Parfums d’amour

    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 18 Lut 2022, 23:23

      — Nie ukrywaj ich. — powiedział stanowczo chłopak. — Niech widzą. — uśmiechnął się, nie umiejąc powstrzymać już rozkosznego ciepła i spokoju, które przyszły po słowach Ludovico.
     — Ja swoich też nie będę ukrywał. Taki seks to nie powód do wstydu. Raczej do zazdrości. — mruknął. Lubił, kiedy Vico zdrabniał jego imię.
      — A o reszcie porozmawiamy, kiedy zabierzesz mnie na randkę. — puścił mu zawadiacko oko.
    Przymknął oczy, kiedy Vico trącił go stopą w głowę. Odwrócił głowę i ucałował jego kostkę. Nie potrzebował więcej zachęty.
    Przysunął się bliżej, pomagając Vico zsunąć nogę znów do ciepłej wody. Oparł dłonie o krawędź wanny, po dwóch stronach głowy Dianiego.
    Wsunął się okrakiem na jego uda i pochylił się do jego ust.
      — Zabierzesz mnie na randkę? — przymknął oczy i trącił nosem nos Ludovico, intensywnie przyglądając się jego ustom.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 18 Lut 2022, 23:48

    Podobała mu się ta śmiałość i czuł ekscytację na myśl o tych spojrzeniach, które następnego dnia dostanie. Czy ktoś będzie na tyle zuchwały, by dopytywać? Madelein może spróbować, gdy będą sami. A Mamoru? On na pewno nie, mimo całej swej ekstrawagancji.
    - Tak… - mruknął z satysfakcją, przypominając sobie ich chwilę zapomnienia na kanapie. - Zdecydowanie do zazdrości - przyznał, a jego wzrok uciekł wymownie w dół, choć piana skutecznie zasłaniała te najbardziej intymne rejony ciała Léona.
    Chętnie przyjął Sorela na swoje kolana, obejmując jego biodra i przyciągając go do siebie. Bezwstydnie objął dłońmi jego pośladki, ale spojrzenie cały czas miał utkwione w jego oczach. Wyprostował się, by wyjść mu naprzeciw i ofiarować swoje usta. Pocałunek jednak nie nadszedł, a zamiast niego pojawiło się pytanie, na którym przez chwilę Dianiemu było rozkosznie trudno się skupić.
    - Zabiorę - przytaknął, mówiąc z ustami tak blisko jego ust... Tak blisko, że ich oddechy się ze sobą mieszały, a jednocześnie nie zmniejszając ani odrobinę tej odległości, budując to słodkie napięcie.
    - Dasz się zaprosić na kolację? - zaproponował. - W piątek w Rojo? Przyjadę po ciebie. A zaproszenie na jutro oczywiście cały czas aktualne - zaznaczył, podekscytowany myślą, że zabierze Léona do swojej pracowni. To było dla niego bardzo wyjątkowe, bo odsłoni przed nim bardzo ważny fragment samego siebie, pokaże miejsce, gdzie jego wizje stają rzeczywistością i przybierając formę zapachu.
    Nie pocałował go. Nie pozwolił też sięgnąć swoich ust. Chwilę droczył się z Léonem, aż w końcu pochylił głowę i pocałował go w tors, mocno zasysając się na jego skórze. Zaraz przesunął wargi na jego sutek pieszcząc go napastliwie językiem i trochę używając zębów. W międzyczasie zabrał dłonie z jego pośladków - jedna przesunęła się w górę, by przytrzymać Sorela by nie uciekał od pieszczot, a druga ześlizgnęła się przez udo na pachwinę i dalej, na jego mosznę.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 00:04

      — Dam się zaprosić na kolację. — odpowiedział z uśmiechem błąkającym się na ustach. Już nie mógł się doczekać - jutra, piątku, i każdego kolejnego spotkania. Chociaż miał go wciąż w ramionach, myśl, że Ludovico rano wyjdzie, sprawiała, że już za nim tęsknił.
    Już nachylał się do pocałunku, ale Vico był przebiegły.
    Léon przymknął oczy z przyjemności i wyprostował plecy, czując rozkoszne gorąco dłoni na swoich plecach. Rozchylił uda trochę mocniej, na ile tylko pozwalała mu wanna.
    Spojrzał na Vico z góry, przygryzając wargę. Niecierpliwym ruchem bioder dał mu znać, że czeka na dużo więcej.
    Kilka ruchów ręki Vico wystarczyło, by Léo stwardniał mu w dłoni. Odetchnął głębiej i sam też wsunął dłoń pod wodę. Najpierw przesunął palcami po podbrzuszu Ludovico, by zaczepnie trącić palcami jego męskość.
      — Spójrz na mnie, Vico. — poprosił, ujmując penis kochanka w swoją dłoń. Ścisnął go delikatnie i przesunął powoli dłonią w górę i w dół.
      — Chcę widzieć twoją twarz. — powtórzył ruch, po chwili trochę przyspieszając.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 19 Lut 2022, 00:24

    Ludovico nie powstrzymał radosnego uśmiechu cisnącego się na usta. Niemożliwie pochlebiało mu to, że Léon chciał spędzać z nim czas, że zgadzał się na te kolejne propozycje wspólnych wieczorów. Wiedział jak męczące dni go teraz czekają - to nerwowe i jednocześnie pełne ekscytacji czekanie na ponowne spotkanie, które minie stanowczo zbyt szybko i znowu przyjdzie spędzić mu długie godziny przez niego, bez jego muzy. Aż do kolejnego wieczora.
    Odgadywał potrzeby jego ciała kierując się instynktownymi ruchami, westchnieniami i wyrazem twarzy Léona, każdym drgnieniem mięśnia na jego obliczu. Ekscytowało go to jak szybko jego męskość naprężyła się i stwardniała, rozkoszował się samym pieszczeniem jej ręką, bo miał świadomość ile rozkoszy dzięki niej zaznał, jak wiele Léon mógł nią zdziałać… Znowu zapragnął wziąć ją do ust.
    Natychmiast spojrzał na Sorela, gdy ten go poprosił. Jego oczy już błyszczały pragnieniem, a rozchylone usta prosiły bez słów o zatracenie. Dotknięty w tak intymny sposób, Ludovico przymknął zaraz powieki i lekko ściągnął brwi w wyrazie rozkoszy. Spomiędzy jego warg wyrwał się cichy jęk.
    - Och, Léo - wypowiedział jego imię, bo lubił jego smak i chciał je powtarzać jak najczęściej.
    Znowu rozchylił powieki i spojrzał mu w oczy. Poza płomiennym pragnieniem w jego spojrzeniu widać było też pytanie, a czego ono dotyczyło, Léon mógł się po chwili przekonać, gdy Ludovico przesunął dłoń z pleców w dół, między jego pośladki.
    Zgodzi się na zamianę ról?
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 00:57

