Wygra ten, którego karmisz...

    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 19 Sty 2020, 17:05

    Taki duży mężczyzna wiedział, że czasami zaczyna się niewinnie, a kończy w rowie. Prawie jak z piciem... W każdym razie, chory facet to marudzący facet i teraz Rhys w pełni dawał temu swój wyraz. Mimo to uśmiechnął się do Theo i skinął mu głową.
    To... dobrze. Pewnie masz rację. — dodał jeszcze z uśmiechem. Cieszył się, że Theo nie chce go zostawić i nie tylko z powodu choroby, ale pewnie...tak ogólnie też. Miło było wiedzieć, że ktoś cię lubi. Może nie do końca oczekiwał, że chłopak aż tak go polubi... ale to chyba też mu nie przeszkadzało.
    Potem jednak zrobiło się mniej miło, bo Rhys zaczął majaczyć coś całkiem od czapy o Azkreście. Spojrzał na Theo lekko zaskoczony i chyba także przestraszony taką ponurą wizją, jaką cynicznie roztoczył chłopak.
    Oczywiście, że przeżyjesz. Co... ty w ogóle wygadujesz?! — teraz to Rhys się zirytował. Wziął od Theo kubek i spojrzał na niego jeszcze raz, tym razem bardziej uważnie.
    Jednak nic już nie mówił, zajął się dmuchaniem w gorący napar. Sączył go powoli i nie wiedział jak ma się zachować. Nie chciał zirytować Theo, po prostu był ciekaw. Może nawet wolałby, by Theo został z nim, albo gdzieś w pobliżu. Mogli by razem robić jakieś zlecenia, czy cokolwiek innego, bo polubił chłopaka. Zresztą  nie sądził, by Azkres chciał zabić Theo i... tym samym siebie, skoro czar się nie uda, to obaj zginą. Na pewno do tego nie będzie chciał dopuścić.
    Ale... zawsze zostawało jakieś "ale".
    Theo? Chciałbym porozmawiać z Azkresem. Teraz. — jak na człowieka męczonego gorączka, wydawał się w tej chwili całkiem trzeźwy. Możliwe, że to strach o życie Theo tak zmotywowało Rhysanda.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Nie 19 Sty 2020, 18:39

    Theo, pomimo że nie znał się na magii, to zdawał sobie sprawę z tego, że taka ingerencja w jego umysł może się udać, ale wcale nie musi. Nie chodziło przecież o wyleczenie kataru. Wolał jednak to niż inną opcję jaką wcześniej rozważał Azkres, czyli przyzywanie demona, jaki miał ułatwić cały proceder. Theodor nawet nie chciał myśleć, co by się wydarzyło, gdyby taki byt wydostał się na wolność...
    Westchnął tylko na słowa najemnika, bo wcale go nie pocieszyły. Nadzieja i dobre intencje tutaj nie wystarczą. Być może to było powodem ciągłego podłego nastroju chłopaka. Czuł się zupełnie bezsilny, bo nie wiedział, co gorsze. Utrata wspomnień, postradanie zmysłów, śmierć... czy niczym nieograniczony Azkres. A może chodziło o to, że nawet gdy czar się uda, to Theo zostanie zupełnie sam, porzucony jak niepotrzebna skorupa i zdany tylko na siebie. Nie był pewien, czy poradzi sobie nie mając na podorędziu maga, którego pomoc była nieraz jedyną ucieczką przed niebezpieczeństwem.
    Próbował przygotować coś do zjedzenia, ale nie umiał się skupić. Na tym polu także mag radził sobie lepiej od niego. Czy byłby w ogóle kimś ciekawym i wartościowym bez Azkresa? Bał się, że nie.
    Stał odwrócony plecami do Rhysanda, gdy ten nagle zażyczył sobie porozmawiać z czarownikiem. Może to i lepiej, bo Theo poczuł ulgę na samą myśl, że w końcu może odejść w niebyt i nie myśleć o niczym.

    Azkres rozejrzał się nieznacznie. To co widział przed sobą, czyli kilka brudnych kubków i misek, nie było zbyt ciekawe. Theodor chyba sobie nie myślał, że będzie tutaj za nich sprzątał?! Mag zmarszczył brwi i odwrócił się dostrzegając Rhysanda. Czyżby mężczyzna czuł się już gotowy do dalszej nauki? Wątpił. Nie waliło się, nie paliło... Czego więc chciał? Patrzył na niego bez słowa oczekując jakiejkolwiek informacji. Już po samym spojrzeniu najemnik mógł się zorientować, że to nie Theo na niego spogląda.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 19 Sty 2020, 19:35

    Rhysand nie wiedział jeszcze jak będzie wyglądało to całe wyciąganie Azkresa z Theo i czar. Nie miał pojęcia, czy będzie to nieprzyjemnie dla chłopaka, czy może wręcz przeciwnie. Ale wszystko teraz podpowiadało Rhysandowi, że to właśnie męczy Theodora i między innymi dlatego najemnik chciał porozmawiać z Azkresem.
    Nie wiedział, że Theo martwi się innymi rzeczami, jak tym, że bez Azkresa mógłby być bezużyteczny...
    Nie minęła chwila, a Theo spełnił prośbę Rhysa i zaraz potem pojawił się mag. Od razu można było się domyślić, że jest to Azkres, a nie Theodor.
    — Musimy porozmawiać. — zaczął, spoglądając na Azkresa i usiadł wygodniej na sienniku, by choć trochę dodać sobie godności. Azkres znów go lekko peszył, w całkiem inny sposób niż robił to chłopak.
    Azkresie? Czy.. Kurwa. — zaciął się, ale zaraz jednak przywołał się do porządku, jedynie cicho kaszląc, bo znów cos go zadrapało w gardle.
    Chcę wiedzieć, czy Theo coś grozi podczas czaru waszego rozdzielania? Wiem, że on się tym martwi, do tego stopnia, że nie jest sobą... Tak, właśnie! — spojrzał uważnie na Azkresa, nagle podchwytując swoją własną myśl — Bo ty nie znasz Theo, nie rozmawiałeś nim, nie wiesz, jaki był... teraz jest całkiem inny. — łypnął okiem na maga — Czy możesz... powiedzieć mi jak to wyglądać będzie? Albo mu napisać w dzienniku? — spoglądał na niego z wyczekiwaniem, wytężając swoje lekko przekrwione od gorączki oczy.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Nie 19 Sty 2020, 20:28

    Azkres lekko uniósł brwi minimalnie zaciekawiony tym, o czym mężczyzna chce z nim porozmawiać. Stał więc nie ruszając się ze swoje miejsca i prześlizgnął badawczym spojrzeniem po Rhysandzie, ale kiedy ten zaczął kaszleć, tylko potwierdził podejrzenia czarodzieja. Chwilowo jednak stracił zainteresowanie stanem zdrowia najemnika, na rzecz usłyszanego właśnie pytania. Czy raczej dość nieskładnego wywodu.
    – Nie mam pojęcia, jak to może wyglądać, Rhysandzie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, ani nie widziałem – odpowiedział ze spokojem i podszedł powoli do mężczyzny. Przykucnął obok jego siennika.
    – Jesteś chory? – zapytał, ale nie zaczekał na odpowiedź. Sam sięgnął dłonią do czoła Rhysa, o ile ten go wcześniej nie powstrzymał. Ale nie potrzeba było wytrawnego medyka, aby stwierdzić, że mężczyzna jest rozpalony. Azkres nie był więc do końca pewien, czy to co usłyszał było bredzeniem w chorobie, czy jego niepokój miał jakieś logiczne uzasadnienie.
    Po chwili namysłu postanowił jednak odpowiedzieć.
    – Pytałeś o to już wcześniej, ale mogę powiedzieć raz jeszcze, skoro tak cię to dręczy – wstał i rozejrzał się w poszukiwaniu dziennika. Kiedy go znalazł, porzucony gdzieś koło drugiego posłania, wziął go do ręki i przejrzał ostatnie strony. Nie znalazł tu zbyt wiele. To rzeczywiście nie było podobne do Theodora, który zazwyczaj dość dokładnie opisywał to, co się działo. Rhys musiał poczekać dłuższą chwilę, zanim Azkrez zaczął kontynuować swoją wypowiedź.
    – Tak, to co zamierzam zrobić, jest niebezpieczne. Tak samo dla Theodora jak i dla mnie. Jednak nie jestem w stanie do końca przewidzieć, co się wydarzy. Mogę jedynie spekulować wykorzystując to, co wiem na temat czarów i magii – odłożył niepotrzebny już dziennik na stole i kontynuował. – Jak już wiesz, mamy dwie drogi do wyboru. Theodor chciałby, aby nasze umysły stały się jednym, co prawdopodobnie pozbawi go... nas wspomnień i nie wiadomo kim się staniemy i czy ta osoba pozostanie przy zdrowych zmysłach. Ja pragnę jednak zachować to, kim jestem, ale także być wolnym. To jednak musi odbyć się większym kosztem, bo duch nie może istnieć bez naczynia jakim jest ciało. I pomimo, że rozdzielenie może okazać się mniej przyjemne niż połączenie, to myślę, że obaj na tym skorzystamy. Theodor nie musi tego tak widzieć w tej chwili, ale po wszystkim będzie mi wdzięczny. Kupiliście też czosnek? – zapytał ni z tego ni z owego, bo z dziennika dowiedział się o wyprawie po zakupy. Rozejrzał się po izbie w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy i bez względu na to, czy Rhys chciał mu odpowiedzieć, poradził sobie sam. Obrał kilka ząbków i zgniótł je mieszając razem z miodem i imbirem. Z taką mieszanką wrócił do Rhysanda i podetknął mu pod nos łyżkę pełną zdrowotnej papki.
    – Zjedz to. Jedna łyżeczka dziennie wystarczy. Nie smakuje tak źle, jak wygląda – zachęcił go i cierpliwie czekał, aż zje.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 19 Sty 2020, 21:07

