Tym razem to Connor dał się sprowokować, kiedy zdecydował się nie wycofywać. Przynajmniej na razie Negan nie wykonał żadnego gwałtownego ruchu. Uniósł dłoń, by wsunąć ją między kraty i podsunąć palce pod zadarty podbródek. Dziwnie było poczuć ciepło czyjegoś ciała pod palcami. Zaskakująco przyjemnie. Aż zamrowiły go opuszki, gdy sunął kciukiem po gładkiej skórze na arystokratycznym podbródku.
Patrzyli na siebie z bliska. Twarz Negana pokrywała sieć drobnych i płytkich zmarszczek, ale ciemne oczy błyszczały bystro jak u polującego drapieżnika.
— Wiem, po co tu przychodzisz — stwierdził, ściszając głos do wibrującego szeptu, który jeżył włosy na karku. — I nie chodzi o mojego kutasa — powędrował dłonią w dół, na jego smukłą szyję, ale nie spróbował zacisnąć na niej mocniej palców, choć na pewno odczuwał podobną pokusę. — Nie chcesz być popychadłem w raju. Chcesz czegoś więcej, ślicznotko.
Stwierdził, zahaczając o krawędź szarej, luźnej koszulki.
— I wiesz, że tylko ja mogę pomóc ci po to sięgnąć – dodał, ignorując dłoń, którą ten wciąż trzymał w tym ostrzegawczym geście zahaczoną o pas. — Dobrze wiesz, że ten świat nie należy do pizd pokroju Grimesa.
Patrzyli na siebie z bliska. Twarz Negana pokrywała sieć drobnych i płytkich zmarszczek, ale ciemne oczy błyszczały bystro jak u polującego drapieżnika.
— Wiem, po co tu przychodzisz — stwierdził, ściszając głos do wibrującego szeptu, który jeżył włosy na karku. — I nie chodzi o mojego kutasa — powędrował dłonią w dół, na jego smukłą szyję, ale nie spróbował zacisnąć na niej mocniej palców, choć na pewno odczuwał podobną pokusę. — Nie chcesz być popychadłem w raju. Chcesz czegoś więcej, ślicznotko.
Stwierdził, zahaczając o krawędź szarej, luźnej koszulki.
— I wiesz, że tylko ja mogę pomóc ci po to sięgnąć – dodał, ignorując dłoń, którą ten wciąż trzymał w tym ostrzegawczym geście zahaczoną o pas. — Dobrze wiesz, że ten świat nie należy do pizd pokroju Grimesa.