Królestwo Grzechu

    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Czw 22 Kwi 2021, 21:32

    Runar Frey I 27 lat / Storm Frey I 23 lata

    Głuchy łoskot został niemalże całkowicie zagłuszony przez odgłosy szalejącej ulewy. Mimo szumu deszczu Runar zdołał jednak wychwycić moment, w którym ciało jego brata uderzyło o ziemię.
    To był trudny do opisania dźwięk, dźwięk zapaści, zdrady, ale też poczucia triumfu słodkiej sprawiedliwości. Chociaż raz Storm okazał się być wolniejszy. Nieprzygotowany, niedostatecznie czujny. Gdyby był aż tak wyjątkowy, nie pozwoliłby zepchnąć się z balkonu.
    Runar złapał za łańcuszek, na którym zawieszony był jego kryształ o kolorze ciemnego grafitu.
    Poślizgnął się, tak... jego brat po prostu się poślizgnął. Podmuch, który brunet zrobił, był na tyle lekki, że przecież nie mógł zrobić młodszemu z braci krzywdy. Storm stracił równowagę z własnej winy. A poza tym, sam nie chciał, aby balkon wyposażony był w balustrady, to teraz ma nieszczęście.
    Jego głowę zaczął wypełniać łomot, jakby ktoś miarowo uderzał w wielki bęben. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że słyszy uderzenia własnego serca, które próbuje wyrwać się z jego klatki piersiowej.
    Podszedł do brzegu balkonu i wyjrzał nieco. Ciało jego brata leżało wśród mokrej trawy powykręcane w różne strony.
    Na Święty Kryształ, co on zrobił?
    - Storm? - spróbował dosyć niepewnie, pozwalając, aby zalała go fala paniki. On chyba... chyba go nie zabił?
    Runar w jednej chwili teleportował się na sam dół tuż obok ciała bruneta. Dopiero z niewielkiej odległości dostrzegł, że źdźbła rosnące dookoła nasiąkają nie tylko wodą, ale i krwią. Jego brat ledwo oddychał, a jego kryształ jarzył się nikłym światłem, walecznie utrzymując go przy życiu.
    Później wszystko potoczyło się równie szybko, jak się zaczęło. Runar chwycił brata w ramiona i wniósł z powrotem do pałacu, nawołując pomocy.
    Nie, nie będzie mordercą, nie pozwoli mu umrzeć... wcale mu nie o to chodziło. Nie chciał po prostu, zwyczajnie nie mógł znieść myśli o tym, że wszyscy mają go za gorszego! Wcale nie był gorszy, czy mniej utalentowany, zwyczajnie Storm jakimś dziwnym, niewytłumaczalnym sposobem zawsze zgarniał dla siebie wszystkie laury. Runar nigdy tego nie rozumiał. Mimo wszystko nie chciał mu zrobić krzywdy. Gdyby nie te głupie pogłoski, że Królestwo Itermidy należało przekazać młodszemu z braci, nic złego by się nie stało.
    - Medycy, szybko! Niech przygotują skrzydło szpitalne!
    Jedna ze służek wrzasnęła z przerażeniem, widząc krew skapującą na podłogę i blade oblicze młodszego z książąt.
    - Na Kryształ, panie, co się stało?
    - Zawiadom skrzydło szpitalne i medyków! - powtórzył, a sam położył brata na kamiennej posadzce, aby nie marnować więcej czasu. Musiał wnieść go do środka, na zewnątrz nikt by go nie usłyszał, a deszcz mógł dodatkowo wyziębić osłabione ciało.
    Runar rozpoczął proces leczenia. Nie miał co prawda zbyt wielkich umiejętności, ale wtłaczał moc swojego kamienia do ciała brata i modlił się, aby to coś pomogło. Jeśli Storm przez niego umrze... nigdy sobie tego nie wybaczy.
    Walka trwała do drugiej w nocy, uczestniczyli w niej wszyscy pałacowi medycy. Ich matka modliła się w sali Kryształu. Ojciec chodził zły i wyklinał wszystkie bóstwa za to, co się stało... cokolwiek to było.
    Nikt nie wiedział. Nikt nie wiedział, że to on, Runar, był za to odpowiedzialny.
    Wraz z wybiciem godziny trzeciej kamień Storma jednak pękł, a co za tym idzie, jego brat przestał samodzielnie oddychać.
    Zebrali się w sali, on i jego ojciec, gdzie grupa dzielnych ludzi nadal walczyła o utrzymanie życia młodszego księcia.
    - Panie, jestem niestety zmuszony przekazać złe wieści... książę Storm... kiedy tylko przestaniemy wtłaczać w niego energię, niestety nas opuści.
    - Nie... - warknął Król, jakby to miało odczarować rzeczywistość. Jakby śmierć musiała ugiąć się przed jego rozkazami tak samo, jak jego poddani. - Nie zgadzam się na to... zróbcie coś, na pewno jest jakiś sposób. Może trzeba mu oddać Kryształ kogoś innego?
    - Próbowaliśmy już... ale jak Wasza Wysokość wie, Kryształy są powiązane z konkretnymi osobami, nic to nie dało. Chyba że... Przemiana?
    - Jaka Przemiana? - zapytał sędziwy starzec, ale Runar domyślał się już, o co chodzi.
    - W wampira, to jedyny sposób na wywinięcie się śmierci, kiedy książę Storm jest w takim stanie.
    Runar popatrzył na swojego ojca, a on na niego.
    Król pokręcił głową z rezygnacją.
    - Nie, nie możemy... to wbrew naturze. Mój syn nie będzie wampirem.
    - Ojcze... musimy. Przecież nie pozwolimy mu umrzeć, kiedy jest sposób, aby go ocalić. Pomyśl o matce! - zaoponował Runar, w głowie już układając sobie, do kogo należy się zwrócić. Żaden z wampirów znajdujących się we Dworze nie miał uprawnień do przemieniania człowieka... jedyną osobą, którą Runar znał, wiedział, gdzie jest i która mogła im pomóc, był Severin. Runarowi też nie uśmiechała się ta opcja, ale chciał chwycić się wszystkiego, byle tylko Storm przeżył. Nie chciał żyć ze świadomością, że go zabił. A jako wampir... jako wampir Storm straciłby swoją pozycję. Nie byłby już ulubieńcem ojca, nie mógłby zostać Królem. Wszystko skończyłoby się dobrze. - Pójdę po, Erstada - zapewnił, klepiąc ojca po ramieniu, kiedy zobaczył, że uwaga o matce dotarła do sędziwego Władcy.
    Chwilę później Runar teleportował się przed wejście do podupadłej kamienicy, stanowiącej lokum wampira. Nigdy nie rozumiał, dlaczego Erstad osiedlił się w takim miejscu, ale nie jemu było to oceniać. A na pewno nie w takim momencie. Załomotał do drzwi. - Erstad otwieraj! To ja, Runar!
    Miał już wcześniej okazję rozmawiać z wampirem, gdy ten przebywał krótko na ich Dworze. Nigdy nie były to zbyt długie rozmowy, ale dało się zauważyć, że Severin był szanowany wśród swoich. No i miał większe umiejętności. W nim była więc cała nadzieja, a czas naglił. Runar ponownie załomotał w drzwi. Na ogół był bardziej cierpliwy, ale tutaj liczyła się każda sekunda.


