All in cost

    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty All in cost

    Pisanie by Mitris Nie 03 Sty 2021, 14:36

    Otworzył powoli oczy, kilkakrotnie zamrugał próbując coś dojrzeć i usłyszeć.. Jednak półmrok nie chciał się rozejść a ból głowy tylko nasilał. Poruszył się powoli, podnosząc do siadu, jego ciało napotkał zimną stal, która nie pozwoliła mu się dalej ruszyć. Gdzieś niedaleko usłyszał warkot jak u dzikiego zwierzęcia, zmieniający się w cichy szloch. Kawałek dalej ciche błaganie... Czuł panującą dookoła wilgoć.
    - Kurwa.. - zaklął cicho a jego głos był zupełnie zachrypnięty, poczuł jak cholernie chce mu się pić. Byłby gotów zabić za szklankę wody a duszę oddałby za wielki kufel piwa.
    Szarpnął się, jednak ciężki metal na jego szyi uniemożliwił mu ruch a nadgarstki zapiekły boleśnie. Jego ciało zadrżało i dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak zimno tu jest, a jego ubrania zostały odebrane. Wszystko co posiadał zabrali.
    Niczym zwierzę w klatce siedział oczekując na... na co? Zacisnął dłonie mocno, aż kostki mu zbielały a paznokcie wbiły się w ciemną skórę, przebijając ją. Jego krew zawrzała od chęci mordu, był tak wściekły...
    Nie wiedział kogo bardziej w tej chwili pragnie dorwać w swoje łapy.

    Wystarczy jedna chwila by wszystko się zmieniło, nieodwracalnie. By całe życie jakie znamy mogło się skończyć, rozmyć niczym senna mara. Taką chwilę, a właściwie noc, doświadczył Afaren i już nigdy miał jej nie zapomnieć. Zapowiadało się pięknie, wieczór spędzony wspólnie był idealną pożywką dla zmęczonego umysłu i spragnionego czegoś chociaż odrobinę bardziej wyszukanego od kufla piwa i pijanych awanturników.
    Rozmowa którą odbyli była wręcz magiczna, mógłby wyrecytować każde jego słowo zapamiętując je i smakując. Każdy jego ruch czy gest, a to wszystko zwieńczone upojną nocą. Na jej wspomnienie przechodziły go wciąż dreszcze, by po chwili miał unieść się wściekłością. Spuścił gardę i gdy otworzył rano oczy, wciąż będąc w tak błogim stanie, poczuł, że miejsce obok jest już zimne. Drewniany pokój z oknem na brukową uliczkę, był już zupełnie pusty. Jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Podniósł się i od razu poczuł niepokój. Wiedział, że coś jest nie tak... I miał rację. Kamień, który przez tyle czasu starał się wykraść zniknął. Przepadł. Zapadł się pod ziemię tak jak i jego kochanek. Był wściekły, zdruzgotany i głodny zemsty. Nie mógł odpuścić i już nie chodziło tylko o swojego zleceniodawcę i godność najemnika czy zranione serce kochanka... Tu chodziło o honor złodzieja! To ten go najbardziej zabolał i piekł niczym wyjątkowo siarczysty policzek.
    Ubrał się niezwykle szybko i porzucając wszelkie swoje dotychczasowe zadania, ruszył śladem niezwykłego elfa. Gdy zszedł na dół po drewnianych i nadniszczonych już czasem schodach, wyszedł prosto na salę karczmy w której tyle wypili. Odszukał barmana a potem cycatą kelnerkę, wypytując o swojego gościa. Nie poskąpił złota, więc chętnie rozwiązali swoje języki, zdradzili mu wszystko co wiedzieli. Może i nie było to zbyt dużo jednak wystarczająco, by niczym pies myśliwski wyruszył, opuszczając niewielką wioskę w której się zatrzymał.

    Docisnął głowę do zimnych krat, czując jak przyjemnie łagodzą ból. Miał tak proste zadanie więc jakim cudem musiał skończyć tu? Szukał zaciekle a gdy powrócił do kryjówki, oni już na niego czekali. Gotowi, uzbrojeni i chętni by złapać swoją nową zwierzynę. Szarpnął się znów zaciekle, domyślał się kto za tym stał. Kto go zdradził, sprzedał się niczym zwykły nic nie warty śmieć. Nikle się uśmiechnął pod nosem, wspominając jak wiele kłopotu im sprawił oraz ilu straciło życie. Nie oddał tanio skóry...
    Nagle poczuł przeszywający chłód i przeciąg, gdy ciężkie drzwi się otworzyły. Znieruchomiał i otworzył szeroko oczy. Wpatrzył się w miejsce z którego dochodziły odgłosy, nawet nie zauważył, że wstrzymał oddech.

    - Spodoba się Panu, zapewniam. Wiem, jak wyszukany gust ma Panicz, jednak najnowsza dostawa jest wyjątkowo... Niezwykła. - zaśmiał się wysoki, łysy mężczyzna. Przetarł czoło szmatką, by zetrzeć kolejne krople potu. Oblizał powoli wargi i znów się roześmiał nerwowo
    - To będzie dobry zakup. Oj dobry. - ponownie się roześmiał, zapewniając swojego kupca o doskonałości towaru. Każdy mógłby powiedzieć, że ten mężczyzna budził obrzydzenie a jego skrzeczący głos wyjątkowo drażnił zmysły, powodując nieoczekiwaną falę agresji. A jednak nikt nie śmiał go nawet małym palcem tknąć... Każdy wiedział, że nikt lepszego towaru nie zapewni niż ta wysoka, tłusta kreatura, wiecznie spocona o małych i świńskich oczkach.
    Poprowadził szacownego maga przez korytarz, mijali wiele klatek z istotami spoglądającymi na nich. Jedni z jakąś chora nadzieją, inni z agresją a jeszcze inni z czystym strachem. Znalazło się kilkoro par ślepi obojętnych i chłodnych, które zupełnie się poddały.
    Zatrzymał się przy pięciu nowych klatkach. Mroczny elf, Wilkopodobne stworzenie, karzeł, drobna nimfa oraz człowiek z ciałem oznaczonym całą masą run i znaków.
    - Oto oni. Oto oni... Piękni. Magiczni. - powtórzył kupiec i znów oblizał spierzchnięte wargi
    - Drodzy. - dodał zaraz. Pamiętał szacownego maga, gdyż już raz od niego odkupił niewolnika. Niezwykłego i drogiego, samego elfa. A teraz... Miał jeszcze lepsze okazy. Potarł dłonie już sobie wyobrażając to złoto
    - Ile sztuk Panicz chce? Trzech? - dopytał przestępując z nogi na nogę.

    Cały świat momentalnie zatrzymał się w tej jednej sekundzie. Powinien się bać, rzucać, grozić i walczyć.. A jednak on siedział nieruchomo, wpatrzony w jednego ze sług maga jak w obrazek. Cała ich wspólna noc znów przeleciała mu przez głowę, ich ciała niczym słońce i księżyc, złączone w namiętnym akcie niczym jedno ciało. Jakby tylko siebie szukali... Nie mógł nawet wypowiedzieć jego imienia. Nie był pewien, czy i te drugie nie było kłamstwem. Złodziej okradł złodzieja, największy absurd jego życia by na koniec tej farsy skończyć w takim miejscu, klęcząc bezradnie i bezsilnie mogąc się jedynie przyglądać wymianie dwóch mężczyzn.
    Mógłby znów się utopić w tych niezwykłych oczach, niczym dziki ocean w trakcie sztormu, spętany fiołkowymi refleksami magii. Nie potrafił jeszcze przyjąć tego co właśnie zobaczył. Skąd tu się wziął, dlaczego przyszedł z tym magiem..?
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Nie 03 Sty 2021, 17:35

    Jechał obok woźnicy, w milczeniu obserwując jak rozległe, miejskie ville otoczone wysokimi murami oraz ozdobnie powykrzywianymi kratami ustępują coraz bardziej szarym, ponurym i krzywym kamienicom tak charakterystycznym dla centralnego punktu miasta. Rynek jak zawsze był ruchliwy niczym mrowisko, przepełniony ludzkim gwarem, rykiem bydła, szczekaniem psów oraz śmiechem dzieci plączących się tu i ówdzie pomiędzy nogami skupionej po bokach drogi ciżby. W powietrzu unosił się smakowity zapach pieczonego mięsa oraz ten znacznie mniej przyjemny spoconych ciał oraz bydła, co i tak dawało całkiem przyjemną mieszankę w porównaniu z aromatami oferowanymi przez market znajdujący się w nadbrzeżu.
    Oni jednak nie wybierali się dzisiaj do żadnego z tych miejsc.
    Tam gdzie kierowali się oni, handlowano czym znacznie droższym..

    Błądził spojrzeniem po doskonale znanych mu widokach, patrząc ale nie widząc, pochłonięty w swoich rozmyślaniach, usilnie starając odsunąć od siebie narastający w ustach smak goryczy.
    Jeszcze zaledwie dobę temu mógł udawać wolną istotę, grał przed innymi, udawał także przed samym sobą, nie bacząc na cenę, którą przyjdzie mu zapłacić po powrocie do szarej rzeczywistości. Parę ulotnych dni, które równie dobrze mogłyby być wytworem zdesperowanego umysłu i tak naprawdę nie istnieć.
    Na wargach wykwitł mu dyskretny uśmiech na wspomnienie ostatniej spędzonej na wolności nocy. Wszystko było absolutnie tego warte, znowu mógł być panem swojego ciała na wyjątkowo przyjemny sposób i bez uczucia wypełniającej go odrazy i obrzydzenia, które zawsze, nieodłącznie podążało w ślad za pierwszym.
    Zaryzykował niezadowolenie swojego pana, odrzucił możliwą nagrodę, jaka być może czekała go gdyby tylko szybciej się z tym uwinął, a wszystko tylko po to aby przedłużyć złudzenie.
    Ostatecznie jednak, zrobił to czego od niego oczekiwano- jak zwykle i kary nie dostał, ale znowu powrócił na smycz.
    Mówiłam ci. Wystarczy dać im odrobinę wolności i oto co dostajesz spowrotem, słowa Mairim odbiły się echem w jego głowie, na szczęście Naziem nie zgadzał się z tym całkowicie- w końcu dostał to czego pożądał i to po co go wysłał.
    Był już zdrajcą, więc nadszedł czas aby zrobić z niego także i złodzieja.

