Wygra ten, którego karmisz...

    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Wto 28 Sty 2020, 17:49

    – Tak, niemożliwe – powtórzył za Rhysandem jak echo i cierpliwie czekał, aż ten poda mu wspomniane magiczne zwoje. Odebrał pergamin i popatrzył na jego zawartość wzrokiem bez wyrazu. Rzeczywiście było tu coś o zaklęciach związanych z ogniem... Nie przestawał jednak słuchać najemnika. W końcu podniósł na niego spojrzenie i lekko się uśmiechnął.
    – To prawda. Ale nie czuj się przez to kimś specjalnym. Ogień jest najprostszym zjawiskiem, jakim każdy mag może manipulować. Dlatego większość dzieci zdradza swoje predyspozycje przypadkowo coś podpalając. Z tobą było podobnie. Z drugiej strony nad ogniem najtrudniej zapanować. Więc tak, bardzo rozsądne będzie zacząć od tego – zgodził się, bo nagłe wybuchy gniewu Rhysanda po tym jak zdjął z niego blokujące zaklęcie, mogły grozić pożarem.
    Mężczyzna miał też kolejne pytanie. Całkiem rozsądne.
    – Wywęszyć? Nie. Jeśli nie staniesz na środku dziedzińca i nie zaczniesz żonglować kulami ognia, to nikt nie powinien rozpoznać, że jesteś magiem. No chyba, że nosisz w plecaku coś takiego – podstawił mu pod nos pergaminy, a w następnej sekundzie cisnął je do kominka. Płomienie błyskawicznie zajęły suchy papier i po chwili nie było czego ratować. A nawet gdyby Rhysand chciał, to Azkres by go powstrzymał.
    – Wszystko, co wiesz na temat magii najlepiej trzymać tu – dotknął lekko swojej skroni. – Dlatego radzę ci być skupionym i dobrze pamiętać wszystko to, co mówię. Tamte zapiski i tak nie byłyby dla ciebie użyteczne. Pewne rzeczy sam musisz zrozumieć. To lepsze niż kopiowanie innych.
    Powiedział w razie gdyby Rhysand miał się złościć o spalenie jego zwojów, ale taka była prawda. Każdy był inny a sposób rzucania zaklęć można było przyrównać do charakteru pisma - nie było dwóch takich samych. Owszem dobry fałszerz był w stanie podrobić najwymyślniejsze zawijasy, ale musiał wkładać to specjalny wysiłek. Innymi słowy Rhysand metodą prób i błędów musiał wypracować swoje własne metody i zaklęcia, co też Azkres mu opowiedział.
    – Wszystko co istnieje we wszechświecie wibruje. Mniej lub bardziej. Magia nie jest mocą samą w sobie. To jedynie umiejętność wpływania na te wibracje. Możesz je wzmocnić albo osłabić. Wszystko jednak ma swoją cenę. Musisz pamiętać, że jeśli gdzieś dodajesz, to w innym miejscu musi ubyć i odwrotnie. Coś nie weźmie się z niczego, z kolei to co istnieje nie zniknie tak naprawdę. Równowaga zawsze będzie zachowana, czy ci się to podoba czy nie.
    Już chciał zachęcić go do spróbowania, ale w ostatniej chwili coś sobie przypomniał. Chwycił Rhysanda za rękę i odsłonił jego przedramię. Przesunął palcami po magicznym znaku, jaki tam wcześniej sam umieścił. Znamię zniknęło. Najwyraźniej Azkres uznał, że nie jest już potrzebne. Poza tym nie chciał ucierpieć, kiedy Rhysowi coś się nie uda, a nie uda się na pewno.
    – Na początek możesz spróbować wpłynąć na to, co już jest – wskazał dłonią na ogień w palenisku. – Tylko nie pytaj mnie jak, po prostu słuchaj intuicji. Postaraj się jednak nie spalić tej chaty. Nie cierpię jej, ale na tę chwilę to nasz jedyny dach nad głową...
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Wto 28 Sty 2020, 18:46