    Mięśnie chłopaka drgnęły. Właściwie całe ciało się spięło, ale tylko na chwilę. Patrzył na twarz Vico, na początku nie rozumiejąc... ale wystarczyła chwila, żeby pojął co znaczył ten nieśmiały ruch.
    Naprawdę śnił? Przyzwyczajony był do relacji, gdzie każdy partner miał swoją pozycję w łóżku, pozycję, której nigdy nie zmieniał, której bronił tak zajadle, że Léon czuł się mniej warty dlatego, że był tym "na dole".
    Kiedy Vico mu się oddał, już zakodował sobie w głowie, że tym razem to on będzie na górze. Zawsze, niezmiennie. Jednocześnie obiecał sobie, że nigdy nie będzie robił nic, żeby Vico poczuł, że jest niżej od niego, chciał mu pokazywać, że są równi, obojętnie który z nich ląduje pod drugim.
    Ale Vico znów pokazał, że jest inny, niż wszyscy, z którymi Léonowi się nie udało. Dla niego przekazywanie sobie dowodzenia wydawało się być chyba naturalne. Przecież z seksu można było czerpać przyjemność na wiele sposobów, takie zamykanie się w jednej roli było głupie, nudne.
    Léon zmarszczył brwi i przylgnął wargami do ust Vico, zgarniając w garści jego włosy. Westchnął mu w usta, i Vico musiałby być ślepy, by nie widzieć, że to była zgoda - zgoda na wszystko, co Ludovico zapragnąłby z nim zrobić.
    Właśnie o takim kochanku marzył. Pięknym, delikatnym i stanowczym jednocześnie. Kimś, kto potrafił ulegać i potrafił przejmować inicjatywę.
    Léon wtulił twarz w szyję Vico, czując jak gorące podniecenie zalewa mu podbrzusze.
      — Weź mnie. — poprosił cicho, dociskając usta do rozgrzanej szyi. — Weź mnie, Vico. — niecierpliwie otarł się biodrami o biodra kochanka.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 19 Lut 2022, 10:35

    Czujnie obserwował jego reakcje, gotów uszanować jego odmowę, gdyby taką otrzymał. Niektórzy całe życie byli w jednej roli i nie chcieli tego zmieniać, inni przywiązywali się do tych niemych ustaleń na początku związku - Ludovico to rozumiał, sam jednak nie czuł tych ograniczeń. Czerpał przyjemność z bliskości z partnerem bez względu na to czy był “tym na górze” czy “tym na dole” i instynktownie przeczuwał, że Léon może tak jak on nie posiadać tych ograniczeń. Zaryzykował.
    Z początku zdawało mu się, że źle obstawił - pod dłońmi poczuł spięte mięśnie, a w jego oczach wyczytał niepewność. Nie nalegał, aczkolwiek dał mu jeszcze chwilę na przemyślenie tej decyzji, bo w tym spojrzeniu było pytanie a nie odpowiedź. Być może musiał się tylko oswoić z tą myślą…
    Słodka niepewność. Ekscytująca.
    A odpowiedź, która przyszła, była równie słodka i łaskotała zmysły jak szampan. Nie padły żadne słowa, ale gesty były wystarczająco wymowne. O boże, jak Ludovico kochał, gdy partner tak go łapał za włosy. Rozkoszny dreszcz przeszedł jego ciało, pod jego wpływem mocniej przyciągnął do siebie Léona, prężąc się, by jak najdokładniej przylgnąć do jego ciała. Wsunął w niego palce jeszcze nim dostał werbalną zgodę. Pieścił jego wnętrze delikatnie, ale z przekonaniem, szukając jego najwrażliwszych miejsc.
    - Léo - westchnął, ponownie rozkoszując się brzmieniem jego imienia. - Jesteś wspaniały. Cudowny…
    Nie umiał powiedzieć za co go konkretnie komplementuje. Za samo to, że teraz się zgodził? Za urodę, za charakter, za śmiałość? Tak, tak, tak. Uwielbiał go.
    Wsunął palce trochę głębiej w jego gorące, ciasne wnętrze, ustami błądząc po jego torsie i szyi, tworząc w pamięci mapę tych miejsc, których pieszczoty wywoływały najgłośniejsze westchnienia. Nie wahał się być trochę gwałtowniejszy, użyć zębów czy mocniej zassać się na jego jasnej skórze, śmielej naprzeć palcami na pewien punkt w jego wnętrzu. Chciał usłyszeć jego nieskrępowany krzyk rozkoszy. I nie miał dość silnej woli, by czekać na niego jeszcze dłużej.
    Wysunął z niego palce. Léon był już w miarę rozluźniony, nie powinno boleć… Aż tak. Na pewno będzie jeszcze opór, ale przecież Ludovico chciał jego rozkoszy nie udręki, zrobi więc tak, by mimo bólu było mu dobrze. Przytrzymał go więc za biodro, przyciągnął do siebie, by łatwiej było mu nakierować boleśnie wręcz twardy członek na jego wejście. Gdy w niego wchodził, patrzył mu intensywnie w oczy, rozkoszując się wyrazem jego twarzy.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 11:24

    Léon utrzymywał płonące spojrzenie kochanka, nawet w chwili, kiedy całe ciało mówiło mu, że powinien zacisnąć powieki. Poczuł nieprzyjemne ukłucie bólu, które po kilku chwilach zamieniło się w wielką falę przyjemności.
    Odetchnął głęboko, mocniej zaciskając palce na ciemnych włosach Vico, drugą rękę przesunął po jego boku, pod wodę, próbując znaleźć pośladek, albo biodro, by wcisnąć w nie palce.
    Nie pozwolił mu odwrócić wzroku, unieruchamiając jego głowę. Sam uniósł ostrożnie biodra i opadł, pozwalając Vico wsunąć się w siebie do samego końca.
    Z rozchylonych ust wyrwał się cichy jęk, a Léon zbliżył twarz do twarzy kochanka, ale nie pocałował go. Pragnął tego, ale jeszcze bardziej pragnął tego ognistego spojrzenia. Oparł się czołem o czoło Vico, dysząc cicho w rytm ruchów ich ciał.
    Dawno nikt na niego nie działał tak jak Vico. Chciał mu się cały oddać, dać mu zrobić ze sobą nawet najbardziej niepoprawne rzeczy, upaść tak nisko jak tylko można, ale... jednocześnie sam chciał nim zawładnąć, szarpać za ciemne włosy, gryźć to cudowne ciało, by zmusić go do krzyku.
    Te pragnienia, z kolei, mieszały się z innymi - tymi z przeciwnego bieguna. Chciał być dla Vico czuły, sunąć ustami po całym jego ciele, głaskać je tak ostrożnie, jakby jego skóra była z najdelikatniejszej porcelany.
    Wszystko to dało się wyczytać z jego oczu. Co chwilę zbliżał usta do ust Vico, ale nawet nie musnął jego warg. Owiewał je tylko gorącymi westchnieniami, coraz częściej odkąd ruchy jego bioder stały się silniejsze i bardziej stanowcze.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 19 Lut 2022, 11:57

