Box of lies

    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pon 25 Mar 2019, 03:59

      — Zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie pomaga? — zapytał, spoglądając na chłopaka. — W sensie... ten ryż. Nie wyciągnie całej wody, a pył wchodzi w zakamarki telefonu.
    Ulewa wcale nie miała ochoty się zmniejszyć i ku wkurwieniu Noah'a przybrała na sile jeszcze bardziej. A wydawało się, że już gorzej lać nie może. Osunął się po drewnianej ściance na podłogę, przeklinając cicho i bez słowa przyjął od Michaela telefon. Młody poszedł w jego ślady, również usadawiając się na niewielkiej powierzchni, a w tym momencie faktycznie stykali się ramionami. Już miał zamiar wpisać ciąg cyfr na klawiaturze, gdy uświadomił sobie, że nie pamięta numeru do swojego najlepszego kumpla. Nawet podkurwiony wizją straty iphone'a, usłyszawszy słowa chłopca, uśmiechnął się pod nosem. Ten jednak nie mógł wiedzieć, czy blondyn właśnie śmieje się z niego, czy może (tak, jak w istocie było) uznał jego bezsensowną paplaninę za wyjątkowo uroczą. Głośny dźwięk pioruna przeciął ciszę, która zapanowała po nerwowych słowach chłopca. Siedzenie pod marnym dachem w taką burzę zdecydowanie nie było pomysłem roku.
      — Zajebiście — skomentował ironicznie tę pogodową rewolucję. — Szybko stąd nie wyjdziemy.
    Oddał telefon właścicielowi i rozejrzał się po pomazanych markerem ścianach. Klasycznie znalazł kilka przyklejonych do sufitu gum, niecenzuralnych słów i twórczych ilustracji penisów. Poza tym domek zdobiły jeszcze rysunki serc z nazwiskami czołowych romantyków dwudziestego pierwszego wieku, zapewne w osobie odzianych w ortalionowe dresy uczniów szkół średnich. Wciąż lepsze miejsce od kibla na dworcu.
      — Chyba nie miałeś na myśli prawdziwych pocałunków — podłapał jego wcześniejsze słowa, akcentując przedostatnie słowo. Dziewczyny zachwycające się Michaelem wyobrażał sobie raczej jako te panny, które idąc ulicą, zatrzymują się nad słodkim pieskiem i najchętniej zagłaskałyby go na śmierć. Być może jednak Noah żył w błędzie, a brat Very faktycznie był takim casanovą. Uśmiechnął się do niego. — Całowałeś się kiedyś?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Sob 30 Mar 2019, 18:07

    Wzdrygnął się, gdy zabrzmiał donośny grzmot pioruna. W dodatku błysnęło się niemal od razu, więc musiał uderzyć gdzieś niedaleko. Mike nie był jedną z tych osób, co chowają się pod łóżkiem, gdy słychać grzmoty, co więcej lubił je nawet oglądać, ale jedynie przez okno, zamknięte, dokładniej mówiąc.
    Zmarszczył nieco brwi i pokręcił głową, jakby Noah właśnie powiedział jakąś niedorzeczność.
    -Pff co, hah, co? Oczywiście że się naprawdę całowałem. Najnormalniej w świecie, z językiem i w ogóle. - pokiwał powoli głową. - Na jakiejś imprezie, nie mogę sobie przypomnieć teraz jej imienia. O, no i z tą drugą, jak jej tam było, heh. No właśnie - Starał się mówić przekonująco, bo przecież nie mógł nie mógł przyznać, że owszem, całował się z dziewczynami, ale tak w policzek, po koleżeńsku. Chciał przy nim wypaść na bardziej “doświadczonego”. Zawsze powtarzał sobie, że całe to miłosne życie jeszcze przed nim, na studiach, że jeszcze nie znalazł odpowiedniej dziewczyny
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Sob 30 Mar 2019, 23:46

    Nie mogąc się powstrzymać, parsknął cichym śmiechem, ale szybko przygryzł wargę. Mike był tak urzekający, gdy plątał się w zeznaniach i nawet jeśli trochę kręcił, Noah był w stanie to wybaczyć. Chętnie sam sprawdziłby jego umiejętności. W różnym zakresie. Jednak dobrze zdawał sobie sprawę, że nawet jeśli szybko udało mu się zdobyć zaufanie chłopca, to na dobranie się do niego raczej nie miał szans. Nie chodziło tu bynajmniej o predyspozycje fizyczne blondyna czy też ich brak, bo na powodzenie nigdy nie narzekał. Zaliczenie tego chłopaka graniczyło z cudem, bo przecież był bratem Very. Mimo to siedział tu z nim, w tym przeciekającym drewnianym domku, wyraźnie przeliczając swoje możliwości. Może właśnie to wyzwanie najbardziej przyciągało go do Michaela?
      — Serio? — zapytał, siląc się na powagę. — A nigdy z żadną cię nie widziałem. Spotykasz się z jakąś? Vera pewnie od razu by się pochwaliła.
    Deszcz smętnie kapał przez szczeliny w dachu, a burza rozszalała się już na dobre. Mogliby równie dobrze przebiec się na przystanek, jednak i tak następny autobus mieli jakoś za ponad pół godziny. Komunikacja miejska w tej części Florydy pozostawiała sobie wiele do życzenia. Noah miał jedynie nadzieję, że do tego czasu deszcz uspokoi się na tyle, aby mogli wyjść z placu zabaw bez obawy o to, że skończą tak, jakby wynurzyli się przed chwilą z basenu.
      — Musisz mieć odpowiednią technikę... dziewczyny są wymagające — odparł, brzmiąc poniekąd jak nauczyciel. — A im starszy jesteś, tym więcej oczekują.
    Oparł się o ścianę domku, którą do tej pory miał po swojej prawej stronie, zwracając się do Michaela przodem. Spojrzał na niego w trochę inny, mogłoby się wydawać niepokojący sposób. Skoro tu utknęli, to czemu Noah miałby nie spróbować umilić sobie tego czasu i nie przeprowadzić krótkiego testu?
      — Dobrze jest mieć kogoś, na kim możesz poćwiczyć — stwierdził lekko i uniósł kącik ust. — Wiesz, kogoś starszego. Z większym doświadczeniem.
    Jeśli Mike nie poczuł się jeszcze nieswojo, to miał okazję w momencie, w którym blondyn nieznacznie oblizał wargę, wciąż nie zdejmując z niego przeszywającego wzroku. Starał się wyłapać w chłopaku choćby najmniejszą reakcję.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 31 Mar 2019, 00:54


    Nie miał pojęcia co takiego wydało się chłopakowi Very takie zabawne.
    -Nie, nie spotykam się, to raczej przelotne znajomości - brnął dalej w kłamstwo, które, zdawało się, Noah nieco przejrzał. Ale Michael myślał, że jeśli nie da po sobie tego poznać, będzie wiarygodny. Patrzył przy tym przed siebie, by jasnowłosy nie widział też kłamstwa po jego oczach, zwykle uciekał wzrokiem.
    -Technikę? Nie chodzi o to, żeby po prostu dać się ponieść? - zapytał nieco zdziwiony. W tych głupkowatych serialach, które jego siostra oglądała, gdy przychodziło co do czego, bohaterowie we właściwej chwili zawsze wiedzieli co robić i jak to robić. Przecież nie mogło to być aż takie trudne. Owszem, może w sprawach łóżkowych doświadczenie było przydatne, ale przecież to tylko pocałunki.
    Spojrzał na Noaha, gdy ten usadowił się naprzeciw niego i jakoś tak machinalnie też poprawił się, czując nieco ulgę, że Noah się od niego odsunął, jednak nie na długo, bo zaraz też napotkał spojrzenie ciemnych tęczówek. Przeczesał nerwowo włosy i poprawił przylegającą do jego torsu przemokniętą koszulkę. Zaczynało mu być chłodno i był prawie pewny, że to się skończy przeziębieniem, ale teraz starał się o tym nie myśleć.
    Jego oczy nieznacznie się rozszerzyły, chyba nie z woli młodego, gdy Noah oblizał swoje usta. Tylko Mike wiedział jakie sceny rozegrały się właśnie w jego głowie z udziałem, no właśnie, chłopaka swojej siostry. Przełknął ciężko ślinę, chyba trudno byłoby przeoczyć tak oczywiste sygnały zakłopotania, które zapewne nie wystąpiłoby, gdyby chłopak miał Noaha tylko za kumpla.
    -Nie znam żadnej starszej dziewczyny z doświadczeniem - zaśmiał się nerwowo, wciąż patrząc w jego ciemne oczy - a z własną siostrą chyba nie będę się całował, nie? Może masz jakąś koleżankę, która mnie przećwiczy?
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Nie 31 Mar 2019, 03:42

      — No... nie do końca — odpowiedział, przechylając lekko głowę w zdziwieniu. Uważał, że praktycznie we wszystkim ludzie mogą zdobywać stopniowe doświadczenie i nie tylko instynkt się tu liczył. — Przecież nie każdy człowiek na świecie całuje się w ten sam sposób. Zdarzają się naprawdę fatalne przypadki... ale skoro tak mówisz, to pewnie masz wrodzony talent, co nie?
    Blondynowi absolutnie nie było chłodno od wilgotnej koszulki przyklejonej do ciała. Dzisiejszy dzień był jednym z cieplejszych, a chłopakowi nie zdarzało się marudzić na chłód. Naprawdę wolał to od gorąca, co było dość ironicznym żartem ze strony życia, bo urodził się przecież na Florydzie. W miejscu, w którym wysokie temperatury potrafiły zniechęcić nie jednego miłośnika upałów. Dodatkowo te nieludzkie załamania pogody nie raz doprowadziły Noaha do białej gorączki.
      — Ciekawe. Sprawdźmy to. Co prawda nie mamy przy sobie żadnej laski — odparł w końcu i odsunął plecy od ściany, co automatycznie znacznie zmniejszyło dzielącą ich odległość — ale wyobraź sobie, że jestem dziewczyną twoich marzeń, dobra? — dodał, nie mając pojęcia, że wyobraźnia Michalea wcale nie musiała brać w tej zabawie szczególnego udziału.
    Praktycznie stykali się nosami, kiedy dłoń Noah'a wylądowała na karku chłopaka, a smukłe palce wplątały się w kręcone włosy. Przyglądał mu się z tak bliskiej odległości, czekając na reakcję, ale Mike... widocznie zamarł na chwilę, nie wykonując dosłownie żadnych ruchów. Jasnowłosy miał nadzieję, że młodszy pamiętał przynajmniej o oddychaniu, bo chociaż całować umiał się całkiem nieźle, to pierwsza pomoc nie była jego specjalnością. Na usta starszego chłopaka wpłynął lekki uśmiech, kiedy Michael poczerwieniał odrobinę na twarzy, wciąż tkwiąc w tej samej pozycji. Naprawdę czarujący. Czuł jego niespokojny oddech na swoich ustach, kiedy spojrzeniem wciąż natarczywie wbijał się w jasne tęczówki. Nie miał zamiaru ułatwiać mu tego zadania. W końcu to jego predyspozycje chciał sprawdzić, a nie swoje własne. Poza tym czerpał niemałą przyjemność z chłonięcia tych zdezorientowanych reakcji.
      — Na co czekasz? — mruknął cicho, muskając przy tym nieznacznie jego wargi swoimi. Jeśli jeszcze istniała między nimi jakaś odległość, to mogła być liczona w milimetrach, a wilgotne od ulewy ubrania jedynie wzmagały słodki zapach Michaela, który aktualnie wydawał się jeszcze przyjemniejszy.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 31 Mar 2019, 04:53

