jest przyzwyczajony.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 03:54

    No i świetnie, teraz jest mi głupio, bo gość przejął się moim stanem. Po prostu wspaniale. Po co w ogóle wychodziłem z pokoju? Mogłem tam sobie zgnić na wieczność, byłby spokój.
    Ocieram wierzchem dłoni brodę i wargę gdy widzę jak nieznajomy przygląda mi się z troską. Pokaźna smuga krwi trochę mnie otrzeźwia, bo nie spodziewałem się jej aż tyle. Powinienem pozwać Bartka za pobicie. Ten homofobiczny debil załatwił mi kilka dni zwolnienia. Przecież nie będę straszył klientów takim stanem, chociaż to to jeszcze nic, gorsze będą pytania w stylu "co się stało?", na które nie będę umiał odpowiedzieć. Całe szczęście, że chłopak Michała jeszcze się o podobne nie pokusił.
    - Tak, gdzieś coś było - odpowiadam niemrawo, przeglądając zawartość reszty szafek. Staram się działać spokojnie, ale jestem daleki od spokoju. Na szczęście całkiem szybko znajduję pudełko po butach, w którym są jakieś stare bandaże, przedpotopowa woda utleniona i paczka plastrów. Znajdzie się też przeterminowana maść na stłuczenia - pełen serwis. Kładę to na blacie koło umywalki i posyłam obcemu blady uśmiech. - Nie wiem czy coś się z tego nada. - Wzruszam ramionami. - Plastry tu chyba nie pomogą bo jak mam przykleić sobie plaster do wargi?
    Nachylam się nad umywalką i w końcu przemywam twarz. Kiedy rana styka się z wodą, szczypie jak cholera. Pięknie, teraz muszę nie tylko wypić kawę, ale i popić nią kolejną dawkę jakichś przeciwbólowych.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 09:58

    Kto trzyma medykamenty w kartonie po butach? Mimo tej myśli zaglądam do niego, kiedy chłopak, Jeżyk, o ile dobrze zrozumiałem, przemywa twarz. "Medykamenty" okazują się wtedy sporym komplementem w stosunku do zawartości pudła, a ja po raz kolejny zadaję sobie pytanie, jak tak można żyć. Nie jestem przecież tak wiele od nich starszy, żeby różnica była tak duża, a przynajmniej lubię tak myśleć.
    Decyzję podejmuję szybko, podczas przerzucania bandaży których nie przyłożyłbym nawet do nieokaleczonej twarzy. Spojrzenie na daty ważności tylko mnie w niej upewnia.
    - Poczekaj tu - proszę go i jednak korzystam z ręcznika, żeby na szybko przetrzeć włosy. - Mam apteczkę w samochodzie.
    Zaparkowałem pod samym wejściem do kamienicy, na dworze jest zimno, ale przecież nie zamarznę przez tych kilka kroków. Mam zresztą czapkę, którą wyciągam razem z kluczami z kieszeni kurtki, kiedy już znajdę się w korytarzu przed łazienką.

    Cała operacja, włącznie z założeniem butów i odszukaniem porządnej, czerwonej i oznaczonej białym krzyżykiem saszetki nie zajmuje mi więcej niż półtorej minuty. I chociaż drzwi łazienki nadal są uchylone, pukam w nie ostrożnie, zanim znowu wsunę się do środka.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 11:03

    - Co? Nie, nie, weź przestań. Nie musisz. Tu są jakieś gazy, coś się znajdzie... - Pośpiesznie przegrzebuję pudełko, ale facet mnie nie słucha. Wychodzi z łazienki, a ja zażenowany w stopniu przekraczającym poranne limity, wychodzę za nim i patrzę jak się "ubiera". Co za dziwny gość. I jeszcze te mokre włosy, a mamy początek lutego, minus dziesięć, jak nie lepiej.
    - Naprawdę nie trzeba. Cholera, przeziębisz się i Michał mnie zabije. - Staram się brzmieć lekko, nawet znów się uśmiecham bo Jezu, nie chcę robić z siebie sieroty. Ale aura odpowiedzialności tego gościa sprawia, że właśnie się tak czuję. Jak totalna sierota.
    Głośno wzdycham, kiedy drzwi za nieznajomym się zamykają. Nawet nie wiem jak ma na imię. Michał nigdy nie mówi mi za dużo o swoich facetach, a ja go nie dopytuje. Zwykle dowiadywałem się, że kogoś miał, jak chciał zapijać ze mną smutki z okazji rozstania. Wtedy poznawałem wszystko. Ze szczegółami.
    Wracam do łazienki i spoglądam w lustro. Rude kosmyki sterczą na wszystkie strony i jakoś tak odruchowo, jakby to mogło w czymś pomóc, przygładzam je dłonią. Mój obraz rozmywa się im dłużej na niego patrzę. Zachodzi rozedrganą mgłą. Mrugam i ze zdziwieniem rejestruję ciepło łzy spływającej po policzku.
    - O boże... - przecieram oczy drżącymi palcami. Dlaczego wszystko musi docierać do mnie z opóźnieniem? Dlaczego nie mogłem poryczeć się w poduszkę wczoraj, tylko teraz, kiedy...
    Wzdrygam się na dźwięk pukania, ale nim zdążę powiedzieć że zajęte, facet Michała wsuwa się do środka. Mam wrażenie, że spalę się ze wstydu. Patrzę na niego szklistymi oczami i nawet nie wiem, co powinienem zrobić. Jak się zachować. Ale chyba nie ma sensu się kryć, więc odpuszczając sobie, ocieram policzek wierzchem dłoni i wymuszam uśmiech.
    - Szybki jesteś, to trzecie piętro...
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 11:23

