Sprzedał mu solidnego klapsa, a potem chwycił go znów za biodra i zaczął poruszać biodrami, płynnie wsuwając się w młode ciało i z niego wysuwając. Rękami wspomagał ruchy chłopca, nie zostawiając mu zbyt wiele do robienia, ale Blake wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw. Chyba nie miał siły na wiele więcej. Trudno było go winić. Wszystko wskazywało na to, że to był jego drugi raz.
Blake'owi wyrwało się kilka głośniejszych jęków. Za jeden z nich ukarał go kolejnym klapsem, trochę mocniejszym niż poprzedni. Nie przerwał jednak. Pieprzył go i pozwalał, by chłopiec dotykał się w drodze do spełnienia.
To było doskonałe. Odnajdował w tym chorą, niedozwoloną przyjemność. To mógłby być jego syn. Co powiedzieliby inni? Na szczęście mógł to z pełną satysfakcją pieprzyć.
Doszedł niedługo po chłopcu. Wolał nie zostawiać prezerwatywy tu, w lokalu. Związał ją i schował do paczuszki. Wyrzuci ją na dole. Nie zauważył, ani on, ani Blake, tego małego fragmentu opakowania po prezerwatywie, który znalazł się na podłodze.
Dał młodzieńcowi chwilę na doprowadzenie się do porządku. W tym czasie przeglądał się w wiszącym na ścianie lustrze; poprawiał wiązanie krawatu.
— Chodźmy, jeśli jesteś gotowy.
Blake'owi wyrwało się kilka głośniejszych jęków. Za jeden z nich ukarał go kolejnym klapsem, trochę mocniejszym niż poprzedni. Nie przerwał jednak. Pieprzył go i pozwalał, by chłopiec dotykał się w drodze do spełnienia.
To było doskonałe. Odnajdował w tym chorą, niedozwoloną przyjemność. To mógłby być jego syn. Co powiedzieliby inni? Na szczęście mógł to z pełną satysfakcją pieprzyć.
Doszedł niedługo po chłopcu. Wolał nie zostawiać prezerwatywy tu, w lokalu. Związał ją i schował do paczuszki. Wyrzuci ją na dole. Nie zauważył, ani on, ani Blake, tego małego fragmentu opakowania po prezerwatywie, który znalazł się na podłodze.
Dał młodzieńcowi chwilę na doprowadzenie się do porządku. W tym czasie przeglądał się w wiszącym na ścianie lustrze; poprawiał wiązanie krawatu.
— Chodźmy, jeśli jesteś gotowy.