    Rhysand tylko ledwo widocznie się naburmuszył, gdy tylko usłyszał, że to nic niezwykłego... a nawet dość pospolitego. Westchnął pod nosem, lecz na drugą część wywodu Azkresa nastawił uszu i nawet lekko się uśmiechnął do maga.
    Nie, nie zamierzam robić takich głupot. A pergaminy miałem bo...EJ! No, pojebało?!— jęknął, widząc jak nagle Azkres pozbywa się tego wszystkiego.
    Chciał się rzucić do ognia i wyjąć część, ale jednak zrezygnował powstrzymany przez Azkresa.
    Spojrzał na niego nieco zirytowany, a także z bezbrzeżną rezygnacją, bo nie wiedział, czy jego najemniczy mózg zdoła zapamiętać takie cuda... cuda do których część ludzi pewnie była uczona od dawna i znała różne ciekawe języki świata, nie to co Rhys. Wydał lekko usta, przez co wyglądał dość zabawnie, lecz oczy utkwione w ogniu sugerowały, że najemnik jednak zastanawia się nad tym co właśnie przekazał mu Azkres. Choć dalej był trochę...wkurzony za spalenie pergaminów.
    W końcu odwrócił się do niego, starając się jednak nie irytować o zapiski, w końcu miał przed sobą prawdziwego maga więc, to jego zamierzał potraktować jako księgę.
    Być może Azkres jeszcze pożałuje, że zgodził się uczyć Rhysanda.
    Wibruje? Tak jak te zwoje? Ale... ale teraz nie czuję nic takiego, co powinienem zrobić? — spytał trochę zmieszany tym wszystkim i spojrzał na Azkresa z nadzieją, że ten mu jeszcze jakoś podpowie. Próbował też, to sobie jakoś ułożyć w głowie, bo to co mówił mag miało sens, choć wydawało mu się, że jeszcze wiele mu umyka... Ale przecież wszystko po kolei.
    Spojrzał zaskoczony jak mężczyzna nagle podchodzi i jednak zdejmuje mu znak, jaki wcześniej nałożył na Theo i jego. Uśmiechnął się pod nosem, bo coś mu mówiło, że Azkres nie chciałby poczuć czegoś negatywnego na sobie. Spojrzał z małym wyzwaniem na maga.
    Nie chcesz dzielić ze mną  mojej pierwszej lekcji? Czuję się odrzucony, Azkresieee... — zaśmiał się cicho. — Mam cię nie pytać jak? Ale nauczyciel... — mruknął pod nosem, bo liczył na nieco dokładniejsze wytłumaczenie. 
     Po czym spojrzał na kominek i westchnął cicho, bo... nie wiedział jak ma wpłynąć. Azkres tez milczał w tym temacie. No więc co miał zrobić?
    Rhysand usiadł przed kominkiem. Spokojnie położył dłonie na swoich kolanach i spojrzał na ogień.
    Na początku nic kompletnie się nie działo. Ale w końcu Rhys zaczął coś czuć, albo mu sie tak wydawało. Nie mniej, skoro coś gdzieś musi ubyć, by on mógł wykorzystać magię... to zaczął myśleć intensywnie o tym co przekazał mu Azkres swoimi półsłówkami.
     O ogniu. 
    O znikaniu. 
    I po dłuższej chwili, choć może minęła nawet godzina, trudno było mu to określić... Z jednej strony paleniska ogień buchnął mocniej, by z drugiej przygasnąć. Rhys westchnął cicho, zaskoczony. 
    Patrz! Ooo...— syknął cicho do Azkresa. Widać było, że Rhys jest tym bardziej niż oszołomiony i robił wszystko świadomie.
     Odetchnął cicho, by się znów uspokoić, po czym spróbował wykonać małą falę płomieniami, nakierować je tak jak mu się marzyło, starając się pamiętać o równowadze. Powstała linia ognia, wyglądająca prawie jak wąż. Rhys był tym oczarowany, tą zabawą z ogniem. I przede wszystkim zaskoczony, że mu się jednak udało! To było niesamowite.  I wydawało się takie proste, jednak czuł jak kropelki potu wychodzą mu na czoło, aż  w końcu zaćmiło mu się w oczach. Ogień buchnął trochę za mocno, piękny wąż znikł, a palenisko paliło się prawie tak samo jak wcześniej.
    O...cholera. Kurwa. Widziałeś to? — zaśmiał się cicho do maga i spojrzał na niego z zaciekawieniem, co też Azkres na to. Nawet nie zauważył, że z nosa puściła mu się mała strużka krwi.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Sro 29 Sty 2020, 18:04

    – Nie musisz nic czuć. Wystarczy, że jesteś tego świadomy – odpowiedział, co pewnie nie miało dla początkującego maga zbyt dużego sensu. Na kolejne słowa jedynie uśmiechnął się krótko. Rzeczywiście dobrze wiedział, że pierwsze praktyczne lekcje magii wcale nie muszą być przyjemne.
    – Dla mnie to byłoby jedynie nieprzyjemne, ale Theodorowi mogłoby zrobić krzywdę – powiedział i po tym zostawił Rhysanda samemu sobie. Azkres w tym czasie usiadł w kącie izby i ze spokojem zapalił fajkę. Obserwował swojego ucznia niby od niechcenia, ale tak naprawdę czuwał, w razie gdyby coś miało pójść nie tak. W głębi serca, o którego posiadanie nikt go nie podejrzewał, miał nadzieje, że Rhysand skrupulatnie trenował swoja koncentrację...
    W końcu nawet mag lekko drgnął, kiedy ogień wreszcie poddał się woli Rhysanda. Poza tym nie robił nic, aby go nie rozpraszać. Mężczyzna był już dostatecznie oszołomiony. Pozwolił mu na tę małą zabawę, aby nacieszył się swoim pierwszym sukcesem, pomimo że nie udało mu się uniknąć popełnienia dość znaczącego błędu. Azkres dostrzegł to na jego twarzy. Ale mimo to uśmiechnął się zadowolony do Rhysa, który cieszył się jak mały chłopiec.
    – Widziałem.
    Wstał ze swojego miejsca i wziął do ręki w miarę czysta szmatkę. Podał ją mężczyźnie, aby mógł otrzeć krwawiący nos. Mag w tym czasie wystukał fajkę i odłożył ją na bok.
    – Zbyt wiele czerpiesz z siebie. Pamiętaj, że nie posiadasz żadnej mocy. Masz jedynie umiejętność kontrolowania tego, co już istnieje. Możesz brać ze wszystkiego, co jest dookoła, ale siebie musisz oszczędzać. Chyba sam się domyślasz, co mogłoby się stać?
    Popatrzył Rhysandowi w oczy. Nie chciał go straszyć, ale ważnym było, aby to zrozumiał zanim rozpalenie ogniska przypłaci własnym zdrowiem lub życiem.
    – Czujesz się na siłach, żeby spróbować jeszcze raz? – zapytał, bo najemnik na pewno byłby rozczarowany, gdyby na tym zakończyli dzisiejszą lekcję.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Sro 29 Sty 2020, 22:25