    Ostatnio zmieniony przez Szczwany Lis dnia Pią 23 Kwi 2021, 08:31, w całości zmieniany 2 razy
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Besatt Czw 22 Kwi 2021, 23:04

    Severin Erstad | 647 lat

    Deszcz od wielu lat wygrywał na blaszanych dachówkach ten sam rytm, do którego Severin zdążył się przyzwyczaić. Lubił go. Działał wręcz usypiająco... aż do tego felernego wieczoru, kiedy jedna z dachówek odpadła, na zawsze zakłócając metaliczną melodię. Od tamtej pory mężczyzna nie mógł znieść deszczowych dni, ani też doprosić się konserwatora kamienicy o naprawę dachu. Z tego powodu, dziesiątego dnia wiosennego miesiąca, siedział przy dębowym biurku, który po brzegi zawalony był pergaminowymi kartkami i próbował nie oszaleć. Naprawdę starał się skupić na powierzonej mu pracy, ale te cholerne wyczulone zmysły... Och, oczywiście jego łatwość do irytowania się głupotami nie wynikała z faktu bycia wampirem. Po prostu był upierdliwy i uparty. Niestety wybiórczo, bo na przykład panujący dookoła bezład i chaos w ogóle mu nie przeszkadzał. To był jego bałagan, więc do czego miałby się przyczepić? Uderzanie do drzwi usłyszał od razu, ale nie od razu wstał od biurka. Podniósł się dopiero wtedy, gdy zdał sobie sprawę, że natręt nie wraca pijany z imprezy, że nie zabłądził i że faktycznie dobija się do drzwi. Odryglował zamek. Opierając się ramieniem o ścianę stanął w drzwiach w swojej pełnej, wampirzej krasie. Z gęstymi, kurczoczarnymi włosami opadającymi lekko na ramiona, około dwudniowym zarostem, pokrywającym dół jego twarzy i tym spojrzeniem, którego nie dało się pomylić. Jeśli człowiek kiedykolwiek miał do czynienia z wampirem, to już po samych oczach mógł rozpoznać przedstawiciela tej rasy. Severin obdarzony był akurat czarnymi ślepiami, które dodatkowo potęgowały widoczność krwistoczerwonych załamań w ich tęczówce. Jego zawrotny licznik wieku dobijał już siedmiu stów, ale wciąż wyglądał tak, jakby nie przekroczył trzydziestki.
      — Wasza Wysokość? — skierował te słowa do Runara z nutą zdziwienia w głosie. Coś było nie tak. Spojrzał za plecy księcia, doszukując się szwadronu pałacowej straży. Faktycznie z początku pomyślał, że ma przejebane. Każdy szemrany interes zawsze wychodził mu bokiem, ale tym razem nikt nie rzucał go na glebę i nie zakuwał w magiczne kajdany... No cóż, dawno i nieprawda. Zamierzchłe czasy dzieliły go od tamtych wydarzeń, bo teraz Severin starał się być porządnym obywatelem.
      — Zabłądziłeś, Runar? Jak ja to wytłumaczę, jeśli ktoś dowie się, że przychodzisz do mnie po nocy? — odparł, jednak nieszczególnie jego ton pokrywał się ze słowami sugerującymi obawę. Wręcz przeciwnie. Wampir uśmiechnął się kątem ust. Jako oficjalny członek Najwyższej Rady nie musiał już martwić się o takie rzeczy. O spoufalanie z księciem również. Niezapowiedziana wizyta królewska o trzeciej w nocy? Jasne, czemu nie. To całkiem normalne. Jeszcze kilka lat temu w podobnej sytuacji pewnie dostałby zarzut spiskowania przeciw swojej rasie... Ale aktualnie spiskowanie było czymś pożądanym na jego stanowisku. Przecież na tym opierało się funkcjonowanie całej Rady - na robieniu w chuja wszystkich innych wampirów, na zapewnianiu tylko wąskiemu gronu w miarę dostatniego życia i na cieszeniu się jakimiś psimi przywilejami. Obejmowały one między innymi śmieszne racje kilku litrów ludzkiej krwi na rok.
      — Co cię tu sprowadza? — zapytał tym razem (jak na siebie) całkiem poważnie.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Pią 23 Kwi 2021, 23:30, w całości zmieniany 2 razy
    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Czw 22 Kwi 2021, 23:32