    - Nic mi nie będzie - zapewniam go z uśmiechem, który w założeniu ma być pokrzepiający, wciągając przy tym bezkształtną czarną czapkę na mokre włosy. Chwilę później, po tym jak i kajaki które noszę w charakterze butów znajdą się na swoich miejscach, poklepuję go nawet po ramieniu. - Zaparkowałem zaraz przed wejściem.
    No i dobra, muszę przyznać, że trochę przekozaczyłem, jest cholernie zimno, a od strony morza wieje lodowaty, przeszywający wiatr. Ale mam porządek w bagażniku, nie muszę jakoś długo wystawiać się na jego działanie. 

    Michał miał rację. W nocy. Że się martwił i tak sterczał pod jego drzwiami. Wolałbym, żeby martwił się teraz, zamiast spać i zostawiać mnie sam na sam z rozedrganym współlokatorem, bo to jednak trochę niezręczne, nie znamy się. Ale przecież go nie oleję, ewidentnie nie wie co zrobić z trzęsącymi się dłońmi.
    - Tak? Cholera... A przez całą edukację starałem się unikać wychowania fizycznego - komentuję tylko, uznając, że dopytywanie o powody jego rozbicia będzie jeszcze bardziej niezręczne. Zamiast tego otwieram saszetkę i wyciągam z niej Octenisept, jakieś pakowane szczelnie jałowe gazy. Plastry chyba faktycznie nie zdadzą egzaminu, ale mam wazelinę, nie pytajcie po co. Powinna powstrzymać krew.
    Zaczynam od porządnego umycia rąk, jakoś tak odruchowo, chociaż pewnie mógłby sam się opatrzyć. Ta myśl jednak nie zjawia się w mojej głowie.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 11:41

    Chyba martwię się na zapas. Nie żeby to było coś nowego, zwykle martwię się na zapas, ale tym razem nie mam dużych do tego powodów. Nieznajomy nie komentuje mojego stanu ani nie pyta o jego powód, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.
    Parskam śmiechem na jego komentarz i zasysam pękniętą, boląca wargę żeby uchronić się przed kolejną strużką krwi na brodzie. Metaliczny smak nieprzyjemnie przypomina mi o wydarzeniach z wczorajszego wieczoru.
    Nie od razu dociera do mnie, co facet zamierza zrobić, ale to jak dokładnie myje dłonie jest dobrą podpowiedzią. Naprawdę zamierza mnie opatrywać?
    - Już przyniosłeś apteczkę, nie musisz jeszcze być pielęgniarzem - mówię, trochę niemrawo bo zdecydowanie jakim emanuje, zwyczajnie uniemożliwia mi zgrywanie twardziela. Michał chyba w końcu dobrze trafił po tych wszystkich dupkach jakich spotykał na swojej drodze. Pan nieznajomy wydaje się naprawdę w porządku. Jak mu się tak przyglądam, to jest całkiem przystojny i do tego niezwykle troskliwy. Ładne combo. Dobrze, że przynajmniej Michał ma na polu miłości chociaż szczątkowe szczęście. Moje życie pod tym względem, to jedna wielka porażka.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 11:53