    O oddechu pamiętał, jednak ewidentnie zapomniał o mruganiu, gdy Noah przybliżył się i twarz młodzieńca owiał ciepły oddech blondyna, a jego spojrzenie zdawało się przeszywać Michaela na wylot. Gdy tamten położył dłoń na jego karku, to miejsce zdawało się właściwie palić chłopaka. Miał więc udawać, że Noah jest dziewczyną, tak? Czyżby tym samym zasugerował on, że to Mike ma kontrolować przebieg tego szkoleniowego pocałunku?
    Niespodziewanie odepchnął się lekko rękami, opierając dłonie na ścianie domku za swoimi plecami, by zredukować tę dzielącą ich odległość do zera, a jednocześnie wiedział, że gdyby nie ułożył tam swoich słoni, te niechybnie wylądowałyby na policzkach starszego chłopaka.
    Gdy tylko ich wargi się złączyły, Michael poruszył ustami pewnie, obejmując jego dolną wargę, później górą, i obie na raz. Potem jeszcze raz dolną, tym razem łapiąc ją lekko w zęby i pociągając nieco. Gdy ją puścił, przejechał po niej koniuszkiem języka i otarł nim o zęby blondyna. Jego usta były nieco bardziej szorstkie niż się spodziewał, ale to nawet lepiej, to tylko przypominało mu, że całował się z mężczyzną. Nieważne kim w tym momencie Noah był dla jego siostry, ważne kim był w tym momencie dla niego. Nie obchodziło go też z jakich pobudek Noah zachęcał go do tego, liczyło się tylko to, że nie odepchnął go w pierwszej chwili, gdy tylko ich usta się złączyły, o niczym innym nie był w stanie myśleć.
    No nieźle, pierwszy pocałunek, z chłopakiem siostry, w niepoważnej sytuacji, pod pretekstem treningu. I to jeszcze w deszczu, jakże romantycznie. Z pewnością Mike zapamięta to na długo, wbrew pozorom wziął to całkiem poważnie, wykorzystał okazję, by dać nieco ujście swoim uczuciom, o których być może Noah się nie dowie.
    Po chwili, która mogła być sekundą, lub równie dobrze godziną, odsunął się od blondyna, wpatrując w niego z przyspieszonym biciem serca.
    -No i jak mi poszło? - Zapytał szeptem, zapewne znacznie ciszej niż się spodziewał, jednak nie potrafił teraz w pełni zapanować nad swoim głosem. Jeśli jeszcze wcześniej miał jakieś wątpliwości, teraz mógł był absolutnie pewien, że był zadurzony w tym mężczyźnie.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Nie 31 Mar 2019, 13:53

    Noah jedynie czekał, aż Mike faktycznie wpadnie w małą pułapkę, zastawioną na niego przecież nie po to, żeby testować jego umiejętności. Od razu odwzajemnił pocałunek. Nawet jeśli na początku Mike faktycznie miał szansę wyobrażać sobie, że całuje się z dziewczyną, to Noah szybko przekreślił tę możliwość, przejmując inicjatywę całkowicie i bez zastanowienia wdzierając się językiem jeszcze głębiej między pełne wargi chłopca. Tak bardzo pragnął całkowicie przywłaszczyć sobie to śliczne ciało. Przygryzł jego wargę gdy dłoń, która wciąż spoczywała na karku, przesunął lekko na bok. Kciukiem nakreślił linię wzdłuż jego szczęki, zostawiając po sobie palące ciepło. Scena tego typu wiele razy ogrywała się w jego głowie, dlatego, gdy w końcu mógł ją urzeczywistnić pod tak głupim pretekstem, nie zamierzał się powstrzymywać, jako że nie miał co liczyć na nic więcej. Dlatego właśnie chciał wyraźnie pokazać młodszemu tę znaczną różnicę, pomiędzy Noah'em a resztą świata. Chciał być osobą, która pojawi się przed jego oczami, kiedy w przyszłości będzie całował się z kimkolwiek innym. Chciał na tyle głęboko wyryć się w umyśle chłopca, aby jego oddech przyspieszał za każdym razem, gdy będzie wracał myślami do tego dnia. Aby już nie mógł pozbyć się Noah'a z pamięci. Początkowe niepewne gesty ze strony Mike'a, z każdą chwilą zmieniały się w coraz bardziej śmiałe i Noah nawet nie wiedział, kiedy druga dłoń powędrowała na udo młodszego. Smakował tak słodko, jak pachniał i blondyn nawet w tej chwili byłby skłonny wziąć go na tych przemokniętych deskach.
    Jednak brudne myśli starszego były dla Mike'a niedostępne i bardzo dobrze. Oderwali się od siebie po jakimś nieokreślonym czasie. Uchylonymi, lekko napuchniętymi od ugryzień ustami łapał oddech, który odebrał mu wcześniej Noah i wyglądał przy tym tak pięknie.
      — Mhm, świetnie ci poszło — mruknął nisko, błądząc spojrzeniem po jego twarzy. Deszcz, który bezustannie uderzał w dach domku, nie ustępował, tworząc na placu coraz większe kałuże. Najwidoczniej będą musieli przepłynąć ten basen.
      — Zimno ci? — odezwał się w końcu, dostrzegając, jak chłopak odrobinę dygocze. Rzucił mu na kolana swoją bluzę, która nie była aż tak mokra, jak reszta ich ubrań. — Załóż. Byłbym chujowym nauczycielem, gdyby uczeń rozchorował mi się już na pierwszej lekcji... w ogóle, za piętnaście minut mamy autobus i przydałoby się jednak przejść na przystanek.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 31 Mar 2019, 15:04

    Z całą pewnością można było powiedzieć, że Noah ma doświadczenie na tym polu. Wyczyny Michaela wydały mu się amatorskie, przy tym co wyrabiał blondyn po przejęciu inicjatywy. Zatracił się kompletnie w tym pocałunku, gdy język starszego chłopaka badał wnętrze jego ust. Tak właśnie sobie wyobrażał pocałunek z Noahem, mocny, zapierający dech w piersiach. Dopiero kiedy odsunęli się od siebie, i tak na niezbyt wielką odległość, Mike zauważył, że starszy chłopak położył dłoń na jego udzie. Wcześniej jakoś takie szczegóły mu umykały.
    Szybko łapał powietrze, a na jego poliki wystąpiły ciemne rumieńce, zdecydowanie spowodowane intensywnym pocałunkiem. Ich usta lśniły od śliny i były nabrzmiałe od podgryzania.
    Zapomniał też, że miało to być tylko takie zachowanie na pokaz, a nie z powodu uczuć. Cóż, Mike był jeszcze nastolatkiem i wciąż liczyły się dla niego takie rzeczy. W sumie i tak był zadowolony z takiego obrotu zdarzeń, nawet jeśli Noah nie miał pojęcia dlaczego młodszy chłopak tak chętnie go pocałował.
    -Co, a tak, dziekuję - zdezorientowany złapał jego bluzę. nie było mu już ani trochę zimno, wręcz przeciwnie, ale tak przyjął ją z wdzięcznością. Żeby miało to jakikolwiek sens i rzeczywiście było mu cieplej, musiałby najpierw zdjąć przemoczoną koszulkę, ale nie było tu zbytnio miejsca na takie akrobacje. Bluzę też założy dopiero na przystanku.
    Pogoda nie ustępowała, ale chyba nie było większego sensu aby siedzieć tu dłużej, poza tym musieliby czekać na kolejny autobus prawie godzinę. Chociaż Mike'owi by to zupełnie nie przeszkadzało, mógłby siedzieć w tym domku z Noahem choćby i do wieczora. Zdawał sobie sprawę, że byłby to nierealne, ale jednak…
    Wybiegł z domku, pamiętając jeszcze o swojej nowo zakupionej desce, i puścił się biegiem przez plac zabaw w stronę przystanku, uważając, żeby nie poślizgnąć się na śliskiej trawie. Dosyć miał atrakcji jak na jeden dzień. W biegu jeszcze narzucił bluzę Noaha, bo jednak strugi zimnej wody nieprzyjemnie smagały jego rozpalone ciało.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Nie 31 Mar 2019, 17:39

    W momencie, gdy dotarli już pod wiatę przystanku, naturalnie skończyli dwa razy bardziej przemoczeni niż wcześniej, a kiedy wysiedli z autobusu, musieli jeszcze pokonać drogę do domu Michaela. Noah tak jak oznajmił na początku, miał zamiar jeszcze zajrzeć do Very, dlatego wysiedli w tym samym miejscu. Jakby mieli za mało wrażeń na dzisiejszy dzień, przejeżdżający tuż obok samochód wpadł jednym kołem w głęboką kałużę, ochlapując blondyna z impetem. Oboje byli tak żałośnie przemoczeni, że szczerze mówiąc ten dodatkowy prysznic nie robił już Noahowi większej różnicy, ale i tak rzucił w stronę oddalającego się kierowcy kilka barwnych epitetów. Rozbawiony tym widokiem Michael miał to szczęście, że znajdował się akurat po drugiej stronie chodnika i oberwał znacznie mniej.
    Tuż przed wejściem, pod tarasowym dachem Noah ściągnął mokrą koszulkę i akurat w tym samym momencie drzwi otworzył im ojciec chłopaka, zniecierpliwiony dłużącym się wyczekiwaniem powrotu syna. Gdyby Mike był dziewczynką i gdyby Noah nie spotykał się z Veronicą, wyglądałoby to trochę tak, jakby właśnie odstawiał go do domu po wyjątkowo nieudanej randce. Reakcja głowy rodziny na widok, który zastał przed sobą, była w pełni uzasadniona. Uchylił usta w zdziwieniu, zerkając na wyciskającego wodę z ubrania blondyna.
      — Dobry, panie Thornton.
      — Dziecko niedawno byłeś chory! — zawołał od razu mężczyzna, ignorując chłopaka swojej córki i aktywując typowy tryb nadopiekuńczego rodzica. Walka, którą toczył ze swoją żoną o małżeństwo, zahaczała również o dzieci, więc zarówno Veronica, jak i Mike mieli przez to nieźle przerąbane. — Gdzie wy się włóczycie w taką pogodę?