    Rhys spoglądał na Azkresa, zastanawiając się co ten mu na to powie. Sam nie do końca pewnie dobrze sformułował pytanie, ale jesli to by nie poskutkowało, to zamierzałby pytac dalej. Inaczej. Jednak Azkres chyba domyślił się i wiedział, o co mężczyźnie chodzi.
    Skinął powoli głową, bo wiadomo... że Azkres nie mógł nigdy takich czarów odprawiać. Jednak to go nie uspokoiło. Zdziwił się, że mag podszedł bliżej, prawie siadając na jego sienniku. Pozwolił by dłoń maga dotknęła jego czoła. Zrobił małego zeza w kierunku Azkresa ale nie wyrywał się, bo i po co?
    Mhm. — przytaknął, choć chyba Azkres nie był ślepy i widział co się też dzieje z najemnikiem. Ale tak jakby... w obecności maga, trochę wyzdrowiał. Nawet nie charczał tak mocno. A może to ta herbata? Albo nie chciał, by Azkres sądził, że Rhys jest mięczakiem.
    Czekał na odpowiedź maga i w końcu też się doczekał.
    Spoglądał na maga, przetarł jedno oko, czując, ze odrobinę mu łzawi. Ale zaraz skupił się na opowieści Azkresa. Może i już wcześniej rozmawiał na ten temat z Azkresem, ale może jednak Azkres powinien jakoś to...opisać Theodorowi? Jedna rzecz lekko zaniepokoiła Rhysa, choć nie, to nie była jedna rzecz a kilka. Zmarszczył brwi i zerknął na maga.
    Duch nie może istnieć bez ciała... Czy będziemy musieli kogoś zabić, abyś mógł go... opętać? Theo nigdy nikogo nie porwie. A ja... sam nie wiem. — Powiedział cicho, zerkając na maga. Rhys nie wiedział jak mają to zrobić? Mieli ubić żywą istotę, by oddać Azkresowi? Czy może wydobyć świeże zwłoki? Wszystkie opcje wydawały się trochę... groźne. Ale może Azkres ma jakąś inną metodę, mniej krwawą? Może cos wymyślił przez ten czas.
    Kupiliśmy... — zaczął ale Azkres i tak się juz zaczął krzątać i widać, znalazł to czego szukał. Rhys westchnął cicho nad tym wszystkim.
    Najemnik zaczął myśleć o czymś innym. O samym jego zadaniu. Było znaczące.
    Bił się z myślami, które krążyły wokół tego wszystkiego  i między innymi, dlatego nawet nie zareagował na imbirową papkę, jaką podsunął mu Azkres. Choć, gdy już zeżarł, zdziwił się, że ten o niego dba. Spojrzał na niego nieco rozszerzonymi oczami. Trochę ze zdziwienia, ale także z obawy jakiejś która zaczęła kiełkować w sercu Rhysa.
    Hm... Azkresie? Mógłbyś potem napisać swoimi słowami o tym, co się będzie działo? Przynajmniej część, bo chyba by chciał wiedzieć.. — zerknął na maga, po czym odetchnął i spytał już o to co naprawdę go męczyło.
    Co się stanie, gdy zaklęcie pójdzie nie tak? Czy... umrzecie? Naprawdę sądzisz, że podołam? — teraz Rhys widocznie się zestresował, przestraszył. Jeśli coś pójdzie nie tak, to z jego winy, to nie wiedział, czy potem mógłby żyć jak gdyby nic z takim ciężarem.  Zagryzł lekko wargę, tłumiąc kolejny atak kaszlu.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Nie 19 Sty 2020, 21:58

    Azkres westchnął ciężko. Nie wymagał tego, aby Rhysand zdobywał dla niego ciało w taki czy inny sposób.
    – Sam się tym zajmę – odpowiedział, a wyobraźnia mogła tylko podpowiedzieć resztę. Czarownik miał pewnie na to wiele pomysłów i sposobów, które zdążył przemyśleć wiele razy. Na szczęście znał się nie tylko na pozyskiwaniu cudzych ciał, ale także na leczeniu, z czego Rhysand mógł skorzystać po raz kolejny. Tym razem obeszło się bez przypalania rozżarzonym żelazem i wystarczyło trochę czosnku i miodu. Mężczyzna zjadł posłusznie swoje “lekarstwo”, więc Azkres mógł zająć się czymś innym. W pierwszej kolejności podrzucił do ognia, a później stwierdził, że przydałoby się też zrobić jakieś śniadanie. Czuł głód, a skoro już tu był, to chętnie coś zje, zanim zapomni jak smakuje jedzenie...
    Znalazł kilka jajek, które przetrwały podróż, masło i jakąś wędlinę, więc padło na pożywną jajecznicę. Może i Rhysandowi dobrze zrobi taki posiłek, bo przynajmniej zajmie usta czymś innym niż gadanie. Jego prośba wydała się nieco dziwna czarownikowi.
    – Theodor zdaje sobie sprawę z tego, co go czeka – odpowiedział krótko, bo nie wiedział, co niby miałby jeszcze tłumaczyć chłopakowi. Po kolejnym pytaniu zaczął się zastanawiać, czy Rhysand zaczyna tchórzyć, jeszcze zanim zaczął robić cokolwiek.
    – Nie wiem. Podołasz? – spojrzał na niego niezadowolony z takiego braku chartu ducha. Sądził, że mają to już za sobą, ale widać się pomylił. Nie mógł jednak pozwolić na to, żeby Rhysand popadł głębiej w podobne obawy, bo to nikomu by się nie przysłużyło. – Gdybym nie wierzył, że dasz radę, to w ogóle bym cię o to nie prosił. A ryzyko istnieje zawsze. Świat bez wyzwań byłby bardzo nudnym miejscem, nie uważasz? – uśmiechnął się trochę niepokojąco, jak to on.
    Niedługo po tym w izbie pachniało jajecznicą. Mag postawił dwa talerze z jedzeniem na stole. Jeśli Rhys myślał, że będzie miał podane śniadanie “do łóżka”, to się pomylił. Chory czy nie, musiał wstać do stołu jak człowiek. Azkres nie czekał na niego i ułamał kawałek chleba, ale zanim go zjadł, zastanawiał się nad czymś chwilę.
    – Hm – mruknął i popatrzył uważnie na najemnika nie pozostawiając miejsca na żadne próby unikania odpowiedzi, albo oszukiwanie. Tym razem jego kolej na pytania – Powiedz mi szczerze Rhysandzie, co tak naprawdę kryje się pod twoimi obawami?
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 19 Sty 2020, 22:23

    Rhysand spoglądał na Azkresa jeszcze chwilę, po czym przeniósł spojrzenie na swoje dłonie. Jednocześnie ulżyło mu, że to ani on, ani Theo nie będą musieli się tym zajmować. Co prawda, Theo i tak był przeciwny, ale już Rhys miał trochę bardziej elastyczną moralność.
    Położył się jeszcze na chwilę, korzystając z większego ognia - dzięki Azkresowi. Zrobiło mu się o wiele cieplej i przyjemniej, przynajmniej dla ciała. Bo umysł nieustannie pracował i podsuwał różne wizje czarów.
    Podołam, nie mam wyboru. Po prostu się martwię. A takich wyzwań wolałbym mieć jak najmniej w przyszłości.— skrzywił się, gdy Azkres nie widział. Pewnie, gdyby chodziło tylko o maga, to by się tak nie bał. Ale w grę wchodziło zdrowie Theodora. Westchnął pod nosem, po czym spojrzał w kierunku "kuchni". Azkres jak widać miał mały talent kulinarny i właśnie robił jajecznicę. Żołądek Rhysa zaburczał radośnie.
    Uniósł się z łóżka by usiąść do stołu. Poprawił koszulę i już miał zająć się jedzeniem, lecz Azkres wolał jeszcze przemaglować Rhysa. Mężczyzna fuknął cicho, od razu chcąc zaprzeczyć. Ale pewnie to nie miało sensu, nie pod tym spojrzeniem.
    Boję się... Boję, że zrobię krzywdę Theo, nieumyślnie. — zaczął grzebać w jajecznicy — Że chłopak będzie miał do mnie żal, że mnie znienawidzi za to wszystko co musimy zrobić, byście żyli osobno... — zawahał się — Albo, że potem będzie chciał sam sobie zrobić krzywdę, lub pójdzie do tego pierdolonego Zakonu i oni coś mu zrobią, gdy tylko usłyszą o tobie. Ach... gówno. Chuj.. — zacisnął usta zirytowany i zmartwiony jednocześnie.
    Jajecznica pachniała ładnie i w końcu przemógł się, żeby wziąć kęs.
    Zaczął żuć i spojrzał na Azkresa. Był ciekaw, co sam mag teraz powie. Zacznie się śmiać, że Rhysa obchodzi los Theodora? Że ma głupie obawy?
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Pon 20 Sty 2020, 21:36