    Miejsce do którego zmierzali znajdowało się na obrzeżach miasta, tak aby żadnemu uciekinierowi nie ułatwiać zadania. Nawet jeżeli któremuś udawała się niełatwa sztuka wymknięcia i ominięcia wszystkich najemnych strażników pilnujących miejsca, jedyne co ich czekało dookoła to płaskie pustkowie, na którym nie sposób było się ukryć. W pobliżu nie było też żadnych chat, które mogliby próbować okraść w próbie zdobycia jedzenia, odzienia lub broni i chociaż do osad nie było znowu wcale tak daleko, to wystarczająco aby ewentualny pościg miał szansę dopaść zbiega nim ten spróbuje zniknąć w krętych uliczkach portowego miasta- do wyższego miasta znowu ciężej byłoby im się dostać zważywszy na obronne mury oraz straże. Z tego co orientował był to stary i opuszczony garnizon, wypełniony klatkami, w których znajdowały się żywe istoty na sprzedaż.
    O tak, niewolnictwo- tylko ludzie mogli wymyślić coś równie okrutnego i obrzydliwego jak handel ciałami. Był tu już zbyt wiele razy by poddać się wspomnieniom, które niczym trucizna wsączały się do umysłu, próbując zmrozić go przerażeniem i czystą desperacją, jaką czuł kiedy pojawił się w jednej z tych klatek kilkanaście lat temu.
    Kiedy powóz zatrzymał się, zeskoczył lekko na ziemię i ruszył aby otworzyć drzwi powozu oraz wysunąć schodki.
    Ze środka wynurzył się człowiek wysoki i szczupły, ubrany w długą szatę i chociaż nie chodził obwieszony biżuterią jak co poniektórzy tutejsi lordowie, jakość materiału, jego krój czy sam sposób chodzenia i gestykulacji sugerowały, że ma się do czynienia z kimś kogo nie warto lekceważyć. Na pierwszy rzut oka można było uznać, że w jest u schyłku swoich ludzkich lat świetności, długie ciemne włosy przeplatane były już siwymi pasmami, spojrzenie ciemnych oczu pozostawało jednak ostre i bystre a ruchy tak samo energiczne, jak gdy spotkali się po raz pierwszy kilkanaście lat temu- właściwie z ich dwójki paradoksalnie to on był tym, który bardziej się zmienił. Elfy żyły dłużej niż ludzie, ale to samo można było powiedzieć i o magach.
    Do teraz nie był w stanie powiedzieć na ile do dobrze, a na ile źle, że trafił w ręce właśnie kogoś takiego jak on.

    W eskorcie dwóch strażników, którzy zeskoczyli z tyłu powozu, skierowali się zarządcy skrobiącego coś zawzięcie na pergaminie, który zajmował większą część małego, znającego lepsze czasy stolika. Po krótkiej wymianie zdań skierowali się do kamiennej budowli, zupełnie zignorowawszy stoiska na dziedzińcu oraz licytację odbywającą się na drewnianej platformie w otoczeniu małego, ale dobrze prezentującego się tłumu. We wnętrzu panował chłód i półmrok, dominował tutaj także ciężki zapach wilgoci, za co był nawet wdzięczny, bo było to milsze niż zapach moczu, strachu oraz niemytych ciał, co czekało ich zapewne na górze.
    Nienawidził tu przyjeżdżać, ale nie żeby to coś zmieniało. Czasem nie był niczym więcej jak cieniem swego pana, ale czasem zasięgał on jego opinii- szczególnie jeżeli decydował się na kupno kolejnego elfa. Nie rozumiał ich oznaczeń ciała, tatuaży, nie potrafił rozróżnić mistyka od kapłana, a to miało podobno spore znaczenie w późniejszych eksperymentach, do których wykorzystywał ich ciała.
    Jak na zawołanie zjawił się przy nich wybitnie paskudny ludzki okaz, śliniąc niemalże na widok kogoś, kto wiedział, że zostawi za sobą ciężką sakiewkę.
    Z ledwo ukrywanym obrzydzeniem odwrócił spojrzenie na bok, podążając w ślad za mężczyznami aż do samego końca rzędu klatek, nie słuchając uciążliwego bełkotu, gdy wtem z rzędu nieznajomych twarzy, wyłoniła się ta jedna, której nie miał już przecież nigdy więcej zobaczyć.
    Nie mogąc powstrzymać odruchów swego ciała, czuł jak oczy rozszerzają mu się w szoku. Miał wrażenie jakby ktoś go z całej siły kopnął w pierś odbierając mu zdolność oddechu.
    On też dostał już dostrzeżony, zresztą od początku nie było mowy o żadnej ucieczce. Widział jak zielone, kocie oczy przewiercają go na wylot, ale nie potrafił odczytać z nich nic poza skonfundowanym.
    Nie rozumiał co on tu robił.. to musiał być przypadek. Musiał! Chociaż sam nie bardzo w nie wierzył. Kątem oka dostrzegł, że Afaran przykuł nie tylko jego uwagę. Nazien zbliżył się nieznacznie do krat, mierząc go wyraźnie zaintrygowanym spojrzeniem.
    Uszy wypełniało mu dziwne dzwonienie toteż nie dosłyszał gdy Nazien zawołał go po imieniu pierwszy, ani też drugi raz, dopiero gdy zniecierpliwione spojrzenie spoczęło na nim zrozumiał, że coś przegapił i.. że już za późno na dobrowolną reakcję. Mocne pchnięcie w tył pleców posłało do go przodu, wprost na kraty. Nie przewrócił się jednak ani nie wydał z siebie żadnego innego odgłosu, świadom, że nawet przy mętnym świetle pochodni znamię wypalone na odsłoniętym przedramieniu będzie tym razem doskonale widoczne- nie ukryte żadnym czarem, zagojone i zbladłe niczym stara rana.
    Odwrócił spojrzenie na bok z piekącą twarzą, nie rozumiejąc do końca wstydu, który zdawał się go w tej chwili paraliżować. Niewolnictwo nie było jego wyborem przecież.
    Starał się zachowywać naturalnie, chociaż i na to było już trochę za późno, wiedział, że bystre spojrzenie maga zauważyło już jego dziwną reakcję.
    - Te znaki na jego ciele, autentyczne?- zapytał z założonymi rękami, wyginając jedną z brwi do góry i gdy sprzedawca od razu rzucił się do zapewniania go, że nie śmiałby w tak perfidny sposób podbijać ceny, Nazien ucieszył go szybko niecierpliwym gestem ręki.
    Iliar pobieżnie rzucił okiem na nagie ciało drugiego elfa, doskonale znając odpowiedź.
    - Tak, panie- odparł, czując jak zaledwie te dwa słowa odbierają mu resztkę tchu w płucach.
    Na pytanie o ich znaczenie jednak pokręcił krótko głową. Nie znał ich, a przynajmniej nie powinien gdyby nie ich niedawna, przelotna znajomość. Miał już teraz tylko nadzieję, że i drugi elf okaże się zbyt oszołomiony jego niespodziewanym widokiem tutaj jak i swoją nową sytuacją, by odzywać w tym momencie.
    Im mniej mag wiedział, tym lepiej.
    Po ciężkim westchnięciu dał głową znać Iliarowi, żeby odsunął się, zwracając tym razem bezpośrednio już do ciemnego elfa.
    - Wystaw dłoń. Chcę coś sprawdzić.
    Polecił tonem nieznoszącym sprzeciwu. Jego twarz wskazywała jednak, że spodziewał się oznak protestu i niemalże na nie czekał w niemym rozbawieniu, zupełnie jak gdyby nie mogąc się doczekać pierwszej lekcji wychowania.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Nie 03 Sty 2021, 18:26

    Przyglądał się tej dziwnej scenie, mając wrażenie, jakby został zamknięty nagle w szklanej bańce. Wszystko dochodziło do niego z opóźnieniem, zwłaszcza gdy jego wzrok padł na znamię, które nosił elf. Wyglądało na stare i już dawno wygojone, jednak mógł przysiąc, że wcześniej go nie miał. Zapamiętał każdy skrawek tego ciała, wystarczyło by zamknął oczy, aby na nowo zobaczyć słodkie wspomnienie upojnej nocy. Więc jakim cudem teraz widniało, tak wyraźne i krzykliwe?
    W jego umyśle panował chaos, który w sekundę znów zmienił się w gniew. Nie mógł się pogodzić z tą sytuacją, nie miał zamiaru słuchać słów tego człowieka, nie miał zamiaru się korzyć. Wydał z siebie cichy pomruk niczym dzika zwierzyna, bądź wilkopodobne stworzenie w klatce obok. Dłonie miał spętane przed sobą, mógłby je co prawdą wystawić jednak nie chciał tego robić.
    Spojrzał butnie na maga i na sprzedawcę, długo to jednak nie potrwało... Zaaferowany kupiec pociągnął raptownie jednym z łańcuchów a on uderzył o kraty całym ciałem, jego dłonie wysunęły się na zewnątrz a on w tej pozycji niewiele mógł zrobić, gdy jego głowa była przyciśnięta do krat.
    - Wszystkim wam flaki wypruje... - warknął cicho próbując się podnieść na darmo.
    - Proszę, proszę. Można go sprawdzać, ile wlezie. Prawdę mówię.. - znów przełknął ślinę i starło krople potu która spłynęła mu po nosie
    - Drogi towar, jedyny w swoim rodzaju. Kiedy panicz widział takiego elfa...? - przestąpił z nogi na nogi, mocniej dociskając łańcuchy by elf nie mógł nawet odrobinę się szarpnąć czy sprzeciwić.
    - Mam też nimfę, będą ładnie wyglądać u Panicza. - rzucił nagle wskazując na inną klatkę. Wciąż miał nadzieję na sprzedanie jeszcze więcej.
    Iliar był niewolnikiem i to nie byle jakim... Niewolnikiem maga a o nich nasłuchał się wystarczająco dużo. Jedyni ludzie z którymi nigdy nie chciał robić interesów, a teraz jeden z nich patrzył na niego w taki sposób...
    Słowa Iliara brzmiały niczym wyrok, sam nie wiedział dlaczego. Z jednej strony, jeśli nie wyjdzie z klatki to nigdy się nie uwolni. Z drugiej zaś, wizja sprzedania wcale mu się nie widziała. Powoli docierała do niego aktualna sytuacja. O ironio losu, właśnie odszukał swojego kochanka, złodzieja i nowego właściciela swojego kamienia. A raczej to oni, odszukali jego...
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Nie 03 Sty 2021, 19:59

    Mag uśmiechnął się jedynie paskudnie w odpowiedzi i korzystając z faktu, że jedna z dłoni znalazła się za kratami, zbliżył się doń z małym nożykiem, którym nakłuł jeden z jego palców. Zebrał krople krwi, która zjawiła się na skórze tylko po to aby rozetrzeć ją między palcami i wyszeptać cicho inkantacje, po której pojawił się zimny, niebieski płomień.
    Z wyraźnym zadowoleniem skinął głową. Wyruszył tu w poszukiwaniu nowych ingrediencji, a oto wróci z czymś wyjątkowo rzadkim i cennym, na co czekał bardzo długo. Nie łudził się też, że zakup ten w jakikolwiek sposób okaże się tanim.
    - Jak będę potrzebować czegoś jeszcze, to dam znać- poinformował dość ozięble człowieka, którego narzucającą się osobowość najwidoczniej zaczynała działać mu na nerwy.