    ***
    Był czwartek, na który Veronica oczekiwała przez cały tydzień. Tego dnia miała mniej nauki, więc planowała wybrać się do swojego chłopaka i wrócić dopiero następnego dnia po szkole. Ojciec jak zwykle zostawał do późna w pracy, a matka rodzeństwa... cóż, ona nie często pojawiała się w domu. W ten sposób Michael miał zagwarantowaną wolną chatę i wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że dziewczyna wbrew zapowiedziom zdejmowała właśnie buty w progu, zamaszystym ruchem rzucając nimi w półkę pod ścianą. Jeśli chłopak miał jeszcze jakieś nadzieje, że siostra wróciła do domu tylko dlatego, że zapomniała o czymś istotnym, to jego wątpliwości szybko zostały rozwiane. Cisnęła torbę z zeszytami na podłogę w salonie i nie zważając już na nic opadła na sofę, przecierając twarz rękawem bluzki. Doszczętnie rozmazała i tak zniszczony makijaż.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Pon 01 Kwi 2019, 01:59

    Skoro miał mieć wolną chatę, Mike planował zaprosić Neda i paru innych ziomków na wieczorek z Fifą. Któryś z nich miał nawet skitrać trochę piwa.
    -Nie powinnaś być u Noaha? - Zapytał siostrę z wyrzutem, gdy wyjrzał przez drzwi, a ona rzucała gniewnie butami. Dopiero, gdy zobaczył w jakim jest nastroju i nie miała nawet ochoty spojrzeć na brata, tylko od razu rzuciła się na to co miała najbliżej, czyli na kanapę, zczaił, że coś się stało. Całe szczęście, że nie upadła na podłogę, była w koszmarnym nastroju. Podszedł do niej i pogładził dziewczynę po ramieniu.
    -Co jest, Vera, powiedz - mówił łagodnie przeczesując jej włosy i podając chustkę, bu nie smarkała już w rękaw.
    -On... on… - nie potrafiła powiedzieć więcej przez łzy. Dopiero po chwili uspokoiła się i powiedziała szybko: - on mnie zdradził.
    Michaela momentalnie zalała fala gorąca, a po jego plecach przeszły ciarki. Jak to możliwe, że się dowiedziała, przecież nikt nie mógł ich widzieć w takiej ulewie.
    -Noah? - Dopytał dla pewności - Z kim?
    -Z Isabellą - powiedziała dziewczyna cichym głosem, na co młodzieniec odetchnął niezauważalnie. - Wyobraź sobie, że wszyscy już o tym wiedzieli, oprócz mnie! Ona wrzucała fotki na insta, które on jej robił! - wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem. Mike nigdy nie zrozumie tego fenomenu wrzucania fotek do netu przez laski.
    -A potem jeszcze powiedział, że nie jestem taka dobra i ładna jak ona i rzucił mnie!
    Mike zacisnął zęby. Nie sądził, że Noah okaże się takim śmieciem. Usiadł obok siostry i objął ją mocno. Było mu jej naprawdę szkoda.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Wto 02 Kwi 2019, 23:52

      — A może... — szepnęła i pociągnęła nosem, po czym wyswobodziła się z uścisku brata. — Może powinnam z nim porozmawiać na spokojnie? Może ta dziwka wszystko sobie wymyśliła? Widziałam, jak na niego patrzy! A ja od razu na niego naskoczyłam i dlatego zareagował w ten sposób...
    Wstała z kanapy, podpierając się na ramieniu brata. Była tak zapatrzona w miłość swojego życia, że nawet nie brała pod uwagę możliwości, żeby ich związek mógł zakończyć się w taki tragiczny sposób. W tej sytuacji nie chodziło już nawet o potworną zdradę, która bez wątpienia była bolesna. Veronica została wręcz ośmieszona w oczach całej uczelni i kampusu, bo chyba każdy wiedział, że Noah spotyka się z nią od dawna. Właściwie zawsze czuła się wręcz dumna, że udało jej się usidlić chłopaka przy sobie na dłużej. Czy teraz wychodziłoby na to, że była dla niego ważna tyle samo co każda poprzednia pusta lala? Nie zasługiwała sobie na takie traktowanie i chociaż miała tego pełną świadomość, to i tak starała się znaleźć racjonalne wytłumaczenie.
      — Muszę do niego zadzwonić! — zadecydowała stanowczo, chociaż jej głos wciąż się załamywał. Usiadła na dywanie, sięgając w stronę torebki. Jej sukienka podwinęła się żałośnie, ale nawet nie zwracała na to uwagi. — Nawet jeśli się całowali, jakoś to zniosę. Jestem pewna, że z nią nie spał. Chociaż pewnie chciałaby szmata. — Podniosła głowę i spojrzawszy na brata z zaciętą miną zastygła z ręką w torebce. — Wiesz, która to? Widziałeś ją. Pamiętasz tę imprezę, na którą Cię zabrałam?
    Wróciła do chaotycznych poszukiwań. Była tak bardzo podobna do Michaela, że można byłoby brać ich za bliźniaków.
      — Boże — jęknęła, ponownie przerywając grzebanie w torebce. — Przecież ja mam jego bluzę w szafie. Wróciłeś w niej do domu miesiąc temu, pamiętasz? — Prychnęła pod nosem z przerażającym błyskiem w niebieskich oczach. — Spalimy ją. Razem z tymi pierdolonymi lampkami w kształcie serduszek!
    Kiedy już udało jej się odnaleźć telefon, wstała chwiejnie. Spojrzała na Mike'a jeszcze raz i podeszła do sofy. Zaskakująco delikatnie pogłaskała go po kasztanowych lokach, po czym przycisnęła brata do piersi, zamykając go w szczelnym uścisku.
      — Dziękuję i przepraszam, że byłam taką beznadziejną siostrą — załkała, bo początkowy szał ustępował już zwykłemu smutkowi. Naprawdę była wdzięczna Michaelowi, że nie zignorował jej złego samopoczucia. Kiedy w akcie tej nieoczekiwanej miłości przestała już przyduszać chłopaka, skierowała się w stronę swojego pokoju. — Jak ojciec wróci, to powiedz mu, że się uczę — dodała jeszcze smętnie, zanim zamknęła za sobą drzwi.

    ***
    Noah, jak to miał w zwyczaju, gnał właśnie przez wąski korytarz na wymęczonej desce. Powinien był wymienić ją już rok temu, ale ostatnio rodzina jakoś... niechętnie przesyłała mu kasę, a przecież nie miał czasu szukać sobie teraz roboty. Na ostatnim roku miał cholernie dużo roboty. Czas wolny musiał ograniczyć do maksymalnie jednej imprezy tygodniowo, co przy jego umiłowaniu do spotkań towarzyskich strasznie go męczyło. A może przeżywał fakt, że na zajęciach musiał być trzeźwy? Wyhamował przed drzwiami pokoju numer 87, uderzając jak zwykle przodem deski o ścianę pod oknem. W tym samym czasie pani Cheryl opuszczała właśnie pokój naprzeciwko i aż podskoczyła, słysząc dobrze znany jej dźwięk uderzenia.
      — Noah! Ile razy mam powtarzać — zawołała, wymachując kijem od szczotki, ale chłopak uchylił się w odpowiednim momencie. Wskazała palcem na deskorolkę i szkody, które wyrządzała. Jego szaleńcze podróże po holu nie robiły już na nikim wrażenia, ale od takiego hamowania przez trzy lata w ścianie zrobiła się niezła dziura, a tynk z farbą tworzył na świeżo umytej podłodze białe ślady. — Możesz przestać psuć mi pracę tym badziewiem?
      — To tak było od początku — uznał bez większego przejęcia i włożył kluczyk w zamek, próbując dostać się do środka. Zdziwił się, zdając sobie sprawę, że nie może go przekręcić. Nacisnął klamkę, a drzwi uchyliły się bez problemu. Odwrócił się w stronę kobiety z pytającym spojrzeniem.
      — Ach tak, Moon. Przyznali Ci w końcu współlokatora — objaśniła Cheryl, a na jej twarzy zakwitł wredny uśmiech. Chyba liczyła na to, że skończą się teraz legendarne imprezy w 87, którym nawet dyrektor ośrodka wydawał się pobłażać. Odkąd rok temu ojciec Noaha zdecydował opłacać synowi cały pokój, życie na czwartym piętrze stawało się niemożliwe do wytrzymania. Co bardziej ambitni studenci błagali o przeniesienie do innej części budynku, nie mogąc znieść ciągłego krążenia po korytarzu nocami.
      — Współlokatora? — zapytał chłopak bez wiary, ale nie czekał nawet odpowiedź. Ojciec całkowicie stracił rozum? Pchnął deskę do środka, a przedmiot zatrzymał się dopiero pod czyimiś nogami.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Czw 04 Kwi 2019, 19:47

