Liam Benett, 21 lat, 175 cm
Szlag, szlag, szlag... - powtarzał sobie w głowie, dociskając pedał gazu do samej podłogi. Był wkurwiony. I to w ten najgorszy sposób w jaki można to czuć — kipiał ze złości na siebie samego. Nie był pewien, w którym momencie tak cholernie stracił czujność. Jeden mały błąd w tej popieprzonej branży kończył się wozem policyjnym, który gonił go przez miasto.
Sądził, że naprawdę zadbał o wszystko. Był wręcz pewien, że przeprowadzi tę transakcję bez większych problemów. Liczył na to, że gdy tylko wróci do kryjówki, szef przywita go z otwartymi ramionami, gratulując kolejnego sukcesu.
Jak się okazało, mylił się. I to tak cholernie-cholernie.
W końcu wjechał samochodem w krętą, wąską uliczkę. Rany, czuł na sobie oddech tych pieprzonych psów, choć zdawać by się mogło, że ich zgubił. Wysiadł z samochodu i resztę drogi postanowił pokonać pieszo, przemykając kolejnymi budynkami.
Całe szczęście, znał to miasto jak własną kieszeń. Kiedyś uciekał przed Jackiem, agresywnym synem sąsiadów. Obecnie poziom zagrożenia nieco wzrósł, ale taktyka wciąż była ta sama. I równie skuteczna.
Kiedy wycie syren ucichło, Liam zdjął z ramion dwustronny płaszcz i odwrócił go na lewą, jasną stronę. Zawsze działało, żeby nagle w tłumie stać się kompletnie nierozpoznawalnym. Dopiero wtedy opuścił swoją kryjówkę i ruszył do siedziby szefa.
Wiedział, że on już wie. I pewnie kalkuluje straty. Dziesięć tysięcy? Dwadzieścia? Ta transakcja na pewno nie była więcej warta niż pięćdziesiąt tysięcy dolarów... Na swoje nieszczęście, Liam nie miał złamanego grosza, którym mógłby się spłacić. Wiedział jednak, że ucieczka przed Nim nie ma sensu — do niego informacje docierały szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać i pewnie już teraz podliczał straty, na jakie został wystawiony przez Benetta.
Może łatwiej byłoby się powiesić niż faktycznie go spłacić? Cholera.
Sytuacja bez wyjścia. Mimo to, postanowił się przyznać. Miał pieprzony honor. Lewy, bo lewy i średniej jakości, ale miał. Dlatego też już godzinę później czekał, aż szef znajdzie dla niego chwilę. Siedział na kanapie, trochę nerwowo postukując obcasem eleganckiego buta o posadzkę. Każda chwila oczekiwania kosztowała go sporo nerwów, ale poganianie kogokolwiek w jego sytuacji byłoby gwoździem do pieprzonej trumny.
Gdyby ojciec się dowiedział, pewnie sam ukręciłby mu głowę.
Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia.
Ostatnio zmieniony przez Hałas dnia Czw 24 Mar 2022, 07:24, w całości zmieniany 1 raz