Vane posłał mężczyźnie wściekłe spojrzenie, na co ten zatrzymał się w pół kroku i zawrócił do kuchni.
— Nie przepadam za słodkim — zmarszczył brwi w odpowiedzi na wzmiankę o deserze. Nie jadał ciast od dłuższego czasu, bycie na ciągłej diecie eliminowało większość przyjemności, wśród których słodycze były największym wrogiem. — Mniejsza, domówimy coś potem. A co do dublerów — Dorian zamyślił się i zamieszał swoją latte długą łyżeczką, którą po chwili wyjął i wsadził sobie do ust oblizując ją dokładnie. Przez chwilę milczał skupiając na sobie nie tylko spojrzenie Jamesa. — Podejrzewam, że i tak by nie przeszli, bo ten film to takie soft porno z aspiracjami i fabułą, ale wciąż za dużo w nim kontaktu fizycznego. Dublerzy nie mają sensu o tyle, że musieliby zagrać większość. — uderzył łyżeczką o zęby i wargę, wciąż się nią bawił. Kelner obserwował go z taką miną, jakby miał zamiar tę łyżeczkę złapać jak tylko wyjdą i samemu wylizać albo sprzedać na Ebayu na astronomiczną kwotę. — I nie musisz mnie uspokajać, nie stresują mnie. Pewnie nie wiesz, ale grałem w kilku gejowskich filmach i mam małe doświadczenie, i rzadko kiedy korzystam z pomocy dublerów. Praktycznie nigdy, chyba że scena przerasta moje fizyczne możliwości, ale staram się przygotować do filmu w każdym możliwym aspekcie. — Drgnął gdzieś w środku, ale udało mu się zachować kamienną twarz. Widziałeś i czułeś. Kurwa. Dojrzały Dorian, oaza spokoju, samozaparcia i wstrzemięźliwości miał ochotę na samą myśl o tym co ich czekało wsadzić sobie rękę w spodnie. Żeby James mu…
Możliwe, że policzki nabrały lekkiego koloru, ale Dorian zanurkował w swojej kawie. W samą porę, bo na stolik wjechały zamówione dania; kelner odważył się i zanim podał im sztućce poprosił obu o autografy. Vane nie robił problemów i nie wszczął awantury, podpisał się i udał, że nie widział błysku flesza gdzieś z rogu sali. Jednocześnie jednak wstrzymał oddech i lekko przybliżył się do Jamesa, jak dawniej. Jak wtedy, gdy mógł na niego liczyć w każdej sytuacji.
— Um… tak… To będzie zabawne. Spotkanie po latach, co? — Miało to wyjść zabawnie i lekko, ale w rzeczywistości nieudany żart zawisł między nimi złowrogo. Żadnemu nie było do śmiechu, a już na pewno nie Dorianowi. — Spoko, nauczę się roli na pamięć, żeby nie walnąć w ciebie jakimś dziwnym tekstem podczas sceny pocałunku. Albo jak będziesz na mnie leżał — Nie, to również nie wyszło dobrze. Pamiętał wcześniej kręcone sceny, nieważne jak luźno podchodzili do nich aktorzy, to wciąż było leżenie na sobie całkiem nago i symulowanie pewnych ruchów. Boże… Będzie się musiał zaopatrzyć w jakieś leki rozluźniające i otumaniające, by jakoś to przetrwać… z godnością…
— Z pozdrowieniami od menedżera, wino na nasz rachunek. — Zadowolony z siebie kelner położył na stole drogie, czerwone wino oraz dwa kieliszki. Skłonił się i odszedł zadowolony z siebie nie widząc twarzy Doriana, który miał minę, jakby coś w niego uderzyło. Wszelkie kolory odpłynęły s jego twarzy i odsunął się wręcz na krześle.
— Przecież nie piję. Wszyscy wiedzą, że nie piję… — powiedział szeptem. Na bankiecie bardzo uważał, by nikt go nie zobaczył, a teraz… — Wyrzucą mnie z ekipy, jeśli pojawi się plotka, że… — spojrzał na Jamesa z wyraźnym przerażeniem łapiąc go za rękę, domagając się reakcji, pocieszenia… czegokolwiek… ale w tym momencie po raz kolejny błysnął flesz aparatu, a Vane nie panując nad sobą, jak zwykle działając pod wpływem emocji złapał wino i rzucił nim o ziemię.
— Jak możesz przynosić komuś wino, wiedząc, że jest na cholernym odwyku! Tak, na odwyku! Oddawaj to! — skierował się teraz do osoby, która zrobiła zdjęcie. Facet był postawny i dwa razy większy od Doriana, ale to aktorowi wcale nie przeszkodziło w rzuceniu się na niego. — To wy mi zniszczyliście życie, tymi wszystkimi zdjęciami. Nie piłem, usuń to zdjęcie, i poprzednie też!
Nieszczęście wisiało w powietrzu.