    -Pamiętajcie by złożyć podania na studia! - Padło z ust nauczycielki tuż przed ostatnim w tym roku dzwonkiem, po którym uczniowie wybiegli z klasy i żegnali się już na korytarzach. Co prawda była jeszcze ceremonia zakończenia i impreza po niej, ale tak dobrze zawiązane znajomości nie rozstają się przecież tak szybko. Ale Mike miał teraz inne zmartwienie, choć właśnie zakończył naukę w szkole średniej, wciąż nie wybrał gdzie chce iść dalej. Zawsze mógł iść prosto do pracy, ale chciał skosztować tego “studenckiego życia”, a skoro rodzice i tak pokryją wszystkie koszta, to czemu nie?
    Wybrał chyba jeden z najdurniejszych pomysłów na wybranie studiów jaki tylko nastolatkowi może przyjść do głowy. Wydrukował na kartce wszystkie uczelnie, które w miarę go interesowały i przypiął tę kartkę do tarczy darta. Trzy rzuty później miał już wytypowane uczelnie. Ucieszył się podświadomie, gdy pierwszy wybór padł na Akademię Muzyczną. Kolejny na turystykę, co też mu odpowiadało. Trzecia dziurka po strzałce wypadła jednak na Politechnikę. Po cholerę on tu ją w ogóle wpisał, na pewno jej nie wybierze. Zamiast tego wybrał jakąś szkołę filmową. Kiedyś obiła mu się o uszy, może ktoś do niej chodził i chwalił? Nie pamiętał dokładnie, ale przecież to dopiero trzeci wybór, na pewno dostanie się do tych wcześniejszych.
    *
    Mimo to musiał przystąpić do egzaminów wstępnych i jakimś cudem nauczyć się kilku wierszy i urywków ze scenariuszy w miesiąc. Na tych prezentacjach niby dał z siebie wszystko, ale nie sądził, żeby w przyszłości miał jakieś szanse jako aktor. Ten wybór wydał mu się nieco niepoważny, ale w sumie, może się uda, może zostanie kimś sławnym.
    Nie mógł uwierzyć, że z tych wszystkich uczelni, do których startował, udało mu się dostać właśnie na ten kierunek aktorski. Jeśli to nie był znak, to już nie wiedział co może nim być. Jednak nie była to najbliżej położona uczelnia, więc zostawał mu akademik, nie miał zamiaru dojeżdżać codziennie prawie dwie godziny w godzinach szczytu.
    Rodzice, tak jak obiecali, pokryli opłaty związane z wynajęciem pokoju i szkołę, jednak kieszonkowe dostał mierne. Zdecydował, że kiedy tylko zagospodaruje się na miejscu, rozejrzy się za jakąś pracą.
    Spakował się do niewielkiej walizki, bo jak się dowiedział, będzie dzielił pokój ze współlokatorem i może tam nie być zbyt dużo miejsca. Kilka koszulek, dwie pary spodni bieliznę i bluzę. Tak naprawdę dwie bluzy. Wciąż miał tę, którą Noah mu “pożyczył”. Miał ją co prawda spalić razem z siostra, ale Vera nie zorientowała się, gdy podmienił ją na swoją, całkiem podobną. Pod stosem ich wspólnych zdjęć nie zauważyła różnicy. Musiał przyznać, że było to chyba najciekawsze ognisko w jego życiu. Współczuł siostrze i nienawidził Noaha, za to, co jej zrobił, ale jednak nie mógł przestać myśleć o ich pocałunku, wtedy, w drewnianym domku podczas ogromnej ulewy. Jakiś czas temu chłopakowi zdarzało się wciskać w nią twarz, bo pachniała jeszcze jasnowłosym, ale teraz, cóż, po prostu była i Mike się do niej przywiązał. Poza tym zabrał ze sobą laptopa, zeszyty i książki i pozostałe rzeczy, które potrzebne były studentowi.
    *
    Z samego rana rodzice odwieźli go pod same drzwi akademika, wyściskali i życzyli samych sukcesów. Wyglądało na to, że przez chwilę znów są razem. Klucz do pokoju odebrał od miłej dziewczyny w recepcji, gdy tylko się zameldował.
    -Osiemdziesiąt siedem… - mruknął - które to piętro? - dopytał filigranowej blondyneczki za ladą.
    -Czwarte. - odpowiedziała mu z uśmiechem - prawie na końcu korytarza.
    Gdy Mike wchodził już po schodach, dziewczyna zadzwoniła chyba do swojej koleżanki, bo dobiegły go jeszcze pierwsze słowa jej rozmowy “Nie zgadniesz kto dostał współlokatora!”
    Pokój okazał się większy niż się spodziewał, ale był nieco zagracony. Cholera Mike nie mógł znaleźć nawet jednej pustej szafeczki do której mógł włożyć swoje rzeczy. Będzie musiał poczekać, aż jego współlokator wróci i wtedy ewentualnie coś wymyślą.
    Długo czekać nie musiał, bo jakieś pół godziny później drzwi usłyszał majstrowanie przy zamku, co skłoniło go do wyłączenia giereczki na telefonie i podejście bliżej do drzwi, ale w tym też momencie deska zatrzymała się uderzając w jego stopę. Spojrzał przez uchylone drzwi i poczuł się, jakby ktoś właśnie nieźle mu zdzielił.
    -Noah - wyrwało mu się cicho. Musiał mieć niezłe szczęście, by trafić z nim na tę samą uczelnie, ale żeby jeszcze do tego samego pokoju… Teraz wiedział już skąd wzięły się porozkładane w pokoju gdzieniegdzie zdjęcia.
    Cholera, przecież to nic takiego, może poprosić o przeniesienie do innego pokoju, w końcu jeszcze nawet się nie rozpakował. Zaraz potem jasnowłosy spojrzał na niego i ich spojrzenia się skrzyżowały.
    -Hej - zdołał tylko powiedzieć pod wpływem jego wzroku.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Czw 04 Kwi 2019, 20:09

    Może gdyby kiedyś Vera zechciała zabrać brata ze sobą w odwiedziny do Noah'a, Mike nie miałby wątpliwości, że połowa przypadającego mu pokoju należy do blondyna. Minął rok, odkąd widzieli się ostatni raz, ale to nieświadome pożegnanie z pewnością godne było zapamiętania. Od czasu felernej ulewy Noah nie miał już więcej okazji odwiedzić domu państwa Thornton, jednak wcale nie brakowało mu tłuczenia się autobusami na drugi koniec miasta. Gdyby miał wskazać prawdziwą przyczynę rozpadu ich związku, wspomniałby zapewne o monotonii i drobnym pechu. Isabella wiedziała, że Noah spotyka się z Veronicą i zapewne opublikowała te zdjęcia specjalnie. Nawet nie przypuszczał, że byłaby skłonna do czegoś takiego, bo znał ją tak długo i na swój sposób ufał dziewczynie. Przejechał się, ale skutki tego błędu nie wywarły na nim szczególnego wrażenia. Tęsknił za wolnością, dlatego plany Isabelli, co do wciągnięcia go w kolejny związek, spełzły na niczym. Z kolei jego rodzice przeżywali rozstanie z Veronicą. Znacznie bardziej niż powinni, ale ostatecznie przestali suszyć mu głowę. Stracili całkowitą nadzieję na to, że ich syn kiedykolwiek się ustatkuje. Cudem było nawet to, że po długiej zwłoce przekonali go do podjęcia studiów i dokończenia opornego w wydaniu blondyna procesu edukacji. W wyniku tego po skończeniu liceum miał w plecy dwa lata.

    Gwałtownie zatrzymał się w progu i zmarszczył brwi, próbując przetrawić jakoś zaistniałą sytuację. Nie ćpał dziś niczego. Czyżby dorobił się zaburzeń świadomości? Chyba nie było z nim jeszcze tak źle, aby przeżywać flashbacki. Chłopak niesamowicie przypomniał mu brata nieszczęsnej Very, ale ogniście czerwone włosy podawały tę myśl w wątpliwość. Szansa na to, że Mike pojawi się w wyższej szkole filmowej w pokoju numer osiemdziesiąt siedem, była jak jedna na milion. Głos współlokatora pozbawił go wątpliwości — miał przed sobą Michaela Thorntona. Nie dało się ukryć, że rysy niedojrzałej twarzy w zaledwie rok wyostrzyły się, chociaż nie na tyle, aby pozbawić chłopca delikatności. Tak, wszystkie cechy, przez które Noah zwrócił na niego szczególną uwagę, wciąż pozostawały na swoim miejscu, a ogniste kosmyki jedynie dodawały charakteru. Może wcale nie będzie musiał mordować ojca, za dostarczenie mu takiej rozrywki.
      — Mike? Odkryłeś w sobie talent aktorski? — zapytał głupio i posłał mu figlarny uśmiech, ujawniający dołeczek w policzku. Odepchnąwszy deskę dalej pod ścianę, przeszedł w głąb pokoju. Gdyby ktoś zechciał uprzedzić go wcześniej, to może zebrałby się w sobie i posprzątał ten burdel... albo przynajmniej wepchnął stosik pustych kartonów pod łóżko.
      — Jak widzisz... nie spodziewałem się współlokatora — rzucił przed siebie, po czym zaczął zbierać rozpierdolone ubrania i ciskać je przez całe pomieszczenie, prosto na swoje łóżko pod ścianą. Chociaż naturalnie pokój był dwuosobowy, to Noah spał wyłącznie w jednym miejscu. Nie wysypiałby się, gdyby promienie słońca z okna znajdującego się blisko drugiego materaca budziły go co ranek. Urządził sobie na nim miejsce dla stosu rupieci pokroju zużytych klisz do analogów, lamp błyskowych i uszkodzonych elementów obiektywów. Gdzieś pomiędzy zgniecionymi kartkami i podręcznikami Mike mógł wypatrzeć nawet resztki rysunków technicznych, do których zmuszali chyba wszystkich na pierwszym roku. Całości tego chaosu dopełniały statywy pod ścianami i wystające zza niedomkniętej szafy blendy. Rozejrzał się jeszcze raz i rozczarowany ogromem bałaganu, który należało uprzątnąć, usiadł na blacie biurka.
      — Poważnie pytam. Na co się dostałeś? — zapytał już szczerze zainteresowany, a widząc, jak młodszy spogląda na zagracone łóżko, westchnął krótko. — Taa, zaraz to ogarnę.
    Wzrok Noah'a powędrował na czerwoną burzę loków. Podobało mu się to, co widzi. A raczej kogo widzi.
      — To taki wyraz buntu? Zostajesz punkiem?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Czw 04 Kwi 2019, 21:26

