Uśmiechnęła się niepewnie, a potem spoważniała i opuściła głowę.
Od tego wszystko się zaczęło. Dante i jego dysfunkcyjna rodzina. Jego szalony brat, który usiłował zamienić cały świat w dom dla demonów.
Beztroski ton i uśmieszek, za którym krył się rozdzierający ból, którego namiastkę było jej dane dojrzeć, gdy oddała Dantemu swoją broń, pozwalając, by wziął sprawy w swoje ręce i powstrzymał swego brata… i jej ojca.
Przybyli tam, do demonicznej wieży, w tym samym celu – z tych samych pobudek.
Vergil był spoiwem, które tamtej nocy połączyło ich dusze.
― Nie mówi o nim. ― Odchrząknęła i uniosła głowę. ― Dlaczego o niego pytasz, V? Kim jesteś?