    Runar wyprostował się, posyłając mężczyźnie twarde spojrzenie.
    - Storm miał wypadek. Jego Kryształ pękł i jest teraz na skraju śmierci. Musisz go przemienić, zanim będzie za późno - streścił, odsuwając się nieco na bok. Nie mieli czasu na dłuższe wyjaśnienia. - Chodź - dodał po chwili, aby całość nabrała bardziej formę rozkazu. Starszy książę z pewnością miał do wampira jakąś dozę szacunku, nawet jeśli uważał jego istnienie za nie do końca czyste. Wampiry piły krew, pobierały energię od innych, aby wykorzystywać ją dla własnych celów. Nie chodziło o podstawową potrzebę przeżycia, dzięki krwi wampiry były długowieczne, silne, szybkie i niebezpieczne. Wśród ludu Itermidy stworzenia te cieszyły się nienajlepszą sławą. Storm teraz też taki będzie... wyklęty. Ale będzie żył. Runar dobrze się nim zajmie. Dopilnuje, aby niczego mu nie zabrakło. Tak sobie tłumaczył, czując coraz większą panikę w sercu. Nie chciał nawet myśleć, co będzie jeśli się nie uda.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Besatt Pią 23 Kwi 2021, 09:13

    Niewiele wywnioskował z tak szczątkowych informacji, ale książę naprawdę bardzo się spieszył. Do tego stopnia, że nie pozwolił Severinowi nawet przebrać się w ubrania bardziej stosowne do wizyty w pałacu. Zażądał natychmiastowej teleportacji. Rychła śmierć przyszłego króla była niespodziewaną informacją, ale wiadomość, że rodzina królewska chce przemienić chłopaka w wampira, była jeszcze bardziej poroniona. W głowie krwiopijcy prezentowało się to mniej więcej tak, jakby chcieli dziedzica tronu wrzucić do lochu i już do końca życia karmić dżdżownicami. W ten sposób Severin wizualizował los wampirów w świecie ludzi. Czy nie lepsza jest śmierć niż niewola? Może trochę to wyolbrzymiał... Ktoś mógłby się zastanowić: Czemu w takim razie nie wybuchł jeszcze bunt? Wybuchł i to nie jeden, a każdy kolejny coraz krwawiej tłumiony doprowadził do przerzedzenia populacji wampirów na świecie i w ostateczności utworzenia Najwyższej Rady, czyli naczelnego tyrana. W opinii Severina oczywiście. Byli też tacy entuzjaści zniewolenia, którzy Radnych ubóstwiali tak samo, jak ludzie swoje święte kryształy. Powód, dla którego nonkonformista dołączył do zakłamanej organizacji, był logiczny, choć w istocie niedostępny dla nikogo. Tak samo, jak dla zwykłych ludzi niedostępny był fakt istnienia wampirzych struktur rządowych.
      — No nieźle. Chyba sporo się zmieniło, odkąd ostatni raz się widzieliśmy — zauważył. — Bardzo chciałbym ci pomóc, mój Książę, jednak sam wiesz, jak to jest. To bardzo dużo papierkowej roboty, a ja i tak mam jej od chuja.
    Machnął ręką od niechcenia w głąb zagraconego mieszkania.
      — Poza tym rada musi to przegłosować, wyrazić opinię... — kontynuował, kiedy na twarzy księcia malowało się coraz większe zniecierpliwienie. Storm naprawdę musiał być w tragicznym stanie. Severin nie był bezduszny... To znaczy, w teorii był, bo duszy pozbył się wieki temu, ale jakieś tam ludzkie uczucia dalej pamiętał. A ponieważ książęcych braci nawet lubił, mógłby im pomóc choćby za darmo.
    Na ich nieszczęście Severin przemyślał prośbę Runara dwa razy i dojrzał w niej interes.
      — No, chyba że dogadamy się w inny sposób — zasugerował. — Wykonam twój rozkaz, nie przejmując się opinią Rady, a ty zrobisz coś dla mnie, również nie przejmując się żadną opinią. To byłoby sprawiedliwe.
    Wzrok księcia był zagubiony, dlatego wampir łaskawie tłumaczył dalej.
      — Ten kraj zasługuje na porządne reformy, jeśli nie chcemy wybuchu kolejnej rewolucji — uznał, a dobrze wiedział, co mówi. — Miałeś kiedyś wampirzego doradcę?
    Uśmiechnął się i chwycił czarny płaszcz, który wsiał tuż obok na haku. W mroku porcelanowa skóra krwiopijcy wydawała się niemal błyszczeć... I pomyśleć, że to tylko zwodniczy mechanizm, który miałby wabić potencjalne ofiary.
      — Nieskromnie uważam, że mam do tego powołanie — stwierdził spokojnym głosem i zamknął za sobą drzwi. — Przystajesz na takie warunki? Chyba musimy się spieszyć.
    W istocie musieli, ale nie do takiego stopnia, jak człowiek mógł pomyśleć. Tajniki wampirzej wiedzy nie wychodziły poza hermetyczne grono. Nawet książę nie mógł wiedzieć, że przemiana jest możliwa nawet na jakiś czas po ustaniu akcji serca... W większości przypadków. Na dwoje babka wróżyła. Mógłby równie dobrze zamartwiać się ewentualnymi skutkami ubocznymi tej operacji, ale po co? Przemiana nie zawsze kończyła się sukcesem i pożądanym skutkiem. Może dlatego między innymi przeprowadzano ich tak mało? Z oczywistych względów wolał Runarowi o takiej możliwości na razie nie wspominać.


