Box of lies

    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Pią 07 Cze 2019, 00:51

    Park na pierwszy rzut oka wyglądał na nieco mniejszy niż w rzeczywistości, ale gdy go w końcu opuścili, od razu dało się wyczuć charakterystyczny zapach z budy z kebabem. Mike przez chwilę nawet pomyślał, że stracił apetyt, ale nie zrobił jeszcze zapasów w lokalnym sklepie i zapewne do wyboru miał albo podłej jakości bułę z mięsem, albo głodowanie do następnego rana. Zdecydowanie wolał pierwszą opcję. Na wtrącenie, że ulubiona knajpa Noaha jest wege, Mike nieco się zdziwił i w ostatniej chwili ugryzł się w język, by nie rzucić głupim komentarzem w stylu “to może jeszcze powiedz, że jesteś gejem, haha”.
    Z tym aparatem to też nie tak, że był ślepy, bo rzeczywiście współlokator nie zabrał go z ich pokoju, ale przecież, z tego co wiedział, Noah pochodził z bogatej rodziny, więc pewnie mógł sobie pozwolić na najnowszego Iphona, czy co tam, z kamerą, która zapewne zawstydza niejeden profesjonalny aparat. No i nie zwykł też jeść jak świnia, by umazywać się sosem, ale to pewnie miał być tylko głupi docinek ze strony Noaha, więc też nie zareagował na tę uwagę.
    - No tak, to Walter, chodziliśmy razem do średniej, ale nie jest jakimś moim dobrym kumplem. - Wizja podziałów między wydziałami nie podobała mu się zbytnio, przecież skończył liceum, miał więc nadzieję, że podział na “tych fajnych” i “przegrywów” nie jest na poziomie uczelni wyższej, ale widocznie to nigdy się nie skończy. Poza tym nie znał nikogo innego, bo nie dość, że nie chodził do stricte artystycznej szkoły, to do żadnych pozaszkolnych zajęć teatralnych też nie przynależał, a podejrzewał, że to właśnie z takich miejsc ludzie się znają.
    W końcu, gdy stanął przed ladą, która jakoś podejrzanie się lepiła, zamówił sobie małego kebaba, by zmniejszyć ryzyko wywołania żołądkowych rewolucji, i dwie dietetyczne cole, dla siebie i Noaha. W sumie wiedział, że wysokokaloryczny kebab i diet cola wyglądają nieco śmiesznie, ale nie mógł się przecież utuczyć, a podejrzewał, że na takiej diecie może być to bardzo łatwe i szybkie. Poza tym każdy tak robił. Może też rozważy tę wege knajpkę, oczywiście tylko dla zdrowia, wciąż miał zamiar pozostać mięsożercą..
    Gdy sprawny obcokrajowiec wykonał dla niego bułę i podał dwie butelki z lodówki, Mike wyszedł na zewnątrz, by usiąść na plastikowym krześle, przy plastikowym stoliku, pod wyblakłym parasolem z logiem jakiegoś napoju.
    Zanim zabrał się do konsumpcji, przyjrzał się jeszcze raz Noahowi. Jego odsłonięte ramiona, odsłaniające tatuaże zawsze fascynowały Mike, więc to głównie w nie się teraz wpatrywał. Zdawało mu się, że przybyło ich trochę odkąd ostatni raz go widział, a może po prostu znów dostrzegł kolejny szczegół, który kiedyś mu umknął.
    - Serio są aż tacy źli, ci aktorzy? Wiesz, jak wchodzisz między wrony, kracz jak one, czy jakoś tak. Muszę mieć jakiś znajomych - Wzruszył ramionami, ale po tych słowach nie był już tak bardzo pewien, czy odezwać się do Waltera. W sumie zawsze był przekonany, że artyści są jacyś nawiedzeni, ale teraz chyba miał się przekonać czy to na pewno prawda. Sam przecież był spoko.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pią 07 Cze 2019, 21:27

    Niestety Mike nie mógł liczyć na to, że zmiana szkoły położy kres takim dziecinnym podziałom. To chyba typowe zjawisko w każdym środowisku, które skupia duże ilości młodych ludzi. Ledwo weszli w dorosłość i chyba nie można było wymagać od wszystkich dojrzałego podejścia. A przynajmniej nie od Noah'a, bo jakby to ująć... jego proces dojrzewania psychicznego przebiegał powoli. Chłopak uniósł przedramiona z blatu i skrzywił się zniesmaczony lepką powierzchnią. Mogliby tu posprzątać przynajmniej raz na jakiś czas. (Przecież z Moona był taki pedant). Uśmiechnął się na widok dwóch butelek dietetycznego napoju. Mike chyba miał go za jakiegoś świra liczącego kalorie, bo ten zestaw kebab plus cola zero faktycznie wyglądał niecodziennie. Obawiał się pogadanek na temat zdrowego żywienia?
      — Nie jestem na diecie młody. Dzięki — odparł, ale nie zamierzał wybrzydzać, tylko chwycił obie butelki i podążył za ognistą czupryną loków. Absolutnie nie protestował, gdy Michael postanowił jeść na zewnątrz, bo chociaż od zapachu kebaba i tak uciec nie mógł, to wewnątrz było jeszcze upalniej niż na dworze.
      — No i nie biorę udziału w protestach przeciwko niszczeniu natury i nie przypinam się łańcuchami do drzew... — sprostował nagle, przybierając względnie wygodną pozycję na plastikowym krześle. Jeszcze tego brakowało, żeby Mike wziął go za jakąś ciotę. — Po prostu nie lubię mięsa.
    Być może Moon zauważył, jak chłopak wpatruje się w niego zainteresowany, ale przecież to nic nowego. Czuł się niezdrowo obserwowany przynajmniej kilka razy dziennie przez ludzi szepczących za jego plecami. Zabawne, jak bogaty zestaw plotek można było usłyszeć na temat osoby Noah'a. Porównując niektóre z nich odnosiło się wrażenie, że mówią o zupełnie różnych osobach. Tak czy inaczej, w każdej historyjce jest ziarno prawdy.
      — No nie — zaśmiał się — Ale lepiej nie kracz jak Parker. A przynajmniej nie na temat osób, które mogą wpakować cię w kłopoty. Aktualnie pierdoli mnie życie aktoreczek, bo przez pewną sytuację unikają mnie jak ognia, a ja z radością unikam ich. To taka odwrócona symbioza. Pewnie jeszcze się nasłuchasz.
    Odchylił się na krześle, nie zważając na niepokojący dźwięk plastiku. Michael zmuszony okolicznościami słuchał uważnie tej paplaniny, bo jednak zajęty jedzeniem nie miał innego wyboru. A Noah (gdyby Michael jeszcze nie zauważył) uwielbiał opowiadać.
      — Sam jestem ciekaw, czy życie na tym wydziale wygląda tak źle, jak mówią. A teraz to nawet będę miał wtyki. — Uśmiechnął się. — Powszechna wiedza jest taka, że Parker ma kompleks małego. Chuja i talentu, bo nie przepada za lepszymi od niego. A poza tym, jak wpakują cię w sukienkę, to koniecznie przyjdź w niej do mnie na zdjęcia.
    Mike zaprzestał na chwilę przeżuwania i zerknął na blondyna jak na idiotę.
      — W poprzednim roku jakaś grupa ćwiczeniowa obsadziła facetów na damskie role, bo zabrakło im lasek — Upił łyk coli, bawiąc się korkiem od butelki między palcami. — Te małpy z operatorki jeszcze przez miesiąc szczały ze śmiechu, bo wiesz, chłop przebrał się za babę. No zabawne. Ten Walter jest spoko? Jeśli tak, to mu współczuję. Ciekawe skąd się znają.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Wto 11 Cze 2019, 23:57

