Wszystkie miłe sny, które miał tej nocy rozpłynęły się w momencie gdy otworzył oczy. Poczuł jak w głowie mu szumi, jak wszystko dookoła wiruje, a jego żołądek odmówił posłuszeństwa.
Dobrze że zdążył minąć chłopaka i dobiec do łazienki, jego duma by chyba nie wytrzymała, gdyby zwymiotował w pokoju na podłogę. A tak przynajmniej trafił do kibla, wisząc nad nim głowę i zastanawiając się po co mu to wszystko było. Mógł nie pić aż tyle, gdyby skończył ja pierwszej butelce zapewne nawet by nie odczuł skutków, jednak prawie dokończył też drugą.
- Kurwa...- jęknął cicho i podparł głowę na ręce, opierając się prawie całym ciałem o toaletę - Archie .. przyniesiesz mi coś na ból głowy?
Nawet głos Richarda brzmiał boleśnie, jednak prawdziwa katorgą zaczęła się, gdy jego telefon zaczął dzwonić. I to nie prywatny, a służbowy.
Podniósł się, chociaż obraz mu wciąż wirował z bólu i jakimś cudem udało mu się znaleźć telefon. Na szczęście zawsze zostawiał go w jednym miejscu.
Nie zobaczył jednak kto dzwoni i odebrał od razu.
- Richard Reed, słucham? - powiedział z automatu, co spotkało się ze śmiechem po drugiej stronie
- Alice Stern, do usług - zaśmiała się kobieta - Nie mogłam się dzwonić na twój prywatny, więc postanowił spróbować tu. Jest obok Archie? Chciałam z nim porozmawiać!
- Błagam cię...pół tonu ciszej- jęknął mężczyzna kładąc się znów na łóżko.
- Kac morderca? U Pana Reeda to niespotykane. Oooh aż przyjechałabym cię pomęczyć. W sumie to przyjadę! Będę za godzinę, powiedz Archiemu żeby się wyszukiwał. Zabieram go na małe zakupy ~~
- Dlaczego porywasz mojego chłopaka? - powiedział zanim pomyślał. Potrzebował kilku sekund ciszy i cichego chichotu z drugiej strony telefony by zrozumieć co właśnie zrobił. Po raz pierwszy komuś bliskiemu powiedział o tym, że Archie jest jego chłopakiem. Poczuł wręcz ulgę, ale i... Nieco się zawstydził.
- Tak, porywam twojego słodkiego chłopaka na babskie zakupy. Nie możesz go mieć tylko dla siebie - mruknęła i wręcz mógł przysiąc, że słyszy jak z dumą odrzuca swoje blond włosy w tył - Będę za godzinę.
Po tych słowach rozłączyła się, a Richard spojrzał na stojącego w progu blondyna.
- Ile...- zapytał, ale zbyt zawstydzony odwrócił wzrok. Ile z tego słyszał? Czy słyszał wyznanie Richarda? Mężczyzna nie był zbyt dobry, jeśli chodzi o wyrażanie uczuć, miał na to inne sposoby. Na przykład szybka zmiana tematu - Alice po ciebie przyjedzie za godzinę. Chciała zabrać cię na zakupy, a ta kobieta nie przyjmuje odmowy... Weź z mojego portfela czarną kartę. Pin znasz i baw się dobrze, a ja... Chyba dzisiaj zostaje w łóżku.
Mruknął i przekręcił się na bok, wbijając twarz w poduszkę by jakoś powstrzymać kolejną falę nudności.