    Nie wiedział co oznacza niebieski płomień, ale po minie mistrza widział, że ten trafił na coś bardzo dla siebie cennego i wyglądało na to, że będzie im jednak dane spędzić ze sobą więcej czasu.
    Chciał go zapytać już tu i teraz jak tu skończył i co się stało po tym jak odszedł, ale wiedział lepiej niźli zaczynać takie konwersacje w pobliżu tylu ludzi. Musiał zaczekać na lepszą okazję. Nie potrafił jednak powstrzymać spojrzenia, które co i rusz uciekało mu w kierunku drugiego, nagiego elfa. Poznał go na tyle, by spodziewać się kłopotów z jego strony, które ten niewątpliwie sprowadzi na siebie i to w bardzo niedługim czasie. Nie winił go, on swego czasu też próbował, ale głód i ból okazały się bardzo skutecznymi nauczycielami.
    - Nie stawiaj się, a oszczędzisz sobie sporo bólu- odezwał się cicho, bardzo wątpiąc, że jego rada zostanie wzięta do serca. Musiał jednak spróbować na tyle na ile mogło to być warte wysiłku, nie chciał widzieć jak kolejny z jego pobratymców zostaje łamany na jego oczach.
    Gdy cena została ustalona i uiszczona, sprzedawca dobył klucze aby otworzyć klatkę i szarpnięciem zmusić elfa do wyjścia z niej. Naziem tymczasem niewzruszony ruszył dalej przeglądać zawartość wystawionego towaru, wierząc, że Iliar wie co ma robić.
    Iliar tymczasem sięgnął do tobołka, który miał ze sobą, wyciągając z niego prostą białą tunikę, spodnie z szarej, cienkiej skóry oraz sandały- wszystko widocznie już wcześniej używane, ale wyprane i świeże. On miał na sobie zresztą bardzo podobny komplet z tym, że w kolorze ciemnej zieleni.
    - Jeżeli ma się ubrać to trzeba go będzie rozkuć, a przynajmniej najpierw ręce, a potem nogi- wskazał na pętające go, zapewne ciężkie i niewygodne okowy.
    Właściciel jednak jak gdyby nagle ogłuchł, nie wiedząc na ile ma słuchać niewolnika, powiódł wzrokiem za oddalającym się w drugą stronę mężczyzną. Z drugiej jednak strony był to sługa kogoś, kto właśnie wydał tu sporo pieniędzy i dobrze by było gdyby tutaj wrócił, a jeszcze lepiej gdyby wydał ich jeszcze trochę i to dzisiaj.
    - To nie jest dobry pomysł, naprawdę nie jest.. Może być agresywny- po głosie dało się poznać, że uważa tą możliwość nawet za bardziej niż możliwą.
    - Mój pan nie będzie ciągnął za sobą nagiego niewolnika- odparł cierpliwie jasnowłosy, zupełnie jakby tłumaczył dziecku coś bardzo prostego.- Poza tym są z nami strażnicy i są uzbrojeni, więc pospiesz się proszę.
    I ignorując dalsze pomruki mężczyzny o tym jak bardzo głupie i niebezpieczne jest to o co prosi, spojrzał na Afarana, tym razem nie pozwalając aby spojrzenie zabładziło mu poza granice przystojnej twarzy.
    - Proszę, nie rób niczego, czego mógłbyś potem żałować- wyszeptał, słysząc jak metal, który jeszcze chwile temu krępował mu nadgarstki uderza o kamienne płyty.
    Wyciągnął tunikę w jego stronę.
    Co prawda była jeszcze obręcz na jego szyi i okowy u jego stóp, ale widział już tu tyle szalonych i pełnych desperacji prób uwolnienia się, że wiedział iż chwila nieuwagi może kosztować życie.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Nie 03 Sty 2021, 22:17

    Szarpnął się znów, jednak nic to kompletnie nie dało, niczym spętana zwierzyna wciąż próbująca walczyć z sidłami, wiedzione ślepym instynktem.
    Sam nie miał pojęcia co oznaczał płomień, był jednak wystarczającym powodem by kupiec uzyskał swoje wymarzone złoto i spisał dokumenty jak na oznakowane bydło.
    Gdy tylko klatka została otwarta, runął na ziemie boleśnie, ciągnięty przez kajdany które wciąż były napięte. Wtedy też ukazały się jego plecy, pokryte śladami walki minionych nocy i nowym, piekącym i nie zagojonym wciąż znakiem niewolnictwa. Tym samym stracił swoją wolność i imię. Stał się niczym towar na półce, zapewne mądrym byłoby się temu poddać i spokojnie oddać w ręce nowego właściciela. Jednak Afaren taki nie był, jak zwykle wiedziony impulsywnym i wrogim usposobieniem, który w naturze był mu dany.
    Warknął wściekle na ostrzeżenie elfa
    - Oszczędzę sobie bólu..? - prychnął cicho z kpiną. Rozejrzał się i podążył spojrzeniem za magiem, który przechadzał się powoli niczym po egzotycznym targu z całą masą różnych bibelotów, uraczając je jakże znużonym spojrzeniem. Patrzył na żywe istoty jakby miał przed sobą tandetne podróbki kielichów i mis rytualnych, które kupowały dzieci w ilościach hurtowych.
    Dwóch strażników stało spokojnie, gotowych by zadać cios w każdej chwili. Ciężkie kajdany opadły z hukiem na ziemię, odsłaniając jego mocno poranioną już skórę.
    Wciąż czuł ciężar na kostkach i na szyi. Szczęśliwy kupiec, którego potliwość wzrosła dwukrotnie od zakończenia transakcji, stał przygotowany by obalić niewolnika w każdej chwili. Poza strażnikami maga, w pomieszczeniu krążyło kilku innych rosłych mężczyzn, nie będących ludźmi. Byli na jego usługach i pilnowali, by żadna z istot nie próbowała zbyt wielu sztuczek.
    Zdawało się, że ma nad wszystkim kontrolę i przemyślał każdy szczegół, mimo swego wyglądu okazując się niezwykle sprytnym, obleśnym przedstawicielem rasy ludzkiej.
    Wolał by wyciągnięto niewolnika nagiego i później mogli się z nim męczyć, byle nie na jego terytorium. Jednak mag wciąż oglądał jego towary, widocznie pozostawiając elfiego sługę który miał co robić.
    Gdyby był zwykłym elfem, zwykłą istotą złapaną podczas spokojnego żywota, zapewne rzuciłby się właśnie do ucieczki czy nawet walki. Jednak był wyszkolony. Potrafił zapanować nad kopiującą w nim krwią i rządzą krwi. Pozwolił nawet sobie założyć tunikę, jednak gdy tylko elf pociągnął skrawki materiału w dół, zbliżając się do niego tak bardzo, zacisnął swoje dłonie na jego ubraniu. Przysunął się raptownie by ten mógł dokładnie usłyszeć jego ciche słowa.
    - Przysięgam.. Że, dopadnę Twoje Pana i wyrwę mu jeszcze ciepłe serce w klatki. Zjem je na jego i Twoim oczach by na końcu dobrać się do Ciebie. - wysyczał przez zaciśnięte zęby by w końcu puścić Iliara i podeprzeć się ziemi. Był osłabiony, głodny i przemarznięty a wciąż adrenalina buzowała dając co i raz nowe siły.
    Kupiec szarpnął się, chcąc interweniować, jednak nic chwila stała się niebezpieczna, dobiegła końca. Przestąpił z nogi na nogę, znów ocierając czoło, nos i usta.
    - Ciepło daje im za dużą swobodę.. - prychnął cicho, nie będąc zadowolonym z ubrań i całego zabiegu. Najlepszy niewolnik to zdruzgotany niewolnik. Zmarznięty, głodny i skamlący cicho...
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Pon 04 Sty 2021, 00:02

    Widząc ślady niedawnego bicia zacisnął nieznacznie wargi, ale nijak tego nie skomentował. Afaren nie był typem, który pozwolił wziąć się bez walki, a skoro tu był.. oznaczało to tylko jedno, że przeciwników było dużo więcej albo też wzięli go zupełnie z zaskoczenia. Tunikę starał się nałożyć ostrożnie, tak aby materiał nie podrażnił świeżych ran, nie potrafiąc przy tym nie wrócić wspomnieniami do podobnej chwili.
    Pomieszczenie na poddaszu nie było duże ani bogato umeblowane, ale było tam normalne łóżko- i nic więcej im nie trzeba było. Na zewnątrz było już ciemno, a oni zbyt pijani, zbyt niecierpliwi aby kłopotać się zapaleniem świecy, zadowolili się chłodnym blaskiem księżyca przedostającym do wnętrza przez zamazaną, brudną szybę.
    Nie czuł zimna.
    Smukłe dłonie błądzące po ciele rozpalały w nim każdy nerw, podczas gdy on sam nie pozostawał dłużny, sprawnie i metodycznie rozprawiając się z jego odzieniem. Tonął w pocałunkach spragniony dotyku, który nie oznaczał bólu. Chciał go bardziej niż byłby w stanie to wyrazić słowami.

    Z natłoku wspomnień wyrwał go gwałtowny ruch i szarpnięcie, brutalnie sprowadzając go do tu i teraz.
    Uśmiechnął się blado na pełne nienawiści i gniewu słowa, przez chwilę obracając w głowie odpowiedź, która naturalnie nasunęła mu się na język. W końcu poddał się, nie było sensu przemilczać prawdy, którą prędzej czy później musiała do niego dotrzeć.
    - To teraz także twój pan- odparł spokojnie, nie zamierzając dodawać, że widok jego śmierci niespecjalnie by go poruszył. Upewniwszy się, że uwaga maga zwrócona jest w inna stronę, dodał.- I.. naprawdę chciałabym ci móc w to uwierzyć.
    Przelotnie dotknął wierzchem dłoni policzek elfa, pozwalając aby ten zwolnił uścisk i opadł z powrotem na ziemię. Domyślał się, że dobranie nie oznaczało tym razem tego czego by chciał, ale to i tak byłaby wyświadczona mu przysługa.
    Groźby od pobratymców dostawał już nie raz, ta nie była ani pierwsza ani zapewne ostatnia, nie pytał więc nawet dlaczego. Być może tym razem sobie nawet trochę zasłużył.
    Na słowa o zimnie wykrzywił twarz w pogardliwym grymasie, ale ugryzł się w język. Nie było sensu wdawać się tu w dyskusję.
    Gestem wskazał strażnikom, że potrzeba mu pomocy z podniesieniem nadal skutego Afarena, co też i uczynili bez zbędnej delikatności. Pozbyto się kolejnych kajdan, które także pozostawiły po sobie ślady, tak aby mógł pomóc mu w założeniu dolnej części odzieży, nie pozwalając po wszystkim na nowo go zakuwać.
    Ich pan miał własne metody pacyfikacji.
    Kiedy łańcuch przypięty do grubej obroży, ostatniej części żelastwa znajdującej się na smukłym ciele nowego nabytku Naziena, został przekazany jednemu ze strażników, transakcja była dokonana. Kolejnej tego dnia miało już nie być.
    Po powrocie na zewnątrz nie skierowali się od razu do miejsca, w którym czekał na nich powóz, zamiast tego zgodnie z jego przypuszczeniami kierując się do stoiska kowala.
    Nie miał on jednak wystawionych na sprzedaż żadnych mieczy czy też podków jak można by się było spodziewać.
    - No proszę, proszę.. widzę, że ktoś miał tu bardzo szczęśliwy dzień- skomentował ciemny, mocno zarośnięty mężczyzna, obrzucając Afarena krótkim spojrzeniem godnym znawcy, słowa swoje kierując oczywiście do Naziena.- Ciemne elfy to tutaj rzadkość.
    Dodał i odłożył na bok trzymane narzędzia, wycierając osmolone, tłuste palce w równie brudny fartuch.
    - Spodziewam się, że zamówienie też nie będzie z tych co często tu pada, a czego bym cholernie chciał.
    Dodał wyraźnie zadowolony i sięgnął do tyłu po jedną z zawieszonych na hakach obręczy, których przeznaczenie nie było takie trudne do odgadnięcia. Ta, którą wybrał była wykonana ze srebrnego materiału, gładko wypolerowana i pokryta wyrytymi weń runami z przerwą, którą po założeniu i ponownym zagięciu wypełniono kamieniem.
    Po krótkiej inspekcji oznaczeń ta została zatwierdzona.
    - Mam swoje wykończenie- poinformował mag, wyjmując z saszetki gładko wypolerowany, czarny kamień z wyrytym weń symbolem. W tym wypadku nie zamierzał podejmować jakiekolwiek ryzyka.
    - Tak chyba będzie najlepiej- podsumował wcale tym nie zaskoczony rzemieślnik, wskazując na wolny taboret przy kowadle.
    To co nosił na szyi Iliar także było lekkie i gładko wypolerowane, ale miało złotą barwę i błękitny kamień, bez jakichkolwiek oznaczeń. Odrobina magii płynąca w jego krwi, nie czyniła z niego maga.
    Można to było nawet uznać poniekąd za błyskotkę, ale.. nie było wcale niczym dobrym, że to nosił. Nie w oczach innych niewolników. Rozumiał jednak, że to był zaledwie kolejny z testów, więc nie śmiał zaprotestować w dniu, kiedy mu tu zakładano.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Pon 04 Sty 2021, 01:11