    Zakupiony przez chłopaka kebab nie był arcydziełem sztuki kulinarnej, więc Mike nie miał zamiaru się nim delektować, tylko zjeść najszybciej zanim przypadkiem zacznie się zastanawiać co wchodzi w skład tego podejrzanego posiłku. Także chwilę później już tylko wycierał palce w papierową serwetkę, po czym sięgnął i otworzył butelkę z gazowanym napojem, by przepić ten dziwny posmak. Całe szczęście, że cena też była adekwatnie niska.
    - Cholera no weź mnie nie strasz. Serio, pierwszy dzień i już mnie zniechęciłeś. - zaśmiał się ponuro. Serio, czy może być jeszcze dziwniej? Wizja biegania w sukience jakoś niezbyt go zachęcała, nawet jeśli to tylko do sztuki. I wbrew temu, do czego Noah go zachęcił, nigdy w życiu nie dałby się w czymś takim fotografować.
    - Cóż, może próbuje sobie znaleźć starszego kolegę, żeby podkradać mu notatki, czy coś. I nie wiem skąd mieliby się znać, może z jakiegoś kółka teatr...różańcowego - ostatnie zdanie praktycznie wymamrotał biorąc kolejny łyk napoju.
    - Z tego co kojarzę Wal był spoko ziomkiem, choć trochę lizusem, więc może stąd ta ich znajomość, jeśli Parker rzeczywiście jest taką “elitką”. - Mike dopił resztę dietetycznej coli i wychylił się nieco z krzesła, by wrzucić pustą butelkę do stojącego nieopodal kubła. Siedział tak jeszcze kilka sekund, wpatrując się w przechodzących ulicą ludzi, by po chwili zerwać się gwałtownie z krzesła.
    - To jak, zbieramy się? Chcesz mi pokazać jeszcze coś ciekawego? - Prawdę mówiąc chciał nieco poznać okolicę, jednak wolał nie przedłużać wycieczki dłużej niż to konieczne, w końcu nie skończył się jeszcze wypakowywać, a kolejnego dnia rozpoczynały się już zajęcia.

    Być może po kampusie rozniosła się już plotka o niezwykle utalentowanym studencie, którego przyjęto, nawet bez żadnego backgroundu, tylko ze względu na talent, który był rzekomym objawieniem na przesłuchaniach wstępnych, jednak nie ujawniono jego nazwiska. O tak, ta osoba z pewnością będzie cierniem w dupie temu Parkerowi.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Czw 13 Cze 2019, 22:55

    Niestety sytuacja z poprzedniego roku była raczej wyjątkową i Noah będzie musiał obejść się smakiem, co wcale nie przekreślało szansy na inne atrakcje. Blondyn miał to szczęście do przebywania akurat w tych miejscach, w których działo się najwięcej. Ruszyli spod śmierdzącej budy, kiedy tylko Mike wstał z krzesła, bo słowo daję, przesiadywanie tam nikomu nie sprawiało przyjemności. Upał dawał się we znaki i raczej nie pozwalał na długie wycieczki, dlatego Noah nie zamierzał go dręczyć. Mimo to wracali okrężną drogą, podczas której Michael miał okazję poznać najkrótszą trasę na pętlę autobusową i podziwiać odrapane mury wiekowej uczelni od tyłu. Co by nie mówić — to miejsce miało swoją duszę. Zniszczoną przez czas i nadpobudliwą młodzież, ale miało. Pomimo ogromnego zainteresowania, które wzbudzał Michael, to doprawdy nikt nie miał na tyle odwagi, aby podejść do nich i odezwać się słowem.

    Noah wzbił się na wyżyny swoich możliwości, kiedy opróżnił łazienkowe szafki z pustych opakowań. A gdy wielkodusznie zaczął szukać kawałka przestrzeni do życia dla Thorntona, to po ogarnięciu reszty sprzętu szybko okazało się, że pokój jest jeszcze większy, niż na początku mógł sprawiać wrażenie. Był po prostu niemiłosiernie zagracony rzeczami, o których blondyn nawet nie chciał słyszeć, że miałby wylądować w koszu. Nawet jeśli od początku studiów do niczego mu się nie przydały. Oczywiście, gdyby nie obecność nowego współlokatora wszystko dalej leżałoby na swoim dotychczasowym miejscu.
      — Ej Mike... skąd to aktorstwo przyszło ci do głowy? — zagaił Noah niby od niechcenia. W istocie ciekaw był tego, co doprowadziło chłopaka akurat na tę uczelnię. — Masz jakieś doświadczenie? No bo jeśli nie wybulisz fortuny, to wcale nie tak łatwo się dostać, a od Very niczego ciekawego na ten temat nie słyszałem.
    Rozłożony na łóżku z koszulką podciągniętą do połowy torsu próbował się nie ugotować. Naprawdę powinni zainwestować w klimatyzację, jeśli nie chcą uśmiercić studentów. Zerknął na współlokatora, wyciągającego z walizki kolejne rzeczy.
      — Podać ci linijkę młody? — zaśmiał się, kiedy obserwował chłopaka, który odkładał ostatnie ubrania na półkę. — Jak na punka, to mało w tobie buntu wobec systemu. — Moon musiał doznać niezłego dysonansu, widząc w szafie pozorny ład. Pierwszy raz od trzech lat. — Układasz chociaż irokeza?
    Nieskrępowanie pożerał smukłe ciało wzrokiem, bo nawet jeśli Noah sprawiał inne wrażenie, to uważał, że nowa fryzura Thorntona naprawdę mu pasowała. Musiał przyznać, że do tego anielskiego oblicza i dość łagodnych rysów twarzy, styl na brudnego na anarchistę pasowałby Mike'owi wybornie. Nie zdążył jednak zawędrować wyobraźnią w niebezpieczne rejony syntetycznych skór i łańcuchów, bo ktoś bez pukania wparował do ich pokoju, a uwaga Moona spoczęła na nietaktownym gościu.
      — Kurwa, to prawda? — zawołał wysoki chłopak, opierając dłoń o futrynę. Wciąż głupio wyszczerzony zmierzył osobę czerwonowłosego krótkim spojrzeniem, jakby takim sposobem w sekundę chciał stwierdzić, z kim ma do czynienia. — Serio, cały kampus już o tym pierdoli.
    Usatysfakcjonowany pobieżną oceną przeszedł przez pokój i (bez przejmowania się wolą młodego) zbił z nim pionę.
      — Riley — przedstawił się. — Jesteś z aktorstwa?
      — A miałem nadzieję, że tym razem zabłądzisz — wtrącił blondyn nieprzejęty nagłą wizytą energicznego znajomego. Teraz nawet nie zwracał na niego uwagi, jak gdyby był tylko częścią otoczenia.
      — Co ty w życiu odjebałeś, że cię pokarało Moonem? — zaśmiał się brunet. — I stary, czemu ja tu widzę podłogę?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Pią 14 Cze 2019, 01:39