    Dobrze, że Azkres pomyślał o dobru Theo i znaku, bo Rhys nawet nie podejrzewał, że to tak może działać. Skinął głową. Zabrał się do czarów, choć teoretycznie nie do końca wiedział jak... Lecz im dłużej dumał, to wreszcie coś się ruszyło. Może aż za bardzo, bo Rhysandowi puściła się krew z nosa. Wytarł ją z lekkim zaskoczeniem, ale i tak był zadowolony, bo nie przypuszczał, że tak można robić, że on tak będzie mógł!
    Taa... Domyślam. Ale nawet nie wiem jak to zrobiłem... W sensie, nie wiedziałem nawet, że ze mną coś się dzieje. Sądziłem, że to ze skupienia. — mruknął pod nosem. Dalej był w lekkim szoku z tego wszystkiego i ciężko mu było zebrać myśli.
    Przesunął palcami po czole, by zgarnąć na bok dłuższe kosmyki włosów i rozmasować sobie trochę bolącą głowę.
    Sięgnął też po kubek z czystą woda i upił łyk.
    Tak. Zdecydowanie jestem! — chłodna woda w przełyku nieco przywróciła Rhysowi siły i ponownie rozsiadł się przed kominkiem. — Mam... robić to co do tej pory? — zerknął jeszcze na Azkresa.
    Jeżeli mag poradził mu coś innego to próbował się dostosować po swojemu. A jeśli nie, to znów próbował kierować ogniem. Tym razem jednak, starał się kontrolować także samego siebie, by znów nie dostać krwotoku, czy migreny. Lecz magia jest kapryśna i czasami Rhys czuł lekkie zawroty głowy, ale nim mu się pogorszyło to zaraz przerywał, by znów nie było gorzej jemu, lub by ogień za bardzo się nie rozpanoszył.

    W końcu też poczuł zmęczenie, z zaskoczeniem zobaczył, że za oknem zrobiło się już szarawo.
    Najemnik przeciągnął się, aż mu strzeliło w kręgach. Przetarł oczy, zmęczone od wpatrywania się w języki ognia, po czym zerknął na maga, czy ten aby tu nie zasnął.
    Och... Koniec na dzisiaj. Nie mam już sił.— westchnął cicho.— Czy ty też się tak męczysz przy zaklęciach, to normalne? — zagadał do swojego mentora.
    Rhys padł na chwilę na plecy, by po prostu poleżeć przy cieple kominka. Nie wiedział, że będzie to tak męczące, mimo że przecież nie namachał się fizycznie.
     —Azkres... Nie zrobiłbyś czegoś dobrego, dla swojego pilnego ucznia? — łypnął na maga z lekkim, trochę rozmemłanym uśmiechem. Azkres naprawdę uroczo wyglądał w tych włosach. Znaczy teraz był Azkres... ale Rhys nie mógł wyzbyć się tego głupkowatego uśmiechu, to było silniejsze od niego.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 30 Sty 2020, 15:14

    Azkres uśmiechnął się lekko i skinął głową. Skoro Rhysand chciał ćwiczyć dalej, to nic nie stało na przeszkodzie. Dobrze byłoby jednak, gdyby nie robił krzywdy sobie.
    – Tak. Tym razem postaraj się tylko, aby nie być częścią wymiany. Wokół ciebie jest dostatecznie dużo energii, którą możesz wykorzystać – podpowiedział mężczyźnie po czym zajął się sam sobą. Nie widział sensu w tym, aby tłumaczyć mu więcej, bo to jak opisywanie smaku potrawy, której nie można skosztować. Rhysand sam musiał to pojąć, a najlepszym sposobem były oczywiście wielokrotne próby. Mag czuwał jednak nad tym, aby Rhysand nie padł nieprzytomny ani niczego nie podpalił z radości, kiedy wreszcie mu się uda. Korzystając z nieuwagi najemnika poczęstował się rumem. Po chwili namysłu nalał też trochę do drugiego kubka. Zdążył wypalić jeszcze jedną fajkę i właśnie notował coś w dzienniku, gdy Rhysand uznał, że ma dość.
    Azkres podniósł na niego spojrzenie.
    – I tak i nie – odpowiedział po swojemu. – To zależy od rodzaju zaklęcia i od tego, nad czym chcesz zapanować. Tak jak mówiłem ogień łatwo poddaje się woli maga. Z kolei myśli i umysł są największym wyzwaniem. Tutaj potrzeba absolutnego skupienia, a to rzeczywiście jest wyczerpujące. Z czasem nabierzesz wprawy, aż w końcu dojdziesz do momentu, w którym nie będziesz wiedział, że wiesz.
    Chciał wrócić do notowania, ale dostrzegł ten rozmemłany uśmiech. Rhysand chciał go tym przekonać do zrobienia kolacji? Pewnie w innych okolicznościach zagroziłby mu wsadzeniem twarzy w palenisko jeśli nie przestanie tak się na niego gapić, ale dobrze wiedział, że tak naprawdę mężczyzna spogląda na kogoś innego.
    Mag odpowiedział pokrętnym uśmiechem.
    – Widzę, że naprawdę odwzajemniasz sympatię Theodora – stwierdził i zamknął dziennik. Sam zaczynał czuć głód, więc nie widział nic złego w tym, aby coś ugotować. Wstał, żeby sprawdzić, co nada się do wrzucenia do garnka. Może uda się przyrządzić jakiś zjadliwy gulasz. – Pamiętaj tylko, że jeśli go skrzywdzisz, to ja cię z tego rozliczę  – powiedział spokojnie i wrócił do przeglądania przypraw.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Czw 30 Sty 2020, 15:29