    Warknął coś pod nosem, prawdopodobnie kolejne pogróżki co też zrobi swojemu Panu... Było ciężko mu się opanować, jednak dotyk elfa był w jakiś sposób kojący, mimo całej wściekłości która w nim wrzała. Pozwolił się ubrać do końca, co było przyjemną ulgą mimo iż materiał wcale nie był jakoś gruby czy wyjątkowo ciepły. To jednak wystarczyło po kilku dniach w tym zimnie, gdy siedział zupełnie nagi.
    Kupiec wcale nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, jednak musiał nacieszyć się tą jedną transakcją. W końcu i tak była obfita a mag wyjątkowo nie targował się zbyt mocno. Zadowolony spoglądał jak odchodzą po czym kazał wyczyścić klatkę na nowy towar. By szły za dobrą kwotę, nie mogły śmierdzieć na kilometr. To odtrącało potencjalnych klientów, zwłaszcza tych, których w niewolnikach szukali nocnych uciech.
    - Zapraszam ponownie, och zapraszam. - powtórzył to jeszcze kilkakrotnie, mimo iż cała grupka się już oddaliła i nie mogła go usłyszeć.
    Wyjście na zewnątrz było mniej przyjemne niż się spodziewał. Jasne słońce szybko oślepiło jego wrażliwe oczy, zaś chłodne powietrze zdawało się gryźć nieprzyjemnie podczas każdego oddechu. Jak długo siedział w tej norze? Nie był do końca tego świadom, do budynku nie docierały żadne bodźce z zewnątrz.
    Kilkakrotnie strażnicy musieli go upominać pociągnięciami za łańcuch, a jego nogi zdawały się zupełnie plątać. Tak długo był skulony w klatce, że czuł nieprzyjemne mrowienie w całym ciele. Mimo iż kupiec polewał ich wodą, by zadbać o jakąkolwiek czystość, czuł się niezwykle brudny i wykończony. Jakby rześkie powietrze miało mu przypomnieć o cielesnych ograniczeniach.
    Przystanęli przed wielkim kowalem a ciepło buchające z tamtego miejsca aż odrzucało po kontraście z pogodą.
    Spojrzał na obręcz którą wziął mężczyzna do dłoni, by jego wzrok powiódł po kamieniu od maga aż w końcu zatrzymał się na szyi Iliara. Naprawdę nie chciał znać zastosowania jej i możliwości. Instynktownie szarpnął się raptem w tył, a łańcuch zabrzęczał głośno gdy elf próbował cofnąć się od wskazanego taboretu.
    Nie znał się aż tak na magii i jego wiedza kompletnie nijak nie mogła się równać z wiedzą potężnego maga, jednak wiedział doskonale, że runy nie mogą być niczym dobrym. Żadne.
    Strażnicy zareagowali wręcz natychmiast, a na ich obojętnych twarzach nie przejawił się nawet cień emocji, jakby po raz kolejny mieli zamieszać poranną herbatę a nie przyszpilić krnąbrnego niewolnika. Chwycili go brutalnie i posadzili siłą wręcz na wolnym miejscu obok kowala.
    Parę siarczystych przekleństw wypłynęło z ust ciemnego elfa, gdyby tylko miały jakąkolwiek moc...
    Ludzie obok przechodzili spoglądając z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy, niektóre dzieci wskazywały palcem na kowala, zaciekawione i rozbawione widokiem który miały szansę zobaczyć. Była to bardziej zabawna sytuacja, niczym wyrywający się koń, wystraszony wędzidłem, który próbował się cofnąć w zamkniętym pomieszczeniu. Nikt nie śmiałby się zbliżyć ani tym bardziej zaczepić czyjejś własności, było to karalne i wzbronione. Prawie jak kradzież, w końcu czyjegoś mieszka złota nie ogląda się ani tym bardziej nie maca by pomówić z nim.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Pon 04 Sty 2021, 21:19

    Założenie metalowej obręczy nie trwało długo, kowal robił to zbyt wiele razy aby nadal mieć z tym problemy. Po dwóch metaliczny uderzeniach, wszystko było gotowe.
    Strażnicy ponownie chwycili Afarena za ramiona i w połowie go za sobą wlokąc, w połowie prowadząc, skierowali ich małą procesję do powozu. Zanim nie opuścił klatki miało się wrażenie, że jest w całkiem niezłej kondycji, ale teraz w świetle dnia, wyraźnie było widać, że uwięzienie i złe warunki odbiły się na jego ciele jeżeli i nie na zdrowiu.
    Był wychudły, brudny i poraniony, ale to wszystko było do naprawienia, tak długo jak będzie potrafił się zachować.
    I chyba to było najbardziej martwiące.
    W czasie krótkiego spaceru powrotnego nie dane im było zamienić już ze sobą więcej słowa. Bez słowa zajął swoje miejsce z przodu, podczas gdy ciemnoskórego rzucono bezlitośnie na kolana, zatkano mu nos i szarpnięciem odchylono głowę do tyłu, umożliwiając magowi wlanie mu do ust błękitnego toniku.
    Nie miał zapachu, ale pozostawiał po sobie okropnie gorzki posmak, co wiedział z własnego doświadczenia. Mikstura pozostawiała jasny umysł, podczas gdy ciało przechodziło w stan dziwnego letargu, który można było porównać do upicia się. Ciało poruszało się powoli i niezdarnie, a język plątał nieporadnie w buzi bardziej przeszkadzając niż pomagając.
    - Będziesz posłusznym zwierzakiem, hm- szczupła ale silna dłoń mężczyzny ujęła podbródek elfa, zadzierając mu głowę do góry.
    Nie tyle jednak pytał, co po prostu go informował, niewątpliwie czując tym większą satysfakcję w ujarzmianiu dzikiej bestii, im więcej złości dostrzegał w zielonych oczach.
    - A przynajmniej na czas podróży- dodał z cichym westchnieniem, ostentacyjnie wręcz pokazując, że nie zamierza pozwolić aby ten zakłócał mu spokój.
    I poklepawszy go po policzku zabrał dłoń, znikajac we wnętrzu powozu, do którego wrzucono za nim i Afarena, nie pozwalając jednak zająć żadnego miejsca, a zmuszając go do pozostania na kolanach pomiędzy wygodnymi siedzeniami.
    Strzelono z bata i cztery wyjątkowo uroczyście prezentujące się, silne, czarna jak smoła konie ruszyły przed siebie.
    Znowu czekała ich długa przejażdżka i nie liczył, że dojadą do domu przed zapadnięciem zmroku.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Pon 04 Sty 2021, 22:52

    Szarpnął się mocniej znów, gdy tylko został rzucony na kolana i odchylony w tył z brutalną siłą. Połknął całą zawartość fiolki, siłą rzeczy nie chcąc się udławić. Skrzywił się klnąc znów, jednak nie miał już tak wiele sił by móc się stawiać. Wleciał za magiem na podłogę w powozie, wsparł się na dłoniach jednak zaraz poleciał na bok. Wymamrotał mało zrozumiałe przekleństwa w stronę maga, który trzymał go mocno przez tak krótką chwilę. Miał ochotę odgryźć mu tą dłoń, skorzystać w tej ogromnej okazji bycia w powozie a jednak jedyne do czego był zdolny to nieporadne i żałosne próby utrzymania równowagi na podłodze. I tak większość drogi leciał na bok i nie mógł nawet uklęknąć. Mag doskonale wiedział co robi, na tyle był pewny swoich eliksirów, że wpatrywał się z nudą w okno by przyglądać się mijanym okolicom.
    Cała droga trwała bardzo długo, słońce już zaszło gdy wóz w końcu się zatrzymali. Afaren nie był w stanie powiedzieć gdzie są ani jaką trasę pokonali. Do okna miał daleko a sam spędził tą podróż na podłodze, przestając w końcu wierzgać i walczyć ze skutkami toniku.
    Mag wyszedł jako pierwszy, pozostawiając drzwi szeroko otwarte, jakby wręcz kpił sobie z niemocy elfa.
    Ruszył od razu do wielkich podwójnych drzwi, pozostawiając przeniesienie nowego nabytku swoim strażnikom.
    - Do pokoju - rzucił krótki rozkaz a mężczyźni wiedzieli gdzie go zabrać. Podnieśli go mocno za ramiona i wywlekli na zewnątrz. Posiadłość była dość spora i piętrowa. Wielkie balkony i piękne filary na altankę dodawały swoistego uroku. Na zewnątrz był niewielki ogród w którym klęczała kobieta zbierając narzędzia ogrodnicze. Widząc maga wstała i ukłoniła się nisko. Pozostała w tej pozycji dopóty mężczyzna nie zniknął wewnątrz dużego budynku.
    Kobieta uśmiechnęła się skrycie do Iliara, by po chwili wrócić do tego co robiła.
    Przy drzwiach stał blady zupełnie mężczyzna o czerwonych oczach i kłach ostrych niczym brzytwa. Odebrał płaszcz od maga i skłonił się by po chwili odwiesić odzienie na drewniany wieszak. Korytarze były szerokie a lampiony wyposażone w magiczne kamienie, które rozbłysły swoim blaskiem gdy tylko ruszyli pod nimi.
    Pokój do którego zabrano obydwu elfów był dość spory, pachnący ziołami i dziwnymi mieszankami. Dookoła było sporo buteleczek i słoiczków, zaś jedna cała komoda była wypełniona rozmaitymi kamieniami
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Wto 05 Sty 2021, 20:32