    Choć po spacerze Mike nie miał ani trochę więcej ochoty na rozkładanie swoich rzeczy, nie miał większego wyboru, bo podejrzewał, że z każdym dniem będzie mu się chciało jeszcze mniej, aż w końcu wszystkie ciuchy po prostu zostaną w walizce. Choć na każdym kroku dostrzegał rzucane w jego stronę ciekawskie spojrzenia, to brak interakcji ze strony innych traktował raczej za dobry znak.
    Rzeczywiście, po tym, jak Noah magicznym sposobem pozbył się chyba połowy swoich rzeczy, nagle pokój wydał się dwa razy większy. Już rozumiał czemu jego siostra tak się wkurzała, że za każdym razem jak tylko Noah od niej wychodził miała tyle sprzątania i układania rzeczy na swoje miejsca. Teraz tylko czekać, aż Mike zawali swoją połowę pokoju skryptami do zakucia.
    Póki co starał się jako tako wywrzeć dobre wrażenie i układał wszystko tak, by wyglądało porządnie, chociaż do poziomu jego siostry brakowało mu chyba kilkunastu lat doświadczenia.
    - Cholera, nie posądzałbym cię o posiadanie takiego przedmiotu. Albo o jego znalezienie. - odpowiedział na jego docinek, że niby taki z niego perfekcjonista. Z drugiej strony trochę porządku przydałoby się też Noahowi. Może Mike nie był pedantem, ale w chlewie też nie uśmiechało mu się mieszkać.
    - Irokeza?! - Parsknął - No tak, zaraz po tym jak skończę mazać sprayem po zniszczonej scenie i zrobię sobie gigantyczne tunele w uszach. - Dodał z przekąsem. Właściwie po tym, jak w czasie spaceru zauważył kilkanaście innych kolorowych głów przestał się martwić o swoją fryzurę; w końcu to wydziały artystyczne, pewnie wiele osób próbuje “pokazać swoje prawdziwe ja” przez farbowanie włosów, ale do punka było mu jeszcze daleko. Wolał określać się jako “zwykły luzak”.
    - Właściwie miałem kilka innych pomysłów, na przykład myślałem też o montażu filmowym, ale wtedy musisz przedstawić jakieś portfolio, a oprócz kilku żałosnych mixów youtubowych nie mam nic godnego uwagi. A aktorstwo, cóż, wystarczyło nauczyć się i odegrać kilka wierszyków. Zapamiętywanie jakoś od zawsze szybko mi szło, więc wydało mi się to najłatwiejszym kierunkiem. - Odpowiedział dość ogólnikowo. Mógł dodać, że w szkole zdarzyło mu się brać udział w kilku sztukach i musicalach (w końcu czego się nie robi, by być zwolnionym z matmy), ale wolał uniknąć nieprzewidzianej reakcji starszego współlokatora. W dodatku miał wrażenie, że po zadaniu tego pytania uwaga Moona odpłynęła w zupełnie innym kierunku i zapewne słuchał go tylko pobieżnie. Zresztą tę niezwykle poruszającą historię przerwał im nieco niespodziewany jegomość, który gwałtownie wparował do ich pokoju i przeszedł przez całą jego długośc, by zbić pionę z nieco oniemiałym Mikem. W sumie powinien spodziewać się ludzi w tym towarzyskim centrum kampusu, jakim bez wątpienia był pokój Noaha. I do tego najwidoczniej został atrakcją dnia dzięki współdzieleniu z nim pokoju. Nawet teraz kilka osób zdawało się zaglądać przez uchylone, za sprawą Rileya, drzwi.
    - Michael - odpowiedział machinalnie - znaczy możesz mi mówić Mike, tak, z aktorstwa - choć czerwonowłosy nigdy nie należał do skrytych osób, ten wysoki, energiczny chłopak nieco go onieśmielał.
    - No tak jakby potrzebuję nieco miejsca do życia, a poza tym bałagan źle wypada na zdjęciach. - Wyszczerzył się w uśmiechu, wiedząc, że choć Noah zrozumie, to nie wiedział, czy jego kolega też będzie wiedział o co chodzi. Wrzucił właśnie ostatnią koszulkę do szafy i zatrzasnął jej drzwiczki, wpychając jeszcze walizkę kopniakiem pod łóżko.
    - A ty, Riley, studiujesz z Noahem? - Zapytał, ewidentnie podjaranego potwierdzoną plotką, bruneta. Usiadł na swoim łóżku i pewnie gdyby miał jakieś zimne piwko z wielką chęcią by sobie takowe wysączył i oczywiście poczęstował gościa. Noah za to nie wydawał się szczególnie zadowolony, zapewne ani faktem posiadania współlokatora, ani że wszyscy robią z tego taki szum.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pon 08 Lip 2019, 10:09

    — Ehe — przytaknął krótko chłopak. Według gościa temat jego studiów nie był na tyle istotny, aby teraz sobie o nim rozprawiać. — Moon, spotykamy się tam gdzie zwykle.
    — Ale chyba nie teraz? — westchnął fotograf i przeciągnął się na łóżku. — Kurwa, jest tak gorąco.
    — No nie. Wieczorem.
    — To czemu zawracasz mi dupę?
    — Bella i Charlotte się spóźnią... — powiedział Riley i zwrócił się ponownie w stronę aktora z niesłabnącą ekscytacją. — Gadają, że punktów na rekrutacji zdobyłeś tyle, co Parker trzy lata temu. Kurwa, jak zrzucisz go z tronu, to...
    — Taa. Gwiazdora biorę ze sobą. — wszedł mu w słowo blondyn.
    Skoro Noah miał wkręcić Michaela do towarzystwa, to właśnie teraz była idealna okazja. Prawdę mówiąc, nie robił tego dlatego, że tak bardzo chciał dotrzymać słowa. Cały ten układ nie miał najmniejszego sensu, bo Noah i tak wciągnąłby młodszego do swojego świata. Sam miał w tym interes. Każdego roku, gdy po wakacjach wszyscy zjeżdżali się na uniwersytet, w kameralnym gronie grupa jego znajomych spotykała się na dachu budynku, który niegdyś nosił dumne miano rektoratu. Aktualnie był tylko wysokim, wciąż dostojnym, ale w większości opuszczonym gmachem w samym centrum placu. O ile parter udało się częściowo zagospodarować, tak na wyższe kondygnacje sam rektor miał zakaz wstępu. Nikt nie spieszył się z odrestaurowaniem zabytku, bo widocznie wychodzili z założenia, że skoro coś ładnie wygląda, to nie musi być funkcjonalne.
    Riley ściągnął brwi.
    — No, dobra — odparł. Po początkowej ekscytacji na jego twarzy, którą zdobił lekki zarost, pojawił się cień niepewności.
    — Zluzuj. Znamy się kilka lat — Noah łaskawie podniósł się z wyra i przechodząc kilka kroków w stronę Michaela, objął go ramieniem za szyję. Chyba na znak przyjaźni przycisnął go do siebie na wysokości torsu odrobinę za mocno, mierzwiąc przy okazji płomienną fryzurę. — Co nie, Mike? Znalazłem sobie modelkę.
    Riley z tępą miną przetwarzał informację, kiedy Noah wgapiał się na niego intensywnie i dopiero po chwili załapał, co przyjaciel chciałby mu przekazać. Brunet ostatecznie wydał z siebie krótki dźwięk, potwierdzający pomyślne zakończenie procesu myślowego, a Moon uwolnił Michaela, czując, jak ten próbuje wydostać się z uścisku przyduszony mocnymi perfumami fotografa.
    — Skoro tak... to zwijam, bo muszę wpaść jeszcze do Shane'a. — Uniósł dłoń w pożegnalnym geście i posłał młodszemu szeroki uśmiech.
    — Jasne.
    — A Ty czego tu szukasz? Wypad. — Usłyszeli jego głos zza drzwi, zanim te trzasnęły za odchodzącym gościem.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Sro 10 Lip 2019, 21:50