    Robi mi się głupio, kiedy wypomina mi nadgorliwość, bo chyba faktycznie przesadzam, zwłaszcza w stosunku do całkowicie obcego faceta. Współlokatora mojego chłopaka, warto by nadmienić. Ale jest w nim coś nieporadnego, coś co z miejsca popycha mnie, żeby się nim zająć. Chyba powinienem się leczyć. To dorosły mężczyzna, nawet jeśli w tej chwili roztrzęsiony, nie szczeniak ze zwichniętą łapką. Dlatego, nawet jeśli wewnętrznie chcę zaprotestować, wycofuję się, wycierając dłonie w ten sam ręcznik, którego wcześniej używałem do włosów. A który zaraz składam i odkładam na pralkę.
    - Pójdę zrobić kawę, jeśli się nie pogniewasz - proponuję, wycofując się i chowając czapkę niedbale do kieszeni spodni. Nie mieści się, więc zwisa cudacznie, zatknięta tylko jednym rogiem. - Zrobić też dla ciebie?
    Muszę siłą powstrzymać się od udzielenia mu instrukcji do całego tego dezynfekowania. Jeszcze raz przypominam sobie, że to dorosły facet i na pewno wie, jak korzystać z apteczki.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 12:11

    - Nie, jasne. Czuj się swobodnie. I tak, poproszę - odpowiadam od razu, rozpogadzając się gdy spływa na mnie ulga, że nie będę musiał siedzieć przed nim i dawać się opatrywać jak dzieciak z podstawówki. Choć mam dziwne wrażenie, że gdyby kazał mi siedzieć grzecznie i pozwolić mu działać, zrobiłbym to bez wahania. - I dziękuję, to naprawdę... naprawdę miłe - dodaję niezręcznie, w konsternacji drapiąc się po lekko szorstkim policzku. To przypomina mi, że powinienem się ogolić. Naprawdę wolałbym nie zarastać tak szybko. Przy moich ryżych włosach, blond broda wygląda komicznie. Ale właściwie, zarost to ostatnie co powinno mnie teraz martwić...
    Gdy zostawia mnie samego, opieram się o umywalkę i coś we mnie odpuszcza. Drżenie dłoni narasta i jestem zmuszony przełknąć kolejną porcję łez. Zwieszam głowę nad zlewem oddychając płytko, próbując się uspokoić. No dalej Jeż, nie jesteś beksą. Wiedziałeś, że twój brat jest chujem, a rodzice cię przekreślą. Wiedziałeś, ale chciałeś żyć w zgodzie ze sobą.
    Boże, co ja najlepszego zrobiłem?

    Wychodzę z łazienki po kilkunastu minutach, przyciskając do ust świeżą gazę. Tylko z tego skorzystałem, nie wiedząc, co więcej mógłbym zrobić. Oczy pewnie mam zaczerwienione i zapuchnięte, ale staram się wyglądać w miarę energicznie. Nie zmienię tego, co się wydarzyło. Mogę tylko żyć z konsekwencjami swoich czynów. Chwila słabości minęła. Teraz tylko kawa i przeciwbólowe, a potem telefon do pracy. Właściwie cieszę się z tego możliwego wolnego, będę miał więcej czasu na pisanie.
    Wchodzę do salonu zwabiony zapachem świeżej kawy. Uśmiecham się (głównie samymi oczami) do faceta Michała. Cholera, nadal nie wiem jak ma na imię.
    - Dzięki za kawę i em... Kompletnie zapomniałem zapytać cię o imię, a Michał za dużo o tobie nie mówił... I naprawdę przepraszam za tę akację z wczoraj. - Jestem dorosłym facetem, ale na wspomnienie ich jęków czerwienieją mi policzki. - Nie wiedziałem, że będzie miał gościa.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 12:36

    - Daj spokój. To tylko apteczka - zapewniam go, bo tak wypada no i to faktycznie nic takiego. Boże... Będę musiał zabrać Michała do apteki i zmusić do uzupełnienia zapasów. Po tym jak już zamontuję mu tę roletę, albo nawet przed.