    Ostatnio zmieniony przez Besatt dnia Pią 23 Kwi 2021, 23:31, w całości zmieniany 1 raz
    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Pią 23 Kwi 2021, 12:51

    - Nie rozpędziłeś się nieco, Erstad? - rzucił książę sucho i zmierzył wampira spojrzeniem swoich szafirowych oczu. - Masz możliwość uratować księcia Storma, zwrócono się z tą prośbą właśnie do ciebie, powinieneś potraktować to jako zaszczyt - dodał, krzyżując dłonie na piersi.
    Mimo wszystko Runar poczuł poważne napięcie, gdy wampir wykonał taki gest, jakby chciał się wrócić do środka.
    Najwidoczniej uwaga o zaszczytach nie była dostatecznie kusząca.
    - Poczekaj... - powiedział ze zdecydowanie większą paniką w głosie, niżby sobie tego życzył. Przecież Storm tam umierał, w dodatku przez niego, nie miał teraz czasu szukać innego członka Rady, tym bardziej, że nie był pewien, gdzie pozostała szóstka mogłaby się znajdywać. Nie wspominając już o tym, że to z Severinem miał najlepsze relacje i wcale nie było gwarancji, że ktokolwiek inny, kto miał odpowiednie uprawnienia, zgodziłby się na wykonanie rozkazu. Rada była dosyć buńczuczna względem władzy. Rządziła się swoimi prawami... ale te wampiry były niebezpieczne i Królestwo nie mogło ich tak po prostu lekceważyć. Pokonanie jednego zapewne wiązałoby się z zaangażowaniem olbrzymich środków. Zatem zarówno jednej, jak i drugiej stronie opłacało się życie we względnej symbiozie.
    Ale wampir doradcą we Dworze? To... nigdy nie zostałoby zaakceptowane przez lud Itermidy.
    - Nie mogę ci niczego obiecać, nie jestem jeszcze Królem, decyzje w takich sprawach wciąż podejmuje mój ojciec - zaznaczył dosyć dyplomatycznie. - Niemniej, jeśli udzielisz nam swojej pomocy i jeśli będzie ona skuteczna oczywiście, będziemy bardzo zobowiązani i z pewnością mój ojciec sowicie cię wynagrodzi. Kiedy natomiast zostanę Królem, poważnie zastanowię się nad twoją prośbą - zaoferował. Tyle mógł póki co zrobić.
    Ulewa powoli wygasała, jak ognisko, do którego nikt nie podkłada drewna. Runar i tak był przemoczony do suchej nitki, jednak nie zwracał na to większej uwagi. Z jego postawy dało się wyczytać skrajną wręcz determinację.
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Besatt Pią 23 Kwi 2021, 22:59

    Runar był zdecydowanie bardziej rozpędzony, kiedy z pomocą dalekosiężnej teleportacji przywiało go tutaj aż spod bram pałacu, ale Seve odpuścił sobie dyskuję. Swoją drogą wampir ciekaw był mocy przerobowej tych kryształów. Gdyby miał taką możliwość, przetestowałby ich granice, ale wtedy przy okazji uśmierciłby właściciela. Może kiedyś... choć matka mówiła, aby nie bawić się jedzeniem. Na słowa o zaszczycie aż uniósł brwi. Nie znali się zbyt dobrze, głównie z widzenia i w tym momencie było to bardzo widoczne, jeśli Runar uznał, że dla Severina taka misja będzie przywilejem. Przez moment nawet nawiedziła go myśl, jak bardzo sprzedajny stał się na rzecz własnych zdeprawowanych ambicji, ale trwało to krótko. Przecież wiedział, dlaczego to robi.
      — Och, oczywiście, że nie jesteś królem — przytaknął. — Jeszcze, bo pewnie zrobisz wiele, aby nim zostać, nie mylę się?
    Nie miał nic złego na myśli, jednak w świetle dzisiejszych wydarzeń zabrzmiał tak, jakby czytał Runarowi w myślach. Niestety, Severin nie miał takich umiejętności. Czuł się tak, jakby już osiągnął swój cel. Tyle mu wystarczyło... Właściwie, jeśli doprowadzi do przemiany księcia, stając się jego opiekunem, to chwycenie w garść reszty królestwa nie będzie wyzwaniem. Żadne obietnice nie były potrzebne, kiedy Runar jak na talerzu i z dziwnym zaufaniem podstawiał mu cały wachlarz możliwości pod nos. Ciasny i zatęchły korytarz klatki schodowej nie był najlepszym miejscem na rozmowy. Przestąpił kilka kroków do przodu w stronę księcia. To mogło wyglądać dziwnie, jednak po prostu musiał opuścić strefę, która otaczała jego mieszkanie i chroniła przed niepożądanymi teleportacjami. Wejście doń z powietrza, jak i wyjście było niemożliwe.
      — Uratujmy twojego brata — odparł z kurtuazyjnym uśmiechem, zanim Runar usłyszał charakterystyczny świst. Nagły podmuch powietrza tuż przed jego twarzą poruszył książęcymi włosami. Severin teleportował się pierwszy tuż pod bramy pałacu.
    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Sob 24 Kwi 2021, 18:30

