– Jak to... wyjeżdżasz? – wydusił i zamiast odsunąć się, to zbliżył się do niego jeszcze bardziej, układając dłoń na jego ramieniu. – To znowu będzie coś... niebezpiecznego? – Szepnął. – Znowu wrócisz w takim stanie, jak ostatnio? Długo cię nie będzie?
Na samą myśl o tym, co działo się ostatnio, czuł gulę w gardle, a przed oczami pojawiały się obrazy pełne krwi. Nie chciał, żeby Normanowi coś się stało.