    Wycofuję się, żeby zrobić obiecaną kawę i dopiero w kuchni orientuję się, że nie zapytałem go ani o mleko, ani o cukier. Ani o nic w zasadzie. Chociaż może niepotrzebnie zakładam, że są szczęśliwymi posiadaczami mleka i cukru? Po krótkiej i owocnej walce z ekspresem przelewowym, z którego nie korzystałem nigdy w życiu, zostaje mi dzbanek mocnego, czarnego naparu, który póki co wlewam tylko do jednego kubka uznając, że Jerzy doprawi sobie własną wedle uznania. Ale jestem już w połowie własnej porcji, którą piję siedząc przy stoliku i żałując, że nie mam gazety, zanim chłopak wyjdzie z łazienki. Podnoszę wzrok znad smartfona, rejestrując zaczerwienione oczy i kolejną falę przeprosin. Jaką akcję on ma na myśli? To, że upuścił klucze?
    - Czy ty mnie przepraszasz za to, że wróciłeś do własnego mieszkania? - upewniam się, bo to raczej ja powinienem przepraszać. Jak już mówiłem, to ja jestem intruzem. Kontynuowałbym, ale dostrzegam też, że młody nadal krwawi, a chyba już nie powinien. I znów umyka mi fakt, że powinienem się przedstawić. - Zostawiłem ci wazelinę w tubce. Jeśli posmarujesz nią wargę krew powinna... - odpuszczam w połowie zdania, bo dociera do mnie, że jednak trzeba było udzielić mu instrukcji przed wyjściem z łazienki. - Siadaj - zarządzam, a sam dla odmiany się podnoszę i idę po tą nieszczęsną apteczkę. Jednak pobawię się w pielęgniarza.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 13:01

    Wzdycham z rezygnacją na jego zdumienie. Tak, wygląda na to, że przepraszam obcego człowieka za nocny powrót do swojego domu. Nic na to nie poradzę, że chciałbym być w porządku i jak najmniej kłopotliwy dla kogokolwiek. To ma swoje zalety, takie bycie niezauważanym. Jestem tego pewien, bo nie żebym czegoś takiego doświadczał za często. Bardzo chciałbym móc się wtapiać w tłum i w ogóle nie generować żadnych dziwnych sytuacji. Tylko jak jest się w Polsce rudym dzieciakiem, to już na starcie ma się przechlapane. A jak jeszcze okazujesz się być gejem... Naprawdę szkoda gadać.
    - Przepraszam raczej za to, że przerwałem i mogliście poczuć się... Zresztą, zostawmy to. - Śmieję się nieszczerze. - Sorry, mam od wczoraj kiepski dzień. - Próbuję się jakoś wyłgać i zasłonić nonszalancją, ale z moim stanem psychoczno-fizycznym nie mam dużych szans na dobre zgrywanie nieprzejętego.
    Unoszę brwi na wzmiankę o wazelinie i próbuję się głupio nie uśmiechać. Tylko mnie bawi ta oczywistość? W sensie, trzech ciepłych gości pod jednym dachem i tubka wazeliny?
    Tak?
    Cóż...
    - Nie wiedziałem, że wazelina przydaje się do takich rzeczy - mówię zgodnie z prawdą, ale przez moje rozbawienie na bank zabrzmiało to dwuznacznie. Mrugam z niezrozumieniem, kiedy facet Michała urywa wpół zdania i każe mi siadać. Ale że o co chodzi? Bezmyślnie sadzam tyłek na krześle w kuchni. Mówiłem, to ta dziwaczna aura zdecydowania, która go otacza - sprawia, że się nie buntuję.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 19:37

    Och, bogowie. Trzeba było w ogóle się nie odzywać. Myliłem się myśląc, że jest niezręcznie. Naprawdę niezręcznie robi mi się dopiero kiedy uświadamiam sobie, że jednak był świadkiem koncertu jaki daliśmy wieczorem. Odchrząkam, nie tyle speszony, co zażenowany faktem, że w ogóle o tym wspomniał, zgadzając się z nim w duchu, że lepiej to zostawić. Kto mówi takie rzeczy obcemu człowiekowi?! Nie mógł udawać, że wrócił już po wszystkim, naprawdę?
    A ja? Po cholerę wspominałem o wazelinie? Nie mogłem nazwać jej maścią? Uśmieszek i rozbawienie w jego głosie są aż nazbyt dosadne i naprawdę nie wiem co musiałoby się stać, żeby ten poranek był bardziej krępujący. Nie bardzo wiem też co mam zrobić więc parskam cicho, szczerze, chociaż trochę bezradnie i przecieram oczy kciukiem i palcem wskazującym, żeby przez chwilę na niego nie patrzeć.
    Nie komentuję tego, tylko idę do tej łazienki po tą nieszczęsną apteczkę, żałując trochę, że nie zniknąłem w sypialni Michała zaraz po prysznicu. Ale skoro powiedziałem "A", nadszedł czas na "B", nie wycofam się w połowie kubka kawy, już po tym jak kazałem mu usiąść.
    - Jeszcze raz, od nowa - oznajmiam po powrocie, wciąż z uśmiechem błąkającym się po ustach, kładąc apteczkę na stoliku. - Pokaż tę wargę.
    W ranie nadal ma zakrzepłą krew, więc nie użył nawet środka do dezynfekcji, chyba zdecydował się tylko na gazę.
    - To nie woda utleniona, nie zaboli - ostrzegam, cholera wie po co, biorąc buteleczkę do ręki już po dokładnych oględzinach. Otwieram też kolejny gazik, ten ma już plamy krwi.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 20:56

