Sunville

    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 12 Lis 2022, 14:04


    Daleko Guthriemu było do furiata i na pewno nie należał do osób nagminnie stosujących groźby w stosunku do innych, bo i usposobienie miał takie, że wolał sprawy polubownie rozwiązywać. W końcu na co było człowiekowi uzyskiwać profity jakiekolwiek przymusem, skoro świat już był wystarczająco okrutny? No i tak nawet podręcznik od historii przeglądając, nikomu to na dłuższą metę nie wychodziło na dobre. Teraz jednak miał poczucie, że inaczej nic kompletnie nie ugra, bo mu się trafił zawodnik kompletnie zdegenerowany - chociażby pod kątem rozpadu tkanek, co to pewnie nastąpił już chwilę temu.
    -Byłbym zadowolony, gdyby nie to, że nawet nie masz pojęcia za co mnie przepraszasz. - skwitował, nader spokojnym nagle tonem, jakby w planach miał wychowywanie ducha a nie dalsze grożenie mu. Nożyczki zresztą wróciły na swoje miejsce w szufladzie, tym razem nie wyrządzając nikomu ani niczemu krzywdy, koc jednak pozostał w ramionach blondyna, który zdaje się, nie skończył jeszcze tego na chybcika przygotowanego przedstawienia.
    -Wiem. Zdążyłem zauważyć. - kiwnął głową - I, wierz mi lub nie, jestem w stanie to zrozumieć. Patrz.
    Klęknął przy walizce co to ją wcześniej wybebeszał intensywnie, układając sobie orionowy koc na udach, tak, by tamten nie mógł mu go jeszcze zabrać, bo i była to chwilowo jedyna karta przetargowa jaką posiadał i po chwili wyciągnął z niej zawiniątko jakieś. Cienki materiał skrywał pierścionek ot, nic nadzwyczajnego na pierwszy rzut oka. Srebrny, z niebieskim kamieniem co to dla wprawniejszego oka okazywał się szafirem zupełnie prawdziwym, okolony filigranem koronkowym.
    -Dostałem ją od mamy, a ona od swojej mamy i tak przechodzi z pokolenia na pokolenie, teraz tylko córki zabrakło. - wyjaśnił krótko, przekrzywiając głowę i celując w Oriona spojrzeniem, które jasno mówiło, że tak, on wie, co tam w tej orionowej głowie już za żarcik kiełkuje i naprawdę nie jest to ani miejsce ani moment. Wyciągnął w stronę ducha dłoń, dzierżącą czerwony materiał, jakby w pojednawczym geście, nie protestował też, gdy zjawa chwyciła go łapczywie.
    -Jestem dla mnie równie cenny, co dla ciebie ten koc. Wiesz, ja pamiętam to co mi powiedziałeś, że jestem pierwszy i jedyny i nie chciałbyś, żebym zwyczajnie zaczął cię ignorować. Ja sam też nie chcę tego robić. Ale wystarczy mi już docinków, żebym miał cierpliwość na twoje nabijanie się ze mnie.
    Wstał, otrzepał kolana bo i wieloletnio nagromadzony kurz nie zamierzał odpuścić tak łatwo, by jednorazowe porządki miały z nim wygrać.
    -Ciebie to wszystko bawi, ty się ze mnie pośmiejesz i tyle, a ja potem muszę wyjść z domu i słuchać jak robią to kolejne osoby. I ja się w dużej mierze uodporniłem. Ale ile można?
    Obejrzał szlafroczek, z niezadowoleniem konstatując, że podobnie jak jego piżama nosił na sobie zielonkawe ślady i odłożył go na oparcie krzesła.
    -Mówię poważnie, Orion. Sam wspominałeś, że jestem chwilowo jedynym, który cię widzisz i słyszy i mam takie nieodparte wrażenie, że powinieneś to nieco bardziej docenić. Bo ja wiem, że ty nam tu możesz zaraz wojnę wytoczyć taką, że się będziemy w pół godziny wyprowadzać, ale po nas przyjdą kolejni, raczej niezbyt chętnie do kontaktowania się z tobą, a ten koc twój to jeszcze chwilę i ci się w proch w rękach rozsypie.
    Klasnął w dłonie, bo się tak jakoś zbyt poważnie zrobiło, a i on musiał tchu zaczerpnąć bo to wszystko na jednym wydechu powiedział.
    -Wnioskuję, że nie powinienem się tym przejmować, ale dla pewności. Idę się ubrać, zrobię to w łazience i naprawdę nie chcę zobaczyć tam twojej twarzy.
    Powyciągał fatałaszki z walizki i udał się do wspomnianego wcześniej pomieszczenia, by kilkanaście minut później wyjść nie tylko odzianym, ale i umalowanym. I jeśli Orionowi się jakieś domysły tłukły po głowie, tak na pewno nie był gotowy na widok jaki mu Guthrie zaprezentował.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 12 Lis 2022, 16:14

