Charakterystyczne spojrzenie Eliona uderzyło w maga swoją intensywnością, przebijając się przez chmurę Yorickowych myśli i jakby przypominając mu o tym, jak właściwie wygląda. “Jakby”, bo przecież trudno jest posądzić kogokolwiek o to, że faktycznie zapomniał, jak się prezentuje. Przynajmniej do pewnego stopnia...
Pirat oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie dopina spodnie, a jego koszula wciąż tkwi przerzucona przez krzesło, jednak będąc wciąż pochłonięty myślami związanymi z niecodzienną rozmową z Yusufem, kompletnie nie zwrócił uwagi na swój nieprzeciętny sex appeal i to, jak kompletnie niechcący zasadził nim Elionowi prawdziwie bezczelnego kopa w pysk. Orientując się z opóźnieniem, mężczyzna westchnął ciężko na samego siebie, dokładając jeszcze większych starań do tego, by znaleźć odpowiednią koszulę i jakoś się ogarnąć. I to nie tak, że zupełnie niespodziewanie Barnabas odkrył w sobie jakieś głęboko skrywane pokłady cnoty czy skromności!
Zwyczajnie i po ludzku wizja śliniącego się przy nim ucznia nie była czymś, z czym mężczyzna miał ochotę radzić sobie w tamtym konkretnym momencie swojego życia.(Jak wyżej, zero skrywanych pokątnie pokładów własnej skromności…)
Mógłby, oczywiście, że “mógłby” gdyby nie fakt, że sam wodził oczami za postacią Eliona dosłownie od chwili, kiedy ten stanął mu przed twarzą i w konsekwencji, nie stanowił najlepszego materiału na “niewzruszonego, profesjonalnego Mistrza”. Ostatnią rzeczą, której Yorick potrzebował na obecny moment była wzajemność!
Tym bardziej, jeśli jego emocje już w chwili ich jakże niewinnej przecież walki wyłaziły na wierzch, sabotując jego usilne starania zachowania swoich pragnień w ryzach zimnej, bezpiecznej logiki.
Ostrożne przeprosiny Eliona podziałały na Yoricka jak kubeł zimnej, ożywczej wody, uświadamiając mu jak konkretnie przedstawiona nieopatrznie scena malowała się w dwukolorowych tęczówkach młodego ucznia. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę i popatrzył na Eliona z delikatnym uśmiechem, przyjmując z zaskoczeniem, że taki obrót spraw jest mu w zasadzie jak najbardziej na rękę. Zażyłość między nim, a Yusufem była przecież widoczna jak na dłoni, a jej szczegóły nie były czymś, o co uczeń miał go pytać w najbliższym czasie.
Oczywiście, wytłumaczenie nieporozumienia samemu kwatermistrzowi malowało się w świadomości pirata jako zadanie szczególnie trudne i nieprzyjemne, jednak tak po prawdzie, póki młody mag nie postanowiłby osobiście zapytać o coś pierwszego oficera ( co w głowie Yoricka było skrajnie trudne do zobrazowania) temat właściwie nie istniał i nie trzeba było go adresować. Nie było to może rozwiązanie idealne, czy chociażby trwałe, ale na zaplanowaną na ten wieczór kolację nadawało się idealnie. Nie myśląc wiele Yorick machnął ręką z delikatnym zrezygnowaniem, rzucając pod nosem ”Teraz to bez znaczenia…”.
- W takim razie powieś ją na ścianie, obok pierwszej. - Poinstruował spokojnie chwilę później, wskazując ręką wiszący już na ścianie oręż zajmujący miejsce na lewo od drzwi, w przestrzeni nad stołem, gdy ten był odsunięty ze środka pokoju. Słysząc kolejne słowa Eliona blondyn uśmiechnął się pod nosem, kiwając głową na znak, że rozumie. - W to nie wątpię. Po dzisiejszej rozgrzewce na pewno znajdziesz paru partnerów do sparingu. Im ich więcej, tym lepiej, zwłaszcza, że pierwsze grupowe ćwiczenia już za trzy dni. Możesz oddać mi szablę po nich. Albo zachować ją do czasu, gdy uznasz, że nie jest ci już dłużej potrzebna- Zapewnił wielkodusznie, wychodząc z założenia, że skoro Elion naprawił ostrze raz, uda mu się to również w razie gdyby podczas praktyk coś z szablą poszło skrajnie nie tak, jak powinno. Być może było to po części wywołane dumnym, dostojnym obliczem chłopaka, jednak Barnabas absolutnie nie zamierzał tego roztrząsać.