    Chyba i tak nie chciałby ani na moment spuścić z niego wzroku, ale gdy to Léon trzymał go za włosy i mu na to nie pozwalał, sytuacja była tym bardziej zmysłowa i pobudzająca. Lubił to jego zdecydowanie. I te emocje malujące się w pięknych zielonych oczach, pod niesfornie opadającymi włosami.
    Gdy ich twarze były tak blisko siebie, Ludovico nie przekroczył granicy, nie zainicjował pocałunku. Podobało mu się to napięcie, ta doprowadzająca do szaleństwa walka z własnymi popędami. Wysunął język i koniuszkiem zaczepił jego wargi, prowokując, ale nie zbliżając się już ani odrobinę.
    Léon był cudowny. Namiętny, spontaniczny, pewny siebie, taki piękny, a w chwilach uniesienia jeszcze piękniejszy. Jego westchnienia brzmiały cudownie, upojnie.
    Ludovico czerpał nie mniejszą przyjemność i satysfakcję z tej chwili. Widział jak na jego kochanka działa zadany z precyzją ból i delikatna pieszczota, starał się odpowiednio nimi balansować, by dać mu większą rozkosz. Zostawiał na nim ślady zębów, by zaraz ukoić je pocałunkami.
    Czując dreszcze zwiastujące wzbierające spełnienie, Diani sięgnął dłonią pod wodę i zdecydowanym ruchem objął penis Léona. Bez żadnych gierek zaczął poruszać ręką, od razu dość szybko, chcąc dać mu intensywną rozkosz.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 12:30

      — Cholera, Vico... — każdy ruch projektanta był idealnie wymierzony tak, by drażnić i sprawiać przyjemność. Ludovico był cudownym kochankiem - namiętny, czuły, ale umiał ugryźć, czy złapać go trochę mocniej, gdy było trzeba.
      — Proszę... — jęknął głośniej, zbliżając usta do ust mężczyzny, ale nie na tyle, by go pocałować. — Złap mnie za szyję... Proszę... — pojękiwał niemal błagalnie, nie mogąc oderwać wzroku od pięknych ust.
    Nieprzytomnie odszukał wolną dłoń Vico, i podsunął ją wyżej, dając wyraźnie do zrozumienia czego teraz pragnie najbardziej.
    Zaparł się o brzeg wanny, utrzymując ich obu, by nie zsunęli się prosto do wody. Nie zwracał uwagi na to, że letnia już woda chlapie na podłogę. W tej chwili nie liczyło się nic, oprócz Vico, oprócz jego pospiesznego oddechu, jego dłoni błądzącej po jego szyi, rozchylonych ust...
    Plecy Léona wygięły się w łuk, kiedy usiadł na Vico mocno i stanowczo. Krzyknął rozkosznie, nie myśląc teraz o tym, że ktoś mógł go usłyszeć. Nie obchodziło go to, że pewnie będzie musiał znosić karcące spojrzenia sąsiadów przez kolejny miesiąc, kiedy będą się mijać na klatce schodowej.
    Poruszył biodrami jeszcze raz i rozlał się w dłoni Vico, tym razem przekraczając dzielący ich dystans, i wpił się spragniony w jego usta.
    Ignorując to, że teraz każdy kolejny ruch Vico drażnił go od środka, znów zaczął szarpać biodrami, unosząc się i opadając.
    Znów zgarnął włosy kochanka mocno w garść. Pociągnął je, zmuszając Vico do odchylenia głowy.
      — Dojdź dla mnie. — wydyszał twardo, wbijając w niego spojrzenie.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 19 Lut 2022, 13:33

    Ludovico poczuł rozkoszny dreszcz słysząc prośbę Léona. Znowu? Był zaintrygowany. Myślał, że być może to podduszanie na kanapie było tylko jedną z wariacji, ale skoro to aż tak działało na Sorela… Nie śmiał mu odmówić. Chętnie objął jego szyję dłonią i zacisnął palce, lekko na nią naciskając korzystając z pozycji, w której się znajdowali - chłopak prawie sam napierał na jego dłoń.
    Spełnienie Léona było cudowne. Jego piękne ciało wyprężone w ekstazie, krzyk rozkoszy, spazmatycznie zaciskające się mięśnie. No i ten pocałunek odbierający dech… Ludovico jęknął przejmująco, puszczając jego szyję i przytrzymując go mocno przy sobie. Oderwał od niego wargi dopiero, gdy został szarpnięty za włosy.
    A polecenie, które usłyszał, zadziałało jak najsilniejszy afrodyzjak. Ten ton był cudowny - władczy, zmysłowy. Słyszał w nim to, co przed chwilą przeżył Léo, co teraz jemu samemu chciał dać. Cudowny. Nawet gdyby nie był bliski spełnienia, to krótkie polecenie doprowadziłoby go na skraj szaleństwa.
    - Tak, Léo, tak… - zgodził się gorliwie, ale już ostatnie wypowiedziane zgłoski zdradliwie mu uciekły w wysoki ton rozkoszy. Głos przeszedł w przejmujący jęk, gdy wbił palce w plecy Sorela, przyciągając go do siebie rozpaczliwie, z głową odrzuconą do tyłu, rozchylonymi w ekstazie wargami, powiekami, które przymknął, choć tak bardzo chciał na niego patrzeć…
    Gdy łapał dech po wszystkim, każdy jego oddech brzmiał jak jęk. Nadal trzymał Sorela mocno w objęciach i zupełnie nieprzytomnie wodził po jego ciele pieszczotliwie wargami.
    - Oszalałem na twoim punkcie - wyznał. - Jesteś niesamowity… Jesteś wszystkim czego pragnę, a nawet i więcej, więcej niż śmiałbym sobie wyobrażać... Léo, och, Léo...
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 14:09