    Wygląda na to, że go rozbawiłem. Dobrze, świetnie. Nie ma jak trochę humoru zmywającego niezręczność, prawda? Uśmiecham się szerzej, dzięki temu, że wciąż przytrzymuję ranę i nie boli tak bardzo. Kogo chcę oszukać? Jest szalenie niezręcznie. Mam chęć pójść i obudzić Michała żeby w końcu nie siedzieć z tym przesadnie miłym, obcym gościem sam na sam.
    Bezmyślnie patrzę na kubek, do którego nalał sobie kawy. Mój kubek. Nie mam nic do pożyczania swoich kubków, nie przywiązuję się do przedmiotów jakoś szczególnie, tylko ten zwyczajnie jest moim ulubionym. Kolejna mała cegiełka do trudów dzisiejszego dnia.
    Odrywam od niego wzrok, kiedy koleś (nadal się nie przedstawił), wrócił niosąc apteczkę. Od razu robię minę niewinnego szczeniaka, bo domyślam się, że chce poprawić po moich zabiegach czy raczej ich braku.
    - Nie, daj spokój - protestuję słabo, ale on staje nade mną z butelką czegoś i patrzy wyczekująco, więc wzdycham i odsuwam gazę. Pozwalam mu się opatrzeć, chociaż przez to robi się jeszcze bardziej niezręcznie. Teraz nawet nie chcę żeby Michał tu wbił, bo chyba spaliłbym się ze wstydu.
    Początkowo staram się nie patrzeć na pana informatyka, ale kiedy ma się człowieka tuż przed nosem, ciężko w końcu lepiej mu się nie przyjrzeć. Gość wygląda na zadbanego i ułożonego. Jest zupełnie inny od byłych facetów mojego współlokatora.
    - Michał ma szczęście, że na ciebie trafił - mówię zupełnie nagle, dzieląc się refleksją jeszcze z łazienki. - Jakkolwiek masz na imię. - Uśmiecham się pod nosem, zerkając na niego z mieszanką subtelnego rozbawienia i nieśmiałości.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 21:43

    - Trzeba to zdezynfekować - przekonuję go, kiedy ten zaczyna protestować. Nie chciał zrobić tego sam, więc ja to zrobię, zanim rana się zapaskudzi. - Nie masz dużego doświadczenia w dostawaniu po pysku, co?
    Zagaduję, żeby odciągnąć jego uwagę od niezręczności sytuacji. Tak mi się zresztą wydaje. Ewentualnie jest wprost przeciwnie. Dostaje w pysk tak często, że już nawet nie zwraca uwagi na obrażenia, chociaż na tą drugą wersję wydarzeń ma trochę zbyt gładką skórę pod tymi piegami.
    Delikatnie obracam jego twarz w stronę okna, żeby lepiej widzieć co robię i przystępuję do "zabiegu", skoro skapitulował. Palce, przyzwyczajone do precyzyjnych prac, zręcznie manewrują przy gaziku, chociaż rozmiar moich dłoni sugeruje raczej niezgrabność. Odkażam rozcięcie, uśmiechając się, kiedy Jeżyk mruży oczy, pewnie przekonany, że je też zapryskam. Operację powtarzam jeszcze kilka razy, aż cała zakrzepła krew zostanie na opatrunku, dopiero wtedy przecieram jego wargę czystym fragmentem gazy i wyciskam z tubki niewielką ilość wazeliny prosto na rankę.
    - Wklep ją delikatnie - mówię, bo robienie tego samemu byłoby już grubym przegięciem. Teraz przegiąłem tylko trochę, a przynajmniej tak to staram się sobie tłumaczyć. - No i po krzyku.
    Brakuje tylko "do wesela się zagoi".
    Nie spodziewam się takiego komplementu z jego ust, chociaż, z tego co opowiadał mi Michał, nie miał szczęścia do związków. Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym dużo. Głównie przeze mnie.
    - Nikodem. - Chłopak po raz kolejny przypomina mi o dobrych manierach, więc odkładam tubkę na stół i wyciągam do niego dłoń. Uśmiecham się nawet, bo po tych nietypowych warunkach, w jakich się poznaliśmy, nie jesteśmy już tak całkiem sobie obcy. - Ale możesz mi mówić Nikodem. Ewentualnie jeszcze Nikodem wchodzi w grę - zdobywam się na żart. Nie lubię wszelkich tworzonych na siłę zdrobnień mojego imienia. Na hasło Niko albo Nikoś, aż coś zgrzyta mi w kościach.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Czw 22 Kwi 2021, 23:00