    Na uwagę o zdobytych punktach jedynie parsknął śmiechem.
    -Nie będę nikogo z niczego zrzucał, to nie Gra o Tron. - Szczerze powiedziawszy te wyniki niezbyt go obchodziły. Nie sprawdził żadnego rankingu czy coś, nie ekscytował się punktami, ważne, że się dostał, cała reszta to jakieś pierdolenie i tak nijak nie wpłynie to na jego dalszą edukację.
    Nie zdziwiała go też reakcja Rileya na radosne obwieszczenie Noaha, że ten zabiera go ze sobą. Może i Mike był bohaterem niewątpliwie krążących po kampusie plotek, ale rozumiał, że nie każdy chciał wkręcać, do stałego grona znajomych, świeżaka z pierwszego roku aktorstwa. Już chciał protestować, że może będzie jeszcze inna okazja, ale starszy współlokator wstał i szybkim ruchem go do siebie przycisnął, by przy okazji rozczochrać też jego czuprynę. A tak długo jej nie układał by pozostawała w artystycznym nieładzie. Kiedy w końcu udało mu się uwolnić z nieco przesadzonego uścisku, odetchnął niezauważalnie, znajomy zapach perfum z tak bliskiej odległości rzeczywiście był nieco duszący.
    Wzruszył jeszcze ramionami, gdy wzrok Rileya przesunął się po nim zaraz po tym, gdy brunet zakapował o co chodziło Noahowi z “modelką”.Podjęta pod wpływem impulsu decyzja mogła być tak naprawdę jedynie żartem, a Noah tak czy siak znajdzie sobie jakąś dobrą loszkę do pozowania, w końcu zapewne żadna mu nie odmówi.
    Gdy tylko niespodziewany gość opuścił ich pokój, Mike złapał za ręcznik, który chwilę wcześniej ułożył w szafie i skoczył do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Nie żeby szykował się jak szczur na otwarcie kanału, ale skoro mieli wieczorem iść na jakieś “spotkanie” to wypadało się chociaż odświeżyć po spacerze w tym upale. Poza tym chciał uniknąć przebywania sam na sam ze swoim współlokatorem. Choć wcześniej tego dnia nie miał takiego problemu, to jednak zupełnie inaczej było na otwartej przestrzeni niż w tym, trzeba przyznać niezbyt przestrzennym, pokoju. Zastanawiał się też nad opuszczeniem kwatery pod pretekstem pójścia do kuchni, by zrobić sobie cos do zarcia, jednak byłoby to bez sensu, skoro dopiero co pochłonął kebsa.
    Po wyjściu więc, wciąż nieco ociekając wodą z końcówek włosów, chwycił plik papierów, które wcześniej rzucił na biurko i, rzucając się na łóżko, burknął coś, że musi się przygotować do zajęć, nauczyć tekstu i takie tam. Na jakiekolwiek zaczepki Noaha reagował zdawkowo, aż ten w końcu dał mu spokój i zajął się swoimi sprawami.

    Dopiero jakiś czas później, kiedy żar z nieba przestał być tak dokuczliwy, a za oknem robiło się już szaro, Noah dobitnie dał mu znać, że pora zbierać się na owe spotkanie o którym wspominał ich niedawny gość. Czekanie na to zleciało mu zdecydowanie szybciej niż przypuszczał, zarzucił więc jeansową kurtkę, wcisnął w kieszeń portfel, klucze i telefon, i przeczesał dłonią włosy, by znów nadać im uporządkowany, artystyczny nieład.
    -Prowadź - uśmiechnął się nieco na myśl, że po raz kolejny tego dnia Noah będzie jego przewodnikiem, tym razem do tego tajnego miejsca spotkań. Cóż za pełen wrażeń dzień.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Czw 11 Lip 2019, 12:55

    Kiedy Mike zajęty nauką skutecznie ignorował współlokatora, ten zniechęcony do dalszych zaczepek, uniósł się z materaca. Noah w przeciwieństwie do niektórych nie był aktorem, więc dla Michaela jego teatralny foch mógł być co najwyżej zabawny. (O ile znad stosu notatek w ogóle go dostrzegł). Zniknął w łazience na długie minuty. Dla Fotografa nietypowe zachowanie młodszego musiało zaowocować niezłym dysonansem, bo przecież kto to słyszał, aby zbywać Moona w taki... naturalny sposób.

    Kiedy zbliżał się wieczór, Noah z wilgotnymi włosami raczej nie wyglądał na gotowego do wyjścia. Miał dość wysublimowany gust, na który starsi zareagowaliby raczej karcącym spojrzeniem, a jednak w tym nieładzie tkwiła pokraczna reguła. Skoro tak bardzo imponował płci pięknej, to czym miałby się przejmować?
    Zawiesił aparat fotograficzny na szyi, po czym opuścili pokój. Wyszli z budynku, kierując się w stronę uczelnianego baru. Chociaż nie była to najtańsza i najsmaczniejsza opcja, to przynajmniej mieli blisko. Przez dzisiejszy upał Moon nie jadł praktycznie nic od rana. Picie na pusty żołądek mogło skończyć się nie najlepiej, a kanapka powinna uratować sytuację. O tej godzinie mało kto kręcił się po terenie. Właściwie o to chodziło, aby nikomu nie zachciało się sprawdzać celu nocnych wędrówek Moona. Był przyjemnie ciepły wieczór i tylko ostatnie promienie słoneczne oświetlały im drogę.
    — Schody przeciwpożarowe są z tyłu — rzucił przed siebie, nie oglądając się na podążającego za nim Michaela. Pokonali ostatnią alejkę i zniknęli za masywną ścianą byłego rektoratu. Moon zatrzymał się obok drucianej siatki, oddzielającej tyły rektoratu od reszty placu i szybko odgiął kilka prowizorycznie związanych pętel, tworząc im dostateczne przejście.
    — Ej, uważaj — powiedział, gdy Mike próbował dostać się na drugą stronę. Nakrył dłonią ostrą krawędź płotu. — Bella zawsze rozdziera sobie kieckę.
    Budynek był wysoki na kilka pięter i wystawał ponad resztę zabudowań kampusu.
    — Masz lęk wysokości? — zapytał z uśmiechem Noah, puszczając chłopaka przodem po ewakuacyjnej elewacji. Mike nie był jeszcze świadom widoków z góry, ale raczej mógł się ich domyślać.
    — Widzieliście po drodze kogoś? — usłyszeli damski głos, który razem z chłodnym powiewem wiatru powitał ich u szczytu schodów. Słońce chyliło się ku zachodowi, ale dach rektoratu oświetlała jeszcze brzęcząca cicho jarzeniówka. Sięgający do pasa murek, z osuniętymi w niektórych miejscach cegłami nie mógł wzbudzać zaufania. Podobnie jak zardzewiałe drzwi, prowadzące zapewne do wewnętrznej części budynku, które ktoś wspaniałomyślnie zabezpieczył mosiężną kłódką. Znajomi Noah'a nie przybywali tu jednak aby podziwiać architekturę budynku. Widok, który sięgał granic rozległego terenu kampusu, rekompensował wszelkie niedogodności.
    — Lotta, odpuść — westchnęła niska dziewczyna. Skocznym krokiem dopadła Moona, wieszając się na jego szyi. — Ty głąbie. Nie zaprosiłeś mnie do siebie na wakacje. Obiecałeś.
    — A jednak się nie spóźniłyście — zmienił lekko temat.
    — Ty jesteś... Mike, tak, tak. Wiem. — Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i wyciągnęła ku młodszemu chudy nadgarstek obwieszony bransoletkami. Nie musiał poznawać jej imienia. Veronica z pewnością zdążyła naopowiadać mu o „tej wywłoce” wiele. — Bella.
    Tymczasem ona nie wyglądała na świadomą tego, że rozmawia z bratem jej rywalki. Odwróciła się, wskazując wolną dłonią w kierunku pozostałych.
    — To Charlotte, Leo, Harry — wliczała, wciąż ściskając rękę chłopca. — Shane i ...
    — My się już znamy — odparł Riley z niejaką dumą.
    — I wy chcecie to wszystko wypić? — zaśmiał się Noah, gdy wyminął dwójkę przy schodach, witając się ze znajomymi. Metalowy wentylator wystający ponad podłogę obstawiony był kilkunastoma butelkami alkoholu. — Nie dawajcie Leonowi wódki.
    — Och, ale Ty masz śliczne loczki! — zawołała Bella i wciąż nie puszczając dłoni młodszego, pociągnęła chłopaka w stronę swojej przyjaciółki siedzącej na murku. Najwidoczniej krótko ostrzyżona dziewczyna nie znała strachu.— Czy ja cię wcześniej gdzieś widziałam? Skąd znasz Noah'a? Harry nalej mu wina. Nie tego! To drugie jest lepsze.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Czw 11 Lip 2019, 18:57