      — Uwielbiam, jak tak mnie nazywasz. — wyszeptał, zwalniając uścisk palców na jego włosach. Wsunął w nie dłoń i przeczesał delikatnie, a potem rozmasował obolałą skórę głowy kochanka z czułością.
      — Nawet nie wiesz, ile bym dał, żeby móc słuchać twoich jęków przez całą noc. — mruknął, jeszcze chwilę poruszając biodrami, by jak najbardziej przedłużyć ich wspólną przyjemność.
    Mógłby patrzeć na takiego Vico do końca świata. Na te drżące usta, na cudownie rozluźniające się mięśnie szczęki, na błyszczące nieprzytomnie oczy...
    Uśmiechnął się na słowa, które padły później. Obaj byli pijani, poddawali się tym słodkim uniesieniom, i Léon dobrze wiedział, że w takich chwilach ludzie mówią różne rzeczy, nawet takie, które nie do końca były szczere. Ta świadomość wcale nie sprawiała, że Léonowi było mniej przyjemnie, kiedy ich słuchał.
    Chłopak pochylił się do szyi Vico i pocałował spokojnie ciemne ślady zębów.
      — Pomyśleć, że poznaliśmy się dopiero wczoraj. — mruknął dotykając jego ramion. Nie spieszyło mu się, żeby z niego zejść. Jeszcze chwilę tak trwał, napawając się bliskością ich ciał. Czuł, jak pierś Vico unosi się i opada, kiedy jego oddech powoli się uspokajał. Dopiero po niezliczonych pocałunkach zauważył, że sam oddychał tym samym rytmem.
      — Wiem, że to strasznie wcześnie... I, że wypiliśmy dużo wina... — zaczął cicho, unosząc biodra i pozwalając vico wysunąć się z siebie. Objął go wygodniej, wsuwając dłonie pod jego plecy, oddzielając je od twrdej wanny. — I nie musisz odpowiadać teraz. Możesz w ogóle nie odpowiadać. — przytulił policzek do jego skroni. — Za tydzień muszę wyjechać. Na kilka dni. — zamknął oczy. Był tak cudownie zmęczony.
      — Obiecałem rodzicom, że ich odwiedzę. Nie widzieliśmy się ponad dwa lata. — ciągnął dalej. — Może chciałbyś pojechać ze mną? Oderwać się od miasta, zobaczyć jak jest na wsi. Pomóc mi trochę przy owcach. — zaśmiał się cicho. Ciężko mu było sobie wyobrazić Vico jedną ręką trzymającego wyrywającą się owcę, a drugą próbującego zgolić grubą wełnę.
    Dopiero po chwili zrozumiał jak bardzo się wygłupił. Znali się tak krótko, a on już zapraszał go do rodzinnego domu? Vico na pewno weźmie go za wariata.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 19 Lut 2022, 15:44

    - Będziesz miał wiele nocy, by ich wysłuchiwać - obiecał, pieszczotliwie gładząc go po szyi, którą nie tak dawno ściskał. Miał nadzieję, że akurat to nie pozostawi śladów na skórze Léona, bo tak jak malinki wyglądały całkiem seksownie i mogły stanowić powód do dumy, tak pręgi po duszeniu to już całkowicie drugi biegun doznań estetycznych…
    Pod wpływem pieszczot leniwie odchylił głowę i oparł się o ścianę wanny za sobą, ciągnąc na siebie swojego kochanka, by położył się na jego torsie. Chciał go jeszcze długo czuć tak blisko siebie, cieszyć się ciepłem jego ciała i czując jego oddech na szyi…
    Westchnął, gdy już Léon uniósł biodra. Odruchowo go podtrzymał, by było mu wygodnie, nie powstrzymując się przed pieszczotliwym głaskaniem go po biodrze i pośladku. Nie przerwał pieszczot, gdy Léon zagaił temat, który zważywszy na zastrzeżenia mógł być drażliwy. Nie był. Aczkolwiek był trochę problematyczny - niestety Diani miał cholernie napięty grafik… Ale myśl o wspólnym wyjeździe do domu rodzinnego Sorela była zniewalająco kusząca. Chętnie by z nim pojechał. Wcale nie przerażała go myśl, że pozna jego rodziców i że to może być zbyt zobowiązujące. To nie XIX wiek.
    Zamiast jednak odpowiedzieć od razu na temat, Ludovico zaśmiał się.
    - Ja, tobie, przy owcach? - podłapał wesoło. - Léo, najdroższy, przypomnę ci, że wychowałem się w mieście, pierwszy raz zobaczę żywą owcę z tak bliska. Jesteś pewien, że nie będę bardziej przeszkadzał niż pomagał? Ale mogę ci kibicować z boku.
    Ucałował go w skroń, później w żuchwę, mocniej go do siebie przytulając. Już same te czułości powinny być wystarczająco uspokajające i zwiastować, że Ludovicowi się ten pomysł podoba.
    - Kiedy to by było konkretnie? - upewnił się. - Nie wiem czy dam radę tak poprzestawiać swój grafik by wyrwać z niego kilka dni pod rząd, ale bardzo chciałbym z tobą pojechać. Podaj mi daty to porozmawiam jutro z moją sekretarką. Przepraszam, że tak zabijam klimat - westchnął, znowu go całując, na przeprosiny.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Sob 19 Lut 2022, 16:59

      — W przyszły piątek. — mruknął i uśmiechnął się z ulgą. — Nie, nie przepraszaj. — ujął jego twarz w dłonie i zetknął się z Vico czołem.
      — Ja przepraszam, że tak z tym wyskoczyłem. Nie powinienem. — ale bardzo chciał, by Ludovico pojechał na wieś razem z nim.
      — Jeśli nie dasz rady, to nic. Zawsze możesz wpaść do nas na obiad w wolny dzień. — przebiegł palcami po rozgrzanym policzku. — Wtedy ominie cię strzyżenie owiec. — parsknął cicho. — Chociaż myślę, że byś sobie poradził.
    Długo jeszcze siedział na udach Vico, głaskał jego ramiona, co jakiś czas sięgając wargami do jego ust i całował go niespiesznie. Wyobrażał sobie jak cudownie by było, gdyby naprawdę się spotykali. Mogliby chodzić na randki, spędzać leniwe wieczory na kanapie, brać wspólne kąpiele, sypiać w jednym łóżku...
    Wyrwał się z marzeń dopiero kiedy woda całkiem już wystygła.
      — Chyba powinniśmy wstać. — mruknął. Niechętnie zszedł z ud Vico i wyszedł z wanny. Zdjął z wieszaka ręcznik i, zamiast się nim owinąć, rozłożył go, czekając aż Vico wstanie i będzie mógł go nim okryć.

    Deszcz za oknami nie przestawał padać.
      — Dobrze, że zostałeś. — mruknął Léon, kiedy znów siedzieli na kanapie i w końcu próbowali drożdżówki.
    To był najlepszy wieczór, jaki Léon pamiętał. Nie mógł oderwać rąk, ani oczu od Vico, nawet kiedy już kładli się do łóżka.
    Sypialnia Léona była nietypowa - antresola pod samym dachem, na którą trzeba było wspiąć się po drabinie. Miała trójkątny sufit z surowych belek, a na drewnianej podłodze leżał duży materac. Nie było tam prawie nic poza tym - jedynie okno, nad którym wisiały lampki i doniczka z bluszczem, który rozłaził się prawie po całym suficie.
      — Nie jest tu za ciepło. — westchnął chłopak, obserwując minę Dianiego, żeby wybadać jego reakcję na widok miejsca, gdzie będą spać. — Mogę przynieść dodatkową kołdrę, albo koce.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Nie 20 Lut 2022, 11:10

    Przyszły piątek. Niby jeszcze trochę czasu było, żeby poprzekładać różne spotkania, ale ten weekend był tak cholernie nabity… Madeleine go zabije, gdy jej o tym powie, ale nie zamierzał się przez to wycofać.
    - Zrobię co w mojej mocy - zapewnił, swoją obietnicę przypieczętowując pocałunkiem w skroń Léona. - Poza tym teraz to mi wjechałeś z tymi owcami na ambicję, to już kwestia honoru - zażartował, by poprawić mu humor. Nie lubił odmawiać tym, na których mu zależało, a w tym momencie nie było osoby, która byłaby dla niego ważniejsza niż Léon. Oszalał na jego punkcie.