    Azkres zmrużył oczy słysząc jak niechętnie Rhysand podchodzi do wyzwań. Czarownik pomyślał, że mężczyźnie będzie potrzebny nie tylko trening siły woli, ale również wiary w siebie. Może powinien jednak spędzać z nim więcej czasu i być uważniejszym na takie przejawy słabości?
    – Czy to nie ty sam chciałeś odzyskać swój magiczny dar? I po co? Żeby rozpalać w kominku siłą woli, czy żeby robić rzeczy, których inni nie są w stanie sobie nawet wyobrazić?
    Mag nie był aż tak głupi i ślepy, żeby nie zauważyć troski Rhysanda o chłopaka. Stąd też postanowił zadać kolejne pytanie, które miało pomóc mężczyźnie wykrztusić to, co tak naprawdę go kłopocze. Azkres słuchał z zainteresowaniem i namysłem. Tym razem nie próbował przekonywać najemnika, że źle myśli. Wprost przeciwnie...
    – Rozumiem – powiedział i przegryzł kęs pieczywa z jajecznicą. Nie lubił jeść jej na zimno. – W takim razie niech te obawy cię motywują, a nie ograniczają. Nie dokładaj także Theodorowi czarnych myśli. Uważasz, że to w czymkolwiek pomoże jeśli opiszę mu ze szczegółami, co może pójść nie tak?
    Milczał przez krótką chwilę pozwalając, aby Rhysand sam sobie odpowiedział na to pytanie. Azkres naprawdę wierzył, że wszystko może się udać i zdawało się, że nic tej pewności nie jest w stanie zachwiać. Co więcej, swoją postawą miał zamiar zaszczepić to także w Rhysandzie. Z drugiej strony przewrotne usposobienie maga sprawiało, że trudno było go do końca rozgryźć.
    – Jestem jego częścią. Krzywdząc jego skrzywdziłbym także siebie. Musi mi po prostu zaufać – powiedział trochę łagodniej niż zwykle, ale nie był skory, aby bardziej odsłaniać tę część siebie. Szybko na jego usta powrócił przebiegły uśmiech, może odrobinę mniej paskudny niż zawsze. – A ty powiedz mu to, co mi przed chwilą. Wtedy zobaczysz jak działa prawdziwa magia – zaśmiał się i wrócił do jedzenia. Pomimo obaw i wątpliwości Rhysanda, a także rewelacji na temat tego, że Theodor jest podejrzanie nieswój, Azkres wydawał się całkiem zadowolony. A może po prostu smakowała mu jajecznica?
    – A skoro już o magii mowa, to jak ci idzie trenowanie skupienia? Widzę, że chyba nic więcej nie podpaliłeś, choć na twoim miejscu uważałbym przy kichaniu... – popatrzył na mężczyznę krytycznym okiem ciekaw jego postępów.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Pon 20 Sty 2020, 21:42

    Magia była dla Rhysa taką abstrakcją jak jakieś salta na arenie cyrkowej. Choć, salta przynajmniej w teorii wiedział jak można wykonać, ale tu z magią, to ni chuja. Więc może przez to miał takie, a nie inne nastawienie.
    Zerknął na Azkresa, bo nagle zachciało mu się śmiać z tego wszystkiego.
    Oczywiście, że chcę! Tylko... nie wiem jak tego dokonać. — dodał, bo na razie to i dla niego była to abstrakcja.
    Potem też zeszło na całkiem inny temat, poważniejszy i widać było, że to naprawdę najemnika dręczy w jakimś stopniu. Próbował trochę w międzyczasie zjeść jajecznicy, ale nie smakowało mu aż tak jak sądził, że będzie. Mimo to, musiał jeść by być silnym. Tak samo musiał uporać się z swoimi obawami.
    W zasadzie myślałem, że napiszesz to tak, żeby właśnie się nie martwił...— mruknął pod nosem, bo było jasne, że nie chciał by Theo martwił się jeszcze mocniej niż robił to teraz.
    Zjadł jeszcze śniadania, korzystając z tego chwilowego milczenia, jakie zapanowało w izbie. Dumał nad tym co powiedział mu Azkres. Sam mag wydawał się zupełnie pewny, że wszystko się uda, więc kim on był, by wątpić? Spojrzał na maga i uśmiechnął się mimo wszystko, bo przecież Azkres miał rację. Rhysand musiał przyłożyć się do nauki i postępować zgodnie z tym co każe mu mag. Wtedy na pewno wszystko się uda. Prawda?
    Rhysand spoglądał na odrobinę łagodniejszego Azkresa i pomyślał, że wtedy o wiele bardziej przypominał Theo... Dziwne uczucie, bo przecież to nie był Theo. Kolejny powód, by Azkres miał jakieś inne ciało... Otrząsnął się z tego uczucia.
    Po chwili oczy Rhysa się lekko rozszerzyły, na kolejne słowa magusa.
    Co..? Nie wiem, czy umiem, kurwa. Powinienem? — zapowietrzył się, bo nie sądził by był w stanie powiedzieć to samo Theodorowi, co wydukał tu Azkresowi. Nie, nie sądził, że będzie umiał i jakoś... bał się aż tak odsłaniać. Ale z drugiej strony, naszła go myśl, że to może naprawdę pomogło by Theo i choć na trochę poprawiło mu humor?
    Zasępił się na kilka chwil, co poradzić w tej sytuacji. Zerknął przy okazji spd byka, na wybitnie wesołego Azkresa.
    Znów ten mag coś sobie roił w tym łbie?
    Zgarnął jeszcze resztę jajecznicy widelcem, poprawił pieczywem... i westchnął pod nosem.
    Nie bądź taki dowcipny, bo zaraz na ciebie wyceluję i nie będzie juz tak wesoło!— zrobił minę jakby miał zamiar kichnąć, ale jednak tylko żartował. Król dowcipu. — Wydaje mi się, że zrobiłem postępy. Zamierzasz to jakoś em... sprawdzić i dać mi inne zadanie? — Rhys poprawił się na krześle i z wyraźnym zainteresowaniem spojrzał na Azkresa. — Może... coś mi pokażesz? Mmm może na początek jak pomóc sobie z rozpaleniem ognia? Albo jeszcze coś innego? — tu się trochę droczył z Azkresem, bo mag mówił o tych wielkich rzeczach i tak dalej. Ale nie ulegało wątpliwości, że taka zdolność czasami by była mile widziana w rhysowym najemniczym świecie. Tak samo, Azkres mógł nawet pokazać jak zagotować samą wodę z siebie, a to szczególnie by przyśpieszyło kąpiele...
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Wto 21 Sty 2020, 21:26

    Azkres popatrzył wzrokiem bez wyrazu.
    – Sugerujesz, że mam go okłamać? – zapytał, bo powiedzenie chłopakowi, że wszystko będzie dobrze, było stwierdzeniem bardzo naiwnym. – Nic z tego, co nas czeka, nie będzie ani proste, ani przyjemne. Ale jeśli się przyłożysz i trochę ci się poszczęści, to być może straty jakie poniesiemy także będą niewielkie – stwierdził chłodno i całkiem poważnie. To o już o wiele bardziej pasowało do maga niż chwilowa łagodność, która równie szybko zniknęła, co się pojawiła.

    Czarownik dał dobrą radę Rhysandowi, na co ten zareagował niemal przerażeniem. To znaczyło, że tym bardziej powinien powiedzieć wszystko Theodorowi. Azkres uśmiechnął się do swoich myśli i już nic nie mówił. Pozwolił, żeby mężczyzna sam się nad tym zastanowił.