    Z dłońmi wciśniętymi w kieszenie kurtki, Mike szedł za Noahem w ciszy. Zdecydowanie przyjemniej szło się, gdy nikt nie odwracał się za nimi zaciekawiony. Spodziewał się, że miejscówka będzie odosobniona, bo raczej nie wyobrażał sobie tego zgromadzenia na ławeczce po środku parku. Te przypuszczenia potwierdziły się, gdy udali się w stronę budynku, choć majestatycznego, to jednak wyglądającego na opuszczony. Okolice takiego obiektu wydały się już zdecydowanie lepszą opcją, pewnie niezbyt legalną, ale przecież wiedział na co się pisze w towarzystwie fotografa.
    Gdy przechodził pod płotem, aNoah szybkim ruchem osłonił ostry drut, który przez nieuwagę Mike’a znalazł się nieco zbyt blisko jego szyi, chciał się szybko odciąć, że ani nie jest laską, ani tym bardziej nie ma na sobie kiecki, którą mógłby podrzeć, jednak zamiast tego wymamrotał ciche “dziękuję”.
    Zbliżając się do szczytu rektoratu słyszał już ciche głosy pozostałych osób. Zardzewiała furtka na końcu schodów zaskrzypiała cicho, kiedy weszli na dach. Jako pierwszy, jego wzrok przykuł fantastyczny widok. Chyba nawet otworzył szerzej oczy, wpatrując się w aurę znikającego jeszcze za drzewami słońca. Cała okolica rozciągała się jak na dłoni. Widział stąd park i większość kampusu uczelnianego, a także kilka kolejnych przecznic. Zbyt zajęty podziwianiem widoków, nie widział jak uradowana dziewczyna wiesza się na szyi Noaha. Zaraz jednak zauważył wyciągniętą w jego stronę chudą dłonią. Uścisnął ją delikatnie i już chciał się przedstawić, ale najwidoczniej dziewczyna już go znała. I to chyba nie dzięki Verze, bo z pewnością nie byłaby tak radośnie nastawiona (albo po prostu była znakomitą aktorką). Z bliska wcale nie wyglądała na “podkradającą chłopaków ladacznicę”, jak zwykła ją nazywać jego siostra, a być może nawet mogłaby mu się spodobać, gdyby tylko tak bardzo nie szalał za jasnowłosym.
    Jego spojrzenie zaraz też powędrowało w stronę zbioru najróżniejszych alkoholi. Cholera, powinien się domyśleć, że to będzie zakrapiane spotkanie i zabrać coś ze sobą, ale sądząc po ilości butelek nie powinno im zabraknąć procentów. Odważnie usiadł na murku, między dziewczętami, i pociągnął łyk z podstawionego mu kubeczka z ciemnoczerwonym napitkiem. Nie był koneserem tego rodzaju alkoholu, jednak musiał przyznać, że słodkawy trunek przypadł mu do gustu.
    -Skąd znam Noaha, hehe no, wspólna podstawowa? - Spojrzał na wspomnianego z niemą prośbą ratunku w spojrzeniu. Nie mógł przecież powiedzieć prawdy, bo wyobrażał sobie jak by to popsuło atmosferę już na samym początku. - O nie, już wiem, skatepark! Na a teraz jesteśmy współlokatorami. Zabawne, jaki zaszczyt mnie kopnął, co nie? - wybrnął z sytuacji.
    - Chyba kara - usłyszał ciche wtrącenie, po którym wśród zebranych rozległa się fala
    śmiechu, po której temat mógł zostać uznany za zamknięty. Siedząc między dziewczynami, kiedy Noah rozprawiał o czymś z kolegami, starał się nawiązać jakiś temat.
    -No więc wy już chyba wiecie o mnie wszystko, a może wy mi coś o sobie powiecie. Co studiujecie? Wy wszyscy siedzicie na fotografii z Noahem? - zatoczył dłonią, w której trzymał kubek niewielki okrąg, jakby wskazując na całą ekipę. Rozmowa z dziewczynami, o dziwo, się kleiła, rozmawiali o planach po studiach, potem o podróżach i jakimś cudem przeszli do horrorów, gdy do rozmowy wtrąciła się też męska część grona.
    - Właśnie tak pomyślałam jak fajnie by było zrobić taki seans na świeżym powietrzu, wiecie rzutnik, koce na trawie i winko. Musimy coś takiego zrobić- rozmarzyła się Bella.
    - I pobierać za to opłaty - wtrącił Mike, co spotkało się z aprobatą towarzystwa. Nie było nawet tak źle, jak się spodziewał.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Nie 14 Lip 2019, 20:38