    Bez większej zwłoki sam również teleportował się pod bramy pałacu. Poprowadził wampira przez zamek aż do skrzydła szpitalnego, gdzie na wąskim łóżku wciąż leżało wpółmartwe ciało Storma, a wokół niego na zmianę gromadzili się medycy, wtłaczając w księcia swoją energię.
    Runar nie rozumiał, po co przebrano jego brata w tę śmieszną, białą szatę rytualną. Niby była to standardowa procedura przy wszystkich większych zabiegach z użyciem wielu Kryształów, ale przez to, że Storm z początku sporo krwawił, ubranie przesiąkło krwią i obecnie było bardziej koloru dobrego, dojrzałego wina, aniżeli nieskazitelnej bieli.
    Coś musiało wystawać w tamtym miejscu z ziemi. Coś, czego Runar nie zauważył, gdy podnosił ciało brata, a czego skutek odkryli dopiero medycy. Owe coś sprytnie wsunęło się pomiędzy żebra młodego księcia i przebiło prawe płuco. Gdyby nie to, Storm byłby połamany... może sparaliżowany, ale żyłby.
    Runara na samą myśl przechodziły dreszcze, gdy patrzył na blade oblicze młodszego księcia. Jego kasztanowe włosy, w których różne odcienie brązów i rudości mieszały się ze sobą, były w jeszcze większym nieładzie, niż zwykle. Chmurne, szare oczy pozostawały zamknięte. Czy gdy ponownie się otworzą, będą szkarłatne? Frey tego nie wiedział, było to zupełnie drugorzędne. Zależało mu jedynie na tym, aby jego brat przeżył.
    Naprawdę nie chciał dla niego niczego złego. Chciał jedynie, aby Storm zachowywał się jak na młodszego brata przystało. Mógł podziwiać Runara, uczyć się od niego albo przynajmniej trzymać się z boku. Nie musiał zagarniać dla siebie całej uwagi.
    Ale w porządku. Przemiana się uda, Storm szybko stanie na nogi, ale nie będzie mógł już zgarniać przypisanych Runarowi laurów. Runar natomiast przypilnuje, aby młodszemu bratu niczego nie zabrakło. Ich wzajemne relacje wejdą na takie tory, na jakich zawsze powinny być - Runar będzie opiekunem, ale i władcą, a Storm będzie go słuchał, w zmian za co otrzyma należne mu przywileje.
    Królowa, kobieta o rudych włosach, których pokłosie było czasem widoczne w czuprynie młodszego księcia, zbliżyła się do Severina z wyraźnym błaganiem w oczach.
    - Proszę, proszę niech pan ratuje mojego syna... - powiedziała, ujmując ostrożnie dłonie wampira w swoje własne ręce. Normalnie nigdy by się czegoś takiego nie dopuściła, ale teraz... była zdesperowana.
    - Mamo. - Runar objął kobietę ramieniem i spojrzał na nią zmartwiony. Ona też Stroma zawsze kochała bardziej niż jego. Przynajmniej on tak to odczuwał. - Wszystko będzie w porządku, Storm jest w dobrych rękach, chodź... - Odprowadził kobietę na bok. Ich ojciec najwidoczniej postanowił umyć ręce od przemiany swojego młodszego syna, ponieważ nie było go w komnacie. Tym lepiej, pomyślał Runar. Oznaczało to, że w takim wypadku do niego należało podejmowanie decyzji.
    - Będziesz czegoś potrzebował? Mamy coś przygotować? - dopytał starszy książę, posyłając Erstadowi krótkie spojrzenie. Był gotowy zorganizować wszystko w kilka chwil, gdyby była taka konieczność.


    Ostatnio zmieniony przez Szczwany Lis dnia Czw 29 Kwi 2021, 16:37, w całości zmieniany 1 raz
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Besatt Nie 25 Kwi 2021, 00:49