    Zeskakując z siedzenia na dziedzińcu małej, doskonale mu znanej posiadłości poczuł jak zesztywniałe z zimna mięśnie boleśnie mu się rozciągają. Miał co prawda na sobie płaszcz z ciemnej, lekko połyskliwej tkaniny, ale ten nie bardzo się sprawdzał. Już dawno zauważył, że wiele z ludzkich wyrobów nie potrafiło łączyć w sobie praktyczności oraz elegancji.
    Nie mógł jednak powiedzieć tego samego o posiadłości. Ten kto ją zaprojektował musiał mieć całkiem dobre wyczucie harmonii i estetyki, nie umniejszając przy tym ważnej roli, jaką odgrywała roślinność. Każdy z balkonów okalany był długimi, podwieszanymi donicami, z których wysypywała się starannie dobrana egzotyczna roślinność, oplatając znajdujące pod spodem kolumnady. Letnia porą wszystko eksplodowało tu barwami, jakich cieżko by się doszukiwać w całej okolicy.
    Na dziedzińcu gdzie zatrzymali się, wszystko było starannie przystrzyżone, a ogromne, ciężkie donice okalały wybrukowane jasną kostką ścieżki. Jedna z nich prowadziła do środka, podczas gdy druga do bramy, za którą znajdował się niewielki ogród, gdzie przyrodzie podarowano nieco więcej wolności. Lubił tam chodzać, chociaż nieczęsto było mu to dane.
    Miał swoje obowiązki i niestety leniwe przechadzanie się pośród bujnej roślinności nie było jednym z nich, zresztą ich pan traktował ten zakątek poniekąd jego osobisty azyl i nie lubił gdy szwendano się tam, a już szczególnie kiedy sam się tam udawał.
    Spodziewał się, że wszystko przebiegnie jak zawsze kiedy zjawiał się ktoś nowy- zostanie zaprowadzony do swojego pokoju, którym oczywiście było wąskie pomieszczenie z drewnianym, solidnym ale prostym łóżkiem i czystą pościelą oraz metalową miednicą do kąpieli.
    Chyba wszyscy od tego zaczynali. Zazwyczaj podawano im coś ciepłego do picia i coś lekkiego do przekąszenia, pozwalano wykąpać się, opatrywano rano jeżeli takowe były i zostawiano nieszczęśnika, aby ten w ciszy i spokoju miał czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji.
    Tym razem jednak straże nie skierowały się w doskonale znanym mu kierunku, a i jemu subtelny gest wskazał, aby podążył za magiem. Odbieg od normy, prawie nigdy nie był niczym dobrym ani pożądanym. Bez słowa jednak podążył, do jak się okazało, pracowni.
    Bywał tu i to dość często, pomagał w przygotowaniach, sprzątał, porządkował.. nie miał zatem zbyt wiele złych wspomnień związanych w tym miejscem, które dla innych nie było wcale lepsze od sali tortur.
    Gdy ciężkie drewniane drzwi zatrzasnęły się za nimi, Afaren został bezceremonialny pchnięty na ziemię. Efektu eliksiru były jeszcze trochę widoczne, chociaż równie dobrze mogło to być wycieńczenie. Iliar przyjrzał mu się ukradkiem, zastanawiając czy odczuwa on już silne mdłości, które zawsze przytrafiały się jemu po zetknięciu z tym paskudztwem.
    Poczuwszy nieprzyjemne mrowienie na karku, uniósł pośpiesznie głowę przed siebie by natknąć się na wpatrzone w siebie spojrzenie ciemnych oczu, z których ciężko było mu cokolwiek wyczytać.
    - A więc, mój drogi. Zacznijmy od prostego pytania- mężczyzna oparł się biodrami o znajdujący za nim masywny stół, niespiesznie zsuwając z dłoni rękawiczki z cienkiej skórki, po kroju których można było się domyślić ich niemałej ceny.- Znacie się?
    Uniósł brew, w pozornie niewiele znaczącym pytaniu.
    Iliar nie zamierzał dać się jednak zwieść.
    Czuł, że stoi na bardzo grząskim gruncie. Z jednej strony wiedział iż przyznawanie się do czegokolwiek może nie być rozsądne, z drugiej jednak kłamstwo mogło okazać się znacznie boleśniejszą opcją.
    - Spotkaliśmy się raz, gdy szukałem nuemerysjkiego klejnotu- przyznał w końcu z lekkim ociąganiem, mając nadzieję, że Afaren zdaje sobie sprawę, iż próbowa pogrążenia go odbije się także na nim samym.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Sro 06 Sty 2021, 18:33

    Nie spodziewał się niczego dobrego, poczuł nagłą chęć kolejnego buntu gdy tylko drzwi zatrzasnęły się z hukiem za nimi. Niczym w klatce, jednak wciąż jego ciało mrowiło nieprzyjemnie odejmując mu szanse. Poleciał na ziemię i powoli się podniósł do siadu, co było prostszym zadaniem na stabilnej podłodze niż w wozie. Strażnik przystanął nieopodal, gotowy by w razie nagłego zrywu, powalić nowego niewolnika i przypomnieć mu gdzie jego miejsce.
    Przez całą drogę nie wypowiedział nawet słowa, reagując na każdy drobny gest mistrza i bez namysłu wykonując rozkazy.
    Mag niespiesznie odłożył rękawiczki na ciemny blat, słuchając odpowiedzi swojego elfa.
    Afaren w tym czasie pozwolił sobie na rozejrzenie się po nowym pomieszczeniu, jego uwagę zwracały rozmaite kolory niezwykłych roślin, buteleczki pełne płynów i proszku oraz niezwykła aparatura którą widział po raz pierwszy. Wielkie księgi obite skórą zajmowały znaczną część biurka, ale to komoda wypełniona kamieniami zwróciła jego uwagę. Wiele z nich widział po raz pierwszy, część rozpoznał jako kamienie z jego plemienia a jeden, jako swój utracony kamień. Zacisnął dłonie w pięści, ten pieprzony złodziej odebrał mu wszystko. Sam nie wiedział, czy złość którą czuje, jest skierowana bardziej do maga czy do elfa.
    Mag spojrzał uważniej na swojego elfa po czym odsunął się od stołu i podszedł do regału, wyciągnął z niego nuemeryjski kamień, otoczony delikatnym aksamitnym materiałem w kolorze nocnego nieba.
    - Podczas poszukiwań nuemeryjskiego kamienia.. - powtórzył i spojrzał na nich. Afaren skrzywił się znacznie gdy tylko mag wyjął kruszec o którym mowa
    - Wygląda, że wiesz czym On jest. - wrócił na swoje miejsce przy stole, skąd doskonale mógł obserwować dwójkę elfów. Ciemnoskóry nie miał najmniejszego zamiaru odpowiadać na pytania maga ani na jego insynuacje, nie odezwał się nawet słowem.
    - Nie tylko wiesz, czyż nie mam racji? - spytał a jego spojrzenie znów padło na Iliara. Nie lubił gdy odpowiadała mu cisza, domyślał się jednak, że nowy nie będzie chciał tak łatwo współpracować.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Sro 06 Sty 2021, 21:18

    W pomieszczeniu zapadła ciężka cisza i to na dłuższą chwilę. Afaren ani kwapił się do współpracy, co było mu nawet na rękę. Co więcej, sytuacja ta jedynie utwierdzała go w przekonaniu, że nie znalazł się tu za jego sprawą. Nie doprowadził do niego maga, nie mógł skoro ten nie był nawet świadom roli jaką odegrał w tym ciemny elf.
    Nie przyczynił się jeszcze nigdy do utraty wolności żadnego ze swoich braci, o czym pamiętał do dzisiaj za sprawą niektórych blizn i miał nadzieje, że to się nigdy nie zmieni.
    - On był jego poprzednim właścicielem- odparł, uznając, że niebezpiecznie jest wystawiać cierpliwość ich pana na dalszą próbę.
    Nazien nie wydał się tym zaskoczony, nie na pierwszy rzut oka przynajmniej, ale to o niczym nie świadczyło. Potrafił świetnie maskować swoje emocje gdy tylko zechciał. Pokiwał lekko głową.
    - Interesujące- zamruczał pod nosem i zacisnąwszy mocniej palce dookoła kryształu oderwał od niego spojrzenie.- Dlatego zajęło ci tak długo odzyskanie go?
    Dlatego? Nie bardzo rozumiał co człowiek miał na myśli i chyba nawet nie chciał, bo to tylko mogłoby go pogrążyć i to ze szczególnie niewłaściwej strony. Nie podejrzewał go chyba o knucie czegoś? Próbował doszukać się jakieś podpowiedzi w pozornie obojętnej twarzy, ale na próżno.
    Jak na razie udało mu się opanować zdenerwowanie i zachować zimną krew, ale nie lubił tych pieprzonych gierek. Nie lubił gdy ktoś próbował wziąć go z zaskoczenia, a już szczególnie kiedy miał coś do ukrycia.
    I cichy głosik szeptał mu w głowie, że jego pan już to wie.
    - Ciężko było mi go wytropić- przyznał, co było zresztą prawdą.- Szybko się przemieszczał, a kamień był dobrze ukryty.
    Długie, szczupłe palce zaczęły zręcznie obracać cenną zdobycz, niespokojne i niecierpliwe jak zwykle gdy mag nad czymś się głowił. I gdy wtem na wąskich wargach pojawił się nikły uśmiech, do złudzenia przypominający uśmiech i zarazem bardzo od niego daleki, Iliar poczuł jak po plecach przebiega mu zimny dreszcz.
    - Dobrze zatem, skoro tak twierdzisz.
    Nie uwierzył mu.
    Czu jak mięśnie mimowolnie napinają się, był niemal pewien, że za chwilę pochwycą go od tyłu dłonie mężczyzn, ale nic takiego nie miało miejsca. Z ust Naziena nie padła żadna komenda, nie czynił on żadnego, nawet najmniejszego gestu mogącego sugerować nadchodzące kłopoty.
    Czasami kary przychodziły za drobniejsze przewinienia niż takie jak wzbudzenie podejrzeń o kłamstwo, ale tym razem widocznie mu się upiekło. Na razie. Ostatecznie wrócił przecież jak posłuszny pies do nogi.
    Widząc jak uwaga przesuwa się w kierunku uparcie milczącego nowego nabytku, wypuścił bezgłośnie powietrze, nie potrafiąc się jednak rozluźnić.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Sro 06 Sty 2021, 22:39