    - Szczerze? Pewnie i tak bym się zasiedział - przyznał, posyłając Sorelowi uśmiech. Deszcz był dogodnym pretekstem, by przedłużyć wizytę u niego, ale patrząc na to jak szybko mijał im wspólnie spędzony czas, Diani był przekonany, że pewnie wyszedłby od niego grubo po północy, jeszcze trzy razy wracając z klatki schodowej, by coś mu powiedzieć, by jeszcze ostatni raz pocałować go na dobranoc… Pewnie ostatecznie i tak by został. Powoli zaczynał myśleć, że byli dla siebie stworzeni i nie umiał z tym walczyć.
    Jedząc drożdżówkę Ludovico skubał z niej drobne kawałki palcami i raz wkładał je do ust sobie, a raz Léonowi, karmiąc go w ten zmysłowy sposób. Strasznie mu się podobało, gdy czuł jego wargi i zęby na swoich palcach.
    Sypialnia Sorela była równie wyjątkowa co reszta jego mieszkania. Diani wspiął się po drabinie zaintrygowany i przysiadł na brzegu antresoli, rozglądając się po tej niewielkiej przestrzeni.
    - Przytulne gniazdko - skomentował, wyraźnie urzeczony tym miejscem. - Zresztą jak całe twoje mieszkanie.
    Wsunął się głębiej na antresolę i położył się na materacu, spoglądając przez okno.
    - Pewnie gdy nie pada widać stąd dachy Paryża? - zagadnął, urzeczony tym jak tu było romantycznie. Podniósł się na łokciu i przyciągnął do siebie Léona, by już przestał być perfekcyjnym gospodarzem i w końcu odpoczął.
    - Będzie mi ciepło - zapewnił. - Nie przejmuj się tak, dobrze mi przy tobie.
    Przytulił go do siebie i nakrył oboje kołdrą. W ciemności jeszcze chwilę mu się przyglądał, wyraźnie zachwycony.
    - Jestem strasznym szczęściarzem, że na ciebie trafiłem - wyznał. - Jesteś wyjątkowy. Mam nadzieję, że ze mną wytrzymasz.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Czw 24 Lut 2022, 22:00

    Chłopak przytulił się do Ludovico. Objął go ręką w pasie i swobodnie ułożył głowę na jego piersi. Vico nie miał pojęcia, jak bardzo było mu potrzeba takiej zwykłej, niewinnej bliskości.
    Przekręcił się trochę i wyciągnął rękę nad siebie, by złapać za kabel od lampek. Kliknęło i po chwili antresolę zalało ciepłe delikatne światło.
      — Zobaczysz rano, jak tu jest pięknie. Okno wychodzi prosto na wschód, także lepiej się przygotuj na to, że obudzi cię światło. — znów ułożył policzek na Vico. Umilkł na chwilę, słuchając jak spokojnie biło jego serce.
    Bał się spuścić gardę, dlatego nie odpowiedział na uwagę o tym, że Diani ma nadzieję, że Léo z nim wytrzyma. Chłopak ciągle nie wierzył, że Vico zostanie na dłużej, chociaż bardzo by tego chciał. Dawno nie czuł się przy kimś tak dobrze. Nie musiał nikogo udawać, a od mężczyzny biło dobro i spokój, którego tak cholernie brakowało mu przez ostatnie kilka lat. No i, musiał przyznać, że Diani był nieprzyzwoicie wręcz zachwycający. Wszystko co robił, wszystko co sobą reprezentował, nawet sposób w jaki mówił... Léon czuł, że niewiele było mu trzeba, by naprawdę się zakochał.
    Wsunął rękę pod kołdrę i ułożył ją na brzuchu Vico.
      — Mogę zaciągnąć zasłonę, ale wtedy stracimy okazję na zobaczenie wschodu słońca. A wschody po deszczu są najpiękniejsze. — ścisnął lekko palcami koszulkę, w którą był ubrany Vico.
      — Naprawdę będziesz w tym spał? — roześmiał się cicho i wsunął dłoń pod jego bluzkę. — Nie rób mi tego...
    Ze szczerym uśmiechem uniósł się trochę, by zaraz odgarnąć kołdrę z Ludovico. — Zdejmij to. W ogóle do ciebie nie pasuje. — podciągnął wyciągnięty t-shirt z napisem "Please, be nice to me. I'm on acid." tak wysoko, że Vico nie miał innej możliwości, jak tylko się poddać i dać go z siebie zdjąć. Léon przeniósł nogę przez uda Dianiego i usiadł na nich okrakiem.
      — Teraz o wiele lepiej. — odłożył koszulkę na bok, a oczy znowu mu zabłyszczały. — Myślę, że obojętnie co byś ubrał, to i tak nago wyglądasz najlepiej. — powiedział, znów przesuwając wzrokiem po nagiej piersi i brzuchu. Przeciągnął palcami po ciepłej skórze.
    Jak to się działo, że wciąż nie miał dość? Kochali się dzisiaj dwa razy, a on nadal czuł się jak jakiś niewyżyty nastolatek.
      — Zrobisz coś dla mnie? — spojrzał w oczy Vico, układając ręce po bokach jego talii, gładząc boki brzucha kciukami. — Podnieś ręce nad głowę. Tak, jakbyś chciał się przeciągnąć. Mooocno przeciągnąć...
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 25 Lut 2022, 12:25