    Czarownik uniósł z powątpiewaniem jedna brew. Nie był pewien, czym Rhysand chciał w niego celować. Nieudolnym zaklęciem czy flukiem z nosa? To pierwsze jeszcze jakoś by zniósł...
    Dobrze jednak było widzieć, że Rhysa ciekawi to, czego może się nauczyć. Zdziwiłby się, gdyby było inaczej. Magia dawała przecież wiele możliwości niedostępnych dla przeciętnych śmiertelników. A to, pomimo zagrożeń, kusiło... Dlatego Azkres uważał, że walka Zakonu nigdy nie wygra swojej walki, która tak naprawdę toczyła się o władzę, a nie o bezpieczeństwo ludzi.
    – Nie będę niczego sprawdzał. Jeśli się nie przyłożyłeś, to prędzej czy później sam odczujesz tego skutki – uśmiechnął się paskudnie, bo wspomniane skutki nie mogły być przyjemne. – Jednak dla bezpieczeństwa nie próbuj niczego, kiedy mnie akurat nie ma w pobliżu.
    Zauważył, że mężczyzna również skończył swoje śniadanie, więc zabrał talerze i odstawił je gdzieś na bok.
    – Pokażę – zgodził się, o dziwo, bardzo chętnie pomimo tego, że Rhysand trochę się z nim droczył. Wiedział jednak, że pokazanie mężczyźnie tego, co sam chce zobaczyć, pomoże podsycić jego chęci, a także wyzwolić ciekawość na więcej. A tego przecież potrzebował, aby sprawnie pojąć istotę swojego daru. Poza tym Azkres również uważał takie zaklęcia za bardzo przydatne.
    – Tylko najpierw wyzdrowiej – chwilowo zgasił jego zapał, bo zdrowy rozsądek też miał coś do powiedzenia.
    Czarownik znalazł swoją torbę i usiadł z nią przy stole. Spoglądając na zawartość pozytywnie się zaskoczył, bo znalazł tam kilka nowych woreczków z ziołami i nie tylko. Otworzył kilka z nich i powąchał, żeby upewnić się co do ich zawartości.
    – Coś jeszcze zaprząta ci głowę? – zapytał nie spoglądając na Rhysanda. Zajął się mieszaniem ziół.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Wto 21 Sty 2020, 21:33

    Rhys spojrzał zrezygnowany na Azkresa, bo w jego ustach to wszystko co właśnie pomyślał Rhys, naprawdę wypadało źle i słabo. Wzruszył ramionami i pokręcił w końcu głową.
    Nie,nie o to mi chodziło... — burknął, po czym spojrzał z nową determinacją na maga. Azkres mógł wywnioskować, że najemnik naprawdę będzie się przykładał. Głównie ze strachu o zdrowie Theo, ale tym samym i Azkres mniej ucierpi. Choć miał nadzieję, że jednak nie będzie to takie nieprzyjemne, czy bolesne jak sobie wyobrażał.
    Zerknął zaciekawiony na maga i poczuł nieprzyjemny dreszcz spowodowany i spojrzeniem mężczyzny, ale też jego słowami. Miał się przekonać? Miał nadzieję, że jednak jego opanowanie i dążenie do wykonania czarów dobrze, spowoduje, że nic złego się nie stanie. Jemu i osobom w jego otoczeniu. Nie chciał być jak jakiś dziki mag, który zna zaklęcia, ale nie potrafi niczego kontrolować.
    Na razie się nie zanosi na to, bym cokolwiek próbował. Nawet nie wiem jak... — Rhys spojrzał bezradnie na Azkresa, bo jakaś część niego naprawdę chciała by już spróbować czegoś nowego. Poczuł nagle nadzieję, że Azkres mu pokaże coś mniej skomplikowanego, ale mag oczywiście musiał go zaraz sprowadzić na ziemię jednym zdaniem. Mężczyzna nachmurzył się lekko i już miał zaprzeczać, że przecież wcale z nim nie jest tak źle, lecz jakby na potwierdzenie słów o zdrowieniu i na przekór wszystkiemu, rozkaszlał się okrutnie.
    Po chwili odetchnął głośniej i przepił zdrapane gardło wodą albo jakimiś resztkami herbaty.
    Zastanawiam się — zerknął na maga — Jeśli wszystko pójdzie dobrze z moją nauką, to co zamierzasz potem, gdy już będziesz miał władzę nad samym sobą? Odejdziesz gdzieś? Czy może będziesz chciał... może mnie dalej czegoś uczyć? — łypnął na Azkresa trochę uważniej. On sam prędzej, czy później, zamierzał oczywiście spróbować odnaleźć ojca. Miał do niego wiele pytań, jak chociażby to dlaczego go nie zabrał, gdy był mały, by móc szkolić. Skoro zadał sobie trud na ukrywanie go. Ale by znaleźć ojca, musiał wspomóc się wiedzą Azkresa, który na pewno znał jakiś sposób, by to osiągnąć.
    No i jeszcze ta sprawa z moim ojcem... mieliśmy go znaleźć. — dodał jeszcze ciszej, by się upewnić, czy aby mag nie zapomniał o tym małym szczególe umowy.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Wto 21 Sty 2020, 21:36

    – I bardzo dobrze... – mruknął ciszej, bo Rhysand zapewne puściłby ich z dymem. Teraz może i był zawiedziony, że Azkres nic mu nie pokaże, ale czarodziej wiedział, że najemnikowi prędzej czy później wyjdzie to bokiem i zatęskni za czasem, kiedy był laikiem w tej dziedzinie tak jak teraz.

    Mag zdziwiłby się, gdyby Rhys nie skorzystał z danej mu okazji na zadanie kolejnych pytań, ale wysłuchał go cierpliwie. Zerknął na niego przez moment znad woreczka z rumiankiem i uśmiechnął się tajemniczo.
    – Będę robił to, co do tej pory, ale o wiele lepiej – odpowiedział w zasadzie nie zdradzając nic. Rhysand zdążył poznać już Azkresa od tej strony i wiedział, że ten woli powiedzieć za mało, albo nic niż zdradzić zbyt wiele. Musiał jednak to zaakceptować, bo mag nie wyglądał na kogoś, kto chciałby się zmieniać. – Myślę, że mógłbym również ciebie uczyć, o ile masz coś do zaoferowania w zamian za mój czas i wiedzę.
    W tej chwili umówili się na układ „przysługa za przysługę”, ale po ich wykonaniu mag nie był przecież do niczego zobowiązany i takie rozwiązanie wydawało mu się uczciwe. A skoro już o przysługach mowa...
    – Znajdziemy go, pod warunkiem, że nadal żyje – stwierdził chowając wszystkie specyfiki w swojej torbie. Wydawał się dziś wyjątkowo ugodowy i bezproblemowy. Otworzył dziennik i zapisał w nim kilka słów. Była to rozpiska o tym, jak często pić mieszankę ziół, która właśnie przygotował. Żadna filozofia, ale chciał to przekazać Theodorowi.
    – To powinno was obu trochę wzmocnić – uśmiechnął się i uznał, że na razie nic tu po nim. Znikł.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Wto 21 Sty 2020, 21:39

    Najemnik westchnął przeciagle, z lekką rezygnacją. Wzniósł na moment oczy ku niebu.
    Jak widzę, to na razie nie dowiem się nic więcej od ciebie. Tylko nie każ mi medytować na raz z całym zastępem kubków, bo mogę nie zdzierżyć.  — tu Rhysand sobie trochę żartował, po czym zerknął na Azkresa z namysłem. Uśmiechnął się lekko, lustrując Azkresa spojrzeniem.
    Nie wiem co dokładnie by cię interesowało w zamian, ale może dało by się... dogadać. — z każdym w końcu się dało jakiś kompromis wypracować, tak by obie strony były zadowolone. Azkres pewnie też łapał się w ten pułap.
    Rhys skinął głową, na słowa o swoim ojcu. On wierzył, że żyje. Jeszcze jakiś czas temu, nim spotkał Theo miał kilka wiadomości z różnych źródeł, o pewnych magach... wiele wskazywało, że to właśnie jego ojciec.