    Z kamieniem w dłoni powoli zbliżył się do Afarena, który spoglądał złowrogo. Słuchał tej wymiany zdań i widział jak elf całkowicie sztywnieje pod naciskiem jednego zwykłego spojrzenia. Jak mięśnie napinają się niczym u dzikiego zwierzęcia a wzrok ucieka, przygotowany na ból. Nie tak powinien wyglądać elf.
    Gdy zobaczył tak blisko swój kamień, ciało zareagowało samoistnie, instynktownie gdy miał jeszcze do niego prawo. Wyrwał się by sięgnąć kamień. Mag cofnął dłoń, zupełnie nie zaskoczony jego zachowaniem. Było przewidywalne. Strażnicy chwycili go brutalnie i gdy trzymali go mocno za ręce wykręcając je, jeden z nich zacisnął palce na karku, sprawiając, że elf w bardzo niewygodnej i bolesnej pozycji pochylił się w dół. Szarpnął się i warknął zaciekle, ale na nic się to zdało. Nazien w tym czasie odłożył kamień i spokojnie domknął regał.
    - Zwierzę nie ma prawa do niczego, poza swoją obrożą. - wyjaśnił spokojnie, tak jakby miał kogoś poinformować o pogodzie na kolejny dzień.
    - Ale nie o tym kamieniu miałem mówić - zatrzymał się krok dalej i zaczął przyglądać się fiolkom ustawionym w idealny, wręcz pedantyczny porządek. Kolorami, wielkością i mocą. Iliar mógł kojarzyć je z kar.
    - Kamienie księżycowe - wybrał małą fioletową fiolkę i podszedł znów do elfa. Oczywiście nie było większej reakcji z jego strony.
    - Powinieneś wiedzieć o czym mówię - odetchnął głębiej i dwoma palcami dotknął miejsca na karku, delikatnego wgłębienia tuż przed zaczęciem się czaszki. Szepnął jedno słowo a elf szarpnął się mocno i krzyknął aż zaskoczony nagłym bólem. Silny rozrywający prąd przeszedł przez cały jego kręgosłup, miał wrażenie jakby zaraz miał go połamać.
    Nie trwało to zbyt długo aż w końcu postanowił jednak odpowiedzieć
    - Nie wiem! - krzyknął, zapewne gdyby nie silny chwyt strażników, ten upadłby na ziemię pod naciskiem i paraliżującym bólem. Mimo odpowiedzi mag nie przerwał, ze spokojem mruknął pod nosem zastanawiając się a jego magia sprawiała, że elf aż cały drżał
    - Nie wiesz...To niedorzeczne. - westchnął cicho jakby czas nie miał dla niego znaczenia a każda sekunda nie sprawiała, że Afaren był bliski zwariowania.
    - Poczekam, aż zgłosisz się do mnie, by błagać mnie o wysłuchanie - oznajmił nagle cofając dłoń. Nie miał ani czasu ani ochoty bawić się w tej chwili z nowym niewolnikiem, co oznaczało jedynie większy problem dla ciemnoskórego.
    Niedługo miało odbyć się spotkanie, więc mag jedynie skinął by znów brutalnie odchylono głowę nowemu nabytkowi i wlał w jego usta całą zawartość fiolki. Po tym odwrócił się tracąc całkowicie zainteresowanie. Skierował się do wyjścia a mijając Iliara spojrzał mu prosto w oczy, tak jakby miał zaraz i jemu zadać cios. Wyszedł jednak pozostawiając ich samych, z kieszeni wyjął niewielką karmazynową chusteczkę ze złotymi wyszyciami na bokach. Wytarł dłonie w nią jakby dotknął przed chwilą czegoś brudnego.
    Niewiele czasu minęło jak z ust Afarena wykradł się kolejny krzyk gdy jego ciało opadło. Czuł się jakby płonął od środka, jakby coś go zżerało żyjąc i nijak nie mógł się tego pozbyć. W panice zaczął drapać swój brzuch, jakby to miało mu w czymś pomóc. Był gotów go rozciąć byleby pozbyć się wyimaginowanego intruza.
    Ciało go paliło jakby od wielu dni gorączkował a osłabienie tylko wzmogło skutki eliksiru.
    - Nie, nie, nie... - krzyczał w panice orając własną skórę i rzucając się na ziemi. Mag nie miał zamiaru go na razie karmić ani dawać mu spokój. Nie miał swojego czasu na przyswojenie nowej sytuacji w której się znalazł. Strażnicy pochylili się by szarpnąć nim i zaciągnąć go do pokoju przeznaczonego dla niego.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Czw 07 Sty 2021, 21:34

    Wytrzymał pożegnalne spojrzenie nawet bez mrugnięcia, ale wiedział, że musi od teraz być bardziej czujny niż zazwyczaj, jeżeli nie chciał znaleźć się w pożałowania godnej sytuacji tak jak Afaren.
    On musiał się jeszcze sporo nauczyć.
    W milczeniu obserwował jak wmuszają weń kolejną miksturę i to jeszcze paskudniejszą od poprzedniej, a następnie zwijającego się z bólu wywlekają z pomieszczenia. Chciał mu pomóc i chciał to zrobić już, ale wiedział, że to by tylko wszystko pogorszyło..
    Niczym cień wysunął się z pracowni w ślad za strażnikami i starannie zamknąwszy za sobą drzwi, przez jakiś czas podążał za nimi, by w odpowiednią porę skręcić w tylko sobie znanym kierunku.

    Gdy zjawił się na korytarzu prowadzącym do kwater niewolniczych: wąskim i słabo oświetlonym, miał ze sobą tacę zastawioną kilkoma niezbędnymi. Skierował się do niewielkiego stolika, przy którym- można by pomyśleć- postawiono dla żartu dziwnie krzywą, chyba już nieco także spróchniałą, rzeźbe starca.
    - Ja do nowego, standardowo- zwrócił się do istoty wyraźnie czegoś oczekując.- Bo chyba nie ma zakazu, nie?
    Dopytał niepewny. Przez chwilę odpowiedziała mu martwa cisza, zupełnie jakby mówił do cholernego pomnika.
    - Alfir!
    Wtem figura drgnęła wyraźnie z suchym trzaskiem i na Iliara spojrzały bezdennie czarne, paciorkowate oczy.
    - Ach to ty.. - mruknął niskim głosem troll.- Już, już. A o żadnym zakazie mi nie wiadomo.
    Odparł powoli Alfir, niemiłosiernie przeciągając każdą z wypowiadanych sylab i można by spodziewać się, że ruchy starego klucznika będą równie wolne jak wypowiadane przez niego słowa, ale on w mgnieniu oka i w małym obłoku kurzu zjawił się po sekundzie przy odpowiednich drzwiach. Iliar zamrugał krótko, jak zwykle pod nikłym wrażeniem tej samej sztuczki i pokręciwszy lekko głową, ruszył w ślad za nim.
    - Nie potrwa długo- zapewnił go i wsunął się do pomieszczenia, pozwalając aby drzwi domknęły się za nim.
    Widząc, że sytuacja jest nadal zła tak jak była, jeżeli nie gorsza odstawił wszystko pośpiesznie na bok i przyklęknął na ziemi. Położył głowę drugiego elfa na kolanach, starając nie zaplątać w skołtunionych, jasnych włosach i chwycił mocno za nadgarstki w próbie powstrzymania go dalszego ranienia się.
    - Przestań- mruknął zza zaciśniętych zębów.- Wiem, że boli, ale minie. Uwierz mi, a ty będziesz w jeszcze gorszym stanie.
    Próbował jedną dłoń uwięzić pod swoimi nogami, drugą samemu przetrzymując co było cholernie trudne, ale musiał spróbować jeżeli jedyną pozostałą wolną ręką miał podać mu coś do picia.
    Sięgnął po niewielki pucharek, przytykając mu na siłę do warg.
    - Pij. Słyszysz? Potrzebujesz wody. Inaczej zupełnie opadniesz z sił- mruczał pod nosem, chcąc aby ten przełknął chociażby kilka drobnych łyków, nim cała zawartość zmarnuje się rozlana na boki.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Czw 07 Sty 2021, 22:12

    Miał wrażenie, że utknął w jakimś dziwnym koszmarze. Całe otoczenie kompletnie przestało do niego docierać. Czuł ruchy w środku i ból, wpadł w panikę a stan jego ciała wcale nie pomagał. Nie pamiętał drogi jaką go przeciągnęli do niewielkiego pokoju, nie pamiętał również jak długo leżał na ziemi wijąc się. Brakowało mu sił a w głowie huczało. Tunika którą otrzymał przesiąkła krwią gdy cały czas rozdrapywał swój brzuch i skórę na ramionach chcąc się pozbyć tego czegoś, co wydawało mu się, że w nim żyje. To wszystko było omamami, za sprawą eliksiru maga ale dla niego wydawało się to aż nazbyt realne. Dyszał ciężko a próby unieruchomienia jego rąk wywołały kolejną falę paniki. całe szczęście, że nie miał już tyle sił co wcześniej, sami strażnicy mieli momentami z nim problem. Afarena nie interesowało co się działo dookoła, mogli go zamykać, przekładać, byleby nie przerywali mu prób ratowania siebie samego.
    - Nie, nie.. Proszę - wyjęczał cicho i żałośnie, czując jak jedna jego dłoń zostaje sprawnie unieruchomiona pod kolanami Iliara. Nie miał sił by ją wyszarpać i odzyskać kontrole. Zacisnął zakrwawione palce drugiej dłoni i szarpnął się ostatni raz, by opaść i zadrżeć mocno
    - Błagam, to mnie zabije.. Wyjmij je ze mnie.. Wyjmij! - błagał pokrzykując, chyba nawet nie do końca będąc świadomym kto z nim jest w tej chwili. Mimo tego szaleństwa, gdy tylko poczuł słodką wodę przy ustach zaczął pić, dławiąc się nią prawie i krztusząc. To nic, od dawna nie miał zwykłej wody z ustach a teraz smakowała jak najcudowniejszy nektar. Koiła jego podrażnione gardło a chłód rozlewał się wewnątrz przyjemnie. Znaczna część się rozlała, samemu też się nią oblał cały.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Czw 07 Sty 2021, 22:34

    Ignorował krew, która po chwili znalazła się na jego skórze oraz ubraniach, gdy Afaren na oślep próbował pozbyć się jego rąk. Bezskutecznie jednak, był na to już o wiele za słaby.
    Ulżyło mu trochę widząc jak usta chciwie przysysają się do naczynia i odczekał aż ten dopije wszystko, odstawiając pucharek na bok. Nie oferował mu więcej na razie, wolał odczekać na wypadek gdyby zebrało go na wymioty. Zbyt długo pozostawiony bez jedzenia czy picia i do tego nafaszerowany eliksirami żołądek nie był czymś, czemu dodatkowe torsje by pomogły.
    - Cśś-wymruczał pod nosem.- Nie zabije cię to, obiecuje, nawet gdybyś bardzo tego chciał..
    Wymamrotał niezbyt pocieszająco i odganiając ponure wspomnienia z dala od siebie, wysunął zza pana lnianą ścierkę. Zamoczył ją w innej miseczce i wycisnąwszy z nadmiaru wody, zaczął ocierać spoconą, poznaczoną smugami krwi i brudem twarz, która nawet pod tym wszystkim pozostawała przystojna.
    - Zaraz dam ci się jeszcze napić, ale postaraj się już nie szarpać- wątpił, aby jego słowa miały jakiekolwiek znaczenie.
    Po twarzy przeniósł się na szyję i ramiona, ale to tyle ile mógł w tej chwili zrobić. Najlepsza byłaby kąpiel, ale Afaren nie był absolutnie w kondycji do takowej, nie wiedział nawet za bardzo jak miał zabrać się za opatrywanie chociaż części jego ran, jeżeli ten nie uleży mu spokojnie.
    - Nie pomagasz mi wcale- westchnął, wiedząc jednak w jak wielkim bólu musi się teraz znajdować. A raczej wyobrażał to sobie, bo ciało nie zapamiętywało bólu jako taki. Pozostawały wrażenia i paskudne, męczące wspomnienia, ale to tyle. Aż tyle i nadto, bo i sama pamięć potrafiła czasem doprowadzić do szaleństwa.
    Ile jeszcze godzin takich tortur mu pozostało?
    Zarzucił szmatę na ramię, nie przejmując tym, że ta moczy materiał jego ubrania pod spodem i ponownie podał mu trochę wody, wiedząc, że nie będzie mu dane zostać tu z nim do rana.
    Zerknął przelotnie na małe pudełeczko z gojącą maścią i ponownie ciężko westchnął.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Czw 07 Sty 2021, 22:58