    Ludovico wydawał z siebie jakieś niezrozumiałe pomruki, ale nic konkretnego nie mówił. Objął Léona ramieniem, drugą rękę położył na jego boku i po prostu cieszył się jego bliskością - tym, że czuł jego oddech, ciepło ciała, miękki dotyk. Ta chwila miała niesamowity urok - z jednej strony romantyczny, z drugiej bardzo ekscytujący, była powiewem nowości, zmianą w życiu, które nawet nie wiadomo kiedy stało się nudną rutyną, która powoli wysysa z człowieka siły. Przy nim Ludovico jakby znowu nabrał tchu. Cieszył się. Chciał spędzać z nim każdą wolną chwilę, chciał rano oglądać z nim wschód słońca nad Paryżem, pić kawę, uprawiać seks na kanapie, spacerować po mieście. Choć Léon nadal miał w stosunku do niego pewną skrywaną rezerwę, jemu zależało na tym, by pokazać mu jak poważe ma względem niego zamiary.
    - Mmm, nie zasłaniaj... - poprosił, przytrzymując Sorela za nadgarstek, ale nie na tyle mocno, by nie pozwolić mu złapać się za koszulkę. Zaraz gdy tylko zorientował się do czego to zmierza, uśmiechnął się pod nosem. Nie skomentował czy ta koszulka do niego pasuje, czy nie, jedynie chętnie podniósł ręce i dźwignął ramiona z materaca, by ułatwić mu rozebranie siebie. Po przełożeniu koszulki przez głowę miał potargane włosy i kilka loków spadło mu do oczu, ale nie poprawiał ich, za bardzo zaabsorbowany siedzącym na nim Léonem. Patrzył mu w oczy, zafascynowany, a jego dłonie powoli wsunęły się na uda chłopaka i zaczęły przesuwać się w górę, na jego biodra. Zaśmiał się, słysząc tak bezpośrednio komentarz na temat swojej urody.
    - To widok tylko dla twoich oczu - zastrzegł. - Ale za to możesz korzystać z tego przywileju bez skrupułów.
    Prężył pod jego dotykiem mięśnie, świadomie kusząc. I on nie potrafił nasycić się Léonem, szalenie go pragnął, a nawet coś tak prostego jak siedzenie okrakiem na jego udach mogło sprawić, że znowu płonął pożądaniem do niego. Czy to byłoby już za wiele, gdyby kochali się po raz trzeci?
    - Hm? - Był wyraźnie zaintrygowany prośbą malarza, ale nie zamierzał dociekać tylko zaraz ją spełnił. Uniósł ręce nad głowę, najpierw zbierając sobie włosy i kusząco eksponując szyję, a później prostując ramiona. Lekko wygiął plecy, by podkreślić ładnie zbudowany tors i płaski brzuch. Ani na moment nie przerywał kontaktu wzrokowego z Léonem - patrzył mu głęboko w oczy, zachęcająco, lekko przymykając powieki w zalotnym wyrazie. Czy lekko wydął przy tym usta, czy one zawsze były aż tak pełne? Nieważne. Ludovico z pewnością wiedział co zrobić, by się podobać - w końcu kiedyś pozował.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 25 Lut 2022, 13:50

    Léon siedział i patrzył na Vico, jakby podziwiał dzieło sztuki.
    Powoli oglądał brzuch, opuszkami dotykając miejsc gdzie pod skórą rysowały się mięśnie. Przesunął palcami po jego bokach, od bioder w górę, aż natrafił na gładką skórę pod pachą. To musiało przyjemnie drażnić, w końcu chłopak dotykał jego skóry zalewie czubkami palców, ledwo po niej sunąc. Podobało mu się, że czuł pod palcami jak Vico się wypręża. W takim ruchu ciała było coś szaleńczo atrakcyjnego.
      — A teraz znów zrób tak, jakbyś chciał związać włosy. — zsunął się z jego ud.
    Uśmiechnął się z błyskiem w oku i przesunął na koniec materaca. Wychylił się za niego, chwilę w czymś pogrzebał, aż w końcu się wyprostował. Nie pokazał Vico od razu, co wyciągnął. Trzymał ręce za sobą, kiedy znów rozsiadał się na udach kochanka.
      — A teraz, mój drogi. — zaczął i wyjął zza pleców aparat - stary polaroid. Zanim Vico zdążył zmienić pozycję, albo powiedzieć, że Léon ma to zabrać, chłopak wcisnął przycisk, mrugnęła mała lapa, a aparat zacharczał.
      — Chcę mieć twoje zdjęcie. Na pamiątkę tego wieczoru. Nikomu go nie pokażę. — obiecał. Aparat powoli wypluwał papier. Léon wyciągnął zdjęcie i zaczął nim wachlować, żeby szybciej wyschło i się wywołało.
      — Nie jesteś na mnie zły? — zapytał. Miał już w głowie niecny plan.
    Zerknął na zdjęcie i uśmiechnął się szeroko. Było czarno-białe, ale brak kolorów wcale nie odbierał mu uroku. Chyba jeszcze dodawał intymnego klimatu. A Vico, kto by się tego spodziewał, wyszedł idealnie.
    Léon pochylił się do Ludovico i pokazał mu fotografię.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 25 Lut 2022, 18:45

    Léon był obłędnym kochankiem - umiał i ugryźć aż został ślad, i pieścić skórę tak delikatnie, że ledwo się to czuło, tak jak teraz. Ludovico był zachwycony jego umiejętnościami, wyczuciem, stylem. Całym nim był zachwycony, poddawał mu się bez reszty i nie było w tym momencie takiego polecenia, którego by nie wykonał. Wdzięczył się więc tak on sobie tego życzył, znowu zbierając swoje włosy w górze i spoglądając na niego kusząco, choć na moment przerwał, patrząc za nim pytającym wzrokiem, gdy z niego zszedł i zajął się czym innym. Ludovico nie wiedział do czego to zmierza - miał pewne podejrzenia, ale nic nie przekonywało go bardziej od reszty, a przez moment nawet spodziewał się, że Léon zaraz wyciągnie kajdanki i go skuje, realizując kolejny ze swoich kinków…
    Nie miałby nic przeciwko temu.
    Aparat też był na liście, choć Ludovico nie spodziewałby się polaroida. Pięknie zapozował, choć gdy tylko błysnęła migawka, roześmiał się, rozbrojony tym pomysłem.
    - Jesteś szalony - oświadczył, przestając się wdzięczyć i kładąc się normalnie. Miał trudny do odgadnięcia wyraz twarzy. - Daj mi je - zażądał, gdy tylko dostrzegł, że na kartoniku pojawia się obraz. Wyrwał go malarzowi z ręki i obejrzał krytycznie, trzymając twórcę na dystans.
    - Może być - uznał i oddał mu zdjęcie. - Możesz je sobie zatrzymać. Wariat z ciebie, już trochę rozumiem, czemu tak obrywasz od obcych ludzi - skomentował, wsuwając mu dłonie pod koszulkę i ciągnąc go w dół, by się na nim położył.
    - Wiesz, że wystarczyło zapytać wcześniej? - zapytał zaczepnym tonem.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 25 Lut 2022, 20:51

      — Wtedy to nie byłoby to samo. — odpowiedział Léon. Ułożył na moment policzek na piersi Vico. — Chciałem cię zapamiętać, właśnie takiego. A nie z pozowanego zdjęcia. — dodał. — Gdybyś wiedział, że będę robił zdjęcie, to przestałbyś myśleć o wszystkim innym i skupiasz się tylko na aparacie. — przymknął oczy i zaraz znowu usiadł, znów na udach kochanka.
      — O czym myślałeś, jak robiłem ci zdjęcie? — wziął fotografię i przyglądnął się jej.
    Odłożył ją na bok i pochylił się nad Ludo. Ujął jego dłonie w swoje, delikatnie i czule, by po chwili znów przesunąć je nad głowę Vico stanowczym ruchem. Cholera, nie było jak ich tu unieruchomić, a kochanek podobał mu się w tej pozycji.
    Zerknął na jego twarz, szukając w niej przyzwolenia i chyba je znalazł, bo zaraz złapał oba jego nadgarstki w jedną rękę, a drugą rękę wsunął pod poduszkę.
    Próbował ukryć śmiech, kiedy owiązał ręce Vico kablem od słuchawek.
      — Nie jestem przygotowany. — zaśmiał się otwarcie i pochylił nad twarzą Ludovico. Musnął wargami sam czubek jego nosa, a potem znów wygodnie się rozsiadł.
      — To — wskazał głową na związane nadgarstki — Znaczy, że nie możesz mnie teraz dotykać. — ułożył obie dłonie na nagim brzuchu i pogładził go. — Zgadasz się na to?
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 25 Lut 2022, 21:41