    W odczuciu Oriona sytuacja nie urastała do rangi takiej, co kwalifikowałaby się pod wyrazy skruchy, nic stąd dziwnego, że wyklepał formułkę automatycznie. Niestety obaj byli uparci, aczkolwiek Ira posiadał więcej rozwagi niż on i zamiast unosić się dumą, po prostu zaczął wykładać mu jak krowie na miedzy w czym rzecz. Nożyczki zniknęły w szufladzie, koc wciąż pozostawał poza jego zasięgiem, ale przestał mu się przyglądać gdy Guthrie otworzył przepastną walizkę w której przebierał przez chwilę w poszukiwaniu bóg raczy wiedzieć czego. Wyłowił spośród tego kłębowiska fatałaszków jakieś zawiniątko, co to je Orion mylnie wziął za fikuśną apaszkę i już otwierał usta by zapytać, ale wówczas coś mu błysnęło więc zamknął je z powrotem.
    Srebro z koronczarską precyzją otaczało niebieskie oczko szafiru, tak mała średnica skojarzyła mu się prędzej z kobiecą przynależnością, jednak wystarczyło jedno spojrzenie na szczupłe palce Iry by poznać, że pewno na niego pasowało jak ulał.
    Nie dane mu było przyjrzeć się z bliska chociaż już się nachylał za błyskotką, bo też nigdy podobnej nie widział w maleńkim Sunville. Z festynów przynosiło się do domu plastikowe pierścionki ze szklanymi kryształkami, ale takie cudo?
    Milczał uparcie, przełykał te informacje i tak mu się przez ułamek sekundy nawet głupio zrobiło, że to aż do niego nie przystawało. Raz, że o czymś tak absurdalnym jak mitygowanie ducha przez żywego to nie słyszał dotąd, dwa, że nie przeszło mu ani razu przez głowę, że nie on jedyny jest autorem docinków wycelowanych prosto w tego... tak, dokładnie. Tego ekscentrycznego dzieciaka, co bardziej odstawać od reszty już chyba nie mógł. Zawitała mu nawet myśl ulotna, że ile to odwagi trzeba było mieć, żeby w takich warunkach głowę nosić wysoko podniesioną, a i rękę dałby sobie odjąć, że z powodu samego tylko wyglądu Ira przynajmniej raz wylądował w niezbyt ciekawej sytuacji.
    Odebrał koc bez słowa, znów przygryzał policzek od środka dogrzebując się mozolnie do głębszego sensu, jakiejś refleksji, a ta wypłynęła akurat, gdy Guthrie domykał drzwi do łazienki.
    — Czekaj.
    Koc upadł skoro Orion znów odhaczył status pełnoprawnego, pozbawionego cielesności ducha, brunet przeleciał prędko przez pokój nim zdążyłby zjeść nowe rozważanie po czym spojrzał na Irę zastygłego w miejscu.
    — To nie tak, że tego nie doceniam. Po prostu odwykłem od ludzi, zwłaszcza takich jak ty i... no nie wiem. Za moich czasów facet był facetem. — Tu wskazał bez celu za okno, jakby miało udzielić obszerniejszego wyjaśnienia. — A ty jesteś jakiś inny, niepasujący do reszty. Mówiłem prawdę, jakbym cię spotkał tu za życia, to z chłopakami zrobilibyśmy ci prawdziwe piekło, a teraz nie mam pojęcia co. Czasy się zmieniły, widać muszę przywyknąć. Więc nie bierz tego do siebie, bo ja osobiście nic do ciebie nie mam. I koc mi znalazłeś, to jesteśmy kwikta.
    Tak zakończył swój przydługi wywód, może ciut okrutnie ale za to szczerze przynajmniej. Obrócił się prędko by wrócić do badania dziur i przetarć kraciastej szmaty, co oznaczało ni mniej ni więcej jak to, że Guthrie może spokojnie nacieszyć się prywatnością, zresztą - po kiego miałby mu tam zaglądać?

    Skrzypnięcie drzwi zupełnie go nie ruszyło. Siedział po turecku na dywanie skubiąc zawzięcie rant koca, dumał nad każdą rozesnutą nitką i coś mamrotał pod nosem niezrozumiale do siebie, ale kiedy Ira przemaszerował dumnie przez pokój cały barwny i kolorowy, Orion podniósł głowę znad zawiniątka by po paru sekundach wlepiania wzroku w osobliwy strój po prostu je puścić.
    Tu dłużej się przyglądał, tam mu spojrzenie uciekało, sam najwyraźniej nie wiedział gdzie oczy podziać. I tak od stóp aż do czubka głowy, gdzie dojrzał się nawet eyelinera.
    — ...och.
    Niezwykle skąpy i niewulgarny komentarz jak na Hathawaya, który musiał się napocić, żeby nie wrócili do punktu wyjścia.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 12 Lis 2022, 19:34

    To był zdecydowanie dzień na głębokie odcienie czerwieni, a skoro już postanowił iść w takie luksusowe kolory, to szedł na całość i zdecydował się na uroczo brzmiące sang-de-bœuf. Może podświadomie zainspirowany kocem Oriona strzelił w oxfordzką spódnicę w beżową kratkę, a by jednak załagodzić ten jednoznacznie mundurkowy efekt, dodał krótki, czarny top ozdobiony koronką, ramoneskę i kowbojki. Te ostatnie zresztą kochał i urozmaicał nimi większość stylizacji. Wystarczyło jeszcze obwiesić się biżuterią, na biodrach zapiąć pasek, jakieś łańcuszki i o, doskonały strój na zwiedzane okolicy był gotowy.
    -No, to chodźmy. - zdecydował, a że chyba Orion nie posiadał jednak umiejętności czytania w myślach (całe szczęście) to mu przypomniał ich nocną rozmowę - Chciałeś mi pokazać coś w lesie, tak? Mam się jakoś mentalnie przygotować?
    Podniósł też porzucony nagle koc i delikatnie go złożył, układając chwilowo na biurku.
    -Widzisz, a mógłbym ci go i uprać i ogarnąć te wszystkie dziury. - westchnął.
    Celowo nawet nie zwrócił uwagi ani na minę ducha, ani na jego jakże elokwentną reakcję, bo i nie oczekiwał, że ten nagle zacznie zachwycać się jego krawieckimi umiejętnościami, czy tym jak fantastycznie łączył skórę z wełną. Już na parterze przypomniał sobie o tym imbryku matki Oriona, więc i ten antyk wygrzebał spośród innych rzeczy, ku niezadowoleniu Uny, że dopiero co posprzątali a on znowu śmieci do domu znosi. Nim Ira opuścił wreszcie dom, przedmiot zajął swoje miejsce na biurku blondyna, spoczywając tuż obok koca.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 12 Lis 2022, 20:25