    Azkresowi łatwo było mówić. On o tym wiedział, ale Rhys nie i mężczyzna z pewnym powątpiewaniem ponownie przystąpił do działania. Ale jak widać, nie tak łatwo było zniechęcić Rhysa i najemnik naprawdę chciał opanować magię oraz żywioł ognia. Przynajmniej w jakimś stopniu. Wielokrotne próby przynosiły efekty i Rhysand nie męczył się tak jak za pierwszym razem i sądził, że nawet nieźle mu poszło, do tego stopnia, że naprawdę czuł zmęczenie...
    Chciałbym już mieć tą wprawę. — mruknął Rhys — Ale chyba i tak poszło mi całkiem nieźle jak na pierwsze moje zadanie. Jestem zadowolony i nie mogę się doczekać... co będzie potem. — powiedział z lekkim uśmiechem i usiadł na skórach, bo przecież nie mógł się tak wylegiwać w nieskończoność.
    Zerknął na Azkresa, który już spalił kolejną fajkę i jak widać rozporządzał się rumem najemnika, ale nie miał nawet sił by się kłócić. Zresztą... ten drugi kubek, chyba był dla niego.
    Zaczął się podnosić z swojego miejsca i lekko się zmieszał słowami Azkresa odnośnie jego sympatii. Ale w końcu posłał magowi trochę dziwny uśmieszek.
    Nie groź... tato. — nie mógł sobie darować, bo Azkres zachowywał się teraz w stosunku do Theo niczym jakiś ojciec, w stosunku do swojej jedynej córeczki. To naprawdę rozbawiło najemnika. Posłał mu trochę zadziorny uśmiech, ale zaraz złagodniał, bo naprawdę nie miał złych intencji. Lubił Theo. 
    Przysiadł na krześle i spoglądał jak Azkres doprawia jedzenie.
    Nic mu nie będzie. Przecież... wiesz. I skoro o Theo mowa, to chciałbym z nim potem zjeść kolację i dokończyć rum... — wyraził nieśmiało swoją prośbę. Po praktycznie całym dniu zmagania się z magią, naprawdę chciał normalnie porozmawiać. Z kimś kto nie był magiem - Azkresem szczególnie. Poza tym, był ciekaw, czy chłopakowi zaimponowałoby to władanie ogniem.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 30 Sty 2020, 16:06

    – Nie zrobiłeś sobie krzywdy, to już coś... – pochwalił go z lekkim powątpiewaniem, które wybrzmiało mniej zachęcająco niż poprzednie stwierdzenia Azkresa w tym temacie. Najwyraźniej nie był pod takim samym wrażeniem jak Rhysand. Tak czy inaczej jeść trzeba, więc skoro to na niego spadł dziś obowiązek przygotowania kolacji, to tym się zajął.
    Odwrócił się nagle, gdy usłyszał jak najemnik mówi do niego “tato”. Na szczęście nóż, który trzymał w dłoni nie poszybował w stronę Rhysanda. Zamiast tego dokończył krojenie marchewki.
    – Taka moja rola – odpowiedział mimo to niezrażony. Być może kryło się za tym coś więcej, ale czarownik nigdy nie był skory do zwierzeń, szczególnie na swój własny temat. Zresztą Rhysanda interesowało coś innego. A raczej ktoś.
    – W porządku – zgodził się, bo właściwie nie miał tu już nic więcej do roboty. A kolacja... cóż. Tym razem będzie musiał obejść się smakiem. Westchnął, bo gulasz zaczynał pachnieć naprawdę apetycznie. Ale przynajmniej dopił swój rum.
    Później, jeśli Rhysa nie miał więcej pytań o magię, to Azkres nie był zbyt rozmowny. Nałożył jedzenie do misek i znikł bez uprzedzenia, jak to miał w zwyczaju.

    Theo, po tym jak zorientował się, że ma przed sobą ciepłą kolację gotową do zjedzenia, uśmiechnął się jak zwyczajnie szczęśliwy człowiek. Podniósł spojrzenie na Rhysanda i chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego lekko się skrzywił i westchnął.
    – Co dziś robiliście? Oprócz picia... – nie stracił humoru pomimo tego, że poczuł lekki zawrót głowy, któremu winny był rum. Nie był mocno wstawiony, ale reagował na alkohol zupełnie inaczej niż Azkres. Podobnie zresztą było z magią.
    Przetarł twarz dłońmi i lekko się otrząchnął. Oprócz bardziej błyszczących oczu, wyglądało na to, że nic więcej mu nie dolega. Zapach jedzenia sprawił, że żołądek od razu zaczął się go domagać. Dlatego nie czekał na specjalne zaproszenie, ani na swojego towarzysza i porwał kawałek czerstwego pieczywa, aby zamoczyć go w gulaszu.
    – Przepraszam, jestem głodny – powiedział z pełnymi ustami, żeby Rhysand nie miał mu za złe braku dobrych manier. Ale kto mógłby gniewać się na Theo?
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Czw 30 Sty 2020, 16:37

    Och, kurwaa.. ty to potrafisz zabić w człowieku radość życia. Azkres. No weź... — westchnął irytująco długo i głośno, by mag to usłyszał. Wiadomo, że to nie zmieni postępowania marudnego maga, ale Rhysa to nie obchodziło (jedynie lekko się wzdrygnął widząc ten nóż w ręce maga). W  mniemaniu  mężczyzny  kolejne ćwiczenia całkiem dobrze mu poszły i miał nadzieję, że dość szybko opanuje także inne zagadnienia. Na razie oczywiście wolał trzymać się z dala od kombinowania z magią umysłu, czy jeszcze czymś innym... ale może władanie śniegiem - jako żywiołem wody, by było także w miarę proste. I na pewno pomocne, szczególnie w odśnieżaniu! Ha. Ha.