    Ludovico wyglądał na trochę zawiedzionego, gdy Léon mu uciekł i znowu usiadł wyprostowany. Nie mając wielkiego wyboru, zadowolił się głaskaniem jego zgrabnych nóg.
    - Wydaje mi się, że doskonale wiesz - odparł zaczepnie na jego pytanie. - Odgadłeś moje myśli, gdy jeszcze się nie znaliśmy, więc tym razem tym bardziej nie powinieneś mieć problemu - prowokował.
    Oho, znowu zaczynają. Ludovico czuł do czego to zmierza i nie walczył, patrzył tylko na Sorela zaczepnie - no dalej, pokaż, co ci chodzi po głowie.
    Nie wiedział czym są wiązane jego nadgarstki. Dostrzegł cienki biały przewód i dopiero pod sam koniec zorientował się, że to tylko słuchawki i tak naprawdę był skrępowany bardzo, bardzo symbolicznie. Nie zaśmiał się jednak razem z Léonem - uśmiechnął się, ale nie zaśmiał. Był trochę podenerwowany i bardzo podekscytowany.
    - Wystawiasz mnie na trudną próbę - oświadczył. - Nie wiem czy wytrzymam… - zastanawiał się na głos. - Ale chyba jestem teraz na twojej łasce, prawda? - podsumował, godząc się na jego warunki w ten nieoczywisty sposób.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 25 Lut 2022, 22:46

    Léon przygryzł wargę, nie przestając się uśmiechać. Ten widok był cudowny. Leżał pod nim młody bóg, z rękoma związanymi słuchawkami, całkowicie zdany na niego.
      — Następnym razem przygotuję się lepiej. — odpowiedział. — Mógłbym zejść po sznur, ale nie chcę cię tak tu zostawiać. — nie teraz - dodał w myślach.
      — Dokładnie. Jesteś na mojej łasce, więc musisz być grzeczny. — serce znów zaczęło mocno walić mu w piersi.
    Powoli, delikatnie, przesuwał opuszkami palców po piersi i brzuchu Dianiego, co chwilę zataczając kółko wokół któregoś z sutków.
    Pochylił się w końcu i przesunął po jednym językiem, by zaraz deliaktnie go przygryźć. Ssał, lizał i gryzł na zmianę, jedną ręką wodząc po biodrze Dianiego. Wsunął ją pod materiał bielizny powoli badając palcami ciepłe podbrzusze.
    Oderwał się od jego piersi i znów się wyprostował. Wyciągnął dłoń z bielizny Dianiego i przesunął się z jego ud, prosto na biodra. Otarł się o niego powoli, patrząc mu prosto w oczy.
    Oddzielał ich materiał, ale dokładnie czuł ciepło bijące od Dianiego.
    Zakołysał biodrami jeszcze raz, ponownie ocierając się o wrażliwe miejsca. Przygryzł wargę i oparł się dłonią o płaski brzuch kochanka.
    Ocierał się o niego tak, jakby powoli zaczynał go ujeżdżać, ciągle obserwując jego twarz. Nie zdjął nawet koszulki.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Pią 25 Lut 2022, 23:22

    Jeśli Léon uważał, że ma cudowny widok, to co miał na to powiedzieć Ludovico? On naprawdę nie dowierzał w to jakie miał szczęście. Był zniewolony tym uśmiechem - szczerym, zalotnym, psotnym.
    - Nie, nie schodź - przerwał mu zdecydowanie. - Proszę… Nie trzeba.
    Nie chciał zostawać sam, nie w takim momencie. Atmosfera była tak cudownie intensywna, że nie chciał jej tracić. Zapomniał, że niby na tej antresoli miał im doskwierać chłód, bo w tym momencie było mu wręcz nieznośnie gorąco. Rumienił się? Léon naprawdę mógł sobie z nim robić co chciał, on nie protestował. Było mu cudownie. Westchnął rozpustnie, gdy poczuł na sobie jego język.
    - Léo… - jęknął, zamykając oczy i prężąc się pod jego dotykiem. Później jeszcze parokrotnie jęczał, stękał i wzywał imię swojego kochanka. Widać było, że korci go poruszyć rękami i się zaangażować, ale był “związany” i grał jak się umówili.
    - Jesteś cudowny… O boże, Léo, tak…
    Gdy Sorel usiadł mu na biodrach, w końcu był w stanie skupić na nim wzrok - oczy zaszły mu mgłą rozkoszy i łzami, oddychał głęboko przez rozchylone usta. Jęknął, wyginając seksownie plecy, gdy Léon się o niego tak sugestywnie otarł.
    - Proszę… Tak. Léo… Zrób to ze mną, tak, w ten sposób, proszę... Pragnę cię.
    Nie potrafił wyrazić słowami tego co działo się w jego głowie. Sorel był absolutnie piękny, zmysłowy i seksownie drapieżny. Tak bardzo pasowała mu ta dominacja, ta dumna postawa, gdy robił z nim co chciał, ale przy tym paradoksalnie więcej rozkoszy dawał niż otrzymywał. Był zniewalający.
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Pią 25 Lut 2022, 23:57