    Trzeba, nie trzeba. Nie znam się. Pewnie trzeba, dawno nie miałem żadnego poważniejszego skaleczenia. Ostatnie chyba jak zaciąłem się nożem podczas robienia obiadu jakieś parę miesięcy temu. Do tej pory mam bliznę na prawej dłoni - jestem leworęczny, gdyby to kogokolwiek interesowało.
    - Nie mam. Aż tak widać? - Śmieję się, choć wiem, że koleś właśnie sklasyfikował mnie jako pizdę. W duchu mogę się o to oburzać, tylko tak poważnie to faktycznie brak mi pazura. Wyglądam na nerda. Do tego jestem rudy. Dobrze, że nie mam na nosie okularów, bo tylko bym się pogrążył. Osobiście jednak, gdybym mógł, wtopiłbym się w szarych ludzi i tkwił w bezpiecznym kokonie przeciętności. Bójki to nie moja bajka. Tak samo jak głośne imprezy i brylowanie w towarzystwie. Natomiast pan informatyk, gdyby nie tak koszula, wcale nie wyglądałby mi na gościa od komputerów. Może nawet nim nie jest? I co ciekawe, ma bardzo ciepłe dłonie. Dziwna myśl. Normalne, że są ciepłe, w końcu oddycha, jest żywy. Nic w tym specjalnego. Ale to ciepło zdaje mi się pozostawać na szczęce dłużej niżbym sobie tego życzył, co już faktycznie jest dziwne. Po tej rewelacji usilnie unikam jego wzroku, bo jakoś mi głupio.
    Posłusznie wklepuję wazelinę i unoszę brwi, gdy w końcu się przedstawia.
    - Rzadkie imię - komentuję pierwsze, co przychodzi mi na myśl i kiwam głową, znów trochę rozbawiony. Ja jestem Jeżykiem, on jest poważnie, Nikodemem. Bawi mnie to. - Jesteś pewien, że lubisz tak oficjalnie? Nie wyglądasz aż tak staro - tym razem ja pokuszam się o żart i nieczęsty w moim wydaniu, psotny uśmiech. Ale gdy tylko nasze spojrzenia krzyżują się na moment, ja swoim uciekam w bok. Jest coś w tym facecie, prawdopodobnie ta jego przesadna opiekuńczość, co mnie zwyczajnie peszy.

    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Czw 22 Kwi 2021, 23:41

    - Widać, widać - potwierdzam niezrażony, chociaż może to nie był najbardziej uprzejmy komentarz z mojej strony. Ale nie chodziło mi przecież o jego powierzchowność, nie oceniam też jego zdolności w dziedzinie naparzania się po gębach czy waleczności. Miałem na myśli raczej to, że nie umie się obchodzić z konsekwencjami strzału w twarz. - Na pierwszy rzut oka poznałem, że lepiej ci schodzić z drogi - potwierdzam przewrotnie, gdyby do głowy przyszło mu się obrazić. - Strach się bać.
    Skoro zabieg jest skończony, robię szybką wycieczkę do kosza, żeby pozbyć się zakrwawionej gazy. Przy okazji płuczę też dłonie w kuchennym zlewie. A po powrocie przesuwam i spray i wazelinę w jego stronę, na zawartości apteczki jego i Michała nie można przecież polegać.
    - Pryskaj kiedy rozcięcie znów zacznie się robić ciepłe i pulsować - dodaję, na wszelki wypadek. Ostatnio moja wiara w jego zdolności pielęgniarskie nie zdała egzaminu. - Smaruj regularnie, będzie się mniej rozrywać. Chyba, że nie planujesz jeść, uśmiechać się i odzywać. Ani ziewać. Ziewanie też nie jest dobre.
    Zajmuję swoje wcześniejsze miejsce i upijam kawy z kubka, nie zdając sobie sprawy z tego, że podebrałem go Jeżykowi. Spodobał mi się. Jest duży, ale nie za duży. W sam raz na poranną kawę. Do herbaty preferowałbym większy.
    I już nawet nie krzywię się, kiedy zwraca uwagę na imię. Słyszę to średnio co drugi dzień. Matka miała fantazję, ale niczego innego nie można się po niej spodziewać. 
    - Nie aż tak staro? - dopytuję, mrużąc trochę oczy, chociaż w gruncie rzeczy mi to nie przeszkadza. Nie czuję się stary. Nie jestem już może szczeniakiem, ale nie jest ze mnie jeszcze pies w podeszłym wieku. Ot, zwykły pies. - Jeśli znajdziesz coś mniej oficjalnego, co nie będzie mnie bolało, możesz dać znać. Ale uprzedzam, od Nikosia wolę nawet "ty chuju".
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Pią 23 Kwi 2021, 00:11