    W końcu kolacja była gotowa, Azkres znów nieoczekiwanie zniknął i na jego miejsce wpadł Theo. Rhys od razu poznał, bo tym razem miał na niego oko, więc nie wygłupił się żadnymi rozmyślaniami.
    Cześć Theo. — uśmiechnął się wesoło do chłopaka.
     Jak widać odrobinę marudny humor Azkresa nie przeszedł na najemnika, a i Theo miał chyba dobry nastrój.
    Oj, Azkres się poczęstował moim rumem. Nawet nie wiem kiedy, musisz mu wybaczyć, bo w końcu przygotował nam jedzenie. — powiedział z rozbawieniem, po czym dolał sobie rumu, oraz Theo - jeżeli ten chciał jeszcze trochę. A jak nie, to mógł zawsze wypić herbatę.
    Najemnik przysunął sobie krzesło do stołu i parsknął pod nosem widząc jak chłopak już zaczyna pałaszować.
    Śmiało. Jedz. — Rhys także był głodny, więc niewiele czekając także zajął się wyżeraniem gulaszu z pomocą chleba. Chyba jutro powinni przygotować już nowy... — Wiesz, że dzisiaj uczyłem się czegoś konkretniejszego niż... gapienie w kubek? Azkres kazał mi zająć się ogniem, jako pierwszym żywiołem. I wiem, nie umiem jeszcze pierdylionu innych rzeczy ale, będę mógł cisnąć w kogoś kulą ognia jak mi podpadnie. Mam nadzieję, że dalej też będzie mi tak dobrze szło. Im szybciej się nauczę, tym szybciej będziemy mogli wrócić do ludzi... i w ogóle.  — wyszczerzył się radośnie do Theodora. Wziął kolejny widelec gulaszu. Azkres potrafił dobrze gotować, smakowało mu. Uśmiechnął się lekko i zaczął wycierać miskę chlebem.
    Spojrzał po chwili na chłopaka intensywnie, przesuwając wzrokiem po jego twarzy.
     Ciekaw był, jak ten zareaguje na to wszystko, a poza tym zwyczajnie było miło oglądać buzię Theo. Był... ładnym chłopakiem, szczególnie Rhysowi podobały się jego oczy.  I usta. Były stworzone do kilku rzeczy, jakie pojawiły się w jego lekko podpitej głowie...
    Westchnął w kubek rumu. Azkres miał rację... Rhys chyba naprawdę odwzajemniał uczucia chłopaka i nie mógł temu zaprzeczać. Najemnik chrząknął cicho, zdając sobie sprawę, że może zbyt wiele będzie po nim widać z tych rozmyślań, więc zmienił temat.
     — Chcesz potem zobaczyć? — pewnie nie powinien tego robić, miał nic nie kombinować bez Azkresa, ale chęć pochwalenia się przed Theo była większa niż mógł przypuszczać. — O ile dochowasz tajemnicy przez naszym złym magiem... — dodał konspiracyjnie, tak jakby Azkres czyhał za kominkiem tylko po to, by dać Rhysowi po łapach za używanie magii. Albo... za jeszcze inne rzeczy, jakie chodziły mu po głowie.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 30 Sty 2020, 21:21

    Theo spojrzał z nowym zainteresowaniem na Rhysanda, kiedy ten zaczął opowiadać o tym, czego Azkres go uczył. Jednak w pewnej chwili pogodna mina chłopaka przeszła w niepokój. Aż przestał jeść a jego ładne oczy lekko się rozszerzyły.
    – Może lepiej, żebyś jednak tego nie robił..? – zasugerował z nadzieją, że mężczyzna jedynie żartował z tym ciskaniem ognistymi kulami. Szczególnie między ludźmi nie byłoby to wskazane. Po pierwsze Theodorowi nadal nie podobało się to, że Rhys tak chętnie chciałby wszystkich wybebeszać tudzież spopielić, a po drugie wtedy na pewno ściągnąłby na siebie niepożądaną uwagę i mógłby skończyć na szubienicy. Taka wizja była jeszcze bardziej nieprzyjemna.
    – Ale bardzo się cieszę, że dobrze ci idzie nauka – zreflektował się szybko i posłał mu lekki uśmiech. W końcu ostatecznie wszystkim miało to wyjść na dobre, prawda?
    Po chwili wahania pokiwał głową. Mimo wszystko był bardzo ciekaw, co Rhysand mógłby mu pokazać. A jeśli tak dobrze mu szło, to nie widział w tym nic złego.
    – Tylko może nie dziś – popatrzył wymownie na kubek z rumem, który mężczyzna przechylał. Trochę się martwił, że to może źle wpłynąć na to całe czarowanie.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Pią 31 Sty 2020, 22:08