    Nie powiedział nic a nic, chociaż uwagi cisnęły mu się na usta. To już był jakiś postęp jakby nie patrzeć, skoro darował sobie żarcik sytuacyjny. Przyglądał mu się za to kiedy Ira maszerował przez pokój, nie odezwał się również gdy sięgnął po koc, ale nie wytrzymał długo i prychnął cicho jak padł temat lasu.
    — Zamierzasz w tym... nieważne — urwał szybko, tym razem nie dlatego, że obiecał uszczuplić kąśliwe uwagi ale dlatego, że wierzył iż przedzieranie się przez zarośla w pensjonarskiej spódniczce doświadczy dzieciaka zdrowiej niż jakiekolwiek dobre rady.
    — No tak, chciałem. Możemy iść, jak widzisz jestem gotowy. — Orion na pokaz wstał, otrzepał swoje nudne jeansy i skłonił się w pas z uśmiechem tak szerokim, że jeszcze odrobina i można by podziwiać tapetę tuż za nim. Och, chwila. To akurat było możliwe.
    Celowo nie zaczepiał kiedy przy wyjściu mijali Unę szorującą zawzięcie schody. Odruchowo skierował się w stronę obrzeża lasu i wyrastających gęsto zażółconych brzózek, ale gdy się obejrzał, Guthrie majstrował coś przy stercie na której znaleźli koc. Zmarszczył brwi zastanawiając się, czy instrukcje były niejasne i słowo las nabrało z czasem innego znaczenia, ale nie. W rękach Iry zalśnił nadszczerbiony przy uszku imbryk malowany w fiołki, ten sam, co to wczoraj prawie spadł Jamesowi na głowę.
    Zaskakująco miły gest, aż mignął z zadowolenia.

    Po pięciu minutach od zapuszczenia się głębiej między olchy i buki, konwencjonalna wydeptana ścieżka ustąpiła miejsca dzikości co lubiła złapać niepostrzeżenie za kostkę, wynajdywała gałązkami falbanki, sprzączki i inne niepraktyczne drobiazgi jakich na Irze nie brakowało. Orion podśmiechiwał pod nosem rad, że Guthrie nie może go przysłowiowo zdzielić za to przez łeb, ale specjalnie starał się znaleźć przejścia potencjalnie bezpieczne.
    — Rada na przyszłość, skombinuj sobie dresy — rzucił przez ramię, kiedy minęli rezerwuar mchów i paproci. — Ale doceniam kratę, krata jest spoko.
    Jakby na potwierdzenie obrócił się plecami w kierunku marszu i z upchniętymi rękami w kieszeniach rozwinął na boki swoją kraciastą koszulę. Gdzieś obok do lotu zerwały się wrony, a może był tam i kruk - tak niski, zdarty ton idealnie by do niego pasował. Orion nie zwrócił na to uwagi, za często błąkał się po okolicy by płoszyć się na odgłosy lasu.
    — Przy okazji, dzięki za imbryk. To był ulubiony mojej matki, świetnie parzyła earl greya. Na pewno by do... stop. — Hathaway zatrzymał się nagle i opadł, wysokie za kostkę, beztrosko obwiązane wokół kostki i trzymające się na słowo honoru buty tąpnęły pod nim ciężko co oznaczało, że na potrzeby chwili zmaterializował się aby Guthrie dosłownie moment po tym wbił mu się w plecy. Tak sprawniej zażegnał katastrofę, przed nimi za koronką paprotek rozciągał się głęboki wąwóz ze strumykiem, a skarpa była stroma i nic tylko patrzeć, jak Ira poleciałby prosto w zapadlisko.
    Orion wychylił się by zerknąć, zacmokał z niezadowoleniem, rozejrzał się na boki, ale urwisko jak się ciągnęło tak końca nie było widać.
    — Jeśli mnie pytasz, Piegusku, to są lepsze sposoby na samobójstwo.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 12 Lis 2022, 20:52

    Może i dresy nie były takim najgorszym pomysłem, za nic jednak by tego na głos nie przyznał. Zresztą, radził sobie? Radził. A że co chwilę musiał coś od siebie odczepiać, to już zupełnie inna sprawa. I nawet mu tak przez myśl przemknęło, że go ten las chce zatrzymać w miejscu, jakby ta cała flora dawała mu jasno znać, że jeszcze krok, jeszcze dwa i wydarzy się coś złego. Ostatecznie to jednak Orionowi był winny podziękowania, bo jak tak spojrzał w dół, to w najlepszym wypadku skończyłby z połamanym kręgosłupem. Już, już, miał pytać, czy wiedza o sposobach na samobójstwo była poznana przez zjawę na poziomie teoretycznym czy praktycznym, ale uznał, że to pytanie byłoby bardzo nie na miejscu. Jego uwagę przyciągnęła ta fizyczność orionowa, taka nagła, co to niby już miał z nią styczność ale dopiero teraz tak bardziej na spokojnie. Sięgnął najpierw do jego koszuli, a następnie musnął opuszkami palców jego dłoń. Nadal zimną, ale faktycznie będącą tam, fizyczną i wyczuwalną. Był przy tym znacznie delikatniejszy, niż był sam Orion gdy go tak popychał i targał jego warkocz, bo nie zamierzał sobie odbijać za tamto traktowanie a kierowany był jedynie faktyczną ciekawością. Duch omieciony został nieco zawstydzonym spojrzeniem, które wychynęło spod firanek pomalowanych rzęs a dłoń jego właściciela została gwałtownie wbita w kieszeń kurtki, jakby to przyłapano ją na gorącym uczynku popełniania jakiegoś nieprzyzwoitego występku.
    -Wybacz, ale sam rozumiesz. To…niecodzienne.
    Był przy tym podekscytowany całą tą wędrówką i zaróżowiony na twarzy od wysiłku, pochylał się w stronę ducha, jakby mimo wszystko przy nim czuł się bezpieczniej.
    -Znasz jakąś inną drogę, prawda? - zapytał, niezdarnie trochę odgarniając włosy, by zasłonić przed Orionem twarz, bo mu te piegi wcale radości nie sprawiały, a ten mu je tak wypominał jakby to znowu takie faktycznie zabawne było.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 12 Lis 2022, 21:14