- Portowych zagrywek? - Brwi kapitana uniosły się w uprzejmym zdziwieniu, gdy mężczyzna po raz kolejny przerwał swoje zajęcie, by móc zerknąć na rozmówcę. - Jeśli już zgodzili się wymienić z tobą paroma rzeczami zapytaj ich raczej o Terjikijską technikę walki wręcz. Portowych zagrywek nauczy cię byle wieśniak, a tego co potrafią Faramund i Kassander nie znajdziesz niemal nigdzie na świecie. -Zaproponował z przekonaniem, pozwalając by w jego głosie zabrzmiała nuta zachwytu, gdy wspominał o umiejętnośiach swoich oficerów. Fakt, że Yorick był dumny ze współtowarzyszy nie był zapewne szczególnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że pirat nigdy nie szczędził pochwał tym, którzy na nie zasługiwali, jednak poza zachwytem w jego tonie dało się też wyłapać, że kapitan nie spodziewał się, by podobne oferty miały paść już w pierwszym tygodniu Elionowego pobytu na statku. Jasne, bliźniacy nie byli najbardziej skrytymi istotami z jakimi Barnabasowi przyszło się mierzyć, jednak fakt, że obaj postanowili wziąć ciemnowłosego pod swoje zwinne skrzydła przypadł Yorickowi do gustu tym bardziej, że Elion faktycznie miał szansę nauczyć się od nich czegoś wartościowego.
- Nah, w ogóle się nie przejmuj. Usiądź, rozgość się, nalej sobie wina... - Blondyn machnął ręką raz jeszcze, zbywając niepewności młodego maga kompletnym zblazowaniem i nie zastanawiając się wiele, rozejrzał się za butami, wkładając je na siebie chwilę później. Yorick wyprostował się akurat w chwili, gdy nastrój Eliona ulegał drastycznej zmianie, toteż ciekawskie ślepia wychwyciły zarówno końcówkę uśmiechu jak i dość niesubtelne zerknięcie w stronę szyby. Barnabas bez problemu domyślił się, w jaką stronę podążyły myśli ciemnowłosego i zastanowił się nawet, czy chłopak postanowi jakoś nawiązać do ich niedawnej rozmowy, jednak ku jego zaskoczeniu Elion odpowiedział na jego pytanie, kontynuując aktualny temat ich konwersacji.
Będąc na powrót w pełnej krasie Yorick zajął swoje standardowe miejsce i pozwolił sobie wreszcie skupić spojrzenie na stojący nieopodal uczniu na nieco dłużej.
Z jego perspektywy Elion radził sobie całkiem nieźle, ewidentnie dokładając starań, by ich relacja szła w odpowiednią stronę bez większych zgrzytów. Barnabas przyłapał się na chęci pochwalenia go za to, jednak już w następnej chwili strzelił sobie mentalnego kopa w świadomość, oczami wyobraźni widząc niemal obruszoną reakcję ucznia. Zamiast tego mężczyzna skupił się więc na tym, co chłopak mówił, kiwając głową z uznaniem.
Siedemnaście lat było całkiem porządnym czasem, zwłaszcza, że ostatnie pięć z nich spędzone pod czujnym okiem Saiory niepodważalnie zrobiły swoje. Już-już Yorick zamierzał zadać jakieś pytanie, czy chociażby przyznać otwarcie, że umiejętności młodego maga wydają mu się imponujące, gdy wtem padło pytanie, które wybiło go z toru jego myśli i rzuciło niespodziewanie w swoją własną stronę.
- Raczej przypomnienia. - Yorick wzruszył ramionami, mimowolnie zerkając w stronę swojego lewego boku na którym, pod warstwą materiału koszuli widniała jedna z większych blizn w jego kolekcji. - Nikt nie jest nieomylny, każdego da się jakoś zranić, poczucie bezpieczeństwa to iluzja, a jeśli nie jesteś w stanie powiedzieć czy jakiś duży futrzak ma wobec ciebie pokojowe zamiary, odpowiedź prawdopodobnie brzmi “nie.” - Dodał po chwili, spoglądając na Eliona ze swoim standardowym, pogodnym obliczem i spokojnymi, błękitnymi oczami, na koniec wyliczanych informacji dorzucając nawet swego rodzaju żart i uśmiechając się szerzej.
- Z resztą, w świecie ludzi blizny dają jasny sygnał, że ktoś próbował cię już zajebać i jak dotąd, nikomu się nie udało. Albo, jeśli trafisz na szczególnego zakapiora, że cokolwiek planowało cię zabić, zostało przez ciebie dopuszczone dość blisko, żeby faktycznie spróbować. -Uśmiech pirata na nowo zabarwił się drapieżnym odcieniem, gdy przed oczami mężczyzny przewinęły się wspomnienia odważnych, zaciętych, upartych kapitanów próbujących podkopać jego autorytet. - Tak czy inaczej, poza oczywistą funkcja dodawania mi tajemniczości i groźnej nuty pełnią też rolę stricte wizerunkową. -Zakończył śmiejąc się lekko i zaraz wskazując ruchem głowy na swojego rozmówcę.