    Wampiry mają dobrą pamięć, ale gdyby miały wykorzystywać ją w pełni, to przekopanie się do najważniejszych wspomnień zajęłoby wieki. Dlatego Severin nauczył się zapominać — ot dla własnej wygody. Kojarzył kilku magnatów (choć nie z nazwiska), których minęli na korytarzu w drodze do skrzydła szpitalnego. Siwe głowy odwróciły się za nimi ciekawsko i naturalnie pokłoniły się przed księciem. Woń krwi poczuł z daleka i ocenił ją na szczególnie apetyczną... Choć z lekka zepsutą przez zakażenie toczące się w tkankach. Dopiero co wpadli do pomieszczenia, a już w progu królowa dopadła wampira z twarzą opuchniętą od łez. Na taką scenę Severin nie był przygotowany. Z szacunkiem godnym szlachcica zwrócił się w jej stronę.
    — Wasza Wysokość. Zrobię wszystko, co w mojej mocy — odparł i faktycznie nie kłamał, bo w jego interesie było postawienie księcia na nogi. Druga taka okazja mogła się nie powtórzyć. Królową pośpiesznie odprowadzono na bok, chociaż też wyglądała na taką, co potrzebuje wsparcia... Jednak Storm potrzebował go bardziej. Severin był już pewny, że jest odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu, kiedy zobaczył przemęczonych medyków ślęczących nad dogorywającym chłopcem. Ich ciemne kryształy drgały niespokojnie, wydając dziwny, trzeszczący dźwięk, którego być może nikt poza wampirem w tym pokoju nie słyszał. Scena godna pożałowania.
    — Odpuściłbym to sobie — odparł spokojnym tonem, który niezbyt pasował do dramatycznej chwili i machnął ręką w stronę magów. Wskazał na przepracowane kryształy.
    — Kolejnych martwych nie będę ratował, a wasze starania w sytuacji Storma i tak nic nie zmienią — stwierdził, po czym bezpardonowo wepchnął się pomiędzy dwóch magów, którzy zmierzyli go krzywym wzrokiem. Poczuli się wręcz urażeni, kiedy wprost podważono ich kompetencje.
    — Nie widziałem krwiopijcy na królewskim uniwersytecie medycznym — rzucił z przekąsem jeden z nich, kiedy Severin sprawdzał puls księcia, przyglądając się bladej twarzy. Mimo to, jak na przekór medyk od razu zaprzestał swoich działań. Respektował rozkaz. Oszczędny uśmiech pojawił się na ustach wampira. Ludzie nienawidzili ich rasy, a powodów ku temu mieli wiele. Jeden z nich z pewnością opierał się na strachu. Pewnie dlatego starali się trzymać wampiry w żelaznym uścisku surowej władzy. Wszyscy mężczyźni odsunęli się od łóżka, zostawiając Storma na łaskę Severina.
    — Umiera — stwierdził oczywiste i wnet usłyszał szloch królowej z rogu sali, więc szybko dodał. — Jeśli serce stanie i organizm przestanie bronić się przed zakażeniem, to jad wniknie skuteczniej. O ile podam go natychmiastowo.
    Spojrzał na Runara.
    — Sam nie wiem, co może się przydać. — Severin bywał rozbrajająco szczery, choć nie w sytuacjach, w których wszyscy by tego oczekiwali. — Mogą się pojawić wymioty, może histeria, może natychmiast straci przytomność... A może zyska tyle siły, że ciężko będzie utrzymać go na łóżku. Dla bezpieczeństwa radziłbym wyprowadzić królową z sali.
    Chwycił Storma za rękę i podniósł ją ku górze, aby zaobserwować żyły na nadgarstku. Były piękne. Podniósł jeszcze wzrok na magów, którzy gapili się na wampira i ledwo oddychającego chłopaka jak sroka w gnat.
    — Panowie również odpoczną za drzwiami — dodał, wywołując kolejny niezadowolony szmer. Zwrócił się do przyszłego króla, kiedy niechętnie wykonywano jego prośby i kolejne osoby opuszczały salę.
    — Runar, to bardzo ważne — odezwał się poważnie i mówił szybciej, kiedy ciężkie dębowe drzwi trzasnęły ostatecznie. — Widok nie będzie przyjemny. Ból jest potworny, ale cokolwiek by się nie stało, wiem, co robię. Zaufaj mi.
    Mięśnie pacjenta drgnęły po raz ostatni, zanim serce przestało bić. W mroku błysnęły wampirze kły. Zatopiły się w skórze i przebiły naczynia krwionośne. Wszystko następowało za szybko. Ten obezwładniający smak, jakiego Severin jeszcze nigdy nie czuł.
    Toksyczny jad wdarł się pod skórę.
    Przeraźliwy krzyk Storma prawdopodobnie zbudził pół pałacu.
    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Nie 25 Kwi 2021, 10:33

    Słowa wampira widocznie nie zrobiły na Runarze większego wrażenia, książę bowiem nie wyglądał na szczególnie zmartwionego. Podszedł do misy z zimną wodą i zamoczył w niej bawełniany ręcznik. Przeszywający krzyk sprawił jednak, że drgnął niespokojnie.
    W porządku, to nic takiego. Zarówno on jak i Storm raczej nie byli jedynie dobrze wyglądającymi synami Króla, których ciała obito w nieskazitelną skórę, delikatną jak płatki magnolii. Nie byli po to, aby lud cieszył sobie nimi oczy. Mieli być schludni, reprezentatywni, ale nie wyłuskani.
    Dlatego właśnie obaj myśleli o sobie głównie w kategorii wojownika. Obrońcy Itermidy. I obaj po równo dostawali wpierdol, gdy ich trenowano.
    Dlatego właśnie było w porządku. Storm nieraz był połamany albo zszywany na żywca w prowizorycznym obozie leczniczym. I z przemianą sobie poradzi.
    Runar obrócił się w stronę łóżka i z wyrażającą lekką troskę miną, ułożył zrobiony przez siebie kompres na czole brata. Ręcznik dosyć szybko się zsunął, ponieważ młodszy książę poważnie rzucał się na posłaniu.
    Brunet z westchnieniem poprawił tkaninę i spróbował przytrzymać Storma w miejscu.
    - Ciii... już dobrze. Nic ci nie będzie, jestem tutaj... - zapewnił, przezornie rozciągając moc swojego Kryształu, aby owinęła jego ciało w barierę amortyzującą. Póki co nie odczuwał zwiększonej mocy Storma, jednak nie chciał ryzykować. Jego brat dobre dziesięć minut wrzeszczał i miotał się, jakby święty Kryształ go opuścił. Swoją drogą, przecież właśnie tak się stało. I wampiry naprawdę dziwią się, że ludzie mają do nich jakieś uprzedzenia, skoro nabywają swoich zdolności w tak potwornym rytuale?
    W końcu młodszy Frey zsunął się z łóżka i na kolanach przemierzył dwa metry zamkowej posadzki. Zasłonił sobie usta, jakby chciał zwymiotować, ale ostatecznie udało mu się zapanować nad odruchem. Runar odetchnął z wyraźną ulgą. Żył.