    Bella z lekkim uśmiechem patrzyła na chłopaka, ewidentnie nie przeczuwając żadnego podstępu, kiedy ten w poszukiwaniu ratunku spoglądał na fotografa. Noah zagadany ze znajomymi z opóźnieniem załapał ten kontakt wzrokowy. Zmarszczył brwi, nie wiedząc, czemu Mike śle w jego kierunku takie dziwne miny, ale informacja o skateparku, której młodszy złapał się w ostatniej chwili, rozjaśniła mu sytuację. Dziewczyna przekrzywiła głowę w zastanowieniu.
    — Faktycznie — wtrąciła się Lotta, która nieświadomie wyciągnęła Michaela spod gilotyny. —To ty jeździłeś po tych rampach dla dzieciaków, co nie? Spoko, możesz mnie nie pamiętać. Nie rozmawialiśmy. Bella, nawet nie próbuj na to włazić.
    Dziewczyna złapała przyjaciółkę za przedramię, kiedy ta próbowała usadowić się na murku obok Michaela. Szczęśliwie nie zwróciła uwagi na pytanie Lotty, dotyczące popisów młodego.
    — Ech, przecież sama na tym siedzisz! — oburzyła się, wyszarpując rękę z uścisku. Temat rozmowy szybko zmienił tor, zostawiając umiejętności skejterskie Mike'a w spokoju. Plan pikniku i filmów podłapali wszyscy, trochę zbywając wcześniejsze pytanie Michaela. Głównie przez te horrory, co do których Bella od początku była nastawiona sceptycznie i tylko zapewnienia Lotty o wybraniu tych najmniej strasznych ostatecznie ją przekonały.
    — Shane jest na fotografii — zaczął w końcu Noah, wracając do zadanego wcześniej pytania, choć bez wątpienia nie było ono skierowane w jego stronę. Z kubeczkiem wódki stanął naprzeciw trójcy z Michaelem pośrodku. — Dziewczyny są z reżyserki. Harry robi animacje. Riley to operatorka. Razem z Tobą mamy już pół ekipy filmowej.
    — Świetnie, możemy nagrać film — parsknęła Bella.
    — Co najwyżej ruskiego pornola — zaśmiał się Moon.
    — I puścimy go na tym seansie? — zagaił Harry pijackim tonem, a brzmiał na szczerze zainteresowanego. Podpite towarzystwo nie zwracało uwagi na fotografa, który opierał kolano o ścianę murku tuż przy młodym aktorze. Jakby wykorzystywał każdą okazję, aby zmniejszyć między nimi dystans. Wcisnął mu do ręki kubek, tym razem z wódką rozcieńczoną sokiem. — No to pij na odwagę. Mamy tylko jednego aktora, ale nie potrzebujemy dwóch fotografów.
    — Nikt nie zapłaci za oglądanie twojej dupy Noah — jęknął Riley z krzywą miną, a Lotta przewróciła oczami.
    — Mów za siebie — zaśmiała się Bella i zachybotała na murku. Z pewną troską dotknęła ramienia Michaela, zanim ten w ogóle zechciał zbliżyć kubek z wódką do ust. — Lepiej nie mieszaj, słońce.
    — Czekaj, zanim się porzygasz, to zrobię ci zdjęcie, bo to tło wygląda całkiem nieźle — stwierdził Noah, łapiąc za aparat zawieszony na szyi. — Lotta złaź, wchodzisz mi w kadr.
    — To na pamiątkę ostatniego dnia trzeźwości? — zapytał Harry.
    — Nie, do projektu.
    — Wybrałeś już temat? — zainteresowała się Bella i chociaż brzmiała teraz niewyraźnie, z ociąganiem podniosła się z miejsca, aby również nie psuć scenografii.
    — Nie wybrałem. Mike wybrał — odpowiedział jej Noah i uśmiechając się głupio do swojego modela, uniósł obiektyw w górę.
    — Och, naprawdę? Jaki?
    Tytułowy „Brat mojej byłej” paradoksalnie w świetle tej chujowej jarzeniówki i pełnego księżyca wydawał się fotografowi celem idealnym. Na tle rozświetlonego latarniami kampusu, z rozwianymi włosami i zaróżowionymi policzkami wyglądał... po prostu idealnie.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 14 Lip 2019, 23:32

    Mike chyba miał szczęście, że nikt nie usłyszał rzuconej przez Lottę uwagi, że owszem, tego dnia w parku dopiero uczył się na terenie przeznaczonym raczej dla tych młodszych. Ale każdy jakoś się uczył, co nie?
    Mógł się jednak zgodzić z dziewczyną, że nie najlepszym pomysłem było w takim stanie siadać na murku, na dachu starego budynku. Chłopak miał wrażenie, że z każdym jego ruchem nieco tynku osuwa się i spada na ziemię kilkanaście metrów pod nim. Dodatkowo nie pomagała też bliskość jasnowłosego, który specjalnie zdawał się przesuwać bliżej młodego aktora, kiedy ten odsuwał się nieznacznie w drugą stronę. Zachowania te były tak dyskretne, że niezorientowani w ich sytuacji znajomi mogli tego nawet nie dostrzegać.
    Ledwo dopił końcówkę wina, którego dziewczyny ciągle mu dolewały i nawet nie zauważył, kiedy wspólnie z nimi wykończył już całą butelkę, a Noah już wcisnął mu w dłoń kubek z jasno pomarańczowym drinkiem. Całe szczęście, że nie było już tak gorąco i wódka z sokiem była dość chłodna, bo chyba nie zdzierżyłby picia jej ciepłej.
    Spojrzał jeszcze na Bellę, która ostrzegła go przed jednym z najczęściej popełnianych na imprezie błędów, ale Mike zdawał się tym w ogóle nie przejmować. Przecież nie wypił tego wina sam, a taka odrobinka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, nie mniej jednak miał zamiar sączyć tego drinka nieco dłużej, by nie odpaść w nowym towarzystwie. W ogóle powiedzenie “urwał mu się film” musiało mieć jakąś inną interpretację w ekipie filmowców. Zastanawiał się nad tą myślą, wpatrując w wirującego, mieszającego się z sokiem pomarańczowym, drinka, którego wprawiał w ruch miarowym manewrem nadgarstka.
    Chwilę później zorientował się, że dziewczyny wstały i nieco się odsunęły, a Noah skierował aparat w jego stronę. Szybko obejrzał się za siebie jakby chciał sprawdzić, czy chodzi o niego, czy o coś za nim, ale po szybkim przeanalizowaniu jego ostatnich słów upewnił się, że nie chodzi o widoczki, a o niego właśnie. Rumieńce na jego polikach były zapewne rezultatem wypitego alkoholu, ale równie dobrze mogły być skutkiem tego, że wszyscy stali wpatrzeni w niego w oczekiwaniu odpowiedzi, jaki to niesamowity temat przypadł do gustu Moonowi, że postanowił uczynić z niego swój projekt.
    Cholera ciężko mu było zapozować tak, żeby wyglądać normalnie, jednocześnie trzymać kubeczek tak, by nie było go widać i jeszcze kilka razy przeczesać włosy, które wiatr złośliwie rozrzucał na wszystkie strony. W końcu stwierdził, że jak wyjdzie tak wyjdzie, a jak wyjdzie chujowo to Noah i tak to usunie.
    - No więc koncepcją projektu Noaha jest życie zwykłej osoby, a że jako jego współlokator jestem ciągle pod ręką, tak więc to na mnie spadło to ciężkie brzemię - Udał, że z wielkim żalem łapie się za serce i pociągnął łyk drinka badając spojrzeniem reakcję każdego z nich. Wydawali się zdziwieni, lub nie zrozumieli jeszcze o co dokładnie ognistowłosemu chodzi, oprócz Rileya, który zakapował już wcześniej i teraz tylko przytakiwał głową, jakby potwierdzając swoje wcześniejsze domysły.
    - To nie fair, też chcę fotkę z dachu z takim widokiem - Zaprotestowała Lotta i zaraz usiadła na murku obok Mike’a. Z drugiej strony dosiadła się Bella i chłopacy, nie dając Noahowi wyboku, musiał uwiecznić ich nie-do-końca-legalne spotkanie. Przyjemny wiatr rozwiewał włosy wszystkich i już po chwili, gdy dziewczny podleciały do fotografa, by ocenić jak wyszły na zdjęciach, ktoś rozlewał kolejną kolejkę drinków. Jako, że Mike swojego nie dokończył to tylko mu go uzupełniono, ale to wcale nie pomagało zachować mu trzeźwości, a przecież kolejnego dnia miał zajęcia.
    - Ma ktoś może fajkę? - zagaił jeszcze, by chwilowo zająć czymś usta w przerwie od popijania wódki. Gdy w jego stronę wyciągnięta została paczka szlugów, z wdzięcznością przyjął jednego wraz z zapalniczką i odpalił wciągając dym do płuc. Zdecydowanie będzie musiał rzucić. Reszta wieczoru upłynęła im radośnie na rozmowach o wszystkim i niczym, porównywaniu studentów sprzed i po wakacjach, wymienianiem plotek o tym kto z kim, gdzie i kiedy i choć Mike raczej nie znał nikogo ze starszych roczników, to na te bardziej neutralne tematy zdarzało mu się odezwać. W końcu, kiedy dziewczyny zaczęły się nieco zataczać i Harry zaproponował im odprowadzenie do pokojów, każdy wziął ze sobą pustą butelkę, by nie pozostawiać dowodów i, oświetlając sobie drogę latarkami z telefonów, ruszyli w stronę swoich zakwaterowań.
    Na miejscu Mike padł wyczerpany na łóżko. W łazience szybko umył twarz i oprócz bielizny zarzucił na siebie jeszcze powyciąganą koszulkę. Zwykle by tego nie robił, ale cóż, zwykle też nie był w pokoju z Noahem.