- A ty? Masz jakieś ?
Pirat oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie dopina spodnie, a jego koszula wciąż tkwi przerzucona przez krzesło, jednak będąc wciąż pochłonięty myślami związanymi z niecodzienną rozmową z Yusufem, kompletnie nie zwrócił uwagi na swój nieprzeciętny sex appeal i to, jak kompletnie niechcący zasadził nim Elionowi prawdziwie bezczelnego kopa w pysk. Orientując się z opóźnieniem, mężczyzna westchnął ciężko na samego siebie, dokładając jeszcze większych starań do tego, by znaleźć odpowiednią koszulę i jakoś się ogarnąć. I to nie tak, że zupełnie niespodziewanie Barnabas odkrył w sobie jakieś głęboko skrywane pokłady cnoty czy skromności!
Zwyczajnie i po ludzku wizja śliniącego się przy nim ucznia nie była czymś, z czym mężczyzna miał ochotę radzić sobie w tamtym konkretnym momencie swojego życia.(Jak wyżej, zero skrywanych pokątnie pokładów własnej skromności…)
Mógłby, oczywiście, że “mógłby” gdyby nie fakt, że sam wodził oczami za postacią Eliona dosłownie od chwili, kiedy ten stanął mu przed twarzą i w konsekwencji, nie stanowił najlepszego materiału na “niewzruszonego, profesjonalnego Mistrza”. Ostatnią rzeczą, której Yorick potrzebował na obecny moment była wzajemność!
Tym bardziej, jeśli jego emocje już w chwili ich jakże niewinnej przecież walki wyłaziły na wierzch, sabotując jego usilne starania zachowania swoich pragnień w ryzach zimnej, bezpiecznej logiki.
Ostrożne przeprosiny Eliona podziałały na Yoricka jak kubeł zimnej, ożywczej wody, uświadamiając mu jak konkretnie przedstawiona nieopatrznie scena malowała się w dwukolorowych tęczówkach młodego ucznia. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę i popatrzył na Eliona z delikatnym uśmiechem, przyjmując z zaskoczeniem, że taki obrót spraw jest mu w zasadzie jak najbardziej na rękę. Zażyłość między nim, a Yusufem była przecież widoczna jak na dłoni, a jej szczegóły nie były czymś, o co uczeń miał go pytać w najbliższym czasie.
Oczywiście, wytłumaczenie nieporozumienia samemu kwatermistrzowi malowało się w świadomości pirata jako zadanie szczególnie trudne i nieprzyjemne, jednak tak po prawdzie, póki młody mag nie postanowiłby osobiście zapytać o coś pierwszego oficera ( co w głowie Yoricka było skrajnie trudne do zobrazowania) temat właściwie nie istniał i nie trzeba było go adresować. Nie było to może rozwiązanie idealne, czy chociażby trwałe, ale na zaplanowaną na ten wieczór kolację nadawało się idealnie. Nie myśląc wiele Yorick machnął ręką z delikatnym zrezygnowaniem, rzucając pod nosem ”Teraz to bez znaczenia…”.
- W takim razie powieś ją na ścianie, obok pierwszej. - Poinstruował spokojnie chwilę później, wskazując ręką wiszący już na ścianie oręż zajmujący miejsce na lewo od drzwi, w przestrzeni nad stołem, gdy ten był odsunięty ze środka pokoju. Słysząc kolejne słowa Eliona blondyn uśmiechnął się pod nosem, kiwając głową na znak, że rozumie. - W to nie wątpię. Po dzisiejszej rozgrzewce na pewno znajdziesz paru partnerów do sparingu. Im ich więcej, tym lepiej, zwłaszcza, że pierwsze grupowe ćwiczenia już za trzy dni. Możesz oddać mi szablę po nich. Albo zachować ją do czasu, gdy uznasz, że nie jest ci już dłużej potrzebna- Zapewnił wielkodusznie, wychodząc z założenia, że skoro Elion naprawił ostrze raz, uda mu się to również w razie gdyby podczas praktyk coś z szablą poszło skrajnie nie tak, jak powinno. Być może było to po części wywołane dumnym, dostojnym obliczem chłopaka, jednak Barnabas absolutnie nie zamierzał tego roztrząsać.