    Po chwili otrząsnął się już ze świadomością, że będzie dzielił pokój z byłym chłopakiem swojej siostry. I może nie byłoby to jeszcze najgorsze, gdyby nie to, że, świadomie lub nie, pogrywał sobie też z jego uczuciami. A potem któregoś dnia po prostu zniknął. Dlaczego więc teraz zachowywał się jakby nic się nie stało?
    Przeczesał nerwowo swoje płomienne czerwone włosy, które zrobił sobie w wakacje z pomocą siostry. W ciągu ostatniego roku bardzo zbliżył się do Very, jednak nigdy nie wspomniał jej o sytuacji w drewnianym domku na placu zabaw. Przyglądał mu się uważnie, bez słowa, zauważając jego dołeczek, gdy się uśmiechnął i ten charakterystyczny pieprzyk pod lewym okiem. To chyba na jego punkcie Michael ma największą słabość. Znaczy miał, kiedyś, teraz Noah był dla niego zwyczajnym dupkiem, który w okropny sposób potraktował jego siostrę. Pewnie gdyby nie to, że z pewnością był od niego dużo słabszy, przywalił by mu za to.
    -Właśnie widzę - powiedział ogarniając pokój wzrokiem po raz kolejny. Zupełnie zignorował jego pierwsze pytanie. Z jednej strony chciał mu pomóc, by jak najszybciej móc wywalić się na łóżku, ale z drugiej, to był jego burdel, czemu więc miał mu robić przysługę?
    Spojrzał na niego z zupełnie poważną miną. Jakoś nie było mu do śmiechu. Zaraz jednak uśmiechnął się nieco sztucznie, bo może warto stwarzać jakieś pozory - pomyślał.
    -Na aktorstwo właśnie. Kto wie, może będę drugim DiCaprio? Ty, jak zgaduję, jesteś na fotografii. Patrz, tyle lat byłeś chłopakiem mojej siostry, a nic o tobie nie wiem. - powiedział niby z uśmiechem, ale zaraz zacisnął zęby. Przeczesał jeszcze swoje włosy, które teraz wydały mu się nagle niezwykle idiotycznym pomysłem. Jeśli chciał tą czerwienią podkreślić błękit swoich oczu, mógł po prostu założyć czerwoną koszulę.
    -Skoro mam zostać aktorem, muszę się jakoś wyróżnić z tłumu, prawda? - Powiedział unosząc brwi. - W ogóle, haha, jaki zbieg okoliczności, co nie? Jest tu jakaś kuchnia, łazienka? - pomasował dłonią kark. Nie miał pojęcia jak skończy się mieszkanie z Noahem, ale postanowił dać temu szansę. Bo chyba lepiej z nim niż z jakimiś złamasem.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Sob 06 Kwi 2019, 02:51

    Noah uniósł brew, na wieść o tym, że Mike faktycznie dostał się na wydział aktorski. Nigdy nie chwalił się, że posiada w tym kierunku jakieś uzdolnienia. No, ale teraz to nie było istotne. Potrzebował jeszcze chwili, na otrząśniecie się ze zdziwienia, jakie niewątpliwie wywołało w nim pojawienie się chłopaka w jego pokoju. Widział ten nie do końca szczery uśmiech na jego ustach. Czy domyślał się, jakie zdanie miał o nim Michael w tym momencie? Poniekąd tak, ale przecież niczego to w jego opinii nie zmieniało. Noah po prostu będzie musiał zainwestować w niego trochę więcej czasu, a to było przecież do zrobienia. Skoro ten śliczny chłopiec sam pchał się do jego pokoju, to grzechem byłoby nie wykorzystać sytuacji. Zwłaszcza w chwili, gdy Veronica nie miała już nic do gadania.
      — Wychodzi na to, że ja o tobie też nie — odpowiedział, uśmiechając się szczerze rozbawiony tym wtrąceniem. Doprawdy wyostrzył mu się język przez ten rok, bo Noah był pewny, że Veronica nie raz mówiła Michaelowi, co studiuje jej chłopak. Poza tym sam robił mu zdjęcia. Mike musiałby mieć pamięć złotej rybki... albo chcieć dosadnie przekazać blondynowi, jak bardzo Moon jest mu obojętny. "Jeszcze się poznamy. Głębiej, niż ci się wydaje" pomyślał, wciąż bezceremonialnie wpatrując się w chłopca przed sobą z niezmiennym uśmieszkiem. Ostatecznie zsunął się z biurka na ziemie i rozpoczął mozolne odgarnianie swoich śmieci. Niektóre z nich, takie jak nieużywane książki, po prostu rzucił na ziemię i upchnął do szafki nocnej.
      — Faktycznie śmieszna sytuacja — zgodził się, chociaż nie wyglądał na rozbawionego, kiedy zbierał klisze z łóżka Michaela. Odsunął popielniczkę na bok i otworzył okno, chcąc wpuścić trochę świeżego powietrza. W każdym pokoju były czujniki dymu, więc palenie w nich było niemożliwe. No, chyba że umiało się unieszkodliwić wroga taką niepozorną foliową torebką.
      — Łazienkę masz jedną na pokój. — Wskazał mu białe drzwi i ściągnął bluzę przez głowę, która zmierzwiła jasne włosy. Wrzucił ubranie do szafy i otworzył mebel na oścież. — Jakoś cię upchniemy — odparł po chwili zastanowienia, przekładając swoje koszulki na wyższe półki.
    Kiedy już uporał się z ogarnianiem miejsca dla Michaela przynajmniej w połowie, zerknął na jego otwarty bagaż i stracił nadzieje na to, że ubrania chłopaka zmieszczą się w szafie. Miał ich więcej, niż kiedykolwiek widział u Very, a ta była mistrzynią w kupowaniu zbędnych szmat.
      — Kuchnie mamy jedną na segment. Potem ci pokażę — dodał, opadając w końcu na swoje łóżko, aby dalej obserwować chłopaka. Nogi zawsze miał lepsze niż nie jedna laska. — Nie ma tragedii, bo do zupki z proszku potrzeba jedynie wody, a raczej nikomu nie chce się gotować. Jeździsz jeszcze na desce?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Czw 11 Kwi 2019, 22:17

    Pomógł mu nieco upychać zajmujące łóżko szpargały, w końcu nie chciał tylko stać i się przyglądać jakby był nie wiadomo kim. Zastanawiał się czy chłopak naprawdę potrzebował aż tyle sprzętu i ile to wszystko w ogóle mogło kosztować. Obrzucił też spojrzeniem ubrania w przepełnionej szafie jasnowłosego. I to niby on miał ze sobą dużo ciuchów? Owszem, może przy pakowaniu stracił nieco kontrolę i mógł trochę przesadzić,ale to przecież była tylko jedna walizka i to raczej nie z tych większych. Część ubrań, przynajmniej takich, które będzie nosić na co dzień przełożył na półki, na których Noah zrobił miejsce. Czuł się nieco dziwnie ze świadomością, że będzie z nim dzielił szafę. Znaczy wiadomo, cały pokój będą mieli wspólny, ale jednak świadomość takiej drobnostki uderzyła w niego z większą siłą.
    -Wiesz, mógłbym wepchnąć torbę pod łóżko, gdyby tam też nie było pełno twoich rzeczy. No i spoko, też nie zamierzam gotować. - Spojrzał na Noaha, który wywalił się na swoim łóżku i przyglądał się mu uważnie. Ze zdziwienia aż nieco rozchylił wargi. Serio, to już koniec, napracował się?
    -Nie, nie jeżdżę już. - powiedział odwracając się od niego i próbując ogarnąć trochę na swoim biurku. Znalazł na nim nawet kilka pustych puszek od piwa, zapewne zostały jeszcze po ostatniej imprezie. Deska, którą wtedy kupił specjalnie po to, by spotkać się z Noahem w skateparku, od roku leżała gdzieś na szafie w jego pokoju i zbierała kurz. Nawet przez moment nie pomyślał, by wziąć ją ze sobą.
    Ostatecznie poddał się, bo nie wiedział gdzie włożyć kolejne obiektywy i podszedł do otwartego na oścież okna. Wychylił się nieco i spojrzał w dół. Kilka osób stało pod drzwiami akademika i rozmawiało ze sobą. Mike nie sądził aby, oprócz Noaha, znał jeszcze kogoś na tej uczelni, zwłaszcza na swoim roku, bo nie słyszał, by ktoś inny się tu wybierał. Chociaż kto wie, on sam też się tu początkowo nie wybierał. Wyciągnął z kieszeni napoczętą paczkę fajek i przysunął sobie bliżej popielniczkę. Zauważył czujnik dymu, ale chyba, jak cały dym będzie leciał za okno, nic się nie stanie, nie? Zapalił i zaciągnął się dymem, wypuszczając go na zewnątrz pokoju. Podobno ostatnimi czasy próbował ograniczać, bo dym niezbyt dobrze wpływał na głos, który przecież był kluczowy na tym kierunku, ale jednak nie szło mu to za dobrze. Czuł na sobie spojrzenie Noaha, ale nie odwracał się, jedynie na dłużej zamknął oczy, próbując się rozluźnić.
    -Więc ostatni rok, tak? - Spróbował zagaić jakoś neutralnie. - Pewnie będziesz teraz ostro imprezował? A potem założysz jakieś mierne studio fotograficzne i będziesz muslimom robił zdjęcia do paszportów? - zaśmiał się, ale nie wiedział, czy żart trafił do Noaha. Sam też nie wiedział co go czeka, albo będzie kolejną gwiazdą Hollywood, albo jakimś mimem na ulicy.
    -A co do imprez, może masz jakieś info o jakieś, wiesz, porządnej? - Odkąd Noah zerwał z Verą, ta zabierała brata znacznie częściej na imprezy i pozwalała mu pić alkohol i palić, przynajmniej w pewnych ilościach.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pią 12 Kwi 2019, 14:15