    Rhys nachylił się do Azkresa i zerknął na zioła, po czym wziął je by powąchać i odłożyć na bok. Nie zauważył, że Azkres właśnie zniknął.
    Dziękuję, Azkresie. Może to też pomoże Theo na jego nastrój. — Zauważył, że mag był dzisiaj wyjątkowo bezproblemowy i nie wkurzający. Rhys uśmiechnął się lekko do swoich myśli i zabrał talerze z stołu, by posprzątać, skoro Azkres przygotował śniadanie. Zaczął się krzątać, pokasłując cicho.
    Zastanawiam się... skoro Theodor nie może wrócić do domu z wiadomych względów, to myślisz, że chciałby zostać ze mną? Znaczy, no w sensie... Podróżować gdzieś razem, czy coś tego. — zasępił się na chwilę, ale zaraz kontynuował swoje wynurzenia. Milczący Azkres był dobrym słuchaczem, pomimo swojej wredności, to nigdy nie oceniał najemnika.
    A gdyby... jednak chciał  robić co inne, to może bym mu pomógł? — Rhys dumał nad kubkiem, wycierał go chyba już trzeci raz ścierką.
    Nie wiem w sumie co on tam by chciał... nie mówił mi.  — Rhys odkaszlnął i pociągnął nosem. Trochę mu było źle z tego powodu, ale co miał zrobić. Za język chłopaka ciągnąć nie będzie. Odkaszlnął jeszcze raz.
    Pierdolone choróbsko. Ech mógłbym go chociaż nauczyć  takiej prawdziwej walki, żeby no... żeby go nikt nie wybebeszył, gdzieś po drodze, bo bym musiał potem ubić chujów. — mruknął w zamyśleniu. Ot...taka troska Rhysanda. Ale między słowami wiadomo, o co chodziło.
    Chyba nie warto było się tak krygować przed Azkresem, który pewnie i tak już dawno swoje wiedział.
    Poza tym...nie wiedzieć czemu, przy magu jakoś lżej mu się gadało. Prawie tak jakby siedział w tawernie i gadał do jakiegoś karczmarza, który tyle widział już i słyszał, że nic go nie dziwi, a może nawet czasami dobrą radę da. Tak właśnie widział to Rhys, czyli wychodziło na to, że mimo wszystko Azkres nie taki znów skurwesyn.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Sro 22 Sty 2020, 20:54

    Theo potrzebował sekundy, albo dwóch żeby zorientować się, gdzie jest. Zobaczył przed sobą otwarty dziennik i krótka notkę od Azkresa. Ucieszył się, że zioła, które kupił do czegoś się przydały. Chciał się odezwać do Rhysanda, który krzątał się obok, ale mężczyzna go uprzedził. Już miał go uświadomić, że maga tutaj nie ma, ale gdy najemnik zaczął mówić o nim, to przez moment się zawahał. W chłopaku obudziła się naturalna ciekawość. To trochę jakby podsłuchiwał ich rozmowę, a przynajmniej część. Jednak na razie uznał to za bardziej zabawne niż niewłaściwe. Szybko jednak porzucił te moralne rozważania, bo pochłonęły go całkiem wynurzenia Rhysa.
    Chciał go zabrać ze sobą? Taka wizja dziwnie podekscytowała i ucieszyła Theo, że nawet nie zastanawiał się, co innego mógłby robić. Zapomniał na chwilę o tym, że przedtem czeka ich przeprawa z niebezpiecznym magicznym rytuałem.
    Kiedy najemnik wspomniał o walce i wybebeszaniu, chłopak nie wytrzymał.
    – Naprawdę zrobiłbyś to z mojego powodu? – odezwał się nagle, zapominając, że Rhysand wcale nie mówi do niego. Speszył się trochę, gdy to sobie uświadomił i posłał mu przepraszające spojrzenie, ale ostatecznie uśmiech wygrał. – To znaczy wolałbym, żebyś jednak nikogo nie zabijał... ale to miłe na swój sposób. Nie zabijanie, tylko samo to, że mógłbyś – skrzywił się i zmieszał, bo nie do końca to chciał powiedzieć. Oparł przedramiona na oparciu krzesła, a brodę na nich. – Ech... wiesz, o co mi chodzi... – wyburczał w materiał rękawa spoglądając na Rhysanda wesoło błyszczącymi oczami.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Czw 23 Sty 2020, 11:13

    Najemnik uzewnętrzniał się w najlepsze, sądząc, że zaraz otrzyma jakieś słowo od Azkresa. Czy to z potwierdzeniem jego przemyśleń, odmową, może jakimś sprytnym rozwiązaniem. Po prostu czuł, że może się wygadać. To też jakie było jego wielkie zdziwienie, gdy nagle zza pleców usłyszał, nie spokojny głos maga , ale Theo we własnej osobie.
    Jakaś łyżka wypadła z dłoni Rhysa i z głuchym dźwiękiem odbiła się od desek podłogi, by wpaść pomiędzy jakąś szparę. Najemnik jednak spoglądał na Theodora, a jego wszystkie myśli krzyczały "On wie, on wie, odkrył nas!". Policzki najemnika lekko zmieniły kolor, ale to równie dobrze mógł być efekt gorączki... Jednak uśmiech chłopaka mógł sugerować tylko to, że ten był uszczęśliwiony taką wizją, to trochę uspokoiło wewnętrzną  panikę mężczyzny. A potem zaczął sam się mieszać, co tym razem rozbawiło Rhysa.
    Wiem. Theo, wiem. — zaśmiał się w końcu, co zakończyło się kolejnym atakiem smarków i kaszlu. Mimo to kontynuował niezrażony. — I tak.. zrobiłbym. Ty pewnie też, gdyby przyszło co do czego. — łypnął na niego —  Ale mam nadzieję, że nie będę musiał, bo pójdziesz ze mną i nikt nam nie podskoczy. Znaczy, jeśli chcesz iść... nie, że zmuszam, tego no... Ale tak czy siak i tak cię walki poduczę! — dodał trzaskając pięścią o pięść i tym samym ukrywając swoje uczucia. Bo chyba naprawdę wolałby, żeby Theo został z nim.
    Oczywiście jak już sam nie będę zdychał. — dodał pod nosem i poczłapał w kierunku swojego siennika. Ogień jeszcze dość mocno płonął, ale jemu i tak zaczęło się robić zimno. Wpełzł pod skórę i pledy.
    Ach... Ta mieszkanka na boku, to dla nas. Chyba powinniśmy ją wypić, czy coś. — widział, że Azkres coś tam wcześniej notował w dzienniku, więc Theo powinien wiedzieć co i jak.
    Zapatulił się wygodnie i pół leżąc, obserwował chłopaka z zaciekawieniem.
    Poczuł też, że trochę mu ulżyło, że chłopak wie, to co wie przez to małe podsłuchiwanie, a on wiedział, że Theo także go lubi. Rhysowi ciężko było określić, czy on sam Theo lubi aż "tak", ale jakiejś części siebie okłamywać nie mógł. Uśmiechnął się głupkowato do swoich rozważań.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 23 Sty 2020, 17:50

    Theo obserwował Rhysa i czekał na odpowiedź tak, jakby nie chciał przegapić żadnego słowa. Do tej pory nie liczył na to, że kiedykolwiek usłyszy coś podobnego od najemnika, a skoro udało mu się to przypadkiem, to chciał tę chwilę dobrze wykorzystać. Trochę podbudował go także fakt, że taki mężczyzna jak Rhysand, zakłopotał się właśnie z jego powodu. Trudno było wydobyć z niego podobne emocje, a jemu jakoś się udało. Dobrze że jednak gdzieś tam były, a Rhys wcale nie jest taki hardy na jakiego próbuje wyglądać. Nie ujmowało mu to w niczym, wprost przeciwnie.
    Pokiwał twierdząco głową. Oczywiście, że zrobiłby tak samo, gdyby tylko miał okazję. Na razie jednak ciągle składało się tak, że to Rhysand wyciągał go z kłopotów. Theo mógł się jedynie odwdzięczać opatrując mu rany, albo podając herbatę w chorobie...
    – Chcę – odpowiedział szybko zanim temat rozmowy przeniósłby się na coś innego. – Jak sam powiedziałeś, nie mam dokąd wracać i też nie wiem za bardzo...  co będzie teraz – przyznał szczerze, ale nie pozwolił sobie na to, żeby znów popaść w jakiś podły nastrój. Uśmiechnął się na obietnicę nauki. Theo potrafił walczyć, ale jak sam się już zdążył przekonać, w życiu rzadko spotyka się ludzi, którzy przestrzegają honorowych zasad. Poznanie kilku metod Rhysa mogłoby być całkiem przydatne. Oczywiście do obrony!

    Mężczyzna poczłapał do swojego siennika, a Theo odwrócił się do stołu, na którym leżał dziennik i zioła. Przez moment uśmiechał się durnie sam do siebie, ale zaraz potarł nos, żeby to zamaskować i żeby jego radość nie była tak oczywista. Właściwie to nie wiedział do końca, jak powinien się zachować. Na szczęście Rhys wspomniał o ziołach.
    – Tak, codziennie – posłał dziwny uśmiech mężczyźnie, tak jakby nie do końca był pewien, czy picie tych ziół będzie przyjemne czy może mniej. Ale wierzył, że Azkres zna się na tym i w czymś mają pomóc.
    Chłopak wstał i skoro Rhysand tak skrupulatnie powycierał kubki, to mógł teraz zaparzyć w nich zioła. Odmierzył wskazaną ilość i niedługo po tym, mężczyzna dostał swoją porcję. Theo usadowił się na sienniku obok, zajrzał w kubek i upił łyk. Smakowało... ziołowo. Ani dobrze, ani źle. Po tym całą uwagę przeniósł na Rhysa.
    – O czym jeszcze rozmawiałeś z Azkresem? – zapytał wyraźnie zaciekawiony. Chętnie posłuchałby o tym, co mogliby robić razem albo dokąd podróżować, ale nie chciał być natrętny. Jeszcze Rhys by się rozmyślił...
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Czw 23 Sty 2020, 20:15