    Bez przekonania spojrzał znowu w dół, i tak obaj stali sobie na skraju kombinując jakby tu się dostać na drugą stronę. Może gdyby Ira faktycznie założył te dresy, wygodniejsze buty, posiadał jakąś minimalną przynajmniej tężyznę fizyczną, to wtedy...
    Jego myśli urwały się natychmiast gdy zdał sobie sprawę z tego, że jest dotykany. Przez drobną, bardzo ciepłą dłoń co najpierw ciekawsko skubała mu rąbek koszuli, a potem dociekliwie poczęła badać jego przedramię i rękę. Naturalnie od razu drgnął, żeby tego intruza z siebie strącić, jednak w gruncie rzeczy bezpośredni kontakt z czymś tak przyjemnie gorącym sprawił mu jakąś przyjemność. Kiedy ostatnio czuł na sobie czyjeś dłonie? Ile lat temu?
    Ale wszystko to trwało zaledwie chwilę, nie dość, by się obruszyć ani pokusić się o komentarz, więc zignorował to z godnością człowieka niezainteresowanego takimi bzdurami, Irze zaś pozwolił udawać, że nic takiego nie miało miejsca.
    — Wybacz, ale sam rozumiesz. To… niecodzienne.
    Skinął krótko głową ni to godząc się ni akcentując, że tak, owszem, zauważył. I wtedy dzięki fanaberiom badawczym Iry, Orionowi coś zakliknęło. Obrócił się do niego przodem, ręce splótł za sobą i wyjątkowo poważnie spojrzał mu prosto w oczy.
    — No mam. — Uśmiechnął się szeroko, brodą wskazał ten nieszczęsny wąwóz i przestąpił krok w stronę dzieciaka, co chyba jeszcze nie dodał dwa do dwóch. — W skali od jeden do nieważne, jak bardzo boisz się wysokości?
    A że pytał retorycznie, tak nie oczekując odpowiedzi zgiął się nisko, dźgnął go ramieniem pod żebrami i przerzucił sobie w pół przez bark jak worek kartofli.
    — Ale weź się nie ruszaj za bardzo, bo ja nigdy wcześniej tego nie robiłem. Może... — zmrużył oczy, ocenił odległość na chybił trafił i podszedł bliżej osypującej się krawędzi urwiska. — Myślę, że dam radę.
    Mało pocieszające. Nie było kiedy protestować, Orion odbił się od ziemi i w jednym momencie obaj po prostu unieśli się nad przepaścią, powoli przesuwającą się pod nimi w trakcie powolnego lotu.
    Nie odzywał się gdy metr za metrem dążyli do drugiego brzegu, aczkolwiek zdawało się, że w połowie zaczęli tracić na szybkości.
    — Spokojnie, nic nie rób.
    To było trudniejsze niż zakładał i raz czy dwa ogarnęła go gorzka myśl, że jednak nie dadzą rady. Utrzymać formę fizyczną - teoretycznie bzdura, starczało mu sił na dłuższe ekscesy, ale z Irą na grzbiecie nie tylko nie mógł rozwinąć prędkości, wyczuwał, że lada moment może po prostu rozpłynąć się do swojej niematerialnej postaci, co skutkowałoby katastrofą.
    Ostatni fragment był najbardziej wymagający, Orion aż sapnął kilka razy i poirytowany, że tak się z tym ślamazarzy okropnie, podrzucił sobie blondyna aby mu się przypadkiem nie zsunął.
    — Słuchaj, tylko nie panikuj, dobra? — Zatrzymali się trochę niżej niż planował, niewiele od mety, a wystarczyło sięgnąć pobliskiego konaru starej olchy i się podciągnąć, żeby dotrzeć na miejsce. — Nie mogę z tobą wlecieć wyżej. I nie wiem jak długo jeszcze będę w stanie tak... złap się czegoś, okay? Dasz radę, na pewno dasz.
    Nie powiedział mu wprost, że bladego pojęcia nie ma ile jeszcze minie nim zniknie fundując Irze finał z roztrzaskaną głową na kamieniach, nie chciał go straszyć.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 12 Lis 2022, 22:06

    Istotnych kwestii było tu kilka. Bo i po pierwsze, istniało kilku facetów, co to gdyby go tak wzięli i sobie przez ramię przerzucili, to nie dość, że by wcale nie narzekał, to jeszcze wręcz pławiłby się w zachwycie. Ot, takie szczenięce głupotki, co to przychodziły mu do głowy jak przeglądał sobie zdjęcia młodego Russell’a Crowe czy gdy po raz enty oglądał Ucieczkę z Nowego Jorku. Oczywiście dla fabuły, a że ta „fabuła” miała opaskę na oku i nałogowo paliła papierosy, to inna rzecz zupełnie.
    Tym razem, niczym trofeum, wisiał na ramieniu nie dość, że komuś, kto od dawna nie żył, to jeszcze ten ktoś wcale nie należał do grona jego obiektów westchnień, bo i jak tu wzdychać do ducha?
    Po drugie, Ira może najmądrzejszy na świecie nie był i nie każdą decyzję podejmował po dokładnych i rzeczowych przemyśleniach, ale ten pomysł to mu się wydawał, tak delikatnie mówiąc, lewy.
    Po trzecie wreszcie, kłamałby mówiąc, że nie poczuł dreszczyku niezdrowej ekscytacji, gdy się tak wznieśli ileś tam tych metrów nad ziemią, sam nie wiedział ile. Bo i właściwie widok był cudowny i właściwie to oni totalnie lecieli, normalnie tak jak ptaki czy jakieś dziwne motyle. Lęku wysokości jako takiego nie miał, a że ryzyko potrafiło jedynie zwiększać apetyt na zabawę, to i mu jakoś nie przyszło do głowy, że w każdej chwili mogą rąbnąć o kamienie na dnie wąwozu. Czy raczej, że to on to zrobi. W końcu Orion brzmiał na całkiem przekonanego, gdy mówił, że dadzą radę, a i zbyt szybko się to wszystko działo, by w ogóle postanowił dociekać, na ile jest tego pewien. Więc Ira patrzył w zachwycie na wszystkie strony, starając się przy tym nie kręcić zbyt intensywnie, obok nich przeleciał kruk, tak, był pewien, że to kruk, a nad nimi błękitniało niebo ozdobione kilkoma chmurkami.
    I tak tylko w pewnym momencie zrobiło się jakby wolniej, jakoś tak dziwnie i wtedy do uszu Iry dobiegł głos mówiący, ze oto wreszcie nie da rady i że ma się złapać czegoś. Miał wrażenie, jakby jego umysł dopiero nadgonił ostatnie minuty, zorientował się, że to wszystko nie ma szansy się udać i że co on właściwie myślał, albo - dlaczego nie myślał.
    -Żartujesz? - szepnął - Kurwa, Orion, czy ty sobie żartujesz?
    Struchlał i żałował tylko, że sytuacja robi się beznadziejna, bo mu tak świetny żarcik przyszedł chwilę wcześniej do głowy, że oto role się odwróciły i to dusza ma jego na ramieniu.
    Zauważył ten konar olchowy i gdy tylko Orion zbliżył się do niego wystarczająco, chwycił go z całych sił, a obraz mu się trochę począł rozmazywać, bo i oczywiście łzy cisnęły mu się do oczu. Głos też mu zaczął drżeć, a pobrzmiewały w nim wyraźne nuty pretensji.
    -Zawsze byłem najgorszy w podciąganiu a ty mi takie…takie rzeczy.
    Ale chyba adrenalina zrobiła swoje, nogami zaparł się o ścianę zapadliska i prędko, jak najprędzej, wspiął się na samą górę. Krew mu w uszach szumiała tak, że nie słyszał zupełnie niczego, co się dookoła działo, a gdy wreszcie znalazł się na powierzchni ułożonej bardziej horyzontalnie, to padł w trawę, zanosząc się cichym płaczem.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 12 Lis 2022, 22:33