    Nad ranem kac zdawał się rozsadzać mu głowę, choć wydawało mu się, że wcale tak dużo nie wypił. Wyłączył skrzeczący alarm w telefonie i zwlókł się, by przygotować się na ten wspaniały pierwszy dzień studiów
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Czw 25 Lip 2019, 14:52

    Noah nie szczędził sobie używek, dlatego w chwili, w której wszyscy zbierali się do pokojów, on był już mocno wstawiony. Rzucił coś o dołączeniu do Michaela później, kiedy towarzystwo rozchodziło się w wąskim korytarzu, a potem przepadł. Dosłownie przepadł na całą noc, ale tego młodszy chłopak upojony alkoholem i zmęczony całodniowym upałem mógł nawet nie zauważyć, kiedy padł wyczerpany na łóżko i szybko zasnął.

    Blondyn w nie najgorszym humorze wpadł do pokoju nad ranem, zastając aktora kompletnie skacowanego. Odłożył aparat na biurko, nie zastanawiając się specjalnie, do kogo ten mebel należał. Co to za różnica? Kwestia czasu, kiedy wszystkie rzeczy Noah'a wrócą na swoje poprzednie miejsca.
    — A ty gdzie? — zapytał. Nie brzmiał przy tym na zmordowanego wieczorem, pomimo potarganej fryzury, która zresztą... wiele nie różniła się od tej codziennej. Niektórzy ludzie nie musieli robić nic, aby wyglądać zajebiście i jedną z tych osób był właśnie Moon. Poza tym nie miewał kaców od tak małej ilości procentów, bo doświadczenie mu nie pozwalało. — Zajęcia masz?
    Opadł na łóżko. Powinien wziąć prysznic, bo śmierdział dymem papierosowym i wódką, którą Bella przypadkiem wylała na niego wczoraj. To może poczekać.
    — Widziałeś, jak się na ciebie gapiła? — zaśmiał się. — W sensie Bella. Jak w obrazek. Spodobałeś się jej? Jak myślisz?
    Z tym mogliby polemizować. Gdy dziewczyna zorientowała się, że Noah nie odstępuje Mike'a na krok, jej entuzjazm odrobinę opadł. Powrócił dopiero później, ale to, co działo się po powrocie z dachu, musiało pozostać już wyłącznie w sferze domysłów młodszego. Fotograf odblokował telefon i zerknął na godzinę. Było późno, bo wykłady zaczynały się za jakieś dwadzieścia minut. Bez przesady. To pierwszy dzień, kto normalny będzie sprawdzał listę?
    — Polubili cię, tak mi się wydaje. Tylko nie mów im, jak masz na nazwisko, bo czar pryśnie — parsknął. Wodził wzrokiem za współlokatorem, który z cierpiętniczą miną próbował się ogarniać i nawet w tym stanie wyglądał dobrze. Za dobrze. — Serio idziesz na te zajęcia? Ej, Mike, zrobić ci herbatę?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 25 Sie 2019, 16:38

    W pośpiechu wrzucił kilka zeszytów i długopisów do styranej torby, którą nosił już od liceum.
    -Hę, herbatę? - zapytał jakby niedowierzając w propozycję fotografa. Zanim porządnie by się zaparzyła i wystygła na tyle, by ją pić, z pewnością byłby już spóźniony, ale Noah w ogóle nie wyglądał jakby się spieszył na pierwsze w tym semestrze zajęcia. Z resztą nad czym on w ogóle się zastanawiał, w pobliżu jasnowłosego zachowywał się jak roztargniony nastolatek, a żadna z jego rozkmin nie miała jakiegokolwiek logicznego podłoża.
    -Nie, dzięki - rzucił wychodząc z pokoju, do którego jednak po chwili musiał wrócić, by odłożyć szczoteczkę do zębów, którą w roztrzepaniu wciąż trzymał w ręce, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
    Idąc korytarzem w stronę sali przeczesywał dłonią swoją gęstą czuprynę czerwonych włosów, w myślach pragnąc, by robił to Noah swoimi dłońmi. Obecność starszego współlokatora rozpraszała Thorntona bardziej niż by tego chciał, a fotograf być może nawet nie zdawał sobie sprawy jak działa na młodszego.

    Na pierwsze zajęcia udało mu się nie spóźnić, jak też z resztą na żadne kolejne. Wolał nie podpadać profesorom już pierwszego dnia. Po rzuceniu torby na podłogę i zajęciu miejsca w jednym z dalszych rzędów, przetarł dłońmi twarz. Pora skupić się na rzeczywistości; powtarzał sobie.
    -Sory no, przesuniesz się? - wyrwało go z zamyśleń niecierpliwe cmoknięcie. Wysoka czarnowłosa dziewczyna próbowała się przepchnąć na siedzenie obok.
    - A tak, jasne - Mike wsunął się nieco, by zrobić dziewczynie miejsce. Po zajęciu miejsca, zmierzyła go wzrokiem, jakby oceniając czy w ogóle warto było zawierać z nim znajomość, po czym przedstawiła się imieniem Velma. Po krótkiej rozmowie okazało się, że tak naprawdę nikogo tu nie zna, bo jest nieco starsza. Stali się partnerami na większości zajęć, które tego wymagały i dogadywali się dobrze nawet po lekcjach. Tydzień przeleciał mu szybko, właściwie nie miał wolnej chwili, którą mógłby spędzić bezczynnie w swoim pokoju, a po niedługich poszukiwaniach dostał pracę niedaleko centrum miasta. Zamienił też kilka nieistotnych zdań z Walterem, który nawet go kojarzył.


    Velma wpadła do jego pokoju niosąc torbę, w której pobrzękiwały szklane butelki, ubrana też była ewidentnie imprezowo, w końcu był piątek wieczór, a chyba nikt nie miał zamiaru siedzieć o tej porze w akademiku.
    - Mike, zbierasz się? - rzuciła już od progu przeczesując wzrokiem pokój w poszukiwaniu chłopaka.
    - Matko, ale macie tu burdel, tylko dziwki zaprosić - rzuciła, kopiąc jakąś koszulkę.
    - Tym już zajmie się Noah -odpowiedział chłopak wychodząc z części łazienkowej. Na twarzy dziewczyny widniał dziwny wyraz, jednak nic nie powiedziała. Zdawała się słyszeć na kampusie pogłoski o sławnym Moonie i jego wyczynach, jednak nie znała jego relacji z Michaelem.
    - Chcesz się zaprawić już teraz? Nie mam zamiaru dzielić się tym z innymi. - Pokazała mu zawartość torby.
    - Może po drodze - rzucił szybko chłopak, wyraźnie się spiesząc. Otworzył przed nią drzwi i poprowadził ją w stronę imprezy ich rocznika.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pon 23 Wrz 2019, 00:14