    No tak. Mógł się domyślać, że Mike kupił tamtą deskę tylko po to, żeby zdobyć jego uznanie. Noah musiałby być idiotą, żeby nie zauważyć, jak chłopak zareagował wtedy na ten „próbny” pocałunek. Bawił się telefonem w dłoniach i obserwował, jak współlokator przerzuca śmieci ze swojej połowy pomieszczenia. No dajcie spokój, przecież nie było tu aż takiego syfu. Noah widział zdecydowanie gorszy pierdolnik, chociażby u Shane'a. Zawsze mógł trafić do niego. Michael po prostu nie doceniał szczęścia, jakie go spotkało, bo Noah mógł mu zapewnić o wiele więcej wrażeń. A co w życiu liczy się bardziej niż doświadczenie i dobra zabawa?
      — Nie wychylaj się tak, bo wylecisz — Usłyszał Mike tuż przy uchu, a kiedy się odwrócił, Noah stał centralnie przed nim i może trochę za blisko, opierając dłoń na parapecie. Aby zachować przyzwoitą odległość, czerwonowłosy musiał docisnąć biodra do parapetu i odchylić się odrobinę do tyłu. Drugą ręką Noah sięgnął po swoje fajki, bo dla towarzystwa postanowił zapalić razem z nim. Wsunął papierosa między wargi i kiwną głową w stronę sufitu. — Możesz palić bez spiny. Pozakładałem na to gówno folię i nic nie wyłapuje. W każdym razie lepiej otworzyć okno, bo nie wchodzi tak w ubrania i ściany.
    Pożyczył sobie bez pytania zapalniczkę chłopca i posłał mu krótki uśmiech, wypuszczając dym przez nos.
      — Tak, ostatni rok. Co rozumiesz poprzez ostre imprezowanie? — zaśmiał się i strząsnął popiół do popielniczki za Michaelem. — Nie słyszałeś jeszcze żadnej historii o czwartym piętrze? Jakoś raz w tygodniu odwiedzają mnie znajomi i organizujemy sobie kulturalne spotkanie przy herbacie — ironizował.
    Imprezy w akademiku paradoksalnie należały do tych najlepszych, chociaż zarząd burzył się za każdym razem. Noah nawet nie liczył tych wszystkich pism, które wysyłano do władz akademika z żądaniem uciszenia czwartego piętra. Działało może na dwa tygodnie, a później rozkręcali się na nowo. Sam jeden semestr w tej szkole generował wykurwiste koszta, więc studiujące tu osoby po połowie dzieliły się na tych, którzy po prostu mieli kasę i tych, którzy dysponowali talentem i zacięciem, aby się na tej uczelni utrzymać.
      — Porządnej, hm? Najbliższa to u Isabelli — stwierdził, bo kalkulując wszystkie inne możliwości, doszedł do wniosku, że dziewczyna spokojnie mogłaby konkurować z nim w zawodach na największą liczbę studentów na jeden metr kwadratowy. Wynajmowała mieszkanie kawałek stąd, bo nie chciała gnieść się w akademiku. Noahowi było to całkowicie obojętne, a przynajmniej miał blisko. Ojciec i tak oszczędzał na nim na wszelkie możliwe sposoby. Poza tym akademiki były tańsze, a to oznaczało, że więcej kasy zostawało na alkohol. Swoją drogą, gdyby przekalkulować ile stresu i kasy wyjebał na utrzymanie blondyna na tej uczelni...
      — A co? Chciałbyś się tam wkręcić? — Uniósł kącik ust i zgasił papierosa w popielniczce. — Mógłbym to załatwić, ale nic za darmo. Nie będziesz gotował bo nie chcesz, czy nie umiesz?
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Pią 12 Kwi 2019, 22:08

    Słynne imprezy na czwartym piętrze? Cholera, Mike jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedział na jaką uczelnie chce się wybrać. Znalazł się tu kompletnym przypadkiem.
    -Pełna kultura, tak? W takim razie szanuję - Płomiennowłosy chłopak nie był już tak sparaliżowany obecnością Noaha, jak w pierwszym momencie, gdy tamten wszedł do ich pokoju. Nawet, gdy dzieliła ich tak niewielka odległość. Choć czuł się nieco przyszpilony przez Noaha, starał się nie przyciskać aż tak do parapetu i bynajmniej się nie odchylał. W końcu to tylko były jego siostry, a Michael nie był żadną cnotką, żeby bał się być blisko Noaha. Zaskoczył go, to fakt, ale to wszystko.
    Impreza u Isabelli? Czy to nie o nią była ta cała drama o jakieś zdjęcie co wrzuciła? Trudno było wyrzucić Mike’owi to imię, gdy po całym tym pamiętnym zerwaniu jego siostra powtarzała, że zabije tę sukę, jakieś tysiąc razy. Nie wiedział, że dziewczyna też studiowała na tej uczelni, ale teraz jakoś wszystko mu się układało. Najpopularniejszy chłopak i dziewczyna w szkole nie mieliby się ze sobą spotykać? Jak uroczo.
    -W takim razie chyba sobie odpuszczę. Nie gotuję, bo nie chcę i nie umiem.- stwierdził gasząc swojego papierosa w popielniczce w tym samym czasie co Noah. Żywić się miał zamiar oczywiście zupkami chińskimi, mrożoną pizzą i, jeśli uda mu się podłapać fuchę w gastronomii, jakimiś pracowniczymi posiłkami.
    -A ty idziesz? - zapytał jakby od niechcenia, ale chyba znał odpowiedź. W sumie, może gdyby udało mu się wkręcić, złapałby jakieś lepsze kontakty ze studentami ze starszych roczników. Zapewne warto było podłapać kilka wskazówek na przykład jak nie podpaść wykładowcom, a wręcz zaskarbić sobie ich wiedzę. Podobno na tych artystycznych kierunkach niektórzy z nich są szurnięci i lepiej na nich uważać. Raczej dużo nie straci, a Veronica wcale nie musi się dowiedzieć, że imprezował u jej największej nemezis.
    - No dobra, co za to chcesz; paczkę fajek? Flaszkę? - Skrzyżował ręce na piersiach i spojrzał na współlokatora z pewną zawziętością w oczach.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Nie 14 Kwi 2019, 17:36

    Noah był pod wrażeniem. Ten Mike w ogóle nie zachowywał się jak Mike sprzed kilkunastu miesięcy, który gubił się we własnych w słowach i wodził za nim maślanym wzrokiem. Jego zachowanie było zadziwiające, ale w zupełnie pozytywnym sensie. Aż chciało się sprawdzić, z czego ta asertywność wynika i jak bardzo obojętny na głupie zagrywki jasnowłosego stał się Michael.
      — Szkoda — stwierdził niepocieszony. — Miałem nadzieję, że ktoś w końcu będzie umiał ugotować coś lepszego od parówek w czajniku. Ale przeżyjemy.
    Przeszedł przez pokój, skopując pustą puszkę pod drzwi. No mógłby tu faktycznie posprzątać, ale wtedy nie znalazłby już niczego, a teraz przynajmniej wszystko miało swoje miejsce w tym artystycznym nieładzie. Shane twierdził, że dopóki nie jebie starą pizzą, to wszystko jest spoko.
      — No ta, muszę. Isa by mnie zabiła, gdybym ją olał — opowiedział i chyba dopiero teraz dotarło do niego, że podjął temat laski, przez którą rozpadł się jego ponad roczny związek. — A co u Very? Pisałem do niej jakoś niedawno, ale wyświetliła i nie odpisała.
    To pytanie z ust blondyna brzmiało tak lekko, jakby ta relacja wcale nie skończyła się spektakularnym upokorzeniem. Bez przesady. Noah nie jest przecież ostatnim facetem na tej ziemi, a Veronica miała dużo czasu, żeby znaleźć sobie kogoś innego. Nawet największe wojny po czasie ulegają zatarciu, a ta miała miejsce z rok temu? Chyba nie będzie przeżywać tej głupoty do końca życia?
      — Zastanówmy się — odparł i skrzyżował ręce na piersi. — Fajki i wódka? Daj spokój. Jestem pewny, że stać cię na więcej.
    Szczerze mówiąc Noah miał całkiem sporo pomysłów, na wykorzystanie Michaela, ale wątpił, żeby którykolwiek mógł przejść. Sądząc po jego słodkiej, zawziętej minie.
      — Może taki abonament? Wkręcę cię na wszystkie zamknięte imprezy do końca tego roku, a w zamian użyczysz mi swojego ciała. — Uśmiechnął się, widząc, jak brew chłopaka prześmiewczo wędruje w górę. — Nie wybrałem jeszcze tematu pracy, a muszę zrobić to do...
    Spojrzał na krzywy kalendarz przyklejony kolorową taśmą do szafy. Kurwa, jak zwykle.
      — Do wczoraj? W każdym razie nie mam zamiaru biegać z aparatem po lesie za jeleniami jak Shane — skwitował. — Wolę pobiegać za jakąś fajną — dupą — buźką.
    No tak, ciężko byłoby nie zwrócić uwagi na jego atuty. Miał to chyba po siostrze.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 14 Kwi 2019, 19:53