    Rhysand też nie liczył, że jednak takie coś komuś powie, szczególnie chłopakowi. Na pewno nie tak sam z siebie, bo po prostu... było mu ciężko mówić o swoich emocjach, o tym co czuje, to już w ogóle ciężko. Więc teraz stał tak, lekko zakłopotany, póki nie nabrał pewności na tyle, by to przezwyciężyć... i nie przejmować się aż tak bardzo.
    Uśmiechnął się szczerze do przyjaciela, zadowolony, że ten jednak nie chce uciekać gdzieś w świat, ale właśnie chciałby z nim robić cokolwiek. Choć nauka walki, też go nieco pobudziła. Chętnie by Theodorowi pokazał kilka chwytów i uderzeń.
    W zasadzie, to ja też nie bardzo wiem co teraz. Nie martw się.— powiedział z lekkim rozbawieniem, idąc do siennika, a potem moszcząc się wygodnie. Czuł ciepło z kominka na wysokości pleców i zrobiło mu się dziwnie błogo.
    Zerknął lekko zdziwiony na ten uśmiech Theo. Tak bardzo cieszył się z codziennego picia wywaru z ziół, czy chodziło o ich wcześniejszą rozmowę. Rhys sam nie wiedział, ale raczej byłby skłonny obstawiać do drugie. Tym bardziej, że on też się lekko uśmiechał na samą myśl... Ale zaraz przywołał się do porządku i czekał grzecznie na swoje ziółka. Smakowały... jak zioła. Mogło by, być trochę bardziej miętowe, ale nie były jednak aż tak ohydne jak się spodziewał.
    Naprawdę chcesz wiedzieć? — spojrzał na niego z namysłem i na chwilę zwątpił. Co też miał mu powiedzieć? Prawdę, że chciał by Azkres uspokoił Theo zapiskami? Nie, to pewnie popsuło by dobry humor.
    Hmmm temat dotyczył magi i trochę ciebie...— łypnął na niego niepewnie i upił łyk ziół. — Rozmawialiśmy o tym, czy później, gdy ty będziesz sobą, a Azkres sobą, nie chciałby mi jeszcze czegoś pokazać i nauczyć, nim ruszę odnaleźć ojca. Nim my ruszymy, skoro chcesz iść ze mną. Azkres był chyba dość otwarty na propozycje. Szkoda by było tego nie wykorzystać.— upił kolejny łyk.
    Chwilę siedział w milczeniu, przerywanym tylko pociągnięciami nosa. I skoro już rozmawiali dość otwarcie, to znów spojrzał na chłopaka, szukając wzrokiem jego spojrzenia.
    Theo? Czy, gdy potem będę prawdziwym magiem, to nie będziesz się mnie bał? W końcu wierzyłeś w Zakon... a mag to ich wróg i... wiesz o co mi chodzi. — dodał pod nosem, lekko się krzywiąc. Sam nie wiedział przecież co Theo myśli na ten temat teraz, bo kiedyś było kiedyś. Trochę się zmieniło, nie tylko między nimi.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 23 Sty 2020, 21:14

    Pokiwał lekko głową. Gdyby nie chciał, to przecież by nie pytał. Gdy usłyszał, że rozmawiali też o nim jego spojrzenie na moment się ożywiło. Naturalnie pragnął wiedzieć, co też Rhysand o nim myśli, nieważne czego by to dotyczyło. Jednak po chwili jego dobry humor nieco osłabł. Naiwnym było oczekiwać, że dylematy rozwiążą się same lub znikną, kiedy nie będzie się o nich mówić... Tym bardziej, że była to sprawa, która splotła ich losy i przez którą byli teraz tu, gdzie byli.
    Rhysand mówił o rozdzieleniu jego i Azkresa tak, jakby wszystko było już ustalone. Theo czuł jednak zupełnie inaczej. Nadal miał co do tego wątpliwości. Nie dlatego, że chciał za wszelką cenę unicestwić maga. Naprawdę chciałby wierzyć, że nic złego się nie stanie, gdy Azkres będzie całkiem wolny i niczym nie ograniczony... Poza tym wcześniej myśl o utracie wspomnień nie przeszkadzała tak bardzo Theodorowi. Byłaby nawet błogosławieństwem...  Teraz kiedy miał wrażenie, że w końcu spotkało go coś dobrego, nie chciał tego stracić i tak po prostu zapomnieć. Poza tym to byłoby nieuczciwe pozwalać Rhysandowi, który również posiada magiczny dar chodzić wolno, a Azkresa po tym jak nauczy go wszytskiego, po prostu unicestwić. Sumienie chłopaka stanowczo się buntowało.
    Westchnął ciężko.
    – Naprawdę wierzysz w to, że kiedy Azkres będzie całkiem wolny, to nie stanie się nic złego? Jeśli tak, to zaufam twojemu osądowi. Ja nigdy nie miałem okazji tak naprawdę z nim porozmawiać. Zdaje się, że dogadujesz się z nim o wiele lepiej, pomimo, że to w mojej głowie mieszka – obrócił kubek kilka razy w palcach, wydawał się zmartwiony. – Ale... Jak mamy istnieć osobno, skoro mamy tylko jedno ciało? Czy na to też istnieje jakieś magiczne rozwiązanie? – zapytał, jakby już przeczuwał, że odpowiedź będzie niepokojąca. Nie miał ochoty dzielić się ciałem na pół, to byłoby niepraktyczne i chyba niemożliwe...
    Po kolejnych słowach Rhysanda uśmiechnął się lekko.
    – Tak, wiem. Ale myślę, że nie miałbym powodów, żeby się ciebie bać. Przed chwilą sam oferowałeś się, że wybebszysz każdego kto będzie mi chciał zaszkodzić – stwierdził elokwentnie. Może nie tak to do końca brzmiało, ale tak rozumiał intencje najemnika. – I może w końcu ćwiczenia z kubkiem w czymś ci pomogą.
    Teraz droczył się przyjaźnie, bo wiedział, że Rhys pije do sytuacji, kiedy stracił nad sobą panowanie. Wtedy Theo rzeczywiście się wystraszył, ale wiedział, że mężczyzna nie miał złych intencji. Poza tym sam go zdenerwował. Azkres na pewno nauczy go, jak nad tym panować.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Czw 23 Sty 2020, 21:43

    Rhysand wiedział, ze Theo ma obawy co do ich... czarowania i rozłączania.
    Jeszcze przed chwilą sam Rhys nie do końca był przekonany, ale Azkres twierdził, że to jedyny słuszny powód. Nie ufał do końca czarownikowi, ale nie sądził też, by ten od razu chciał niszczyć pół świata, ani by chciał zaszkodzić Theodorowi. Mimo to... żałował, że zaczął ten temat, bo chłopak widocznie stracił swój wesoły humor.
    Rhys też teraz już się nie uśmiechał, a spoważniał i cicho westchnął.
    A co ma się, kurwa, stać? — nie wiedział co też Theo sobie roił w głowie na ten temat— Przecież nie będzie chodził i palił wiosek, bo Zakon go dopadnie, a sam jeden co zdziała? Nic. On po prostu... ma dość znikania i pojawiania się i tego, że jest ograniczony ciałem nad którym nie ma zawsze kontroli. I nie dogaduje się z nim aż tak dobrze, ale po części rozumiem jego frustrację. — spojrzał uważniej na chłopaka. Nie chciał bronić Azkresa, ale prawda była taka, że to głównie Theo żył, wędrował i był "górą" a Azkresa wcale nie było tak wiele. On sam, nie chciałby tak żyć... Bo co to za życie?
    Na kolejne pytanie Rhysand milczał znacznie dłużej.
    Cóż... Azkres tu do końca nie wyjawił mi swoich planów, ale podobno ani ja, ani ty mamy się tym nie kłopotać... Może wykopie jakiegoś świeżego trupa. Nie wiem. — mruknął pod nosem. Theo jednak na szczęście zmienił trochę temat.