    Podczas gdy Ira przeżywał swoją podróż życia, Orion starał się dociągnąć do drugiego brzegu i sprawić, by nie była ona jego ostatnią. I tak mu nawet przez myśl przeszło, że wyglądają razem absurdalnie zawieszeni w powietrzu, no i Guthrie w tych swoich koronkach, psia go mać.
    Sytuacja zrobiła się patowa i naprawdę życzyłby sobie, aby to był żart, ale czas im się kurczył więc tylko warknął ponaglająco, by dzieciak nie wymyślał i chwytał się czego może. Obrócił się, uniósł ile mu sił zostało i Ira na swoje koślawe szczęście miał w sobie więcej animuszu niż wyglądał, bo zaczął się wspinać falując mu kraciastą spódnicą przed nosem.
    — Dobrze ci idzie, jeszcze kawałek — dopingował jakże pomocnie, chciał go nawet chwycić za biodra, kij z tym, czy wypadało, żeby jakoś podeprzeć i ułatwić co nieco, ale ręce przeleciały mu przez niego na wylot. No, w ostatniej chwili.
    Guthrie leżał w trawie i zanosił się płaczem, co Orion, który właśnie do niego dołączył skwitował zniecierpliwionym westchnieniem i udał, że musi się przeciągnąć. Stawy strzeliły mu donośnie gdy wyciągał ramiona przed siebie, strącał niby od niechcenia jakiś nieistniejący pyłek z koszuli i kiedy uznał, że dość już tej histerii, przykucnął obok kupki nieszczęścia dyszącej i łkającej, żeby go zachęcić do dalszej współpracy.
    — I co beczysz? Mówiłem, że sobie poradzisz, rany boskie, więcej wiary w siebie — pocieszył po orionowemu, licząc, że zaraz będą mieli ten napad lękowy z głowy, bo do uspokajania rusałek się ni trochę nie nadawał. — Hej.
    Przepłynął dalej, a mimo że obiecał, że więcej nad nim wisiał nie będzie, i tak to zrobił żeby spojrzeć na rozmazany eyeliner i kruszący się tusz do rzęs osypany na jego policzkach wśród piegów. — Okay. Więc no, przepraszam, że... mmm, źle oceniłem odległość? — bardziej zapytał niż stwierdził, usiłując doprowadzić Irę do względnego porządku. Wydawało mu się, że słowo przepraszam było kluczem, odniósł wrażenie, że Guthrie ma na tym punkcie lekkie skrzywienie.
    — No żeż ty. — Nie gniewał się. Po prostu cofnął się z nadzieją, że parę dodatkowych minut spokoju pomoże Irze złapać oddech, bez jego udziału wychodziło im to lepiej.
    Wyjrzał zza kępy wysokich zdziczałych malin, wepchnął dłonie do tylnych kieszeni jeansów i zasłuchał się w las co nad nimi szumiał po cichu, nawet dotarło do niego ciche, sporadyczne skrzypienie jakiegoś chylącego się ku upadkowi drzewa. Poza tym nic niepokojącego nie pojawiło się w okolicy, chociaż gdzieś na karku miał nieodparte wrażenie, że są obserwowani. Miał tak odkąd weszli głębiej między bukowinę, ale poza paranoicznym obracaniem się przez ramię od czasu do czasu nie dawał temu większej wagi. Miał tak przecież nie od dziś, to przeczucie potrafiło nawiedzać go niektórymi nocami podczas których przesiadywał na dachu starego domu, albo gdy plątał się po zarośniętym sadzie koło studni.
    — Jak na kogoś w kusej spódnicy i bajeranckich botkach całkiem nieźle się wspinasz. Zanim odbierzesz to po swojemu - to był komplement. I to najlepszy na jaki mnie chwilowo stać, więc nie wybrzydzaj.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 12 Lis 2022, 23:06