    Patrzę na ostentacyjnie przysunięte w moją stronę medykamenty. Rozumiem przekaz, więc dziękuję grzecznie, dorzucając oczywiście nieśmiertelne "nie trzeba". Bo nie trzeba. Nie chcę podkradać obcym ich apteczek. Mi i Michałowi rzadko dzieje się krzywda, która wymagałaby interwencji jakichś psikaczy i wazeliny. Zostawione przez Nikodema rzeczy pewnie podzielą los tych w pudełku po butach. Ale on nalega, a ja jestem zbyt miękki żeby się długo upierać. Rozbraja mnie też jego tyrada na temat poprawności użycia wszystkich przedmiotów. Pan informatyk ma całkiem sporą wiedzę, ja na przykład, nie miałem o tym pojęcia.
    - Więc jednak jesteś pielęgniarzem, nie informatykiem. Koszula to tylko tak dla zmyłki, rozumiem. Pozory mogą mylić. - Uśmiecham się zawadiacko, niezbyt szeroko, bo warga nadal boli. W tych pozorach, odnoszę się oczywiście do jego śmieszków sprzed chwili, kiedy to obwieścił, że podobno strach się mnie bać. Tak, też chcę pozgrywać, jak nie kozaka, to chociaż tajemniczego nieznajomego. No dobra, chociaż wyluzowanego nieznajomego. Mam nadzieję zmyć kiepskie pierwsze wrażenie oraz przede wszystkim, ukryć czymś swoje mazgajstwo.
    Widzę jak się mruży na mój komentarz o wieku, więc niewinnie wzruszam ramionami.
    - No wiesz, broda zawsze trochę postarza, albo wygląda idiotycznie. Na mnie wygląda idiotycznie. Ty należysz do drugiej kategorii. - Te słowa same opuszczają moje usta, nawet specjalnie się nie zastanawiam. A przecież to obcy człowiek i taki poufały ton, jakiego teraz używam, może być źle odebrany. Tylko jakoś tak... dobrze się z Nikodemem rozmawia. Tak naturalnie. Z każą minutą coraz swobodniej. Chyba już wiem, co urzekło Michała.
    - Niko brzmi okej, według mnie. Nie jest ani przesadnie zdrobniale ani przesadnie długie i poważne. Ot, neutralne - zauważam, obracając się do niego przodem. Chwytam psikacz żeby zająć czymś ręce. To nawyk. Nie umiem siedzieć zupełnie spokojnie. - Ale jak ci nie pasuje, to będę mówił Nikodem. - Boże, jestem okropny, ale właśnie zastanowiłem się czy Michał jak jęczy do niego w łóżku, to pełnym imieniem... Boże, o czym ja myślę? W trybie ekspresowym odsuwam od siebie te rozważania.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Pią 23 Kwi 2021, 15:00

    - Nie pozwalają mi wynosić kitla, podobno to własność szpitala - kiwam głową i uśmiecham się, chociaż nie mam pojęcia czy pielęgniarze muszą zdawać przyodziewek wychodząc z pracy, czy może zabierają go do domu i piorą na własną rękę. Chociaż to drugie wydaje mi się mało higienicznym rozwiązaniem. - Koszula trochę mi go przypomina. Czy to przesłuchanie? - dopytuję też. - Będziesz sprawdzał czy nadaję się na partnera dla twojego kumpla?
    Nie poznałem jeszcze żadnych znajomych Michała i nie mogę wykluczyć tej opcji, ale w tym wypadku się zgrywam. Przyznał już przecież, że mój chłopak miał szczęście, cokolwiek w jego mniemaniu to oznacza. 
    Jego tłumaczenie odnośnie brody kwituję uniesieniem brwi. 
    - Dobrze rozegrane, Jeżyku - mówię, tonem przywodzącym na myśl czarny charakter z jakiegoś filmu akcji i kiwam mu głową, jakby w uznaniu. - A Niko to imię dla psa, nie dla człowieka. Albo dla podróbki trampek. 
    Zerkam na jego dłonie i zastanawiam się, czy moja obecność jednak nadal go stresuje, czy może po prostu nie umie usiedzieć spokojnie dłużej niż chwilę.
    Owoc
    Owoc
    Prime Daemon