    Na pytanie o siostrę wzruszył tylko ramionami. Pamiętał tę wiadomośc, Vera sama mu pokazała, przy okazji rzucając kilka kwiecistych epitetów na temat nadawcy.
    -Chyba się już z ciebie wyleczyła, ale na twoim miejscu dałbym jej już spokój.
    Jasnowłosy brzmiał jakby dziewczyna była dla niego już tylko wspomnieniem, a przecież nie minęło aż tyle czasu. Michael obiecał sobie, że nie da się już zbliżyć do siostry żadnemu podludziowi, takiemu jak Noah i jemu podobni.
    Stał cały czas z założonymi ramionami i wpatrywał się z oczekiwaniem w Noaha i na jego propozycję, by Mike użyczył mu swojego ciała, brew chłopaka uniosła się w górę, i wargi lekko rozchyliły z zamiarem szybkiego protestu, ale gdy współlokator dokończył swoją myśl, wszystko stało się zrozumiałe. Cholerny wiek, w którym skojarzenia przychodzą na każdym kroku.
    Jego wzrok, razem ze wzrokiem Noaha, powędrował na kalendarz z zakreślonymi terminami różnych projektów. To był niezły pomysł, Mike pomyślał, że też sobie taki skombinuje, zawsze lepsza organizacja, a na studiach na pewno nie jest już tak łatwo jak w liceum, gdzie w ogóle nie zakuwał w domu, a na sprawdzianach pisał tylko tyle, co zapamiętał z lekcji.
    Zastanowił się chwilę nad propozycją Noaha. Czemu ten nie mógł sobie wybrać Isabelli? Z pewnością była lepszą modelką niż on. Może to przez wygodę? W końcu mieli do siebie teraz naprawdę blisko, no i znali się wcześniej, więc pewnie podczas fotografowania złapią jakiś kontakt. Mike nie miał za dużego doświadczenia w pozowaniu oprócz tych kilku razy, kiedy Noah robił mu zdjęcia. Ale skoro to jego projekt to pewnie udzieli Michaelowi kilku wskazówek, jak się ustawić by wyjść dobrze, od tego zależała w końcu jego ocena.
    -Zgoda - rzucił w jego stronę - No więc jaki to będzie temat? “Brat mojej byłej”? - Uśmiechnął się nieco, ukazując przerwę między zębami. Taki układ był też nieco korzystny dla Mika, przynajmniej zaoszczędzi nieco kieszonkowego, które i tak nie było zbyt wysokie. Może uda mu się też wkręcić w jakieś inne projekty ze starszymi studentami, które pomogą jego przyszłej karierze. Słyszał taką historię o dziewczynie, która spotykała się ze starszym studentem i ten tak ją wypromował, że wytwórnia filmowa wzięła ją na kilkuletni kontrakt nawet bez ukończenia tych studiów.
    Zamknął okno i usiadł na parapecie, wyjmując telefon, który akurat zawibrował.
    -Vera napisała, przekazać jej, że ją pozdrawiasz? - Zapytał wciąż z uśmieszkiem błąkającym się na jego twarzy.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Sob 20 Kwi 2019, 19:47

      — Wyleczyła? To dobrze — przyznał obojętnym tonem. Nie chciał aż tak bardzo zranić Very. Nie uważał się za potwora i wcale nie cieszył go ból innych ludzi, a zapewne Mike nasłuchał się od niej różnych kolorowych historii. Noah zwyczajnie nie miał zamiaru biczować się z powodu jakiegoś głupiego błędu. Ludzie się rozchodzą i to naturalna kolej rzeczy, bo każde uczucie w końcu się wypala. Nie miałby nic przeciwko, gdyby dziewczyna czasami do niego napisała. Tak po prostu.
    Zaśmiał się, słysząc rezolutną propozycję.
      — Nawet etykieta na musztardzie ma więcej polotu — parsknął, jednocześnie w głębi duszy będąc pod wrażeniem kreatywności Michaela. — "Brat mojej byłej" brzmi jak tytuł na odcinek jakiegoś chujowego paradokumentu. Plan jest taki, że twoje życie uczyniłbym tematem przewodnim całej pracy. Chcę stworzyć coś w rodzaju fotoreportażu i możesz czuć się wyróżniony, bo nikomu wcześniej tego nie proponowałem.
    Uśmiechnął się ujmująco, chociaż prawdę mówiąc, na ten szybki pomysł wpadł dopiero kilka sekund temu. No nawet nie miał okazji przedstawić go komukolwiek innemu, ale Mike i tak mógłby uważać się za kogoś wyjątkowego. Jeszcze nigdy Noah nie wkręcił się na tyle, aby nawet po tak długim czasie dalej mieć ambicje na zaliczenie jednej upatrzonej ślicznotki. Zazwyczaj, gdy widział, że nic z tego nie będzie, to dawał sobie spokój. Michael mógłby być z siebie dumny, jeśli chęci na zaliczenia jego zgrabnego tyłka uznałby za powód do dumy. A to już wątpliwa kwestia.
      — Nienawidzę wymuszonego pozowania, bo według mnie spontaniczność jest sensem fotografii. Uchwycenie aparatem tych kilku realnych sekund, których w tak wiarygodnej formie nie uwiecznisz żadną inną dziedziną sztuki. Wiesz, wszystkie najlepsze zdjęcia zrobiłem w totalnie przypadkowych sytuacjach, kiedy nawet nie spodziewałem się, że stworzę coś godnego uwagi, więc... chyba wychodzi na to, że muszę skupić się na chwili? — Końcówka tej dziwnie patetycznej i totalnie niepasującej do osoby Noah'a wypowiedzi zabrzmiała jakby pytająco. Obudził się w takim momencie, że na wykombinowanie czegoś lepszego nie miał już czasu, a podobno pierwsze pomysły są najlepsze. I pomyśleć, że miał na to całe wakacje. — Chodzi o to, żebyś zachowywał się naturalnie.
    Był środek dnia i słońce wręcz paliło, nagrzewając mury akademików. Na szczęście dzisiejsze lekcje zakończyły się na kilku nudnych, porannych wykładach i teraz Noah mógł dalej marnować swój czas tak, jak mu się żywnie podoba.
      — Co to? Dostałeś mapkę kampusu? Masz dzisiaj zajęcia? — zapytał, dostrzegając kartkę, która ładnie złożona spoczywała na rogu biurka. Zgarnął ją i po rozłożeniu obrzucił wzrokiem nieszczególnie zainteresowany. Zmiął papier w kulkę, którą trafił chłopca grzebiącego w swoich bagażach w tył głowy.
      — To chujowe jest, serio. Nie przydaje się totalnie. Pozaznaczali tylko takie obiekty, które nawet ślepy zauważy. — Chwycił klucz do pokoju. — Chodź młody. Pokażę ci, co warto ogarnąć.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Nie 28 Kwi 2019, 01:22

    Z każdym kolejnym stwierdzeniem w monologu Noaha na temat chwytania momentu za pomocą fotografii, kącik ust Michaela wędrował coraz wyżej rozciągając jego usta w półuśmiechu.
    -Serio, i to pewnie wyczytałeś na tej etykiecie od musztardy? Cholera, ale zaszczyt mnie kopnął, że tak światowej sławy fotograf zechciał uwiecznić moje życie codzienne. Musze chyba teraz zacząć być ciekawy czy coś. - zaśmiał się pod nosem. Serio, Noah nawet jeśli kogoś do czegoś potrzebował to chyba i tak musiał sprawiać wrażenie, że ten ktoś właśnie doznał objawienia w jego postaci. Mike miał nawet nadzieję, że będzie to łączenie przyjemnego - imprezowania, z pożytecznym - może wrzuci to sobie do portfolio. Nie chciał też przyznać, że zgodził się, bo wciąż nieco lubił Noaha, może nawet odrobinę bardziej niż chciał przyznać. Ale to przecież tylko kilka zdjęć, not big deal, nie ma się co nad tym dłużej rozwodzić.
    Sięgnął do torby, by wyciągnąć ładowarkę i podłączyć do niej telefon, kiedy został trafiony przez nowego współlokatora kulką papieru w głowę. Serio, może zaraz zaczną sobie podkładać nogi?
    -Ha, ha. - mruknął nawet na niego nie patrząc. - Tak dostałem mapkę, rozkład zajęć i inne przydatne rzeczy, na przykład długopis. - Wyciągnął poszukiwany przedmiot i położył na łóżku. Zauważył jeszcze jak Noah bierze klucze i wychodzi z pokoju, proponując zwiedzanie kampusu. Poszedł za nim, ale zanim jeszcze zatrzasnął drzwi, chwycił swoją bluzę na wszelki wypadek, bo choć pogoda była słoneczna, nie chciał powtórki z ostatniego razu.
    -O, to może pokaż mi najbliższego kebaba, bo tego nie zaznaczyli, a jestem głodny. - rzucił w jego stronę wciskając w kieszeń swój telefon.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Sob 04 Maj 2019, 00:49

    Noah pokręcił głową, słysząc rezolutną odpowiedź.
      — Nie wierzysz we mnie? — Uśmiechnął się i otworzył drzwi, puszczając chłopaka przodem. — Z pewnością znajdę w tobie coś ciekawego, bo po prostu wiem gdzie trzeba zajrzeć.
    O naprawdę, ten rok zapowiadał się zajebiście. Zupełnie tak, jakby na sam koniec katorgi uczelnia ofiarowała Moonowi wynagrodzenie za lata zmarnowane w jej zimnych murach. Wyszli na korytarz, a blondyn zamknął drzwi, klucz chowając z tyłu w czarne rurki. Upodobał sobie obcisłe spodnie i dla bezpieczeństwa wszelkie potencjalnie ostre przedmioty trzymał z dala od przednich kieszeni. W takich warunkach nigdy nie wiadomo co i gdzie może ci się przypadkiem wbić. Dotarli do windy, którą Noah zaczął napastować, wciskając zielony przycisk milion razy więcej, niż było to potrzebne, ale chyba wiedział, co robi, skoro mieszkał w tym budynku kilka lat. Winda z przeraźliwym skrzypnięciem wjechała na czwarte piętro, a kiedy po kilku chwilowych zacięciach znalazła się na samym dole, mina Mike`a wyglądała tak, jakby chłopak wolał już do końca roku zapierdalać na samą górę pieszo. Nic dziwnego. Budynek trochę był zaniedbany i nikomu nie spieszyło się specjalnie, aby zmieniać ten stan rzeczy. Mijali studentów z różnych lat i kierunków, a niemal każdy patrzył na nich z nieprzyzwoitą ciekawością wymalowaną na twarzy, kiwając Moonowi na powitanie. Niektórzy nawet wścibsko odwracali się za Michaelem, lustrując chłopaka wzrokiem od stóp do głów.
      — Serio chcesz tego kebaba? — spytał lekko Noah, kiedy wyszli przed budynek, a podmuch rozwiał mu tlenione kudły. Gdyby nie wiatr pewnie ugotowaliby się na tym słońcu. — Ja zazwyczaj jadam w takiej knajpie niedaleko, ale spoko. Mogę zaprowadzić cię na to gówniane jedzenie, ale jeśli ktoś zaproponuje ci zapiekankę, to absolutnie się nie zgadzaj. Ten arab kupuje mrożonki i podgrzewa je w mikrofalówce. No, chyba że lubisz rozmoczony chleb, wtedy śmiało.
    Zaśmiał się, widząc krzywą minę Michaela. Nie przeszli kilku kroków, kiedy Noah odwrócił się i idąc tyłem przed młodszym chłopakiem, wskazał na ciąg budynków. Za jego przykładem Mike też spojrzał przez ramię.
      — Tam, w tej chujowej szopie masz siedziby kół studenckich, radia i innych cudowności, ale właściwie kogo to obchodzi? — zapytał, chociaż budynek nie zasługiwał na takie ostre miano. Piękny może nie był, ale nie różnił się wiele od pozostałych elementów kampusu. Ot zwykłe mury wiekowej, ale szanowanej uczelni. — Widzisz to szklane obok? Zafundowali nam zajebisty basen i siłownię, a to chyba jedyna fajna rzecz na tym kampusie. Tam cię wyśle, jak przez kebaby przestaniesz mieścić się w obiektywie.
    Puścił mu oko z głupim uśmiechem, zanim z powrotem odwrócił się w stronę bocznej uliczki.
      — Przejdziemy przez park, bo będzie szybciej — westchnął i zwolnił kroku, aby zrównać się z Michaelem. — Mamy tutaj taką piękną scenę na powietrzu. Podobno ktoś naćpał się i wpadł na to, żeby rozpalić na niej ognisko. No i rozpalił - największe, jakie w życiu widziałem. Była tak paskudna, że ściany ozdobiliśmy graffiti i teraz już nie organizują na niej niczego poza libacjami alkoholowymi w letnie noce. Wtedy lepiej nie chodzić tędy samemu, chyba że w poszukiwaniu jakiegoś wpierdolu. Jeśli chcesz zapijać smutki i jednocześnie nie dostać w ryj, to w tych klubach studenckich po drugiej stronie ulicy. O tam — Wskazał dłonią. — Też nie polecam.
    Delimbre
    Delimbre
    Tempter