    Rhysand zauważył zmianę u Theo i już, niczym książę na rumaku śpieszył mu z wyjaśnieniami.
    No przecież żartowałem! Nie mogę robić takich rzeczy publicznie i nawet nie chcę. — powiedział z lekkim rozbawieniem. — No chyba... że znów ktoś by dybał na twoje życie. — dodał z rozbrajającym uśmiechem. Spojrzał intensywnie na Theo, domyślając się, że znów tym speszy chłopaka, ale przecież taki był zamysł.
    Po chwili jednak uśmiechnął się już normalnie i skinął głową, bo faktycznie chyba dobrze mu szło. Azkresa pewnie nie zadowoli bardzo, bardzo długo, więc musiał liczyć sam na siebie. Na kolejny komentarz chłopaka, tylko się cicho zaśmiał.
    Ej! Nie jestem taki wstawiony, ale pewnie i tak masz rację. Na trzeźwo... bardziej docenisz mój kunszt. — Rhysa jak widać trzymał się dobry humor, bo przecież o żadnym kunszcie na razie nie mogło być mowy. Mimo to, najemnik miał dobry nastrój. Na pewno wpłynęło na to smaczne, ciepłe jedzenie i wypity alkohol. 
    Dawno tak sobie nie siedzieliśmy. Tylko mi nie odpadaj zaraz, bo będę zły. — stopa Rhysa pod stołem, pyknęła gdzieś w łydkę Theodora. Najemnik spojrzał na chłopaka trochę zaczepnie, zastanawiając się także nad tym, czy młodzieniec może jeszcze wypić z nim trochę rumu, czy może lepiej już nie. Nie chciał by Theo odpadł dzisiaj za szybko, bo zwyczajnie Rhys miał ochotę posiedzieć dłużej, napić się, pożartować i spędzić z przyjacielem trochę czasu... Jednak przeprowadzone właśnie oględziny chyba wypadły dobrze, bo po chwili kubeczek Theo znów się trochę zapełnił alkoholem.
    Theo? Zagrasz ze mną w kości? — spytał nagle mężczyzna i nie czekając na odpowiedź już wstał, by wygrzebać z torby sfatygowane kości do gry. Potrząsnął, chuchając w nie. — Weź ze stołu tą prostokątną tacę, będzie na nią wyrzucać... i notatnik, żeby zapisywać wyniki.  — on sam nie miał już na czym pisać, bo Zwoje które z tyłu były puste, spalił Azkres. Rhys dalej nie mógł do końca wybaczyć tego czynu magowi, ale mówi się trudno.
    Mężczyzna podszedł do kominka, dorzucił do niego trochę drewna, żeby w izbie było jaśniej, szczególnie przy ich miejscu do gry. Rhys zrobił małe przemeblowanie z siennikami, tak by było im wygodniej siedzieć. Obok na ziemi mogli położyć swoje kubeczki z rumem, a taca powędrowała przed nich.
    Rhysand spojrzał z dołu na Theo i uśmiechnął się pod nosem do chłopaka.
    Chodź. — Mężczyzna poklepał miejsce koło siebie. Sam już rozgościł się dość wygodnie, stopy miał wyciągnięte w kierunku ognia, jeszcze tylko brakowało mu obok siebie Theo.
    Znasz zasady? — co prawda chyba były wszędzie takie same, ale wolał się upewnić. Jeżeli Theo nie znał, to Rhys dość łatwo mu wytłumaczył, po czym włożył w miękkie dłonie chłopaka kości. Zacisnął lekko swoje palce na palcach Theodora. Zerknął przy tym na niego i zaraz też zabrał dłoń, niby to sięgając po rum...
    No, zaczynaj. — mruknął, chowając głupkowaty uśmiech w kubku. Sam nie wiedział co się z nim działo... ale coraz mniej się tym przejmował.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 13 Lut 2020, 19:54

    Theo westchnął bezsilnie, bo takie gadania Rhysanda rzeczywiście trochę go krępowało, ale jednocześnie było to bardzo miłe. Wlepił wzrok w miskę z gulaszem i mimo wszystko się uśmiechnął. Po kolejnej łyżce jedzenia postanowił jednak nie odpuszczać tak łatwo.
    – Magii można używać też do pomagania ludziom, a nie tylko do ich mordowania. Gdybyś się kiedyś zastanawiał...  – powiedział uśmiechając się przekornie.
    Tak czy inaczej rozsądniej było nie rzucać zaklęć po kubku rumu. Albo dwóch. Theo zastanawiał się ile Rhysand ich już wypił, że wprawiły go w tak doskonały humor. Chłopak popatrzył na swój kubek, który również został uzupełniony. Nie protestował, bo nie chciał wyjść na mięczaka przed najemnikiem.
    Drgnął lekko szturchnięty pod stołem. Pokiwał głową, bo nie wiedział co odpowiedzieć na słowa Rhysa. Dopóki nie wspomniał o siedzeniu razem, Theo wcale się nad tym nie zastanawiał. A teraz, kiedy zaczął, nagle nie wiedział jak powinien się zachować, żeby nie okazać się nudnym towarzyszem. Zupełnie niepotrzebnie, bo przecież spędzili już nie jeden wieczór w tej chacie. Jednak po tym, co się wydarzyło jakiś czas temu czuł się trochę zagubiony. Nigdy nie zamienili słowa w tym temacie. Chociaż sam nie wiedział, czy chciałby rozmawiać o tym z Rhysandem.
    Spróbował sobie wyobrazić taką konwersację. W efekcie chwycił za kubek i upił spory łyk rumu. Nie przywykł do jego smaku, więc skrzywił się lekko, ale na szczęście się nie zakrztusił.
    – Kości? – popatrzył za Rhysandem. – Tak, możemy zagrać.
    To było lepsze niż patrzenie na siebie i zastanawianie się nad tym, o czym nigdy nie porozmawiają. Dlatego się dał się długo prosić i zabrał wspomnianą tacę oraz notatnik. Usiadł obok najemnika na przygotowanym miejscu. Znał zasady, ale zamiast potwierdzić gapił się na Rhysanda, który trzymał jego dłoń. W końcu się zreflektował i rzucił kości na tackę. Chwilę im się przyglądał, ale nie potrafił się skupić i policzyć punktów. Może jednak rum nie działał na niego dobrze?
    – Jest w ogóle jakaś nagroda dla wygranego? – zapytał starając się trzymać tematu kości.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Pią 14 Lut 2020, 23:03

