by Nocy Pią 26 Lut 2021, 00:19
Na widok gospodarza jego niepokój wzmógł się jedynie, ale trzymał nerwy na wodzy, nie pozwalając by zdradził go chociaż jeden drgający mięsień. Skinął głową i ruszył we wskazanym kierunku by przywiązać konie.
Przez chwilę wahał się czy nie oporządzić ich, jako że w pobliżu nie widział nikogo kto mógłby go w tym wyręczyć, ale świadomość, że musieliby wtedy na niego czekać, działała niczym niewidoczny bicz.
Miały jedzenie i picie, liczył więc, że to umili im wystarczająco pobyt tutaj.
- Nie spotkaliśmy na traku żywej duszy, nikt nas nie zatrzymywał ani nie sprawdzał, więc zgaduje, że można to uznać za całkiem spokojną podróż- wyjaśnił uprzejmym tonem, stając przed mężczyzną, który jak na ludzkie standardy był niezwykle wysoki.
- Rozumiem. To dobrze- spojrzenie ciemnych oczu spoczęło na nim na dłuższą chwilę.- I nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy zacząć od razu.
Jedna z brwi powędrowała nieznacznie do góry w pytającym geście, chociaż po jego tonie bez trudu dało się rozpoznać, że sprzeciwów się raczej nie spodziewa. I kiedy chwila ciszy potwierdziła jego oczekiwania, skinął jedynie niezauważalnie głową, wpuszczając ich do środka.
Wnętrze okazało się nie mniej zaskakujące od tego co widział z polany i nie mogąc nic na to poradzić, pozwolił spojrzeniu zabłądzić. Od wejścia powitało ich wysokie, bezokienne pomieszczenie. Hol.
Nierówne, drewniane schody pięły się w górę aż do świetlika usytuowanego u szczytu, zmatowiałego od brudu, ale wciąż przepuszczającego wystarczająco dużo światła do środka. Nie było wyszczególnienia na piętra, jedne partie schodów były krótsze a inne dłuższe, ale żadne nie spotykały się po prostym kątem, ale nie była to też i spirala. Wrażenie chaosu wzmagały jak gdyby przypadkowo wybrane i zawieszone obrazy, o różnej tematyce, rozmiarze i oprawie, ich korowód przerwany tu i ówdzie pojawiającymi się drzwiami, które bogowie tylko wiedzą, do jakich pomieszczeń mogły prowadzić.
Na wprost wejścia, znajdował się całkiem spory kamienny komin, w którym trzaskał cicho ogień. Podłoga był wyraźnie wytarta, podobnie zresztą jak niewielka sofa u podnóża schodów, na którą narzucono oprawioną skórę, być może wilka, o szarym, gęstym włosie.
Tracił orientację i dałby sobie rękę uciąć, że coś takich rozmiarów nie miało prawa się tu znajdować.
- Kolekcjonowanie obrazów jest niezwykłe, ale trzeba uważać, bo niektóre z nich to prawdziwi złodzieje czasu- z zamyślenia wyrwał go głos gospodarza, który musiał zauważyć w jego twarzy zaskoczenie zmieszane z podziwem.- Przystajesz by rzucić okiem i nagle budzisz się jak z transu po trzech dobach.
Zaśmiał się chrapliwie, chyba nie do końca zdając sobie sprawę, że całkiem niezwykle brzmiało to nawet dla kogoś kto mieszkał z magiem.
- Proszę mi wybaczyć, ale.. nie tego się spodziewałem- przyznał Iliar.- W sumie nie wiem czego się spodziewałem, ale to..- potoczył wzrokiem dookoła.-.. jest całkiem niezwykłe i dość nieludzkie. Za mało tu prostych i równych powierzchni, w czym pańska rasa wydaje się rozkochana.
Podzielił się opinią wypraną jednak z uprzedzenia czy wzgardy, dla niego było to już kwestia przyzwyczajenia, coś co stało się i dla niego codziennością, z czego zdawał sobie sprawę, właśnie w takiej chwili. Po zderzeniu z pijanym marzeniem artysty a koszmarem architekta.