    Punkty : 1394
    Liczba postów : 289

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Delimbre Sro 08 Maj 2019, 23:17

    Nie, żeby nie zauważył wcześniej tak obcisłych spodni Noaha, ale teraz zaczął się zastanawiać jakim cudem nie jest mu w nich gorąco. Sam preferował raczej wygodniejsze, luźniejsze ciuchy, ale też z poczuciem stylu. Zdarzyło mu się więc rzucić jedno czy dwa dyskretne spojrzenia, nie do końca kontrolowane, w stronę tylnych partii ciała i nóg starszego współlokatora, tym bardziej w windzie, w której przestrzeń między nimi jeszcze się zmniejszyła. Złapał się na tym dopiero tam, odwracając wzrok od jasnowłosego, ale gdy tylko winda ruszyła, wszelkie myśli zostały natychmiast zastąpione strachem o życie i Mike mimowolnie chwycił się barierki w windzie. Cholera, kto zatwierdził ten złom? Zapewne w przeszłości studenci wesoło skakali sobie w kabinie podczas jazdy i takie są teraz tego skutki. W razie czego czwarte piętro nie jest tak wysoko, a wchodząc codziennie po schodach może zbuduje trochę sylwetkę, czy coś, w każdym razie Mike windę sobie raczej odpuści.
    Przechodząc przez kampus był nieco zdziwiony ilością studentów. Zawsze słyszał, że studia są zupełnie inną sprawą niż liceum, ale wciąż przytłaczał go ogrom tego wszystkiego. Noah musiał tu być kimś bardzo popularnym, bo Mike zauważał te wszystkie pozdrowienia skierowane w jego stronę, jak i ciekawskie spojrzenia skierowane na niego samego. Czy aż taką sensacją było iść obok niego? Przecież byli tylko kumplami.
    -Co? - zapytał szybko, nieco rozkojarzony, odpowiadając na słowa towarzyszącego mu słowa chłopaka - A knajpka, może być, nie zależy mi konkretnie na kebabie, tylko wiesz, na żarciu. Może być i knajpa. Od razu zapytam o pracę, może akurat kogoś potrzebują. I dzięki za tipa z tymi zapiekankami, zapamiętam. - parsknął śmiechem, nieco skrzywiony, na uwagę o ciapasie. Wiedział, że robią różne sztuczki, ale żeby aż tak żerować na biednych studenciakach. A skoro Noah należał raczej do tej bogatszej części uczniów, to mógł sobie pozwolić na lepsze żarcie w knajpce.
    Obejrzał się przez ramię patrząc na wskazywane przez Noaha budynki. Raczej nie miał zamiaru chodzić do żadnego podłego klubu studenckiego, nawet jeśli był blisko, ale może jeśli będzie bardzo zdesperowany, to kto wie... Noah nie musiał go też wysyłać na basen, bo przymusowo widniał on w planie jego zajęć. W końcu profesorowie nie mogą pozwolić aktorom się roztyć. Chyba właśnie na te zajęcia Michael był najbardziej podekscytowany.
    Chwilę po wejściu do parku jego oczom rzeczywiście ukazał się scena, niezbyt przyjemny widok, była zrujnowana. Noah musiał bardzo ciekawie spędzać czas, skoro nie tylko był świadkiem jak scena płonęła, ale też był w gronie tych, którzy ją “ozdabiali”.
    Blondyn po drodze znów przywitał się z jakimś znajomym. Jak chuj, był tu jakąś legendą. Gdyby Mike miał nosa do kłopotów, mógłby się domyślić, że nic dobrego nie wyniknie z tej znajomości, ale nie miał, więc nie zdawał sobie sprawy z tego co go czeka.
    -Chcesz mnie zniechęcić do podejrzanych imprez? - mruknął pod nosem z niewielkim uśmieszkiem. W sumie może pobawiłby się na takiej nie do końca porządnej posiadówie, bo podobno takie są najlepsze, ale skoro Noah miał mu załatwić wstęp na najlepsze imprezy, to Mike jakoś przeżyje nieobecność na tych gorszych. Jeśli studenckie życie jest takie zajebiste jak w filmach, nie mógł się doczekać tych wszystkich imprez i zaliczania lasek, a może nawet pozna kogoś ciekawego.
    Nie miał pojęcia czy Noah zmienił w końcu kierunek do tej knajpki, bo dalej szli przez park, ale na jednej z ławeczek, Michaelowi zdawało się, że zauważył znajomą twarz. Czy to nie Walter z równoległej klasy z liceum siedział z jakimiś kolegami? Będzie musiał odnowić znajomość na facebooku i zapytać czy to naprawdę on czy tylko mu się zdawało.
    -Hej, jak zabrałeś aparat to możesz zacząć zdjeciować zagubionego studenciaka na kampusie - rzucił do Noaha pół żartem pół serio, bo jednak im szybciej zaczną, tym, Mike miał nadzieję, szybciej skończą ten cały projekt.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Besatt Pon 20 Maj 2019, 15:20

    Niestety knajpa, o której mówił Noah, znajdowała się w zupełnie przeciwnym kierunku, a jakoś nie chciało mu się zapierdalać z powrotem.
      — Pójdziemy innym razem — odparł — ale wątpię, żeby przypadła ci do gustu, bo nie zjesz tam mięsa.
    Przeszli w inną alejkę, zostawiając zrujnowaną scenę za sobą i w tym czasie odwróciło się za nimi kilka kolejnych osób. Bynajmniej nie były to nienawistne spojrzenia. Ludzie musieli być po prostu ciekawi osoby czerwonowłosego chłopaka, bo z takim kolorem na głowie i jeszcze w towarzystwie Moona, rzucał się w oczy.
      — Gdybyś nie awansował na prywatnego modela, to miałbym wyjebane w to, gdzie imprezujesz, ale jeśli ktoś obije ci buźkę, to ucierpi na tym mój projekt — odpowiedział trochę ironicznie, bo przecież nie tylko dlatego ostrzegł chłopaka. Naturalnie nie chciałby, żeby młody wpakował się w jakieś gówno, a od takich imprez prosta droga do większych kłopotów i Noah już coś o tym wiedział.
    Minęli tych złamasów okupujących ławkę przy fontannie, których Moon zauważył kątem oka, ale jeden z nich wyraźnie przyciągnął uwagę Michaela, bo odwrócił za nim głowę, marszcząc brwi. Z pewnością pierwszy rocznik. Blondyn nie kojarzył twarzy rudzielca, ale Mike nie podjął tematu, tylko nawiązał do projektu.
      — Poważnie? — zaśmiał się w odpowiedzi. Nawet nie pomyślałby o tym, aby wziąć ze sobą aparat do budy z kebabem. — Jasne, promotor z pewnością doceni twoją twarz umazaną sosem. Nie zabrałem aparatu i chyba byś go zauważył, gdyby dyndał mi na szyi. Luzik, mam na to cały rok.
    Pchnął niską furtkę i opuścili teren parku. Do lokalu dzieliło ich jeszcze kilkanaście metrów, a już teraz mogli poczuć specyficzny zapach budy z kebabem niskich lotów.
      — Ej, ten typek na ławce obok Parkera... znasz go? — zapytał blondyn, bo jednak ciekawość zwyciężyła. — Ja bym się nie przyznawał, skoro zadaje się z nimi. Nie, żebyśmy tworzyli tu jakieś kasty...
    Przystanął przed barem i otworzył drzwi, puszczając chłopaka przodem, a zapach starego oleju do frytek uderzył ich ze zdwojoną siłą. Jeśli ktoś przyjrzałby się uważniej, to dostrzegłby na twarzy Noah’a lekki grymas.
      — Chociaż... no może trochę, ale bynajmniej nie na podstawie wyników w nauce. Te aktorzyny uważają się za wzory cnót, bo chyba rok temu dostali jakieś małe role w popularnej produkcji. — Stanęli w niedużej kolejce, a blondyn rozejrzał się w poszukiwaniu wolnego stolika. — Poza tym wsypią cię ze wszystkim. Wchodzą w dupę profesorom i to w chuj widać.
    Westchnął, spoglądając tym razem na Mike’a. Oparł się o blat, kiedy ten składał zamówienie, a obcokrajowiec łamanym angielskim kilkanaście razy dopytywał o rodzaj mięsa.
      — Może lepiej nie mów wszystkim od razu, z jakiego jesteś wydziału. Aktorstwo to trochę inny świat. Nie wszyscy są pojebani, no ale wiesz, stereotypy.

    Sponsored content

    Box of lies - Page 2 Empty Re: Box of lies

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 20:55