    Wtedy też Hathaway mógł usłyszeć , że płacz przerodził się najpierw w westchnienie, a wreszcie w cichy, jeszcze taki słaby i krótki śmiech. Czy to te próby dodania otuchy, czy może kilka głębszych oddechów, w każdym razie Ira doszedł do wniosku, że jakkolwiek strasznie nie było, to żyje i jest cały. A z tą myślą, i z otarciem policzków wierzchem dłoni, wróciła wcześniejsza ekscytacja z podróży, bo co by nie mówić - zrobili to, przelecieli nad cholernym wąwozem. On, normalnie, LECIAŁ.
    -Dotknąłem trawy i od razu mi lepiej - powiedział tak, jakby to był najprzedniejszy żart na świecie, a dopiero mina Oriona przypomniała mu, że mężczyzna może i pozornie był w jego wieku, a w praktyce miał kilka dziesiątek lat żartów do nadrobienia. Pozbierał się z ziemi, nie zwracając nawet uwagi na kolana, na których odbiły się ślady tych różnych kamyczków i patyczków co to na nich klęczał i obejrzał się jeszcze na tę przepaść, co to byłaby się niemalże stała miejscem jego wiecznego odpoczynku.
    Komplementem Orion znów skupił na sobie uwagę chłopaka, bo istotnie, był on wyjątkowej jak na niego jakości, a z uwagą tą przyszła konstatacja, że mu wisiał tak nad głową i machał mu tą spódniczką swoją i że miał on, Orion, doskonały widok na bieliznę, co to uznać by ją za męską to za nic by nie było można. I, o cholera, gorączkowo uciekł wzrokiem na bok, nieznacznym ruchem dłoni poprawił przekrzywioną spódnicę i naprawdę szczerze żałował, że mu w ogóle strzelił do głowy pomysł, by się tak ubrać do lasu, ale skąd miał wiedzieć? Czy ktokolwiek go ostrzegł, że będą planowane rozrywki w postaci latania, wspinania i ratowania życia? Znaczy, Orion był winny całej tej sytuacji i jeśli miałby sobie zacząć stroić z tego żarty albo jeśli go widoki w jakikolwiek sposób odrzuciły, to mógł mieć pretensje tylko do siebie.
    -Dziękuję. Ty za to naprawdę nieźle latasz. - odparł - Muszę ci kiedyś włączyć Zmierzch. A z innej beczki, to drogę powrotną poproszę jednak jakąś inną. - zaznaczył, udając, że jego głowy wcale nie zaprzątały myśli, które by go w jakikolwiek sposób zawstydziły.
    Wyminął przy tym Oriona, poprawiając włosy i całym swoim ciałem przybierając postawę, że nic, absolutnie nic się w ogóle nie wydarzyło. Zatrzymał się jednak kilka kroków dalej, oglądając ze zmarszczonymi brwiami.
    -…w tę stronę..?
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Nie 13 Lis 2022, 14:16

    Jeżeli Orion podczas karkołomnej próby Iry wspięcia się po konarze coś pod tą spódnicą wypatrzył, tak nic nie powiedział. Owszem, jakaś frywolna koronka mu śmignęła przez ułamek sekundy, ale był zbyt spanikowany by zwrócić na to uwagę. Tak samo nie myślał o tym teraz, skupił się na drodze jaka ich czekała, patrzył przed siebie i zastanawiał się którędy będzie najbezpieczniej. Jemu to różnicy nie robiło, ale z uwagi na ludzkie ograniczenia swojego żywego towarzystwa musiał nagiąć odrobinę własny punkt widzenia.
    Pokrzepiony komplementem aż uniósł się o cal nad ziemią, chociaż udawał, że nic go to nie obeszło. Oczywiście, że nieźle latał. Gorzej mu wychodziło targanie balastu na ramieniu, o czym Guthrie miał szansę się przekonać.
    — Czym jest Zmierzch? — podłapał od razu, wytrącony ze swojego gdybania nad potencjalnie prostą trasą. — Co? A, jasne. Tam z drugiej strony teren schodzi w dół, myślę, że można będzie spróbować tamtędy przejść.
    I nadłożyć drogi, ale już trudno. Lepiej tak niż mieć go marudzącego przez całą wieczność, że mu życia ukrócił.

    Ominęli rozległe bagno, co ciągnęło się kawałek dalej i trafili prosto na mikrą polanę przedzieloną szpalerem niskich dębów. Wcześniej przyłapali stado saren pogryzających wysoką trawę, przystanęli nawet, żeby Ira mógł nacieszyć oko i nie spisać ich wypadu w dzicz na straty.
    — No to jesteśmy — oświadczył rzeczowo, gdy za dębowym zagajnikiem wyrosła sypiąca się chata. Wiekowa leśniczówka praktycznie zrosła się z naturą, jej dach pokrywały opadłe gałęzie i bluszcz, okna nie przepuszczały światła, a i ledwo ją szło zauważyć nawet gdy patrzyło się z bliska. Pojawiała się nagle pośrodku niczego, niska, parterowa, z podniszczoną werandą na której rozpanoszyły się niedawno jeże w skupiskach opadłych liści.
    — Uwierz mi, za moich czasów wcale nie wyglądała lepiej — mruknął gdy dostrzegł obawę odbijającą się w oczach Iry, dlatego sam dziarsko ruszył w stronę kruszejących drzwi z zardzewiałą klamką. Nigdy nie sprawdzał czy dało się je otworzyć, jako duch nie potrzebował ich wcale, ale co innego Guthrie - przecież nie przeleci na drugą stronę, trzeba było pokombinować.
    — Głupie pytanie. Masz może wsuwkę do włosów? — zapytał powątpiewająco, po czym przyklęknął i wbił wzrok w rachityczny zamek. — Albo nie, idiotyczne to. Mam lepszy pomysł, ale jeśli to zrobię, to na bank będzie mi trzeba co najmniej tygodnia, żebym mógł znowu czymś poruszyć.
    Koszty energetyczne jakie ostatnio ponosił były zatrważająco wysokie. Sama zabawa z Państwem Guthrie trochę go wymęczyła, lot z Irą na ramieniu też zrobił swoje, a tu jeszcze kolejna przykrość.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Nie 13 Lis 2022, 14:50

    -Film taki, głupi. Na podstawie książki, też zresztą głupiej. Zobaczysz, spodoba ci się.
    Wiedział, że nie. Ale liczył na to, że może doceni w tej głupocie komizm i się razem pośmieją. Czy on właśnie planował wieczór filmowy z duchem?
    Dalsza wędrówka zupełnie nagradzała mu wcześniejsze trudy. Było dziko i tajemniczo, a te sarny co mu je Orion pokazał, to wywołały w nim tak ogromny zachwyt, że tylko resztki rozsądku utrzymały go w miejscu.
    -Przy twoich pomysłach to wolałbym mieć jednak zabezpieczenie na wypadek…czegokolwiek. Moment.
    Zorientował się już, że te fizyczne możliwości Oriona miały swoją cenę, co zresztą było kolejną ciekawą informacją, którą mógł dołożyć do tej całej układanki.
    Pochylił się przy zamku, oglądając go uważnie. Skoro chatka była tak stara, jak sugerował Orion, miał tu szansę coś zdziałać. Z nowymi drzwiami by to nie przeszło.
    Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnął portfel, a z niego dowód osobisty. Delikatnie nacisnął go z obu stron, upewniając się, że jest odpowiednio elastyczny i mając nadzieję, że się zaraz nie wygłupi, wsunął przedmiot między framugę a drzwi, powoli przesuwając nim w dół. Nasłuchiwał przy tym uważnie, a gdy przechylił kartę pod kątem i wreszcie usłyszał ciche szczęknięcie zamka, nacisnął klamkę i proszę. Wyprostował się, ukazując Orionowi w uśmiechu pełną klawiaturę zębów, dumny z siebie jak cholera.
    -Gotowe. - oznajmił i wskazał zjawie drzwi - Martwi przodem.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 19 Lis 2022, 21:18