    Punkty : 2188
    Liczba postów : 448
    Wiek : 34

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Owoc Nie 25 Kwi 2021, 16:55

    - Szkoda, faceci w kitlach wyglądają nieźle - odpowiadam bez zastanowienia. Co mam poradzić, że jestem jak większość bab i jarają mnie kolesie w mundurach, albo lekarze. W zasadzie informatycy też mają coś w sobie. Albo może zwyczajnie kręcą mnie ścisłe umysły, albo ludzie, którzy mają jasny cel w życiu i prostą drogę kariery, nie tak jak ja.
    - Absolutnie! Nie mieszam się w cudze związki - zapewniam, bo rozmowa może i płynie sobie teraz lekko, ale nie wiadomo czy za żartobliwym tonem, Nikodem nie ukrywa jakiegoś ostrzeżenia. Wolę dmuchać na zimne. - Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś dał tak na imię psu, ale ok, zgadzam się z podróbką butów - parskam śmiechem i zaraz przyciskam nadgarstek do wargi gdy odzywa się bólem. Coś za łatwo zapominam przy nowym koledze o swoim okrutnym cierpieniu. Skutecznie odciąga moje myśli od ponurych rozważań, a jeszcze chwilę temu ryczałem jak dzieciak. Powinienem być mu wdzięczny. I nawet kawę zrobił. Cholera, Michał naprawdę dobrze trafił.
    - Może ogarnę jakieś śniadanie? W ramach zadośćuczynienia za robienie kłopotu. - Bez względu na możliwe protesty, wstaję i zaglądam do lodówki. Na mojej półce są jeszcze jakieś jajka, znajdzie się szczypior i kiełbasa. - Mam nadzieję, że nie jesteś na nic uczulony, ani nie jesteś wege? - Odwracam się przez ramię, wyciągając potrzebne rzeczy. - Bo jak coś, to znajdą się jakieś warzywa i chleb. - Zaczynam krzątać się po kuchni, tak jak robiłbym to każdego innego dnia. W końcu nalewam też sobie kawy i popijam ją w trakcie przygotowań.
    Averil
    Averil
    Minor Vampire

    Punkty : 10016
    Liczba postów : 2020

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Averil Nie 25 Kwi 2021, 23:22

    Nie jestem dobry w wyłapywaniu dwuznaczności, jak większość facetów. Trzeba do mnie prosto, jasnymi komunikatami, zerojedynkowo. Nie zastanawiam się nad tym czy to stosowne czy nie, że odzywa się w ten sposób do faceta swojego kumpla, którego poznał przed chwilą. Czy potraktować to jako kolejny komplement, czy może nie. To dobre, z jednej strony. Moje życie jest przez to prostsze. 
    - Spokojnie, tylko żartowałem - zapewniam go, kiedy zaczyna się tłumaczyć z tego "przesłuchania". - Nie mam nic do ukrycia. Żadnej żony, dwójki dzieci ani wyroku w zawieszeniu. 
    Zaraz jednak jego warga znów się rozrywa, pewnie z mojej winy, a ja robię poważną minę.
    - Starczy. Nie możesz się śmiać, więc nie będziemy mówić o niczym zabawnym - zarządzam, co samo w sobie już mnie trochę śmieszy. - Znasz się na akcjach? Giełdzie? Chyba nie ma nic nudniejszego. No dobrze, może jeszcze biologia morska i pierwotniaki. Znasz się na pierwotniakach?
    Nie chcę, żeby robił sobie kłopot a mi śniadanie, ale wygląda na zdeterminowanego. Nie będę zresztą kłamał, mój żołądek, pobudzony kawą, powoli domaga się swoich praw.
    - Pomogę ci - stwierdzam, idąc za nim. Nad tym czy gotowanie z współlokatorem mojego chłopaka którego poznałem dziś rano jest normalne czy może jednak nie, też się nie zastanawiam. - I nie, jadam wszystko. Tylko wyglądam na hipstera. 
    W rzeczywistości nie znam się na tych wszystkich kiełkach, bio-eko-produktach i zdrowych kaloriach. Na tym co i o której powinienem jeść, żeby moja cera jaśniała jak jajca psa przed kastracją. 
    - Jajecznica? - pytam, po zlustrowaniu zawartości lodówki, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. - Z tego co tu jest, mogę zrobić jeszcze jajecznicę. Albo chleb w jajku, jeśli macie chleb.

    Sponsored content

    W domach z betonu Empty Re: W domach z betonu

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Czw 28 Mar 2024, 10:30