    /Storm/

    Nie do końca miał świadomość tego, co się wokół niego dzieje. Pamiętał tylko, że wyszedł na jeden z pałacowych tarasów, aby podziwiać przetaczającą się nad Królestwem burzę, a później wszystko rozlało się na jedną wielką, czarną plamę.
    Kojarzył kłucie w klatce piersiowej. Zupełnie tak, jakby wpadł do głębokiego, zimnego jeziora i nie mógł wypłynąć, a jego płuca stopniowo wypełniały się wodą. Nie mógł oddychać, nie mógł się ruszyć, nie mógł zrobić absolutnie nic. Od czasu do czasu odczuwał przyjemne, kojące prądy, które wędrowały po jego ciele i otulały jego pierś niewidzialnym platerem. To dawało chwilę wytchnienia, którą jednak zaraz ponownie przysłaniał ból i poczucie zagubienia w nieprzeniknionej głębinie. W pewnym momencie ciepło, które zawsze odczuwał w związku z noszeniem swojego Kryształu, całkowicie zniknęło. Wszystko jakby się zatrzymało. Nic nie czuł, tylko w uszach mu dzwoniło, a był to dźwięk wyjątkowo nieprzyjemny, doprowadzający wręcz do szaleństwa. To trwało całą wieczność, zanim do jego świadomości na powrót przebiło się coś jeszcze... ponownie był to ból, ale zupełnie inny. To był niewyobrażalny zakres cierpienia, który atakował każdą jego cząstkę. Niewidzialne sztylety wbijały się w jego ciało, a zamiast kojącego, późnowiosennego ciepła, z którym kojarzył mu się jego Kryształ, był tylko zaciskający swoje macki chłód. Chciał krzyczeć, ale miał wrażenie, że jego głos rozchodzi się gdzieś w głąb jego i tam niknie. Chciał się rzucać, aby odgonić od siebie cierpienie, które tak nagle na niego spadło, ale czuł się tak, jakby był sparaliżowany. Świadomość wróciła mu niespodziewanie na kamiennej posadzce. Klęczał i czuł, że żołądek zaraz nieubłaganie mu się zbuntuje i zwróci całą swoją zawartość na podłogę. Zasłonił usta dłońmi. Na szczęście jednak, żołądek Storma nie miał zbyt wiele do zwracania, gdyż młody książę ominął kolację poprzedniego wieczoru. Nie zwymiotował, a pozostał jedynie nieprzyjemny smak żółci na języku.
    Usłyszał kroki, które były irytująco wyraźne, a potem ktoś z szelestem kucnął nad nim.
    Runar, pomyślał, zanim zdążył zauważyć twarz brata.
    - Jak się czujesz? - zapytał starszy książę, narzucając na Storma swoją marynarkę. Młodszy Frey dopiero wtedy poczuł, że cały drży.
    - Jakby ktoś wrzucił mnie do rozdrabniarki na odpady zwierzęce i ustawił na mielenie - odparł, mrugając lekko, aby odzyskać ostrość widzenia. To nie był taras. Znajdywali się w skrzydle szpitalnym. - Co się stało?
    - Nie pamiętasz? - zapytał Runar, głaszcząc go uspokajająco po plecach, jakby miał pięć lat, a nie dwadzieścia trzy. W obecnym momencie było to jednak nawet miłe. Pokręcił przecząco głową.
    - Pamiętam, że byłem na tarasie...
    Runar westchnął ciężko.
    - Cóż, sam do końca nie wiem, znalazłem cię w ciężkim stanie na ziemi. Być może z niego spadłeś. W każdym razie, to nie jest teraz ważne. Musisz wypoczywać. Chodź Erstad, pomożesz mi go podnieść - zarządził starszy książę, chwytając brata pod ramię.
    Zaraz zaraz... co Severin tutaj robił? W umyśle Storma zapaliła się czerwona lampka.


    Ostatnio zmieniony przez Szczwany Lis dnia Czw 29 Kwi 2021, 16:36, w całości zmieniany 1 raz
    Besatt
    Besatt
    Minor Daemon

    Punkty : 1335
    Liczba postów : 303
    Skąd : Z policji
    Wiek : 25

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Besatt Pon 26 Kwi 2021, 12:51

    Oderwanie ust od tak słodkiej krwi było dla Severina nie lada wyzwaniem, choć nie pierwszy raz musiał się powstrzymywać przed przypadkowym zabiciem człowieka. Sytuacje, w których skrycie spragnione wrażeń mężatki same zgadzały się zostać posiłkiem wampira, nie były rzadkością. Naturalnie proceder taki był nielegalny, a jednak Sev znał też podobne historie z opowieści swoich znajomych. Ludzie byli naprawdę dziwną rasą. Utrzymanie Storma na łóżku (choć nowonarodzeni dysponują dużą siłą) było możliwe głównie dzięki pomocy Runara. Poza tym, że chłopak rzucał się i krzyczał w potwornym cierpieniu, nie było z nim większych problemów. Erstad wnioskował wręcz, że młody książę większym zagrożeniem jest dla samego siebie, niż dla otoczenia. Na szczęście. Szczególnie wtedy, gdy próbował zwrócić zawartość pustego żołądka. Severin nawet poczuł ulgę, że przemiana nastąpiła w ten sposób, bo dobrze pamiętał swoją, pomimo opanowania zdolności pozbywania się z umysłu tego, co niepotrzebne. Był pewny, że Storma nie raz nawiedzą koszmary senne, powracające nieustannie do tej obrzydliwie bolesnej chwili. Niemniej plusem sytuacji było to, że młody wampir nie rzucił się na swojego brata z zamiarem potraktowania go jako pierwszy posiłek i nie zdemolował sali. Teraz siły Storma chyba jeszcze bardziej osłabły, kiedy upadł na kolana. Marny był to widok. Nie należało jednak z góry zakładać, że opieka nad chłopakiem nie sprawi większych problemów. Mógł za to cieszyć się, że nie mają ich teraz. Młodzieniec mógł nie zauważyć, jak wampir ociera zakrwawione usta rękawem czarnej koszuli... ale tej plamy krwi, która przykleiła materiał do torsu Severina, nie mógł ominąć. Szczególnie wtedy, gdy wedle prośby Runara zbliżył się do nich, aby pomóc nowonarodzonemu wstać z ziemi. Posadzili go z powrotem na łóżku. Lewą dłonią Erstad uniósł jego podbródek ku górze, aby przyjrzeć się zamglonym oczom. Były krwiście czerwone i choć z czasem ich kolor znacznie przygaśnie, to na tym etapie był wyjątkowo rażący. To zjawisko było niespotykane, choć nie miał teraz czasu, na analizowanie przyczyn, które nieszczególnie łączyły się ze stosunkowo nieagresywnym przejściem przemiany.
    Wyjaśnienia starszego brata nie tłumaczyły niczego, a Erstad nie lubił niedopowiedzeń.
      — Nieźle sobie poradziłeś — stwierdził lekko i odsunął się od Storma. — Witam wśród żywych... powiedzmy. Przyzwyczaisz się. Życie wampira nie jest takie złe.
    Szczwany Lis
    Szczwany Lis
    Innocent Creature