    Chłopak nie ukrywał zadowolenia. Żałował, że nie miał przy sobie sznura. Chciałby zobaczyć, jak Vico, doprowadzony do takiego stanu, próbuje go dosięgnąć, ale nie może. Chciał zobaczyć, jak walczy z więzami, które wcale nie chcą go puścić.
    To było coś niezwykłego - przyzwyczajony był do zwykłego, czasem trochę brutalnego seksu, ale nie pamiętał, żeby seks z kimś innym, niż Vico tak nakręcał jego wyobraźnię. Miał ochotę zrobić z nim wszystko, wypróbować każdej pozycji przy zapalonym świetle, wspólnie odnaleźć wszystkie rzeczy, które sprawiają Dianiemu przyjemność... A najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że obaj byli cudownie swobodni. Potrafili znaleźć czas na śmiech, czas na czułość, czas na to, by absolutnie odlecieć, i dbali o siebie wzajemnie.
    Léon poruszył biodrami jeszcze kilka razy, wyczwając, że Ludovico się to podoba. Uśmiechnął się i zsunął z jego bioder trochę niżej. Po chwili głowę miał już między jego udami.
    Zsunął mu z bioder bieliznę i nie pytając o zgodę, wziął, twardego już członka, do ust. Objął go miękkimi wargami, zaczepił gorącym językiem, jednocześnie przyciskając rękoma biodra Dianiego, by ten nie mógł nimi ruszyć. Sam nadawał tempo pieszczotom, raz obejmując ustami tylko główkę, by za chwilę pozwolić Vico wsunąć się prawie do gardła.
    Oderwał się w końcu od niego, choć niechętnie opuszczał miejsce, z którego miał taki dobry widok na te piękne uda.
    Zdjął z siebie koszulkę i rzucił ją gdzieś na bok.
      — Jak mnie tak rozpieścisz, to potem ciężko będzie ci się ode mnie opędzić. — mruknął i, bez żadnego wstydu, napluł sobie na dłoń. Objął nią członka Vico. — Trzy razy w ciąg jednego wieczora... — poruszał powoli dłonią. — Mógłbym się przyzwyczaić. — puścił do Dianiego oczko.
    Sorel miał na sobie zwykłe czarne slipy, a mimo to i tak dobrze się prezentował.
    Znów usiadł okrakiem na udach Vico, ale zamiast zdjąć z siebie bieliznę, odciągnął jej tył trochę na bok, podsuwając się wyżej. Objął ręką penisa Vico, pomagając mu się nakierować.
    Jęknął rozkosznie, kiedy usiadł na nim, pozwalając mu wsunąć się od razu, aż do końca.
    Przymknął oczy, ale spod przymkniętych powiek wciąż obserwował twarz kochanka. Poruszył biodrami powoli, a przez ciało przeszły mu gorące dreszcze.
    Zaparł się ręką o skos niskiego sufitu nad nimi, a drugą oparł na brzuchu Vico. Znów poruszył biodrami, tym razem mocniej.
    Nie dbał o to, by być cicho. Sąsiedzi mogli mu tylko zazdrościć.
    Ciężko mu było z tym, że nie czuł na sobie dłoni kochanka, ale widok tych marnie związanych rąk, i Vico leżącego w tak uległej pozycji, absolutnie mu wynagradzał ten brak.
      — Vico... — jęknął, dosiadając go po raz kolejny, zaciskając palce na jego brzuchu.
    Alchemist
    Alchemist
    Minor Vampire

    Punkty : 9323
    Liczba postów : 1867

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Alchemist Sob 26 Lut 2022, 13:07

    Frustracja nakręcała przyjemność. Ludovico tak bardzo pragnąłby dotknąć Léona, przyciągnąć go do siebie, poczuć pod dłońmi jego skórę, wreszcie trochę go sprowokować do czegoś bardziej… Konkretnego. W tej pozycji jednak mógł na niego wpływać jedynie prosząc, podczas gdy on robił z nim naprawdę niesłychane rzeczy. Trudno było powstrzymać jęki i westchnienia, gdy każdy, nawet najbardziej subtelny dotyk, trafiał idealnie w punkt.
    Wkręcony w swoją rolę Ludovico grzecznie trzymał ręce nad sobą - nawet wtedy, gdy spoglądał na Léona robiącego mu fellatio. Normalnie nie wierzył w to jak można być tak utalentowanym i tak niesamowicie seksownym.
    Znowu krzyknął, a Sorel mógł poczuć jak aż cały zadygotał z rozkoszy. Jeśli ktoś potrzebował potwierdzenia, że Léo jest boskim kochankiem to lepszego dowodu chyba nie było.
    - Kto to mówi - zaśmiał się trochę nerwowo. - Kto tu teraz kogo rozpieszcza, co?
    Zaniemówił jednak i nieświadomie przygryzł wargę, gdy Sorel zdjął koszulkę i znowu usiadł na jego udach. Już po samej minie widać było, że to dla niego niezwykle podniecający widok, nie wspominając już o tym jak sztywny był w tym momencie jego penis. Léon potrafił być jednocześnie piękny jak święty i wulgarny jak dziwka - Ludovico czuł, że z nim oszaleje.
    - Mmm, nie, Léo, zdejmij - poprosił niespokojnym głosem, gdy malarz dosiadł go nadal ubrany w bieliznę. Ostatnie zgłoski jego prośby utonęły w jęku rozkoszy. A to jak poruszał biodrami… Diani nie był już w stanie mówić - z jego ust co chwilę uciekały jęki i głębokie westchnienia, klatka piersiowa poruszała się w niespokojnym oddechu, a ręce zaciskały niespokojnie na kablu, którym były związane.
    - Léo… Proszę… Pozwól mi cię dotykać - zdążył w końcu wyprosić, patrząc na niego nieprzytomnym z rozkoszy wzrokiem. Niecierpliwie oblizał wargi nim znowu jęknął, odchylając głowę w tył.
    - O boże, mocniej!
    Duch
    Duch
    Tempter

    Punkty : 1054
    Liczba postów : 218
    Wiek : 104

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Duch Nie 27 Lut 2022, 01:23

    Léon upajał się tą chwilą. Cholera... Czemu, nawet taka udawana, uległość Ludovico tak go kręciła.
      — Nie. — odpowiedział na prośbę o umożliwienie dotykania go. Domyślał się, że ta bezradność Vico dodaje wszystkiemu pikanterii. Następnym razem zaopatrzy się w sznur. Koniecznie. Widział ten błysk w oku Vico, kiedy związywał mu ręce.
    Zgodnie z prośbą Ludovico przyspieszył ruchy bioder, dosiadając go coraz mocniej i mocniej. Przez większość życia jeździł konno, miał silne uda.
    Opierał się dłońmi o brzuch Vico, wpatrując się w jego cudowną mimikę. Jakim cudem ktoś mógł być tak piękny?
    Pochylił się nad kochankiem, jedną rękę oparł z boku jego głowy. Patrzył w przymglone oczy Vico z wyższością. Nie było wątpliwości, kto w tej chwili rozdawał karty.
      — Poczekaj aż skończę. Wtedy możesz dojść. — wydyszał, przesuwając drżącymi palcami po wargach projektanta. Rozchylił je stanowczym ruchem i wsunął między nie kciuk.
      — Jeszcze nie. — uśmiechnął się nieprzytomnie. Boże... Nawet dotknięcie języka Ludovico przyprawiało go o dreszcz przyjemności.
    Unieruchomił mu twarz, napierając palcem na wilgotny język.
      — Patrz na mnie. — ujeżdżał go tak mocno, że lampki nad nimi lekko się kołysały. Patrzył mu prosto w oczy, nie chcąc przegapić momentu, kiedy zmienią wyraz.
    Wystarczyło jeszcze kilka ruchów bioder, a Léon jęknął rozkosznie, przymykając oczy. Usiadł na Ludovico, kręcąc biodrami tak, by kochanek wsunął się w niego do samego końca.
    Przez chwilę łapał oddech, ale zaraz wysunął palec z ust mężczyzny, wyprostował się i wznowił ruchy bioder. Stanowczo, wkładając w to całą swoją siłę, ujeżdżał kochanka, naciskają rękoma na jego brzuch.
      — No już... — mruknął — Pokaż mi, jak dochodzisz. Chcę to zobaczyć. — znów spojrzał na niego z góry, władczo.

    Sponsored content

    Parfums d’amour - Page 4 Empty Re: Parfums d’amour

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pią 26 Kwi 2024, 22:35