    Ano... — Rhys spojrzał zaciekawiony na Theo. — A jakbym miał ja pomagać magią, co ci chodzi po głowie? I myślałbyś, że ja... umiałbym takie coś robić? — zagaił temat, bo przecież skąd miał wiedzieć jak dokładnie widzi pomaganie magiczne. Rhysand nie był uzdrowicielem, więc w tym temacie raczej by zaszkodził niż pomógł. A nie miał też czasu by uczyć się leczyć... a jakoś nic innego najemnikowi nie wpadło do głowy.
    I Rhys wbrew pozorom wcale nie wypił za dużo... ale widocznie trochę zmęczone ciało po magicznych wysiłkach, dało się we znaki i upił się znacznie szybciej niż sądził. No, nie upił, ale lekko podchmielił. Na wesoło.
    Rhysand nawet nie podejrzewał, że Theo może mieć takie głupie rozterki typu "będzie nudnym towarzystwem". Najemnik nawet tego nie brał pod uwagę, bo dla niego spokojny wieczór z Theo był właśnie tym czego potrzebował. Nawet jeśli pewne sprawy między nimi nie zostały wyjaśnione do końca... ale z drugiej strony, czy musieli coś mówić? Pewne rzeczy chyba były dość oczywiste... Przynajmniej w głowie najemnika.

    Zaczęli wreszcie grać. Rhysowi, jako dość wprawnemu obserwatorowi nie uszło uwadze zachowanie Theo. Uśmiechnął się pod nosem widząc wynik. Nie był zły, ale chłopak chyba nie potrafił ułożyć z tego czegoś konkretnego.
    Hmmm... Nagroda? — odchylił się lekko na bok, by spojrzeć na Theo z nieco bliższej odległości. No właśnie, o coś grać musieli, a nie mieli zbyt wiele by się obdarowywać jakimiś trofeami.
    Nagrodą będzie wszystko to co sobie zażyczysz. Lub co zażyczę sobie ja. — dodał z podchwytliwym uśmieszkiem.
    Może być? To, policz teraz punkty. Dam ci trochę forów w pierwszej rundzie. — zaśmiał się pod nosem. Upił łyk rumu i potem rzucał on. Nie wypadło źle, więc wpisał swój wynik, wybierając najwyższe numerki.
    Milczeli przez chwilę, a gdy Theo zaczęło już iść całkiem dobrze, Rhys zerknął na niego z boku. Palce najemnika przesunęły się nagle po kolanie Theo, zaczepiając go i próbując zdezorganizować przy rzutach. Nie wydawało się to całkiem przypadkowe, bo jeśli Theo spojrzał na przyjaciela, ten uśmiechnął się jak mała szuja ale nic nie powiedział. Bo i co zresztą miałby mówić?
    W końcu jednak się uspokoił bo trzeba było podliczyć punkty.
    Umówili się, że będą grali do trzech wygranych, żeby było sprawiedliwie. Tą rundę, wygrał Theo...
    Mówiłem, że dam ci na początku fory. — powiedział Rhys pół żartem, po czym upił łyk rumu, teraz bardziej się nim delektując niż wcześniej.
    Zagrali jeszcze raz i kolejną kolejkę wygrał już Rhys, nawet nieszczególnie przeszkadzał Theo, a jedynie słowa spoglądał na niego, jakby chciał wiedzieć co też kryje się w głowie Theodora. 

    Przed nimi było ostatnie starcie, ale tutaj Rhysand aż tak się mocno nie śpieszył... przecież mieli czas by jeszcze je rozegrać. Poza tym trzeba było dopić rum, więc dolał Theodorowi jeszcze trochę i zachęcił do wypicia. 
    Usiadł też trochę swobodniej i bliżej chłopaka, tak że ich uda się o siebie opierały, ale jemu to nie przeszkadzało. Oparł się na dłoniach za sobą.
    Theo? Nie zmieniłeś zdania co do podróżowania ze mną?— Rhys zerknął na chłopaka z wyczekiwaniem.
    Tak sobie myślę... jeśli już spotkam się z ojcem, i wszystko dobrze pójdzie to... chciałbyś gdzieś pojechać, gdzie jeszcze nie byłeś? — ciężka dłoń Rhysa wylądowała na ramieniu Theodora. Niby w koleżeńskim geście, ale oczy Rhysa mówiły coś całkiem przeciwnego. Mężczyzna dobrze pamiętał to co się wydarzyło między nimi i miał chęć na jeszcze, choć na razie się próbował kontrolować.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Nie 22 Mar 2020, 13:42

    Sam nie wiedział, czy pytanie o nagrodę było rozważne. Podświadomie zaczął obawiać się tego, czego Rhysand mógłby sobie zażyczyć, a jednocześnie nie wiedział, czego on mógłby chcieć. Albo czego powinien. Na razie jednak skupił się na grze, a przynajmniej starał się, bo Rhysand usilnie próbował mu w tym przeszkodzić. Do pewnego stopnia było to zabawne, ale głównie skuteczne, bo chłopak naprawdę łatwo się rozpraszał...
    Jednak dzięki temu, a może dzięki rumowi czuł się mniej skrępowany bliskością mężczyzny i nie wyglądał na wystraszonego, gdy dłoń wylądowała na jego ramieniu. Jedynie popatrzył na niego trochę zaskoczony pytaniem. Uśmiechnął się i pokręcił przecząco głową. Nie zmienił zdania.*
    – Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Niewiele podróżowałem do tej pory, więc nietrudno będzie znaleźć miejsce, w którym jeszcze nie byłem – powiedział zgodnie z prawdą, bo nawet nie potrafił jeszcze wyobrazić sobie tych wspólnych podróży. Albo raczej nie wiedział, czy mogło to wyglądać tak, jak by to sobie wyobrażał.
    Odwzajemnił spojrzenie Rhysanda i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że patrzy na niego za długo, żeby teraz zwyczajnie odwrócić wzrok. Niech coś zrobi, cokolwiek...
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 22 Mar 2020, 15:12