- Portowych zagrywek? - Brwi kapitana uniosły się w uprzejmym zdziwieniu, gdy mężczyzna po raz kolejny przerwał swoje zajęcie, by móc zerknąć na rozmówcę. - Jeśli już zgodzili się wymienić z tobą paroma rzeczami zapytaj ich raczej o Terjikijską technikę walki wręcz. Portowych zagrywek nauczy cię byle wieśniak, a tego co potrafią Faramund i Kassander nie znajdziesz niemal nigdzie na świecie. -Zaproponował z przekonaniem, pozwalając by w jego głosie zabrzmiała nuta zachwytu, gdy wspominał o umiejętnośiach swoich oficerów. Fakt, że Yorick był dumny ze współtowarzyszy nie był zapewne szczególnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że pirat nigdy nie szczędził pochwał tym, którzy na nie zasługiwali, jednak poza zachwytem w jego tonie dało się też wyłapać, że kapitan nie spodziewał się, by podobne oferty miały paść już w pierwszym tygodniu Elionowego pobytu na statku. Jasne, bliźniacy nie byli najbardziej skrytymi istotami z jakimi Barnabasowi przyszło się mierzyć, jednak fakt, że obaj postanowili wziąć ciemnowłosego pod swoje zwinne skrzydła przypadł Yorickowi do gustu tym bardziej, że Elion faktycznie miał szansę nauczyć się od nich czegoś wartościowego.
- Nah, w ogóle się nie przejmuj. Usiądź, rozgość się, nalej sobie wina... - Blondyn machnął ręką raz jeszcze, zbywając niepewności młodego maga kompletnym zblazowaniem i nie zastanawiając się wiele, rozejrzał się za butami, wkładając je na siebie chwilę później. Yorick wyprostował się akurat w chwili, gdy nastrój Eliona ulegał drastycznej zmianie, toteż ciekawskie ślepia wychwyciły zarówno końcówkę uśmiechu jak i dość niesubtelne zerknięcie w stronę szyby. Barnabas bez problemu domyślił się, w jaką stronę podążyły myśli ciemnowłosego i zastanowił się nawet, czy chłopak postanowi jakoś nawiązać do ich niedawnej rozmowy, jednak ku jego zaskoczeniu Elion odpowiedział na jego pytanie, kontynuując aktualny temat ich konwersacji.
Będąc na powrót w pełnej krasie Yorick zajął swoje standardowe miejsce i pozwolił sobie wreszcie skupić spojrzenie na stojący nieopodal uczniu na nieco dłużej.
Z jego perspektywy Elion radził sobie całkiem nieźle, ewidentnie dokładając starań, by ich relacja szła w odpowiednią stronę bez większych zgrzytów. Barnabas przyłapał się na chęci pochwalenia go za to, jednak już w następnej chwili strzelił sobie mentalnego kopa w świadomość, oczami wyobraźni widząc niemal obruszoną reakcję ucznia. Zamiast tego mężczyzna skupił się więc na tym, co chłopak mówił, kiwając głową z uznaniem.
Siedemnaście lat było całkiem porządnym czasem, zwłaszcza, że ostatnie pięć z nich spędzone pod czujnym okiem Saiory niepodważalnie zrobiły swoje. Już-już Yorick zamierzał zadać jakieś pytanie, czy chociażby przyznać otwarcie, że umiejętności młodego maga wydają mu się imponujące, gdy wtem padło pytanie, które wybiło go z toru jego myśli i rzuciło niespodziewanie w swoją własną stronę.
- Raczej przypomnienia. - Yorick wzruszył ramionami, mimowolnie zerkając w stronę swojego lewego boku na którym, pod warstwą materiału koszuli widniała jedna z większych blizn w jego kolekcji. - Nikt nie jest nieomylny, każdego da się jakoś zranić, poczucie bezpieczeństwa to iluzja, a jeśli nie jesteś w stanie powiedzieć czy jakiś duży futrzak ma wobec ciebie pokojowe zamiary, odpowiedź prawdopodobnie brzmi “nie.” - Dodał po chwili, spoglądając na Eliona ze swoim standardowym, pogodnym obliczem i spokojnymi, błękitnymi oczami, na koniec wyliczanych informacji dorzucając nawet swego rodzaju żart i uśmiechając się szerzej.
- Z resztą, w świecie ludzi blizny dają jasny sygnał, że ktoś próbował cię już zajebać i jak dotąd, nikomu się nie udało. Albo, jeśli trafisz na szczególnego zakapiora, że cokolwiek planowało cię zabić, zostało przez ciebie dopuszczone dość blisko, żeby faktycznie spróbować. -Uśmiech pirata na nowo zabarwił się drapieżnym odcieniem, gdy przed oczami mężczyzny przewinęły się wspomnienia odważnych, zaciętych, upartych kapitanów próbujących podkopać jego autorytet. - Tak czy inaczej, poza oczywistą funkcja dodawania mi tajemniczości i groźnej nuty pełnią też rolę stricte wizerunkową. -Zakończył śmiejąc się lekko i zaraz wskazując ruchem głowy na swojego rozmówcę.
- A ty? Masz jakieś ?