    Spojrzał na chłopaka  i lekko się uśmiechnął, z ulgą.
    Taa.. tamto z kubkiem, to był wypadek, ale należało ci się za wkurzanie mnie! — dodał lekko rozbawiony. Przechylił się, by znów jakoś lekko szturchnąć przyjaciela. Dopił też resztę swoich ziół. Rhys zastanawiał się nad czymś, by po chwili znów zacząć mówić.
    Wiesz... wydaje mi się, że to rozdzielenie, mimo że może być trochę nieprzyjemne, to wam wyjdzie na dobre. I podobno jest o wiele bezpieczniejsze niż to połączenie, gdzie... miałbyś stracić pamięć... — popatrzył na Theo spokojnie. Pociągnął nosem, po czym dalej kontynuował swój wywód, bo czuł, że musi wszystko z siebie wyrzucić.
    Azkres nie może za dużo czarować, będąc tobą, bo twoje ciało później cierpi i jest to groźne. Sam widziałem. — dźgnął go palcem w tors — Nie będziesz miał zaników pamięci i pełną kontrolę nad tym, co chcesz robić... I to będziesz tylko ty. A nie... Ktoś inny, obcy.  — dodał pod nosem.
    Nigdy tak o tym nie myślał, dopiero teraz!  W końcu Azkres ma całkiem inny charakter niż Theo.
    Czy z połączenia wyszło by coś dobrego?
    Czy raczej jakiś zdeprawowany Theodor, który ma za nic czyjeś życie, sympatię Rhysa, albo jeszcze coś innego!?
    Najemnik skrzywił się lekko na to wyobrażenie i zaraz przeniósł spojrzenie na Theo, siedzącego tuż obok niego.
    Wyciągnął nagle dłoń, by dotknąć kosmyków chłopaka, zahaczył palcami o jego kark. Nie chciał, by się zmieniał... Właśnie takim go lubił!
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Czw 23 Sty 2020, 22:44

    Theo otworzył szerzej oczy, bo nie spodziewał się takiej odpowiedzi. W zasadzie powinien już przywyknąć do kwiecistego języka Rhysanda, jednak nie chciał działać mu na nerwy. Przez cały krótki wywód mężczyzny spoglądał na niego trochę zmieszany. Niby znał punkt widzenia Azkresa, ale mag nigdy nie przedstawił mu go w tak dosadny sposób. Może też dlatego, że miał do dyspozycji jedynie papier. Poza tym nie przyznałby się tak łatwo do swoich słabości czy do tego, że mu po prostu źle. Na tyle znał maga. Theo wyobrażał go sobie jako dumnego, silnego i niewzruszonego mężczyznę. A przy tym mądrego i zaradnego. Zresztą Rhysand miał okazję to wyobrażenie zobaczyć. Postać takiego młodzieńca jak Theo do niego nie pasowała, choć niczego mu nie brakowało. Pewnie czuł się w jego ciele jak w za ciasnych butach, albo... jak w więzieniu.
    Chłopak poczuł nagle dziwne wyrzuty sumienia, bo oskarżał Azkresa o niecne intencje, a może rzeczywiście od początku chodziło o zwyczajne pragnienie bycia wolnym. Desperacja maga popychała go czasem do karygodnych czynów, a Theo jeszcze bardziej wszystko utrudniał.
    Nic nie odpowiedział, bo nie znalazł w głowie żadnych wartościowych słów. Było jednak widać, że dało mu to do myślenia.

    Skrzywił się za to na wieść o trupie. Świeży czy nie, to jednak trup. Czy pomysł Azkresa naprawdę wymagał posuwania się aż do takich rzeczy? Miał prawdziwy mętlik w głowie, ale chciał wierzyć, że wszystko będzie dobrze...

    Szturchanie i rozbawienie Rhysanda podziałały odprężająco na Theo. Chyba już nie spinał się tak bardzo, kiedy mężczyzna był bliżej niego. Nadal jednak milczał. Na szczęście najemnik postanowił sam tę ciszę zapełnić. Spoglądał na niego spokojnie i słuchał. Uśmiechnął się przy dźgnięciu palcem. Cóż, Rhysand znów miał rację. Chłopak pokiwał głową. Jeszcze niedawno myślał, że będąc tylko sobą, nie miałby wiele do zaoferowania, jednak w ustach najemnika zabrzmiało to jakoś inaczej. Teraz był naprawdę bliski tego, żeby zmienić zdanie.
    Z chwilowego zamyślenia wyrwała go dłoń mężczyzny na jego karku. Znów się spiął, ale tym razem dlatego, że po szyi i plecach przebiegł całkiem miły dreszcz. Odważył się spojrzeć na Rhysanda. Nie miał nic przeciwko, aby jego dłoń tam została, albo nawet więcej...
    Ale teraz był chory... Theo westchnął cicho.
    – Wypiłeś już? – bardziej stwierdził niż zapytał i porwał pusty kubek Rhysa. Był to dobry pretekst, aby na chwilę uciec.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Nie 26 Sty 2020, 11:28

    Jak widać odpowiedź Rhysa tak zaskoczyła Theo, że ten na dłuższą chwilę umilkł. Najemnik pomyślał, że może jednak nigdy Azkres nie pisał w dzienniku, tych wszystkich rewelacji do chłopaka. A może powinien? Może wtedy Theo też inaczej by reagował na to całe czarowanie i chęć bycia osobnym bytem u Azkresa. Nie podejrzewał by go o chęć zniszczenia świata, czy czego tam...
    Przy małym dotyku ze strony Rhysanda, Theo znów wydał się lekko spięty... i po kilku oddechach uciekł z zasięgu dłoni mężczyzny. Najemnik mruknął coś pod nosem, po czym jednak opatulił się i położył. Nie wiedział, czy to gorączka, czy ziółka, ale zachciało mu się spać.
    I ten dzień głównie tak przeleżał. W wolnej chwili, znów ćwiczył z kubkiem.
    Kolejne dni minęły podobnie, ale widać było, że kuracja Azkresa przynosi efekty i po gorączce, katarze i kaszlu nie został nawet ślad.

    Rhys uniósł się z siennika, zerkając na śpiącego obok Theo. Na pewno wyzdrowiał, bo w głowie zaczęły mu się roić dziwne i mało przystojne myśli względem drzemiącego chłopaka. Odważnie sięgnął po jakiś kosmyk, by go osunąć... Westchnął pod nosem, bo wiedział, że tylko jedna osoba może ukrócić jego pożądanie. Nachylił się trochę nad uchem Theo, walcząc sam ze sobą, bo ta szyja wyglądała...kusząco. Ale zrobił coś innego...
    AZKRES! POBUDKA! Raz, raz. Nowy dzień czeka!— szarpnął ramieniem chłopaka, oczekując, że po takim gwałtownym budzeniu, mag od razu wypryśnie z Theodora. No, chodź tu magu. — zaśmiał się pod nosem.
    Sam najemnik przezornie schował się za pledem, w razie jakby Azkresowi zachciało się go czymś jebnąć. Oczywiście, skóry i pled to żadna ochrona przed wściekłym magiem... ale Rhys nie mógł sobie darować, za poprzednie budzenie go dzikim stukiem.

    Wyszczerzył się lekko.
    Wyspany? Masz ochotę na omleta z boczkiem i papryką? — spytał przymilnie Azkresa, po czym zwinnie wstał z siennika. Jednym ruchem go zasłał, i uderzył zaraz do kuchni. A by Azkres nie miał za bardzo możliwości marudzenia, to Rhys zaczął gadać.
    Mówiłeś, że jak wyzdrowieje to mnie nauczysz czegoś innego, no więc... oto i jestem. — uśmiechnął się. Jak widać, Rhys miał dziwnie dobry humor. Pewnie do czasu, aż Azkres zacznie go maltretować swoimi tajemniczymi ćwiczeniami. Już po chwili w izbie czuć było całkiem ładny zapach jedzenia. Rhys przekroił grubego omleta na pół i razem z chlebem podał do stołu.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Pon 27 Sty 2020, 15:42

    Azkres wzdrygnął się i otworzył szeroko oczy. Jak widać przywoływanie go po imieniu w jakiś sposób poskutkowało. Mag zerwał się na sienniku i usiadł. Na szczęście dla Rhysanda, zanim cisnął w napastnika magią, to wpierw próbował się zorientować, co się tu wyprawia. Poza głupim śmiechem najemnika nie zarejestrował nic, czym należałoby się martwić.
    – Czego chcesz, durniu? – warknął na mężczyznę zaspanym głosem i spojrzał na niego z pogardą i niesmakiem. Pomimo chmurnej miny Azkres zdawał się zupełnie niegroźny. Winę za to ponosiły potargane kędziory brązowych włosów, które z dnia na dzień robiły się coraz dłuższe. Theodorowi dodawały uroku, ale mag wyglądał po prostu zabawnie.
    Wspomnienie o śniadaniu trochę stłumiło jego niezadowolenie, więc w milczeniu wygrzebał się z ciepłego legowiska i pierwsze co zrobił, to podrzucił drew do paleniska.
    – Tak mówiłem... – przytaknął Rhysandowi. Skoro obiecał, to miał zamiar dotrzymać słowa. Przez chwilę obserwował, jak ten radośnie krząta się przy śniadaniu. Wyglądało na to, że rzeczywiście wyzdrowiał.
    – Coś taki wesoły? Cieszysz się, że w końcu będziesz potrafił zagotować sobie wody na herbatę bez rondelka? – zapytał i zerknął w niewielkie okno, za którym nadal panoszyła się zima. Wzdrygnął się i usiadł przy stole z dziennikiem, żeby przejrzeć notatki Theodora. Odsunął zapiski, kiedy na stole pojawiło się jedzenie. Popatrzył z lekką wątpliwością na omleta. Wyglądał całkiem smacznie, jednak...
    – Mam nadzieję, że nie zrobiłeś śniadania z tych jaj, którym Theodor zaczął matkować? Pewnie byłby zrozpaczony – powiedział, ale bez cienia zmartwienia. Zanim otrzymał odpowiedź, zaczął jeść, bo zwyczajnie był głodny.
    Wyczytał w dzienniku, że chłopak postanowił wyhodować kurczaki. Odłożył kilka jajek w ciepłe miejsce obok paleniska, ciekaw czy coś się z nich wykluje. Mag podobnych pomysłów mógł się spodziewać jedynie po Thoeodorze. Jednak dobrze, że znalazł coś, co odciągnie jego myśli od ciągłego zamartwiania się. Takie rewelacje trochę poprawiły humor Azkresowi, więc jego twarz nie była już tak pochmurna.
    – Podobno zgodziłeś się zabrać go ze sobą – zagadnął i spojrzał na Rhysanda.  Tym chłopak również się pochwalił.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Pon 27 Sty 2020, 16:55