    Noah nie spieszył się na pierwsze zajęcia ani na żadne z kolejnych, ale ponieważ Mike sprawiał wrażenie zabieganego, to mógł tego nie zauważyć. Kilka razy zdarzyło się, że blondyn obudził młodszego w środku nocy, pachnąc na zmianę alkoholem i ziołem, ale wtedy czerwonowłosy tylko odwracał się na drugi bok. 
    Mijali się skutecznie. 
    Akurat dojeżdżał pod drzwi pokoju numer 87, kiedy Velma stała w progu, poganiając swojego kolegę. Charakterystyczny dźwięk uderzenia deski o ścianę i Moon wyminął dziewczynę w progu.
    — Kobieto, co ty robisz? — jęknął z krzywą miną i podniósł koszulkę z podłogi, kiedy jego środek transportu odjechał w głąb pokoju. Odwrócił się w stronę dziewczyny, machając kawałkiem materiału. — Masz jakiś kompas moralny? Chicago Bulls depczesz? 
    — Warriors już udowodnili, że są lepsi — odpowiedziała rezolutnie, spoglądając na blondyna. — Skoro jest tak cenna, to czemu wala się po podłodze, hm?
    — Bo dziwki nie chcą po sobie sprzątać — odpowiedział z uśmiechem i cisnął koszulkę na łóżko. Kto by pomyślał, że Mike wyrwie taką laskę? Nic nie wskazywało na to, że Noah ma zamiar siedzieć w pokoju, bo tylko rozejrzał się za ładowarką i chowając ją do kieszeni razem z zapalniczką, ponownie spojrzał na czarnowłosą dziewczynę. 
    Załapali się na jakąś imprezę?
    Dialog pomiędzy tą dwójką rozwiał jego wątpliwości.
    — Normalnie widać, że aktorstwo — zaśmiał się, komentując cwaniactwo dziewczyny. No żeby żydzić kolegom jakiegoś słabego alkoholu... Wskoczył z powrotem na zdezelowaną deskę i przejechał kilka metrów po korytarzu, doganiając towarzystwo. Ledwo wyhamował za ich plecami, zarzucając rękę na ramię Michaela.
    Chuj, Bella poczeka.
    — Po takiej wódce, to wy się ewentualnie porzygacie — stwierdził. Tym razem nie jebał ziołem, a wręcz przeciwnie. Pachniał i prezentował się całkiem przyjemnie. — Gdzie jest ta impreza? Waszego wydziału?
    Nie miał o niej pojęcia, bo kto interesowałby się schadzkami jakichś gwiazdek Hollywood?
    — Nie zaprosili Moona? — zapytała z udawanym zdziwieniem, zaraz zmieniając ton na ewidentnie zainteresowany. — A tak poważnie, idziesz też?
    — Nie. Wasze szalone imprezy to nie dla mnie. Na randkę idę.
    — Ah, szczęściara z niej — parsknęła. — Będziecie oglądać NBA całą noc?
    Na oślep wymacał przycisk od windy na ścianie, a kiedy metalowe drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, kopnął deskę do środka. Machnął blond grzywą i skręcił w prawo, a Velma... od razu ruszyła za nim. Chyba nie mieszkała w tej części budynku, skoro nie wzbraniała się przed podróżą sławną windą. 
    — Idziemy schodami! — zaprotestował szybko Michael, ale drzwi już zaczęły się zamykać. Blondyn w ostatniej chwili zatrzymał je butem.
    — No chodź Arielko, nie świruj — zawołał fotograf, kiedy Velma z dziwnym uśmiechem wzruszyła ramionami.
    Noah nawet się nie starał. 
    Ludzie sami do niego lgnęli, nawet koleżanka Michaela. Bez względu na to, czy czerwonowłosemu to pasowało, czy nie.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Wto 07 Sty 2020, 04:07

    Tak naprawdę chłopak nie spodziewał się powrotu Moona tak wcześnie. Sądził, że starszy student zabaluje jeszcze na fajeczce, albo piwku z kimś ze swoich znajomych, a na tą swoją imprezę elegancko się spóźni. Wtedy też mógłby zabrać ze sobą Michaela, którego przecież obiecał zapoznać z towarzystwem. A do tego czasu młodszy zdołałby się pokazać i, być może, nieco wstawić na pierwszej imprezie swojego wydziału, której przecież nie wypadało odpuścić, a i tym sposobem udałoby mu się zaliczyć dwie zabawy jednego wieczoru. Plan był niemal idealny, ale nie przypuszczał, że Moon tak szybko zjawi się w ich pokoju.
    Chociaż, wymownym spojrzeniem, Mike starał się przekonać koleżankę, że jednak podróż tą windą to nie najlepszy pomysł, Velma nie dała się ugiąć i wiedziona jakimś dziwnym urokiem, zapewne rzuconym przez blondyna, uparcie stała w windzie i czekała na swojego kolegę niewzruszona.
    Ostatecznie powstrzymał się od przewrócenia oczami i wsiadł do tej nieszczęsnej metalowej klitki. Nie wiedział czy trzy osoby to już nie za dużo na tak wiekową konstrukcję.
    I rzeczywiście, jakby na potwierdzając obawy Michaela, winda zatrzymała się w połowie drogi między piętrami. Dziewczyna, jeszcze przed chwilą wymieniając z Noahem uwagi odnośnie różnic między akademikiem damskim, a męskim, nagle wystraszyła się i, w panice, chwyciła ramię blondyna.
    Mike prawie mógł na sobie wyczuć spojrzenie wyższości Moona, jakby ten droczył się z nim, że to właśnie jego przytrzymała się czarnowłosa, choć znają się dopiero kilka minut.
    Noah oczywiście nic sobie nie robił, z awarii windy, dla niego z pewnością była to już codzienność. Młodzieniec zastanawiał się nawet, czy starszy chłopak specjalnie nie wybrał tego właśnie sposobu na znalezienie się na parterze budynku.
    Przycisk alarmu już zapewne dawno nie działał, a nawet gdyby działał, z pewnością natychmiast staliby się pośmiewiskiem całej uczelni, gdyby tylko zamierzali go wcisnąć. Mógł on więc czekać tylko na ruch blondyna. Ten jeszcze chwilę się z nimi droczył, zaznaczając, że kiedyś będą mu się musieli odwdzięczyć, za to wybawienie z tarapatów, po czym sobie tylko znaną sekwencją tupnięć i szturchnięć uruchomił windę z powrotem. I tak nie było szans, by Mike zapamiętał tę sekwencję za pierwszym razem, choć próbował, by w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji.
    Gdy tylko drzwi, z niepokojącym skrzypnięciem, otworzyły się, jako pierwsza, właściwie wyskoczyła, Velma.
    -Uuu, nie dla mnie podróże tymi waszymi antycznymi środkami transportu - parsknęła od razu wyciągając z torby tanie piwo, by uspokoić ten niespodziewany przypływ emocji.  - Na pewno nie chcesz się wbić z nami? - Dziewczyna zapytała Moona jeszcze raz, tak dla pewności, ale choć Noah nie miał ochoty w uczestniczeniu w ich imprezie, widocznie nie miał nic przeciwko odprowadzeniu ich jeszcze kawałek.
    -To dasz mi potem znać, wiesz, po tej randce… - zaczął Mike gdy już wyszli z budynku - gdzie się będziesz szlajał? - młody wciąż nie chciał odpuścić pierwszej okazji do zabalowania na kampusie, a skoro Moon wychodził na spotkanie, zapewne też nie zacznie zbyt wcześnie. Miał jeszcze nadzieję, że blondyn wciąż ma jego numer w telefonie, po tych niezliczonych razach, gdy nie mógł się dodzwonić do Veroniki i to właśnie przez Mike’a przekazywał jej info.

    Sponsored content

    Box of lies - Page 3 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 20:56