    Oczekując na wsuwkę czy inną blaszkę, którą mógłby spróbować pogmerać w zamku zaglądał przez okna, albo raczej - starał się czegoś tam dopatrzeć. Naturalnie niczego nie zobaczył, tu było znacznie gorzej niż w domu, gdzie pewnie teraz Una szorowała każdą wolną przestrzeń, a James nadzorował remont generalny.
    Wsuwki nie dostał, za to Ira zaskoczył go kompletnie wykazując własną inicjatywę, jak się zresztą okazało - bardzo trafioną. Drzwi uchyliły się, a Orion aż zagwizdał z uznaniem.
    — Nie obraź się, ale nie sądziłem, że mógłbyś być tak przydatny — oznajmił z rozbrajającą szczerością, po czym pierwszy wparował do środka i z ekscytacji obleciał najpierw pomieszczenie dookoła, pozaglądał we wszystkie kąty i opadł z wyrazem ulgi na stary, rzucony na podłogę materac poznaczony plamami, być może pleśnią i lepiej nie zgadywać czym jeszcze.
    Wnętrze było ruiną - tu też do środka wdarła się roślinność, mech porastał gdzieniegdzie drewniane klepki podłogi, a kominek posypał się do środka cały przypudrowany sadzą. Wielki dębowy stół leżał w kącie przewrócony, brakowało mu jednej nogi, a z ukrytego za obrazem schowka Orion z niecierpliwym westchnieniem wyciągnął... paczkę fajek. Ot i sprawa jasna, na co chciał przyoszczędzić trochę energii.
    — Rozgość się — rzucił krótko, gdy materac ugiął się pod nim, a papieros rozżarzył na końcu. Zaciągnął się głęboko, odchylił głowę do tyłu i aż przymknął oczy kiedy wydychał strużkę dymu. Ta ciężko zawisła w powietrzu pełnym kurzu i stęchlizny i tak zostało nim odrobina świeżego powietrza wpadła przez uchylone drzwi.
    — Zanim zapytasz — podjął opieszale, z głową wciąż wspartą na krawędzi materaca i przewieszonym luźno ramieniem. Obserwował sobie sufit, Irę zaś zostawił samemu sobie. — Przychodziłem tu często jak byłem gówniarzem. Ja i chłopaki.
    Coś poruszyło się nagle pod ścianą, drgnęły drzwiczki szafki kuchennej z łuszczącą się farbą olejną, na co Hathaway z umiarkowanym zainteresowaniem zerknął spod przymrużonych powiek. Wcisnął papierosa między zęby, sięgnął ręką do tyłu szukając czegoś na oślep aż znalazł; starą gałkę, która dawno temu wypadła z drzwi do łazienki, a którą teraz rzucił prosto w wydającą dźwięki szafkę.
    Hałas ustał, tylko gałka potoczyła się po podłodze i zdawało się, że to tyle niespodzianek, jednak ze środka spłoszona hukiem wypadła mysz, przebiegła przez cały dom i rzuciła się w stronę wyjścia.
    — No. Ale poza tym to moje ulubione miejsce w całym Sunville, mam z nim mnóstwo wspomnień. Palisz?
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Sob 19 Lis 2022, 21:21

    Guthrie zresztą zaraz począł z ogromnym zainteresowaniem zwiedzać to jakże eleganckie wnętrze, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. A gdy te, lakoniczne co prawda, otrzymał, zasiadł obok swojego towarzysza i przewodnika, starając się zanadto nad stanem materaca nie zastanawiać. Też zwrócił uwagę na ten ruch, gdzieś tam pod szafką, a gdy Hathaway rzucił w tamtym kierunku gałką i gdy okazało się, że to była myszka zaledwie, ze złością klepnął go, tym razem mu się udało, w ramię.
    - Zwariowałeś? - zapytał, a na jego twarzy momentalnie wymalowało się oburzenie, kreślące intensywne pionowe linie między zmarszczonymi brwiami - Wiesz, jakie one mają słabe serca? Zawału może dostać takie maleństwo. Zero pomyślunku. Jak widać śmierć mózgu to nie tylko medyczne potwierdzenie zgonu.
    - I nie, nie palę. Ty paliłeś i zobacz, jak się skończyło. - sarknął, krzyżując ramiona w tym swoim niesamowicie mocnym oburzeniu. Jak go Orion prawie zabił, to tylko mu smutno było i się zestresował. Ale straszyć zwierzęta? Za to, to był skłonny pogryźć.
    Mimo wszystko, nie zamierzał przecież siedzieć tu, cały obrażony, bo mu się cała ta chatynka niesamowicie klimatyczna wydała i chciałby się o niej dowiedzieć wszystkiego.
    -Kiedy to było? - zapytał więc po chwili - Jak tu przychodziliście? I…Orion, nie obraź się, dobra? Ale kiedy ty…no wiesz, kiedy umarłeś? Bo tak mówiłeś…a, właśnie! - uderzył się nagle w czoło z głośnym plaśnięciem, a na jego ustach znów zagościł uśmiech.
    -Patrz na to. - z kieszeni wyciągnął telefon i podsunął go Orionowi pod nos, przysuwając się do niego tak blisko, że mu ramię marzło. Odblokował smartfona, wcisnął znaczek aplikacji i przymrużył oczy.
    -Twój ulubiony wykonawca? - zapytał. Ekscytował się strasznie, bo jak często miało się okazję takie rzeczy pokazywać od zera w tych czasach.
    Corvo
    Corvo
    Lost Soul