    Cały drżał a jak zza ściany dochodził do niego głos elfa. Nie był najbardziej pocieszający może, ale wydawał się niezwykle szczery i to trafiało do Afarena.
    Poczuł zimny dotyk na twarzy a potem na szyi i ramionach. Z początku wywołało to z nim kolejną falę bólu, miał wrażenie, że jego skóra płonęła jednak już po chwili dało mu to odrobinę ukojenia.
    Starał się skupić na słowach mężczyzny, nawet jeśli było ich niewiele. Mruknął cicho w odpowiedzi, nie udało mu się złożyć sensownego zdania. Tępy ból pozostał na całym jego ciele jednak to dziwne wrażenie, jakby coś w nim żyło i go zżerało od środka zmalało. Na tyle, aby zdał sobie sprawę, że nic w nim nie ma i uspokoił się na tyle by przestać się szarpać i drzeć w niebogłosy.
    Drżał wciąż niespokojnie a gardło znów zaczynało go palić, więc równie zachłannie przyjął kolejną porcję płynu. Tym razem udało mu się wypić więcej nie rozlewając wszystkiego dookoła i nie dławiąc się aż tak, tak jakby mięśnie przypomniały sobie jak się połyka ciecz.
    Mimo opadnięcia z sił i uspokojenia jego wzrok wciąż pozostawał przymglony, a twarz wykrzywiała się co i raz przy kolejnych falach tortur które przeżywał.
    - Iliar. - wymamrotał zachrypnięty mocno, chociaż nie do końca można było stwierdzić co chciał czy próbował powiedzieć. Mimo tego wszystkiego rozpoznał elfa który go teraz trzymał na kolanach i dawał te sekundy ukojenia. Wydawał mu się teraz wręcz aniołem, który tak bardzo się wyróżniał od otoczenia. Cały obraz zdawał się mienić barwami czerwieni i fioletu jednak to jego zmęczony umysł płatał mu figle, materializując jego ból w barwy i zakrzywiając rzeczywistość. Równie dobrze elf mógł być jedynie przewidzeniem. Chciał to sprawdzić jednak gdy poruszył lekko dłońmi to dotarło do niego, że może ich uwolnić. Były zbyt ciężkie albo gdzieś utknęły.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Czw 07 Sty 2021, 23:44

    Słysząc swoje imię uśmiechnął się blado.
    - Tak- wątpił jednak aby ten cieszył się z jego obecności gdy dojdzie do siebie.
    Czując niepewne drgnięcie jeden z rąk, która już od jakiegoś czasu pozostawała w bezruchu, postanowił zaryzykować i zwolnić uścisk, uwalniając mu także drugą.- A teraz spokojnie, ale muszę cię przenieść.
    Mruknął i odsunął jego głowę ostrożnie, tylko po to aby podnieść się i oplatając go w piersi ramieniem, zmusić do podniesienia. Ciało elfa nie zamierzało jednak z nim współpracować.
    Zacisnął zęby i dokładając w to resztkę sił, wpół uniósł go, wpół dowlekł do łóżka, które było o niebo lepszą opcją od twardej i zimnej, kamiennej podłogi. Nie był nawet tak ciężki jak się tego spodziewał.. Ułożył go na boku i pewny, że ten nie ma póki co siły na kolejne gwałtowne zachowania poza cichym pojękiwaniem, zabrał się za sprawne i delikatne obmycie go i nałożenie ziołowej mieszanki.
    Następnie obrócił go i podobny zabieg wykonał na poranionych nadgarstkach i kostkach oraz szyi, które na szczęście nie wyglądały na nic poważniejszego.
    Przykre do jakiej wprawy doszedł w podobnie przykrych obowiązkach.
    Chociaż chyba nie tak bardzo jak widok stanu w jakim znalazł się Afaren w bardzo krótkim czasie. Jeden z dzikszych elfów jakie spotkał, o tyle bardziej intrygujący i.. o dość nietypowej urodzie.
    Miał go tylko zwieść i oszukać i gdzie go to doprowadziło? Kto kogo zwiódł, czy może raczej uwiódł.. Miał tylko nadzieję, że nie będzie świadkiem złamania jego hartu.
    Tylko co się dzieje z rzeczami, które nie chcą się nagiąć?
    Zacisnął mocniej wargi i pozwalając sobie na ostatni drobny gest, jakim niewątpliwe było odgarnięcie mu z twarzy splątanych włosów podniósł się, wiedząc, że jego czas niemal dobiegł końca.
    Okrył go kocem.
    - Wypoczywaj- mruknął, gotów niemalże do odejścia.- A jutro.. powiedz mu wszystko czego chce. Tak będzie prościej.. powiedz, bo inaczej nigdy nie odzyskasz sił.
    Mógł mieć tylko nadzieję, że Afran go usłyszy, zrozumie i da temu chociaż jedną, krótką chwilę zastanowienia.
    Zebrawszy wszystko z powrotem na tacę wycofał się do drzwi, które po zapukaniu otworzyły się, wpuszczając go.
    Zamierzał wykąpać się i złapać chociaż kilka godzin snu, bo czuł, że nadchodzący dzień nie będzie wcale prostszy.

    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Pią 08 Sty 2021, 00:23

    Ta noc była niezwykle długa, chociaż jemu czas zlał się w jedną breję. Nie byłby nawet w stanie odpowiedzieć, czy leżał tak godzinę, dwie czy może kilka dni.
    Gdy odzyskał świadomość, czuł się jak na kacu. Wszystko go bolało a na jego ciele widniały zupełnie nowe rany które sam sobie zadał, wysmarowane teraz grubą warstwą czegoś.. Dziwnego. Skrzywił i zakasłał podnosząc się do siadu. Pomieszczenie było małe i skąpe. Kamienna posadzka w ciemnych kolorach, proste łóżko, jedna szafeczka nad łóżkiem i malutka szafka przy łóżku, na której stała lampka z kamieniem. Gdy elf usiadł kamyczek zabłysnął nikłym światłem, w pomieszczeniu nie było okna.
    Rozejrzał się powoli a jego wzrok zatrzymał się na posadzce gdzie wciąż były ślady jego krwi.
    Pokręcił powoli głową, wszystko wydawało się niczym koszmar. Podniósł się z łóżka co poskutkowało szybkim znalezieniem się znów na ziemi. Skrzywił się znacznie, musiał uważać. Znów powoli się podniósł z większą zaciętością. Podszedł do drzwi i nacisnął klamkę by wyjść z pomieszczenia jednak nic z tego. Były zamknięte na głucho. Sapnął cicho i siłował się z nimi chwilę.. No może dłuższą chwilę nim znów opadł na łóżko. Utknął tu, chociaż to tu było lepsze niż klatka w której go trzymał kupiec.
    Do głodu przywykł jednak pragnienie czuł ogromne. Dopiero otworzył oczy a chętnie znów by poszedł spać.
    Pewnie by tak wegetował gdyby drzwi nagle się nie otworzyły. Niestety nie zobaczył w nich elfa a strażników. Spiął się od razu i podniósł powoli do siadu.
    Nie raczyli mu nic wyjaśnić, nie kłopotali się tym. Nie powiedzieli, że mag zgodził się go wysłuchać dzisiaj dając mu szansę w swej łaskawości, nie powiedzieli również, że najpierw musiał się umyć i przebrać aby prezentować się należycie. Wytargali go siłą z pokoju prosto do łaźni, gdzie czekała duża misa z gorącą wodą oraz dwie smukłe kobiety. Nimfy. Miały naszykowane już gąbki i tarki. W całym korytarzu było słychać raban jaki narobił Afaren, próbując się wydostać z żelaznego uścisku mężczyzn.
    - Jest inaczej. - stwierdził wampir który otwierał im drzwi. Stał akurat z dużą miotłą i widząc Iliara nie omieszkał go zaczepić
    - Ty zapewne wiesz, dlaczego ta zmiana? - dopytał, oczywiście nawiązywał do nowego i jego przyjęcia. Nie dało się ukryć, że przebieg był zupełnie inny niż u reszty niewolników.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Sob 09 Sty 2021, 00:05

    Nie spał dobrze tej nocy i ledwie na zewnątrz zaczęło świtać, on był już na nogach. Zmęczony, niczym przepuszczony przez wyrzynarkę i wraz niezdolny do ponownego zmrużenia oka. Myśli kotłowału mu się w głowie nieznośnie, więc jedyne do czego był zdolny to niespokojne przekręcanie się z jednego boku na drugi, co było czystą męczarnią.
    Równie dobrze już teraz mógł zacząć swój dzień i zająć swoje myśli czymś pożytecznym, starając przy tym nie zamartwiać zbytnio, bo i tak nic to nie zmieniało.
    Odebrał przesyłki, nakarmił te kilka istot, które trzymał ich pam i przystępował akurat do pracy w bibliotece gdy w jednym z korytarzy rozległ się hałas. Ktoś szamotał się, nie szczędząc przy tym obelg, od których najgorszy rynsztokowy szczur by się zarumienił. To spowodowało, że jego plan uległ nagłej zmianie.
    Skierował się na dół do podziemnych korytarzy pewien, że znajdzie tam coś do zrobienia gdyby komuś przyszło do głowy sprawdzenie go, ale nie dotarł do samej łaźni gdy zatrzymał go znajomy głos.
    Przystanął, zwracając się w kierunku wampira.
    Nie bardzo miał ochotę na wdawanie się w dyskusje akurat z nim, ale nie chciało mu się potem wysłuchiwać opinii o zadzieraniu nosa. Powód jego zachowania był znacznie bardziej osobisty. Nie wybaczył mu tego jak ten traktował go, kiedy tymczasowo wypadł z łask pana. Próba zajęcia jego miejsca była zrozumiała, ale zaspokajanie własnych, egoistycznych pobudek jego kosztem.. cóż, to było paskudne. Nie potrafił nie odczuwać głęboko skrywanego wstrętu za każdym razem gdy patrzył na jego twarz.
    - Ma rzadko spotykane zdolności, a przynajmniej nasz pan tak uważa- odparł, niezbyt przejęty tym, czy wampir dostał odpowiedź, której oczekiwał.
    Resztę mógł i powinien przypisać widocznej krnąbrności nowego.
    Zerknął w stronę drzwi gdy dotarł do niego głośny dźwięk plaśnięcia. Dobrze, że postanowili pozwolić mu na ten mały luksus, szkoda tylko, że to nie jemu dane było się tym zajmować. Wczoraj miał go co prawda pod opieką przez bardzo krótką chwilę, ale nie był on wtedy przytomny czy zdolny do jakiejkolwiek komunikacji.
    A była przynajmniej jedna rzecz, o którą chciał go zapytać.
    Czując wbite w siebie spojrzenie drugiego mężczyzny poruszył się.
    - Nie pamiętam po co.. ah, odzienie- mruknął do siebie i ruszył w kierunku skrzyni, w której trzymano świeżo wyprane ubrania.
    Zapewne nie dane byłoby mu dostać czegoś czystego na zaledwie drugi dzień noszenia, ale wierzył, że ta sytuacja była wyjątkowa. Chodzenie po posiadłości w tunice zabrudzonej zaschniętą krwią nie bardzo godziło się z estetyką ich gospodarza.
    Nie było tam nic co zapewne przypadłoby do gustu Afarenowi, więc sięgnął po przydługą, rdzawo czerwoną tunikę ze zwykłym, wąskim paskiem do przewiązania w pasie, na powrót kierując do pomieszczenia, w którym go właśnie przygotowywano.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Sob 09 Sty 2021, 13:52