    Chłopak pewnie słusznie się obawiał, czego to sobie może zły i nieokrzesany najemnik zażyczyć. Choć może jednak życzenia Rhysa spodobały by się Theodorowi? Nie wiadomo. na razie jednak skupili się na grze. A Rhys na dokuczaniu chłopakowi, przez co ten nie do końca radził sobie z liczeniem i wyrzucaniem oczek, a to z kolei bawiło samego mężczyznę. Nie sądził, by mógł aż tak rozpraszać Theo, a jednak... przy minimum wysiłku potrafił robić to całkiem dobrze.
    Czyli... nie muszę się wysilać z jakimiś niesamowitymi kierunkami podróży? Dobrze wiedzieć. Choć sądziłem, że lepiej urodzeni co chwilę gdzieś sobie jeżdżą. — zaśmiał się cicho.
    Dłoń Rhysa na pewno ciążyła na ramieniu Theo, a sam mężczyzna odwzajemnił spojrzenie chłopaka z lekkim uśmiechem. Również zapatrzył się na niego, w podpitym umyśle kontaktując, że Theo nie odwrócił jeszcze wzroku... Tak jakby czekał, aż on coś zrobi. Nie wiedział, czy dobrze wykalkulował, czy naprawdę Theo czegoś od niego oczekiwał, spoglądając właśnie tak jak teraz, ale Rhys nie zamierzał się dłużej powstrzymywać. 
    Rum i zwykła męska chuć za mocno hulały w jego krwi.

    Rzucił kostki gdzieś na bok, a dłoń z ramienia przesunęła się na kark chłopaka, tylko po to, by przyciągnąć go ku sobie. Sekunda, dwie wahania ale tylko tyle, bo zaraz wpił się w wargi Theo, ponownie wyczuwając  z zaskoczeniem jakie są miękkie. Za to on, z lekkim zarostem był bardziej szorstki niż podejrzewał, ale nawet się nie przejmował, że może dla chłopaka nie będzie to zbyt przyjemne. 
    Poczuł jak serce zaczyna mu szybciej bić, a lekki dreszczyk podniecenia rozlewa się po jego ciele. Jednak teraz starał się choć odrobinę kontrolować, by nie wziąć go tak szybko jak ostatnim razem. Chciał... dłużej rozsmakować się w tym "zakazanym" uczuciu.
    Złapał po chwili Theodora za skraj koszuli i pociągnął na siebie, by usiadł na nim okrakiem, czy coś. Sam natomiast położył  się wygodniej na futrach na których wcześniej siedzieli.
    Łypnął na niego z dołu z jakimś szelmowskim błyskiem w oku. Kąciki ust Rhysa wygięły się lekko, bo coś mu mówiło, że Theo teraz też nie zamierzał uciekać. A jemu... zwyczajnie to odpowiadało. Przesunął łapczywie dłońmi pod koszulą chłopaka.
    Zdejmij koszulę i moją też.— powiedział nieco ochrypły głosem.
    Odrobinę się podniósł obserwując Theo z tak bliskiej odległości... i mimo, że wiedział iż nie powinien tego czuć co teraz, to wybrzuszenie w jego spodniach mówiło coś całkiem przeciwnego.
    Tym razem Rhys nie musiał uświadamiać aż tak bardzo Theo, bo chłopak wiedział czego powinien się spodziewać. Poza tym po rumie, wszystko było... jakieś takie łatwiejsze, łącznie z dostaniem się pomiędzy uda chłopaka. Tym razem jednak musiała wystarczyć im ślina... Rhys nie miał głowy do szukania bardziej wyszukanych olejków. Ale nie zapomniał się i nie szarżował od razu... Mimo wszystko chciał by kolejnego dnia Theo potrafił chodzić i by mu też było dobrze.
    Skotłowali sie na futrach kilka razy, aż nie opadli całkiem z sił...  

    Rhys oddychał ciężko, leżąc na boku, ale czuł się dobrze. Zaspokojony i o dziwnie szczęśliwy. 
    Podciągnął się lekko, by spojrzeć na nagiego chłopaka leżącego obok na sienniku. Nawet nie pamiętał kiedy się przenieśli na to bardziej "wygodne" leżysko. Uśmiechnął się pod nosem, trochę głupkowato, po czym odgarnął włosy Theo.
    Uhm... wszystko dobrze u ciebie? — musiał spytać, bo mimo, że teraz otrzeźwiał to nie wiedział, czy może nie potraktował go o jeden raz za... dużo, albo za ostro. Przeciągnął się by sięgnąć do spodni i wyjąć z nich papierośnicę... Musiał zapalić. Nie wiedział co ma jeszcze powiedzieć, więc sobie odpalił skręta.
     — Chcesz? Po... smakuje całkiem inaczej. No i tego... — mruknął trochę nieporadnie, bo co miał niby powiedzieć? Chyba teraz już wszystko było dość jasne. A sam seks trwał znacznie dłużej niż wtedy, gdzie go zwyczajnie poniosło.
    Odetchnął cicho i zerknął znów na Theo i uśmiechnął się lekko, dość sympatycznie...
    Ale pomimo uśmiechu to jego wzrok sugerował chłopakowi "zacznij mówić - cokolwiek!". On nie miał doświadczenia w gadkach po, bo zazwyczaj był w burdelach i wychodził. A tu co? Miał iść w zaspę? Mało prawdopodobne... A nie chciał zacząć znów bredzić od rzeczy.

    Sponsored content

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 11 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 06:32