    Punkty : 212
    Liczba postów : 44

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Corvo Sob 19 Lis 2022, 21:32

    Klepnięcie sprawiło, że zamiast się skrzywić czy zakląć, Orion spojrzał na Irę nie do końca wiedząc co się właśnie stało. Dotyk wciąż był dla niego strefą obcą, zapomniał jak to jest, na dodatek pierwsze słyszał, żeby ktoś trzepnął ducha. Oglądał różne filmy co to obecnie dla wielu stanowiły przeżytek, coś z czego można się pośmiać patrząc na słabe efekty specjalne i kostiumy, nigdy nie zauważył, aby człowiek z taką łatwością po prostu dostał piany na pysku i wyskoczył na zjawę z rękami.
    — Zrobiłem jej przysługę — odparł ubawiony, bo właśnie zauważył, że Guthrie śmiesznie podnosił głos kiedy się wściekał. — Zatrzasnęła się w szafce, a ja ją uwolniłem, co nie?
    I wzruszył ramionami skoro nic tak naprawdę się nie stało. Kiedyś ludzie byli o wiele mniej delikatni, gryzonie postrzegane były jako szkodniki i może to dobrze, że Ira obrastał błogą nieświadomością. W Sunville pełno było niegdyś myszy i szczurów, ale przerośnięta populacja kotów zrobiła swoje.
    Szkodliwość palenia od dawna nie była jego zmartwieniem. W ramach odpowiedzi bezczelnie wydmuchał dzieciakowi dym prosto w twarz i szczypnął go w żebra, żeby mu tu nie podskakiwał.
    To był zaledwie moment jak Orion spiął się w ramionach, ale sprawnie ukrył to za papierosem. Znów pociągnął jakby nie marzył o niczym innym, wyprostował wygodnie nogi i pokiwał głową na boki.
    — Październik, dokładnie dwudziesty drugi. W osiemdziesiątym dziewiątym.
    Strzepnął trochę popiołu patrząc jak opada na wysłużony materac, w chwili milczenia próbując przypomnieć sobie, czy aby dobrze to zapamiętał.
    Coś mignęło mu przed oczami, a on jak na rasowego boomera przystało, wziął do ręki dziwny aparat, obejrzał go z obu stron i posłał Irze bezradne spojrzenie.
    — Co to jest do chuja? Jakaś dziwna latarka?
    Lustrując dokładnie to świecące cudo przy okazji ponaklikał jak stara baba, wszedł w jakąś losową aplikację i aż mu papieros wypadł z ręki jak zobaczył ruszającego się gifa z kaczką.
    — Przenośny telewizor? Nie, za małe. Co to... a? Nie wiem... Depeche Mode? Albo... kurwa.
    Twarz mu stężała, oczy zamarły w punkcie nad trzymanym telefonem, który to zwrócił pospiesznie Irze. A potem wbił w niego wzrok z tak intensywną potrzebą, z takim zaparciem, że wyglądał cokolwiek przerażająco.
    — Ira, ja muszę wiedzieć. Jak rany boskie, musisz mi powiedzieć, czy Nirvana nadal gra? Są sławni? Bo ja słyszałem ich wtedy, taki potencjał, wszystko garażowe, ale ja wiem na sto procent, że oni coś osiągną. Jak wyszedł Bleach, to pierwszy tu miałem płytę.
    AMassei
    AMassei
    Prime Daemon

    Punkty : 2297
    Liczba postów : 471

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by AMassei Nie 20 Lis 2022, 13:26

    To jest smartfon. Znaczy, tak żebyś ogarnął, to jakby w pierwszej kolejności telefon. Nie musisz mieć żadnego kabla ani nic. I możesz z tego pisać do ludzi smsy, możesz oglądać filmy, grać w różne gry, jak się postarasz, to rysować też można…wszystko ci pokażę. O, a to jest gif, ta kaczka. To są takie obrazki animowane i ludzie tego używają jako reakcyjne. To też ci pokażę kiedyś. Co jeszcze…a, latarka też jest.
    Kliknął rysuneczek latarki i zaraz tył aparatu rozświetlił się.
    -Płacić też tym można, tak wiesz, zbliżeniowo. Eee…nie mam pojęcia jak to technicznie działa. - zacukał się i na moment przerwał, bo to wszystko tak na jednym wydechu powiedział.
    -Nirvana? Przecież oni to już od dawna nie…O panie.
    Tylko tyle dał radę z siebie wydusić. No tak, przecież mu powiedział, że osiemdziesiąty dziewiąty, tak?
    Z ciężkim westchnieniem wpisał nazwę zespołu w aplikację i nastawił większą głośność, a po chwili z niewielkiego urządzenia popłynęły dźwięki „Smells like teen spirit”. Pokazał Orionowi okładkę na ekranie.
    -To był ich kolejny album. - wyjaśnił - I chyba najbardziej znany. To co teraz leci, to zna chyba każda osoba na świecie, literalnie od niemowlaka do takiego stu letniego dziadkaz Potem nagrali jeszcze dwa albumy i chyba jakieś koncertówki do oglądania i ten, no, jakby ci to…tak w skrócie, to Kurt Cobain jest aktualnie w takim stanie jak ty. Samobójstwo, chociaż oczywiście są fani teorii spiskowych zrzucający wszystko na jego żonę, bo zawsze najłatwiej kobietę obwinić, co nie? A jeszcze te wasze czasy to takie porąbane były przecież.
    Dziwnie tak mu było to wszystko mówić i złapał się na tym, że rzeczywistość mu się zaginała, bo przecież…no przecież. Tłumaczył duchowi, co to trzydzieści lat bez mała tłukł się po swoim domu, że mu idol wziął i się zabił wieko temu.
    -I wiesz, Orion. Andy Fletcher to też nie żyje.

    Sponsored content

    Sunville - Page 2 Empty Re: Sunville

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie 19 Maj 2024, 08:03