    Rhysand zaśmiał się głośniej, bo świeżo rozbudzony mag sprawiał doprawdy prawie, że uroczy widok. Na pewno winne temu były dłuższe włosy, które raczej nie pasowały do surowego spojrzenia Azkresa.
    Rhys zajął się śniadaniem i nic sobie nie robił z marudzenia maga, co było aż dziwne w wykonaniu najemnika. Odwrócił się do maga w pewnej chwili.
    A żebyś wiedział, że się cieszę. — powiedział z pogodnym wyrazem twarzy. Chyba dzisiaj nie dało się zezłościć Rhysa, ale wiadomo, że Azkres to mistrz dręczenia, więc tak na dobrą sprawę jeszcze nic nie było przesądzone. Na razie jednak Rhysand był w dobrym humorze i naprawdę chciał się czegoś wartościowego nauczyć.
    Matkować..? Ach, te jajka... — mężczyzna parsknął pod nosem. — Jeżeli, nic z nich nie wylezie do końca tygodnia, to sam je zjem. Szkoda by się popsuły. — odparł z lekkim uśmiechem i także czym prędzej zajął się konsumowaniem, póki było wszystko ciepłe i aromatyczne.
    Lecz przez ten czas, wydawało się, że Theo także jest weselszy. A to znów dobrze wpływało na morale Rhysa, bo mężczyzna naprawdę nie lubił widzieć takiego przybitego chłopaka - bo sie po prostu martwił.
    Um... no zaproponowałem mu to. Zgodził się dość chętnie.  — łypnął na Azkresa. Zastukał palcami w blat stołu niepewnie.
     — Coś jeszcze ci tam pisał, może, albo coś mu się śniło? O mnie... czy coś.— zagadnął z zaciekawieniem, niby przypadkiem i w ogóle... Tak jakby nie do końca go interesowało co tam sobie Theo roił, a wiadomo jak było.
     Spoglądał na Azkresa lekko niepewnie, ciekaw co też Theo mógłby w skrytości zanotować sobie w dzienniczku. Sam jednak nie śmiał otwierać pamiętnika chłopaka..   Upił łyk herbaty, po czym powiedział coś jeszcze, co tym razem mógł zainteresować Azkresa.
    Przedstawiłem mu także twój punkt widzenia na te całe rozdzielanie... Wydawał się zaskoczony tym co mu powiedziałem, dlatego dziwi mnie, dlaczego ty sam nigdy mu o tym nie napisałeś. I... wydaje mi się, że powoli zaczyna widzieć dobre plusy rozdzielenia. — przynajmniej tak wywnioskował Rhys po lepszym humorze chłopaka.
    psychopath
    psychopath
    Tempter

    Punkty : 941
    Liczba postów : 189

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by psychopath Wto 28 Sty 2020, 16:42

    Azkres spoważniał nagle i była to śmiertelna powaga.
    – Ani się waż – powiedział spoglądając na Rhysanda, który mówił o zjedzeniu jaj, jakimi Theodor postanowił się „zaopiekować”. Po tym wrócił do śniadania i pogawędki z mężczyzną. Im bardziej najemnik próbował udawać, że nie interesuje go tak bardzo, co Theo o nim myśli, tym wyraźniej pokazywał, że jest zupełnie odwrotnie. Azkres uśmiechnął się szerzej. On już swoje wiedział, a resztę wyczytał między wierszami. Zarówno ze strony chłopaka jak i Rhysanda. Mag wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw, tak jakby dokładnie na to czekał.
    – Możesz sam go o to zapytać – zbył go dość szybko nie odpowiadając wprost, żeby jedynie podsycić ciekawość Rhysa.
    Azkresa rzeczywiście zainteresowało to, co jeszcze miał mu do powiedzenia najemnik. Ten dzień zaczął się nieprzyjemnie, ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Czarownik przez moment wpatrywał się w Rysand a. Tym razem bez złości i bez wrednego rozbawienia. Przez lekkie zamyślenie nieopatrznie wyglądał jakby miał się za chwilę ucieszyć.
    – Nie mówiłem mu o tym, bo wtedy byłby to tylko moje słowa, z którymi mógłby się zgodzić lub nie. Teraz, kiedy sam do tego doszedł, to jego własne przekonanie – wyjaśnił spokojnie. – Jednak myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że usłyszał to właśnie od ciebie.
    Resztę Rhysand mógł sobie dopowiedzieć sam, a nawet musiał, bo Azkres skończył jeść i wstał od stołu. Zainteresował się wspomnianymi jajami, które leżały owinięte w szmatki obok paleniska. Ostrożnie wziął jedno z trzech w dłoń i przyjrzał mu się, jakby zastanawiał się, co może kryć się w środku. Zamknął je na chwilę w obydwu dłoniach. Tak samo postąpił z pozostałymi dwoma.
    – To czego chcesz się dziś nauczyć? – odwrócił się do Rhysanda otwarty na jego propozycje. Teraz mógł zająć się tylko tym i wydawało się, że robi to całkiem chętnie. – Kiedyś wspominałeś, że posiadasz jakieś magiczne zwoje – przypomniał sobie.
    mroczny_ptys
    mroczny_ptys
    Tempter

    Punkty : 946
    Liczba postów : 190
    Skąd : nvm

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by mroczny_ptys Wto 28 Sty 2020, 16:50

    O... Dobra, dobra. Nie zjem ich! — spojrzał lekko zdziwiony na Azkresa. Naprawdę tak się przejmował tym, że Theo może się zasmucić po zeżarciu jajek? Jesli tak było, to Azkres był bardziej uroczy, niż chciał to przyznać. Rhys na moment schował uśmiech, wgryzając się w kromkę.
    Azkres nie chciał jednak nic wyjawić odnośnie tego, co też Theo myślał o nim i zbył go szybko. Rhys parsknął pod nosem, że niby to wcale nic ważnego i w ogóle. Nie miał pojęcia, że z jakiegoś powodu to jest Azkresowi na rękę. A gdyby wiedział, to zastanawiałby się właściwie - dlaczego?
    Mężczyzna spoglądał spokojnie na Azkresa i uśmiechnął się lekko, pod nosem. Może i nie bez powodu Theo tak łatwo przyjął taki stan rzeczy, bo powiedział mu o tym Rhys? Ciężko określić, nie mniej, najemnik cieszył się, że z chłopakiem jest lepiej i zamierzał ten stan rzeczy utrzymać jak najdłużej. 
    Zerknął jeszcze na maga, który krążył wokół paleniska i jajek, ale wzruszył ramionami i tylko przeniósł ich talerzyki do misy, by potem je umyć.
    Nie wiem... — powiedział szczerze, nieco zbity z tropu. — Powiedziałbym, że wszystkiego, ale pewnie to niemożliwe... — skinął też głową i szybko skoczył do swoich toreb, by gdzieś z samego dna wyjąć zawinięte w skórę zwoje i jakieś raczej magiczne rzeczy. 
    Rhys westchnął cicho, bo miał wrażenie, że teraz są inne. Przyjrzał się im, ale nie, dalej nie do końca rozumiał język jakim były napisane, jednak coś się zmieniło, wyczuwał to!
    Proszę. Jeden na pewno traktuje o magii ognia... wydaje mi się, że ogień na mnie łatwo reaguje. Albo ja na niego. Może byśmy zaczęli od tego? — mruknął pod nosem. W końcu będąc małym gówniarzem, prawie podpalił stodołę. No dobra. Podpalił, ale nie wiedział nawet jak i czy to on. Teraz jednak dziwnie dobrze to pamiętał. Spojrzał na Azkresa.
     — Azkresie? Jak mam pośród ludzi ukrywać to kim jestem, szczególnie, jeśli gdzieś w pobliżu będzie Zakon? Czy można mnie... wywęszyć? — nie wiedział jak to działa, to całe bycie magiem, bez osłony. Wiadomo, że nie będzie chodził i robił sztuczki na ulicy, ale czy poza tym, ktoś może go odkryć? Czy jednak dalej wygląda jak zwykły najemnik.

    Sponsored content

    Wygra ten, którego karmisz... - Page 10 Empty Re: Wygra ten, którego karmisz...

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 06:32