    Punkty : 33
    Liczba postów : 9

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Szczwany Lis Czw 29 Kwi 2021, 16:28

    Życie wampira nie jest takie złe? Storm poczuł się tak, jakby ktoś właśnie opowiedział mu wyjątkowo kiepski żart. Nie dlatego, że nie przepadał za wampirami. W sumie nic do nich nie miał. Na tyle, na ile potrafiły, odnalazły się w społeczeństwie. Po prostu sama perspektywa śmierci była dla młodszego Freya absurdalna. Mógłby zginąć w czasie bitwy albo podróży dyplomatycznej. Lepiej przyjąłby nawet to, że zatruł się niedogotowanym mięsem i zszedł na przewlekłe zatwardzenie, ale wychodziło na to, że... kurwa się potknął. Zginął, bo się kurwa potknął w deszczu!
    Westchnął ciężko, a kiedy tylko głębszy oddech sprawił, że bardziej zaciągnął się zapachem z otoczenia, do jego nozdrzy wdarła się wyjątkowo apetyczna woń. Słodki, obezwładniający aromat. Co to było? Szybko jednak odrzucił od siebie te rozmyślania, przełykając kilka razy nerwowo ślinę. Nie teraz, teraz były ważniejsze rzeczy.
    - Chyba muszę sobie zapalić - uznał, pocierając zmęczone oczy, na co Runar natychmiast zmarszczył brwi.
    - Wykluczone, omal nie umarłeś i już ci się śpieszy, żeby się truć?
    - Tak się składa, że jestem dorosły i chyba wolno mi palić, gdy mam na to ochotę, prawda? - Storm rzucił bratu cierpliwe spojrzenie, po czym uśmiechnął się do starszego wampira leniwie. - Wiesz Erstad, jeśli chciałeś sobie ze mną chlapnąć, to mogłeś zwyczajnie umówić się ze mną w karczmie. Nie musiałeś tak od razu zrzucać mnie z wysokości, aby mieć do tego pretekst - zażartował, starając się ukryć zdenerwowanie sytuacją, po czym wstał z łóżka i poklepał się po biodrach. Nie miał jednak na sobie swoich spodni, nie miał nawet kieszeni, a co z tym idzie, nie było też jego ulubionych papierosów. Musieli oczywiście wystroić go w tę komiczną szatę rytualną.
    - Masz może fajka? - zwrócił się bezpośrednio do Severina.
    Runar fuknął ze zniecierpliwieniem i podszedł do młodszego brata zdecydowanym, prężnym krokiem, który nie oznaczał nic dobrego. Storm znał ten chód, który wszystkim: od złowieszczego stukotu butów aż po chłodne spojrzenie lazurowych oczu Runara, mówił masz przejebane.
    Co więc zrobił Storm? Uśmiechnął się niewinnie i uniósł dłonie w obronnym geście.
    - Faktycznie, to szpital, tutaj nie można palić.
    - Otóż to, a ty położysz się na łóżko i będziesz teraz odpoczywał. Zaraz zaproszę matkę, bo pewnie odchodzi od zmysłów, a tobie tylko papierosy w głowie! - Starszy książę chwycił brata za szatę rytualną na wysokości obojczyka, chcąc go zaciągnąć z powrotem na posłanie jak nieposłusznego szczeniaka, jednak jak się później okazało, nie był to najrozsądniejszy pomysł.
    To nozdrzy Storma znów napłynął ten obezwładniający zapach. Taki słodki... to Runar tak pachniał. Gwałtownie ścisnęło go w żołądku i zanim w jego głowie uformowała się jakakolwiek logiczna myśl, Storm złapał nadgarstek starszego Freya i szarpnął nim, aby mężczyzna zmienił kierunek i wpadł na niego. W następnej sekundzie kły nowonarodzonego wampira wbiły się w szyję przyszłego Króla Itermidy.

    /Runar Frey/

    Nie mógł powiedzieć, że nie wzięło go to z zaskoczenia. Nie wydał jednak z siebie żadnego dźwięku, zadziałał instynktownie, jak wojownik i z całej siły kopnął brata w krocze, czyli w najczulszy punkt w ciele mężczyzny. Byli w takiej pozycji, że nic innego mu nie pozostało, a musiał się bronić. Biorąc pod uwagę fakt, że jego brat z jękiem opadł na kolana, wampiry też tam bolało. Dobrze wiedzieć.
    Runar przez chwilę obserwował Storma, który przewrócił się na plecy i rzucał w przestrzeń kurwami, jak dziewczynki rozrzucają kwiaty na uroczystościach zaślubin. Trochę na lewo, trochę na prawo... i troszkę prosto.
    W jego głowie pojawiła się zupełna pusta. Co się właśnie stało? Storm go ugryzł? Tak po prostu? Spojrzał z niezrozumieniem na Erstada.
    - Nie może mnie gryźć - zarządził, jakby Storma w ogóle nie było w pomieszczeniu.

    Sponsored content

    Królestwo Grzechu Empty Re: Królestwo Grzechu

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Pon 06 Maj 2024, 13:23