    Wampir popatrzył na niego unosząc jedną brew i wywrócił lekko oczami.
    - Zdolności. - powtórzył z lekką nutą ironii jednak nie wdawał się w dalszą dyskusję, zwłaszcza, że rozmówca dość sprawnie wywinął się z konwersacji i udał po ubranie dla nowego.
    - Już dostał. - rzucił cicho pod nosem wracając do swoich obowiązków.
    Cała ta procedura była ciężka a elf ani myślał współpracować, nawet gdy zobaczył ciepłą wodę i o co gra się toczyła.
    Mimo odczuwalnego dyskomfortu i bólu, szamotał się utrudniając każde zadanie strażnikom, którzy próbowali go przygotować dla biednych nimf. Same by sobie nie poradziły ani tym bardziej nie utrzymały mężczyzny, który już zdążył boleśnie wgryźć się w dłoń strażnika a drugiego kopnąć kilkakrotnie.
    - Idę po sznur - warknął jeden z nich trzymając się za zranioną dłoń i wypadł z pomieszczenia, mało nie wpadając na drugiego elfa. Pokręcił krótko głową, jakby chciał go ostrzec o nie zbliżaniu się do nowego, nieoswojonego zwierzęcia. Mimo osłabienia mężczyzna mocno ugryzł, na tyle by zrobić realną i krwawiącą ranę.
    Afaren syknął zaciskając dłonie na krawędzi balii, gdy już do niej wpadł, gorąca woda nieprzyjemnie podrażniła jego świeże rany a zarazem dała ulgę zmęczonym mięśniom.
    Był to dość nietypowy widok, wściekle spoglądający mężczyzna z wody, dwie nimfy które obawiały się zbliżyć chociażby na krok z zaciśniętymi dłońmi na szmatkach i strażnik, stojący w odpowiedniej odległości i pilnujący by elf nie wyskoczył atakując.
    Żadna z kobiet nie chciała się zbliżać, tym bardziej, że gdy tylko spróbowały niewolnik im groził bądź powarkiwał cicho niczym dzikie zwierzę. To jedynie znaczyło, że czuł się trochę lepiej, no przynajmniej na tyle by kontaktować. Znów otaczały go istoty które na pierwszy rzut oka wyglądały nieprzychylnie. Sam nie wiedział dlaczego, jednak nie potrafił się uspokoić a zwłaszcza gdy z samego rana nie ujrzał elfa którego w pewien sposób oczekiwał. Niewiele pamiętał z momentów kiedy próbował sobie wydrapać dziurę w brzuchu poza głosem który do niego przemawiał podczas tych najgorszych chwil. Pamiętał chłodny dotyk który koił i jak właśnie przy nim odzyskał część zmysłów. Mimo całej początkowej złości i niechęci do Iliara, był gotów wiele oddać aby to właśnie On był obok.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Sob 09 Sty 2021, 19:42

    Tylko wrodzona zwinność uratowała go przed rozkwaszonym nosem, gdy jeden ze strażników wypadł z łaźni, mamrocząc coś pod nosem o parszywym robactwie i trzymając się za dłoń.
    Iliar stłumił cisnący mu się na wargi uśmiech i wszedł do lekko zaparowanego pomieszczenia z lekkim zdumieniem patrząc na rozgrywającą się scenę. Dwie nimfy stały skulone pod ścianą, widocznie zbyt przerażone aby zbliżyć do mokrego, nagiego i widocznie agresywnie nastawionego elfa, podczas gdy ostatni z pozostałych strażników piorunował go spojrzeniem, z dłonią zaciśniętą na postronku noża wciśniętego za pas.
    - Widzę, że komuś powróciły siły- mruknął i odłożywszy ubrania na bok, obok innej kupki zwiniętego materiału, podszedł do bali, nie zamierzając pozwolić zbyt łatwo się odstraszyć.- Jak będziesz tak wszystko utrudniał, co twoje kąpiele skończą się na kilku kubłach zimnej wody na podwórzu.
    Ostrzegł lojalnie Afarena i podciągnąwszy rękawy, wyciągnął rękę po gąbkę oraz mydło, które po chwili mu podano. Nie sposób było przy tym dostrzec ulgi na twarzy jednej ze służek.
    - Uważaj lepiej, bo i ty możesz skończyć bez palca zaraz. Swój nie swój, ja już znam wasz parszywy gatunek- warknął mężczyzna, ani na sekundę nie spuszczając jednak spojrzenia z Afarena.
    - Zaryzykuję- odparł Iliar, zdania nie zmieniając.
    Z pozoru zbliżył się bez lęku i zastanowienia, ale wzrok czujnie obserwował do połowy zanurzone w wonnej wodzie ciało, gotów zareagować na najmniejszy ruch mięśni, który mógłby zwiastować kłopoty. Nie miał przy sobie żadnej broni, bo to było zakazane w domu pana, ale nie wątpił, że tak czy siak da sobie radę. I ignorując wbite w siebie jadowicie zielone spojrzenie, przyklęknął na taborecie obok.
    - Odchyl głowę- polecił.- Twoje włosy też cuchnął i daleko im do ich naturalnego koloru.
    Mruknął, sięgając po mała miskę służącą do polewania głowy, drugą dłonią próbując zagarnąć włosy, które swego czasu były przyjemnie miękkie i z lekkim połyskiem, który stanowił przyjemny kontrast w porównaniu z ciemną skórą.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Nie 10 Sty 2021, 23:24

    Nimfy spojrzały na siebie niepewnie po czym odłożyły powoli gąbki, jakby obawiały się, że zaraz jednak znów ten obowiązek spadnie na nie. Powoli wycofały się, by w końcu opuścić to pomieszczenie z niemą ulgą, nie miały ochoty ryzykować obrażeniami i walką, nie należały do silnych istot. Były wdzięczne, że elf postanowił je wyręczyć z tego przykrego obowiązku.
    Afaren przez cały czas mierzył się wzrokiem z agresywnym strażnikiem, mięśnie jego ciała cały czas pozostawały napięte, jakby był gotów w każdej chwili rzucić się do ataku bądź ucieczki.
    Spojrzał przelotnie na Iliara, oszukał go, jednak nie budził w nim takiej agresji i poczucia zagrożenia. Pamiętał, że to właśnie On dał mu chwilę ukojenia w nocy. Warknął cicho niezbyt zadowolony z tego wszystkiego jednak powoli obrócił się by dać mu dostęp do swoich włosów. Nie było to łatwe, podczas ruchu wciąż odczuwał dyskomfort i ból, zapewne nie dałby rady sam się doprowadzić do porządku.
    Drzwi się ponownie otworzyły, gdy do środka wrócił ugryziony mężczyzna z grubym i wielkim sznurem, którym mieli spętać agresywnego niewolnika. Zatrzymał się w połowie kroku i przyglądał chwilę tej scenie, gdy elf pozwalał się nie tylko dotknąć ale posłusznie poddał się myciu czując przyjemną ulgą, gdy te smukłe palce znów dotykały jego skóry.
    - Pół godziny. - syknął cicho strażnik, tyle pozostało im czasu na ogarnięcie elfa przed spotkaniem z magiem. Ani minuty dłużej, tego nie trzeba było mówić. Mag nienawidził czekać i nie tolerował opóźnień, tak jak i wielu innych rzeczy. Po chwili i strażnicy odpuścili c poskutkowało jedynie rozładowaniem bardzo ciężkiej atmosfery, gdy byli z nimi cały czas było ryzyko kolejnego ataku. Teraz jednak znów mieli okazję i zostali sami.
    Nocy
    Nocy
    Tempter

    Punkty : 1378
    Liczba postów : 282

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Nocy Pon 11 Sty 2021, 00:09

    Skinął jedynie głową na znak, że rozumie i kiedy zostali w końcu sami, odetchnął bezgłośnie, czując jak i mięśnie Afarena wyraźnie wiotczeją. Uspokajał się, a to był dobry znak.
    Jeszcze przez chwilę w milczeniu zajmował się długimi włosami, na koniec ponownie je spłukując i żegnając się z nadzieja, że elf odezwie się pierwszy. Był cholernie uparty.
    - Spodziewałbym się całkiem wielu pytań z twojej strony- przyznał w końcu i zerknął na twarz, jeszcze zaledwie chwilę temu wykrzywioną w pełnym nienawiści grymasie. Cóż, miał powody by zaatakować także i jego, ale póki co się powstrzymywał. To był raczej dobry znak..- A jeżeli nie, to może ty mi coś powiesz. Jak tu skończyłeś, hm?
    Rozprowadził nieco mydła na gąbce, by następnie zacząć mydlić ciało nieco bardziej wychudłe od tego jakim je zapamiętał. Przychodziło mu to całkiem sprawnie i naturalnie, chociaż musiał pamiętać o ranach i być nieco bardziej ostrożnym.
    Nie wziął ze sobą także maści, żeby znowu go nią nasmarować.
    Darował sobie przeprosiny, te nie miałyby większego znaczenia. Zrobił to co zrobił, bo nie widział innego wyjścia i nie, wcale nie miał zamiaru zachodzić tak daleko z uwodzeniem go, ale wątpił, aby zapewnienie go o szczerości w tamtej chwili, o szczerości uczuć, mogło go teraz przekonać.
    Nie po tym jak odkrył pustą skrytkę nad ranem.
    Mitris
    Mitris
    Prime Vampire

    Punkty : 16121
    Liczba postów : 3231

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Mitris Pon 11 Sty 2021, 01:08

    Prychnął cicho na tą uwagę. Oczywiście w jego umyśle była cała masa pytań, jednak wątpił w szczerość elfa. Widział proste fakty które doprowadzały go do furii a dla wycieńczonego ciała nie było to nic dobrego.
    W trakcie mycia pozwolił sobie nawet przymknąć oczy, które teraz powoli otworzył by spojrzeć na elfa, w te jego niezwykłe oczy w których toną tak samo jak wtedy, tej jednej nocy. Wpatrywał się chwilę w niego w ciszy a zadane pytanie zawisło w powietrzu.
    - Goniłem za złodziejem. - mruknął krótko i dość dosadnie. Jednak mimo to nie wybrzmiały w tych słowach takie emocje jak nienawiść.
    Fakt, że Iliar był niewolnikiem zmienił trochę postać rzeczy mimo iż był pełen żalu o tą noc. W jego umyśle, była ona niezwykła a słabość która ujawniła się wtedy do elfa wciąż nie chciała ustąpić.
    Jego mięśnie napięły się gdy tylko gąbka podrażniła jedną z ran, był zbyt dumny by wydać jakiś dźwięk czy go upomnieć.

    Sponsored content

    All in cost Empty Re: All in cost

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 06:43