by Koss Moss Nie 11 Sie 2019, 20:58
— Prosiłem, abyś rozwiązał na tablicy zadanie trzecie, Ariel — powiedział z naciskiem Walter i odsunął się na bok, aby chłopiec mógł wyjść na przód klasy.
Zadanie trzecie było tym, na którym niemal wszyscy polegli i Ariel również. Teraz Walter oczekiwał, że pod jego okiem nastolatek wykona zadanie poprawnie.
Skrzyżował ramiona na piersi i patrzył, jak Ariel wypisuje dane oraz wzory.
Nastolatkowi nie udało się zdziałać wiele więcej, więc cierpliwie wytłumaczył, co chłopiec powinien uwzględnić, kreśląc rysunek pomocniczy, a wówczas młodzieniec, z drobnymi podpowiedziami, zdołał w końcu rozpisać równania.
Na tym etapie została mu już tylko czysta matematyka.
Omegi nie były w żaden sposób upośledzone, mogłyby uczyć się tak samo jak inni. Zdaniem Waltera nic złego by się wówczas nie stało, ale rząd wciąż powtarzał, że prawo do nauki to pierwszy krok do innych niebezpiecznych przywilejów.
— Dobrze, usiądź — polecił Arielowi na końcu. Nagrodził go nawet oszczędnym uśmiechem za te starania. Gwiazdą może nie będzie. Na studiach nie utrzymałby się nawet semestru, ale zrobił to proste zadanie.
Mógłby zdać chociaż egzamin dojrzałości.
Gdyby nie był Omegą.
— Jakieś pytania? Jeżeli nie, przejdziemy do nowego tematu. Prosiłem, abyście zapoznali się z nim w domu. Czy jest coś, co było niezrozumiałe?
Wymagał od uczniów niezależności, ale dobrze wiedział, że na całą klasę materiał przeczytały może ze dwie osoby.
— To czym jest zasada zachowania momentu pędu? Joachimie?
— Eee, no nie wiem.
Walter zmarszczył z irytacją brwi i reszta zajęć upłynęła w mniej przyjemnej atmosferze. Na koniec zlecił im wykonywanie zadań ze zbioru.
Tego samego dnia podczas dyżuru na parterze zauważył, że Ariela otacza grupka starszych od niego chłopców, w tym Denis Harrowmont, którego zdążył już poznać na tyle, by wiedzieć, że jest to dzieciak arogancki i problematyczny. Zbliżył się dość dyskretnie i zasłyszał fragment rozmowy.
— …bo tak wyglądasz, mała cioto. Nikt nie wygląda jak ty.
— A może on naprawdę jest jakimś mutantem. No przecież chodzą takie dziwactwa po świecie.
— To prawda, ech? — Denis złapał Ariela za koszulę. — Może ty jesteś Omegą? No, to by wyjaśniało, dlaczego jesteś taką głupią pizdą.
— Jakby coś takiego się urodziło w mojej rodzinie, to bym to, kurwa, zajebał. Czysta krew przede wszystkim.
— Harrowmont, Churchill i Peterson — niemal wyrecytował Walter. — Do dyrektora, natychmiast.